Forum  Strona Główna

 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski - Moje życie nielegalne

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Strona Główna -> Dyskusje ogólne
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Kazimierz Michalczyk
Site Admin


Dołączył: 03 Wrz 2006
Posty: 1573

PostWysłany: Pon Lut 18, 2008 11:39 am    Temat postu: Ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski - Moje życie nielegalne Odpowiedz z cytatem

Szanowni Państwo!
Drodzy Przyjaciele!


W czwartek 28 lutego o godz. 18.00 zapraszam do auli koncertowej Radia Kraków przy ul. Słowackiego w Krakowie na główne spotkanie autorskie z okazji wydania najnowszej książki, napisanej wspólnie z p. Wojciechem Bonowiczem, pt. "Moje życie nielegalne". Spotkanie to odbędzie się w pierwsza rocznice wydania książki "Księża wobec bezpieki". Osoby, które chciałyby uczestniczyć w tym spotkaniu proszone są jedynie o przesłanie mi e-maila z nazwiskiem, a zaproszenia będą czekały w holu auli.

To spotkanie rozpoczyna cały cykl spotkań, które będą odbywać się w całej Polsce. Dokładny ich rozkład, jak i recenzje książki, znajdziecie Państwo na mojej stronie www.isakowicz.pl Spotkań tych jest bardzo dużo, ale jestem otwarty na ewentualne nowe propozycje, które pochodziłyby od Państwa.

Rozmowa o książce w Telewizji Krakowa
http://ww6.tvp.pl/6273,20080215658929.strona


Jeszcze raz serdecznie zapraszam.
Szczęść Boże!
Ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski

www.isakowicz.pl
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Witja
Weteran Forum


Dołączył: 23 Paź 2007
Posty: 5319

PostWysłany: Pią Lut 22, 2008 12:03 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

http://www.polskieradio.pl/jedynka/sygnalydnia/?id=13233

22.02.2008 07:15

"Na pograniczu nielegalności

ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski

Rozmawiał Marek Mądrzejewski

Marek Mądrzejewski: W Krakowie ksiądz Tadeusz Isakowicz-Zaleski. Witamy serdecznie.

Ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski: Witam serdecznie.

M.M.: Proszę księdza, no to przypomnijmy, tak: duchowny Archidiecezji Krakowskiej, duszpasterz Ormian, opiekun osób niepełnosprawnych, współpracownik w latach 80. opozycji antykomunistycznej, no i to, z czego ksiądz w Polsce chyba najbardziej znany – autor wydanej przed rokiem, niemal dokładnie przed rokiem książki „Księża wobec bezpieki”. Skończyły się nieprzyjemności po jej wydaniu?

ks. T.I.-Z.: Nie skończyły się, natomiast świadomie wydaję tę książkę dokładnie w rok po pierwszej książce, dlatego że ona ma...

M.M.: Ale to już ksiądz przechodzi do tej drugiej, która 28 lutego będzie znana wszystkim.

ks. T.I.-Z.: Tak, ona już nawet od dzisiaj jest w księgarniach w Krakowie, natomiast pierwsza książka była, oczywiście, potrzebą czasu. To była bardzo trudna decyzja dla mnie w życiu, w ogóle przewróciła moje dotychczasowe życie do góry nogami i dlatego za namową mojego przyjaciela, pana Wojciecha Bonowicza, który wraz ze mną od 20 lat funkcjonuje w środowisku osób niepełnosprawnych, postanowiliśmy wspólnie napisać książkę, która by pokazywała inne sprawy niż lustracja, a więc te rzeczy, z którymi się zetknąłem w ciągu 50 lat swojego życia, chociaż, oczywiście, ostatni, najtrudniejszy i najobszerniejszy rozdział poświęcony jest tym wydarzeniom, które miały miejsce w Kościele polskim w ciągu dwóch ostatnich lat. (...)

M.M.: Dwóch ostatnich lat to znaczy wracamy do roku 2006, kiedy to ksiądz zdecydował się rzucić hasło autolustracji księży.

ks. T.I.-Z.: Tak, tak, i właśnie pokazuję w poprzednich rozdziałach, dlaczego w ogóle doszło do tego, że to nie było takie wydarzenie pod wpływem emocji, tylko ze względu na wartości, którym służę od wielu lat uważaem, że ta sprawa jest ważna. Może nie zdawałem sobie sprawy, jak to się rozwinie w Polsce, ale sytuacja była taka, a nie inna. I w tej chwili poprzednie właśnie rozdziały opisują to moje zaangażowanie w Solidarność, pokazują wiele postaci z tych czasów, pokazują księży, dla których Solidarność była bardzo ważna. I myślę, że gdyby niektórzy z nich żyli obecnie, to, myślę, tak samo by postępowali.

M.M.: To dodajmy jeszcze, że ta nowa książka to „Moje życie podziemne”. Taki tytuł?

ks. T.I.-Z.: „Nielegalne”.

M.M.: „Nielegalne”, przepraszam.

ks. T.I.-Z.: „Moje życie nielegalne”.

M.M.: Prawie to samo.

ks. T.I.-Z.: No, prawie to samo wychodzi.

M.M.: Prawie to samo, aczkolwiek podziemne to tylko dotyczyło lat 80., a nielegalne w jakiejś mierze mogło i obejmować czasy współczesne, a to z tego powodu, iż parokrotnie ksiądz otarł się właściwie, ja wiem... o zawieszenie, wykluczenie, no, może wykluczenie ze stanu kapłańskiego nie, bo czegoś takiego nie ma, ale zakaz publikacji choćby, o, tak. Czy...

ks. T.I.-Z.: Tak, ma pan rację.

M.M.: Czy też szukania w archiwach, o, bo to bardziej bolało niektórych księdza przełożonych.

ks. T.I.-Z.: Tak, ma pan rację, dlatego że rzeczywiście moja nielegalność do roku 90. dotyczyła spraw społeczno-politycznych, czyli podziemnej opozycji, wydawnictwa niezależne, byłem też kapelanem na strajku w Nowej Hucie. I wydawało mi się, że rok 90 zamyka tę nielegalność. I niespodziewanie, kiedy 2,5 lata temu zetknąłem się z aktami IPN-u i kiedy wręcz prosiłem moich przełożonych, żeby coś z tym zrobić, że jest ogromne pole minowe i że trzeba te bomby rozbroić, okazało się, że niestety znalazłem się na pograniczu nielegalności. I ja tam nawet opisuję trudne takie wydarzenia, że w pewnym momencie już sam chciałem odejść z kapłaństwa, bo uważałem, że to już nie ma sensu ustawiczne spieranie się z przełożonymi. Ale to, co mnie zatrzymało, to właśnie to, że bardzo wielu ludzi świeckich, ale także księży, zwłaszcza z młodego pokolenia, popierało tego typu działalność. I ja tam też poruszam taki trudny problem...

M.M.: A co było tym punktem przełomowym? Kiedy ksiądz zaczął się nad tym zastanawiać? Bo prawdę powiedziawszy każdy człowiek, który obierze jakąś drogę niełatwą w życiu, a ksiądz sam o sobie mówi, że te niełatwe drogi lubi albo one lubią księdza, „lubię samotną walkę (o, nawet tak ksiądz o sobie w tej nowej książce pisze), nawet jeśli ona kosztuje”. Co się takiego wydarzyło, że ksiądz zaczął się zastanawiać nad sensem tego najważniejszego wyboru w życiu? Dokładnie jakie wydarzenie, nie wiem, któraś rozmowa z kardynałem Dziwiszem? Co to było?

ks. T.I.-Z.: Konkretnie to był komunikat Kurii Metropolitarnej z 17 października 2006 roku, kiedy zabroniono mi się wypowiadać. Ja chcę powiedzieć wyraźnie, że ja nigdy nie złamałem zakazów. Jeżeli kardynał zakazywał mi pewnych rzeczy, to się temu podporządkowałem. Ale komunikat zawierał określenie i to trzykrotne, że rozbijam jedność Kościoła. I podpisał to młody ksiądz, kanclerz Kurii Krakowskiej, który nigdy w życiu ze mną w ogóle nie zamienił jednego zdania. I to był taki moment, gdzie oskarżenie kogoś o rozbijanie jedności Kościoła, tak jak swego czasu oskarżono o to Marcina Lutra czy Jana Husa, którego zresztą później spalono na stosie, powoduje, że to jest śmierć cywilna. I ja po takim komunikacie stwierdziłem: jak mogę dalej funkcjonować jako wróg Kościoła? To jest praktycznie nierealne.

Natomiast ogromne poparcie wielu osób, które mówiły wprost, że trzeba to przetrzymać, bo sprawa jest ważniejsza od jakichś tam osobistych urazów, spowodowało, że ja po wielu miesiącach łamania się sam ze sobą i dzisiaj rozumiem doskonale tych księży, którzy mają swoje kryzysy w kapłaństwie, podjąłem decyzję, że trzeba po prostu jeszcze raz spróbować. Czyli mogę powiedzieć obrazowo: po raz kolejny podjąłem decyzję, że wstąpię do seminarium duchownego w tym znaczeniu, że zacznę wszystko od nowa. I dlatego też jeden z fragmentów książki jest poświęcony właśnie księżom, którzy odchodzą. To jest problem bardzo trudny w tej chwili w Kościele polskim, ukrywany. Tu nie chodzi o te głośne odejścia medialne, ale również odejścia zwykłych, bardzo gorliwych kapłanów. To się dzieje na naszych oczach.

(...)

(J.M.)

* ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski(7,15 MB)"

Więcej:
http://www.polskieradio.pl/jedynka/sygnalydnia/?id=13233
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Witja
Weteran Forum


Dołączył: 23 Paź 2007
Posty: 5319

PostWysłany: Pią Lut 22, 2008 12:53 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

http://wiadomosci.onet.pl/1470660,240,1,1,wiecej_niz_tysiac_kazan,kioskart.html

Gazeta Polska

Katarzyna Hejke/19.02.2008 16:13

"Więcej niż tysiąc kazań

Nowa książka księdza Tadeusza Isakowicza-Zaleskiego

Z "Mojego życia nielegalnego" wyłania się postać autora – człowieka rozumnie pochylającego się nad bezbronnymi, niezwykle otwartego, ale też niepokornego – nawet wobec kościelnych hierarchów, niekiedy bezkompromisowego, lubiącego chodzić własnymi drogami, walczącego ze słabościami, a przede wszystkim oddanego Bogu.
Ksiądz Tadeusz Isakowicz-Zaleski ma ten niezwykły dar, iż potrafi mówić o wszystkich, nawet niewygodnych dla duchownego sprawach w sposób zrozumiały i delikatny. Jego nowa książka "Moje życie nielegalne" jest i wciągającą opowieścią o niezwykłym życiu, i pretekstem do zastanowienia się nad wiarą w Boga, i relacjami z innymi, szczególnie słabszymi ludźmi. Jej lektura to małe rekolekcje – czas publikacji podczas Wielkiego Postu bardzo na miejscu.
Nie jest to książka lustracyjna. Ksiądz Tadeusz w sposób przejmujący dzieli się z Czytelnikami swoimi, niekiedy bardzo osobistymi, wspomnieniami. Z "Mojego życia nielegalnego" wyłania się postać autora – człowieka rozumnie pochylającego się nad bezbronnymi, niezwykle otwartego, ale też niepokornego – nawet wobec kościelnych hierarchów, niekiedy bezkompromisowego, lubiącego chodzić własnymi drogami, walczącego ze słabościami, a przede wszystkim oddanego Bogu. Często jest tak, że książki wychodzące spod piór kapłanów mają charakter kazań – lepszych bądź gorszych, ale kazań. Ksiądz Isakowicz nie poucza – mówi o sobie, o swoich dylematach. Oddał swe życie Bogu, ale kapłaństwo nie jest dla niego przejściem do "świętszego" bycia. Jest misją: zmaganiem się z człowieczeństwem bliźnich i swoim własnym. I dlatego właśnie "Moje życie nielegalne" jest cenniejsze niż tysiąc kazań – uczy prawdziwym życiem.

Fragmenty książki

(...)

Niepokorny

Ksiądz Konstanty Michalski pisze o Bracie Albercie: "Żył z biedą na sobie i z biedą w sobie". Ta "bieda w sobie" to, jak rozumiem, przede wszystkim pokora. Jak to jest z tą pokorą u Ciebie? Bo mówią i piszą o Tobie często: niepokorny.

Trzeba tu rozróżnić. Jest pokora, która polega na tym, żeby nie wynosić się ponad innych. I tu, nie ukrywam, mam ze sobą kłopot: jako szef tak dużej organizacji muszę bardzo siebie kontrolować, żeby moje "ja" nie przesłaniało tego dzieła. Nie lubię, kiedy o naszych działaniach mówią: Zaleski zrobił to, Zaleski zrobił tamto. Staram się temu przeciwdziałać, ale bez winy nie jestem.

I jest drugi wymiar pokory. Czy jest pokorą przytakiwanie temu, z czym się w sumieniu nie zgadzam? W takim znaczeniu "niepokorny" jest ten, kto mówi: ja tego nie akceptuję. Nie buntuje się dla samego buntu, ale buntuje się przeciwko konkretnym rzeczom. Na pewno na mojej postawie ogromnie zaważyło doświadczenie "Solidarności": doświadczenie otwartego sprzeciwu wobec zła. Czy to był ruch ludzi pysznych? Nie, to był ruch ludzi, którym sumienie kazało powiedzieć: nie zgadzam się!

Jeżeli np. dochodziło do sporów między fundacją a urzędami państwowymi, to nie dlatego, że to było jakieś widzimisię fundacji, tylko fundacja broniła praw osób niepełnosprawnych. I musiała być zdecydowana w swoim działaniu. Nie chodzi o to, żeby przejść przez życie, mając kształty "opływowe": tu ustąpić, tam ustąpić, uciekać od problemów, uważać, żeby się nie narazić. Troska o dobro osoby niepełnosprawnej nieraz wymagała stanowczości. I w innych sprawach podobnie. "Solidarność" nie prowadziła walki zbrojnej, ale organizowała strajki. Nie było stosowania przemocy, ale jakaś forma walki o wspólne cele jednak była. Ja to widzę też po kolegach księżach. Taki ksiądz, który nie chce się nikomu w parafii narazić, niekoniecznie jest dobrym duszpasterzem. Bo swojego zdania – jeśli jest się przekonanym o jego słuszności – trzeba bronić.

Ludzie mają rozmaite wymagania w stosunku do księży. Najczęściej sprzeczne.

To prawda. Jedni oczekują, że ksiądz będzie dobrym organizatorem, inni – że będzie miał gołębie serce, każdemu nieba przychyli. Czasem spotykam się z zarzutem, że jako duchowny wypowiadam się zbyt ostro, że "księdzu tak nie wypada". Co mam na to odpowiedzieć? Staram się pracować nad swoim charakterem. A z drugiej strony – patrzę na przykłady świętych. Czy wszyscy byli tacy "grzeczni"? Św. Paweł nieraz szedł "na ostro", mówił rzeczy niepopularne, nie bał się konfrontacji. A Brat Albert? To nie była "chodząca dobroć", przynajmniej nie w tym sensie, w jakim się na ogół rozumie to określenie. I życia też nie miał usłanego różami. Był taki czas, że go tępiono, wyśmiewano, szczuto przeciwko niemu. Gdyby nie pewna twardość charakteru, zapewne nie zrobiłby tyle, ile zrobił.

Błogosławiony Bronisław Markiewicz miał z kolei ogromne kłopoty ze swoim biskupem, zresztą również wyniesionym na ołtarze, świętym Józefem Pelczarem. Postać Markiewicza pokazuje, że można bardzo kochać Kościół i równocześnie dochodzić w nim swoich racji nawet wbrew zdaniu przełożonych. Markiewicz był wybitnym księdzem diecezji przemyskiej, który z własnej woli wstąpił do salezjanów, bo chciał pracować z młodzieżą. Kiedy zobaczył, że salezjanie w Polsce nie realizują swojego ideału, zbuntował się przeciwko zakonowi i został wyrzucony. Wrócił do macierzystej diecezji, gdzie z kolei spotkał się z nieprzychylnością ze strony biskupa. Biskup nie chciał dopuścić do powstania nowego zgromadzenia, a potem do jego zatwierdzenia. I za życia Markiewicza zgromadzenie rzeczywiście nie zostało zatwierdzone. Ale potem się wspaniale rozwinęło.

A ksiądz Franciszek Blachnicki? Pamiętam, jak się z niego wyśmiewano, mówiono, że jest pomylony, że chce się przypodobać kardynałowi Wojtyle itp. A potem dzięki jego działalności przyszła fala powołań. Takich ludzi było wielu, o niektórych może się już nawet nie pamięta. Przełożeni i współbracia ich nie rozumieli, szykanowali, oskarżali o brak pokory, a oni mimo to coś ważnego dla Kościoła zrobili.

Ja się do żadnej z tych osób nie porównuję. Chce tylko pokazać, że wprawdzie w Kościele sprawa posłuszeństwa jest postawiona bardzo mocno, ale kiedy się patrzy na życie świętych, nie wygląda to już tak prosto. W historii Kościoła stale pojawiali się jacyś "nieposłuszni", buntownicy i dochodziło do zmagania tych, którzy chcieli utrzymać status quo, z tymi, którym to przeszkadzało, którzy widzieli, że Kościół w ten sposób gnuśnieje, i chcieli zmian.

W sprawie tzw. lustracji duchowieństwa stanąłeś przed dylematem: czy wybrać posłuszeństwo przełożonym, czy pójść za głosem sumienia.

Moja sytuacja jest o wiele bardziej skomplikowana, bo przełożeni w tej sprawie kilka razy zmieniali zdanie. Mogę powiedzieć tyle: jako kapłan ślubowałem posłuszeństwo, ale nie bezmyślne. W seminarium funkcjonowało powiedzenie: "Lepsze posłuszeństwo niźli nabożeństwo". Czyli – nieważne, jak się modlisz, jak wygląda twoje życie duchowe, ważne, czy jesteś posłuszny. Ja jestem przeciwnikiem takiej postawy. Wśród kolegów księży mówi się też żartem, że najlepszym proboszczem jest BMW – bierny, mierny, ale wierny. Otóż ja uważam, że taka płytka wierność (co mi każą, to zrobię) nie wystarczy. Że są sytuacje, kiedy ksiądz musi przełożonym powiedzieć, iż jego sumienie na coś nie pozwala.

Kiedy w maju 2006 roku dostałem zakaz wypowiadania się w sprawie tzw. lustracji, wybrałem posłuszeństwo. Zrobiłem to po długich przemyśleniach, radząc się wielu osób. Niemniej nie ukrywałem swego zdania, a kiedy nadarzyła się możliwość, wróciłem do prowadzonych badań.

Czy księdzu wolno publicznie krytykować przełożonych?

No cóż, ja zasadniczo nigdy nie krytykuję nikogo po imieniu jako pierwszy. Natomiast zaatakowany personalnie, gdy naruszone zostanie moje dobre imię, bronię się. Tak doszło do "wymiany ciosów" z arcybiskupem Życińskim, który nie wiadomo dlaczego nazwał mnie publicznie megalomanem. Podobnie z biskupem Pieronkiem, który w wywiadzie dla "Gazety Wyborczej" kpił sobie ze mnie, mówiąc, że ostatnim, który odwoływał się do honoru, był minister Beck. Nie twierdzę, że takie personalne polemiki są dobre, ubolewam, że do tego doszło, ale też uważam, że pewnych wypowiedzi nie można pozostawiać bez komentarza. Nie może być tak, że biskupowi wolno kpić z księdza, a ksiądz ma spuścić uszy po sobie i milczeć. Na Zachodzie, gdzie księży jest mało i relacje są inaczej ustawione, żaden biskup by sobie na takie stwierdzenia nie pozwolił.

Dla mnie w sprawie tzw. lustracji najistotniejsza jest lojalność wobec moich zmarłych przyjaciół z opozycji, przede wszystkim wobec księży Jancarza i Chojnackiego. Ludzie ci nie doczekali się za życia uznania ze strony przełożonych kościelnych, przeciwnie, rozmaite rzeczy o nich wygadywano, natomiast duchowni, którzy w kontaktach z SB zachowywali się nieroztropnie albo wręcz szli na współpracę, tę satysfakcję mieli. Jest w tym dla mnie jawna niesprawiedliwość.

Wydawnictwo "Znak" "

Więcej:
http://wiadomosci.onet.pl/1470660,240,1,1,wiecej_niz_tysiac_kazan,kioskart.html
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Grzegorz - Wrocław
Moderator


Dołączył: 09 Paź 2007
Posty: 4333

PostWysłany: Nie Lut 24, 2008 9:56 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Byłem dziś na spotkaniu promocyjnym w Oławie (ca 30km na wschód od Wrocławia). Bardzo ładna pogoda, ciepło jak nie o tej porze roku (+18stC oficjalne dane, moje auto pokazywało, że na zewnątrz jest 19st). Najpierw w oławskim kościele Matki Boskiej Pocieszenia została odprawiona msza św. w obrządku ormiańskim, w której uczestniczyło wielu oławskich Ormian i kilkoro Polaków. A potem ksiądz Tadeusz poinformował uczestników mszy, że spotkanie promocji jego książki odbędzie się w kawiarni prowadzonej przez jednego z oławskich Ormian. Ksiądz Tadeusz jak sam powiedział od Oławy rozpoczął akcję promocji swojej najnowszej książki "Moje życie nielegalne". Można też było dostać CD z nagranymi kazaniami zmarłego 70 lat temu arcybiskupa ormiańskiego Józefa Teodorowicza, wybitnego polskiego kapłana, kaznodziei i męża stanu.
. . . .
Kościół pw Matki Boskiej Pocieszenia w Oławie
Ksiądz Tadeusz przedstawia swą nową książkę na spotkaniu
. . . . . . . .
Autor podpisuje "Moje życie nielegalne"
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Mirek Lewandowski
Weteran Forum


Dołączył: 16 Wrz 2007
Posty: 635

PostWysłany: Nie Lut 24, 2008 10:36 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Wywiad z Księdzem Tadeuszem Zaleskim - uprzedzam, że ostry!

http://prawica.net/node/10639

I ciekawa dyskusja (oraz pewne uzupełniające informacje)

http://forum.fronda.pl/?akcja=pokaz&id=1503582

_________________
xxx
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Strona Główna -> Dyskusje ogólne Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz dołączać plików na tym forum
Możesz ściągać pliki na tym forum