Forum  Strona Główna

 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Alan Riley: Dla gazociągu północnego gazu nie wystarczy
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Strona Główna -> Dyskusje ogólne
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Witja
Weteran Forum


Dołączył: 23 Paź 2007
Posty: 5319

PostWysłany: Sro Sty 09, 2008 7:38 am    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Defence Academy of the United Kingdom
http://www.da.mod.uk/
http://www.da.mod.uk/colleges/csrc/document-listings/russian/
"Gazprom in Crisis" w wersji pdf link poniżej
www.defac.ac.uk/colleges/csrc/document-listings/russian/06(48)MF.pdf
- wklej ten link łącznie z (48)MF.pdf


Ostatnio zmieniony przez Witja dnia Sro Sty 09, 2008 10:49 am, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Witja
Weteran Forum


Dołączył: 23 Paź 2007
Posty: 5319

PostWysłany: Sro Sty 09, 2008 7:43 am    Temat postu: Senator McCain chciałby usunąć Rosję z klubu G-8 Odpowiedz z cytatem

http://www.rp.pl/artykul/62786.html

" Senator McCain chciałby usunąć Rosję z klubu G-8
ika 16-10-2007, ostatnia aktualizacja 03-01-2008 20:01

Senator John McCain, republikański kandydat do nominacji prezydenckiej zapowiedział, że jeśli wygra wybory w 2008 roku, będzie usiłował usunąć Rosję z klubu G-8, zrzeszającego największe gospodarcze i polityczne mocarstwa świata.

McCain, w "Foreign Affairs" przedstawił swój program w zakresie polityki zagranicznej. Senator mapisał w nim m.in., że G-8 powinien znowu stać się zrzeszeniem państw demokratycznych, zgodnie z jego pierwotną koncepcją. Rosja tymczasem jest krajem, w którym "swobody polityczne są ograniczane, a kierownictwo zdominowane przez klikę byłych funkcjonariuszy wywiadu".

Moskwa "stara się tyranizować swoich demokratycznych sąsiadów, jak Gruzja, i wykorzystywać zależność Europy od rosyjskiej ropy naftowej i gazu ziemnego" - napisał senator i podkreślił, że jego zdaniem potrzeba "nowego podejścia Zachodu do rewanżystowskiej Rosji".

(...)"
Źródło : PAP
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Witja
Weteran Forum


Dołączył: 23 Paź 2007
Posty: 5319

PostWysłany: Pią Sty 11, 2008 7:23 am    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

http://www.rp.pl/artykul/82876.html

"Rosja chce być energetycznym monopolistą
Igor Janke 11-01-2008, ostatnia aktualizacja 11-01-2008 02:29

Niezależnie od naszych protestów gazociąg północny pewnie i tak powstanie. W tej sytuacji od Niemców powinniśmy się domagać współpracy na przykład w dziedzinie energetyki jądrowej – twierdzi Piotr Naimski, były wiceminister gospodarki w rozmowie z Igorem Janke


Rz: Jak dziś wygląda sprawa zabezpieczenia dostaw gazu dla Polski?

Polska importuje gaz wyłącznie z terenu byłego Związku Radzieckiego. Jedna trzecia pochodzi z krajowych źródeł. Import w 100 procentach uzależniony od dostaw z jednego kierunku jest rozłożony na dwie części. Jedna pochodzi z długoterminowego kontraktu jamalskiego z Rosjanami. Ten kontrakt wygasa w 2019 roku i odbieramy z niego ok. 6,5 miliarda metrów sześciennych gazu rocznie. I to jest kontrakt, który – wbrew temu, co się czasem mówi – chcemy utrzymać. Druga część tego, co sprowadzamy ze Wschodu, to krótkoterminowy kontrakt, który obecnie jest podpisany z firmą RosUkrEnergo. Wszystko to stanowi dwie trzecie zużywanego w Polsce gazu. Opisana sytuacja musi budzić niepokój. W przypadku jakichkolwiek zakłóceń ze strony dostawców ze Wschodu praktycznie nie mamy alternatywy. To zagrożenie nie jest tylko teoretyczną hipotezą. W 2006 roku Europa przeżyła kryzys wywołany ograniczeniem dostaw gazu od Gazpromu. Ta sytuacja uświadomiła wielu politykom w Unii Europejskiej, że dostawy gazu to nie tylko problem ekonomiczny, ale i polityczny.

Zwłaszcza że obecne zmiany zachodzące w Rosji nie dają nadziei, że gaz przestanie być używany jako argument polityczny.

Warto pamiętać, iż w oficjalnym dokumencie rządu Federacji Rosyjskiej o nazwie „Strategia energetyczna FR do roku 2020” jest wprost powiedziane, że Federacja Rosyjska będzie używała eksportu surowców energetycznych do swoich politycznych celów na obszarze od Atlantyku do Pacyfiku. Nie trzeba się tego domyślać, interpretować, to jest napisane expressis verbis. Dlatego mamy do czynienia z zagrożeniem strukturalnym. I tę sytuację trzeba zmienić. Stąd polityka dywersyfikacji dostaw, którą podjął rząd PiS, wracając do strategii pogrzebanej w 2001 roku przez rząd Millera.

Czy są jakieś zagrożenia bezpośrednie, teraz, dzisiaj?

Mamy kontrakty, które są realizowane. Jeżeli politycy rosyjscy nie wpadną na pomysł, żeby użyć tego narzędzia wobec np. któregoś z tranzytowych krajów pomiędzy nami a Rosją, czy nie daj Boże wobec Polski, to nie ma bezpośredniego zagrożenia. Nigdy jednak nie wiadomo, kiedy coś podobnego może się zdarzyć.

Za dwa lata te umowy się kończą. A nowe źródła dostaw gazu jeszcze wtedy mogą nie być uruchomione.

Pyta pan o problem roku 2010. Kontrakt krótkoterminowy, który mamy z RosUkrEnergo, rzeczywiście wygasa pod koniec 2009 roku i zawiera opcję przedłużenia na kolejne dwa lata. Trzeba więc usiąść do negocjacji z firmą, z Rosjanami, i rozmawiać o tym, co będzie dalej. A równocześnie trzeba opracować alternatywę.

(...)

Jaki jest czarny scenariusz rozwoju sytuacji?

Rosjanie mogą nam zagrozić dyktatem cenowym na te krótkie dostawy. Teoretycznie może się to zdarzyć. Mam jednak nadzieję, że możliwe będzie osiągnięcie porozumienia na gruncie czysto biznesowym, bez ingerencji czynników politycznych. Trzeba o tym myśleć już dziś, a nie za dwa lata.

Czy nie ma zagrożenia, że Rosjanie postawią nam ultimatum: sprzedamy to wam po cenie x, ale pod warunkiem że my będziemy to dystrybuować? Bo wejście Rosjan na rynek dystrybucji byłoby chyba największym zagrożeniem?

Nie chciałbym antycypować tego, co zrobią Rosjanie. My musimy być przygotowani na różne warianty.

Ale przyzna pan, że to byłby scenariusz bardzo groźny?

Firmy rosyjskie dążą do tego, żeby w Europie zdobyć przyczółki w dystrybucji energii, będąc w niektórych przypadkach monopolistą, a w niektórych bardzo istotnym udziałowcem w dostawach energii. Chcą zbudować monopol oparty na koncentracji przez Gazprom dostaw, przesyłu i dystrybucji surowców energetycznych i energii. To spotyka się z oporem Unii Europejskiej i stąd jej pomysły, by formalnie zakazać takiej koncentracji, a tam gdzie taki związek już istnieje – zlikwidować go.

Taka groźba wisi nad nami, bo Rosjanie mogą takie warunki postawić. Wobec projektu gazoportu padają tymczasem zarzuty, że jest to przedsięwzięcie nieopłacalne z ekonomicznego punktu widzenia.

Wszystkie dywersyfikacyjne projekty gazowe podjęte przez PGNiG i Gaz-System są zrównoważone ekonomicznie i finansowo. W stosunku do tych inwestycji nie została podjęta żadna decyzja na zasadzie konieczności politycznej.

Ale nawet prezydent Kaczyński mówił, że za bezpieczeństwo energetyczne czasem warto zapłacić więcej.

To prawda, jest taka możliwość, nawet ustawowa, że spółki mogą w pewnej sytuacji podjąć decyzje, które ekonomicznie nie będą opłacalne, ale zapewnią bezpieczeństwo energetyczne kraju. Na razie udało się tego uniknąć.

(...)

Dlaczego rosyjsko-niemiecki projekt gazociągu północnego jest uważany za niebezpieczny dla Polski?

Są dwie warstwy tego problemu. Pierwsza jest polityczna. W sensie politycznym porozumienie rosyjsko-niemieckie, którego wyrazem jest ta inwestycja, jest porozumieniem, które zostało zawarte z pogwałceniem wszelkich norm i obyczajów europejskich. Bez powiadomienia sąsiadów, bez konsultacji, bez próby skoordynowania tej inwestycji z innymi inwestycjami energetycznymi w regionie.

Podobno za czasów Leszka Millera polski ambasador był o tym informowany.

Pokutuje taka opinia, trochę dla Millera niesprawiedliwa. To było jak wiele innych rzeczy zapisane gdzieś tam w dokumentach unijnych i – niestety – nie traktowano tego poważnie. Niesłusznie, bo spośród wielu rzeczy, które były nieważne, ta okazała się ważna. Wracając do kwestii politycznych, to, co się dzieje w stosunkach polsko-niemieckich w związku z gazociągiem północnym, jest najlepszym dowodem na to, że to jest zła inwestycja, że to jest zły ruch polityczny. Ten projekt zatruł stosunki polsko-niemieckie na długo i nie wiadomo, jak to rozwiążemy. Ta niechęć do akceptacji rosyjsko-niemieckich warunków w rejonie Bałtyku istnieje w wielu krajach, nie tylko w Polsce. W krajach nadbałtyckich w sposób ewidentny takie porozumienie zawarte między Rosją a Niemcami przywołuje najgorsze historyczne skojarzenia.

Obecny minister spraw zagranicznych, kiedy jeszcze był ministrem obrony, porównał to do paktu Ribbentrop – Mołotow.

To jest arogancja byłego kanclerza Schrödera i prezydenta Putina, którzy postanowili okazać publicznie lekceważenie sąsiadów. Druga warstwa to kalkulacja biznesowa. Pod względem ekonomicznym to jest gazociąg o bardzo dużej przepustowości, ok. 50 miliardów metrów sześciennych. Taka ilość gazu ziemnego wprowadzona do północno-wschodnich Niemiec nasyci ten rynek i stworzy presję ze strony rynku niemieckiego na nasz rynek gazu.

Co to znaczy?

Będzie tendencja do reeksportu tego gazu do Polski, oczywiście z odpowiednią marżą. Jeżeli do tego dopuścimy, nasze plany zróżnicowania źródeł dostaw gazu do Polski będą nie do zrealizowania. Będziemy mieli de facto ten sam gaz także od strony Niemiec. Wszystko jedno, czy będzie doprowadzony tym rurociągiem, czy będzie z Jamału pierwszego czy drugiego, czy z Bernau do Szczecina.

Ale jeśli będzie on w niemieckich rękach, to Niemcy będą zań odpowiadać, będzie inny właściciel.

Wróćmy to tego, czym jest zróżnicowanie dostaw. My rozumiemy to jako zróżnicowanie źródeł i kierunków. Można oczywiście mówić, że wystarcza zróżnicowanie kontraktowe, ale w strategii dla Polski uznaliśmy to za niewystarczające.

To znaczy, że jeden kontrakt byłby z Rosjanami, a inny z Niemcami.

Tak, ale tak naprawdę to płynie ten sam gaz, tą samą rurą, z tego samego miejsca, tylko że są podpisane różne kontrakty na różne części tej dostawy. Jeśli jednak będzie wybuch na tej trasie, to żaden z tych kontraktów nie zostanie zrealizowany, bo to jest ten sam gazociąg.

Ale Putin, jeśli będzie chciał przykręcić kurek, to na rurociągu północnym będzie miał mniejsze możliwości.

Za to większe na trasie Jamał i gazociągach ukraińskich. Gazociąg północny na pewno zwiększyłby niebezpieczeństwo presji na Białoruś, Ukrainę, a także Polskę, jeśli w porę nie zrealizujemy naszych inwestycji dywersyfikujących kierunki dostaw. Nam chodzi o to, by mieć gaz pochodzący od kilku niezależnych producentów. Przyłączenie się przez nas do tego gazociągu jest niekorzystne. Polska nie potrzebuje ani jednego metra sześciennego rosyjskiego gazu więcej. My chcemy nasz powiększający się rynek konsumentów gazu wypełnić innymi dostawami.

(...)

Jednak rząd Kaczyńskiego nie podjął żadnych działań w tej sprawie, choć sam premier raz o tym wspomniał, ale potem się wycofał.

Rząd oficjalnie takich decyzji nie podjął, ale politycznie był już po wewnętrznej decyzji, że w Polsce musi być rozwijana energetyka jądrowa. To nie znalazło wymiaru organizacyjnego. Powinno jak najszybciej. Cała procedura od decyzji do realizacji trwa 10 – 12 lat. To zadanie wykraczające poza jedną kadencję, poza jeden rząd. Jeśli nauczymy się realizować takie projekty strategiczne dotyczące bezpieczeństwa energetycznego wykraczające poza czas działania jednej ekipy, będzie to miarą dojrzałości polskiego państwa.

A czy pan albo pańscy współpracownicy przekazaliście nowemu rządowi wszelkie informacje na temat bezpieczeństwa energetycznego?

Sam przygotowałem taki dokument przekazujący nowym kolegom ministrom stan rzeczy, którymi się zajmowałem. Jest to bardzo dokładny opis z harmonogramem tego, co powinno się dziać za tydzień, miesiąc, kto i co powinien zrobić, by inwestycje zrealizować jak najszybciej.

Spotkał się pan z kimś z rządu PO – PSL?

Tak, rozmawiałem z wicepremierem Waldemarem Pawlakiem, jestem umówiony z ministrem Aleksandrem Gradem."

Piotr Naimski jest prorektorem w Wyższej Szkole Biznesu – National Louis University w Nowym Sączu, w rządzie PiS był wiceministrem gospodarki odpowiedzialnym za bezpieczeństwo energetyczne. W okresie PRL działacz opozycji demokratycznej, współpracownik Antoniego Macierewicza, w gabinecie Jana Olszewskiego szef Urzędu Ochrony Państwa, w rządzie Jerzego Buzka doradca premiera do spraw bezpieczeństwa

Źródło : Rzeczpospolita
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Witja
Weteran Forum


Dołączył: 23 Paź 2007
Posty: 5319

PostWysłany: Wto Sty 15, 2008 7:20 am    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

http://www.rp.pl/artykul/78900.html

"Putin może być szefem Gazpromu
Danuta Walewska 22-12-2007, ostatnia aktualizacja 22-12-2007 02:50

Ustępujący prezydent Rosji jest poważnym kandydatem na prezesa spółki. Dla Europy może to oznaczać dalszy ciąg wykorzystywania giganta w polityce zagranicznej

Putin po zakończeniu obecnej kadencji prezydenckiej ma objąć stanowisko prezesa Gazpromu. Ta informacja została potwierdzona przez źródła kremlowskie.

Takiego zdania są również – jak napisały „Wiedomosti” – informatorzy z Gazpromu. Podkreślają, że Putin jest najczęściej wymieniany jako potencjalny następca obecnego prezesa Dimitirja Miedwiediewa. Tego samego, którego sam namaścił na swojego następcę w fotelu prezydenta Rosji. Sam Putin nie może tym razem startować w wyborach, bo konstytucja rosyjska nie przewiduje trzech kadencji prezydenckich z rzędu.

Zdaniem „Wiedomosti” scenariusz zakłada, że przejściowo prezesem koncernu zostałby „niezależny technokrata”, a po jakimś czasie do Gazpromu przyszedłby Putin.

(...)"

Źródło : Rzeczpospolita
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Witja
Weteran Forum


Dołączył: 23 Paź 2007
Posty: 5319

PostWysłany: Wto Sty 15, 2008 7:31 am    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

http://www.rp.pl/artykul/81579.html

"Wielkie koncerny energetyczne bronią swoich pozycji
Agnieszka Łakoma 07-01-2008, ostatnia aktualizacja 07-01-2008 01:54

Rozmowa z Erwinem van Lumichem, dyrektorem odpowiedzialnym za energetykę w agencji Fitch Ratings


Komisja Europejska chce, by każdy koncern dostarczający w krajach Unii energię elektryczną lub gaz pozbył się należących do niego sieci przesyłowych. Przekonuje, że jest to najlepsza opcja dla konkurencji na rynku. Propozycja Brukseli napotkała już silny opór ze strony Niemiec i Francji. Niezadowoleni sa także Rosjanie. Gazprom straszy, że jeśli forsowane przez Komisję przepisy wejdą w życie, ceny rosyjskiego surowca dla Europy mogą wzrosnąć nawet o 50 proc.

(...)

Przeciw nowym przepisom protestują nie tylko unijne firmy, ale także Rosjanie. Największy na świecie koncern gazowy Gazprom grozi, że jeśli wejdą one w życie, ceny rosyjskiego surowca dla Europy wzrosną o 50 proc. Czy to realna groźba? Gdyby się spełniła, za tysiąc metrów sześc. rosyjskiego gazu zapłacimy nawet ok. 450 dol.

Unia Europejska domaga się, by firmy, które wydobywają surowce i sprzedają je na unijny rynek, także musiały podlegać tym samym przepisom, jak firmy działające w obrębie Wspólnoty. Zatem trzeba by też podzielić Gazprom. Ale zapowiedź drastycznej podwyżki ceny gazu raczej należy traktować jako rodzaj presji na Komisję Europejską, by złagodziła swoje stanowisko. Rosjanie zdają sobie sprawę, że państwa unijne potrzebują ich gazu, tak samo jak algierskiego czy skandynawskiego. Ale oczywiście żaden z tych krajów nie może dyktować Unii, co ma robić."
Źródło : Rzeczpospolita
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Witja
Weteran Forum


Dołączył: 23 Paź 2007
Posty: 5319

PostWysłany: Pią Sty 18, 2008 10:51 am    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

http://www.rp.pl/artykul/84591.html

"Gaz w dzisiejszym świecie to groźna broń
16-01-2008, ostatnia aktualizacja 16-01-2008 23:21

Grzegorz Pytel Gazprom nie musi być jedynym dostawcą gazu do Polski – pisze ekspert ds. energetyki w Instytucie Sobieskiego

(...)

Nie jesteśmy skazani na Gazprom

Gazprom jest największym na świecie producentem gazu, ale niejedynym. Radzikowski nie wspomina, że oprócz Rosji istnieją inne kraje, które produkują gaz i nie są zależne ani od Gazpromu, ani od Rosji. Norweskie złoża, te w Afryce Północnej, są de facto położone bliżej Polski niż złoża rosyjskie. W warunkach wolnego rynku nie ma większego znaczenia, w jakim kraju gaz pokonuje odległość w drodze do odbiorcy. Czasy, kiedy Rosjanie żądali mniejszych opłat za transport, szybko przechodzą do historii. Wykorzystując swoją monopolistyczną pozycję, Gazprom stara się maksymalizować wszystkie możliwe opłaty.

Koszt poszukiwania i wydobycia gazu ziemnego w Rosji też nie jest mniejszy niż w innych krajach. Eksploatacja syberyjskich oraz arktycznych bogactw naturalnych jest kapitałochłonna i droga w eksploatacji, nie wspominając o kosztach ekologicznych. Dodatkowo dochodzi do tego nieprzewidywalny system podatkowy. Czasy, kiedy Rosja była tanim krajem, już dawno minęły. Niemniej w Polsce nadal pokutuje PRL-owski mit, że gaz rosyjski jest tani. Jedynym uzasadnieniem tego mitu jest irracjonalne przeświadczenie, z którego wynika, że skoro coś jest rosyjskie, to musi być tanie.

Nie ma zatem racjonalnych ekonomicznych przesłanek, które powodowałyby, że gaz rosyjski musiałby być tańszy niż norweski czy północnoafrykański.Istnieje też możliwość dostaw skroplonego gazu do Polski z bardziej odległych zakątków świata, jak Afryka Zachodnia, Katar czy nawet Daleki Wschód (pod warunkiem odpowiedniej infrastruktury). Korea Południowa czy Japonia od lat sprowadzają skroplony gaz LNG i nie miało to negatywnego wpływu na tempo ich rozwoju gospodarczego. Wystarczy przyjrzeć się strategii dostaw gazu do Wielkiej Brytanii czy Holandii. Mimo że oba kraje są zainteresowane zakupem gazu rosyjskiego, rozwijają także terminale LNG na skalę u nas niewyobrażalną oraz dbają o kontynuację dostaw z mórz Północnego i Norweskiego.


Bez dywersyfikacji

Radzikowski słusznie zauważa, że „swoją pozycję monopolisty Gazprom wykorzystuje w dużym stopniu, by dyktować ceny”. Nie zauważa jednak, że właśnie taka jest reguła działania każdego monopolisty. Naiwna jest wiara, że apele klienta do monopolisty o „przyzwoite” zachowanie odniosą pozytywny skutek. Jeżeli jakikolwiek, to tylko odwrotny. Bo obnażają desperacką sytuację klienta.

Efektem braku dywersyfikacji jest nie tylko gorsze zabezpieczenie dostaw w rozumieniu geopolitycznym. Brak dywersyfikacji ma także wymiar ekonomiczny będący rezultatem działania monopolu: wyższe ceny gazu. Aby jednak umożliwić dywersyfikację kierunków dostaw gazu, należy zrealizować program inwestycyjny, który umożliwiłby dostawy gazu, w dużych ilościach, z innych kierunków niż rosyjski.

(...)


Rosyjski monopol

Monopol Gazpromu jest niebezpieczny dla Polski. Poczynając od przynajmniej teoretycznej możliwości paraliżowania polskiej gospodarki (poprzez przerwy w dostawach), a kończąc na realnym, regularnym arbitralnym podnoszeniu cen czy wręcz zmianach formuły cenowej. Pamiętać należy, że monopol Gazpromu ma też wyjątkowo niebezpieczną cechę: jest poza efektywną kontrolą jakiegokolwiek regulatora. To faktycznie ramię wykonawcze interesów gospodarczych i politycznych Rosji. Żaden sąd w żadnym kraju – poza oczywiście Rosją – nie jest w stanie Gazpromowi niczego nakazać.

Dodatkowo dochodzi jeszcze asymetria naszych relacji handlowych z Gazpromem, podobnie jak i innych krajów Europy Środkowo-Wschodniej. Polska jest małym rynkiem dla Gazpromu: to tylko ok. 7 mld metrów sześc. rocznie. Żaden kraj w naszym regionie nie kupował (i zapewne do dziś nie kupuje) od Gazpromu więcej niż 10 mld m sześc. w 2004 r. Natomiast Niemcy kupują prawie 40 mld, Włochy ponad 20 mld, Francja i Turcja po 15 mld m sześc. Gazprom planuje w kilka lat pozyskać 20 proc. rynku brytyjskiego, a to oznacza sprzedaż od 25 do 30 mld m sześc. rocznie.

Polska kupuje ok. 1,5 proc. (czyli 1/67) produkcji Gazpromu, a zatem wręcz śladową ilość. Co więcej, na skutek złego stanu technicznego infrastruktury Gazprom traci 10 – 11 razy więcej gazu, niż Polsce sprzedaje. I gdyby nawet Gazprom doprowadził ten stan do światowych standardów, to i tak traciłby 14 – 16 mld m sześc. rocznie, czyli mniej więcej dwa razy więcej, niż Polsce sprzedaje.

Gdyby Polska przestała kupować gaz od Gazpromu, to on by nawet tego nie odczuł. Zatem wbrew sugestiom Miedwiediewa Polska nie jest ważnym partnerem handlowym. Jest tylko dość ważnym partnerem tranzytowym: przez nasz kraj biegnie gazociąg jamalski dostarczający gaz na znacznie bardziej lukratywne rynki.

Gdyby jednak Gazprom odciął dostawy gazu do Polski, to sparaliżowałby kraj. Bo chociaż 7 mld m sześc. gazu rocznie nie jest zbyt wielką ilością w naszym bilansie energetycznym, stanowi jednak jego krytyczną składową. Zostaliśmy zatem postawieni pod murem. Liczenie, że Gazprom nie będzie tego wykorzystywał we własnym interesie, jest przejawem nieznajomości reguł ekonomii. Jest też przejawem naiwności w relacjach handlowych. Efektem realizacji programu dywersyfikacji kierunków dostaw do Polski powinno być uzyskanie mocnej pozycji w negocjacjach handlowych z Gazpromem. Obecnie dostawy gazu do Polski są koniecznością, a to oznacza, że musimy przystać na każde niemal warunki Gazpromu.


O co chodzi?

Wymiar ekonomiczny to jedna strona działań Gazpromu. Druga ma wymiar polityczny. Tak jak Polska nie zadbała o dywersyfikację dostaw gazu, tak Rosja – działając przez Gazprom – zadbała już o dywersyfikację odbiorców swojego gazu: lista klientów jest długa. Dopełnieniem jednak tego modelu będzie obecnie realizowana przez Gazprom dywersyfikacja infrastruktury transportu gazu z Rosji do któregokolwiek klienta w Europie. Budowa gazociągu bałtyckiego i planowanego gazociągu południowego są częściami tego planu. Wtedy też spadnie znaczenie gazociągu jamalskiego, czyli znaczenie Polski dla Rosji.

W rezultacie tych działań Gazprom będzie miał możliwość odcięcia dostaw do któregokolwiek kraju (a chodzi tu praktycznie o kraje Europy Środkowo-Wschodniej) bez zachwiania dostaw do innych, zwłaszcza istotnych, klientów. Powód takiego odcięcia może być ekonomiczny. Na przykład Gazprom będzie żądał kolejnej podwyżki. Powodem może także być nacisk polityczny. Polska, jak i inne kraje Europy Środkowo-Wschodniej, jest mało znaczącym klientem Gazpromu, bo kupuje niewiele gazu, zatem ta forma nacisku politycznego będzie miała niskie koszty. W takiej sytuacji naiwnością byłoby liczyć na solidarność któregokolwiek z klientów Gazpromu, czyli tak zwaną europejską solidarność energetyczną. Owi klienci sami będą zaniepokojeni, czy nie wpadną w podobne tarapaty.


(...)"

Źródło : Rzeczpospolita
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Witja
Weteran Forum


Dołączył: 23 Paź 2007
Posty: 5319

PostWysłany: Sro Sty 30, 2008 2:54 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

http://www.rp.pl/artykul/88105.html

"Gazociąg Pólnocny korzystny dla Unii?
reg 29-01-2008, ostatnia aktualizacja 29-01-2008 19:01

Budowany przez rosyjsko-niemieckie konsorcjum Nord Stream Gazociąg Północny po dnie morza Bałtyckiego jest odpowiedzią na gazowe potrzeby Unii Europejskiej - powiedział komisarz ds. energii Andris Piebalgs.

Wierzę, że gazociąg zwiększy bezpieczeństwo dostaw gazu do UE - zadeklarował komisarz w Parlamencie Europejskim podczas dyskusji o energetycznych i strategicznych aspektach inwestycji, krytykowanej przez Polskę i część krajów regionu Morza Bałtyckiego.

Zdaniem Piebalgsa Gazociąg Północny "nie wyklucza, ale raczej uzupełnia" inne możliwości przesyłu rosyjskiego gazu na rynek europejski, w tym postulowane przez Polskę projekty Amber (z Rosji przez kraje bałtyckie, Kaliningrad i Polskę do Niemiec) albo budowę drugiej nitki rurociągu jamalskiego.

- Projekt Nord Stream staje się tym ważniejszą opcją, że inne projekty, także wspierane przez Komisję Europejską, bardzo wolno posuwają się naprzód - oświadczył Piebalgs, mówiąc o projektach Amber i Jamał2.

Rosyjski dziennik "Wriemia Nowostiej" przypomina, że "swego czasu to właśnie Gazprom odrzucił plany budowy gazociągu Amber przez terytorium krajów bałtyckich, a także ułożenia drugiej nitki magistrali Jamał-Europa przez Białoruś i Polskę na rzecz beztranzytowego wariantu po dnie Bałtyku".

W PE Piebalgs po raz kolejny bronił Gazociągu Północnego, twierdząc, że oznacza on dla UE dywersyfikację dostaw gazu, więc zwiększa bezpieczeństwo energetyczne Unii. Zdaniem komisarza popyt na gaz w UE będzie się stale zwiększał, a "Rosja ma największe zasoby gazu na świecie i pozostanie naszym największym dostawcą".

Występujący w dyskusji Robert Larsson ze szwedzkiej Agencji Badań nad Obronnością przestrzegł jednak przed pogłębianiem uzależnienia energetycznego od Rosji, twierdząc, że Nord Stream służy gospodarczej i politycznej ekspansji Rosji, umacnia jej dominującą pozycję i "będzie narzędziem nacisku na kraje członkowskie UE".

Jego zdaniem gazociąg, sprzeczny z interesami niektórych krajów członkowskich, ale popierany przez inne, prowadzi do podziałów w UE, stawiając pod znakiem zapytania budowę zagranicznej polityki energetycznej UE. "Trzeba porównać go z Amberem i Jamałem2 i wybrać to, co najlepsze" - zaapelował.

Z kolei Alan Riley z City University w Londynie podał w wątpliwość ekonomiczny sens przedsięwzięcia. "Dlaczego inwestor tak forsuje projekt, który jest ponad trzy razy droższy niż projekty alternatywne? Za tym kryje się polityka" - powiedział. Konsorcjum Nord Stream wstępnie szacuje koszt budowy Gazociągu Północnego na 8 mld dol. Druga nitka gazociągu jamalskiego to - zdaniem Rileya - inwestycja rzędu 2,5 mld dol.

Występujący przed Piebalgsem unijny komisarz ds. środowiska Stawros Dimas odpowiadał na wyrażane przez uczestników spotkania obawy, że budowa gazociągu stanowi zagrożenie dla środowiska naturalnego Bałtyku. Zapowiedział, że KE będzie bardzo surowo pilnowała przestrzegania unijnych standardów środowiskowych przy wydawaniu przez kraje członkowskie pozwoleń na budowę.

- Będziemy gotowi do wszczęcia procedur o naruszenie prawa, jeśli do niego dojdzie - zadeklarował.

(...)"
Źródło : PAP
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Witja
Weteran Forum


Dołączył: 23 Paź 2007
Posty: 5319

PostWysłany: Czw Sty 31, 2008 6:26 am    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

http://www.rp.pl/artykul/88203.html

"Unia chce gazu z Rosji
Anna Słojewska 30-01-2008, ostatnia aktualizacja 30-01-2008 12:32

Bruksela potwierdza, że gazociąg północy jest strategiczną i potrzebną Unii inwestycją. Praktycznie już tylko ekologowie mogą powstrzymać rosyjsko-niemiecki projekt

- W przypadku ewentualnych naruszeń prawa przy realizacji gazociągu po dnie Bałtyku Komisja Europejska będzie równie surowo egzekwowała unijne przepisy jak wobec Microsoftu – zapowiedział podczas wczorajszej debaty w Parlamencie Europejskim komisarz UE ds. środowiska Stawros Dimas, nawiązując do stanowczych kroków Brukseli przeciwko gigantowi z USA za wykorzystywanie pozycji monopolistycznej. Ale to było praktycznie wszystko, na co zdobyła się Bruksela.

Wszystko wskazuje, że jeszcze przed końcem roku ruszy budowa gazociągu północnego, który od lat wywołuje polskie protesty. W 2010 r. pierwsze metry sześcienne gazu z Syberii będą mogły popłynąć w kierunku Niemiec.

Ostatnią przeszkodę stanowi analiza ekologiczna. Polska porzuciwszy nierozumiane przez unijnych partnerów argumenty polityczne, przekonuje teraz, że inwestycja będzie zagrożeniem dla środowiska w związku z zalegającymi na dnie morskim pozostałościami z okresu II wojny światowej. Efektem była wczorajsza debata w Parlamencie Europejskim. Niewiele nam jednak dała.

– Już w 2006 r. gazociąg północny został zaliczony przez Unię Europejską do grupy tzw. projektów europejskiego znaczenia, które mogą liczyć na finansowanie ze wspólnego budżetu – przypomniał Andris Piebalgs, unijny komisarz ds. energii. Dziś, zdaniem Łotysza, bałtycka rura staje się dla Unii jeszcze ważniejsza, bo projekty alternatywne nie są zaawansowane. Chodzi zarówno o drugą nitkę gazociągu jamalskiego (przez Białoruś i Polskę), jak i projekt Amber, który miałby łączyć Rosję z Europą Zachodnią przez terytorium państw bałtyckich i Polski.

W tej sytuacji pomysł realizowany przez spółkę Nord Stream, należącą do rosyjskiego Gazpromu i niemieckich firm BASF i E.ON, jawi się Piebalgsowi jako wybawienie. – Unia potrzebuje gazu. I będzie go potrzebowała coraz więcej – przekonywał. Konieczne są więc nowe gazociągi, a ten projektowany na dnie Bałtyku zaspokoi – zdaniem komisarza – wszystkie potrzeby Unii. Dostarczy tak potrzebny surowiec, pomoże zmniejszyć emisję CO2 (bo gaz jest najczystszym paliwem kopalnym), wreszcie przyczyni się do stworzenia nowych miejsc pracy.

Z politycznego i gospodarczego punktu widzenia rosyjsko-niemiecka inwestycja ma więc pełne poparcie Brukseli i większości państw członkowskich. Jedynym słabym punktem bałtyckiej rury jest nieznana dziś skala wpływu na środowisko naturalne.

(...)

Eksperci wskazują na jeszcze jedną wadę gazociągu północnego – wciąż rosnące koszty nierozpoczętej jeszcze inwestycji. – Na początku mówiono o 4,5 mld euro, a teraz o 8, a nawet o 12 mld euro. – Za to wszystko zapłaci europejski konsument – ostrzegał Alan Riley, ekspert brukselskiego instytutu CEPS. Według niego sprawą powinna się zająć w przyszłości Komisja Europejska, bo Nord Stream na pewno będzie wykorzystywał swoją dominującą pozycję.

(...)

Przy braku alternatywy Bruksela postawiła na gazociąg północny. Rosyjsko-niemiecka inwestycja ma pełne polityczne i gospodarcze poparcie większości państw Unii. "

Źródło : Rzeczpospolita
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Witja
Weteran Forum


Dołączył: 23 Paź 2007
Posty: 5319

PostWysłany: Czw Sty 31, 2008 12:18 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

http://www.rp.pl/artykul/87901.html

"Rosjanie coraz bliżej celu
Agnieszka Łakoma 29-01-2008, ostatnia aktualizacja 29-01-2008 07:29

Gazprom zaczął rok od zdobycia nowych wpływów w Europie. Ma szansę zablokowania projektów, które miały pomóc UE w zdobyciu nowych źródeł zaopatrzenia w gaz

Umowy o przystąpieniu Bułgarii i Serbii do budowy rurociągu z Rosji przez Morze Czarne do Europy (South Stream) oraz wykupienie połowy udziałów w gigantycznym magazynie gazu w Austrii to tegoroczne osiągnięcia rosyjskiego Gazpromu. Jeśli porozumienia wejdą w życie – a sprawa wydaje się przesądzona – Rosjanie osiągną swój strategiczny cel. Jest nim zwiększenie dostaw gazu do Europy i zdobycie kontroli nad drogami jego transportu.

Pomysł gazociągu przez Morze Czarne zablokuje popierany przez Komisję Europejską plan budowy rurociągu Nabucco – z Azji przez Turcję do Europy. I jest to coraz bardziej prawdopodobne, zwłaszcza po ostatecznym uzgodnieniu przez Gazprom z OMV, że odkupi połowę udziałów w magazynie gazu w Austrii. Koncern OMV formalnie jest inicjatorem projektu Nabucco, ale szef tej firmy ostatnio wspomniał o możliwym włączeniu Rosjan do tej inwestycji. Jednak Gazpromowi Nabucco nie jest potrzebne, skoro ma poparcie Włochów, Bułgarów i Serbów dla swojego South Stream.

Z kolei uzgodniony z Niemcami i Holendrami projekt gazociągu bałtyckiego (Nord Stream) wyklucza praktycznie budowę drugiej nitki rurociągu jamalskiego (przez Białoruś i Polskę do Niemiec). Polska i kraje bałtyckie proponują wprawdzie tańszą od Nord Stream alternatywę – rurociąg Amber przez Estonię, Łotwę i Litwę oraz nasz kraj, ale szanse na jego powstanie są minimalne. Być może najnowsza inicjatywa Parlamentu Europejskiego i raport, który ma być gotowy w tym półroczu, zmobilizują Komisję Europejską do przeciwdziałania projektowi Nord Stream.

Rosyjski koncern nie mógłby tak skutecznie działać w Europie i realizować swojej polityki uzależniania państw unijnych od własnych dostaw, gdyby kraje Wspólnoty prowadziły rzeczywiście spójną politykę energetyczną. Ale każdy z członków Unii ma własny plan związany z dostawami surowców, zwłaszcza gazu ziemnego, i samodzielnie decyduje o tym, w jakie projekty rurociągów ma się zaangażować. Kwestia, jakie skutki będą miały te decyzje dla całej Unii, staje się drugorzędna.

Efekt jest taki, że Gazprom ma szanse już za kilka lat stać się najważniejszym dostawcą gazu na Stary Kontynent.

(...)

Na dodatek dzięki umowom z eksporterami z Azji – jak choćby Turkmenistanem – może też kontrolować inne źródła zaopatrzenia, m.in. udostępniając do transportu swoje gazociągi.

Trudno przewidzieć, czy KE będzie w stanie cokolwiek zrobić, by przeciwdziałać rosyjskim wpływom.

(...)

Andris Piebalgs - komisarz UE ds. energii

Głęboko wierzę, że infrastruktura powinna być oddzielona od działalności wydobywczej i handlu. Gazprom nie może mieć kontroli nad rurociągami Unii Europejskiej nie dlatego, że jest Gazpromem, ale dlatego, że jest zintegrowanym koncernem.

—z wywiadu dla Radia Wolna Europa

Powstanie tylko jeden z tych gazociągów. Jeśli Rosjanie wspólnie z kilkoma europejskimi firmami wybudują South Stream, będą kontrolować kolejną drogę dostaw gazu dla Europy. Komisja Europejska tylko formalnie popiera Nabucco.
"

Źródło : Rzeczpospolita
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Witja
Weteran Forum


Dołączył: 23 Paź 2007
Posty: 5319

PostWysłany: Czw Lut 07, 2008 7:28 am    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

http://www.rp.pl/artykul/89707.html

"Wojna gazowa Kijowa
Agnieszka Łakoma, Tatiana Serwetnyk 05-02-2008, ostatnia aktualizacja 05-02-2008 01:37

Ukraińska premier wypowiada wojnę pośrednikowi w handlu gazem – spółce RosUkrEnergo. Może to wpłynąć na tranzyt i dostawy gazu do Polski

Julia Tymoszenko od wielu tygodni mówi o potrzebie ograniczenia roli pośrednika w gazowych kontaktach z Rosją, ale najnowsze jej wypowiedzi świadczą o tym, że już wkrótce od deklaracji może przejść do czynów. Premier Tymoszenko stwierdziła, że kontrakt Naftogazu Ukrainy z RosUkrEnergo dotyczący opłat za tranzyt gazu i eksploatacji magazynów z gazem na Ukrainie powinien zostać anulowany. – Te porozumienia noszą znamiona korupcji, są nierynkowe, niszczą interesy państwowego holdingu i państwa – powiedziała premier dziennikarzom.

W obu umowach spółka RosUkrEnergo, która jest wyłącznym dostawcą gazu importowanego, zagwarantowała sobie korzystne warunki, bo zapisano wyjątkowo niskie – w porównaniu z innymi krajami UE – opłaty za tranzyt i magazynowanie gazu. Nie wiadomo, czy zapowiedzi Julii Tymoszenko to oferta i zaproszenie dla Gazpromu do bezpośrednich rozmów. RosUkr-Energo w połowie kontroluje właśnie ten rosyjski koncern i trudno ocenić, czy będzie chciał zrezygnować z pośrednictwa.

– Niewykluczone, że RosUkrEnergo zostanie zastąpione inną firmą, która będzie pełnić rolę pośrednika. Może to być np. spółka Gazpromu i Naftogazu – powiedział wczoraj członek Komisji ds. Energetyki w Radzie Najwyższej Ołeksandr Hudyma. Stwierdził, że nowa spółka miałaby także pełnomocnictwo do transportu importowanego surowca (kompetencja UkrGazEnergo) i przechowywania go w ukraińskich podziemnych zbiornikach. Premier Ukrainy ma poparcie Rady Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony, która w piątek podjęła decyzję o rezygnacji z usług pośredników w sprzedaży rosyjskiego gazu, spółek RosUkrEnergo i UkrGazEnergo. Prezydent Wiktor Juszczenko zaapelował do rządu Julii Tymoszenko, by nie dopuścił do zmian ceny importowanego gazu (obecnie 179,5 dol. za tysiąc m sześc.) i zapewnił stabilny tranzyt rosyjskiego surowca przez terytorium Ukrainy. – Gabinet Tymoszenko ma też wzmocnić status monopolowy państwowej firmy paliwowej Naftogaz – poinformowała Raisa Bogatyriowa, sekretarz Rady Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony.

(...)

Tymczasem współwłaściciel RosUkrEnergo, ukraiński biznesmen Dmytro Firtasz (45 proc. udziałów), bronił reputacji swojej firmy, twierdząc, że bez zakłóceń dostarcza gaz nie tylko na Ukrainę, ale także na rynki europejskie, w tym do Polski. Za pośrednictwem RosUkrEnergo importujemy 2 mld z 9,5 mld m. sześc. kupowanego za granicą gazu.

– Nie możemy wstrzymać dostaw, ponieważ mamy kontrakt i jesteśmy za niego odpowiedzialni – zapewniał Firtasz.

Interfax

masz pytanie, wyślij e-mail do autorkia.lakoma@rp.pl
Źródło : Rzeczpospolita"
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Witja
Weteran Forum


Dołączył: 23 Paź 2007
Posty: 5319

PostWysłany: Czw Lut 07, 2008 7:30 am    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

http://www.rp.pl/artykul/89963.html

"Gazociąg Nabucco wejdzie do eksploatacji przed 2013
ksta 05-02-2008, ostatnia aktualizacja 05-02-2008 17:31

Gazociąg Nabucco wejdzie do eksploatacji wcześniej niż w 2013, jak planowano dotychczas - poinformował w wywiadzie dla bułgarskiego radia publicznego wiceminister gospodarki i energetyki, Walentin Iwanow.

Do udziałowców Nabucco - inwestycji popieranej przez UE, stanowiącej alternatywę gazpromowskich projektów dostaw gazu dla Europy Środkowej, dołączył niemiecki koncern RWE. Nie wyklucza się przyłączenia do niego także francuskiego Gaz de France.

Z Wiednia, gdzie uczestniczy w spotkaniu udziałowców Nabucco, Iwanow poinformował, że do końca bieżącego roku powinno być zakończone inżynieryjno-techniczne badanie trasy, którą przebiegnie gazociąg, dokonane prze brytyjską firmą Penspen. Budowa ruszy w 2010 r., pierwsze ilości gazu zostaną przesłane przed 2013 r., a w 2018 r. inwestycja zostanie całkowicie zakończona - podał Iwanow.

Akcjonariusze Nabucco - bułgarski Bulgargaz, węgierski MOL, rumuński Transgaz, austriacki OMV, turecki Botas oraz niemiecki RWE - oceniają wartość inwestycji na 5 mld euro. Gazociąg będzie przesyłać 60,8 mld metrów sześc. gazu. Połowa tej ilości ma być sprzedawana na wolnym rynku, połowa - na podstawie długoterminowych kontraktów.

Iwanow podkreślił, że rosyjski projekt South Stream - gazociągu pod Morzem Czarnym, omijającego Ukrainę i mającego dostarczać gaz dla Europy środkowej i południowej, do którego Bułgaria dołączyła w styczniu - nie stanie się przeszkodą dla realizacji Nabucco.

Jak wyjaśnił, w najbliższych 10-15 latach potrzeby gazowe w Europie wzrosną dwukrotnie, a w 2030 r. według prognoz deficyt gazu na kontynencie wyniesie 500 mld m. sześc.

O projektach w energetyce rozmawiali we wtorek w Sofii prezydenci Bułgarii i Węgier - Georgi Pyrwanow i Laszlo Sojom.

- Węgry liczą, że South Stream przejdzie przez ich terytorium - powiedział Sojom, dodając, że jego kraj jest zainteresowany udziałem zarówno w Nabucco, jak i w South Stream.

Bułgaria, jako uczestnik w South Stream, "jest gotowa przyczynić się do tego, by jedna z nitek gazociągu przeszła przez Węgry" - dodał Pyrwanow.

Rozpoczęcie budowy mającego mieć ok. 3300 km długości gazociągu Nabucco jest zaplanowane na 2009 r. Gazociągiem będzie transportowany gaz ziemny z Iranu, Azerbejdżanu i Rosji lub Turcji - do Bułgarii, Rumunii, Węgier i Austrii."

Źródło : PAP
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Witja
Weteran Forum


Dołączył: 23 Paź 2007
Posty: 5319

PostWysłany: Czw Lut 07, 2008 7:35 am    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

http://www.rp.pl/artykul/90427.html

"Gaz z północy, czyli niezależność?
Karol Manys 07-02-2008, ostatnia aktualizacja 07-02-2008 04:22

Gdyby została zrealizowana umowa z 2001 r., w tym roku do Polski zacząłby płynąć norweski gaz, co uniezależniłoby nas od dostaw rosyjskich

Na początku września 2001 r. PGNiG oraz pięć norweskich firm podpisały umowę na dostawę do Polski w sumie 74 mld m sześc. gazu Kontrakt ten był efektem przeszło dwuletnich negocjacji. Rocznie mieliśmy dostawać 5 mld m sześc. gazu z północnych złóż. Dostawy miały ruszyć w 2008 r. i trwać do 2024 r. Norwegowie mieli dostarczać nam gaz przez Danię. To oni mieli też zadbać o budowę gazociągu. Polska miała tylko odebrać zakontraktowane paliwo. Przy czym umowa pozwalała na sprzedaż jego nadmiaru innym krajom. Podstawową zaletą kontraktu norweskiego było jednak uniezależnienie Polski od dostaw gazu z Rosji. Niestety, do realizacji tej umowy nigdy nie doszło.

(...)

Umowę na dostawę gazu z Norwegii od początku krytykowali politycy SLD. Przekonywali, że jest ona niewykonalna, a jej podpisanie tuż przed wyborami miało tylko propagandowy charakter. Podnoszony był też nietrafiony argument wysokiej ceny norweskiego paliwa. Kiedy Leszek Miller doszedł do władzy, w 2003 r. doprowadził do zerwania umowy. Nie było czego zrywać, bo nie było kontraktu. Umowa była jedynie parafowana przez firmy. Została anulowana z inicjatywy obu stron.

– Stało się tak, gdyż Norwegowie nie znaleźli odbiorców na 3 mld m sześc. Od tego zaś uzależnione było powodzenie projektu – wyjaśniał Leszek Miller dwa lata temu, gdy rząd PiS zapowiadał dochodzenie, dlaczego kontrakt dywersyfikacyjny został zaniechany. W 2004 r. sprawę badała Najwyższa Izba Kontroli. W raporcie wytknęła, że odstąpienie od umowy z Norwegami było błędem i doprowadziło do jeszcze większego uzależnienia od Rosji.

– Umowa z Norwegami rzeczywiście wymagała dopięcia, ale to było do zrobienia. Nie rozumiem, dlaczego ten projekt nie doszedł do skutku – ocenia dziś Janusz Steinhoff, były wicepremier w rządzie Buzka. – Gdyby nie to, że SLD wybrało szkodliwą strategię, dziś mielibyśmy zdywersyfikowane dostawy.

Sprawa dostaw gazu z Norwegii nie jest jednak ostatecznie zamknięta. Cały czas toczą się na ten temat rozmowy, które mają być finalizowane w tym roku. "

Źródło : Rzeczpospolita
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Witja
Weteran Forum


Dołączył: 23 Paź 2007
Posty: 5319

PostWysłany: Czw Lut 07, 2008 7:41 am    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

http://www.rp.pl/artykul/90426.html

"Bezpieczeństwo w cieniu Rosji
Agnieszka Łakoma 07-02-2008, ostatnia aktualizacja 07-02-2008 05:08

Polska powinna stworzyć nową drogę importu do 2011 roku, by uniknąć pośredników. Na dziś w Sejmie zaplanowano debatę o dywersyfikacji dostaw gazu ziemnego do Polski

(...)

Teraz Polska też kupuje część potrzebnego gazu od pośrednika, tyle że to inna spółka – RosUkr-Energo, ale jednym z jej udziałowców jest ukraiński biznesmen Dmytro Firtasz, którego działalność wzbudza wiele kontrowersji. W ferworze ostatnich dyskusji i wzajemnych oskarżeń o podpisanie kontraktu z Eural TG nasi politycy zapominają o głównym problemie związanym z importem gazu. Otóż Polska nie ma innych możliwości sprowadzenia tego surowca – jak tylko przez wschodnią granicę. I dopóki nie zapewni sobie nowej drogi importu: rurociągiem lub statkami, dopóty będzie narażona na to, że pośrednik, z którym zawiera umowę, nie jest do końca uczciwy.

Teraz, by poprawić bezpieczeństwo dostaw gazu, konieczna jest szybka i konkretna decyzja, która inwestycja najlepiej to zapewni. I tę inwestycję trzeba jak najszybciej przygotować.

Bilans niezamknięty

Jeśli takiej decyzji nie będzie i do 2011 r. nie powstanie nowa droga importu gazu do Polski, to PGNiG znów będzie musiał w ostatniej chwili podpisywać kontrakt z jakimś pośrednikiem. A jest to o tyle prawdopodobne, że dostawy z Rosji i własnych polskich złóż nie wystarczą do pokrycia wysokiego zapotrzebowania naszego kraju.Zwłaszcza że szanse na spadek popytu są minimalne, i to nawet jeśli kolejne zimy będą wyjątkowo ciepłe. Lista największych klientów PGNiG jest stała – zakłady azotowe i PKN Orlen, huty szkła. Zużywają one surowiec bez względu na zimowe temperatury i nie zmienią technologii.

A skoro zapotrzebowanie się utrzyma, to za trzy – cztery lata będziemy w kraju nadal zużywać 14 mld m sześc. gazu rocznie. Zatem nawet przy zwiększeniu własnego wydobycia do 5 mld m sześc. z zagranicy trzeba będzie sprowadzić jeszcze 9 mld m sześc. Teoretycznie to nie problem – tyle gazu ma sprzedać nam rosyjski Gazprom w 2011 roku. Jeżeli jednak popyt wzrośnie choćby o 1 – 2 mld m sześc., to powstanie luka.

Najlepiej ją wypełnić, tworząc nową drogę dostaw. Czy to będzie trasa z Afryki dla gazu skroplonego do portu w rejonie Świnoujścia, czy też rurociąg przez Bałtyk z Danii, to kwestia drugorzędna. Ważne, by jedna z tych inwestycji w ogóle w ciągu trzech – czterech lat powstała. I najlepiej, by była oparta na rachunku ekonomicznym. Zwłaszcza że chodzi o wydatki w wysokości około 500 mln euro.Terminal umożliwiłby sprowadzenie do kraju drogą morską minimum 2,5 mld m sześc. gazu rocznie, a dzięki gazociągowi import mógłby wzrosnąć o 2 mld m sześc.

(...)


Między Gazpromem a pośrednikiem

Nowa droga importu gazu poprawi również pozycję Polski w relacjach z głównym dostawcą – czyli Gazpromem. Pozwoli uniknąć powtórki sytuacji z jesieni 2006 r., kiedy to PGNiG musiał zgodzić się na zmianę wzoru cenowego w wieloletnim kontrakcie z rosyjskim koncernem. W efekcie tej zmiany cena dla Polski wzrosła o 10 proc. Ale PGNiG nie miał innego wyjścia – w przeciwnym razie w kraju zabrakłoby gazu. Polskiej firmie zależało bowiem na dodatkowych dostawach i na innym kontrakcie – ze spółką RosUkrEnergo. (Do Gazpromu należy 50 proc. udziałów w tej spółce, do Firtasza – 45 proc.). Zgoda na zmianę wzoru cenowego była więc de facto warunkiem zdobycia nowej umowy. Wygasa ona z końcem 2010 roku, jeżeli więc PGNiG do tego czasu nie będzie mieć terminalu LNG lub gazociągu z Danii, Rosjanie znów będą mogli wykorzystać sytuację i zażądać kolejnej podwyżki.

Na stawiane przez Gazprom warunki godzi się nie tylko PGNiG, muszą je akceptować praktycznie wszystkie kraje, które zależą od dostaw rosyjskiego potentata. Na tej liście są m.in. kraje nadbałtyckie, którym z roku na rok Rosjanie podnoszą ceny, by doszły do poziomu takiego jak w Europie Zachodniej.

Dziś nie mamy innych możliwości sprowadzania gazu niż tylko przez wschodnią granicę

W krajach zachodnioeuropejskich Gazprom stosuje inną taktykę – zdobywa udziały w dystrybucji. W zamian za kontrakt na dostawy oczekuje dostępu do rynku, bo na bezpośredniej sprzedaży można najlepiej i najwięcej zarobić. Tak jest we Francji, Niemczech, Włoszech. Każdy z tych krajów może jednak liczyć na coś w rodzaju rekompensaty – to udziały w złożach ropy i gazu w Rosji (na razie tylko na papierze i w formie deklaracji, ale jednak). Tym bardziej że największe koncerny energetyczne niemieckie i włoskie zaangażowały się w budowę dwóch gigantycznych rurociągów z Rosji do Europy. E.ON i BASF wspólnie z Gazpromem przygotowują gazociąg Nord Stream przez Bałtyk, a włoski ENI zawarł umowę z rosyjską firmą w sprawie projektu South Stream (rurociągu przez Morze Czarne do Bułgarii, Rumunii i Włoch). Każda z tych inwestycji służy rosyjskim interesom – umożliwi Gazpromowi zwiększenie udziału w europejskim rynku. I każda promowana jest jako projekt poprawiający bezpieczeństwo dostaw na Stary Kontynent. W rzeczywistości jednak South Stream ma jedno zadanie – zablokować konkurencyjny, planowany przez kilka unijnych firm projekt rurociągu Nabucco (z Azji przez Turcję na południe Europy). Natomiast Nord Stream posłuży do ograniczenia roli państw, przez które odbywa się tranzyt rosyjskiego surowca – Białorusi i Polski oraz Ukrainy.

Gazociągi przez Bałtyk i Morze Czarne będą droższe niż prowadzone drogą lądową. Nord Stream można by zastąpić tańszym – Amber (przez państwa nadbałtyckie i Polskę do Niemiec). Polskie władze planują przedstawić w piątek w Moskwie ten projekt. Ale nie powinny liczyć na zainteresowanie Rosjan, bo koszty budowy nie mają dla nich znaczenia.


Rosyjski Gazprom jest największym producentem gazu na świecie. Dzięki wysokim cenom surowca już teraz zarabia prawie40 mld dolarów rocznie na eksporcie. Nic dziwnego więc, że zabiega o zwiększenie dostaw dla Europy Zachodniej, która jest bardzo dobrym klientem – płaci drogo i w terminie za rosyjski surowiec. Na liście rzetelnych jest także Polska. Gazprom jest od lat głównym źródłem zaopatrzenia naszego kraju. Wydobycie z polskich złóż pokrywa tylko jedną trzecią potrzeb.

(...)"

Źródło : Rzeczpospolita
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Witja
Weteran Forum


Dołączył: 23 Paź 2007
Posty: 5319

PostWysłany: Pią Lut 08, 2008 7:10 am    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

http://www.rp.pl/artykul/90618.html

"Rosja: gazociąg Amber nie jest alternatywą wobec Nord Stream
gaw 07-02-2008, ostatnia aktualizacja 07-02-2008 18:00

Moskwa nie uważa proponowanego przez Polskę gazociągu Amber za poważną alternatywę wobec magistrali Nord Stream (Gazociąg Północny) - oświadczył doradca prezydenta Władimira Putina ds. polityki zagranicznej Siergiej Prichodźko.

- Z ekonomicznego punktu widzenia projekt ten jest trudniejszy i droższy niż Nord Stream. Ponadto zwiększa liczbę krajów tranzytowych. Nie jest to dla nas korzystne i możliwe do przyjęcia - powiedział Prichodźko dziennikarzom w Moskwie.

Przedstawiciel Kremla dodał, że nie przewiduje "pogłębionej dyskusji na ten temat" podczas piątkowego spotkania Władimira Putina z premierem Donaldem Tuskiem.

Rosyjskie media zapowiadały, że podczas wizyty w Moskwie szef polskiego rządu ma zaproponować budowę lądowego gazociągu z Rosji do Niemiec przez Estonię, Łotwę, Litwę i Polskę zamiast morskiego Nord Stream.

W jednym z wywiadów dla mediów z Rosji, które poprzedzały jego wizytę, Tusk potwierdził, że zamierza wystąpić z inicjatywą budowy magistrali alternatywnej wobec Gazociągu Północnego z Rosji do Niemiec przez Morze Bałtyckie.

- Nie mogę wywierać presji na podjęcie przez Rosję decyzji dotyczącej ułożenia gazociągu po dnie Bałtyku. Mogę jedynie proponować rozmowę o wspólnym biznesie. Takim dobrym wspólnym projektem może być gazociąg, który jest o wiele tańszy - powiedział polski premier.

- Gazociąg po dnie Morza Bałtyckiego nie może być zaakceptowany przez Polskę - oświadczył Tusk - Polska nie może zablokować tego projektu, jednak bez wątpienia nie będzie w nim uczestniczyć. Jest za drogi.

Tusk zaznaczył, że nie sądzi jednak, aby rozmowy w Moskwie doprowadziły do rozstrzygnięcia tego problemu.

W innym wywiadzie polski premier oznajmił, że Warszawa nie zaangażuje się w kosztowny i nieracjonalny projekt budowy Nord Stream. Według Tuska, nie ma żadnego uzasadnienia dla układania tej magistrali.

- Nie ma powodu, by budować coś, co z ekologicznego, ekonomicznego i logistycznego punktu widzenia jest gorsze od innych wariantów - zaznaczył szef polskiego rządu.

Tusk powiedział, że nie wie, dlaczego powstał projekt, który - jak ocenił - jest dwa i pół razy, a może nawet trzy razy droższy od analogicznego projektu, przebiegającego przez terytorium Estonii, Łotwy, Litwy i Polski.

Polski premier wyraził pogląd, że przyczyna budowy gazociągu po dnie Morza Bałtyckiego może mieć tylko polityczny charakter. "Może to być, na przykład, brak zaufania między partnerami - takimi jak państwa bałtyckie, Polska i Rosja. Jeśli jest to polityczna przyczyna, to usiądźmy i zacznijmy rozmawiać" - powiedział Tusk.

Szef polskiego rządu zauważył również, że "jeśli są jakieś zasadnicze przyczyny, z powodu których Rosja nie może współpracować z Polską i państwami bałtyckimi, to niech je wskaże". "Może wówczas uda się je usunąć" - dodał Tusk."
Źródło : PAP
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Witja
Weteran Forum


Dołączył: 23 Paź 2007
Posty: 5319

PostWysłany: Pią Lut 08, 2008 7:12 am    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

http://www.rp.pl/artykul/90495.html

"Kosaczow: Gazociąg Północny powstanie z Polską czy bez niej
ksta 07-02-2008, ostatnia aktualizacja 07-02-2008 10:52

Budowa Gazociągu Północnego będzie realizowana w pełny zakresie niezależnie od zgody lub odmowy Polski udziału w tym projekcie - zapowiedział Konstantin Kosaczow, przewodniczący komitetu spraw zagranicznych Dumy, niższej izby rosyjskiego parlamentu.

Jego słowa są reakcją na wywiad premiera Donalda Tuska dla rosyjskich mediów przed wizytą w Moskwie. Premier zapowiedział w nim, że Polska nie zaangażuje się w kosztowny i nieracjonalny projekt budowy Gazociągu Północnego.

Nie zgadzając się z wywodami Tuska, Kosaczow zauważył, że "alternatywny projekt gazociągu Amber, zakładający tranzyt gazu nie tylko przez Polskę, lecz także trzy państwa bałtyckie, jest próbą upolitycznienia tej kwestii".

Odgałęzienie na Łotwę, Litwę i do Estonii "z punktu widzenia geografii nie jest wcale połączeniem początkowego i końcowego punktu linią prostą" - zaznaczył Kosaczow.

Jest on przekonany, że Gazociąg Północny nie może być droższy w eksploatacji niż gazociąg Amber, gdyż "idzie on po morskim dnie i ma zerowe koszty tranzytowe".

- W tym przypadku nie będzie konieczności płacenia państwom tranzytowym - podkreślił."
Źródło : PAP
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Strona Główna -> Dyskusje ogólne Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4  Następny
Strona 2 z 4
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz dołączać plików na tym forum
Możesz ściągać pliki na tym forum