Forum  Strona Główna

 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

ś.p. Piotr Skórzyński

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Strona Główna -> Dyskusje ogólne
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Mirosław Dakowski
Weteran Forum


Dołączył: 12 Maj 2007
Posty: 216

PostWysłany: Pią Cze 06, 2008 11:56 am    Temat postu: ś.p. Piotr Skórzyński Odpowiedz z cytatem

Trzeciego czerwca 2008, we wtorek, Piotr Skórzyński, dobry, patriotyczny i prawicowy publicysta, popełnił samobójstwo. We czwartek znaleziono nad brzegiem Wisły psa, który ciągle czekał na pana. Tak znaleziono ciało Piotra.
Stracił NADZIEJĘ. Tego nam nie wolno.
Był heroicznym anty-komunistą (przez s®alon zwanym oczywiście histerycznym). Został niezwykle, nawet jak na nasze, chore warunki, zmarginalizowany. Przypomina to ostatnie lata Lechonia na emigracji.
Śmierć Piotra ma dodatkowe znaczenie: ukazuje prawdę o pseudo-patriotycznych mediach i politykach usiłujących się przedstawić publiczności jako patrioci i prawicowcy.
Odmówmy choć dziesiątkę Różańca św. z prośbą o Miłosierdzie Boże przy Sądzie nad Piotrem.

_________________
Miros?aw


Ostatnio zmieniony przez Mirosław Dakowski dnia Pią Cze 06, 2008 4:58 pm, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Mirek Lewandowski
Weteran Forum


Dołączył: 16 Wrz 2007
Posty: 635

PostWysłany: Pią Cze 06, 2008 12:35 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem



Cytat:
Ideologiczny Kaganiec homoseksualny
Piotr Skórzyński, styczeń 2008
Homoseksualizm już od co najmniej ćwierćwiecza przestał być sprawą prywatnych preferencji. Stał się – niestety – kwestią ideologiczno-polityczną. Niestety, ponieważ sprawy społeczne powinny być uwolnione od głębokich namiętności, dla których jest miejsce właśnie w sferze intymnej. Znamy z przeszłości takie połączenia – i nic dobrego ludzkości to nie przyniosło.

Stało się to możliwe, ponieważ nasza permisywna kultura dokonała apoteozy seksualności. Otóż można napisać litanię pochwał na temat bogatego życia seksualnego – dr Eric Berne, najwybitniejszy uczeń Freuda, byłby tu najlepszą inspiracją – ale trudno zaprzeczyć, że ogromna większość wynalazców, odkrywców oraz pionierów przemysłu i handlu przynajmniej w młodości ograniczała czy też, że sublimowała, we freudowskim sensie tego terminu, swoje potrzeby seksualne. Cywilizacja naukowo-techniczna, która tak ułatwia i wzbogaca nasze życie, powstała w ciągu ostatnich 300 lat głównie w społeczeństwach, w których aż do niedawna dominowały wzory purytańskie. Newton, Watt, Smith, Faraday, Westinghouse, Bell, Edison, bracia Wright – wszyscy oni byli kawalerami. Zupełnie możliwe, że część z nich tłumiła swoje homoerotyczne popędy. Kultura, w jakiej żyli, pomogła im przestawić ich „elan vital” na tory pracy umysłowej, która walnie przyczyniła się do budowy współczesnej cywilizacji technicznej.

Nie sposób policzyć drwin, jakimi darzono w przeszłości tych, co ostrzegali przed rozkiełznaniem tego popędu. Problem jednak jest śmiertelnie poważny. Jak wytyczyć i utrzymać granice między swobodą seksualną a rozwiązłością, między rozwiązłością a pogonią za wszelką odmianą, i wreszcie między tym „poszukiwaniem rozmaitości” a gotowością do każdej, nawet krzywdzącej innych perwersji?

Trzeba na początek odesłać do lamusa propagandy całą mitologię historyczną, którą szermują pederaści. Homoseksualizm starożytny i renesansowy był oparty w 99% na prostytucji; w tym pierwszym okresie chodziło zwykle o ułatwienie kariery politycznej lub wojskowej. Przyzwolenie obejmowało pederastów dominujących: pederaści bierni byli traktowani z pogardą. Zabójcą Filipa II, ojca Aleksandra Macedońskiego, był młody arystokrata, który nie mógł znieść kpin na swój temat po tym, jak król połakomił się na jego młodość. Jak widać, nawet wysoka pozycja społeczna nie broniła przed wzgardą. Nie było też bynajmniej żadnej seksualnej otwartości: Platon wyraźnie skłaniał się ku chłopcom; jednak w swoich dialogach piętnuje dzieła szczerze opowiadające o realiach tych stosunków, jako nieprzystojne. Pamiętajmy o ogromnych kosztach społecznych tego obyczaju, w wyniku którego kobieta została zredukowana do funkcji przedłużycielki rodu i „narzędzia rozkoszy”.

Monogamia była sposobem na zyskanie gwarancji, że to pan domu jest ojcem dzieci matki – ale, być może, większe jeszcze znaczenie miał fakt, że dawał szanse większości mężczyzn na znalezienie sobie żony. W społeczeństwach poligamicznych większość młodych ubogich mężczyzn pozostaje bez kobiety; co owocuje zarówno pederastią, jak poparciem dla idei podbojów wojskowych, z których można będzie przywieźć branki. Elitarne oddziały janczarów, które przez trzy stulecia terroryzowały sporą połać Europy, uznawały homoseksualizm za swój esprit de corps. Podobnie było wśród samurajów. Także u niektórych plemion afrykańskich pasowanie na wojownika poprzedzone było inicjacją homoseksualną. Wiadomo, jak niska była pozycja kobiety u Greków. Hezjod wypomina im, że chętnie dzielą z nami słodycze życia, ale niechętnie dzielą smutek i ubóstwo. Poeci łacińscy przedstawiają swoje bogdanki niemal wyłącznie w roli nimfomanek.
Chrześcijaństwo przynosi rewolucję. W znanym dziele Régine Pernaud „Kobieta w czasach katedr” czytamy: Właśnie kobiety, i to bardzo wcześnie, już od pierwszych dni głoszenia Ewangelii zrozumiały, że zostaje im przyznana wolność wyboru. Ewangelia ofiarowywała im to, czego nigdy dotąd nie posiadały, czego nie brała pod uwagę żadna z ustaw okazałego prawodawstwa republiki i cesarstwa. Otrzymywały prawo dokonania wyboru sposobu życia. I pojęły natychmiast, że ta wolność musi stać się ich zdobyczą, chociażby za cenę życia.

Nowa wiara nie tylko przynosiła przesłanie miłości: coś, czego kobiety doświadczały częściej niż mężczyźni, dzięki macierzyństwu. Pozwalała im także na oddalenie kandydata na męża, jeśli chciały się oddać służbie Bogu. Ze statusu półniewolnicy – stała się osobą.
Jak mają zdobywać dojrzałość chłopcy, którzy nie znają dojrzałych, czyli odpowiedzialnych mężczyzn?
Homoseksualizm był częstą praktyką w sławnych szkołach prywatnych w Wielkiej Brytanii – tyle że był wymuszany na młodszych przez starszych i skutkował zniszczeniem szacunku do samego siebie i nierzadko niezdolnością do prawdziwego życia małżeńskiego: co odbijało się na dzieciach (Najbardziej znany przypadek to zniszczenie rodziny Oscara Wilde’a). Sporo historyków brytyjskich jest zdania, że zadziwiająca bierność władców British Empire wobec Hitlera, a potem Stalina – brała się stąd, że większość z nich miała przetrącony kręgosłup psychiczny w czasie pobytu w internatach. Osławiony zdrajca „Kim” Philby był właśnie ofiarą szkolnego gwałtu...

Dzisiaj mniejszości seksualne zdobyły sobie status heroicznych bojowników o swobody obywatelskie. Tymczasem faktycznie obowiązuje system preferencji dla homoerotyzmu wśród obojga płci: gdzieniegdzie formalny, częściej utajony. W latach 90. było wiedzą powszechną w Warszawie, że w otrzymaniu posady w TVP okazywanie preferencji homoseksualnej bynajmniej nie przeszkadzało. Wręcz przeciwnie. A chodzi o jedną z kluczowych, w naszej obrazkowej kulturze, instytucji.

Ci, którzy próbują wskazać na złe skutki tej tendencji, są prześladowani. W 1996 r. w Saskatchevan w Kanadzie skazano na 500 $ autora ogłoszenia, w którym cytowano fragmenty Biblii potępiające homoseksualizm. 10 lat później gazeta „The Saskatoon Star-Phoenix”, która wydrukowała ogłoszenie zawierające jedynie apel, by zajrzeć do Biblii i przeczytać w niej pięć cytatów oznaczonych tylko literami i cyframi (m.in. z listów św. Pawła) – musiała zapłacić już 4,5 tys. $. Drukarz Scott Brockie z Ontario został ukarany grzywną za odmowę wydrukowania papieru firmowego z nagłówkiem organizacji pederastów. W 1998 r. na miesiąc więzienia skazany został pastor w Szwecji, który wygłaszając kazanie zacytował ustępy z Biblii potępiające pederastię. Z tego samego powodu zmuszono do przejścia na emeryturę dwóch biskupów anglikańskch.

W kwietniu 2000 r., w czas obchodów Wielkiego Jubileuszu Chrześcijaństwa, odbyły się w wielkich miastach w Europie „parady dumy” pederastów i ekshibicjonistów. W Rzymie otwarcie takiej Parady odbyło się w ogrodach filharmonii i było transmitowane przez telewizję włoską. Wzięła w niej udział minister do spraw walki z dyskryminacją p. Katia Belillo. Na platformach prezentowano sceny z repertuaru sado-maso.
Zmusiło to kierowników polskiej Pielgrzymki Narodowej do rezygnacji z Drogi Krzyżowej. Jan Paweł II wyraził smutek z tego powodu, dodając, że parady takie znieważają wartości chrześcijańskie, gdyż homoseksualizm jest sprzeczny z naturą. W reakcji grono Holendrów skupionych wokół pisma „Gay Kraut” złożyło do prokuratury w Amsterdamie skargę na „dyskryminacyjne” wypowiedzi papieża. Także większość czołowych dzienników włoskich surowo skrytykowała to oświadczenie Jana Pawła.

„Wyzbądźcie się wstydu!” – wzywał prorok nihilizmu, Friedrich Nietzsche. To hasło brzmi przyjemnie i doczekało się realizacji. Problem w tym, że raz wygnany z kultury, wstyd przestał funkcjonować w ogóle. Wraz z ochroną praw najsłabszych. W czerwcu 1985 r. burmistrz Nowego Jorku Edward Koch szedł na czele wielkiej parady pederastów, którzy nieśli m.in. plakaty nawołujące do legalizacji pedofilii. Podobno koncert ku czci solisty homoseksulnej grupy Queen – który zanim zmarł na AIDS, zaraził kilkudziesięciu chłopców – oglądało pół miliarda widzów. Potem opinia publiczna zaczęła się coraz więcej dowiadywać o zasięgu pedofilii, zwłaszcza w Belgii i Francji – gdzie śledztwa były blokowane wskutek interwencji wysokich czynników. Uważa się, że potwór Dutroux, który najpierw gwałcił a potem mordował swoje małe ofiary, mógł tak długo cieszyć się bezkarnością, gdyż był chroniony przez wysoko postawionych urzędników Królestwa Belgii.

Zbulwersowani rodzice i członkowie Stowarzyszenia Obrony Dzieci zorganizowali w końcu we Francji biały marsz przeciw pobłażaniu dla tego ohydnego przestępstwa ze strony wymiaru sprawiedliwości (co zbiegło się z wydaniem wspomnień b. „rewolucjonisty” Daniela Conh Bendita pt. „Le Grand Bazar”, w których przyznał, że opiekując się przedszkolakami dopuszczał się wobec nich „niewinnych pieszczot”). Ale, o dziwo, legiony moralistów francuskich, którzy tak chętnie angażują się w najróżniejsze sprawy i z upodobaniem piętnują np. polski „ciemnogród” – nie były tam widoczne. Marsz nie przyciągnął półtora miliona demonstrantów, jak te, które przeszły ostatnio przez miasta francuskie. Nie zgromadził nawet promila tej liczby. Wzięło w nim udział... tysiąc uczestników.

Ustanawiane w coraz to nowych krajach prawo pederastów do ślubów i adopcji dzieci zaczęło już skutkować oczywistymi dla każdego (bez klapek na oczach) konsekwencjami. W Birmingham w Anglii policja oskarżyła dwoje takich rodziców o trwające trzy lata molestowanie ich przybranego „synka”. Okazało się, że nauczyciele i sąsiedzi wielokrotnie donosili władzom o niepokojących oznakach, ale urzędnicy chowali ich zeznania na dno szuflady, bojąc się, jak otwarcie przyznali, posądzenia o „homofobię”.

Dawno temu Monteskiusz zanotował na marginesie swoich studiów historycznych: Więcej państw zginęło od zepsucia obyczajów niż wskutek pogwałcenia prawa.
Piotr Skórzyński


Zródło: Opcja na prawo

http://www.permedium.pl/opcja-na-prawo/ideologiczny-kaganiec-homoseksualny.html


Cytat:

Telewizja jest zjawiskiem, które określa naszą epokę w tym samym stopniu, w jakim średniowiecze określane było przez ambonę, a Oświecenie przez półlegalne druki. Stanowi jednocześnie sposób spędzania czasu, jak i aparat wychowawczy, a przy okazji "legitymizuje" akcje polityczne i ich mocodawców.

"Do żadnego innego adresata telewizja nie wysyła tak wielkiej dawki horroru, koszmaru i głupoty jak do dzieci". Konkluzja ogłoszonego 28 marca 2002 roku raportu nowojorskich naukowców zamieszczonego w czasopiśmie "Science", brzmi: "Nie ma już żadnej wątpliwości, że przemoc w mediach prowadzi do przemocy w życiu". Coraz bardziej wynaturzone sceny, którymi telewizja codziennie zalewa widzów znajdują potem naśladowców w rzeczywistości. Wskazują na to wyniki badań prowadzonych pod kierunkiem prof. Jeffreya Johnsona z Instytutu Psychiatrycznego New York State i Columbia University. Od 1975 roku uczeni obserwowali 707 losowo dobranych rodzin. Najbardziej przerażające jest to, że telewizja jest jak bomba z opóźnionym zapłonem. Nadmiar telewizji w wieku dojrzewania oddziałuje w sposób widoczny dopiero w wieku dorosłym.

Częstotliwość oglądania telewizji jest wprost proporcjonalna do prawdopodobieństwa uczestniczenia w wieku dorosłym w aktach przemocy. O ile przy tym u chłopców przejawia się to w fizycznej agresji, to u dziewcząt wzrasta skłonność do kradzieży lub szantażu. Zauważono też niższą kreatywność, stany lękowe a nawet koszmary senne, wreszcie nadmierną pobudliwość wyrażająca się trudnością w skupieniu.

Jak stwierdziła psycholog Joanna Mazan: "Do żadnego innego adresata telewizja nie wysyła tak wielkiej dawki horroru, koszmaru i głupoty jak do dzieci. W jednym tylko odcinku serialu „Młody Herkules” emitowanego przez Polsat zobaczyć można duszenie i zrzucenie ze skały, kopanie, strzelanie z pistoletu maszynowego, topienie, ciosy w szczękę i próbę gwałtu. Koszmarne postacie mają tylko jeden cel: zabić przeciwnika".

Badania Katedry Psychologii Wychowawczej KUL wykazały, że w ciągu dnia w TVP1 pojawia się 726 obrazów destrukcyjnych, a w Programie II - 1673. TVN dostarcza ich 2181. W ciągu godzinnego programu dla dzieci popełnia się przeciętnie ok. 25 aktów przemocy, a tylko ok. 5 w godzinach największej oglądalności. Przygodowe filmy animowane opowiadają zatem w istocie o problemach siły i władzy. Dzieci i nastolatki oglądają ok. 250 tys. aktów agresji rocznie.

Oglądany program lub gra komputerowa mogą wzbudzać silne emocje. Jednak w związku z tym, że emocje te następują bardzo szybko, jedna po drugiej - żadna z nich nie jest głębiej przeżywana. W rezultacie powodują one tylko poczucie ogólnego oszołomienia. Jeśli są to uczucia dramatyczne, towarzyszące np. obrazom krzywdy, częste ich przeżywanie może rodzić zobojętnienie.

"Oceny moralne formułowane przez widzów, którzy nie znają danych postaci, ujawniają idealistyczną hierarchię moralną i w tym przypadku nie jest ważne czy dane postacie są sympatyczne czy nie. Natomiast w stosunku do postaci, które są widzom znane i wobec których żywią oni określone uczucia, oceny moralne są całkowicie odmienne. To, co potępiają u postaci nieznanej, uważają za dopuszczalne u postaci znanej i cieszącej się ich sympatią. Działanie jest oceniania jako moralne lub niemoralne zależnie od tego kto je wykonuje, a nie zależnie od tego co dzieje się naprawdę. (...) Te uproszczone widzenie rzeczywistości wydaje się nam dobrze znane; jest to wizja moralna pięcioletniego dziecka. Szkody powodowane przez telewizję są wielorakie. (...) Treść programów telewizyjnych zawiera skrajną przemoc nieporównywalną z życiem codziennym, które telewizja rzekomo obrazuje" – pisze Joanna Mazan.

Kategoryczny osąd mediów sformułował sześć lat temu Maciej Iłowiecki. "Po pierwsze - i uważam to za o wiele groźniejsze od samej agresji w mediach - chodzi o narzucanie i lansowanie pewnego modelu życia. Owe podsuwane wzorce zachowań (...) można nazwać w skrócie "moralnym luzem" albo "kulturą przyzwalania". (...) Chodzi więc o to, by stworzyć młodym ludziom złudzenie wyboru drogi życiowej, ukazując im wszakże tylko jedną drogę. Chodzi o to, by odebrać im prawo decydowania o sobie, wskazując, iż wszelka odpowiedzialność czy wierność jakimś zasadom moralnym jest ograniczeniem ich wolności. Przez dobór i akcentowanie pewnych tematów, pewnych zachowań - zwłaszcza osób występujących w telewizji - tworzy się u odbiorców wrażenie, że normy i wzorce są dowolne... i że tworzą je tzw. idole. (...)

Z kolei ciągłe gmatwanie rzeczy, które mogły być proste i mieszanie prawdy z fałszem, stwarza nową normę: zakłamania, cynizmu, krętactwa. W narzucaniu takich wzorów wielki udział ma oczywiście prasa bulwarowa. (...) 50 milionów - tak, ok. 50 mln egzemplarzy każdego miesiąca - plotkarskich pism dla kobiet i młodzieży usiłuje przekazać właściwy dla siebie wzór życia. (...) Tak więc, reasumując, najgroźniejszym dziś przejawem kryzysu kultury jest powszechne zamazywanie granic. Granic między prawdą i nieprawdą, uczciwością i nieuczciwością, dobrem i złem".Trzeba sobie uświadomić zadziwiający stan rzeczy, z jakim mamy do czynienia. Co roku na całym świecie wydaje się setki książek psychologicznych o potrzebie miłości i życzliwości w stosunkach rodzinnych, a także międzyludzkich.

Obowiązującą w całym wolnym świecie - a nominalnie także w Rosji - ideologią jest doktryna Praw Człowieka, a oficjalną i nauczaną w szkołach postawą - humanizm. A jednak ogromna większość twórców ze scenarzystami hollywoodzkimi na czele, ma nam do przekazania zupełnie inne przesłanie. Głosi ono, że świat jest piekłem, zaś prawdę o nim znają jedynie narkomani, prostytutki, bandyci i nieodmiennie cyniczni funkcjonariusze służb specjalnych. Najłagodniejszą formę tej filozofii przedstawiła niezmiernie poczytna swego czasu książka Williama Whartona, w której największym mędrcem jest obłąkany chłopak.

Świat jest pozbawionym stałych wartości chaosem - oto w największym skrócie "filozofia" obecnej, tak "wyższej" jak i "niższej" literatury. Wynika to, naturalnie, z odrzucenia religii i dawnych autorytetów, które przedstawiane są jako trujący balast. Ludzi, którzy próbują ich bronić nazywa się konserwatystami i wpuszcza się do mediów jedynie odświętnie, gdy nie ma komu skomentować jakiejś rocznicy. Toteż, gdy młody człowiek styka się z opinią, iż życie nie jest po prostu polowaniem na coraz to nowe przyjemności, zwykle nie jest on w stanie zrozumieć tego poglądu; a gdy już ogarnie go intelektualnie - odruchowo go odrzuca. Ci bardziej inteligentni wspierają się oczywiście odpowiednimi przykładami ludzkich niedoskonałości. Tak jakby trudność w dążeniu do celu eliminowała jego znaczenie.

Rodzice i nauczyciele abdykują ze swej roli wychowawczej a instytucje, takie jak szkoła rezygnują z próby kształtowania postaw młodzieży. Wirtualny świat mediów staje się jednym z niewielu czynników wpływających na światopogląd i zachowania młodego pokolenia. Dlatego to ludzie młodzi są szczególnie zagrożeni przekazem telewizyjnym nasyconym przemocą, agresją i nihilizmem.

Piotr Skórzyński

[źródło:polskieradio]

http://www.edukacjamedialna.pl/e107_plugins/content/content.php?content.77

Cytat:

Jan Walc w pułapce prawdyPiotr Skórzyński 18-02-2008, ostatnia aktualizacja 18-02-2008 00:43

Jan Walc pokpiwał z „autorytetów”, ale nie stanął po stronie „frustratów i oszołomów”. Dlatego pozostał zupełnie sam. Właśnie minęło 15 lat od jego śmierci


Warto wykorzystać rocznicę śmierci Walca (10 lutego minęło od niej piętnaście lat), by przypomnieć tego niezwykłego człowieka. Był jedną z głównych postaci przedsierpniowej opozycji antykomunistycznej w PRL. Współtworzył drugi obieg w najpełniejszym sensie tego słowa, bo był zarówno piszącym, wydawcą, jak i drukarzem. Ale wspomnienie o nim samym przywołuje też pamięć o ludziach jego formacji: choćby jako elegię.


Ironia nie na miejscu

Janek przyznawał się do tradycji piłsudczykowskiej PPS i nie miałby nic przeciw określeniu „lewica laicka” – gdyby nie zaczęto tak określać rozczarowanych „rewizjonistów” komunistycznych.

Trzeba przypomnieć, że w dojrzałej PRL lat 70. niemal nikt nie wiedział, na czym polega kapitalizm, a ponieważ w zachodniej Europie dominowało welfare state i socjaldemokracja – nurt demokratycznej lewicy zdawał się najlepszą alternatywą dla realnego socjalizmu (w Polsce ówczesnej prawicę stanowiło parudziesięciu starych ludzi, dożywający swych dni na nędznych emeryturach, i naiwna młodzież z KPN kontrolowanej przez SB.)Owa etykieta demokratycznego socjalizmu okazała się szybko szyldem formacji głównie towarzyskiej, bez programu innego niż przeciwstawienie się „endeckim masom” (istniejącym zresztą głównie w wyobraźni jej protagonistów). Nikt się owym brakiem nie przejmował, ponieważ wówczas i tak nie było szans, by jakiś program wprowadzać w życie.

To, co się dla Janka liczyło, to postawa moralnego sprzeciwu wobec praktyk później PRL. Jego komentarze na ich temat odznaczały się błyskotliwym stylem i niezrównanym sarkazmem. Jednocześnie jego niezwykła erudycja pozwalała na zjadliwe odniesienia do historii Polski – kierując ostrza peerelowskiej propagandy historycznej przeciwko niej samej. Było dla nas oczywiste, że jest najlepszy.

Sławny stał się jego tekst, w którym opisał wypadek zastrzelenia wiejskiego chłopca przez pijanego prokuratora podczas polowania z helikoptera (oczywiście zakwalifikowano to jako nieumyślny wypadek), w którym jako bodaj pierwszy przyrównał nomenklaturę do dawnej szlachty.Ale wtedy, ku zaskoczeniu Janka, większość ówczesnej inteligenckiej opozycji uznała, że jego „jadowita” ironia jest nie na czasie i nie na miejscu. Można się było pochylić nad ofiarą – ale „pastwienie się” nad sprawcą okazało się w złym tonie.


Za czy przeciw

Incydent ten okazał się proroczy. Ta właśnie postawa wobec sprawców niezliczonych krzywd w PRL okazała się dominantą nowego ustroju po 1989 r. Sam Janek tak to komentował w 1992 r.: „»Sprawiedliwość, nie zemsta« – zatytułował swoje pamiętniki Szymon Wiesenthal, niestrudzony tropiciel zbrodniarzy nazistowskich, wyszukujący ich nawet w najbardziej niedostępnych zakątkach Ameryki Południowej. I chyba tego właśnie, że tak daleko muszą przed nim uciekać, wypada Wiesenthalowi zazdrościć. Z całej Europy Wschodniej nikomu, poza Honeckerem, nawet się nie chciało uciekać. Oni najwyraźniej są pewni, że nic im nie grozi: że sprawiedliwości nie trzeba się obawiać”.

Ale nie przyłączył się do „frustratów i oszołomów”. Jak wyznał w rozmowie rzece z Andrzejem Celińskim, miał ogromną ochotę pisać felietony w „Tygodniku Solidarność”, lecz wiedział – pracując w Instytucie Badań Literackich – że skazałby się tym samym na ostracyzm zawodowo-towarzyski. „Po prostu nie zniósłbym tej sytuacji”.

Podobne rozdarcie stało się udziałem Jacka Kaczmarskiego, który też uważany był za „fundamentalistę antykomunizmu” – i który wyobraził sobie, że przed konsekwencjami swego wyboru schroni się w Australii. I przekonał się, że ucieczki nie ma. Z jego niejasnych, jakby stłumionych wypowiedzi widać, że poczucie klęski moralnej III RP i zarazem własnego zagubienia przyśpieszyło jego śmierć.

Janek nie uciekał na antypody – ale też zapłacił swoją cenę wcześniej. Gdy dwa miesiące przed jego śmiercią spotkałem go na ulicy, wyglądał jak Łazarz: z zapadniętą twarzą, cieniami pod oczyma i przejmującym, nieruchomym wzrokiem człowieka zapędzonego w pułapkę – lub balansującego nad przepaścią. Jego ironiczne felietony, w których choć pokpiwał z medialnych autorytetów, to nie opowiadał się po stronie przeciwnej – doprowadziły bowiem do tego, że w istocie pozostał zupełnie sam. Wszyscy jego dawni przyjaciele i znajomi już wybrali, czy są za czy przeciw lustracji... i wiedział, że musi w końcu dokonać tego kroku.


Wyjście ostateczne

Przedostatni felieton w „Życiu Warszawy”, pt. „Minister Wachowski, czyli większe zło”, pisany cztery tygodnie przed śmiercią, zakończył stwierdzeniem, które zapowiadało, że zbliża się do tego wyboru: „Zamiast Havlowego »życia w prawdzie« zniosło nas w życie w kłamstwie nowego typu (...) Bo naprawdę dobrego wyjścia nie ma; (...) i w tej sytuacji wydaje mi się, że tym mniejszym złem jest mówienie prawdy”.

Co oznaczało wykluczenie z „dobrego towarzystwa”; jego środowisko uznało bowiem, że rację ma Adam Michnik, który oznajmił w 1992 r., że boi się „dyktatury prawdy”. Choć nie powiedział, czego się nie boi: demokracji kłamstwa? Oligarchii niedomówień?

Z tej sytuacji „dobrego” (łatwego) wyjścia nie było. Ale z każdej sytuacji jest wyjście ostateczne: to, które przewidziała sama natura. Albo ta Ręka, która usuwa kraty wszystkich pułapek.

Autor jest publicystą, krytykiem literackim i pisarzem. Wydał m.in. książkę eseistyczną „Na obraz i podobieństwo”
Źródło : Rzeczpospolita

http://www.rp.pl/artykul/94312.html

Cytat:

Sprawa Olewnika, czyli Polska w chaosie
Piotr Skórzyński 24-04-2008, ostatnia aktualizacja 24-04-2008 03:53

Najważniejszymi atrybutami nowoczesnego państwa są jego służby – przede wszystkim porządku i wymiaru sprawiedliwości. Jest wiele państw, w których ich działalność jest pozorem. Wszystkie (jeśli odsunąć na bok niejasny status Chin) należą do państw Trzeciego Świata – bo to właśnie cecha charakterystyczna tego obszaru. Paraliżująca historia morderstwa Krzysztofa Olewnika świadczy, iż do tego obszaru należałoby zaliczyć także Polskę.
W tej sprawie zawiodły wszystkie organa państwowe: łącznie z posłami, do których rodzina chłopaka apelowała o pomoc. Przesłanie, jakie tragiczna śmierć Olewnika niesie dla innych przedsiębiorców, jest równie posępne jak to, co się z nim stało.

Brutalna lekcja dla przedsiębiorców

Społeczna rola przedsiębiorców nie ogranicza się do oferowania towarów, pracy i oddawanych Skarbowi Państwa podatków. W dużej mierze są oni kręgosłupem kapitału połecznego poprzez najróżniejsze formy społecznego zaangażowania.
Roman Kluska, były szef Optimusa, po paru latach dociekań, dlaczego wyeliminowano go z biznesu, doszedł do wniosku, iż najważniejszą przyczyną były jego darowizny na rzecz bazyliki w Łagiewnikach. Był to bowiem znak, że nie jest „swój” i że może stanowić wsparcie dla porządku zagrażającego układowi sił w III RP. Zwłaszcza, gdy odrzucił propozycję opłacenia się mu.
Podobny był casus rodziny Olewników, która odrzuciła propozycję wpisania się do „układu mazowieckiego”.
Zwykły obywatel patrzy na przypadki Kluski i Olewników (a sam zapewne słyszał o wielu innych) z oszołomieniem i bezradnością. Okazuje się, że ta bezradność jest też udziałem ledwie raczkującej polskiej klasy
średniej. Lekcja jest brutalna i prosta: w konfrontacji z bandytami państwo wam nie pomoże albo zada cios w plecy.
Przedsiębiorcy zamiast inwestować w Polsce, zapewne będą zatem woleli robić to gdzie indziej, albo po prostu złożą pieniądze do banku. Nie warto pracować po 14 i 16 godzin na dobę, by tracić nie tylko dorobek, ale – jak
się okazuje – także bliskich. Padrone w każdej dzielnicy Polska przegrywa nie tylko szansę na modernizację, którą tak elokwentnie obiecywał premier Donald Tusk. Przegrywa także szansę na to, by być czymś więcej niż „kraj specjalnej troski” czekający w długiej kolejce na
swój europejski czek z pomocy społecznej. Zwykli obywatele Unii nie podzielają bowiem groteskowych zachwytów pana Guy Sormana, który w „Dzienniku” rozwodzi się nad polskim „cudem”. Widzą Polaków jako
niewykwalifikowaną siłę roboczą oraz przestępców, czasem nieodróżnianych od Cyganów. Oczywiście, w dyskusjach intelektualistów można zawsze sięgnąć do historiozofii. Ale dla 99 proc. Europejczyków straty wojenne to zamierzchła, abstrakcyjna przeszłość. Dla nich wymierna rzeczywistość to prawie 20 lat wolnej Polski. A jak wyjaśnić niemieckiemu dziennikarzowi, dlaczego na przykład szef największego gangu Trójmiasta, niejaki „Nikoś”, bywał gościem „sfer artystycznych” i jego karierę towarzyskofilmową przerwała dopiero kula kolegi. Jak w „Ojcu chrzestnym”, finałem była msza w katedrze w Oliwie.
Jak mamy przekonywać młodych ludzi, że ich zła sytuacja materialna nie upoważnia ich do porywania bogatszych rodaków? Dlaczego ma być wstyd młodemu Polakowi, który wraca do kraju ukradzionym niemieckim samochodem i zaraz jedzie po następny? On przecież „wziął sprawy w swoje ręce” i dla swoich snujących się bez pracy rówieśników staje się wzorem. W każdym miasteczku, w każdej dzielnicy, w każdym osiedlu jest dziś taki padrone, który dla wielu młodych ludzi jest jedyną realną propozycją na życie. Po zniszczeniu „mitu „Solidarności”„, po skutecznym podważeniu roli religii, po wyszydzeniu i anihilacji resztek idei narodowej na placu zostaje darwinowski zwycięzca walki o byt: mafioso. Często z dawną, lecz wciąż dobrze funkcjonującą esbecką strukturą w roli zaplecza prawno-logistycznego.

Zerwane więzi

Rozerwanie związku w percepcji społecznej między pojęciami prawa i sprawiedliwości prowadzi do zaniku postaw prospołecznych: do liberalizmu w jego postaci karykaturalnej, w jakiej był zawsze malowany przez socjalistów.
Anomia to samoizolacja poszczególnych grup, to brak poczucia więzi z resztą społeczeństwa opartej na wspólnych wartościach. To także apatia, widoczna choćby w niskiej frekwencji wyborczej, to wskaźniki rozwodów, alkoholizmu, narkomanii i prób samobójczych wśród młodzieży. To bezradność zwalnianych z pracy ludzi, którzy nawet mimo pomocy finansowej nie potrafią znaleźć sobie nowego miejsca w życiu. To ogólne
poczucie, że sprawiedliwość jest tylko dla cwanych i bezwzględnych – to znaczy nie ma jej w ogóle. Ale gorsze jeszcze od niektórych naszych czynów, jak stwierdził już Jonathan Swift, jest to, jak usiłujemy je
usprawiedliwić. Zwalczając wszelkie koncepcje sanacji państwa, nie ograniczono się do tezy, iż dawne struktury esbecko-nomenklaturowe są wciąż zbyt silne; co było zawsze głównym argumentem Lecha Wałęsy (oraz klasycznym przypadkiem samospełniającej się prognozy: dawny aparat bowiem też słuchał tego argumentu, jeszcze bardziej się umacniając). Stworzono całą historiozofię na temat „narodowych wad Polaków”, którzy nietolerancję wobec mniejszości narodowych przenoszą teraz rzekomo na mniejszość postkomunistyczną. Rezultatem jest chaos kulturowy, o jakim piszą socjolodzy (badania Elżbiety Tarkowskiej i Anny Gizy- Poleszczuk), którego przyczyną jest fakt, że zamiast spójnego przekazu moralno-kulturalnego, młodzież otrzymuje serwowany jej przez media i zagubionych dorosłych „śmietnik symboliczny” (Barbara Fatyga w:
„Kulturowy wyraz przemian społecznych”, praca zbiorowa, IFiS PAN). Witajcie w Paragwaju.



Autor jest publicystą, krytykiem literackim i pisarzem. Wydał m.in. książkę eseistyczną „Na obraz i podobieństwo”
Źródło : Rzeczpospolita



Inne:
http://www.miastowroclaw.pl/dok.php?r=art&nr=122&id_watek=66
http://swkatowice.mojeforum.net/viewtopic.php?t=514
http://www.rp.pl/artykul/75227.html
http://portal.wsiz.rzeszow.pl/plik.aspx?id=2164

_________________
xxx
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Tadeusz Świerczewski
Moderator


Dołączył: 12 Wrz 2006
Posty: 505

PostWysłany: Pią Cze 06, 2008 9:51 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Ś.P. PIOTR SKÓRZYŃSKI
CZEŚĆ JEGO PAMIĘCI!!

Tadeusz
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email
Maciej Gawlikowski
Weteran Forum


Dołączył: 05 Maj 2008
Posty: 279

PostWysłany: Pią Cze 06, 2008 10:55 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

+++
Smutno mi.
Myślę teraz o kilku spośród nas, którzy wybrali to straszne wyjście.
Czy naprawdę wyjście?
To byli ludzie nadwrażliwi i bardzo honorowi. Nie chcieli pozwolić sobie pomóc, skrywali głęboko swoje życiowe porażki, swoją materialną nędzę.
Szkoda, że Polska niewiele zrobiła żeby jakoś odpłacić im wszystkim za lata poświęceń, za życie złamane przez walkę z komuną.
Niech odpoczywają w pokoju wiecznym...
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email
Maciej Gawlikowski
Weteran Forum


Dołączył: 05 Maj 2008
Posty: 279

PostWysłany: Pią Cze 06, 2008 11:29 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Jeszcze jeden Jego ważny tekst:
http://www.permedium.pl/reglamentowana-rewolucja/wier-wiecze.html
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email
Mirosław Dakowski
Weteran Forum


Dołączył: 12 Maj 2007
Posty: 216

PostWysłany: Sob Cze 07, 2008 11:25 am    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Sobota, 7.06: Tak, jak zamilczali Go na śmierć, tak teraz zamilczają tę śmierć. "Zemsta Adasia"
_________________
Miros?aw
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Katarzyna Makowska
Weteran Forum


Dołączył: 15 Cze 2007
Posty: 194

PostWysłany: Pon Cze 09, 2008 6:42 am    Temat postu: Re: ś.p. Piotr Skórzyński Odpowiedz z cytatem

Samobojstwo jest grzechem. Strasznym grzechem.

Nie bede sadzic Piotra, bo nie moje Sady juz Go oceniaja, ani w ogole mi wolno - ALE...

Jezeli ktos z nas w ten sposob odchodzi, to znaczy tyle, ze MY zawiedlismy. Nie ma co zwalac na "Adasia". Rozejrzyjmy sie - kto potrzebuje pomocy? Kto jest sam z koszmarami?

Dlaczego - dlaczego Piotr odszedl i dlaczego nie bylismy z Nim wtedy kiedy nas potrzebowal?

TO sa pytania. TO jest wyzwanie.

Sprostamy?

Kaska/ Pyzolina ( Skype)/ kaska_pyzol@shaw.ca/ tel (204) 231 44 24 ( Kanada)

Jezeli ktokolwiek.......to ja 24godz,na dobe JESTEM

PS. Zlituj sie nad Nim, Panie....poglaszcz Miloscia, ktorej nam dla Niego zabraklo...Panie, Ojcze nasz, ktorys jest w niebie.......
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Jadwiga Chmielowska
Site Admin


Dołączył: 02 Wrz 2006
Posty: 3642

PostWysłany: Pon Cze 09, 2008 9:14 am    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Z przykroscia zawiadamiam ze otrzymalem smutna wiadomosc. Piotr Skorzynski nie zyje. Popelnil samobojstwo nie wytrzymujac tego co go otaczalo...
To wielka utrata tak znakomitego i prawego pisarza oraz dziennikarza
Prosze o modlitwe w jego intencji
Piotr Zarebski

_________________
Jadwiga Chmielowska Przewodnicz?ca Oddzia?u Katowice i Komitetu Wykonawczego "Solidarnosci Walcz?cej"
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Mirosław Dakowski
Weteran Forum


Dołączył: 12 Maj 2007
Posty: 216

PostWysłany: Pon Cze 09, 2008 9:17 am    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

To w Kanadzie obowiązuje jeszcze taka mętna polit-poprawność? Ileż słów, a gdzie treść? Tu, w PRL-bis terror merdiów, a Pani, że to "my", a nie (symboliczny) "adaś" jest przyczyną....
_________________
Miros?aw
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Mirek Lewandowski
Weteran Forum


Dołączył: 16 Wrz 2007
Posty: 635

PostWysłany: Pon Cze 09, 2008 9:22 am    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Cytat:
Nie godził się na nikczemnienie świata

Teresa Bochwic 09-06-2008, ostatnia aktualizacja 09-06-2008 02:07

Poznałam go na spektaklu teatralnym w latach 60. Chudy nastolatek z ogromną czupryną nad wiek poważny. Już drukował w czasopismach recenzje i eseje, choć nauczyciele prześladowali go za ortografię. Wiersze, pejzaże pamięci, w podziemiu książka „Kiedy będziesz ptakiem”. Swoje zwady z Bogiem już w III RP opisał w tomie esejów „Na obraz i podobieństwo”.

Określał się jako libertarianin. Kochał Polskę i już w szkole związał się z kiełkującą opozycją. Nigdy w PRL nie dostał na dłużej stałej pracy. Nie wchodził w żadne układy. Działalność w Regionie Mazowsze „Solidarności” doprowadziła go 13 grudnia 1981 r. do więzienia w Białołęce. Siedział do maja 1982 r. Współpracował potem z podziemnym radiem „Solidarność” i pisał, pisał, pisał. Wtedy też związał się z rzeźbiarką Joanną Waliszewską, której pomógł wychować córkę Olę.

Od 1989 roku szukał dla siebie miejsca tam, gdzie mógł ostrzegać przed nierozliczeniem PRL, przed relatywizmem i moralnym upadkiem Europy, która wzięła rozbrat z tradycją i dekalogiem. Tam, gdzie mógł pisać prawdę. W tygodniku „Solidarność”, „Nowym Świecie”, „Głosie”, „Arkanach”, „Gazecie Polskiej”, czasem w „Rzeczpospolitej”. Słowem tam, gdzie trudno było się dorobić czegoś prócz odcisków. Jego artykuły i eseje ułożyłyby się w stos przemyśleń, analiz i diagnoz podbudowanych imponującą erudycją. Zadawał najprostsze i najważniejsze pytania: być albo nie być, jak być.

PRL o nim nie zapominał. Maleńkie mieszkanko na Żoliborzu podpalił były esbek zlekceważony przez alarmowaną wielokrotnie policję. Uciekli z żoną na wieś. Gdy wrócili parę lat temu, Piotrowi już nie szło. Poseł, którego został asystentem, nie dostał się do Sejmu.

Sam Piotr stawiał wysokie wymagania. W telewizji nie wystąpi z tym, na łamach nie będzie pisał z tamtym. Jak walczył, to do ostatniej nadziei. Jesienią zeszłego roku nie mógł dojść do siebie po wyborach. Ciągle mówił o Witkacym.

Dzieła dokończyła nierozliczona III Rzeczpospolita. Sąd upokorzył go, odrzucając wniosek o odszkodowanie za półroczne internowanie. Bo przecież nie miał wtedy stałej pensji, więc nie poniósł strat.

3 czerwca rano wyszedł z psem. Dwa dni potem policja rzeczna znalazła zwierzaka wiernie strzegącego plecaka swego pana. W liście do żony napisał, że nie godzi się na nikczemnienie świata. I już tylko tyle może zrobić, żeby w nim nie być.
Źródło : Rzeczpospolita


http://www.rp.pl/artykul/145844.html

_________________
xxx
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Maciej Gawlikowski
Weteran Forum


Dołączył: 05 Maj 2008
Posty: 279

PostWysłany: Pon Cze 09, 2008 5:23 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

@ Mirosław Dakowski
Mętne to jest unikanie przez Pana odpowiedzi na proste pytanie zadane tu Panu po wielokroć i dotyczące zasobów archiwalnych IPN.
Nie chcę Pana wzorem zaśmiecać tego wątku, ale wobec tego, co Pan napisał pani Katarzynie nie wytrzymałem!
Wiem, że pytanie o status pokrzywdzonego oraz obecność czyjegoś nazwiska na liście zasobów IPN z sygnaturą nie wskazującą na bycie pokrzywdzonym jest politycznie niepoprawne, ale wciąż liczę na odpowiedź.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email
Katarzyna Makowska
Weteran Forum


Dołączył: 15 Cze 2007
Posty: 194

PostWysłany: Pon Cze 09, 2008 5:23 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Panie Dakowski, jaka Kanada, jaka politpoprawnosc?

Czlowiek walczy z upiorami, z depresja, z zalamaniem i te walke przegrywa. Bo jest sam, bo nikt mu w niej nie pomogl.

Ja rozumiem, ze pan mnie nie lubi, nie musi pan, ale w obliczu tragedii, w momencie o otarcie sie o Nieskonczonosc coz nam innego pozostaje, jak zajrzec we wlasne dusze i odnowic w nich koniecznosc i potege zwyklej ludzkiej solidarnosci?

Zyczliwie,

Kaska
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Jan.Nowak1
Nowy Użytkownik


Dołączył: 09 Cze 2008
Posty: 2

PostWysłany: Pon Cze 09, 2008 10:50 pm    Temat postu: Czy ktoś może dodać informacje o Piotrze Skórzyńskim do Wiki Odpowiedz z cytatem

Wiem jaka jest Wikipedia, tym niemniej uważam że należy w miarę możliwości wstawiać tam samemu informacje.

Ponieważ nie było tam dotąd hasła "Piotr Skórzyński" stworzyłem je. Niestety jest niekompletne. Okazuje się że o jego działalności nie wspominają ani Encyklopedia Solidarności (tam raczej upamiętniają tych którzy "bohaterami" stali się po 1989) ani też Niezależni dla Kultury, choć z tekstu Teresy Bochwic i faktu że wydał książkę w podziemiu (i to pod nazwiskiem) znaczy że zasługiwał na to.

Liczę na pomoc w tym względzie. Hasło może uzupełnić każdy.
http://pl.wikipedia.org/wiki/Piotr_Sk%C3%B3rzy%C5%84ski
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Mirosław Dakowski
Weteran Forum


Dołączył: 12 Maj 2007
Posty: 216

PostWysłany: Wto Cze 10, 2008 8:32 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Panu Maciejowi Gawlikowskiemu : Na insynuacje odpowiadam oddzielnie. Przy tragedii zaszczutego publicysty - nie wypada.
_________________
Miros?aw
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Mirek Lewandowski
Weteran Forum


Dołączył: 16 Wrz 2007
Posty: 635

PostWysłany: Sro Cze 18, 2008 12:13 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Z nekrologu w dzisiejszej Rzepie

Cytat:
Msza św. za Piotra Skórzyńskiego odprawiona zostanie we czwartek 19 czerwca 2008 roku o godz. 13.00 w kościele św. Karola Boromeusza przy Cmentarzu Powązkowskim

_________________
xxx
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Strona Główna -> Dyskusje ogólne Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz dołączać plików na tym forum
Możesz ściągać pliki na tym forum