Forum  Strona Główna

 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Widmo antify krąży nad Europą

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Strona Główna -> Dyskusje ogólne
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Jadwiga Chmielowska
Site Admin


Dołączył: 02 Wrz 2006
Posty: 3642

PostWysłany: Sob Lis 19, 2011 1:53 pm    Temat postu: Widmo antify krąży nad Europą Odpowiedz z cytatem

Widmo antify krąży nad Europą

14-11-2011 11:13

Kim są niemieccy "antyfaszyści", urządzający rajdy z pałami w dłoni, żeby w Polsce wytępić "faszyzm"? Jaka tradycja ukształtowała poglądy młodych bandytów, którzy przyjechali do Warszawy 11 listopada, żeby złoić skórę "nazistom"?
przeczytaj także:
"Wyobraźmy sobie, że w 1920 r. runęła II RP i zamiast niej mamy republikę sowiecką…" – rozmowa o sensie polskiej niepodległości

Ideologię odziedziczyli po terrorystach ze słynnej w latach 70. Frakcji Armii Czerwonej (RAF), po opłacanych przez Moskwę "towarzyszach" Andreasie Baaderze i Ulrike Meinhof, którzy bombami wskazali im drogę do walki przeciwko "nazistowskiemu kapitalizmowi" oraz "faszyzmowi". Bliskie im jest wszystko, co czerwone, ze szczególnym uwzględnieniem Armii Czerwonej, "wyzwolicielki Europy od faszyzmu" – jak można przeczytać na portalu internetowym niemieckiej "Antify".

"Polscy naziści"

Spadkobiercy RAF wezwali 14 września tego roku na swoim portalu do rozprawienia się z polskimi "brunatnymi siłami": Kościołem i uległym mu społeczeństwem. "Prawicowo-konserwatywny rząd i kościół katolicki tworzą od lat w Polsce klimat rasistowski, antysemicki i homofobiczny – napisali w apelu. – Na tej pożywce rozwija się środowisko prawicowe – mieszanka konserwatywnych nacjonalistów, chuliganów i klasycznych neonazistów. […] Cała ta brunatna mieszanina maszeruje co
roku 11 listopada z okazji »święta narodowego«. Ochraniana przez policję i tolerowana przez społeczeństwo. Do tej pory antyfaszystowski opór nie przynosił rezultatów – aż do zeszłego roku. Zainspirowani blokadami w Dreźnie polscy antyfaszyści/polskie antyfaszystki poszli/-ły w ślady niemieckich. Dzięki pomysłowi zorganizowania blokad udało się 11 listopada 2010 roku przechytrzyć policję. Już we wczesnych godzinach porannych 3500 ludzi znajdowało się w centrum Warszawy. Dokonali
tego, czego nie potrafili zrobić w poprzednich latach: przemarsz 1500 nazistów został po raz pierwszy zatrzymany i nie mógł przejść przez środek miasta. Wielu nazistom nie udało się nawet dotrzeć na miejsce zbiórki. Polska policja nie tylko torowała siłą drogę nazistom, ale wykorzystywała każdą okazję, by atakować antyfaszystowskich demonstrantów/-tki.

[…] Przemoc wobec ludzi innego koloru skóry i obcego pochodzenia, przeciwko Schwule [w jęz. niem.: homoseksualiści płci męskiej] i lesbijkom, przeciwko wszystkim myślącym inaczej, jest w Polsce na porządku dziennym. […] Nawołujemy do udzielenia pomocy polskim towarzyszom 11 listopada 201 roku w Warszawie!" – kończą swoje wezwanie, napisane dogmatycznie poprawnym politycznie językiem.

Komuny wróciły

Poniżej zamieszczono datę, godzinę i miejsce spotkania organizacyjnego. Nazwa miejsca brzmi K9 – swoim czytelnikom Antifa nie musi tłumaczyć, co to jest. Dla niewtajemniczonych: w Berlinie przy ulicy Kinzigstrasse pod numerem 9 mieści się jedna z licznych niemieckich lewackich inicjatyw: przedsięwzięcie nazywane "Hauskollektiv" lub – nowocześniej – "Hausprojekt". "K9 jest dzieckiem wielkiego ruchu. W 1990 roku kilka tysięcy ludzi było aktywnych przy urządzaniu domu. I jeszcze
więcej uczestniczyło w jego obronie w kolejnych latach – piszą organizatorzy "Kolektywu Dom". – Jest to próba stworzenia wspólnego życia poza społeczną presją przystosowania się. […] Chcemy aktywnie przeciwdziałać komercjalizacji, atomizacji społeczeństwa i nacjonalizmowi. W domu mieszka 35 dorosłych i 7 dzieci. Kto chce się tutaj wprowadzić, nie może przynieść ze sobą żadnego majątku. Chociaż nie jesteśmy komuną, wszystkie drzwi od mieszkań są otwarte. Ale każdy/a, może
zamknąć się w swoim pokoju. Co trzy lata przeprowadzamy rotację, żeby nikt nie musiał mieszkać do końca życia w najmniejszym pokoju i aby starzy mieszkańcy nie traktowali pomieszczeń jak swojej własności. Pozostajemy dzięki temu w ciągłym ruchu. Ten/Ta, który/a stoi, rdzewieje".

Część "Domu" składa się z "pomieszczeń używanych publicznie". "Udostępniamy je bezpłatne różnym niezależnym inicjatywom. Tu odbywają się spotkania informacyjne i dyskusyjne, a we wszystkie weekendy – party solidarności. Czynimy to, bo jesteśmy zaangażowani politycznie. »Dom« to przygoda naszych czasów, czasów odchodzenia na margines lewicy zorganizowanej w partie" – informują twórcy "projektu K9".

Czciciele Armii Czrwonej

Na portalu Antify apel o udział w "walce przeciwko polskiemu nazizmowi" sąsiaduje z artykułem z 20 czerwca 2011 roku, zatytułowanym "70 lat temu wybuchła wojna przeciwko Związkowi Sowieckiemu" oraz tekstem "czerwonoarmisty i komunisty" Moritza Mebela. Rocznicowy tekst o niemieckim ataku na ZSSR przedstawia historię zgodnie z wykładnią obowiązującą kiedyś w Związku Sowieckim, a dzisiaj w Rosji: II wojna światowa zaczęła się wraz z uderzeniem w ZSSR. "»Żydowsko-bolszewickie« państwo
mało zostać zniszczone – piszą autorzy. – Zginęły 22 miliony obywateli sowieckich, a podczas samej blokady Leningradu prawie milion". I przytaczają słowa napisu z pomnika czerwonoarmistów w Wiedniu, stojącego do dzisiaj na mocy traktatu państwowego między Austrią i Sowietami z maja 1955 roku: "Wieczna sława bohaterom Czerwonej Armii, poległym w walce z niemiecko-faszystowskim napastnikiem za wolność i niepodległość narodów Europy". Próżno szukać na portalu bodaj wzmianki o napaści
Trzeciej Rzeszy w sojuszu ze Stalinem na Polskę we wrześniu 1939 r., nie mówiąc już o pakcie Ribbentrop-Mołotow, który przewidywał rozbiór suwerennych państw: Polski, Litwy, Łotwy, Estonii, Finlandii i Rumunii przez ZSSR i III Rzeszę.

W tę narzuconą przez moskiewską propagandę wizję historii wpisują się opowieści Moritza Mebela, syna niemieckich komunistów, którzy w 1932 roku wyjechali do Sowietów. Mebel przeszedł z Armią Czerwoną przez pół Europy, koniec wojny zastał go pod słowackim Brnem. Wrócił do Moskwy, żeby skończyć studia medyczne, a od 1958 roku mieszkał i pracował jako dyrektor kliniki transplantologii w NRD. Na portalu Antify zaznaczono, że publikowany artykuł Mebela jest zapisem jego wystąpienia na konferencji
Komunistycznej Platformy partii Die Linke, będącej – dodajmy – bezpośrednią kontynuatorką wschodnioniemieckiej partii komunistycznej Waltera Ulbricha i Ericha Honeckera. Mebel nie reprezentuje marginesu, nie można traktować go w kategoriach politycznego folkloru – przemawia przecież na konferencji partyjnej ugrupowania, którego przedstawiciele zasiadają w Bundestagu. Platforma Komunistyczna działa legalnie w ramach postenerdowskiej Die Linke, za cel stawiając sobie, rzecz
jasna, "walkę z faszyzmem i rasizmem".

"W drodze na Berlin czerwonoarmiści – a między nimi i ja – musieli oglądać zniszczone przez nazistowskiego okupanta miasta i wioski na Ukrainie i Białorusi – mówi Mebel. – Na wyzwalanych przez nas terenach widzieliśmy kobiety zmuszane do niewolniczej pracy, rozstrzelanych cywilów, obozy zagłady. […] Rocznice są okazją do poznawania historii. Dziś możemy zrozumieć historyczną rolę Związku Sowieckiego w zniszczeniu hitlerowskiego faszyzmu i wyzwoleniu od niego
narodów Europy. Tymczasem rewizjoniści i antykomuniści chcą odebrać Związkowi Sowieckiemu te wielkie zasługi". Wszelka dyskusja z wywodami pana doktora jest zbędna, bo zwycięski przemarsz Armii Czerwonej zapisał się w pamięci "wyzwalanych" narodów na długo.

W obronier "towarzyszy" terrorystów

W marcu tego roku Antifa apelowała o wsparcie dla "prześladowanych" członków RAF w związku z procesem Vereny Becker, podejrzanej o udział w zamordowaniu wspólnie z Ulrike Meinhof w 1977 roku prokuratora generalnego RFN Siegfrieda Bubacka. Frakcja Armii Czerwonej (RAF), zwana też od nazwisk swoich przywódców Grupą Baader-Meinhof, była lewicową organizacją terrorystyczną, działającą od początku lat 70. do 1998 roku, kiedy ogłosiła swoje samorozwiązanie. Peerelowskie tłumaczenie nazwy "Frakcja
Czerwona Armia" miało, jak się wydaje, zapobiec zbyt oczywistym skojarzeniom. Przeszkoleni w NRD i Palestynie, a także w PRL zawodowi mordercy podkładali przez dwadzieścia lat bomby w miejscach publicznych, żeby destabilizować życie w krajach Zachodu, a także dokonywali porwań i zamachów na prominentnych przedstawicieli demokratycznych instytucji. Lista ich ofiar jest długa: politycy, biznesmeni, strażnicy więzienni, policjanci, prokuratorzy, dyplomaci, przypadkowi przechodnie, których nazwisk
nikt już dziś nie pamięta.

Verena Becker, członkini RAF, uczestniczyła w 1972 roku w zamachu na brytyjski Yacht Club w Berlinie Zachodnim, po którym została aresztowana. W lutym 1975 Frakcja Armii Czerwonej porwała Petera Lorenza, wówczas przewodniczącego partii chrześcijańskich demokratów CDU w Berlinie Zachodnim i członka zarządu CDU w RFN, żądając w zamian uwolnienia Becker oraz innych uwięzionych terrorystów. Rząd zachodnioniemiecki ustąpił, nauczony bolesnymi doświadczeniami wcześniejszych porwań, i wypuścił Verenę
Becker z innymi członkami RAF na wolność. Zaraz potem terrorystka wyjechała do NRD – azylu wszystkich ugrupowań terrorystycznych z Europy Zachodniej. Po kolejnym aresztowaniu 3 maja 1977 roku została skazana na dożywocie, doczekała jednak ułaskawienia przez prezydenta Richarda von Weizsäckera w 1989 roku.

Historia rewolucyjnej lewicy

Ponieważ wiosną tego roku wymiar sprawiedliwości postanowił znów postawić ją przed sądem, Antifa zorganizowała głośną akcję obrony "więźniarki politycznej".

"Musimy rozumieć historię RAF jako ważną i elementarną część naszej historii – historii rewolucyjnej lewicy. I musimy tej historii bronić. Jak zachowa się dziesięciu byłych członków Rote Armee Fraktion, których zmuszono do składania zeznań?" – pytają twórcy portalu. Mowa o wezwanych na świadków byłych terrorystach, którym prokuratorzy zamierzali zadać pytania o słynne w latach 70. zabójstwa, nie tylko Bubacka, ale także prezesa Dresdner Bank Jürgena Ponto – "bankiera oraz
doradcy kanclerza", jak piszą aktywiści Antify, uzasadniając w ten sposób konieczność jego zgładzenia, oraz prezydenta Niemieckiego Związku Pracodawców Hansa-Martina Scheleyera – "byłego nazisty". "Celem tamtych działań było uwolnienie aresztowanych członków RAF – czytamy. – Czterech z nich: Andreas Baader, Gudrun Ensslin, Jan-Carl Raspe i Ingrid Schubert nie przeżyli więzienia. Wiemy, że wezwani/-ne przed sąd nie powiedzą nic. W swoim oświadczeniu napisali/ły, że media i sąd
oczekują od nich »pokajania się i denuncjacji«, że władze chcą przeinaczać historię i ukazać tamte wydarzenia z punktu widzenia rządzących. Dlatego apelujemy, by do sądu podczas przesłuchań świadków – byłych członków/członkiń RAF – przyszli wszyscy. Musimy wesprzeć naszych towarzyszy /nasze towarzyszki. Każdy/-a, kto miał do czynienia z kapitalistycznym systemem sprawiedliwości, wie, jak bardzo potrzebna jest solidarność współtowarzyszy/-ek. Niech żyje solidarność z
dziesięcioma byłymi członkami RAF!"

* * *

W dzisiejszych Niemczech działają dziesiątki powiązanych ze sobą lewackich inicjatyw, tworzą sieć pokrywającą cały kraj. Głównym wyznacznikiem ideologicznym tego ruchu jest odmieniany przez wszystkie przypadki "antyfaszyzm", a idolami są m.in. "bohaterowie RAF", czerwonoarmiści i Che Guevara. Nie dziecięca już, lecz dojrzała choroba lewactwa roznosi się po kontynencie.

Anna Zechenter

http://www.portal.arcana.pl/Widmo-antify-krazy-nad-europa,1793.html#post

_________________
Jadwiga Chmielowska Przewodnicz?ca Oddzia?u Katowice i Komitetu Wykonawczego "Solidarnosci Walcz?cej"
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Esse Quam Videri
Weteran Forum


Dołączył: 13 Sty 2008
Posty: 756
Skąd: Tczew

PostWysłany: Pią Lis 25, 2011 9:57 am    Temat postu: Dla Ministerstwa Prawdy to nie nowina! Odpowiedz z cytatem

Dla Ministerstwa Prawdy to nie nowina!

Popatrzmy:





















A może prefiguracja Antify, Porozumienia 11 Listopada, Nigdy Więcej i Kolorowej Niepodległości pojawiła się jeszcze w czasach KOR-owskich?


Halina Mikołajska (członkini KOR i potem KSS "KOR"), wiosna 1977 r.:

"Powodem zmartwień Haliny są >>młodzi radykałowie<< Wojtka Onyszkiewicza, marzącego nieustannie o gwałtownych, efektownych demonstracjach, przy zupełnym nieliczeniu się z wymogami aktualnej sytuacji ogólnej."


(źródło: Marian Brandys, "Dziennik 1976-1977", Iskry, Warszawa 1996, str. 292, zapis z dnia 10 czerwca 1977 r.);



ZESPÓŁ REDAKCYJNY BIULETYNU INFORMACYJNEGO, zima 1979/80 r.:

"Odpowiedzialności społeczeństwo oczekuje nie tylko od władz. Również od opozycji. Słusznie sformułowano to w Komunikacie Konferencji Episkopatu Polski z grudnia br. >>W kraju naszym muszą istnieć takie warunki bezpieczeństwa i ochrony prawnej dla wszystkich, którzy wypowiadają swoja troskę o wspólne dobro, wychodząc z różnych motywacji. Każdy jednak podejmując działanie musi kierować się roztropnością i poczuciem odpowiedzialności za naród, uwzględniając okoliczności miejsca i czasu.<<. Przypominamy te słowa Biskupów Polskich w związku z faktem, który wydarzył się w czasie niedawnych obchodów dziewiątej rocznicy wydarzeń grudniowych. Do obchodów tych wezwał KSS >>KOR<< zapowiadając msze żałobne w Warszawie, Gdańsku, Kaliszu, Krakowie i Wrocławiu i apelując do społeczeństwa innych miejscowości o uczczenie w podobny sposób pamięci ofiar Grudnia. Po zakończeniu Mszy św. w kościele O.O. Kapucynów w Warszawie młody człowiek poinformował obecnych, iż planowana była manifestacja i złożenie wieńców pod pomnikiem Kilińskiego, jednak ze względu na liczne zatrzymania o obawę prowokacji, organizatorzy odstąpili od tego zamiaru. Następnie odczytał tekst podpisany przez 10 osób (B[ronisław] Komorowski, M[arian] Piłka, L[udwik] Dorn, U[rszula] Doroszewska, A[ntoni] Macierewicz, P[iotr] Naimski, A[ndrzej] Czuma, K[azimierz] Janusz, E[mil] Morgiewicz, W[ojciech] Ziembiński), który miał być wygłoszony pod pomnikiem Kilińskiego. Wydaje się nam, że podejmowanie działań polegających na odwołaniu się do demonstracji ulicznych wymaga głębokiego namysłu i precyzyjnej odpowiedzi na pytanie, jakim to celom ― konkretnym, obywatelskim, politycznym ― taka demonstracja ma służyć. I nie wystarczy tu odpowiedź, że jest to wyraz szacunku dla symbolów. Jeśli bowiem podejmuje się takie działania ze znaczna częstotliwością, to należy poddać publicznej ― w miarę możności ― dyskusji cele polityczne pełnego cyklu takich poczynań. Są to bowiem sprawy zbyt poważne, by uznać za normę pełną spontaniczność inicjatyw i działania nieprzemyślane. Szukanie każdej okazji do ulicznej demonstracji, do wzmagania napięcia za wszelka cenę, może świadczyć o braku odpowiedzialności, który może społeczeństwo polskie wiele kosztować. I jeszcze jedno: warunkiem koniecznym przy organizowaniu ulicznej manifestacji jest uczciwe uprzedzenie o tym fakcie jej ewentualnych uczestników.. Zaskakiwanie demonstracją uliczna ludzi, którzy udali się np. na Mszę św. Do kościoła, jest postępowaniem nieuczciwym. Jest marnotrawieniem zaufania, które sadowiska opozycji demokratycznej uzyskały w społeczeństwie dzięki swej prawdomówności, zaufania, które trudno zdobyć, ale łatwo utracić. Wypowiadamy te słowa z goryczą, zwielokrotnia naszą gorycz fakt, że w trakcie warszawskich obchodów rocznicy masakry grudniowej nadużyto zaufania Kościoła. Jesteśmy najgłębiej przeświadczeni ― i wierzymy że wypowiadamy tu pogląd przytłaczającej większości środowisk opozycyjnych ― iż dzisiaj, tak jak od wielu lat, kościół jest miejscem, gdzie wyrażają się religijne, narodowe i obywatelskie aspiracje Polaków. Wszelako teren kościoła nie może być według naszej opinii wykorzystywany do żadnych poczynań, na które władze kościelne nie wyrażają zgody. W tym przedmiocie winna obowiązywać środowiska opozycyjne niezmienna konsekwencja i żelazna lojalność. W przeciwnym razie my ludzie demokratycznej opozycji ryzykować będziemy uzasadniona nieufność ze strony największego autorytetu moralnego w Polsce.".


(źródło: ZESPÓŁ REDAKCYJNY BIULETYNU INFORMACYJNEGO, "Po czterech latach", "Biuletyn Informacyjny", nr 8(34), listopad-grudzień 1979 r., str. 3-4).


Przytoczony fragment zajmuje aż ponad 25% objętości całego artykułu, chociaż dotyczy tylko JEDNEGO DNIA wśród tytułowych "czterech lat". Sposób zredagowania go (a nawet pisownia) sprawia wrażenie, jak gdyby to napisali jacyś katolicy BARDZO ostrożni w trosce o doczesny los Kościoła, a nie ludzie z lewicy laickiej! Nie było tam oczywiście antyfaszystowskich połajanek, ale właśnie obawa o nadużycie zaufania Kościoła (które WTEDY dla lewicy laickiej było jescze BEZCENNE). Wśród osób, poddanych tam krytyce, figurują RAZEM np.: Piotr Naimski, Antoni Macierewicz i... Bronisław Komorowski.


Oba cytaty w ślad za artykułem Łukasza Łańskiego „Orientacja najprawdziwiej główna”, jego całość dostępna np. tu:


http://www.polis2008.nazwa.pl/index.php?option=com_content&view=article&id=209:orientacja-najprawdziwiej-gowna&catid=39:dzielnica-publicystow&Itemid=95,
http://dezinformacja.net84.net/index.php?module=Pagesetter&func=viewpub&tid=1&pid=7,
http://www.eioba.pl/a94268/lukasz_lanski_orientacja_najprawdziwiej_glowna.


A wyzywanie polskich (i nie tylko polskich) patriotów od faszystów?

W Polsce to zaczęło się już w dobie utrwalania władzy ludowej (czyli terroru rozpoczętego, jak tylko Armia Czerwona podbiła Polske w latach 1944-45), zarówno w bolszewickich kazamatach, jak też w publicznych propagandowych wypowiedziach ludzi, dla których ojczyzną nie była Polska, lecz Związek Sowiecki.

A na Zachodzie? Prefigurowane co najmniej od 1968 roku!

Oto, jak w 1974 r., w pamiętnym (bo wielokrotnie publikowanym) liście do brytyjskiego lewaka prof. Edwarda Thompsona, demaskował ten stereotyp "faszyzmu" prof. Leszek Kołakowski: "Faszysta, to ktoś z kim się nie zgadzam, ale nie będę z nim polemizował, a to na skutek mojej ignorancji ― lepiej wiec go kopnąć..."

Czy ci "dzielni" młodzi ludzie jadący z Niemiec do Warszawy w celu pognębienia faszystowskiej zarazy w sąsiedniej Polsce czytali te oto słowa? Podaję to samo zdanie i kilka bezpośrednio po nim następujących w wersji angielskiej, może łatwiej dla nich zrozumiałej: "Sometimes fascist is a person I disagree with but, because of my ignorance, I am unable to discuss with, so I will better kick him. When I collect my experiences, I notice that fascist is a person who holds one of the following beliefs (by way of example): 1) That people should wash themselves, rather than go dirty; 2) that freedom of the press in America is preferable to the ownership of the whole press by one ruling party; 3) that people should not be jailed for their ovinions. both communist and anti-communist -; 4), th at racial criteria, in favour of either whites or blacks, are inadvisable in admission to Universities; 5) that torture is condemnable, no matter who applies it. (Roughly speaking >>fascist<< was the same as >>liberal<<.) Fascist was, by definition, a person who happened to have been in jail in a communist country. The refugees from Czechoslovakia in 1968 were sometimes met in Germany by very progressive and absolutely revolutionary leftists with placards saying >>fascism will not pass<<."
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Strona Główna -> Dyskusje ogólne Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz dołączać plików na tym forum
Możesz ściągać pliki na tym forum