Forum  Strona Główna

 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Kościelny savoir-vivre

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Strona Główna -> Dyskusje ogólne
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Robert Majka
Weteran Forum


Dołączył: 03 Sty 2007
Posty: 2649

PostWysłany: Nie Sty 20, 2008 10:49 pm    Temat postu: Kościelny savoir-vivre Odpowiedz z cytatem

Kościelny savoir-vivre http://wiadomosci.onet.pl/1463050,240,koscielny_savoir_vivre,kioskart.html str1


Ks. Jarosław Kwiecień/15.01.2008 08:00

Radni w Olsztynie jako pierwsi tworzą uchwałę zakazującą palenia papierosów na terenie nekropolii – napisał niedawno jeden z dzienników
Krytycy zaraz stwierdzili, że powoli prawne nakazy i zakazy wkroczą we wszystkie dziedziny życia. Z drugiej strony – trudno nie zgodzić się z faktem, że mamy dzisiaj poważne braki w dobrym wychowaniu. Także tym "kościelnym".


Prawo nie załatwi wszystkiego

Pomysłodawczynią olsztyńskiego zakazu jest Ewa Zakrzewska, radna PO. – W naszym mieście obowiązuje już zakaz palenia na przystankach autobusowych. Wkrótce dopiszemy do uchwały cmentarze. Czasami jest to potrzebne, by przypominać o kulturze – stwierdziła w rozmowie z dziennikarzem. Złamanie przepisów miałoby kosztować nawet 500 zł. Od ich egzekwowania byłaby straż miejska. Duchowni przepisu nie krytykują, karaniu palaczy są jednak przeciwni. Ks. Józef Fijałkowski uważa, że sprawy takie jak palenie powinny regulować sumienie i wrażliwość. A ks. inf. Julian Żołnierkiewicz podkreśla w wywiadzie dla jednej z gazet: "Mamy media, ambony, szkoły, musimy wychowywać ludzi, by nauczyć ich, jak poruszać się po świecie, nie depcząc świętości. Karanie nic nie da".


Fot. Getty Images/FPM

Okazuje się, że choć nie wszystko da się prawnie zakazać i nakazać, to jednak w kazaniach trzeba mówić nie tylko o Panu Bogu, ale również np. o tym, jak zachować się w świętym miejscu. Oto jeden z sosnowieckich cmentarzy tuż przed Wszystkimi Świętymi. Pogoda dopisuje, słoneczko świeci. Pewna dystyngowana dama wychodzi na spacer ze swoim pieskiem. Na miejsce spaceru wybiera właśnie cmentarz. Jej czworonożny przyjaciel, niczego nie rozumiejąc, załatwia swoje potrzeby wśród pomników. Inny obrazek: 1 listopada po południu nad grobem spotyka się cała rodzina. Wszyscy z głośnym śmiechem opowiadają sobie zabawne wydarzenia z ostatnich miesięcy. W pewnym momencie któryś z mężczyzn w średnim wieku wyjmuje paczkę papierosów. Częstuje innych obecnych przy grobie. Przez chwilę widać, że jedna z pań trochę się krzywi. Zaraz jednak dochodzi chyba do wniosku, że nie będzie się wyróżniać i przyjmuje tę sytuację za normalną.

Przywiązani do komórek

Znajomy ksiądz opowiadał mi niedawno o pewnym pogrzebie. Odprawiał Mszę św. w niedużej cmentarnej kaplicy. Z jednej strony trumny on jako przewodniczący liturgii, z drugiej – rodzina. Nagle słyszy radosny dźwięk telefonu komórkowego, który dochodzi z kieszeni któregoś z żałobników. – Pomyślałem sobie: zdarza się, ktoś zapomniał wyłączyć telefon. Ale jakież było moje zdziwienie, kiedy za chwilę usłyszałem swobodnie, choć przyciszonym głosem, prowadzoną przez właściciela aparatu rozmowę telefoniczną. Nie wiedziałem, czy mam kontynuować odprawianie nabożeństwa, czy też zrobić przerwę, żeby nie przeszkadzać w rozmowie – wspomina duchowny.

Msza św. z udziałem dzieci w dużym, miejskim kościele. Trwa Liturgia Słowa. Rozlega się dźwięk komórki. Wszyscy w świątyni zaczynają się rozglądać, komu dzwoni telefon. Po kilkudziesięciu sekundach telefon przestaje wydawać dźwięki. Mija minuta, może dwie. Sytuacja się powtarza. I tak kilka razy. Nastrój Liturgii jest już całkowicie zburzony. Nic dziwnego, że przed wejściem do coraz większej liczby świątyń pojawiają się rysunki przedstawiające przekreślony telefon. A może już niedługo przed Mszą św. będzie wychodził ministrant i prosił przez mikrofon o wyłączenie telefonu. Tak jak w kinach jeszcze niedawno przed seansami czyniły to na ekranie dwa sympatyczne, animowane łosie. Tylko czy tak ma wyglądać przygotowanie do Liturgii?

Dziecko w kościele

Nie tylko telefony komórkowe przeszkadzają w czasie niedzielnej Mszy św. Do jednej z diecezjalnych poradni rodzinnych przyszedł kiedyś list od Marioli. "Chcemy nasze dziecko wychować w wierze. Niestety, dwuletnia Ania nie potrafi spokojnie usiedzieć w ławce. Biega, czasami głośno mówi i nie zwraca uwagi na nasze prośby". Tego typu sytuacje często można spotkać w naszych kościołach. Małe dziecko biega wśród modlących się, stając się obiektem zainteresowania obecnych na Liturgii. Zadowolona mama czy tata nie reagują, dumni, że wszyscy patrzą na ich pociechę. W tym momencie kazanie czy inne części Mszy św. odchodzą na dalszy plan, bo dzieje się "coś ciekawszego".

str 1 z 2

http://wiadomosci.onet.pl/1463050,240,2,kioskart.html str 2

Ks. Jarosław Kwiecień/15.01.2008 08:00
Kościelny savoir-vivre
Radni w Olsztynie jako pierwsi tworzą uchwałę zakazującą palenia papierosów na terenie nekropolii – napisał niedawno jeden z dzienników
Ciąg dalszy...

Ubierz się odpowiednio

Do dobrego "kościelnego" wychowania należy też odpowiedni ubiór na Mszy św. Oczywiście, jest to temat bardziej na miesiące letnie niż zimowe, kiedy i tak ubieramy się raczej solidnie, idąc do naszych, często nieogrzanych kościołów. Ale już teraz warto zapamiętać: skoro do teatru czy filharmonii ubieramy się odpowiednio z szacunku dla artystów, innych widzów czy samej sztuki, to tym bardziej wypada ubrać się odświętnie do kościoła. Z szacunku dla Pana Jezusa.

Obrazek z wakacji: Kołobrzeg, piękna katedra. Do wnętrza wchodzą turyści. W przedsionku młody człowiek w sutannie, prawdopodobnie kleryk. Oprowadza grupy. Wchodzi kobieta w średnim wieku. – W takim stroju, bardzo przypominającym plażowy, nie może pani wejść do kościoła – kulturalnie tłumaczy kleryk. Wywiązuje się dyskusja, później kłótnia. Wychodząc, usłyszałem jeszcze, jak ta pani niemal krzyczała: – Z czymś takim jeszcze się nie spotkałam!

Kilka miesięcy temu zadzwonił do mnie jeden z dziennikarzy, prosząc o komentarz. Przez godzinę stał bowiem przy wejściu do Kaplicy Cudownego Obrazu na Jasnej Górze, przyglądając się postawom ludzi. Napisy i piktogramy (czyli specjalne obrazki) informują, że nie można w świętym miejscu pewnych rzeczy robić, także wchodzić w nieodpowiednim stroju. I przez ten czas widział przynajmniej kilka osób, które jakby nie zauważały tej prośby: m.in. pani z olbrzymim dekoltem, panowie w czymś w rodzaju podkoszulka.

Wierni z gumą do żucia

Zupełnie nowym obyczajem, który niekiedy wraz z wiernymi wchodzi do świątyń, jest żucie gumy. Nie jest to – jakby na pozór mogło się wydawać – jedynie domena nieświadomych dzieci lub młodzieży. Gumę w świątyni przeżuwają jednak w najlepsze również mężczyźni w tzw. sile wieku. "Przeżuwacz kościelny" to zazwyczaj przedstawiciel klasy średniej, mężczyzna ok. 40-50 lat, wyglądający na handlarza i bywalca taniej klasy lokali gastronomicznych. Do kościoła trafia od przypadku do przypadku, na zbiorowe Msze św. rodzinne typu chrzest, ślub lub pogrzeb. Zazwyczaj wie, jak należy się w nim zachować, z jakimś dziwnym upodobaniem uważa jednak, że on może trochę inaczej. Jest w tej postawie być może chęć pokazania pewnej wyższości nad "klepiącymi pobożnie zdrowaśki".

Dla księdza, zwłaszcza młodego, przeżyciem jest ślub czy pogrzeb w dużym mieście. "Pan z wami…" – rozpoczyna Mszę św. W odpowiedzi na wezwanie zapada cisza, którą czasami wypełnia organista lub kościelny, odpowiadając: "I z duchem twoim".

Dorośli bez manier

Na jednym z forów internetowych ktoś napisał: "Mówicie, że nikt nie zwraca uwagi małym dzieciom gadającym w kościelnej ławce. A co ze starszymi kobietami, które niejednokrotnie zachowują się nie lepiej? Ostatnio za mną siedziały dwie staruszki i gadały przez całą Mszę św., komentowały wszystko i rozpychały się. Czy ja, młoda osoba, mogę zwrócić uwagę w takiej sytuacji?".

Do dobrego tonu, albo inaczej – szacunku dla Pana Jezusa, należy także przychodzenie na czas. Nikt nie lubi, jeśli osoba, z którą się umawiamy, spóźnia się. Szef, u którego czynilibyśmy to notorycznie, po kilku uwagach po prostu wyrzuciłby nas z pracy. Pan Jezus z kościoła nas nie wyrzuci, ale to nie zwalnia nas od cnoty punktualności.

Kościelny savoir-vivre obowiązuje wszystkich. Dodam, że nie tylko ludzi wierzących. Nawet jeśli jakieś dobre wiatry przygnają tych drugich do świętego miejsca, choć bywają tu rzadko i bez przekonania, to wypada zachować się odpowiednio i z szacunkiem. Tak, aby radni nie musieli tego egzekwować prawem i grzywnami. Bo przecież najważniejsze jest to prawo wypisane w sercu i umyśle...
str 2

Komentarz:

Zaleca się w Kościele czytanie Tygodnika Niedziela. Myślę,że tekst jest ciekawy, godny uwgi w dobie kryzysu autorytetów i zasad. Przypuszczam, że ten "czyn" nie będzie poczytany mi za grzech ciężki...? Laughing A przyjaciele z SW zrozumieją moje intencje jakim kierowalem się umieszczajac go na forum.Tekst daje do myślenia. Rolling Eyes

Robert Majka , polityk , Przemyśl , 20 stycznia 2007r
www.sw.org.pl ,
adres mailowy : robm13@interia.pl ,
tel.+ 48 506084013
tel. + 48 016.6784910
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email
Robert Majka
Weteran Forum


Dołączył: 03 Sty 2007
Posty: 2649

PostWysłany: Pon Sty 21, 2008 10:44 am    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Piekło istnieje - dowody http://facet.interia.pl/ciekawostki/news/pieklo-istnieje-dowody,1044522,2528

Religie mówią, że grzeszny człowiek trafia po śmierci do piekła. Czy jest to tylko kwestia wiary, czy też istnieją jakieś dowody realności piekła?


Wierzysz w piekło?

Tak
Nie
Sam nie wiem
Wierzysz w piekło?

Dziękujemy. Twój głos został już zarejestrowany

Wg badań dr Maurisa Rawlingsa z kliniki Uniwersytetu Tennessee w Chattanooga, piekło istnieje. Rawlings, specjalista w dziedzinie reanimacji, miał bliski kontakt z wieloma pacjentami przeżywającymi śmierć kliniczną. Swoje doświadczenia amerykański lekarz opisał w książce Za drzwiami śmierci.

Dr Raymond Moody w swym bestsellerze Życie po życiu opisał wiele przypadków ludzi, którzy znaleźli się na granicy życia i śmierci, po czym powrócili do życia, dzięki czemu mogli zdać nam relacje ze swych przeżyć. Z ich opowieści wynikało, iż prawie wszyscy opuszczali ciało, pokonywali ciemny tunel, a w końcu doświadczali obecności jakiejś świetlistej istoty, a czasem też swoich bliskich zmarłych. Wg dr Rawlingsa te doświadczenia nie wyczerpują problemu.

REKLAMASkuteczna, tania reklama?
Zamieść swoją ofertę na stronach tematycznych!
Sprawdź nas!
Reklama kontekstowa INTERIA.PL
AdSearch.pl Za dowód ma służyć choć by przypadek reanimowanego przez Rawlingsa 48-letniego listonosza. Człowiek ten w chwilach powrotu do życia

krzyczał, że jest w piekle.

Ilekroć Rawlings przerywał reanimację, pacjent błagał go, by go stamtąd wyrwał.

Wizyta w piekle nie była jedynym przeżyciem z pogranicza śmierci, jakiego doświadczył ten pacjent. Pamiętał także opuszczenie ciała, tunel, raj, w którym spotkał swą nieżyjącą matkę - a więc elementy opisane przez Moody'ego. Co ważne, pamięć o pobycie w piekle zostałą szybko wymazana. - Czy dlatego, że to zbyt traumatyczne doświadczenie, by sobie z nim poradzić? - pyta Rawlings. A może podobny mechanizm spychania do podświadomości występuje i w innych przypadkach? Może też pacjenci opisani przez Moody'ego trafiali do piekła, ale tego nie pamiętają?

Jak wygląda piekło

pacjentów dr Rawlings? Jest bardzo indywidualne, w odróżnieniu od raju, który jakby był dla każdego taki sam.

Wg Thomasa Welcha, pracownika fizycznego z Oregonu, który z dużej wysokości spadł do rzeki, piekło to bezkresny ocean ognia, jakby wizja z Apokalipsy z siarką i ogniem. Z kolei kobieta, która przeżyła zawał serca, po reanimacji twierdziła, że gdy wydostała się z ciała, to znalazła się w jakimś mrocznym pomieszczeniu. - W jednym z okien stał wielki groteskowy potwór. Obserwował mnie. Po parapecie okna biegały małe diabełki albo elfy. Gigant skinął na mnie, abym z nim poszła. Nie chciałam iść, ale musiałam. Na zewnątrz było ciemno. Wszędzie wokół słyszałam jęczących ludzi - opisuje. Potem kobieta odzyskała przytomność i odetchnęła z ulgą. Czy ci ludzie

naprawdę trafili do piekła?

Oprócz dr Rawlingsa, takie wizje potwierdzają inni badacze, m.in. Phyllis Atwater i Nancy Evans Bush z Association for Near-Death Studies. Badacze twierdzą, że tak niewiele wiemy o piekle, bo tylko nieliczne osoby są gotowe mówić o tego rodzaju traumatycznych doświadczeniach.

Tadeusz Oszubski

Źródło informacji: www.mwmedia.pl

Robert Majka , polityk , Przemyśl , 21 stycznia 2007r
www.sw.org.pl ,
adres mailowy : robm13@interia.pl ,
tel.+ 48 506084013
tel. + 48 016.6784910
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Strona Główna -> Dyskusje ogólne Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz dołączać plików na tym forum
Możesz ściągać pliki na tym forum