|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Jadwiga Chmielowska Site Admin
Dołączył: 02 Wrz 2006 Posty: 3642
|
Wysłany: Nie Gru 23, 2012 12:10 pm Temat postu: Dla poseł Katarasińskiej powstanie styczniowe ... |
|
|
http://niezalezna.pl/36355-rok-tuwima
Rok Tuwima
Tagi: powstanie styczniowe, Julian Tuwim, Opinie, sejm
Dodano: 22.12.2012 [18:07]
Rok Tuwima - niezalezna.pl
foto: GP
Rok pamięci o powstaniu styczniowym rokiem Juliana Tuwima! A także Witolda Lutosławskiego i Jana Czochralskiego, którzy załapali się w pakiecie. Zamiast wspólnie uczcić powstańców, którzy 150 lat temu stanęli do heroicznej walki o polską niepodległość, parlament III RP postanowił urządzić biurokratyczny hyde park.Patronów na najbliższe dwanaście miesięcy osobno wskazał Sejm, osobno Senat. Do kompletu brakuje jedynie werdyktu Straży Marszałkowskiej.
Rocznica zrywu z 1863 r. jest tak okrągła, że nie da się jej przemilczeć. Są jednak sposoby i sposobiki, by pomniejszyć rangę jubileuszu. Szczególnie biegła w tym pomniejszaniu okazała się przewodnicząca sejmowej Komisji Kultury i Środków Przekazu, posłanka PO Iwona Śledzińska-Katarasińska. Jej słowa, zamykające dyskusję podczas jednego z posiedzeń, brzmią jak marksistowski wyrok historii: „Powstanie styczniowe dla naszej komisji skończyło się – nie 150 lat temu, tylko w ogóle”.
Skąd ta niechęć do powstańczej tradycji? Po pierwsze, nasi romantyczni przodkowie w czamarach i konfederatkach nijak nie pasują do prowadzonej przez PO „narracji modernizacyjnej”. To klasyczni wolni Polacy, uzbrojeni w sztandary z Matką Bożą i kosy na kiju, wyżej stawiający wolność ojczyzny niż perspektywę ułożenia sobie życia w Priwislinskim Kraju. Po drugie, ich stosunek do Moskwy mógłby nieco skomplikować obowiązującą dziś ideę polsko-rosyjskiego pojednania. Perswazja zastosowana przez Władysława Ludwika Anczyca w „Pieśni strzelców” różni się przecież znacznie od dyplomatycznych umizgów Radka Sikorskiego: „Do Azyi precz potomku Dżyngis-chana. / Tam żywioł twój, tam ziemia carskich gal. / Nie dla cię, nie, krwią polską ziemia zlana, / Hej baczność! cel i w serce lub w łeb pal!”. Po trzecie wreszcie, manifestacje warszawskie, które poprzedziły wybuch powstania styczniowego, niepokojąco kojarzą się z tymi dzisiejszymi, posmoleńskimi. Oto świadectwo z epoki autorstwa Juliana Wieniawskiego, pseudonim „Jordan”: „Tłum potężniał coraz więcej, wrzawa rosła, a wśród niej odzywały się tu i owdzie pieśni pobożne i patriotyczne, nadające dziwny jakiś nastrój religijno-mistyczny całemu ruchowi”.
Osobiście w roku 2013 będę czcił pamięć powstańców styczniowych. Już ostrzę sobie kosę, przepraszam: pióro, żeby z ich pięknej tradycji wydobyć to, co aktualne dla nas. Niemniej żal mi trochę tych Polaków, którzy – zgodnie ze wskazaniem Sejmu – zapragną złożyć hołd poecie Tuwimowi. Jak dotąd, nie dowiedzieli się oni bowiem od Komisji Kultury i Środków Przekazu, co dokładnie mają czcić. Czy chodzi o komunistyczne wiece w Nowym Jorku, podczas których autor „Kwiatów polskich” pod okiem sowieckich agentów po raz pierwszy wyznawał swoją miłość do komunizmu? A może o jego powrót do kraju i wystąpienie na kongresie zjednoczeniowym PPR i PPS w 1948 r., gdy – jak lalka na baterie – co chwila wyrzucał w górę zaciśniętą pięść? Czy czciciele Tuwima mają obowiązek recytować jego wiersze napisane w słonecznej willi w Aninie? Choćby pamflet na niedawnych kolegów z emigracji: „I rzygają do Tamizy, / I rzygają do Sekwany, / I rzygają do Hudsonu”? Albo epitafium dla Jerzego Borejszy, na którego pogrzebie sztandar partii okazał się „piękniejszy niż wszystkie czerwone róże”? Czy też subtelny liryk miłosny, skierowany do kochanki o potężnych gabarytach, bo do Narodu Radzieckiego: „Wieki dadzą ci rangę bajeczną: / Epos – jakąś wszechludzką Bylinę, / Z Rewolucją, krasawicą wieczną, / Z wiecznie żywym herosem Stalinem”?
Że co? Że to tylko etap w biografii poety? Owszem. Tuwim jest również autorem wielu świetnych wierszy, zwłaszcza dla dzieci. Sęk w tym, że jego zaangażowanie w komunizm posłużyło ówczesnej propagandzie do pomniejszenia heroicznej postawy i dorobku dwóch innych skamandrytów: Kazimierza Wierzyńskiego i Jana Lechonia, którzy pozostali na emigracji. Dziś ten sam Tuwim używany jest do zneutralizowania rocznicy powstania styczniowego. W związku z tym zwracam się z apelem do planistów państwowych jubileuszy: dalibyście spokój nieboszczykowi. Wystarczająco zeszmacił się za życia.
Autor: Wojciech Wencel _________________ Jadwiga Chmielowska Przewodnicz?ca Oddzia?u Katowice i Komitetu Wykonawczego "Solidarnosci Walcz?cej" |
|
Powrót do góry |
|
|
Grzegorz - Wrocław Moderator
Dołączył: 09 Paź 2007 Posty: 4333
|
|
Powrót do góry |
|
|
Esse Quam Videri Weteran Forum
Dołączył: 13 Sty 2008 Posty: 756 Skąd: Tczew
|
Wysłany: Sro Sty 23, 2013 3:18 pm Temat postu: dwugłos o powstaniu styczniowym |
|
|
dwugłos o powstaniu styczniowym
silnie aprobujący powstanie:
Piotr Szubarczyk (IPN, Gdańsk), "Cień Krakowskiego Przedmieścia", http://www.naszdziennik.pl/wp/21666,cien-krakowskiego-przedmiescia.html;
ostro krytykujący powstanie:
Jacek Bartyzel (UMK, Toruń), "Społem w przepaść!",
http://www.pch24.pl/spolem-w-przepasc-,11748,i.html.
Obydwa teksty są bardzo świeże. Argumentacja Piotra Szubarczyka przypomina argumentację bliską późniejszemu (w stosunku do powstania styczniowego) obozowi "piłsudczykowskiemu". Argumentacja Jacka Bartyzela przypomina argumentację bliską późniejszemu (w stosunku do powstania styczniowego) obozowi "dmowszczykowskiemu". Obaj autorzy byli działaczami Ruchu Młodej Polski (dzisiejszy prof. Bartyzel ― nawet jednym z jego współzałożycieli, jego nazwisko widnieje na liście sygnatariuszy "Deklaracji ideowej RMP", powstałej latem 1979 r.).
Paradoksalnie to jednak Bartyzel uchodził w RMP za eksponenta nurtu "piłsudczykowskiego", przynajmniej z powodu artykułu pt. "Czy można być dzisiaj piłsudczykiem?" ("Bratniak. Dwumiesięcznik młodych", nr 2/16/ marzec-kwiecień 1979 r., str. 8-13; w internecie od http://www.encyklopedia-solidarnosci.pl/wiki/index.php?title=001979016008 do http://www.encyklopedia-solidarnosci.pl/wiki/index.php?title=001979016013), za który zresztą został ― też w tzw. "drugim obiegu" ― dość zjadliwie skrytykowany (ironicznym już w tytule) artykułem (Jacek Rakowiecki, "Czy można być dzisiaj Bartyzelem?", "Indeks", nr 7-8 z maja-sierpnia 1979 r.), zresztą z punktu widzenia bliskiego raczej "lewicy laickiej" aniżeli ― "endecji". W każdym razie, nie sposób kojarzyć ani Piotra Szubarczyka, ani także Jacka Bartyzela, z takimi środowiskami ani środkami przekazu, z którymi można kojarzyć posłankę Iwonę Śledzińską-Katarasińską.
W tym samym 18(4557) z 22 stycznia 2013 r. numerze "Naszego Dziennika" w felietonie "Gloria victis!" Piotra Szubarczyka można (http://www.naszdziennik.pl/wp/21660,gloria-victis.html) przeczytać: "Za koniec powstania uważa się aresztowanie przez Rosjan ostatniego przywódcy Romualda Traugutta (10 kwietnia [!] 1864 roku).". A zatem rocznica hołdu pruskiego (1525 r.) stała sie rocznicą hołdu ruskiego już w 1864, a nie dopiero 2010 roku...
A posłanka Śledzińska Katarasińska?
Działa według zasady: "partia każe, służebnica musi"
* Gdy PZPR (w 1968 r.) oczekiwała, aby pisać przeciw "syjonistom", pisała.
* Gdy UW kazała jej (w 1997 r.) kandydować na stanowisko ministra kultury u premiera Buzka, kandydowała.
* Gdy UW kazała jej nie kandydować (bo przypomniano publicznie jej posłuszeństwo w 1968 r.) na stanowisko ministra kultury u Buzka, już nie kandydowała.
* Gdy PO powierza jej popierać coś, popiera.
* Gdy PO powierza jej odrzucać coś, odrzuca.
http://kokos.salon24.pl/324643,sledzinska-katarasinska-w-formie-z-68-roku
http://www.wykop.pl/link/1302433/falszywe-trzy-grosze-poslanki-sledzinskiej-katarasinskiej/
http://lubczasopismo.salon24.pl/RadioMaryja/post/415998,kolejna-sztuczka-sledzinskiej-katarasinskiej
Partia vult, ancilla debet. _________________ facet wyznaj?cy dewiz? Karoliny Pó?nocnej: Esse Quam Videri |
|
Powrót do góry |
|
|
Esse Quam Videri Weteran Forum
Dołączył: 13 Sty 2008 Posty: 756 Skąd: Tczew
|
Wysłany: Wto Sty 29, 2013 2:06 pm Temat postu: Trzy grosze od "Gazety Wyborczej" |
|
|
Trzy grosze od "Gazety Wyborczej"
Bożena Krzywobłocka http://pl.wikipedia.org/wiki/Bo%C5%BCena_Krzywob%C5%82ocka nawet w "GW" jest godna tego, aby na nią się powoływać? Publicystka tygodnika "Rzeczywistość", związana ze środowiskiem tzw. "narodowo-komunistycznym", w tym ze Zjednoczeniem Patriotycznym "Grunwald", współpracowniczka m. in. Bohdana Poręby, Ryszarda Gontarza i Ryszarda Filipskiego, a więc kojarząca się z propagandą "pomarcową" zwycięskiej frakcji "Moczarowców" wymierzoną w pokonaną w 1968 r. konkurencyjną frakcję "Puławian" tj. działaczy PZPR pochodzenia żydowskiego. Same negatywne (dla tzw. "lewicy laickiej") konotacje!
Nie dziwota, że w czasach KOR-owskich (kiedy propaganda reżymu przeciwko KOR-owcom kontynuowała wątki po-marcowe) Bożena Krzywobłocka bywała nieraz krytykowana lub nawet wyśmiewana na łamach "Biuletynu Informacyjnego", wydawanego przez lewicowe skrzydło KSS "KOR", którego czołowymi postaciami byli Jacek Kuroń i późniejszy redaktor naczelny "Gazety Wyborczej" Adam Michnik.
Skoro taki "dorobek" tow. Krzywobłockiej "Gazecie Wyborczej" nie wadzi już tak bardzo, jak przedtem "Biuletynowi Informacyjnemu", to widocznie frakcje dawnej PZPR ("Żydy" = "Puławianie" = "Ordynacka" z jednej, a "Chamy" = "Moczarowcy" = "Smolna" z drugiej strony) osiągnęły "porozumienie ponad podziałami".
Bądź co bądź, minęły czasy "baćki" Stalina, kiedy "Żydy" musiały tak samo jak "Chamy" lansować wizję "Polski Piastowskiej", którą komuniści z PPR ukradli endekom (i po swojemu ją przetworzyli): wszystko jedno, czy rodowity Żyd Jakub Berman, czy rodowity Białorusin Nikołaj Diomko (pseud. "Mieczysław Moczar" = późniejsze uosobienie "polskiego" jakoby "nacjonalizmu" w PZPR), czy rodowity Polak Władysław Gomułka.
Chyba w takim razie temu "porozumieniu ponad podziałami" teraz patronuje nie strach przed Moskwą, lecz raczej strach przed narodem polskim i jego niepodległościowymi tradycjami i aspiracjami. Na gruncie niechęci do nich dzisiejsi spadkobiercy obu dawnych rywalizujacych odłamów PPR i potem PZPR mogą znaleźć wspólny język, o czym świadczy od lat chętne posługiwanie sie epitetem "faszysta" wobec polskich patriotów.
Bożena Krzywobłocka nie żyje i swojego życiorysu nie może już ulepszyć ani np. sfałszować. Inna b. PZPR-owska publicystka, tow. Iwona Śledzińska-Katarasińska, urodziła się dużo później, żyje nadal i dzięki temu na swój życiorys nadal pracuje. Stara się, a po jej karierze widać, że nie bez efektu ― jej (nieodpuszczalny jeszcze w 1997 r.) grzech (z 1968 r.) chyba już odpuszczony został... _________________ facet wyznaj?cy dewiz? Karoliny Pó?nocnej: Esse Quam Videri |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz dołączać plików na tym forum Możesz ściągać pliki na tym forum
|
Załóż bezpłatnie forum phpbb2 lub phpbb3 na Forumoteka.pl
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|