Forum  Strona Główna

 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Ziemkiewicz o "SW"

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Strona Główna -> Dyskusje ogólne
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Jadwiga Chmielowska
Site Admin


Dołączył: 02 Wrz 2006
Posty: 3642

PostWysłany: Sob Gru 09, 2006 6:59 pm    Temat postu: Ziemkiewicz o "SW" Odpowiedz z cytatem

Rzeczpospolita 3 XII 2006

Historia pewnej choroby

W podziemiu istniał morderczo skuteczny sposób eliminowania przeciwników - jeśli cieszący się znacznym mirem działacz ostrzegał, że Kowalski kapuje, pomówiony lądował w społecznej próżni. Nie miał sposobu się dowiedzieć, o co jest oskarżony, nie mówiąc o obronie

Jednym ze szczególnie często powtarzanych przez Michnika nonsensów jest budowanie analogii pomiędzy jego wizją "historycznego kompromisu", leżącego u podwalin III Rzeczpospolitej, a sytuacją II RP, której budowniczowie "przychodzili z różnych stron", ale mimo to potrafili się dla dobra Polski porozumieć. Otóż budowniczowie II RP, owszem, przychodzili z różnych stron, ale żaden z nich nie przyszedł ze strony zaborców. Pomiędzy współpracą pomiędzy Piłsudskim i Dmowskim a dogadaniem się "Drużyny Wałęsy" z Jaruzelskim i Kiszczakiem nie ma żadnej analogii. Byłaby, gdyby Piłsudski tworzył wolną Polskę z generałem Beselerem albo Wielkim Księciem Mikołajem, co, jak wiadomo, miejsca nie miało.
Owszem, używany przez Michnika historyczny przykład pasowałby znakomicie, gdyby miał uzasadniać wyciągnięcie ręki do - powiedzmy - Moczulskiego, Morawieckiego albo Kołodzieja. Gdyby w roku 1990 obóz Wałęsy wyciągnął rękę do całej "Solidarności" i całej antykomunistycznej opozycji, mówiąc: łączy nas wspólna walka o Polskę, budujmy ją teraz razem, nie tracąc czasu na licytacje, kto bardziej, a kto mniej się do upadku komuny przyczynił.
Tylko że tego właśnie nie zrobiono, wręcz przeciwnie - starano się rywali z opozycji zmarginalizować, wykluczyć, pozbyć. Wbrew utartemu stereotypowi główny podział w opozycji nie przebiegał pomiędzy "niepodległościowcami" czy "narodowymi katolikami" z jednej a pomarksistowskimi rewizjonistami z drugiej. W każdym razie już nie w latach osiemdziesiątych. Pod koniec istnienia Peerelu najistotniejszym i dramatycznym podziałem stała się linia - z czasem wręcz przepaść - oddzielająca tych, którzy uważali, że z komunistami trzeba się dogadać, od tych, którzy uważali, że komunę trzeba pokonać. Czyli, mówiąc językiem ubeckim, podział, który michnikowszczyzna przejęła nie wiadomo jak i kiedy, oddzielając opozycję konstruktywną od radykalnej.
Opozycja radykalna była przez tę "konstruktywną" traktowana jak poważne zagrożenie dla Polski i na różne sposoby dyskretnie tępiona. Józef Darski, przez czas pewien współpracownik KOR, opisał, jak próbował sprowadzić powielacz i jak próba ta udaremniona została osobiście przez Adama Michnika. "Oni muszą przyjść do nas, pokazać, co chcą drukować, i my zadecydujemy, czy wolno im to robić" - miał wtedy powiedzieć Michnik.
Lech Dymarski, również współpracownik KOR, a potem działacz pierwszej "Solidarności" i jej podziemnej kontynuacji, pisze o ściśle zakonspirowanej Radzie Polskiego Funduszu Praworządności, która w latach osiemdziesiątych rozdzielała ze środków podziemnej "Solidarności" finansową pomoc dla represjonowanych, refundowała ofiarom prześladowań zasądzane przez peerelowskie sądy grzywny, wypłacała zasiłki zwolnionym z pracy i tak dalej. "Działalność komisji nie cieszyła się poparciem części byłych korowców ani ich wpływowego, podziemnego "Tygodnika Mazowsze". Tamci uważali, że nie jest w porządku, gdy ratujemy ludzi przed nędzą bez ich zgody i poza ich kontrolą". Zasiadający w radzie Jan Józef Lipski "z widocznym zakłopotaniem przekazał nam kiedyś ofertę: jeśli on ujawni skład Rady Funduszu, to oni nas uwiarygodnią. Sprawę rozstrzygnęła, jak zwykle bez ogródek, Romaszewska: Janku, czy twoim przyjaciołom się coś nie pomyliło? A może to my ich uwiarygodnimy?"
Ten sam Dymarski wspominał w filmie Jerzego Zalewskiego "Dwa kolory", jak wkrótce potem padł ofiarą "szeptanki", o którą podejrzewał to samo, wskazane wcześniej środowisko. W podziemiu był to morderczo skuteczny sposób eliminowania przeciwników - jeśli cieszący się znacznym mirem działacz po cichu ostrzegał, że na tego a tego trzeba uważać, bo kapuje, pomówiony po prostu pozostawał w próżni i nie miał sposobu nawet dowiedzieć się dlaczego, nie mówiąc o obronie.
Jest wiele relacji potwierdzających, że grupa Michnika i Kuronia czuła się swego rodzaju "komitetem centralnym" całej opozycji. Z czasem też zaczęła wykorzystywać swą dominację w sposób coraz bardziej wątpliwy. Szczególnie, gdy z jednej strony pojawiła się nadzieja, że sytuacja wreszcie zmusi komunistów do tak długo oczekiwanych negocjacji i ustępstw, a z drugiej - gdy na fali legendy zdławionej przez Jaruzela "Solidarności" zaczęły się umacniać, albo od zera powstawać, organizacje i struktury, które nie myślały już, jak opozycjoniści pokolenia poprzedniego, o żadnej finlandyzacji, o żadnych układach, których komuniści przecież i tak, jak udowodniła to lekcja "Solidarności", nie dotrzymywali - ale o walce do pełnego zwycięstwa. I których działacze doznawali metafizycznych dreszczy - już nie przy żartobliwych piosenkach jak to "Wyszyński z Kuroniem za pieniądze Mao / Chcieli Żydom sprzedać naszą Polskę całą" albo melancholijnych balladach Kelusa o szosie E-7 - tylko przy wezwaniach Kaczmarskiego, by komuniście "zacisnąć drut na szyi / i krtań w śmiertelny zmienić krwiak", słuchając "jak przed śmiercią wyje"; i by nie zdarzyło się "z którymś z nich popełnić błąd / szukając uczuć w jego twarzy / zamiast go zabić z zimną krwią".
Z jednej strony pojawiała się więc szansa na osiągnięcie celu całej wieloletniej działalności, z drugiej - coraz liczniejsi nieodpowiedzialni gówniarze i przywódcy mający gdzieś i Wałęsę, i Kuronia, i innych zdziadziałych ugodowców.
Owszem, zaraz po stanie wojennym, kiedy Kuroń w przemyconym z internowania artykule wzywał omalże do organizowania powstania (później, przyznajmy uczciwie, uznał ten tekst za "najgłupszy, jaki w życiu napisał", choć pozostawał w nim wierny sobie i nie ukrywał, że postulowany powszechny opór służyć ma zmuszeniu komunistów do negocjacji; możliwość upadku ZSRR przecież nie mieściła się w głowie) - wtedy zdecydowani na wszystko młodzi byli potrzebni. Skoro, jak pokazały pierwsze dni stanu wojennego, wielbiona przez starych opozycjonistów wielkoprzemysłowa klasa robotnicza "Solidarność" olała, zmęczona chaosem oraz przestraszona zimnymi kaloryferami, musiały ją ratować, jak to nazwała komunistyczna propaganda, "rozwydrzone wyrostki". I uratowały. Ilekroć przywódcy "Solidarności" wezwali, to "rozwydrzone wyrostki" ochoczo szły na ulicę i brały od ZOMO wpierdol. Po to, żeby przywódcy, którzy ich tam posłali, mogli się potem z generałami, którzy poszczuli ich zomiakami, dogadać i pobratać przy wódeczce.
Potem, kiedy w 1988 r. organizowano rachityczne strajki stanowiące pretekst do Okrągłego Stołu, znowu poszli za przywódcami "Solidarności" niemal wyłącznie młodzi. A rok później ci sami młodzi, gdy zażądali wyprowadzenia z Polski sowieckich garnizonów, usłyszeli od Wałęsy, że "powinien zdjąć pasa i sprać im dupy" - jakby nie dość zrobili w tej kwestii podwładni jego wówczas już przyjaciela, Kiszczaka.
Bez względu na to, jakie motywacje kierowały ludźmi z kręgu Wałęsy, nie można tego nie powiedzieć - w końcówce lat osiemdziesiątych zasłużeni wcześniej działacze opozycji dopuszczali się wobec innych ludzi walczących o Polskę postępków, których nie można nazwać inaczej niż podłymi. Poprzestańmy na jednym przykładzie: gdy w 1988 roku bezpieka aresztowała przywódców "Solidarności Walczącej" Kornela Morawieckiego, Andrzeja Kołodzieja i Hannę Łukowską-Karniej, z kręgu Kuronia i Michnika skierowane zostały do Amnesty International interwencje, aby nie broniła zatrzymanych, albowiem są to przywódcy "organizacji terrorystycznej". Podobny status - "terrorystów" - przyznali ci sami, wówczas już byli opozycjoniści, moszczący się właśnie na rządowych stołkach, zatrzymanym podczas ostatnich antykomunistycznych demonstracji w roku 1989; tych, o których Kuroń sam wspominał, że naciskał na Kiszczaka, by milicja była bardziej stanowcza, na co tamten wykręcał się, udając chorobę. Ostatnio dopiero wyszły na jaw dokumenty pokazujące, że przed Okrągłym Stołem środowisko Wałęsy zaangażowało się razem z bezpieką w haniebną grę mającą na celu usunięcie podstępem więzionych Morawieckiego i Kołodzieja z kraju, aby nie przeszkadzali "historycznemu kompromisowi" ( Morawiecki wrócił szybko przez "zieloną granicę", ale niewiele to już zmieniło - choć bezpieka przestała go ścigać dopiero w styczniu 1990 roku). Oni byli tylko dysydentami, a my wrogami; oni chcieli lepszego komunizmu, a my niepodległej Polski", podsumowała po latach z goryczą działaczka "Solidarności Walczącej".

Rafał A. Ziemkiewicz

" Fragment książki Rafała A. Ziemkiewicza "Michnikowszczyzna. Zapis choroby", która ukaże się na początku grudnia nakładem wydawnictwa Red Horse
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Jadwiga Chmielowska
Site Admin


Dołączył: 02 Wrz 2006
Posty: 3642

PostWysłany: Sob Gru 09, 2006 7:03 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Rzeczpospolita, „PlusMinus”, 9-10 grudnia 2006
List do Redakcji

„Michnikowszczyzna”

Bardzo jestem wdzięczny za zamieszczenie w ostatnim dodatku PlusMinus (2-3 grudnia) fragmentu książki Rafała A. Ziemkiewicza „Michnikowszczyzna. Zapis choroby”, szczególnie że fragment ten dotyczy „Solidarności Walczącej” i niegodnych działań podjętych przez „zasłużonych wcześniej działaczy opozycji” w stosunku do naszej organizacji. Ponieważ obawiam się, że właśnie w wyniku tych działań nazwa „Solidarność Walcząca” niewiele mówi dziś większości czytelników, chciałbym przypomnieć, że była to ogólnopolska konspiracyjna organizacja, która wyrosła z podziemnej działalności związku zawodowego NSZZ „Solidarność”, stawiająca sobie otwarcie za cel obalenie systemu komunistycznego i niepodległość Polski. Należy przypomnieć, że wielu z naszych działaczy przez pierwsze pół roku stanu wojennego organizowało opór społeczny w ramach podziemnych struktur NSZZ „Solidarność”, a po przystąpieniu do organizacji SW nadal ściśle współdziałało ze strukturami związkowymi.

Podejmowane przez „SW” działania w praktyce niewiele różniły się od działań podziemnych struktur związkowych. Staraliśmy się być jednak bardziej aktywni, podejmować bardziej spektakularne akcje i czynić to w sposób bardziej zorganizowany i szerszy. Zasadnicza różnica polegała na tym, że zdając sobie sprawę z realnych ograniczeń, nie stawialiśmy żadnych ograniczeń naszym celom i marzeniom. Naszym jawnie sformułowanym celem było obalenie systemu komunistycznego, i dlatego próbowaliśmy także, z pewnym sukcesem, wkroczyć z naszą działalnością na teren byłego Związku Radzieckiego. Jeśli był w tym jakiś element „terroru”, to chyba jedynie „terroru myślowego”, jaki stanowiły nasze daleko idące żądania, nasze pisma, ulotki i audycje radiowe -- wobec tych, którzy wówczas nie chcieli myśleć o czymś więcej niż ugodzie z komunistami.

W przyszłym roku planujemy zorganizowanie ogólnopolskich obchodów 25 rocznicy powstania „Solidarności Walczącej”. Współorganizatorem obchodów jest IPN, który zaplanował z tej okazji międzynarodową konferencję poświęconą „Solidarności Walczącej” i ruchom antykomunistycznym w Europie Wschodniej. Zainteresowanych dalszymi szczegółami odsyłam na stronę www.sw.org.pl. Mamy nadzieję, że obchody te przyczynią się do przywrócenia „Solidarności Walczącej” należnego jej miejsca w najnowszej historii Polski i społecznej świadomości, a także do uhonorowania setek naszych szeregowych działaczy, którzy narażali zdrowie, a nawet życie w walce o wolną Polskę, a dziś wskutek zawirowań historii pozostają w zapomnieniu.

Przewodniczący Komitetu Organizacyjnego
Obchodów 25-lecia „Solidarności Walczącej”
prof. dr hab. Andrzej Kisielewicz

_________________
Jadwiga Chmielowska Przewodnicz?ca Oddzia?u Katowice i Komitetu Wykonawczego "Solidarnosci Walcz?cej"
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Servantes
Weteran Forum


Dołączył: 29 Paź 2006
Posty: 206

PostWysłany: Nie Gru 10, 2006 12:14 am    Temat postu: Re: Ziemkiewicz o "SW" Odpowiedz z cytatem

Cytat:

Skoro, jak pokazały pierwsze dni stanu wojennego, wielbiona przez starych opozycjonistów wielkoprzemysłowa klasa robotnicza "Solidarność" olała, zmęczona chaosem oraz przestraszona zimnymi kaloryferami, musiały ją ratować, jak to nazwała komunistyczna propaganda, "rozwydrzone wyrostki". I uratowały. Ilekroć przywódcy "Solidarności" wezwali, to "rozwydrzone wyrostki" ochoczo szły na ulicę i brały od ZOMO wpierdol."

Rafał A. Ziemkiewicz

" Fragment książki Rafała A. Ziemkiewicza "Michnikowszczyzna. Zapis choroby", która ukaże się na początku grudnia nakładem wydawnictwa Red Horse


Ja stanowczo PROTESTUJĘ przeciwko budowaniu nieprawdziwego obrazu, żę wyrostki "brały od ZOMO wperdol"!!!

Przynajmniej NIE we Wrocławiu.... We Wrocławiu to ZOMO brało baty!
Kto nie pamięta (lub pamiętać nie może - bo z Warszawki Wink, powinien się o tym przekonać z fragmentów choćby tych kilku nagrań ZOMOWskich rozmówek, które są publikowane na Portalu SW:
http://www.sw.org.pl/metodysw.html
"barkuje amonicji", "jesteśmy w okrążeniu", "wykorzystać kamienie", itd, itp.

Natomiast kiedy słucham nagrań z Warszawy - to tam słychać rzeczywiście inne sytuacje: słychać butę i pychę, z jaką funkcjonariusze "tarczy i miecza" odnoszą się do manifestacji: "a pogonić to towarzystwo...", "wpierdol im spuścić", itd, itp...
(cytaty z pamięci).
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Jadwiga Chmielowska
Site Admin


Dołączył: 02 Wrz 2006
Posty: 3642

PostWysłany: Nie Gru 10, 2006 12:37 am    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Nie jest też do końca prawdą, że robotnicy odpuścili bo zimno w kaloryferach..... Na Górnym Śląsku wszystkie kopalnie i huty były od 13 XII zmilitaryzowane. Nas od razu sądziły sądy wojskowe. Były one zresztą łagodniejsze niż cywilne, odwrotnie niż np. w Gdańsku. Mimo militaryzacji staneły kopalnie. Na "Pieście" i "Ziemowicie". Strajkowano pod ziemią prawie 2 tygodnie. Borynia się broniła. Wychodzono do ZOMO-li z materiałami wybuchowymi. Ale po tym jak się okazało, że cała Polska nie strajkuje poddali się. Wspomnę rownież kopalnie "Wujek" i "Manifest Lipcowy". Tam strzelano do strajkujących. Struktury podziemne na Śląsku były bardzo silne: związkowe, miejskie, młodzieżowe, studenckie, LDPN, KPN, PPN SW. To wszystko ze sobą współpracowało i przenikało się. Może dlatego, że nie było "lże-elit" warszwskich i jak nazywalismy "parszywej entylegencji". Inteligencja techniczna nie była "ukąszona marksizmem". Struktura Buzka, powiązana z TKK, nie była w stanie zamącić w głowach twardych Ślazaków, gdzie czarne jest czarne a białe jest białe.

Ziemkiewicz ma rację, że lewica laicka (michnikowszczyzna) faktycznie chciala rękoma młodzieży przejąc władze i dogadać sie ponad głowami PZPR z Moskwą. Ślad tego jest w aktach KC KPZR

_________________
Jadwiga Chmielowska Przewodnicz?ca Oddzia?u Katowice i Komitetu Wykonawczego "Solidarnosci Walcz?cej"


Ostatnio zmieniony przez Jadwiga Chmielowska dnia Pon Gru 11, 2006 12:40 pm, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
LechO
Bywalec Forum


Dołączył: 22 Wrz 2006
Posty: 40

PostWysłany: Nie Gru 10, 2006 2:09 am    Temat postu: Dzięki serdeczne dla Jadzi !!! Odpowiedz z cytatem

Cóż niektórzy (jak pan Ziemkiewicz) wolą tworzyć swój sensacyjno wulgarny obraz tamtych dni. Chodzi chyba o to aby ukryć pracę tych wszystkich którzy zmusili komunistów do sięgnięcia po zdrajców z Magdalenki. Ile pracy to wymagało większość z forumowiczów wie i pamięta. Te "rachityczne" strajki zmusiły do przerw w knowaniach magdalenkowych oddelegowania najpierw Lisa i innych do ich gaszenia (a na koniec i samego "Bolka"). Pozdrawiam tą drogą wszystkich z którymi wtedy "szliśmy" naprawdę RAZEM. LechO
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Kazimierz Michalczyk
Site Admin


Dołączył: 03 Wrz 2006
Posty: 1573

PostWysłany: Nie Gru 10, 2006 8:10 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Servantes napisał:


Ja stanowczo PROTESTUJĘ przeciwko budowaniu nieprawdziwego obrazu, że wyrostki "brały od ZOMO wperdol"!!!

Przynajmniej NIE we Wrocławiu.... We Wrocławiu to ZOMO brało baty!
Kto nie pamięta (lub pamiętać nie może - bo z Warszawki Wink ……


Naprawdę nie rozumiem, co „Servantes” chce nam przez to powiedzieć.
Wrocław stolicą świata?
Czemu ma służyć wprowadzanie takich antagonizmów?
Rozumiem, że ma coś przeciw „Warszawce”. Ale w tekście Ziemkiewicz wyraża krytykę właśnie w stosunku do nich (jeżeli mamy tych samych na myśli).

Poza tym stwierdzenie że „wyrostki brały od Zomo wpierdol”, w moim rozumieniu autor chciał powiedzieć że na demonstracjach byli pobici, ranni a nawet zabici. I to jest prawda. Nawet we Wrocławiu!

Pytanie do „LechO”: Przeczytałeś w ogóle ten tekst? Przecież to jest właśnie krytyka magdalenki, a nie odwrotnie.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
LechO
Bywalec Forum


Dołączył: 22 Wrz 2006
Posty: 40

PostWysłany: Nie Gru 10, 2006 10:51 pm    Temat postu: Ja przeczytałem i zrozumiałem... Odpowiedz z cytatem

Zacznę od cytatu :
"Potem, kiedy w 1988 r. organizowano rachityczne strajki stanowiące pretekst do Okrągłego Stołu, znowu poszli za przywódcami "Solidarności" niemal wyłącznie młodzi." Co z chronologią ? W Magdalence już trwały targi. Czyżby zabrakło świadków z tamtych czasów ? Nie byłem "młody" i było nas wielu - czy należy rozumieć że wtedy byłem na emeryturze. Niestety obawiam się że jest to "stwarzanie prawdy" a nie prawda tamtych czasów niezależnie z jakich pobudek to wypływa pozdrawiam.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Maciej
Weteran Forum


Dołączył: 02 Wrz 2006
Posty: 1221

PostWysłany: Pon Gru 11, 2006 2:42 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Cytowana przez Ziemkiewicza wypowiedź działaczki SW. Pochodzi z tekstu Jadwigi Chmielowskiej:

Jadwiga Chmielowska

Wyklęci

Był styczeń 1988 r. Kornel Morawiecki już od listopada siedział w areszcie. Nowy cios – Andrzej Kołodziej aresztowany. Natychmiast pojechałam do Wrocławia. Moim stałym lokalem kontaktowym było mieszkanie śp. Oli Kostruby na Krzykach. Oleńka zawiadomiła mnie, że Andrzej Kołodziej wpadł, zanim zorganizowano moje spotkanie z nim. Teraz najważniejsze jest to, aby mnie się nic nie stało. Bezpieka mogłaby to wykorzystać do pokazania, że "Solidarność Walcząca" została rozpracowana. Pełna inwigilacja – wpadają kolejni szefowie Komitetu Wykonawczego. Był to już czas, gdy nawet solidarnościowe gazetki były drukowane w naszych drukarniach. Organizacja wzmacniała się. Na Śląsku mieliśmy już grupy studenckie i młodzieżowe. Lubiłam przyjeżdżać do Wrocławia, rozmawiać z Kornelem. Tym razem Ola zapowiedziała spotkanie z "Andrzejem" – Andrzej Zarach. Był to mój ulubieniec. Rzutki umysł, świetny organizator, zbieżne z moimi poglądy. Andrzej przyszedł dość szybko. Mieliśmy dużo spraw do omówienia. Podpisywanie oświadczeń, ocena bieżącej sytuacji w kraju i organizacji, ustanowienie kontaktów. Napisaliśmy też list do Amnesty International w sprawie uwolnienia Kornela i Andrzeja. Moim obowiązkiem, jako nowego szefa Komitetu Wykonawczego, było przecież walczyć o uwolnienie kolegów. Z Morawieckim aresztowano też Hankę Łukowską-Karniej. Prosiłam, aby ten list przekazać jak najszybciej na Zachód. Zezłościłam tym Zaracha, bo sam wiedział, jak to ważne.

Andrzej dał mi polecenie Rady "SW" zerwania kontaktów z "SW" nie tylko we Wrocławiu, ale też na Śląsku. Od tej pory kontaktowałam się tylko przez łączników. Ze względu na bezpieczeństwo miałam nie brać przez jakiś czas udziału w posiedzeniach Komitetu Wykonawczego i kontaktować się tylko z nim.

Umówiliśmy się na kolejne spotkanie w sklepie już pod koniec lutego. Zarach wiedział, że się charakteryzuję – raz wystrzałowa panienka, innym razem umęczona kobieta z zakupami, damulka z pieskiem lub sportsmenka. Potrafiłam przebierać się kilka razy dziennie. No i stało się. Zarach mnie nie poznał. Stał pod sklepem, zaglądał do wnętrza i poszedł sobie. Ja byłam pewna, że coś się stało, np. zobaczył ogon. Pobiegłam więc do Oleńki na Krzyki. Ucieszyłyśmy się ze spotkania zupełnie nieplanowanego. Niestety, nie udało mi się spotkać z "Andrzejem", ale Oleńka zdobyła najważniejsze informacje.

Gdy usłyszałam, że AI nie zamierza wystąpić w obronie Kornela Morawieckiego, Andrzeja Kołodzieja i Hanki Łukowskiej-Karniej, zamurowało mnie. Zapytałam: dlaczego? Co się stało? Czy łącznik niewiarygodny? Odpowiedź była paraliżująca. AI stwierdziła, że "Solidarność Walcząca" jest organizacją terrorystyczną, a terrorystom się nie pomaga. Dostałam też ostrzeżenie, że powinnam zdać sobie sprawę z tego, że gdy ja będę aresztowana, to też nie mam co liczyć na obronę. Zapytałam, skąd oni wytrzasnęli ten terroryzm, i dowiedziałam się, że AI zasięgała opinii u Michnika i Kuronia. Trudno było mi w to uwierzyć, myślałam, że może jakieś przekłamanie. Niestety, informacja potwierdziła się z kilku źródeł. Po tym incydencie zaczęłam interesować się przeszłością Michnika i Kuronia.

Przypomniałam sobie słowa Andrzeja Rozpłochowskiego (po zwolnieniu internowanych słynna "11"została na wiele miesięcy aresztowana, wśród nich m.in. Andrzej Gwiazda i Adam Michnik), który wspominał, że z aresztu nie mógł nawet grypsu przemycić, a Michnik całe rozprawy pisał. Wtedy zrozumiałam, na czym to wszystko polega. Oni byli tylko dysydentami. My wrogami. Oni mieli wizję innego komunizmu, my – niepodległości Polski.
Oni zwyciężyli i realizują marksistowską wizję socjalizmu europejskiego. Dlatego dla tych środowisk ważniejszy jest interes Unii Europejskiej niż polska racja stanu.

My byliśmy niewygodni. Skazano nas na wegetację i zamilczenie.

_________________
Maciej
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Servantes
Weteran Forum


Dołączył: 29 Paź 2006
Posty: 206

PostWysłany: Pon Gru 11, 2006 4:15 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Kazimierz Michalczyk napisał:
Naprawdę nie rozumiem, co „Servantes” chce nam przez to powiedzieć.
Wrocław stolicą świata?
Czemu ma służyć wprowadzanie takich antagonizmów?
Rozumiem, że ma coś przeciw „Warszawce”. Ale w tekście Ziemkiewicz wyraża krytykę właśnie w stosunku do nich (jeżeli mamy tych samych na myśli).

Poza tym stwierdzenie że „wyrostki brały od ZOMO wpierdol”, w moim rozumieniu autor chciał powiedzieć że na demonstracjach byli pobici, ranni a nawet zabici. I to jest prawda. Nawet we Wrocławiu!


Wychodzi na to, że autor pisząc ma na myśli jdno - a czytający czasami zgoła co innego. W życiu mi do głowy nie przyszło, że moja wypowiedź może służy antagonizowaniu.
Embarassed
Miałem na myśli, to co napisałem: na przykładzie wydarzeń z Wrocławia trudno ugólniac tezę, że "wyrostki brały wpierdol". Dla podkreślenia zestawiłem to przebiegiem wydarzeń w Warszawce. Wrocław pępkiem świata nie jest, ani był, ani będzi, ale może byc exemplum zaprzeczającym pewnym uogólnionym tezom R.Ziemkiewicza.
Żeby nie było wątpliwości - cenię sobiue tego publicystę, a już zupełnie przypadło mi do gustu jego pióro po lekturze fragmentów "Michnikowszczyzny" dostępnych w Internecie. Wszystcy na codzień posługujemy się pewnymi uproszczeniami, stosujemy słowa-klucze, odwołujemy się do haseł, mitów, przekonań i sloganów. Robimy tak, bo to ułatwia życie, upraszcza i przyśpiesza komunikację i rodzi... nieporozumienia, kiedy interlekutorzy pod tymi samymi pojęciami rozumieją zgoła inne rzeczy.
Takie nawykowe przechodzenie obok tego zboru wartpści, jaki przypisujemy słowom, czasami bagatelizowanie niuansów jest pożywką tego, co perfekcyjnie wykorzystywali m.in. czerwoni, a co po '89 r. stało się synonimem myślenia, które Łysiak ochrzcił: MICHNIKOWSZCZYZNA.

Przypomnijmy sobie: wszak SW była długo wrzucana do wspólnego worka, który nazywano "podziemie", "opozycja", itp. Mamy wiele wspólnych korzeni z NSZZ Solidarnośc, mamy ten sam rodowod, mamy te same wartosci... Czy aby na pewno??? Kiedy się przyjrzec dokładniej, wychodzi jednak jak bardzo SW róźniła sie na tle nie tylko podziemnej "S", ale wogóle _wszystkich_ innych organizacji podziemia lat 80. Ot, chocby takie nasłuchy radiowe... Wg opinii historyków i archiwistów istnienie _zorganizowanego_ Kontrwywiadu w SW wyróżnia tą organizację na tle wszystkich innych. O sprawach wschodnich nie wspominając (choc ciekawe i ważne), bo w kontekscie mojej wypowiedzi opacznie zrozumiałej niewiele wnoszą.

Skarżymy się jako środowisko na praktykę "zamilczania". Chcemy teraz podkreślic swoją obecnoś, swój wkład w walkę o niepodległośc i odmiennośc - bazmy konsekwentni: wykazujmy zwoją orygianlnośc!
Było mi niezmiernie miło, że w tym duch p. Jadwiga Chmielowska podała następne przykładny niezgodne z uproszczonym obrazem rzeczywistości sprzed lat, który opisał Ziemkiewicz. Na Śląsku górnicy się nie patyczkowali - za co niektórzy zapłacili cenę najwyższą (kto by się odważył nazywa ich "wyrostkami" - wszak zaraz nasuwa się perioratywny zlepek myślowy: wyrostek -> młody, głupi, durny i niedoświadczony). W imię ich pamięci chcemy dziś nie tylko sprawiedliwej oceny dla ich oraz naszego postępowania, ale przede wsyzstkim sprawiedliwości dla sprawców i beneficjentów tamtej Polski-niePolski.

Jak bardzo ten uproszcony model postrzegania rzeczywistości w nas tkwi - niech świadczy, znakomity skąd inąd, tekst p. Elżbiety Szczepańskiej (http://swkatowice.mojeforum.net/krajobraz-po-wojnie-1981-2006-vt457.html), która użyła w nim terminu "wojna polsko-polska".
Czyż stawianie w jednym szeregu funkcjonariuszy "tarczy i miecza" - tych wszystkich orgnanizacji służących trzymaniu społeczeństwa za mordę (wojsko - tak! przede wszystkim WOJSKO, ZOMO, ORMO, ROMO, SB, wywiad i kontrwywiad MSW, a poprzez te ostatnie również PAP i redakcje dziennikarskie, TV, Cenrale Handlu Zagranicznego, przedsiębiorstwa prowadzące export i imort, LOT, banki, ale też sądownictwo i prokuratura) na równi z tą Polską, przeciwko której wprowadzono stan wojenny jest upowążnione...?
Na swój osobisty użytek "December 13" nazywam wojną polsko-jaruzelską - ale to i tak nie najlepsze określenie tego, co się wtedy stało.
Przecież ta wojna trwa do dziś - przede wszystkim w aspekcie walki o pamiec!!

"Diabeł tkwi w szczegółach" jak mówi przysłowie, a te podobno są "mądrością narodów" (to też doskonały przykład na powszechne i od dawna stosowanie uogólnień, hasełowego uproszczania).

Dzis ksiązka Ziemkiewicza (Michnikowszczyna) to ważna publikacja demaskująca zakłamanie i sposób działania tego ośrodka, który zdominował Polskę przez ostatnie kilkanaście lat, stając się "obrońcą nieuczciwie zdobytych przywilejów, dworskim pochlebcą nowych elit władzy, ślepym na gangsterskie rodowody swych nowych przyjaciół, za to z pałkarską gorliwością rozprawiającym się z wyrazicielami powszechnego rozczarowania" [Ziemkiewicz: http://www.literatura.gildia.pl/tworcy/rafal_ziemkiewicz/michnikowszczyzna/fragment ]
Ważna zwłaszcza dla wszystkich, autentycznie zaangażowanych w podziemną robotę, którzy liczyli że swoją mórówczą pracą przyczynią się do tej upragnionej, wolnej i niepodległej Polski. Pamiętajmy jednak, że nie można tej naszej Polski budowa na kłamstwie, choby malutkim kłamstewku, lub manipulacji - nawet usprawiedliwionej koninkturalną taktyką. Dbajmy więc o szczegóły - w swoich relacjach, i nie popełniajmy błędu zbyt łatwego uproszczania tamtych wydarzeń, bo one kształtują dzisiejszą rzeczywistośc.

p.s.
Wszystkich, którzy odebrali mój protest jako probę anatgonizowania przepraszam.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Strona Główna -> Dyskusje ogólne Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz dołączać plików na tym forum
Możesz ściągać pliki na tym forum