Forum  Strona Główna

 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

KALKULACJE RAFAŁA ZIEMKIEWICZA

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Strona Główna -> Dyskusje ogólne
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Jadwiga Chmielowska
Site Admin


Dołączył: 02 Wrz 2006
Posty: 3642

PostWysłany: Sob Sty 05, 2013 10:43 pm    Temat postu: KALKULACJE RAFAŁA ZIEMKIEWICZA Odpowiedz z cytatem

Józef Darski

Nie będę tu pisał o tym, z czym się w „Czasie wrzeszczących staruszków” Rafała Ziemkiewicza zgadzam, a jego książka zawiera mnóstwo tez słusznych i jest odważną analizą III RP, a zwłaszcza kolaboranckiej postsowieckiej inteligencji, ale zanalizuję twierdzenia, które uważam za dyskusyjne lub błędne, co oczywiście nie przekreśla wartości całego dzieła. Dyskusja na prawicy jest bowiem o wiele ciekawsza niż obrzucanie się obelgami z elitą Ubekistanu.

Żeby zrozumieć dlaczego powstali „wrzeszczący staruszkowie” trzeba znaleźć odpowiedź na kilka pytań: Kim są jej bohaterowie pozytywni i negatywni? Dlaczego książka zawiera liczne sprzeczności wewnętrzne? Jaką kwestię Autor zapewne nieprzypadkowo pominął?

Bohaterowie

Bohaterowie pozytywni to parada „skrzywdzonych” przez Jarosława Kaczyńskiego. Andrzej Anusz - „wykończony ideowiec”, zapewne zasłużył się na pozytywną ocenę dokonaniem rozłamu w RdR. Rokita to największa strata dla Polski, najlepiej przygotowany do sprawowania funkcji premiera (s. 186). To przygotowanie i kwalifikacje polegały na tym, że za rządów Suchockiej uznał on opozycję prawicową za antypaństwową, czyli przeznaczoną do likwidacji przy pomocy służb (s. 236). Kolejny „prześladowany” to Wiesław Walendziak, wiceprezes Prokom Investment i członek rady nadzorczej Biotonu (od 2005). O Biotonie najlepiej świadczy fakt spadku jego akcji na giełdzie na wiadomość o rozwiązaniu WSI i nikt mi nie wmówi, że tak inteligentny i świetnie poinformowany Autor tego nie wie skora ja, nigdzie nie bywający człowiek marginesu towarzysko-informacyjnego stolicy, wiem. I wreszcie największa gwiazda – Kazimierz Marcinkiewicz – wykończony przez Kaczora jako potencjalny konkurent. Tymczasem Marcinkiewicz musiał odejść, ponieważ nie realizował programu Kaczyńskiego, a to dlatego, że otoczenie Marcinkiewicza składało się z ludzi Walendziaka. Oczywiście przez czysty przypadek przedstawicielem Biotonu Krauzego w Moskwie jest pułkownik WSI Tadeusz Rzepecki, prawa ręka generała Zenona Poznańskiego, doradcy ds. bezpieczeństwa Oleksego, Cimoszewicza i Millera, byłego szefa sekretariatu Komitetu Obrony Kraju (do 1990 i 1993-1997), absolwenta Woroszyłowki. Razem z Rzepeckim, Iwińskim, Millerem i Huszczą Poznański założył polsko-rosyjską fundację „Współpraca-Nauka-Kultura” (1991). Bez żadnego związku z czymkolwiek członkami Rady Nadzorczej Biotonu S.A. zostali: generał Sławomir Petelicki, były rezydent I Departamentu w Szwecji i Wojciech Raduchowski-Brochwicz (do kwietnia 2008), komandatariusz kancelarii Smoktunowicz-Falandysz. Wiemy przecież, że w Polsce nic z niczego nie wynika i o niczym nie świadczy.

A zatem dlaczego ta mistyfikacja? Bo jest potrzebna do krytycznego przedstawienia Jarosława Kaczyńskiego. Tylko czy nie było już innych bohaterów pozytywnych? Czy Ziemkiewicz stawia na Marcinkiewicza, premiera telewizyjnego i nieszkodliwego dla pajęczyny służb, sprawującej rzeczywistą władzę w Polsce?

Fałszywa symetria PO - PIS

Między PO i PiS nie ma zasadniczych różnic (305), gdyż „oba dania oba niesmaczne”. Gdy analizuje się język sprzed wyborów, różnicy nie ma, ale to nie język określa partię tylko decyzje, a zwłaszcza polityka kadrowa. Język służył jedynie zwycięstwu wyborczemu i zdobyciu głosów, które w innym wypadku zostałby oddane na prawdziwych przeciwników Ubekistanu. Przypomnijmy, że Wałęsa w 1990 r. głosił hasła dekomunizacyjne, gdyż były popularne, po to właśnie by dekomunizację uniemożliwić i ochronić bezpiekę i agenturę. Teraz wiemy dlaczego „Bolek” musiał tak postępować.

Oczywiście fakt, iż gen. Janusz Bojarski, były szef WSI (2005-2006), który ustawiał kadry dla Platformy, został kadrowym MON, nie świadczy o tym, że za PO stoi wojskówka. Podobnie, mianowanie przez Komorowskiego Jarosława Szczepańskiego, współpracownika WSI (Raport o WSI), redaktora Tygodnika „Solidarność (1981-1990), wicedyrektor Biura Prasowego w rządzie Mazowieckiego, wiceszefa TAI (2000-2002), który typował dziennikarzy do werbunku przez WSI, rzecznika TVP (2004-2006), szefem Centrum Prasowego Sejmu, nie świadczy o powiązaniach marszałka tylko o wyborze fachowców.

Ziemkiewicz doskonale wie, że za PO stoi WSI i I Departament, gdyż partia Tuska jest jedyną skuteczną obroną Ubekistanu przed PiS-em, nie mówiąc już o wspólnych interesach biznesowych. PO daje ochronę bezpiece i odbudowuje jej wpływ na kraj, w zamian za poparcie wyborcze i medialne, natomiast PiS bez względu na błędy, zwłaszcza kadrowe, byłego premiera, stanowi jedyną realną siłę mogącą uwolnić nas od kontroli służb i zapewnić bezpieczeństwo przed zagrożeniem rosyjskim. To nie różnica lecz przepaść dzieli obie partie. Dlaczego więc Autor udaje, że tego nie widzi? Czy dlatego, że gdyby dostrzegł ów konflikt, nie mógłby twierdzić, iż stare diagnozy z lat 1990-tych są już od dawna nieaktualne? Niestety, są aktualniejsze niż kiedykolwiek.

Krzesło Kuronia

W rozdziale „Krzesło Kuronia” Autor stara się udowodnić, iż podjęcie walki przez Jarosława Kaczyńskiego z sektą Michnika-Kuronia-Geremka-Mazowieckiego zostało spowodowane odrzuceniem przez nią Kaczyńskiego, tym boleśniejsze, iż to on miał rację we wszystkich diagnozach politycznych stawianych na przełomie lat 1980-tych i 1990-tych. Nie ma bardziej błędnego mniemania, ponieważ jedyną rzeczą jakiej pragnie Jarosław Kaczyński jest rzeczywista władza, którą mógłby wykorzystać nie dla osobistych korzyści ale dla stworzenia Polski trwale niepodległej. Gdyby został dopuszczony do sekty, nigdy nie zdołałby uzyskać prawdziwej władzy, ponieważ ta była zastrzeżona dla elity postkominternowskiej z pierwszego rzędu. Kaczyński, nawet dopuszczony do konfidencji, zawsze musiałby zadowolić się trzecim lub co najwyżej drugim szeregiem. A zatem jedyną szansą na odgrywanie samodzielnej roli i prawdziwą władzę było wystąpienie przeciwko sekcie. Polityk nie wybiera partii zgodnie ze swymi poglądami, tylko poglądy w zależności od stronnictwa, które gwarantuje mu wejście na szczyt. Takie zachowanie jest klasycznym przykładem słuszności teorii politycznej Maxa Webera i nie wierzę, że Ziemkiewicz jej nie zna. Dlaczego zatem tworzy sztuczną konstrukcję? Potrzebuje jej do przedstawienia Jarosława Kaczyńskiego jako polityka sfrustrowanego i skończonego, co jest podstawowym celem Autora.

Ideologia czy interes

Ziemkiewicz zakłada, iż propaganda „Wybiórczej” wynika z tego, co jej środowisko rzeczywiście myśli i przyjmuje jego język za autentyczny, bawiąc się w psychologizowanie tam, gdzie chodzi o obronę własnej pozycji i interesów. Michnikowcy nie przyjęli za pewnik, że wszelkie ożywienie uczuć narodowych i religijnych doprowadzi do budowy państwa wyznaniowego, wieszania komunistów i liberałów, że eliminacja komunistów groziła dojściem do władzy elementu nacjonalistycznego i endeckiego, że jeśli nie będą kontrolować inteligencji, to Polskę czeka populizm i faszyzm, nie traktowali też poważnie twierdzenia, że PiS likwiduje demokracje, tylko tak głosili. Mowa oczywiście o kierowniczej grupie elity postkominternowskiej, jedynie ich wymóżdżeni zwolennicy mogli brać te brednie na serio. Takiego języka używano ze wzglądów propagandowych, by kompromitować Polaków za granicą, spychać przeciwnika do defensywy i wyznaczać wygodne dla siebie pole konfrontacji. Ponadto był to też język wewnętrzny sekty, potrzebny do samoidentyfikacji i komunikowania zwolennikom kto danego dnia jest dobry, a kto zły.

Misją „Wybiórczej” nie jest wydobycie Polaków z ciemnoty, choć tak głoszą jej szefowie, tylko pozbawienie nas tożsamości narodowej celem uniemożliwienia wykreowania przez nas własnej elity i zapewnienie już wnukom elity stworzonej przez NKWD i Stalina dziedziczenia pozycji rodziców i dziadków. Michnik chce tylko bronić pozycji elity postkominternowskiej i stanowiących ich zaplecze gnid z czasów PRL, zagrożonych wyeliminowaniem przez elitę autentyczną gdyby w Polsce zapanowała demokracja i przywrócono poczucie wspólnoty narodowej oparte na naszej historycznej tożsamości. Stąd stałe opluwanie tradycji i narodowych świętości oraz wyśmiewanie się z patriotyzmu. O pojęciu jakie Michnik ma o demokracji najlepiej świadczą jego słowa skierowane do Tekelego: Zniszczę cię, już cię nie ma, jesteś skończony oraz do Piotra Skórzyńskiego: Nigdy nie zaistniejesz.

Lęk, który kierował poczynaniami salonu w 2005 r., nie okazał się bezpodstawny tylko niezwykle uzasadniony, bo zagroziła im właśnie wymiana elit i utrata pozycji czego najbardziej się obawiali. ITI i Agora nie broniła przed zagrożeniami, których nie było tj. faszyzmem lecz walczyły o zachowanie pozycji, o utrzymanie kontroli służb i ich agentur nad III RP.

Komuniści wybrali postkominternowską elitę, gdyż wyobcowana ze społeczeństwa gwarantowała posłuszeństwo wobec nich i obronę ich interesów przed narodem. Dwie wyobcowane grupy połączyły się by bronić się przed Polakami. Dlatego, jak słusznie zauważa Ziemkiewicz, bezpieczniacy i aparatczycy byli jedyną grupą społeczną, której nowy rząd (Mazowieckiego) był zdeterminowany w żaden sposób nie narazić. Bał się bowiem patriotycznych nastrojów i zerwania układu przez komunistów. W praktyce ochraniano więc interesy nomenklatury i jej powiązania.

Autor dostrzega, że antylustratorom „chodziło o uratowanie własnej dupy”, dziwi się jednak dlaczego uzyskali oni poparcie swoich środowisk. Odpowiedź jest prosta; te środowiska są zależne od nich i umoczenie na olbrzymią skalą. Po roku 1989 antykomuniści żadnej kariery zrobić nie mogli, awansowali tylko bezpieczniacy, agenci i ich dzieci (np. córka Waldemara Kedaja, I Dep. 1974-1980) oraz obrońcy ich uprzywilejowanej pozycji (np. Kolenda-Zaleska) – stąd Polska stała się rajem agentury – Ubekistanem. Rządy PiS po raz pierwszy dały szansę, prawda że skromną, ludziom autentycznej Polski.

Elity nie mogły się pogodzić z rolą PiS jako głównej siły rządzącej nie ze względu na jakąś ideologie, kompleksy czy poczucie wyższości tylko interes podstawowy. Władza PiSu oznaczała koniec uprzywilejowanej pozycji bezpieczniackiej i postkominternowskiej elity i ich wymianę. Walka z PiSem była zatem bojem o życie. A przecież Autor sam pisze, że polityką rządzą interesy. Dlaczego tym razem nie wyciągnął wniosków z własnej tezy?

Układ

Ziemkiewicz stanął przed trudnym zadaniem; jak opisać układ, jednocześnie wyśmiewając użycie tego słowa, by wykazać anachroniczność polityki Jarosława Kaczyńskiego. Wyjście znalazł w definicji. Jego zdaniem, Układ oznacza coś w miarę jednolitego, jakąś strukturę powiązań mającą swoje centra decyzyjne. Próbowali zbudować go komuniści ale im się nie udało. Zamiast tego wyszła wielka improwizacja, która jednak w znacznym stopniu się powiodła ale zamiast zwartej struktury dała narośl przenikającą jednocześnie struktury władzy i mafijnego podziemia. III RP to pozaprawny mechanizm sterowania państwem o demokratycznej jedynie fasadzie – Kaczyński ma rację – ale to nie zwarta, zdyscyplinowana organizacja, mająca określoną strukturą i cele na miarę państwa, danej mafii chodzi tylko o wyrwanie z budżetu jak najwięcej dla siebie. W konsekwencji widzimy „wszędzie splątane sitwy i koterie”, państwo jest strukturą opanowaną przez wyobcowaną ze społeczeństwa kastę, a elity to gangi zajęte kręceniem lodów. Jednocześnie jednak Ziemkiewicz określa III RP jako „oligarchię kilkudziesięciu kolesiów, którzy w prywatnych kontaktach ustalają między sobą zasadnicze sprawy, jak będzie brzmieć dany przepis, kto dostanie koncesję, kto wygra przetarg i co dostanie w zamian” (s. 358). Przykładowo, celem ustawy o zwolnieniach podatkowych bez obowiązku informowania o nich była ochrona wszelkiego rodzaju aferzystów, cwaniaczków, kapusiów i innego najbardziej szemranego elementu przed gniewem opinii publicznej.

Układ nie musi mieć jednego centrum decyzyjnego, to układ stosunków między ośrodkami prawdziwej władzy, czyli różnymi służbami, który nie dopuszcza nikogo spoza niego do odgrywania samodzielnej roli i awansu społecznego. Układ – to służby, biznes, politycy i media, z Rosją na swoim zapleczu, której roli Ziemkiewicz z uporem nie dostrzega. Ta diagnoza nadal jest trafna, tylko teraz nie chroni go już parawan SLD-UW ale PO.

Zdaniem Ziemkiewicza „nie Układ jest problemem Polski tylko jej modernizacja, konflikt między tym co jej służy i ją hamuje”. Jest to przeciwstawienie sztuczne, bowiem warunkiem modernizacji jest właśnie rozmontowanie układu opierającego się na wpływach bezpieki, która likwidowała komunizm i dokonała transformacji na swoich warunkach z poparciem kolaborantów. Bez względu na to jak definiujemy Układ, to on sprawia, że kto nie należał do rodzin bezpieki i jej agentur, ewentualnie do otaczających je usprawiedliwiaczy, nie miał żadnych szans by po roku 1989 zrobić w sposób uczciwy karierę, zajmować się biznesem (np. Kluska), osiągnąć sukces w polityce czy mediach lub wygrać jakiś proces sądowy. W system postkomunistyczny wmontowano nieprzypadkowo takie bezpieczniki jak urzędy skarbowe, wymiar sprawiedliwości, Trybunał Konstytucyjny, media zależne od agentury itp., by nikt spoza Układu właśnie nie mógł czuć się bezpiecznie i w starciu z nim zawsze przegrał. Dlatego walka z Układem służy właśnie modernizacji. Modernizacja to nie abstrakcja tylko usunięcie kontroli służb i związanych z nimi sitw nad gospodarką, mediami, wymiarem sprawiedliwości, finansami i sceną polityczną. Autor przemilcza rolę służb, zarówno komunistycznego środowiska bezpieczniackiego jak też staro-nowych służb III RP. Jedynie raz pisze o „ochronie przed penetracją postsowieckich służb” (s. 103), a bez tego czynnika nie sposób analizować III RP.

Dlaczego PiS przegrało

Rozbrat z PO nie był końcem marzeń o IV RP, jak głosi Ziemkiewicz, gdyż sojusz ten stanowił gwarancję dalszego trwania III RP legitymizowanej przez PiS. Jednocześnie Autor rozumie, że kością niezgody między obu partiami była władza nad aparatem przymusu ze względu na strach przed walką z korupcją, w którą uwikłane jest środowisko PO, a mimo to nie dostrzega sprzeczności z pierwszym twierdzeniem. PO nie odziedziczyło kompleksu wyższości po UW tylko musiałoby dominować w ewentualnej koalicji z PiS, jeśli miało wykonać swoje zadanie ochrony służb i Układu przed PiSem, który musiał być kontrolowany i dawać listek figowy jak AWS Unii Wolności za Buzka.

Zdaniem Ziemkiewicza, PiS zostało obalone nie dlatego, że naruszyło zbyt wiele potężnych interesów, tylko spieprzyło sprawę, nie dokonało reform systemowych. Przykładowo, Lech Kaczyński „spieszył kompletnie lustrację”, dobrą ustawę „spieprzyli senatorzy i prezydent”. Prawda jest jednak inna. Ustawę popsuł senator Zbigniew Romaszewski i Bogdan Borusewicz, który przekonał prezydenta do jej znowelizowania. To są koszty owej różnorodności w PiS, zachwalanej przez Ziemkiewicza. Nawet jednak gdyby przyjęto pierwotną wersję ustawy i tak zniszczyłby ją pod jakimkolwiek pretekstem Trybunał Konstytucyjny, który utworzono tak by chronił interesy elit Ubekistanu. Należało więc wymienić skład Trybunału, a to na drodze demokratycznej nie było możliwe.

Ziemkiewicz uważa, że selekcja negatywna opierająca się na zaufaniu prezesa, a nie na drogach awansu, zaszkodziła partii bardziej niż medialna nagonka. PiS przestało rokować jako partia, kiedy zablokowano drogi awansu dla ludzi z dołów, a taki system awansów i selekcji próbował wprowadzić Marcinkiewicz i za to został usunięty, bo promował ludzi nie znanych Kaczyńskiemu. Jakich ludzi promował Kazio, już pisałem. Prawdą jest, że „los narodów zależy od szans jakie dają złym i dobrym”, ale to właśnie za PiSu zaczęli awansować po raz pierwszy ludzie spoza Układu.

Przegrywa wybory nie ten kto ma media publiczne, tylko ten kto ma przeciwko sobie zjednoczone służby, które m.in. dysponują mediami. To one wydały polecenie mediom wykonania zmasowanego ataku propagandowego na braci Kaczyńskich i PiS. Kaczyńscy nie docenili siły służb i nie potrafili skorzystać z różnicy interesów między WSI a III Departamentem.

Ziemkiewicz ma rację opisując fatalny dobór ludzi dokonywany przez Kaczyńskiego. Autor uważa, że były premier kierował się zasadą, iż trzeba się opierać na przewerbowanych sukinsynach; pierwszego przewerbowania miała dokonać UD, drugiego Wałęsa, a trzeciego właśnie PiS. Był to ten sam błąd popełniony po raz trzeci. Rzecz jednak w tym, że w pierwszych dwu wypadkach po prostu agentura i bezpieka korzystały z parasola ochronnego w zamian za poparcie, a w trzecim do żadnego przewerbowania nie doszło, bo służby zjednoczyły się przeciwko PiSowi.

Ziemkiewicz zwraca uwagę na ważny problem. Uleczyć z patologii mogą ci, którzy z nich korzystają, ponieważ najpierw muszą zdobyć władzę ale wówczas w ich interesie leży pogłębienie owych patologii. Jak rozwiązać ową kwadraturę koła?

Zmiany rodzącego patologie systemu mogą dokonać tylko ludzie, którzy najpierw zdobędą w nim władzę, a tą mogą uzyskać tylko dzięki korzystaniu z owych patologii, gdyż działając w sposób uczciwy i nierewolucyjny nie mają żadnych szans by wyjść poza polityczny margines, ponieważ ich przeciwnicy posługujący się patologiami będą mieli zawsze nad nimi przewagę. Chcący zmienić system w swojej większości muszą więc być na tyle moralni by z chwilą zdobycia władzy zrezygnować z patologii, teraz grających na ich korzyść. Dlatego wymiana kadr jest warunkiem wprowadzenia zmian systemowych. Nie będzie ich bez nowych ludzi. Gadanie przez Ziemkiewicza o zmianach systemowych bez zdefiniowania ich podstawowego warunku nie ma sensu.

Koniec Kaczyńskiego?

Cały pierwszy rozdział Autor poświęcił udowadnianiu, że polityka jest grą interesów, a nie walką dobra ze złem. Dlatego liczy się nie kryterium moralne tylko to czy dany polityk zbliża nas do Polski jakiej chcemy, czy jest bardziej pożyteczny dla Polski, ale w pozostałej części książki krytykuje stale braci Kaczyńskich właśnie z pozycji moralisty. Lech wbił Buzkowi nóż w plecy, Jarosław wykończył wszystkich i awansował same podejrzane typy, itp., itd. Co więc zrobił pożytecznego dla Polski Jarosław Kaczyński?

Doprowadził do likwidacji WSI, założył CBA i zdjął parasol ochronny z polityków, rozpoczął samodzielną politykę w obronie naszych interesów w Unii, zmienił pozycję pełzającą przed Rosją na wyprostowaną i dostrzegł zagrożenie płynące ze strony Kremla oraz postawił na sojusz z USA i byłymi koloniami sowieckimi celem wzmocnienia naszej pozycji w Unii. Ale o tym nie przeczytamy u Ziemkiewicza, a za to mamy peany na cześć Kazia i innych „ideowców”.

Polsce potrzebny jest menadżer, nie rewolucjonista, pisze Ziemkiewicz. Czy menadżer upora się ze służbami i rosyjską penetracją? Wątpliwe, co najwyżej będzie lepiej zarządzał zwasalizowanym Priwislanskim Krajem – szarą strefą w Unii.

W 7 miesięcy po wyborach Ziemkiewicz doszedł do wniosku, iż kariera Jarosława Kaczyńskiego dobiegła końca. Uzasadnieniu tej tezy służy m.in. fałszywa symetria Michnik – Kaczyński. Jak powiedziałby jednak Mark Twain, wiadomość o śmierci politycznej Jarosława Kaczyńskiego jest nieco przesadzona.

Michnik schodzi ze sceny, przede wszystkim dlatego, że utracił kontrolę nad mediami, a więc jest już bezużyteczny dla bezpieki, agentury i ich rosyjskich partnerów. „Wybiórcza” będzie istniała dalej jako szkodliwa i demoralizująca inteligencję sekta, ale nie będzie w stanie kontrolować opinii publicznej. Teraz funkcję tę sprawują komercyjne media elektroniczne i to one są instrumentem w rękach środowiska WSI/I Departamentu, powiązanych interesami z Rosją. Sam Autor przyznaje przecież, że słabnie pozycja Agory na rzecz mediów elektronicznych, a Michnik nie wyznacza kierunku ataku tylko dopisuje się do kampanii zdecydowanych przez kogoś innego. Dlaczego więc Autor nie wyciąga wniosków z własnych tez?

Ziemkiewicz napisał „Staruszków” by przekonać, że Jarosław Kaczyński jest politykiem skończonym; nie wiążcie się z nim bo was wykończy, a jeśli tego nie zrobi, to i tak nie będziecie mieli żadnej przyszłości. Trzeba podkreślić, że Autor nie widzi też przyszłości przed PO i Tuskiem. Książka Ziemkiewicza stanowi zatem przygotowanie do nowego rozdania, do czegoś co ma wyrosnąć na gruzach PiS i PO i nie dostrzegać zagrożenia ze strony prawdziwej władzy – środowiska postkomunistycznych służb. Jest to jednak błędna kalkulacja.

Sprzeczności wskazują, że książka mogła być napisana na zamówienie, które jednak zostało złożone już po powstaniu jej znacznej części i Autorowi nie chciało się przerabiać początku, albo Ziemkiewicz chciał jednocześnie podporządkować wszystko z góry przyjętej tezie o politycznym końcu Jarosława Kaczyńskiego, ale temperament polemiczny nie pozwalał na zbyt duże przemilczenia.
Źródło:
Gazeta Polska sierpnia 2008
http://jozefdarski.pl/6744-kalkulacje-rafala-ziemkiewicza

_________________
Jadwiga Chmielowska Przewodnicz?ca Oddzia?u Katowice i Komitetu Wykonawczego "Solidarnosci Walcz?cej"
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Grzegorz - Wrocław
Moderator


Dołączył: 09 Paź 2007
Posty: 4333

PostWysłany: Pon Sty 07, 2013 7:30 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Oczywistą prawdą jest wielka osobista niechęć R.Ziemkiewicza do Jarosława Kaczyńskiego. Jest ona tak wielka, że autor Staruszków nie widzi wielu wytkniętych mu wyżej sprzeczności, lub raczej uważa, że niech się to nawet i 'kupy nie trzyma byle Kaczyńskiemu dowalić', i w ten sposób nie osiągając swego celu (pogrążenia JK) pogrąża samego siebie.
P.S. Bardzo prawdziwa wydaje mi się teza artykułu:
Cytat:
Zmiany rodzącego patologie systemu mogą dokonać tylko ludzie, którzy najpierw zdobędą w nim władzę, a tą mogą uzyskać tylko dzięki korzystaniu z owych patologii, gdyż działając w sposób uczciwy i nierewolucyjny nie mają żadnych szans by wyjść poza polityczny margines, ponieważ ich przeciwnicy posługujący się patologiami będą mieli zawsze nad nimi przewagę. Chcący zmienić system w swojej większości muszą więc być na tyle moralni by z chwilą zdobycia władzy zrezygnować z patologii, teraz grających na ich korzyść. Dlatego wymiana kadr jest warunkiem wprowadzenia zmian systemowych. Nie będzie ich bez nowych ludzi.

Niestety nietrudno zauważyć, że warunkiem koniecznym sukcesu jest zaistnienie koniunkcji kilku niesłychanie trudnych do spełnienia celów, a zatem sprawa wydaje się być bez Mocy Niebios bardzo trudna do zrealizowania. Sad
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Grzegorz - Wrocław
Moderator


Dołączył: 09 Paź 2007
Posty: 4333

PostWysłany: Pon Lut 04, 2013 10:38 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

I mamy haniebny come back RAZa. Na wPolityce możemy przeczytać: 60 dni Ziemkiewicza bez (pieniędzy) Hajdarowicza, co wydaje się stawiać kolejną kropkę - tym razem co do autora "Polactwa". Chyba go wciągnęło. Już grill u elpeerowca zapalił wielu czerwoną diodkę.
Przytaczam dwa kolejne komentarze do tego tekstu:
Cytat:
RZ
Może wreszcie warto zauważyć (a powinno byc to widoczne dla każdego patrzącego na życie polityczne bez emocji ale rozumnie), że Ziemkiewicz jest lustrzanym odbiciem Michnika pod względem nadmiernych ambicji, chęci brylowania, dużego samouwielbienia i ....nic nie znaczenia dla choc troche bardziej rozgraniętego (nie powiem inteligentnego) obserwatora sceny politycznej.
ESES2 014 | 04.02.2013 20:17
link nadużycie odpowiedz

@Bernard Marcinkiewicz
Ziemkiewicz złamał słowo. Dawniej było to równoznaczne z zeszmaceniem. Nie widzę powodu by tak nie miało być nadal.
Ziemkiewicz nie ma jaj! I tyle na ten temat.


Źródło: http://rybitzky.salon24.pl/484344,60-dni-ziemkiewicza-bez-pieniedzy-hajdarowicza
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Grzegorz - Wrocław
Moderator


Dołączył: 09 Paź 2007
Posty: 4333

PostWysłany: Sro Kwi 24, 2013 9:44 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Na stronie byłych działaczy Wolnych Związków Zawodowych Wybrzeża znalazłem tekst pt. "Ziemkiewicz: PiS to paranoja", który zamieszczam:
Cytat:
Rafał Ziemkiewicz skrytykował Prawo i Sprawiedliwość za stosunek do Platformy Oburzonych. Publicysta powiedział, że główna partia opozycyjna zachowuje się paranoicznie.

Według Ziemkiewicza PiS powinien się cieszyć z powstania “Platformy Oburzonych”, gdyż inicjatywa Piotra Dudy oraz Pawła Kukiza będzie popularyzować nastroje antyrządowe, a to jest w interesie głównej partii opozycyjnej. W ocenie publicysty postawa PiS wobec “Platformy Oburzonych” czy to do Ruchu Narodowego pokazuje, że PiS ma paranoiczny stosunek do do innych podmiotów politycznych na prawicy. Ta paranoja przejawia tym, że politycy PiS zarzucają swoim potencjalnym sojusznikom, ze są agentami i działają ze złą wolą. Mówią również, że każda inicjatywa na prawicy poza PiS, jest szkodzeniem Polsce.

Problem polega na tym, że żaden z czołowych polityków PiS nie skrytykował “Platformy Oburzonych”.

Wręcz przeciwnie; zarówno Mariusz Błaszczak jak i Joachim Brudziński bardzo ciepło wypowiedzieli się o tej inicjatywie. Politycy PiS wskazywali, że powstanie tej inicjatywy jest skutkiem fatalnych rządów Donalda Tuska. Krótko mówiąc “Platforma Oburzonych” jest lustrzanym odbiciem kondycji polskiego społeczeństwa.


Na czym więc bazował redaktor Ziemkiewicz snując takie wnioski? Ano, na komentarzu Krzysztofa Czabańskiego opublikowanym na portalu wpolityce.pl. Czabański napisał, że Platforma Oburzonych odwołuje się do tego samego elektoratu co PiS, a w związku z tym jest skierowana przeciwko głównej partii opozycyjnej. Warto zauważyć, że Ziemkiewicz nazwał swoich byłych kolegów z tygodnika “Sieci” “pisowcami”. Z jego wypowiedzi wynika, że pismo “Sieci” przedstawia pisowski punkt widzenia.

A skoro zarówno pisowcy jak i platformersi ujadają na “oburzonych”, to znaczy, że warto tą inicjatywę obserwować- przekonywał Ziemkiewicz. Z takim postawieniem sprawy nie zgodził się Tomasz Terlikowski, który słusznie zauważył, że mainstream wróży Pawłowi Kukizowi świetlaną przyszłość polityczną: “Pod warunkiem, że wstąpi do PO” – poprawił Terlikowskiego Ziemkiewicz. Szef Frondy nie zgodził się z tezą Ziemkiewicza. Według niego władza znowu na motorówce może przywieść zbawcę narodu polskiego.

Ziemkiewicz jest jednym z największych krytyków salonu medialnego w Polsce. Wielokrotnie bardzo ostro wypowiadał się na temat liberalnych mediów. Dość powiedzieć, że podczas tego spotkania nazwał “Gazetę Wyborczą” szmatą.


Czyżby nie zauważał tego, że ów obrzydliwy salon w przeciwieństwie do PiS bardzo oszczędnie krytykuje Platformę Oburzonych?
Czyżby nie dostrzegał tego, że “oburzeni”, którzy chcą obalić system III RP mają swoje stałe miejsce w programach: Tomasza Lisa oraz Moniki Olejnik?


Chciało by się zapytać parafrazując fragment Pisma Świętego "Czy to mówisz od siebie, czy też inni powiedzieli ci, co masz powiedzieć".

Źródło: http://wzzw.wordpress.com/2013/03/21/ziemkiewicz-pis-to-paranoja-%E2%98%9A-%E2%98%85/
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Strona Główna -> Dyskusje ogólne Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz dołączać plików na tym forum
Możesz ściągać pliki na tym forum