Forum  Strona Główna

 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Lech Wałesa TW BOLEK nr 12535 - Wydział III SB w Gdańsku
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 9, 10, 11
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Strona Główna -> Dyskusje ogólne
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Grzegorz - Wrocław
Moderator


Dołączył: 09 Paź 2007
Posty: 4333

PostWysłany: Pon Mar 12, 2012 4:26 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Z tego, co "Docent" mówi jasno widać, że dużo problemów moglibyśmy uniknąć, gdyby zamiast słuchać tego, co jest mówione nie próbowalibyśmy usłyszeć tego, co byśmy chcieli usłyszeć. W ten sposób często umyka nam sedno.
Na wykorzystaniu tej wady percepcji działa PR i cały marketing.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Robert Majka
Weteran Forum


Dołączył: 03 Sty 2007
Posty: 2649

PostWysłany: Wto Mar 27, 2012 10:13 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Źródło inf: http://www.mojageneracja.pl/1980/blog/3908663694f71e17b3f37f/0

Lech Wałęsa GG: 1980

L I S T O T W A R T Y


Drodzy Rodacy,

Zwracam się do Państwa wykorzystując formę listu otwartego, gdyż pragnę, aby jego treść dotarła do szerokiego grona tych osób, którym nie jest obojętna idea dawnej Solidarności , jej dokonania i mój udział w walce o wolną i demokratyczną Polskę. Pragnę też by te słowa trafiły do grupy niezorientowanych, głównie z młodego pokolenia.

W ostatnim czasie po raz kolejny pojawiły się wypowiedzi zniesławiające i poniżające zarówno mnie, jak i całą „Solidarność” przez wmawianie opinii publicznej, że miała agenturalne korzenie i powiązania z komunistycznym reżimem.

Głoszą to – jak ja sądzę – cynicznie, pracownicy i poplecznicy imperium medialnego ojca dyrektora Tadeusza Rydzyka. Myślę, że pozorując pobożność a tak naprawdę działając z pobudek biznesowo-politycznych, rozgłośnia „Radio Maryja”, „Telewizja Trwam” i gazeta „Nasz Dziennik” bez skrupułów wykorzystują ludzi wierzących, zaszczepiając w nich nieufność i podejrzliwość. W istocie - chyba - kryje się za tym wielka pogarda dla ludzi słabo zorientowanych i naiwnych ze strony tych, którzy są bardziej od nich wykształceni i zamożni .Taka jest moja opinia!

Skutkiem takich manipulacji ludźmi przez media są coraz częściej spotykane
niechrześcijańskie postawy pełne potępienia i nienawiści w stosunku do ludzi wskazanych palcem przez samego ojca dyrektora. A ostatecznym celem takich działań jest zdobycie głosów popierających jedną partię.

Ja niestety – z niezrozumiałych dla mnie względów – znalazłem się na tym propagandowym celowniku. To tej propagandzie zawdzięczam nie tylko obrzydliwe, słowne obelgi, ale ostatnio też demonstracje nienawiści, takie jak ta przed głównym gmachem sądu w Gdańsku, gdzie stała grupka ludzi którą ktoś przebrał za błaznów ukrywając ich twarze pod maskami „Bolka”. Było to haniebne zachowanie nie tylko wobec mnie, ale i względem tego, co symbolizuje moja działalność w historycznym Ruchu „Solidarność”.

Trudno jest mi nawet wyrazić, z jakim oburzeniem, niesmakiem, ale i wielkim bólem pogarszającym mój stan zdrowia przyjmuję oszczerstwa pod moim adresem i na temat powstania „Solidarności.” Przodują w tym niektórzy Redemptoryści, redaktor „Naszego Dziennika” Maciej Walaszczyk, wykładowca szacownej uczelni KUL dr. Mieczysław Ryba, dr. Stanisław Cenckiewicz , redaktorka Ewa Stankiewicz i – niestety - ks. Tadeusz Isakowicz – Zaleski.

Inna kategoria oszczerców, to ci, których kondycja nigdy już nie pozwoli na obiektywne myślenie, ale którzy swoją „charyzmą” zarażają inne bezkrytyczne osoby. Mam tu na myśli panów Antoniego Macierewicza, Andrzeja Gwiazdę i nieszczęsnego Krzysztofa Wyszkowskiego, którego zachowania nie zmieniły nawet dotkliwe dla niego prawomocne wyrok sądowe za obrazę mojej osoby i który w dalszym ciągu wygłasza tyrady nienawiści.


Tagi: 1980 lech wałęsa




Źródło inf: http://www.mojageneracja.pl/1980/blog/3908663694f71e17b3f37f/0



Źródło inf:
http://fakty.interia.pl/raport/przeszlosc_walesy/news/walesa-w-liscie-otwartym-z-bolem-przyjmuje-zarzuty-o,1777691

Wałęsa w liście otwartym: Z bólem przyjmuję zarzuty o agenturalność

Były prezydent Lech Wałęsa opublikował na swoim blogu list otwarty, w którym napisał, że z "oburzeniem, niesmakiem i wielkim bólem" przyjmuje nasilające się, jego zdaniem, w ostatnim czasie zarzuty o agenturalną współpracę ze służbą bezpieczeństwa PRL.





Lech Wałęsa /AFP"

Drodzy Rodacy, zwracam się do Państwa wykorzystując formę listu otwartego, gdyż pragnę, aby jego treść dotarła do szerokiego grona tych osób, którym nie jest obojętna idea dawnej Solidarności, jej dokonania i mój udział w walce o wolną i demokratyczną Polskę. Pragnę też, by te słowa trafiły do grupy niezorientowanych, głównie z młodego pokolenia" - napisał Wałęsa.

Jak podkreślił, "w ostatnim czasie po raz kolejny pojawiły się wypowiedzi zniesławiające i poniżające zarówno jego, jak i całą Solidarność przez wmawianie opinii publicznej, że miała agenturalne korzenie i powiązania z komunistycznym reżimem".

"Głoszą to - jak ja sądzę - cynicznie, pracownicy i poplecznicy imperium medialnego ojca dyrektora Tadeusza Rydzyka" - dodał.

Wałęsa napisał, że znalazł się "na propagandowym celowniku".


"To tej propagandzie zawdzięczam nie tylko obrzydliwe, słowne obelgi, ale ostatnio też demonstracje nienawiści, takie, jak ta przed głównym gmachem sądu w Gdańsku (podczas procesu z Krzysztofem Wyszkowskim - red.), gdzie stała grupka ludzi, którą ktoś przebrał za błaznów, ukrywając ich twarze pod maskami Bolka. Było to haniebne zachowanie nie tylko wobec mnie, ale i względem tego, co symbolizuje moja działalność w historycznym ruchu Solidarność" - napisał były prezydent.

"Nie będę więcej - jak to czyniłem dotychczas - tłumaczył na czym polegał mój udział w wielkim ruchu społecznym, któremu na imię Solidarność" - zapowiedział Wałęsa.

Dodał, że będzie posługiwał się tylko wyrokiem Sądu Lustracyjnego w Warszawie z 11 sierpnia 2000 r., który stwierdził, że oświadczenie lustracyjne Wałęsy o tym, iż nie współpracował z aparatem bezpieczeństwa PRL, jest prawdziwe.

Zaznaczył, że każdy - w tym urzędy, media i osoby prywatne - "ma obowiązek wyroki sądów respektować, stosować i uznawać". Przypomniał też, że otrzymał od IPN status pokrzywdzonego.

Wałęsa przytoczył konkluzję wyroku Sądu Lustracyjnego: "Można w oparciu o całokształt zgromadzonych w sprawie materiałów operacyjnych, archiwalnych i innych dokumentów (...) stwierdzić z prawdopodobieństwem graniczącym z pewnością, że nie istniały pierwotne dokumenty potwierdzające, że Lech Wałęsa był tajnym współpracownikiem byłej Służby Bezpieczeństwa PRL".

"Mam nadzieję, że przywołany wyrok jest najlepszym, niepodważalnym argumentem" - zakończył swój list b. prezydent.

Źródło informacji:

PAP


Źródło inf:

http://fakty.interia.pl/raport/przeszlosc_walesy/news/walesa-w-liscie-otwartym-z-bolem-przyjmuje-zarzuty-o,1777691




Moje motto: Nie ma skutku bez przyczyny.


Rolling Eyes





Robert Majka , Solidarność Walcząca Przemyśl, 27 marzec 2012r g.23.13
Kawaler KRZYŻA Kawalerskiego Orderu Odrodzenia Polski,
Nr 452-2009-17 nadany 9 grudnia 2009 przez prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej Lecha Kaczyńskiego.
Radny Rady Miasta Przemyśla (2002 - 2006)

www.sw.org.pl
http://swkatowice.mojeforum.net/temat-vt7234.html?postdays=0&postorder=asc&start=0
http://swkatowice.mojeforum.net/viewtopic.php?t=2988
http://tygodnik.onet.pl/35,0,14472,pierwsza_magdalenka,artykul.html
http://swkatowice.mojeforum.net/viewtopic.php?t=5131
http://www.polityczni.pl/oblicza_stanu_wojennego,audio,51,4505.html
http://home.comcast.net/~bakierowski/


Ostatnio zmieniony przez Robert Majka dnia Czw Mar 29, 2012 5:08 am, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email
Robert Majka
Weteran Forum


Dołączył: 03 Sty 2007
Posty: 2649

PostWysłany: Wto Mar 27, 2012 10:47 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Źródło inf:
http://fakty.interia.pl/raport/przeszlosc_walesy/news/funkcjonariusz-wsi-walesa-dowieziony-motorowka-na-strajk,1764549,5306

Funkcjonariusz WSI: Wałęsa dowieziony motorówką na strajk

Poniedziałek, 27 lutego (06:30) Aktualizacja: Poniedziałek, 27 lutego (09:37)



Wałęsa podczas strajku w Stoczni Gdańskiej, fot. Jan Palik /FOTONOVA


ABW dysponuje nagraniem funkcjonariusza WSI, który relacjonuje kulisy dowiezienia Lecha Wałęsy motorówką na strajk w Stoczni Gdańskiej - informuje "Nasz Dziennik".

Nagranie ma potwierdzać zarzuty wobec Wałęsy, które w latach 90. sformułowała Anna Walentynowicz.

Nagranie pochodzi z 2007 roku i zostało zarejestrowane w hotelu Mariott. Jednym z nagranych rozmówców jest pułkownik Leszek Tobiasz, który zmarł dwa tygodnie temu. Drugim Aleksander L. W trakcie rozmowy, której fragmenty cytuje "Nasz Dziennik", wspomniane osoby rozmawiają o książce Sławomira Cenckiewicza o Wałęsie. Pada też nazwisko admirała Romualda Wagi, który miał dowozić Wałęsę kutrem Marynarki Wojennej do Stoczni. Później zrobił oszałamiającą karierę w czasie jego prezydentury. W 1980 roku Waga miał stopień komandora, a po 1989 roku został mianowany dowódcą Marynarki Wojennej. Pełnił ją do 1996 roku. Nazwisko Wagi wielokrotnie przewija się również w raporcie z działalności Wojskowych Służb Informacyjnych.

Nazwiska Aleksandra L. i Leszka Tobiasza pojawiły się wcześniej w innym kontekście. Również w 2007 roku miała pojawić się pogłoska o możliwości dotarcia do Raportu z działalności WSI. Taką informację marszałkowi Sejmu Bronisławowi Komorowskiemu przekazał Leszek Tobiasz. Osobą, która przekazała takie informacje Tobiaszowi, był Aleksander L.


Źródło inf:
http://fakty.interia.pl/raport/przeszlosc_walesy/news/funkcjonariusz-wsi-walesa-dowieziony-motorowka-na-strajk,1764549,5306


KOMENTARZ

Panie Lechu Wałęso.
Moim zdaniem , problem z pana postępowaniem
leży w pana charakterze. Krętactwo, cynizm i obłuda są dla pana;
bliższe niż fakty, prawda. Każdy człowiek jest grzeszny, jest omylny.
Pan jednak od dziesiątków lat uważa siebie za wzór cnót wszelakich ,
za człowieka nieomylnego.
Ba, daje Pan w każdej rozmowie do zrozumienia Polakom, że na przestrzeni lat 1980-1981 w związku NSZZ Solidarność było 10 mln Lechów Wałęsów, nikt poza panem nie był w związku... itd. Każdego kto ma inne zdanie , różniące się rzeczowymi argumentami od pana poglądów w danej sprawie zawsza Pan poniża , a siebie wywyższa. Czy tak postępuje chrześcijanin, katolik ?
Przez dziesiątki lat mógł Pan funkcjonować w polskiej i światowej polityce, bo miał i ma Pan kłamliwe błogosławieństwo polskiego i watykańskiego środowiska katolickiego. Jest faktem bezspornym, że gdyby nie poparcie oddanych kłamstwu , polityków i dzienniarzy, pana nie byłoby na scenie politycznej.

To przyczyna.

A skutek i konsekwencje popierania pana osoby i pańskich wieloletnich oszukańczych trików ponosi prawie każda Polska rodzina.

Są jednak wyjątki.

Czy na przestrzeni 1988 - 2012 ktokolwiek związany z aparatem bezpieczeństwa PRL ( oficerowie WSI oraz SB i ich agentura wpływu) chodzą głodni, są bez pracy , bez środków do życia?
To pytanie retoryczne.
Kilka lat temu ( 2000r w Przemyślu) wręczyłem panu mój list otwarty, przekazałem go do środków przekazu ( stopka otrzymują).
Do dnia dzisiejszego nie otrzymałem od pana odpowiedzi na mój list z 28 lipca Roku 2000, a środki przekazu list zablokowały, aby nikt nie mógł przeczytać jaka była treść. Czy tak postępuje człowiek honoru?
Posiadam kopię, którą udostępniłem na forum SOLIDARNOŚCI WALCZĄCEJ. patrz http://swkatowice.mojeforum.net/viewtopic.php?t=2988&postdays=0&postorder=asc&start=0

Fotokopie listu otwartego z 28 lipca Rok 2000








Przypominam panu jeszcze jedną ważną kwestię z pana niechlubnego życiorysu, jakże ważne , a zarazem tajne spotkanie z 31 sierpnia 1988 z generałem policji politycznej MSW PRL Czesławem Kiszczakiem, które to fakty wzajemnej tajnej komitywy staranie obaj ukrywacie przed Polakami.
Ukrywany przez pana jest także od chwili tajnego spotkania w magdalence, fakt wprowadzenia bezprawnie ANEKSU do STATUTU pierwszej Solidarności ? Wraz z generałem policji politycznej MSW PRL zawiązał Pan, panie L.Wałęsa drugi związek pod nazwą SOLIDARNOŚĆ ( zarejestrowany 17 kwietnia 1989) dla wiadomych celów , zabezpieczając parasol dla łajdaków i złodziei z poprzedniego systemu, którzy niezle urządzili się po Roku 1989.
To są fakty, którym nikt nie zaprzeczy. Widać je gołym okiem w życiu gospodarczym i na scenie politycznej.
Strach przed prawdą ( o tajnym spotkaniu) tak paraliżuje panu umysł, że boi się Pan samej myśli odnoszącej się do tego tematu.

Domagam się od Lecha Wałęsy ujawnienia tajnych umów z 1988r
http://swkatowice.mojeforum.net/viewtopic.php?t=2988&postdays=0&postorder=asc&start=0

Kończąc, chciałbym tylko zauważyć w moim krótkim komentarzu do pana listu otwartego. Jest Pan w moich oczach człowiekiem przerażająco biednym , małym , nie mającym poczucia co to są wartości takie jak, uczciwość, godność, co to jest honor. Przed faktami, przed prawdą Pan się nie ukryje. Rolling Eyes





Moje motto: Nie ma skutku bez przyczyny.


Rolling Eyes





Robert Majka , Solidarność Walcząca Przemyśl, 27 marzec 2012r g.23.47
Kawaler KRZYŻA Kawalerskiego Orderu Odrodzenia Polski,
Nr 452-2009-17 nadany 9 grudnia 2009 przez prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej Lecha Kaczyńskiego.
Radny Rady Miasta Przemyśla (2002 - 2006)

www.sw.org.pl
http://swkatowice.mojeforum.net/temat-vt7234.html?postdays=0&postorder=asc&start=0
http://swkatowice.mojeforum.net/viewtopic.php?t=2988
http://tygodnik.onet.pl/35,0,14472,pierwsza_magdalenka,artykul.html
http://swkatowice.mojeforum.net/viewtopic.php?t=5131
http://www.polityczni.pl/oblicza_stanu_wojennego,audio,51,4505.html
http://home.comcast.net/~bakierowski/
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email
Grzegorz - Wrocław
Moderator


Dołączył: 09 Paź 2007
Posty: 4333

PostWysłany: Sro Kwi 04, 2012 11:16 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Wygląda, że bastion o nazwie Lech Wałęsa zaczyna się poważnie kruszyć. Dowodem może być list europejskiego mędrca zamieszczony na www.fronda.pl pod List otwarty Wałęsy do (niezorientowanych i młodych) rodaków
Cytat:
List Otwarty


Drodzy Rodacy,

Zwracam się do Państwa wykorzystując formę listu otwartego, gdyż pragnę, aby jego treść dotarła do szerokiego grona tych osób, którym nie jest obojętna idea dawnej „Solidarności”, jej dokonania i mój udział w walce o wolną i demokratyczną Polskę. Pragnę też by te słowa trafiły do grupy niezorientowanych, głównie z młodego pokolenia.



W ostatnim czasie po raz kolejny pojawiły się wypowiedzi zniesławiające i poniżające zarówno mnie, jak i całą „Solidarność” przez wmawianie opinii publicznej, że miała agenturalne korzenie i powiązania z komunistycznym reżimem.


Głoszą to – jak ja sądzę – cynicznie, pracownicy i poplecznicy imperium medialnego ojca dyrektora Tadeusza Rydzyka. Myślę, że pozorując pobożność a tak naprawdę działając z pobudek biznesowo-politycznych, rozgłośnia „Radio Maryja”, „Telewizja Trwam” i gazeta „Nasz Dziennik” bez skrupułów wykorzystują ludzi wierzących, zaszczepiając w nich nieufność i podejrzliwość. W istocie - chyba - kryje się za tym wielka pogarda dla ludzi słabo zorientowanych i naiwnych ze strony tych, którzy są bardziej od nich wykształceni i zamożni. Taka jest moja opinia!


Skutkiem takich manipulacji ludźmi przez media są coraz częściej spotykane niechrześcijańskie postawy pełne potępienia i nienawiści w stosunku do ludzi wskazanych palcem przez samego ojca dyrektora. A ostatecznym celem takich działań jest zdobycie głosów popierających jedną partię.


Ja niestety – z niezrozumiałych dla mnie względów – znalazłem się na tym propagandowym celowniku. To tej propagandzie zawdzięczam nie tylko obrzydliwe słowne obelgi, ale ostatnio też demonstracje nienawiści, takie jak ta przed głównym gmachem sądu w Gdańsku, gdzie stała grupka ludzi którą ktoś przebrał za błaznów ukrywając ich twarze pod maskami „Bolka”. Było to haniebne zachowanie nie tylko wobec mnie, ale i względem tego, co symbolizuje moja działalność w historycznym ruchu „Solidarność”.


Trudno jest mi nawet wyrazić, z jakim oburzeniem, niesmakiem, ale i wielkim bólem pogarszającym mój stan zdrowia przyjmuję oszczerstwa pod moim adresem i na temat powstania „Solidarności.” Przodują w tym niektórzy Redemptoryści, redaktor „Naszego Dziennika” Maciej Walaszczyk, wykładowca szacownej uczelni KUL dr. Mieczysław Ryba, dr. Stanisław Cenckiewicz, redaktorka Ewa Stankiewicz i – niestety - ks. Tadeusz Isakowicz – Zaleski.


Inna kategoria oszczerców, to ci, których kondycja nigdy już nie pozwoli na obiektywne myślenie, ale którzy swoją „charyzmą” zarażają inne bezkrytyczne osoby. Mam tu na myśli panów Antoniego Macierewicza, Andrzeja Gwiazdę i nieszczęsnego Krzysztofa Wyszkowskiego, którego zachowania nie zmieniły nawet dotkliwe dla niego prawomocne wyrok sądowe za obrazę mojej osoby i który w dalszym ciągu wygłasza tyrady nienawiści.


Nie do tych jednak osób kieruję ten list, gdyż dla nich jedyną właściwą formą byłby pozew lub akt oskarżenia.


Nie będę więcej – jak to czyniłem dotychczas – tłumaczył na czym polegał mój udział w wielkim ruchu społecznym, któremu na imię „Solidarność”. Posłużę się teraz i w przyszłości tylko wyrokiem sądowym. Przytoczę ustalenia prawomocnego wyroku Sądu Lustracyjnego w Warszawie z dnia 11 sierpnia 2000 r., sygn. akt: V AL. 26/00. I to nie będą już moje twierdzenia, tylko ustalenia trzech zasłużonych i doświadczonych sędziów zawodowych: Pawła Rysińskiego, Krystyny Sergiej i Zbigniewa Kapińskiego, którzy złożyli swoje podpisy pod wyrokiem w imieniu Rzeczypospolitej Polskiej.


Każdy ma obowiązek wyroki sądów respektować, stosować i uznawać. Dotyczy to nie tylko wszelkich władz i urzędów ale też dziennikarzy, media i osoby prywatne............ również Ojca Dyrektora „Radia Maryja”.


Poniżej przytaczam fragmenty z zacytowanego wyroku:


„Orzeczenie w Imieniu Rzeczypospolitej Polskiej dnia 11 sierpnia 2000 r. Sąd Apelacyjny w Warszawie V Wydział Lustracyjny w składzie: SSO Paweł Ryciński, Krystyna Sergiej, Zbigniew Kapiński, protokolant Danuta Sliwińska, przy udziale Rzecznika Interesu Publicznego Krzysztofa Kauby, po rozpoznaniu z urzędu w dniach 26.07, 2 i 11 sierpnia 2000 r. sprawy Lecha Wałęsy s. Bolesława ur.29.09.1943 w Popowie orzeka:


Na podstawie art. 22 ust. 2 ustawy z dnia 11.IV. 1997r. stwierdza, że złożone przez kandydata na urząd Prezydenta RP Lecha Wałęsy oświadczenie, o którym mowa w art.6 ust. 1 Ustawy, jest zgodne z prawdą”


Konkluzja uzasadnienia wyroku: „ Można w oparciu o całokształt zgromadzonych w sprawie materiałów operacyjnych ,archiwalnych i innych dokumentów (art. 31 ustawy) stwierdzić z prawdopodobieństwem graniczącym z pewnością, że nie istniały pierwotne dokumenty potwierdzające, że Lech Wałęsa był tajnym współpracownikiem byłej Służby Bezpieczeństwa PRL.



Niezależnie od ustalenia niezawisłego Sądu, Instytut Pamięci Narodowej przyznał mi status „pokrzywdzonego”.


Mam nadzieję, że przywołany wyrok jest najlepszym, niepodważalnym argumentem.


Lech Wałęsa



Gdańsk 27-03-2012 r

Na niezalezna.pl pod LIST OTWARTY LECHA WAŁĘSY, czyli pomroczności jasnej ciąg dalszy możemy przeczytać analizę zjawiska, która kończy się takim stwierdzeniemi:
Cytat:
Lechu,
Zrozum wreszcie, że szacunku nie wynosi się z sądu. Trzeba sobie na taki zasłużyć. Ty swoją szansę straciłeś kiedy zdecydowałeś się wejść na drogę donosicielstwa, szubrastwa, zdrady i niekończącego się aroganckiego kłamstwa. Przyjąłeś pieniądze za sprzedaż ludzkich losów komunistycznej bezpiece i te pieniądze będa już do końca parzyć twoje sumienie, zakładając oczywiście, że takie posiadasz. Nie czuj się jednak zupełnie bezradny. Pozostał ci jeszcze jeden sąd. Nazywa się – ostatecznym. Niestety nie można go ani przekupić, ani upolitycznić, ani tym bardziej zakłamać. Przemyśl więc swoją strategię. Przeproś tych, których skrzywdziłeś. Przeproś Krzysztofa Wyszkowskiego, przeproś kolegów z Wolnych Związków Zawodowych Wybrzeża, a Polakom powiedz w szczegółach całą prawdę. Gdybyś nie mógł sobie czegoś przypomnieć to wiedz, że możesz na nas liczyć. My mamy dobrą pamięć.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Robert Majka
Weteran Forum


Dołączył: 03 Sty 2007
Posty: 2649

PostWysłany: Czw Kwi 05, 2012 4:35 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Źródło inf: http://www.fronda.pl/news/czytaj/tytul/cenckiewicz_przypadek_walesy_skompromitowal_status_pokrzywdzoneg


Cenckiewicz ujawnia, jak Lech Wałęsa dostał status pokrzywdzonego

Dodane przez: Redakcja Fronda.pl Kategoria: Historia 15 kwietnia 2009, 11:11

Historia otrzymania statusu pokrzywdzonego przez Lecha Wałęsę to ważna lekcja obyczajów III RP. Według Sławomira Cenckiewicza sprawą Wałęsy manipulowano, by ukryć kompromitującą przeszłość byłego prezydenta.



- Rzecznik prasowy Instytutu Pamięci Narodowej oznajmił 9 kwietnia 2009 r., że „w związku z wypowiedzią radiową na temat przyznania statusu pokrzywdzonego Lechowi Wałęsie" prezes Janusz Kurtyka „podjął decyzję o odwołaniu Jana Żaryna z funkcji dyrektora Biura Edukacji Publicznej IPN". Problem w tym, że w wywiadzie radiowym profesor Żaryn powiedział prawdę" - pisze Cenckiewicz.

Zdaniem historyka, prof. Żaryn powtórzył jedynie to, co jest napisane we fragmencie publikacji firmowanej przez IPN, książki Cenckiewicza i Gontarczyka „SB a Lech Wałęsa. Przyczynek do biografii". Żaryn powiedział, że „Wałęsa otrzymał status pokrzywdzonego w sytuacji, bardzo delikatnie mówiąc, niewyjaśnionej, jeśli chodzi o życiorys pana przewodniczącego „Solidarności" i później prezydenta RP, w kontekście obowiązującej ustawy. Mianowicie status pokrzywdzonego mogli otrzymywać tylko i wyłącznie Ci, wobec których nie było żadnego śladu, który wskazywałby na to, że w jakimkolwiek okresie swojego życia dana osoba była zarejestrowana jako tajny współpracownik" - czytamy.

W 2005 roku, Wojewódzki Sąd Administracyjny uznał, że fakt rejestracji agenturalnej, de facto jej niepodjęcie bądź formalne zerwanie i rozpoczęcie działalności antykomunistycznej, predestynują taką osobę do otrzymania w IPN statusu pokrzywdzonego. Cenckiewicz zastanawia się, dlaczego dopiero wówczas Wałęsa złożył wniosek do IPN o przyznanie mu statusu pokrzywdzonego? - Wałęsa mimo korzystnego dla siebie wyroku sądu lustracyjnego w 2000 roku musiał zdawać sobie sprawę, że w tzw. pomocach ewidencyjnych IPN odnotowano fakt jego rejestracji jako TW „Bolek". Cenckiewicz spekuluje, że być może dopiero wówczas Wałęsa uznał, że jego przypadek jest podobny, to przypadku Karola Głogowskiego, który stał się podstawą do orzeczenia z 2005 roku. Doradcy prawni Wałęsy jednak pomylili się. Wałęsa najpierw prowadził działalność antykomunistyczną a dopiero potem został współpracownikiem bezpieki - pisze Cenckiewicz.

Wałęsa był wówczas zdeterminowany do tego stopnia, że postanowił odbyć wspólną debatę telewizyjną z generałem Wojciechem Jaruzelskim. Oświadczył wówczas, że „bez generała i jeszcze jednego generała (chodziło o Kiszczaka) nikt nic nie wyjaśni. Żadne IPNy nie wyjaśnią". Kiedy Jaruzelski ogólnie przyznał, że nigdy nie traktował Wałęsy jako kogoś, kto działał na rzecz komunizmu czy PRL, w pełni zadowolił przywódcę "Solidarności", który powtarzał wówczas słowa Generała jako alibi.

Kiedy prezesem IPN został Leon Kieres, stanął on - jak pisze Cenckiewicz - przed następującym dylematem: - Znał dokumentację agenturalną „Bolka" i zapisy ewidencyjne mówiące o współpracy Wałęsy z SB. Wiedział, że prawo w zasadzie nie daje mu możliwości przyznania Wałęsie statusu pokrzywdzonego. Z drugiej strony, marząc o drugiej kadencji, chciał jak najszybciej zadośćuczynić prośbie Wałęsy i powstrzymać medialną nagonkę na IPN. Złożył więc w Gdańsku zaskakującą publiczną deklarację: - Różni mali ludzie próbują zabłysnąć poprzez bezpodstawne ataki na prezydenta Wałęsę. Ja zawsze będę publicznie potwierdzał swoją wiarę w niego i walczył z tymi haniebnymi praktykami, które niektórzy stosują. Lech Wałęsa otrzyma z IPN status pokrzywdzonego - to moje przekonanie graniczące z pewnością - pisze historyk.

Mimo tak jednoznacznych zapowiedzi, Wałęsa wciąż nie mógł się odczekać statusu pokrzywdzonego. Ostatecznie, dylematy prezesa IPN przecięło kolejne orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego z 26 października 2005 roku, w którym zobowiązano IPN do przyznania statusu pokrzywdzonego każdej osobie, która wcześniej została oczyszczona przez sąd lustracyjny z zarzutu kłamstwa lustracyjnego. Wówczas, 16 listopada 2005 roku, Wałęsa mógł już bez żadnych przeszkód otrzymać z rąk Kieresa upragniony status: - Podkreślam dzisiaj z najwyższą starannością. Instytut nie przyznaje statusu pokrzywdzonemu, bo ten status Lech Wałęsa sam swoją działalnością sobie przyznał. My tylko potwierdzamy - mówił Kieres. W formularzu, który otrzymał Wałęsa było jednak napisane, iż „Lech Wałęsa jest pokrzywdzonym w rozumieniu artykułu 6 ustawy o IPN na podstawie posiadanych i dostępnych dokumentów zgromadzonych w w archiwach IPN.

Cenckiewicz uważa, że treść powyższego zaświadczenia musi budzić zastrzeżenia w świetle opisywanych w artykule faktów oraz archiwaliów prezentowanych w książce „SB a Lech Wałęsa". Cenckiewicz pisze zdecydowanie: - Przypadek Lecha Wałęsy skompromitował ideę statusu pokrzywdzonego, który w kolejnej nowelizacji ustawy IPN został na szczęście zlikwidowany.

- Jan Żaryn w udzielanym wywiadzie zwrócił uwagę na fakt manipulowania sprawą Wałęsy przez część poprzedniego kierownictwa IPN, które za wszelka cenę chciało ukryć kompromitującą przeszłość byłego prezydenta - dodaje Cenckiewicz. Jego zdaniem potwierdza to "presja i zakazy, jakie towarzyszyły pracy niektórych historyków w IPN w 2005 roku".



JaLu/Rz


Zobacz także:

Źródło inf:
http://www.fronda.pl/news/czytaj/tytul/ipn_walesa_nie_dostanie_dokumentow_bo_byl_zarejestrowany


IPN: Wałęsa nie dostanie dokumentów, bo był zarejestrowany

Dodane przez: Redakcja Fronda.pl Kategoria: Polska 19 lutego 2009, 18:15



Gdański oddział IPN odmówił udostępnienia Lechowi Wałęsie

dokumentów z okresu od 29 grudnia 1970 do 19 czerwca 1976 roku.



W uzasadnieniu przywołano zapisy ustawy, które zabraniają udostępnienia byłym agentom dokumentów wytworzonych przy ich udziale.


W tym czasie Wałęsa był zarejestrowany jako Tajny Współpracownik o pseudonimie Bolek.

IPN odmawia też Wałęsie odtajnienia nazwisk innych Tajnych Współpracowników kryjących się pod konkretnymi pseudonimami. Tego również w przypadku byłych TW zakazuje prawo. Jak dowiedziała się z nieoficjalnych źródeł „Rzeczpospolita", decyzja gdańskiego oddziału IPN spowodowana jest ustaleniami jakie poczynili Piotr Gontarczyk i Sławomir Cenckiewicz pisząc książkę „SB a Lech Wałęsa".

- Pamiętam, że kwestia ta była poruszana kiedy jeszcze pracowałem w gdańskim oddziale jako naczelnik. Dziwi mnie jedynie, że podjęcie tej decyzji trwało tak długo. Decyzja tak powinna zapaść zaraz po wydaniu książki, która w pewnym sensie jest stanowiskiem IPN w kwestii agenturalności Lecha Wałęsy. Wstęp do książki napisał przecież osobiście prezes Janusz Kurtyka - mówi „Rz" Sławomir Cenckiewicz.

Co na to Prezydent? Lech Wałęsa zamierza odwoływać się od decyzji IPN. Jak ustaliła „Rz" reprezentować ma go gdański mecenas Roman Nowosielski.


JaLu/Rz



Źródło inf: http://www.fronda.pl/news/czytaj/tytul/cenckiewicz_przypadek_walesy_skompromitowal_status_pokrzywdzoneg





KOMENTARZ

Cyt :


" - Rzecznik prasowy Instytutu Pamięci Narodowej oznajmił 9 kwietnia 2009 r., że „w związku z wypowiedzią radiową na temat przyznania statusu pokrzywdzonego Lechowi Wałęsie" prezes Janusz Kurtyka „podjął decyzję o odwołaniu Jana Żaryna z funkcji dyrektora Biura Edukacji Publicznej IPN". Problem w tym, że w wywiadzie radiowym profesor Żaryn powiedział prawdę" - pisze Cenckiewicz. " (...)


Strach przed faktami, prawdą o Lechu Wałęsie i późniejszymi konsekwencjami, kto i za jakie "konfitury" przez lata popierał krętactwa L.Wałęsy paraliżował również ówczesnego prezesa IPN śp. Janusza Kurtykę.
Dzisiaj nic się nie zmieniło, jest jeszcze gorzej.
W dalszym ciągu gra się faktami tak, aby nikt nic nie wiedział.
Ci którzy prowadzą grę, kontrolują życie polityczne i gospodarcze. Rolling Eyes





Moje motto: Nie ma skutku bez przyczyny.


Rolling Eyes





Robert Majka , Solidarność Walcząca Przemyśl, 5 kwietnia 2012r g.17.35
Kawaler KRZYŻA Kawalerskiego Orderu Odrodzenia Polski,
Nr 452-2009-17 nadany 9 grudnia 2009 przez prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej Lecha Kaczyńskiego.
Radny Rady Miasta Przemyśla (2002 - 2006)

www.sw.org.pl
http://swkatowice.mojeforum.net/temat-vt7234.html?postdays=0&postorder=asc&start=0
http://swkatowice.mojeforum.net/viewtopic.php?t=2988
http://tygodnik.onet.pl/35,0,14472,pierwsza_magdalenka,artykul.html
http://swkatowice.mojeforum.net/viewtopic.php?t=5131
http://www.polityczni.pl/oblicza_stanu_wojennego,audio,51,4505.html
http://home.comcast.net/~bakierowski/
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email
Robert Majka
Weteran Forum


Dołączył: 03 Sty 2007
Posty: 2649

PostWysłany: Sro Maj 16, 2012 2:30 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Źródło inf: http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114884,11731681,Walesa__Tusk_powinien_spalowac_zwiazkowcow_przed_Sejmem.html


Wałęsa: Tusk powinien spałować związkowców przed Sejmem

16.05.2012 , aktualizacja: 16.05.2012 12:04




Lech Wałęsa

patrz VIDEO

http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114884,11731681,Walesa__Tusk_powinien_spalowac_zwiazkowcow_przed_Sejmem.html

http://wiadomosci.radiozet.pl/Polska/Wiadomosci/Spalowalbym-czlonkow-Solidarnosci


Lechowi Wałęsie nie podobała się piątkowa manifestacja "Solidarności" przed Sejmem. - Jestem zażenowany, wstydzę się, że takie pokolenie mamy - stwierdził w rozmowie z Moniką Olejnik. Następnie powiedział, że na miejscu Donalda Tuska "wydałby polecenie spałowania" związkowców.

- Władza jest władzą. Gdybym był na miejscu Tuska, wydałbym polecenie - spałować. Władzę trzeba szanować, wybierać mądrze - powiedział w Radiu ZET Lech Wałęsa. Były prezydent skomentował w ten sposób ostatnie manifestacje przed Sejmem, gdy "Solidarność" zablokowała parlament na kilka godzin. W tym czasie kilku posłów, którzy starali się z niego wydostać, zostało zaatakowanych przez związkowców.

Wałęsa stwierdził, że pierwszego by spałował obecnego przewodniczącego "Solidarności". - Nie potrafi mądrze układać stosunków w wolnej Polsce. Ja jako komendant sam bym go spałował - powiedział Wałęsa.

Byłemu prezydentowi nie podoba się sposób manifestowania związkowców. - Jestem zażenowany, wstydzę się, że takie pokolenie mamy. Zachowanie takie nie pasuje do epoki - powiedział. Zastrzega jednak, że związki mają prawo i obowiązek walczyć o emerytury.

Wałęsa nie wierzy, że protesty związane z reformą emerytalną doprowadzą do upadku rządu. Chwali też gabinet Tuska, że ją przeprowadza. Boi się jednak, że demonstracje "Solidarności" mogą wystraszyć kibiców na Euro, co uderzy w polską gospodarkę. - Bracie, w złą stronę idziesz. Uderzasz w interes Polski - zwrócił się do Piotra Dudy, przewodniczącego "Solidarności".




Źródło inf: http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114884,11731681,Walesa__Tusk_powinien_spalowac_zwiazkowcow_przed_Sejmem.html







Moje motto: Nie ma skutku bez przyczyny.


Rolling Eyes





Robert Majka , Solidarność Walcząca Przemyśl, 16 maja 2011r g.15.30
Kawaler KRZYŻA Kawalerskiego Orderu Odrodzenia Polski,
Nr 452-2009-17 nadany 9 grudnia 2009 przez prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej Lecha Kaczyńskiego.
Radny Rady Miasta Przemyśla (2002 - 2006)

www.sw.org.pl
http://swkatowice.mojeforum.net/temat-vt7234.html?postdays=0&postorder=asc&start=0
http://swkatowice.mojeforum.net/viewtopic.php?t=2988
http://tygodnik.onet.pl/35,0,14472,pierwsza_magdalenka,artykul.html
http://swkatowice.mojeforum.net/viewtopic.php?t=5131
http://www.polityczni.pl/oblicza_stanu_wojennego,audio,51,4505.html
http://home.comcast.net/~bakierowski/
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email
Robert Majka
Weteran Forum


Dołączył: 03 Sty 2007
Posty: 2649

PostWysłany: Sob Maj 19, 2012 4:15 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Źródło inf:
http://www.rp.pl/artykul/877157.html#.T7eu8joZJfc.facebook

Naprawdę tak nie było




Janusz Głowacki manipuluje faktami historycznymi, by podtrzymać nieskazitelny mit Wałęsy

fot. Rafał GuzFotorzepa

Za publiczne pieniądze, przy wsparciu elit rządzących, powstaje propagandowy film fałszujący nie tylko biografię Wałęsy, ale także dzieje polskiego oporu przeciwko komunizmowi

Tekst z tygodnika "Uważam Rze"

We własnej autobiografii pt. „Z głowy" pisarz Janusz Głowacki chwali się krytyką, jaką w czasach PRL obdarzył go Zdzisław Andruszkiewicz, kierownik Wydziału Prasy KC PZPR: „Głowacki odrzuca społeczne funkcje literatury, jej obowiązek uczestniczenia w socjalistycznej świadomości". „Zupełnie wystarczy – pisze działacz partyjny – jeśli literatura będzie budzić wątpliwości, zmuszać do refleksji". Okazuje się, że komunista chwalił go na wyrost, bo pół wieku później z determinacją wychowanka gomułkowskiego realizmu socjalistycznego „Głowa" tworzy kanon realizmu postkomunistycznego. Gwałci wątpliwości i zagłusza refleksję. Dwa lata temu Głowacki wydał „Good night Dżerzi" – biografię Jerzego Kosińskiego, którego fenomenalny sukces polegał na tym, że jak pisał krytyk, „wyczuł kraj i czasy. Wiedział dokładnie, co się sprzeda, co kupią wszyscy, w czym się zakochają". Teraz postanowił tę samą metodę zastosować dla własnego zysku, pisząc scenariusz do najnowszego filmu Andrzeja Wajdy pt. „Wałęsa" (blisko 100-stronicowa „wersja uzupełniona – robocza" z 28 marca 2012 r.).

Intencja twórców

Ale czy czytelnik lub historyk, a nie krytyk filmowy, ma w ogóle prawo oceniać scenariusz filmu, tym bardziej takiego, który jeszcze nie powstał? Odpowiadam – tylko wówczas, gdy twórcy filmu z góry zapewniają, że film nie jest dziełem czysto fabularnym, ale rodzajem paradokumentu opowiadającego historię prawdziwą. O tym filmie Andrzej Wajda mówił: „To jest najtrudniejszy film, jaki będę robił w życiu. [...] Chcę nadać mu charakter tego świata, który odszedł, którego już nie ma. Nawet gdybym miał do dyspozycji najnowsze zdobycze technologii, nie chciałbym tworzyć w sposób sztuczny obrazu tamtych czasów". „Filmowa opowieść rozpocznie się od udziału młodego robotnika w wydarzeniach grudnia '70 na Wybrzeżu. Skończy – słynnym wystąpieniem prezydenta w amerykańskim Kongresie w listopadzie 1989 roku, które rozpoczął od słów »My, naród«. [...] W filmie pojawią się materiały archiwalne, które będą współistnieć z fabułą, aby dać świadectwo prawdzie. [...] To nie może być film oparty tylko na aktorach. W archiwalnych sekwencjach pojawi się wiele postaci historycznych, uczestników tamtych wydarzeń. Te materiały, nie tylko polskie, będą wspierać film i nadawać mu prawdę".

I rzeczywiście, scenariusz zawiera wiele scen dokładnie opisanych w źródłach (dokumentach partyjnych i SB) oraz relacjach świadków. Więcej – zawiera całe sekwencje oryginalnych zapisów z ulic Gdańska w Grudniu '70. Tyle że traktuje te źródła i tę dokumentację archiwalną nad wyraz „twórczo", czyli jednostronnie i wybiórczo, a czasem nawet absolutnie fałszywie.

Zabieram głos właśnie dlatego, że przez lata badałem historię Grudnia '70 i Lecha Wałęsy, poznałem też wielu uczestników trójmiejskiej rewolty 1970 r. Przekłamań i przeinaczeń jest tak wiele, że nie sposób ich omówić w niezbyt długim tekście. Spośród licznego katalogu nonsensów, jakie zawiera scenariusz, zwracam uwagę jedynie na te, które stoją w sprzeczności z wiedzą historyczną.

Wmawianie dziecka w brzuch!

Głowacki rozpoczyna opowieść o Wałęsie od poniedziałku 14 grudnia 1970 r. I od razu rozmija się z prawdą! Opisuje Lecha klęczącego przed będącą w zaawansowanej ciąży żoną Danutą – „W miednicy myje jej nogi, bo przecież sama nie może dosięgnąć". Według autora scenariusza, który w tym wypadku czerpał wiedzę z napisanej w 1987 r. „Drogi nadziei", akurat tego dnia Wałęsa wziął dzień wolny. Nie zważając na proklamowany krótko po godz. 6 rano strajk w Stoczni Gdańskiej (również na Wydziale Elektrycznym W-4, gdzie pracował), sprytny elektryk w zaledwie godzinę od wyjścia z domu nabywa spod lady wózek w domu towarowym. Nie zwracając uwagi na docierającą pod sklep demonstrację, dobija transakcji w pakamerze i wychodzi z wózkiem tylnym wyjściem. Przemierzając zadymione od gazu ulice śródmieścia Gdańska („Przewalające się tłumy. Dym, gaz, walki uliczne, opancerzone transportery, ZOMO, czołgi. Z dymu wynurza się Lech, idzie, chroniąc bezcenny wózek"), pędzi do brzemiennej żony. Z opisu Głowackiego wynika, że Wałęsa znalazł się w samym centrum wojennego teatru, choć 14 grudnia walki uliczne w Gdańsku wybuchły dopiero po godz. 17 w okolicach Domu Prasy (wcześniej miały miejsce potyczki z aktywem partyjnym w oddalonym o kilka kilometrów Gdańsku-Wrzeszczu), aby później przenieść się nieopodal siedziby wojewódzkiej PZPR i Dworca Głównego PKP.

Za publiczne pieniądze, przy wsparciu elit rządzących, powstaje propagandowy film fałszujący nie tylko biografię Wałęsy, ale także dzieje polskiego oporu przeciwko komunizmowi

Gdy Wałęsa wraca z wózkiem do domu, dokonuje się w nim niczym nieuzasadniona przemiana – nagle sprawy publiczne uznaje za ważniejsze od rodzinnych. Jakby dotknięty iluminacją równą tej, której doznał Szaweł na drodze do Damaszku, żegna się z Danutą w sposób świadczący o heroicznej decyzji podjęcia ryzyka utraty życia: „Lech zdejmuje zegarek i obrączkę, kładzie na stole. Danusia zdziwiona. Lech: »Jak nie wrócę, to sprzedasz...«. Lech wychodzi". Nie zważając na fakty, Głowacki umieszcza Wałęsę w samym centrum walk ulicznych, w tłumie demonstrantów, na który nacierają jednostki ZOMO, gdzie próbuje ratować rannych i bitych przez milicję... Gdy wraca do domu, zastaje w nim Danutę „w bólach porodowych leżącą na łóżku" i dwóch milicjantów, którzy go aresztują, a Danuta krzyczy z bólu i rzuca w ich stronę: „Wy nie jesteście ludzie".

W areszcie Wałęsa martwi się stanem żony i zwraca się do funkcjonariuszy SB: „Ja nawet nie wiem, czy urodziła... czy to syn, czy to córka". A esbek odpowiada: „Dowiecie się za 5 lat".

Siła faktów

Powyższy opis nie znajduje jakiegokolwiek pokrycia w faktach. Wałęsa od zawsze powtarzał, że nie brał udziału w poniedziałkowych demonstracjach w Gdańsku (zresztą w ogóle nigdy nie brał czynnego udziału w żadnych zamieszkach), a w grudniowy protest zaangażował się dopiero we wtorek 15 grudnia (m.in. „Droga nadziei", Warszawa 1990, s. 56). Nie tylko nie uczestniczył w walkach z milicją i wojskiem (co podkreślała zawsze SB), ale właśnie w kluczowych dla przebiegu gdańskiego buntu dniach 14–15 grudnia 1970 r. robił coś zupełnie innego – prowadził jakieś rozmowy z bezpieką! Kluczowy dokument w tej sprawie zaginął po „wypożyczeniu" go przez Wałęsę w 1992 r. (S. Cenckiewicz, P. Gontarczyk, „SB a Lech Wałęsa. Przyczynek do biografii", Gdańsk–Warszawa–Kraków 2008, s. 553).

Nie jest też prawdą, że Wałęsa został zatrzymany przez milicję 14 grudnia, ponieważ zatrzymanie i kolejna runda rozmów z Wałęsą nastąpiła dopiero 19 grudnia. Wątpliwości budzi również rzekome wzięcie przez niego dnia wolnego od pracy. W autoryzowanej przez Wałęsę książce „Lech Wałęsa" (z przedmową B. Geremka, wydania z 1981 i 1990 r., s. 2Cool znajdujemy świadectwo brygadzisty Henryka Lenarciaka: „O ile mi wiadomo, Wałęsa tego dnia nie zszedł ze statku na śniadanie. Także nie brał udziału w manifestacji pod budynkiem dyrekcji i nie był wśród tych, którzy wyszli ze stoczni. Zszedł ze statku dopiero na fajrant".

Przystąpienie Wałęsy do strajku miało miejsce dnia następnego, gdy protesty rozlały się na całe Trójmiasto. 15 grudnia Wałęsa wszedł do zorganizowanego przy aktywnym udziale dyrekcji Stoczni Gdańskiej tzw. pierwszego komitetu strajkowego, a później – kiedy zapadła już decyzja o wyjściu na ulicę – przeszedł obok Komitetu Wojewódzkiego PZPR i pobiegł samotnie, wyprzedzając tłum stoczniowców i nie mówiąc o tym kolegom, do komendy miejskiej MO.

Całość stworzonej przez Głowackiego fikcji obrazuje sprawa narodzin syna Wałęsy. W filmie ma to wymiar dramatu greckiego – w chwili, gdy żona rodzi pierworodnego syna, mąż i ojciec straceńczo staje w obronie prawdy i Polski. W rzeczywistości pierwsze dziecko Wałęsów przyszło na świat dwa i pół miesiąca wcześniej, bo 6 października 1970 r.! (np. L. Wałęsa, „Droga do prawdy. Autobiografia", Warszawa 2008, s. 37). Wspominając narodziny Bogdana, Danuta Wałęsa kwestionuje tak dramatycznie akcentowany przez Głowackiego opiekuńczy charakter swojego męża: „Mąż przyjął wieść o dziecku spokojnie. Myślę, że czuł się trochę zaniepokojony tym faktem. Może jeszcze nie dorósł do roli ojca? Pamiętam jego reakcję: bez entuzjazmu!

Z tej okazji nie zdarzyło się nic szczególnego, uroczystego, co można zapamiętać. Kwiatów też nie kupił" („Marzenia i tajemnice", Kraków 2011, s. 56–57).

Fikcja opisu brzemiennej i osamotnionej Danuty, której mąż w tym czasie cierpi w areszcie, ma służyć uwolnieniu Wałęsy od zarzutu współpracy z SB. To przekonanie ma wzmocnić bardzo plastyczny opis scenerii, w jakiej rzekomo znalazł się Wałęsa uwięziony w kazamatach bezpieki. Aresztowani uczestnicy Grudnia '70 mieli być jakoby hurtem zmuszani do zaprzedania się SB: „Poranieni ludzie na korytarzu leżą albo są szarpani, ciągnięci po ziemi, prowadzeni, wpychani do pokojów. Albo stoją twarzami do ściany z podniesionymi rękami. Krew na podłodze, gdzieś »ścieżka zdrowia«. W pokojach bici lub nie, podpisują papiery, nie czytając ich".

Głowacki sugeruje, że wśród funkcjonariuszy SB toczyła się wówczas swego rodzaju rywalizacja, kto pozyska największą liczbę współpracowników. „Mam spokojnie setkę podpisów, ale dojdę do 150..." – chwali się jeden z nich. Inny z kolei przy dochodzących z okolicznych pomieszczeń krzykach i jękach bitych ludzi zmuszał do podpisania zobowiązania: „Podpisujecie czy nie? Bo jest kolejka do podpisywania. Ludzie czekają. No?!". Powyższy opis jest tylko w tym prawdziwy, że oddaje typową dla części warszawskiego salonu pogardę dla robotników, o których do dzisiaj mówi się, że szczególnie łatwo zgadzali się na współpracę z SB. Jest to wierutne kłamstwo krzywdzące gdańskich grudniowców, z których tylko nieliczni zgodzili się na układ z bezpieką. W kwestii agentury warto przypomnieć, że na ponad tysiąc osób objętych w Gdańsku rozpracowaniem operacyjnym w okresie od 14 grudnia 1970 r. do 16 stycznia 1971 r. do współpracy z SB zdołano zwerbować łącznie 139 osób. Z tej grupy na współpracę z SB przystało zaledwie 34 pracowników Stoczni Gdańskiej im. Lenina. W tym Lech Wałęsa!

Fałsz założycielski

Ten karykaturalny opis skutków rewolty grudniowej w Gdańsku stanowi fałsz założycielski całego scenariusza filmu Wajdy. „Jak mi powiedzieli, że coś zrobią Danuśce albo dziecku, to ja bym wszystko podpisał. Znaczy wszystko, poza wyparciem się Pana Boga i zdradą kraju" – tłumaczy filmowy Wałęsa. Stanowi to jakby tło zmyślonej przez Głowackiego rozmowy werbunkowej. Według niej Wałęsa podpisał jedynie rodzaj deklaracji lojalności o „przestrzeganiu prawa i konstytucji" (po Grudniu '70 nie stosowano takiej procedury) i to dopiero po tym, jak zaproszony przez esbeka do okna zobaczył „dymy, czołgi, ZOMO".

Ignorując dostępne źródła, z których wiadomo, że formalny werbunek nastąpił prawdopodobnie 19 grudnia, że odebrano pisemne zobowiązanie do współpracy, rejestracja agenturalna Wałęsy jako TW ps. Bolek miała zaś miejsce dziesięć dni później (29 grudnia 1970 r.), Głowacki orzeka, że na nic oprócz „lojalki" Wałęsa nie chciał przystać. W jego wersji, na kolejne wezwania funkcjonariusza bezpieki (w domyśle kpt. Jerzego Graczyka) „podsuwającego Lechowi kolejne papiery" (agenturalne), Wałęsa reaguje dosadnie: „Chcecie mnie zrobić za psa?". Czy ta scena ma być odpowiedzią na opublikowane relacje działaczy Wolnych Związków Zawodowych Wybrzeża dotyczące sławnej taśmy, na której w 1979 r. utrwalono zaskakujące wyznanie Wałęsy na temat kontaktów z SB?

Przed laty pisał o tym m.in. Leszek Zborowski: „Po jednym ze spotkań w mieszkaniu Joanny i Andrzeja Gwiazdów Wałęsa poruszył temat Grudnia '70. Wyznał niespodziewanie, że podczas zatrzymania przez SB krótko po tragicznych wypadkach identyfikował na pokazywanych mu zdjęciach i filmach stoczniowych kolegów. To wyznanie było szokiem nawet dla tych, którzy już wcześniej odnosili się do niego z pewną rezerwą. Zapytany, dlaczego to robił, odrzekł, że kiedy go przesłuchiwano, jeden z esbeków podprowadził go do okna wychodzącego na dziedziniec budynku bezpieki. Miała się tam znajdować ogromna liczba ludzi i sprzętu z przeznaczeniem do tłumienia ulicznych manifestacji. Wałęsa powiedział, że zrobiło to na nim ogromne wrażenie. Doszedł do wniosku, że dalszy opór nie ma sensu" (L. Zborowski, „»Solidarność« to nie Wałęsa. Wspomnienia o Wielkim Strajku (fragment), Arcana, 2006, nr 70–71, s. 168–169).

Głowacki stara się za każdą cenę unieważnić wszelkie fakty potwierdzające współpracę Wałęsy z SB. Jakkolwiek nie ukrywa, że słyszał o przyznaniu się Wałęsy do kontaktów z SB, forsuje jednak pogląd, że sprawa została już w pełni wyjaśniona w 1979 r. i nie powinno się do niej więcej wracać. Tytułowemu bohaterowi wkłada w usta następujące słowa: „Jak wszedłem w te wolne związki, to ja im wszystko powiedziałem. Co podpisałem i jak. Że zbłądziłem, bo uwierzyłem, że to ludzie są.

W wolnych związkach każdy szczegół znali i wiedzieli, że to jest gówno warte i póki im było ze mną po drodze, to im to jakoś nie przeszkadzało. Dopiero, jak się nasze drogi rozeszły, to się zaczęło skandowanie »Bolek do Moskwy«, palenie mojej kukły, że zdrajca. Nagle się okazało, że cały strajk w Stoczni zrobiło KGB. A nawet generał Jaruzelski osobiście powiedział, »że najlepszym argumentem na rzecz pana jest to, że gdyby pan był dyspozycyjnym wobec nas, to by pan nas nie obalił«". I właśnie w tym miejscu Głowacki decyduje się na pomysł, który dobitnie wskazuje prawdziwe intencje autorów filmu: „Tu ewentualne archiwalia: Kaczyński palący kukłę Wałęsy". A przecież wydarzenie, o którym pisze Głowacki, nigdy nie miało miejsca.

Nie wiadomo, skąd Głowacki z Wajdą mieliby wydobyć zdjęcia lub filmy Kaczyńskiego palącego kukłę Wałęsy, skoro sytuacji takiej nie było. Faktem jest, że pod koniec jednej z antyprezydenckich manifestacji (28 stycznia 1993 r.) spalono pod Belwederem kukłę „Bolka", choć bez udziału Kaczyńskiego. Czarna legenda, jaką zbudowano wokół tej akcji, powinna być jednak rozpatrywana w kontekście działań operacyjnych i dezinformacyjnych Zespołu Inspekcyjno-Operacyjnego Gabinetu Szefa Urzędu Ochrony Państwa, którym z polecenia Andrzeja Milczanowskiego kierował płk Jan Lesiak.

Retusz dziejów


Przykrą dla historyka cechą scenariusza Głowackiego jest sposób pokazania ludzi, z którymi na przestrzeni lat Wałęsa popadał w konflikty. Zaszczyt życzliwego przybliżenia widzowi przypadł jedynie tym, którzy popierają dzisiaj Wałęsę i rząd – Bogdanowi Borusewiczowi (marszałek Senatu RP), Jerzemu Borowczakowi (poseł PO), Henryce Krzywonos (przyjaciółka Jolanty Kwaśniewskiej i Donalda Tuska), Tadeuszowi Fiszbachowi (komunista, przyjaciel „Solidarności") czy, pokazywanych w materiałach archiwalnych, Tadeuszowi Mazowieckiemu i Bronisławowi Geremkowi.

Natomiast współtwórcy WZZ Andrzej Gwiazda i Krzysztof Wyszkowski to jedynie postaci anonimowe – „KOR-owiec" i „KOR-owiec 2 w okularach". Nieprzypadkowo to właśnie oni są najbardziej sceptyczni wobec przyjęcia Wałęsy do WZZ („... sprawdzimy go. Od butów do czapki"), choć w rzeczywistości to Borusewicz miał wobec niego największe wątpliwości. Za to Wałęsa jest mężem opatrznościowym, który gani i poucza „uczniów" stylem Pana Jezusa z Ewangelii św. Marka: „Ja chcę przybić do waszego brzegu, bo to jest dobry brzeg. A ten brzeg, do którego ja przybiję, wyjdzie na swoje". Ofiarą retuszowania historii padła też śp. Maryla Płońska, która 18 grudnia 1979 r. przemawiała pod stocznią w imieniu Wolnych Związków Zawodowych (nagranie z jej przemówieniem zachowało się w archiwach IPN). Głowacki o tym w ogóle nie wspomina, a głównym mówcą podczas obchodów rocznicowych Grudnia '70 (podając przy okazji błędną datę manifestacji – 14 grudnia) mianuje rzekomo przemyconego „w kontenerze" Wałęsę, który przemawiał dopiero po Płońskiej.

Ale w scenariuszu Głowackiego zamiast postawy Płońskiej i dziesiątek jej podobnych działaczy ruchu oporu na karty polskich dziejów wkraczają przy okazji „dobrzy" esbecy i milicjanci. W jednej ze scen opisującej przewiezienie Wałęsy z dzieckiem do komisariatu MO (1979) Głowacki umieścił milicjantkę katoliczkę, która karmi piersią jego córkę: „Milicjantka rozpina mundur. Lech widzi, że ma ogromne piersi, a na szyi medalik z Matką Boską Częstochowską. Milicjantka bierze dziecko na ręce, siada i podaje mu pierś".

Tancerka Walentynowicz



Hagiograficznemu obrazowi Wałęsy Głowacki przeciwstawia karykaturalny portret Anny Walentynowicz, która pojawia się trzykrotnie, lecz wyłącznie w kompromitujących ją opisach. Po raz pierwszy w rozmowie Danuty i Lecha Wałęsów, jako histeryczka i wariatka. 14 sierpnia 1980 r., czyli w dniu rozpoczęcia strajku w Stoczni Gdańskiej, Lech zamiast stawić się na umówione spotkanie w stoczni, opowiada żonie, że wyrzucona z pracy Walentynowicz, będąc na spotkaniu konspiracyjnym, „udawała, że to nic, płakała, tańczyła. Że ją wyrzucili z roboty przed emeryturą". Na to „zajęta dzieckiem" Danuta: „Tańczyła?".

Walentynowicz pojawia się ponownie przy okazji opisu wydarzeń z 16 sierpnia 1980 r., kiedy Wałęsa zakończył strajk. Rzecz jasna to nie ona ratuje protest, ale w gruncie rzeczy Henryka Krzywonos, której dosadne słowa rzucone w stronę Wałęsy: „Sprzedaliście nas!", zostały przez Głowackiego odpowiednio „poprawione" i od teraz brzmią bardziej elegancko: „Opuściliście nas!". Dopiero po tych słowach Anna Walentynowicz i Alina Pieńkowska posłusznie „rozbiegają się w kierunku dwóch bram Stoczni". Walentynowicz wkroczy na scenę jeszcze raz... ale już tylko w kontekście kolportowanych przez SB „fałszywek" o współpracy Wałęsy z SB w latach 80.

Sposób przedstawienia w scenariuszu filmu „Wałęsa" Anny Walentynowicz nie powinien nas w zasadzie dziwić. Kilka lat temu Volker Schlöndorff w ten sposób opisał swoją rozmowę z Andrzejem Wajdą na temat filmowej opowieści o „Solidarności": „Spytałem go o radę, a on stwierdził, że tę historię powinien opowiedzieć ktoś z zewnątrz, ktoś taki jak ja. Tylko żebym trzymał się z daleka od bohaterki tamtych wydarzeń, ponieważ Anna Walentynowicz jest niestety lekko niezrównoważona..." (V. Schlöndorff, „Światło, cień i ruch. Moje życie i moje filmy", Warszawa 2009, s. 457).

Spotkanie dwóch kompleksów

Kłopot rodzi kłopot. Scenariusz tego filmu powstał niejako z agenturalnego kompleksu Lecha Wałęsy, któremu z pomocą spieszy również nieco zakompleksiony Andrzej Wajda – reżyser „zaangażowany", któremu znane są wszystkie „odcienie szarości" życia w komunizmie. W tym sensie wydaje się, że Wajda kręci niejako przy okazji także film o sobie. Kilkanaście lat temu próbował nawet wytłumaczyć swoją komunistyczną przeszłość pozytywnymi skutkami, z których korzystać miał również Wałęsa: „Polacy wzięli udział w komunistycznej przeszłości, ale gdyby wtedy, w roku 1945, inteligenci: profesorowie uniwersytetów, architekci i rozpoczynający świadome życie młodzi artyści... Gdybyśmy my wszyscy powiedzieli »nie« – kim byśmy byli dzisiaj? Wałęsa nie umiałby czytać ani pisać, a nami rządziłby Łukaszenko".

By sprostać tak wyłożonej filozofii determinizmu historycznego, Janusz Głowacki wszedł w rolę propagandysty, który od pierwszych stron scenariusza aż po ostatnie jego słowa stara się przede wszystkim wmówić widzowi, że Wałęsa nigdy nie był agentem bezpieki. Przy okazji również wykłada nam Wajdowską wersję dziejów PRL o tym, że robotnicy bez wsparcia „inteligentów" nie byliby w stanie racjonalnie sprzeciwić się władzy, a jedyną drogą prowadzącą do zmian w Polsce była postawa części inteligencji nastawionej na dialog i porozumienie z komunistami. Wobec tak zarysowanej idee fixe musiały ustąpić wszystkie fakty i detale historii, gdyż kłóciły się one z interpretacją własnej przeszłości zarówno przez Wałęsę, jak i Wajdę.

W październiku 2010 r. Andrzej Wajda, tłumacząc powody, dla których postanowił nakręcić film biograficzny o Lechu Wałęsie, powiedział, że nie może już dłużej obojętnie przyglądać się „tak zwanym historykom, którzy na usługach zgranych polityków fabrykują od nowa historię Polski według ich zamówień". „Dlatego wszystkich zainteresowanych tym, jak to było naprawdę, zapraszam na mój następny film" – dodawał Wajda. To bardzo ważna deklaracja reżysera filmu „Wałęsa".

Niestety, nie potwierdza jej znana mi treść scenariusza, który nakreślił pisarz Janusz Głowacki. Zamiast zapowiadanej prawdy mamy do czynienia z fałszerstwem, z rodzajem politycznej maczugi na wątpiących w wielkość Wałęsy. Za publiczne pieniądze, przy wsparciu elit rządzących, powstaje propagandowy film fałszujący nie tylko biografię Wałęsy, ale także dzieje polskiego oporu przeciwko komunizmowi. Należy zgodzić się z Bronisławem Wildsteinem, który odnosząc się do nowych pomysłów reżyserskich Wajdy, napisał niedawno: „Andrzej Wajda jest reżyserem świetnym. Dlaczego jednak, gdy podejmuje się robienia filmu o Wałęsie, wiemy, że będzie to wyłącznie hagiografia? Ano dlatego, że Wajda jest częścią establishmentu i robi film na zamówienie".

Głowacki manipuluje wiedzą historyczną, by na siłę zbudować pomnik Wałęsy – herosa, a przede wszystkim nieagenta, który zawsze perfekcyjnie rozwiązywał najtrudniejsze problemy, doprowadzając bezbłędnie do okrągłego stołu. Stąd w finałowych odsłonach scenariusza Wałęsa wypowiada święte dla Głowackiego i Wajdy słowa: „Nigdy nie zostałem złamany. Nigdy nie byłem agentem. A jeśli byli agenci, to oni byli moimi agentami, a nie ja ich".

Wałęsa dobry na wszystko


Cóż na to odpowiedzieć? Tylko tyle, że Wajda, Głowacki i ktokolwiek inny może sobie używać Wałęsy do wszystkiego. Ale historycznych ujęć dokumentujących realną tragedię tysięcy bezpośrednich ofiar, dramatu miasta i wydarzenia o epokowym znaczeniu dla całego narodu nie można wykorzystywać jako argumentu uwiarygodniającego opowieść radykalnie sprzeczną z prawdą dowiedzioną naukowo i znaną publicznie. Jeżeli nie zabrania tego indywidualne sumienie ludzi chcących rozpowszechniać kłamstwo, to godność pamięci narodowej wymaga, by stanąć w obronie elementarnego szacunku dla zabitych i rannych, dla bitych i szykanowanych bohaterów gdańskiego Grudnia '70. Również dla kilkudziesięciu znanych z imienia i nazwiska stoczniowców, na których donosił TW ps. Bolek.




KOMENTARZ


Plusy Dodatnie Plusy Ujemne
- CAŁOŚĆ
- Grzegorz Braun

VIDEO
http://www.youtube.com/watch?v=fPS9ppqMII4&feature=related


TW - Bolek cały Film o L.Wałęsie
VIDEO
http://www.youtube.com/watch?v=xM-1Ov9cpmM


Zakazany, ukrywany 27 lat film. CAŁOŚĆ !
- Jak TW Bolek - Wałęsa zniszczył pierwszą Solidarność
VIDEO
http://www.youtube.com/watch?v=EGJVfEIx6Uc


5000 dla Wałęsy . Anna Walentynowicz

VIDEO
http://www.youtube.com/watch?v=Ii-XBzSaHH8&feature=related


Anna Walentynowicz 1-4 Walczyliśmy o godność i szacunek /wywiad dla tv.rp.pl/

VIDEO
http://www.youtube.com/watch?v=AvnRd6-htdQ&feature=related




Źródło inf:
http://www.rp.pl/artykul/877157.html#.T7eu8joZJfc.facebook





Moje motto: Nie ma skutku bez przyczyny.


Rolling Eyes





Robert Majka , Solidarność Walcząca Przemyśl, 19 maja 2011r g.17.15
Kawaler KRZYŻA Kawalerskiego Orderu Odrodzenia Polski,
Nr 452-2009-17 nadany 9 grudnia 2009 przez prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej Lecha Kaczyńskiego.
Radny Rady Miasta Przemyśla (2002 - 2006)

www.sw.org.pl
http://swkatowice.mojeforum.net/temat-vt7234.html?postdays=0&postorder=asc&start=0
http://swkatowice.mojeforum.net/viewtopic.php?t=2988
http://tygodnik.onet.pl/35,0,14472,pierwsza_magdalenka,artykul.html
http://swkatowice.mojeforum.net/viewtopic.php?t=5131
http://www.polityczni.pl/oblicza_stanu_wojennego,audio,51,4505.html
http://home.comcast.net/~bakierowski/


Ostatnio zmieniony przez Robert Majka dnia Pon Sie 26, 2013 6:32 am, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email
Robert Majka
Weteran Forum


Dołączył: 03 Sty 2007
Posty: 2649

PostWysłany: Sro Maj 23, 2012 1:42 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

http://wzzw.wordpress.com/2012/05/23/oswiadczenie-lech-walesa-byl-tajnym-wspolpracownikiem-sb/


S t r o n a • byłych działaczy • Wolnych Związków Zawodowych Wybrzeża






OŚWIADCZENIE:


Lech Wałęsa był tajnym współpracownikiem SB


Posted in oświadczenia by Maciejewski Kazimierz on 23 Maj 2012
Lech Wałęsa był tajnym współpracownikiem Służby Bezpieczeństwa o pseudonimie Bolek, donosił na kolegów i brał za to pieniądze – czytamy w oświadczeniu podpisanym przez 712 osób m.in. ze świata nauki, kultury, mediów, działaczy opozycji demokratycznej w czasach PRL, duchownych czy działaczy społecznych.




Warszawa, 19 maja 2012 r.




Oświadczenie

Od 20 lat mamy do czynienia z wciąż ponawianymi próbami zakłamywania biografii Lecha Wałęsy, a w konsekwencji również i polskiej historii. W tym destrukcyjnym dziele, niestety, uczestniczą również sądy. Wydają one wyroki sprzeczne z udokumentowaną wiedzą historyczną.

Ofiarą tak pojętej „prawdy sądowej” stał się m.in. Krzysztof Wyszkowski.

Chcąc przerwać ten proces destrukcji polskiego życia publicznego, my, niżej podpisani – po zapoznaniu się z opracowaniami badawczymi oraz zawartymi w nich dokumentami historycznymi, których prawdziwość nie została podważona przez żadne poważne publikacje naukowe – stwierdzamy, iż według aktualnego stanu wiedzy:

1. Lech Wałęsa był w latach 70. (rejestracja czynna obejmuje okres 1970-1976) tajnym współpracownikiem Służby Bezpieczeństwa o ps. „Bolek”;
2. Donosił na kolegów i brał za to pieniądze;
3. W okresie urzędowania Lecha Wałęsy jako Prezydenta RP, wypożyczył on podstawowe dokumenty dotyczące swojej osoby, z których najważniejsze zaginęły i nigdy nie zostały zwrócone do archiwum.

W obronie prawdy historycznej oraz wolności słowa apelujemy do wszystkich ludzi dobrej woli o dołączenie się do naszego oświadczenia.


Protest ma charakter otwarty. Wszystkich, którzy pragną złożyć swój podpis pod oświadczeniem zapraszamy do wysyłania zgłoszeń na adres:

listwobroniewyszkowskiego@gmail.com

- z podaniem imienia, nazwiska, miasta i profesji -

lub do odwiedzenia strony www.petycje.pl



Cenckiewicz ujawnia dokumenty TW "Bolka"

http://fakty.interia.pl/raport/przeszlosc_walesy/news/cenckiewicz-ujawnia-dokumenty-tw-bolka,1800726




Donos TW "Bolka", czyli Lecha Wałęsy, opublikował wczoraj portal wpolityce.pl.


Jak czytamy w "Rzeczpospolitej", dokument z 12 stycznia 1971 roku udostępnił dr hab. Sławomir Cenckiewicz. Historyk dostał go parę dni temu od nieznanego nadawcy wraz z dwoma innymi dotyczącymi TW "Bolka" i pochodzącymi z początku lat 90.

Nie są to dokumenty nieznane wcześniej.

Donos z 1971 r. był znany w formie odbitki ksero rękopisu TW "Bolka". Obecnie opublikowana wersja to informacja agenturalna TW "Bolka" przepisana na maszynie, prawdopodobnie przez funkcjonariusza Urzędu Ochrony Państwa na początku lat 90., kiedy w archiwum urzędu odkryto akta dotyczące Lecha Wałęsy. Informację od źródła osobowego odebrał oraz opatrzył swoim komentarzem i podpisał oficer, który zwerbował Wałęsę - kpt. Edward Graczyk.

Przesłuchiwany przez IPN w 2008 r. Graczyk potwierdził autentyczność kserokopii pisemnego donosu Wałęsy.

Więcej na ten temat - w dzisiejszej "Rzeczpospolitej".

Źródło informacji: INTERIA.PL/Rzeczpospolita

http://fakty.interia.pl/raport/przeszlosc_walesy/news/cenckiewicz-ujawnia-dokumenty-tw-bolka,1800726





KOMENTARZ


UWAGA !

Mogą wystąpić trudności z wejściem na stronę z oświadczeniem.


Oświadczenie podpisałem w dniu 24 maja 2012.





Moje motto: Nie ma skutku bez przyczyny.


Rolling Eyes





Robert Majka , Solidarność Walcząca Przemyśl, 23 maja 2012r g.14.40
Kawaler KRZYŻA Kawalerskiego Orderu Odrodzenia Polski,
Nr 452-2009-17 nadany 9 grudnia 2009 przez prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej Lecha Kaczyńskiego.
Radny Rady Miasta Przemyśla (2002 - 2006)

www.sw.org.pl
http://swkatowice.mojeforum.net/temat-vt7234.html?postdays=0&postorder=asc&start=0
http://swkatowice.mojeforum.net/viewtopic.php?t=2988
http://tygodnik.onet.pl/35,0,14472,pierwsza_magdalenka,artykul.html
http://swkatowice.mojeforum.net/viewtopic.php?t=5131
http://www.polityczni.pl/oblicza_stanu_wojennego,audio,51,4505.html
http://home.comcast.net/~bakierowski/
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email
Robert Majka
Weteran Forum


Dołączył: 03 Sty 2007
Posty: 2649

PostWysłany: Pon Maj 28, 2012 7:28 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Historyczne spotkanie z śp. Anną Walentynowicz
w Węgrowie

VIDEO
http://www.youtube.com/watch?v=zf0C0qoGxwE&feature=related



Historyczne spotkanie z Andrzej Gwiazdą
w Węgrowie

VIDEO
http://www.youtube.com/watch?v=Dtbehv2Pw2E&feature=relmfu



Historyczne spotkanie z Pawłem Zyzakiem
w Węgrowie

VIDEO
http://www.youtube.com/watch?v=ZxpvcrEmCyw&feature=relmfu





Moje motto: Nie ma skutku bez przyczyny.


Rolling Eyes





Robert Majka , Solidarność Walcząca Przemyśl, 28 maja 2012r g.20.28
Kawaler KRZYŻA Kawalerskiego Orderu Odrodzenia Polski,
Nr 452-2009-17 nadany 9 grudnia 2009 przez prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej Lecha Kaczyńskiego.
Radny Rady Miasta Przemyśla (2002 - 2006)

www.sw.org.pl
http://swkatowice.mojeforum.net/temat-vt7234.html?postdays=0&postorder=asc&start=0
http://swkatowice.mojeforum.net/viewtopic.php?t=2988
http://tygodnik.onet.pl/35,0,14472,pierwsza_magdalenka,artykul.html
http://swkatowice.mojeforum.net/viewtopic.php?t=5131
http://www.polityczni.pl/oblicza_stanu_wojennego,audio,51,4505.html
http://home.comcast.net/~bakierowski/


Ostatnio zmieniony przez Robert Majka dnia Sro Lip 04, 2012 9:20 am, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email
Robert Majka
Weteran Forum


Dołączył: 03 Sty 2007
Posty: 2649

PostWysłany: Sro Lip 04, 2012 9:00 am    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Źródło inf: http://wzzw.wordpress.com/2012/07/04/naprawde-tak-nie-bylo/


NAPRAWDĘ TAK NIE BYŁO

Sławomir Cenckiewicz o scenariuszu Janusza Głowackiego do filmu Wajdy o Lechu Wałęsie



We własnej autobiografii pt. „Z głowy” pisarz Janusz Głowacki chwali się krytyką, jaką w czasach PRL obdarzył go Zdzisław Andruszkiewicz, kierownik wydziału prasy KC PZPR: „Głowacki odrzuca społeczne funkcje literatury, jej obowiązek uczestniczenia w socjalistycznej świadomości”. „Zupełnie wystarczy – pisze działacz partyjny – jeśli literatura będzie budzić wątpliwości, zmuszać do refleksji”. Okazuje się, że komunista chwalił go na wyrost, bo pół wieku później z determinacją wychowanka gomułkowskiego realizmu socjalistycznego „Głowa” tworzy kanon realizmu postkomunistycznego. Gwałci wątpliwości i zagłusza refleksję. Dwa lata temu Głowacki wydał „Good night Dżerzi” – biografię Jerzego Kosińskiego, którego fenomenalny sukces polegał na tym, że, jak pisał krytyk „wyczuł kraj i czasy. Wiedział dokładnie, co się sprzeda, co kupią wszyscy, w czym się zakochają”. Teraz postanowił tę samą metodę zastosować na własny koszt pisząc scenariusz do najnowszego filmu Andrzeja Wajdy pt. „Wałęsa” (blisko 100-stronicowa „wersja uzupełniona – robocza” z 28 marca 2012 r.).

Intencja twórców

Ale zapyta Czytelnik, czy historyk, a nie krytyk filmowy, ma w ogóle prawo oceniać scenariusz filmu, tym bardziej takiego, który jeszcze nie powstał? Odpowiadam – tylko wówczas, gdy twórcy filmu z góry zapewniają, że film nie jest dziełem czysto fabularnym, ale rodzajem paradokumentu opowiadającego historię prawdziwą. O tym filmie Andrzej Wajda mówił: „To jest najtrudniejszy film, jaki będę robił w życiu. (…) Chcę nadać mu charakter tego świata, który odszedł, którego już nie ma. Nawet, gdybym miał do dyspozycji najnowsze zdobycze technologii, nie chciałbym tworzyć w sposób sztuczny obrazu tamtych czasów.” „Filmowa opowieść rozpocznie się od udziału młodego robotnika w wydarzeniach grudnia 70. na Wybrzeżu. Skończy – słynnym wystąpieniem prezydenta w amerykańskim Kongresie w listopadzie 1989 roku, które rozpoczął od słów »My, naród«. (…) W filmie pojawią się materiały archiwalne, które będą współistnieć z fabułą, aby dać świadectwo prawdzie. (…) To nie może być film oparty tylko na aktorach. W archiwalnych sekwencjach pojawi się wiele postaci historycznych, uczestników tamtych wydarzeń. Te materiały, nie tylko polskie będą wspierać film i nadawać mu prawdę”. I rzeczywiście, scenariusz zawiera wiele scen dokładnie opisanych w źródłach (dokumentach partyjnych i SB) oraz relacjach świadków. Więcej – zawiera całe sekwencje oryginalnych zapisów z ulic Gdańska w Grudniu’ 70. Tyle, że traktuje te źródła i tę dokumentację archiwalną nad wyraz „twórczo”, czyli jednostronnie i wybiórczo, a czasem nawet absolutnie fałszywie. Zabieram głos właśnie dlatego, że przez lata badałem historię Grudnia’70 i Lecha Wałęsy, poznałem też wielu uczestników trójmiejskiej rewolty 1970 r. Przekłamań i przeinaczeń jest tak wiele, że nie sposób ich omówić w gazetowym tekście. Spośród licznego katalogu nonsensów, jakie zawiera scenariusz, zwracam uwagę jedynie na te, które stoją w sprzeczności z wiedzą historyczną.

Wmawianie dziecka w brzuch!

Głowacki rozpoczyna opowieść o Wałęsie od poniedziałku 14 grudnia 1970 r. I od razu rozmija się z prawdą! Opisuje Lecha klęczącego przed będącą w zaawansowanej ciąży żoną Danutą – „w miednicy myje jej nogi, bo przecież sama nie może dosięgnąć”. Według autora scenariusza, który w tym wypadku czerpię wiedzę z napisanej w 1987 r. „Drogi nadziei”, akurat tego dnia Wałęsa wziął dzień wolny. Nie zważając na proklamowany krótko po 6.00 rano strajk w Stoczni Gdańskiej (również na wydziale elektrycznym W-4, gdzie pracował), sprytny elektryk w zaledwie godzinę od wyjścia z domu nabywa „spod lady” wózek w domu towarowym. Nie zwracając uwagi na docierającą pod sklep demonstrację dobija transakcji w sklepowej pakamerze i wychodzi z wózkiem tylnym wyjściem. Przemierzając zadymione od gazu ulice śródmieścia Gdańska („Przewalające się tłumy. Dym, gaz, walki uliczne, opancerzone transportery, ZOMO, czołgi. Z dymu wynurza się Lech, idzie chroniąc bezcenny wózek”) pędzi do brzemiennej żony. Z opisu Głowackiego wynika, że Wałęsa znalazł się w samym centrum wojennego teatru, choć 14 grudnia walki uliczne w Gdańsku wybuchły dopiero po godzinie 17.00 w okolicach Domu Prasy (wcześniej miały miejsce potyczki z aktywem partyjnym w oddalonym o kilka kilometrów Gdańsku-Wrzeszczu), aby później przenieść się nieopodal siedziby wojewódzkiej PZPR i dworca głównego PKP. Gdy Wałęsa wraca z wózkiem do domu dokonuje się w nim niczym nieuzasadnionej przemiany – nagle sprawy publiczne uznaje za ważniejsze od rodzinnych. Jakby dotknięty iluminacją, równą tej, której doznał Szaweł na drodze do Damaszku, żegna się z Danutą w sposób świadczący o heroicznej decyzji podjęcia ryzyka utraty życia: „Lech zdejmuje zegarek i obrączkę, kładzie na stole. Danusia zdziwiona. Lech: »Jak nie wrócę to sprzedasz…«. Lech wychodzi”. Nie zważając na fakty Głowacki umieszcza Wałęsę w samym centrum walk ulicznych, w tłumie demonstrantów, na który nacierają jednostki ZOMO, gdzie próbuje ratować rannych i bitych przez milicję… Gdy wraca do domu zastaje w nim Danutę „w bólach porodowych leżącą na łóżku” i dwóch milicjantów, którzy go aresztują, a Danuta krzyczy z bólu i rzuca w ich stronę: „Wy nie jesteście ludzie”. W areszcie Wałęsa martwi się stanem żony i zwraca się do funkcjonariuszy SB: „Ja nawet nie wiem, czy urodziła… czy to syn, czy to córka”. A esbek odpowiada: „Dowiecie się za 5 lat”.

Siła faktów

Powyższy opis nie znajduje jakiegokolwiek pokrycia w faktach. Wałęsa od zawsze powtarzał, że nie brał udziału w poniedziałkowych demonstracjach w Gdańsku (zresztą w ogóle nigdy nie brał czynnego udziału w żadnych zamieszkach), a w grudniowy protest zaangażował się dopiero we wtorek 15 grudnia (m. in. Droga nadziei, Warszawa 1990, s. 56). Nie tylko nie uczestniczył w walkach z milicją i wojskiem (co podkreślała zawsze SB), ale właśnie w kluczowych dla przebiegu gdańskiego buntu dniach 14-15 grudnia 1970 r. robił coś zupełnie innego – prowadził jakieś rozmowy z bezpieką! Kluczowy dokument w tej sprawie zaginął po „wypożyczeniu” go przez Wałęsę w 1992 r. (S. Cenckiewicz, P. Gontarczyk, SB a Lech Wałęsa. Przyczynek do biografii, Gdańsk–Warszawa–Kraków 2008, s. 553). Nie jest też prawdą, że Wałęsa został zatrzymany przez milicję 14 grudnia, ponieważ zatrzymanie i kolejna runda rozmów z Wałęsą nastąpiła dopiero 19 grudnia. Wątpliwości budzi również rzekome wzięcie przez niego dnia wolnego od pracy. W autoryzowanej przez Wałęsę książce – Lech Wałęsa (z przedmową B. Geremka, wydania z 1981 i 1990 r., s. 2Cool znajdujemy świadectwo brygadzisty Henryka Lenarciaka: „O ile mi wiadomo, Wałęsa tego dnia nie zszedł ze statku na śniadanie. Także nie brał udziału w manifestacji pod budynkiem dyrekcji i nie był wśród tych, którzy wyszli ze stoczni. Zszedł ze statku dopiero na fajrant”. Przystąpienie Wałęsy do udziału w strajku miało miejsce dopiero dnia następnego, gdy protesty rozlały się na całe Trójmiasto. 15 grudnia Wałęsa wszedł do zorganizowanego przy aktywnym udziale dyrekcji Stoczni Gdańskiej tzw. pierwszego komitetu strajkowego, a później – kiedy zapadła już decyzja o wyjściu na ulicę – przeszedł obok Komitetu Wojewódzkiego PZPR i pobiegł samotnie, wyprzedzając tłum stoczniowców i nie mówiąc o tym kolegom, do Komendy Miejskiej MO.

Całość stworzonej przez Głowackiego fikcji obrazuje sprawa narodzin syna Wałęsy. W filmie ma to wymiar dramatu greckiego – w chwili, gdy żona rodzi pierworodnego syna, mąż i ojciec straceńczo staje w obronie Prawdy i Polski. W rzeczywistości pierwsze dziecko Wałęsów przyszło na świat dwa i pół miesiąca wcześniej, bo 6 października 1970 r.! (np. L. Wałęsa, Droga do prawdy. Autobiografia, Warszawa 2008, s. 37). Wspominając narodziny Bogdana, Danuta Wałęsa kwestionuje, tak dramatycznie akcentowany przez Głowackiego, opiekuńczy charakter swojego męża: „Mąż przyjął wieść o dziecku spokojnie. Myślę, że czuł się trochę zaniepokojony tym faktem. Może jeszcze nie do¬rósł do roli ojca? Pamiętam jego reakcję: bez entuzjazmu! Z tej okazji nie zdarzyło się nic szczególnego, uroczystego, co można zapamiętać. Kwiatów też nie kupił” (Marzenia i tajemnice, Kraków 2011, s. 56-57).

Robole – agenci

Fikcja opisu brzemiennej i osamotnionej Danuty, której mąż w tym czasie cierpi w areszcie, ma służyć uwolnieniu Wałęsy od zarzutu współpracy z SB. To przekonanie ma wzmocnić bardzo plastyczny opis scenerii, w jakiej rzekomo znalazł się Wałęsa uwięziony w kazamatach bezpieki. Aresztowani uczestnicy Grudnia ’70, mieli być jakoby hurtem zmuszani do zaprzedania się SB: „Poranieni ludzie na korytarzu leżą albo są szarpani, ciągnięci po ziemi, prowadzeni, wpychani do pokojów. Albo stoją twarzami do ściany z podniesionymi rękami. Krew na podłodze, gdzieś »ścieżka zdrowia«. W pokojach bici lub nie, podpisują papiery, nie czytając ich”.

Głowacki sugeruje, że wśród funkcjonariuszy SB toczyła się wówczas swego rodzaju rywalizacja, kto pozyska największą ilość współpracowników. „Mam spokojnie setkę podpisów, ale dojdę do 150-ciu…” – chwali się jeden z nich. Inny z kolei, przy dochodzących z okolicznych pomieszczeń krzyków i jęków bitych ludzi, zmuszał do podpisania zobowiązania: „Podpisujecie czy nie? Bo jest kolejka do podpisywania. Ludzie czekają. No?!”. Powyższy opis jest tylko w tym prawdziwy, że oddaje typową dla części warszawskiego salonu pogardę dla robotników, o których do dzisiaj mówi się, że szczególnie łatwo zgadzali się na współpracę z SB. Jest to wierutny fałsz krzywdzący gdańskich grudniowców, z których tylko nieliczni zgodzili na układ z bezpieką. W kwestii agentury warto przypomnieć, że na ponad tysiąc osób objętych w Gdańsku rozpracowaniem operacyjnym w okresie od 14 grudnia 1970 r. do 16 stycznia 1971 r. do współpracy z SB zdołano zwerbować łącznie 139 osób. Z tej grupy na współpracę z SB przystało zaledwie 34 pracowników Stoczni Gdańskiej im. Lenina. W tym Lech Wałęsa!

Fałsz założycielski

Ten karykaturalny opis skutków rewolty grudniowej w Gdańsku stanowi fałsz założycielski całego scenariusza filmu Wajdy. „Jak mi powiedzieli, że coś zrobią Danuśce albo dziecku, to ja bym wszystko podpisał. Znaczy wszystko, poza wyparciem się Pana Boga i zdradą kraju” – tłumaczy filmowy Wałęsa. Stanowi to jakby tło zmyślonej przez Głowackiego rozmowy werbunkowej. Według niej Wałęsa podpisał jedynie rodzaj deklaracji lojalności o „przestrzeganiu prawa i konstytucji” (po Grudniu ‘70 nie stosowano takiej procedury) i to dopiero po tym, jak zaproszony przez esbeka do okna zobaczył „dymy, czołgi, ZOMO”. Ignorując dostępne źródła, z których wiadomo, że formalny werbunek nastąpił prawdopodobnie 19 grudnia, że odebrano pisemne zobowiązanie do współpracy, zaś rejestracja agenturalna Wałęsy jako TW ps. „Bolek” miała miejsce dziesięć dni później (29 grudnia 1970 r.), Głowacki orzeka, że na nic oprócz „lojalki” Wałęsa nie chciał przystać. W jego wersji, na kolejne wezwania funkcjonariusza bezpieki (w domyśle kpt. Jerzego Graczyka) „podsuwającego Lechowi kolejne papiery” (agenturalne), Wałęsa reaguje dosadnie: „Chcecie mnie zrobić za psa?”. Czy ta scena ma być odpowiedzią na opublikowane relacje działaczy Wolnych Związków Zawodowych Wybrzeża dotyczące sławnej taśmy, na której w 1979 r. utrwalono zaskakujące wyznanie Wałęsy na temat kontaktów z SB? Przed laty pisał o tym m. in. Leszek Zborowski: „Po jednym ze spotkań w mieszkaniu Joanny i Andrzeja Gwiazdów Wałęsa poruszył temat Grudnia ’70. Wyznał niespodziewanie, że podczas zatrzymania przez SB krótko po tragicznych wypadkach identyfikował na pokazywanych mu zdjęciach i filmach stoczniowych kolegów. To wyznanie było szokiem nawet dla tych, którzy już wcześniej odnosili się do niego z pewną rezerwą. Zapytany, dlaczego to robił, odrzekł, że kiedy go przesłuchiwano, jeden z esbeków podprowadził go do okna wychodzącego na dziedziniec budynku bezpieki. Miała się tam znajdować ogromna liczba ludzi i sprzętu z przeznaczeniem do tłumienia ulicznych manifestacji. Wałęsa powiedział, że zrobiło to na nim ogromne wrażenie. Doszedł do wniosku, że dalszy opór nie ma sensu.” (L. Zborowski, „Solidarność” to nie Wałęsa. Wspomnienia o Wielkim Strajku (fragment), „Arcana”, 2006, nr 70–71, s. 168–169).

„Kaczyński pali kukłę Wałęsy”


Głowacki stara się za każdą cenę unieważnić wszelkie fakty potwierdzające współpracę Wałęsy z SB. Jakkolwiek nie ukrywa, że słyszał o przyznaniu się Wałęsy do kontaktów z SB, to forsuje pogląd, że sprawa została już w pełni wyjaśniona w 1979 r. i nie powinno się do niej więcej wracać. Tytułowemu bohaterowi wkłada w usta następujące słowa: „Jak wszedłem w te wolne związki, to ja im wszystko powiedziałem. Co podpisałem i jak. Że zbłądziłem, bo uwierzyłem, że to ludzie są. W wolnych związkach każdy szczegół znali i wiedzieli, że to jest gówno warte i póki im było ze mną po drodze, to im to jakoś nie przeszkadzało. Dopiero, jak się nasze drogi rozeszły, to się zaczęło skandowanie »Bolek do Moskwy«, palenie mojej kukły, że zdrajca. Nagle się okazało, że cały strajk w Stoczni zrobiło KGB. A nawet generał Jaruzelski osobiście powiedział, »że najlepszym argumentem na rzecz pana jest to, że gdyby pan był dyspozycyjnym wobec nas, to by pan nas nie obalił«”. I właśnie tym miejscu Głowacki decyduje się na pomysł, który dobitnie wskazuje prawdziwe intencje autorów filmu: „Tu ewentualne archiwalia: Kaczyński palący kukłę Wałęsy”. A przecież wydarzenie, o którym pisze Głowacki, nigdy nie miało miejsca. Nie wiadomo skąd Głowacki z Wajdą mieliby wydobyć zdjęcia lub filmy Kaczyńskiego palącego kukłę Wałęsy skoro sytuacji takiej nie było. Faktem jest, że pod koniec jednej z antyprezydenckich manifestacji (28 stycznia 1993 r.) spalono pod Belwederem kukłę „Bolka”, choć bez udziału Kaczyńskiego. Czarna legenda, jaką zbudowano wokół tej akcji, powinna być jednak rozpatrywana w kontekście działań operacyjnych i dezinformacyjnych Zespołu Inspekcyjno-Operacyjnego Gabinetu Szefa Urzędu Ochrony Państwa, którym z polecenia Andrzeja Milczanowskiego kierował płk Jan Lesiak.

Retusz dziejów


Przykrą dla historyka cechą scenariusza Głowackiego jest sposób pokazania ludzi, z którymi na przestrzeni lat Wałęsa popadał w konflikty. Zaszczyt życzliwego przybliżenia widzowi przypadł jedynie tym, którzy popierają dzisiaj Wałęsę i rząd – Bogdanowi Borusewiczowi (marszałek Senatu RP), Jerzemu Borowczakowi (poseł PO), Henryce Krzywonos (przyjaciółka Jolanty Kwaśniewskiej i Donalda Tuska), Tadeuszowi Fiszbachowi (komunista-przyjaciel „Solidarności”) czy, pokazywanych w materiałach archiwalnych, Tadeuszowi Mazowieckiemu i Bronisławowi Geremkowi. Natomiast współtwórcy WZZ Andrzej Gwiazda i Krzysztof Wyszkowski to jedynie postaci anonimowe – „KOR-owiec” i „KOR-owiec 2 w okularach”. Nieprzypadkowo to właśnie oni są najbardziej sceptyczni wobec przyjęcia Wałęsy do WZZ („sprawdzimy go. Od butów do czapki”), choć w rzeczywistości to Borusewicz miał wobec niego największe wątpliwości. Za to Wałęsa jest mężem opatrznościowym, który gani i poucza „uczniów” stylem Pana Jezusa z ewangelii św. Marka: „Ja chcę przybić do waszego brzegu, bo to jest dobry brzeg. A ten brzeg, do którego ja przybiję wyjdzie na swoje”. Ofiarą retuszowania historii padła też ś.p. Maryla Płońska, która 18 grudnia 1979 r. przemawiała pod stocznią w imieniu Wolnych Związków Zawodowych (nagranie z jej przemówieniem zachowało się w archiwach IPN). Głowacki o tym w ogóle nie wspomina, a głównym mówcą podczas obchodów rocznicowych Grudnia ’70 (podając przy okazji błędną datę manifestacji – 14 grudnia) mianuje rzekomo przemyconego „w kontenerze” Wałęsę, który przemawiał dopiero po Płońskiej. Ale w scenariuszu Głowackiego zamiast wartej zapamiętania postawy Płońskiej i dziesiątek jej podobnych działaczy ruchu oporu, na karty polskich dziejów wkraczają przy okazji „dobrzy” esbecy i milicjanci. W jednej ze scen, opisującej przewiezienie Wałęsy z dzieckiem do komisariatu MO (1979 r.), Głowacki umieścił milicjantkę – katoliczkę, która karmi piersią jego córkę: „Milicjantka rozpina mundur. Lech widzi, że ma ogromne piersi, a na szyi medalik z Matką Boską Częstochowską. Milicjantka bierze dziecko na ręce, siada i podaje mu pierś”.

Tancerka Walentynowicz

Hagiograficznemu obrazowi Wałęsy Głowacki przeciwstawia karykaturalny portret Anny Walentynowicz, która pojawia się trzykrotnie, lecz wyłącznie w kompromitujących ją opisach. Po raz pierwszy w rozmowie Danuty i Lecha Wałęsów, jako histeryczka i wariatka. 14 sierpnia 1980 r. czyli w dniu rozpoczęcia strajku w Stoczni Gdańskiej, Lech, zamiast stawić się na umówione spotkanie w stoczni, opowiada żonie, że wyrzucona z pracy Walentynowicz będąc na spotkaniu konspiracyjnym „udawała, że to nic, płakała, tańczyła. Że ją wyrzucili z roboty przed emeryturą”. Na to „zajęta dzieckiem” Danuta: „Tańczyła?”. Walentynowicz pojawia się ponownie przy okazji opisu wydarzeń z 16 sierpnia 1980 r., kiedy Wałęsa zakończył strajk. Rzecz jasna to nie ona ratuje protest, ale w gruncie rzeczy Henryka Krzywonos, której dosadne słowa rzucone w stronę Wałęsy: „Sprzedaliście nas!” zostały przez Głowackiego odpowiednio „poprawione” i od teraz brzmią bardziej elegancko: „Opuściliście nas!”. Dopiero po tych słowach Anna Walentynowicz i Alina Pieńkowska posłusznie „rozbiegają się w kierunku dwóch bram Stoczni”. Walentynowicz wkroczy na scenę jeszcze raz… ale już tylko w kontekście kolportowanych przez SB „fałszywek” o współpracy Wałęsy z SB w latach 80-tych. Sposób przedstawienia w scenariuszu filmu „Wałęsa” Anny Walentynowicz nie powinien nas w zasadzie dziwić. Kilka lat temu Volker Schlöndorff w ten sposób opisał swoją rozmowę z Andrzejem Wajdą na temat filmowej opowieści o „Solidarności”: „spytałem go o radę, a on stwierdził, że tę historię powinien opowiedzieć ktoś z zewnątrz, ktoś taki jak ja. Tylko żebym trzymał się z daleka od bohaterki tamtych wydarzeń, ponieważ Anna Walentynowicz jest niestety lekko niezrównoważona…” (V. Schlöndorff, Światło, cień i ruch. Moje życie i moje filmy, Warszawa 2009, s. 457).

Spotkanie dwóch kompleksów

Kłopot rodzi kłopot. Scenariusz tego filmu zrodził się niejako z agenturalnego kompleksu Lecha Wałęsy, któremu z pomocą spieszy również nieco zakompleksiony Andrzej Wajda – reżyser „zaangażowany”, któremu znane są wszystkie „odcienie szarości” życia w komunizmie. W tym sensie wydaje się, że Wajda kręci niejako przy okazji także film o sobie. Kilkanaście lat temu próbował nawet wytłumaczyć swoją komunistyczną przeszłość pozytywnymi skutkami, z których korzystać miał również Wałęsa: „Polacy wzięli udział w komunistycznej przeszłości, ale gdyby wtedy, w roku 1945, inteligenci: profesorowie uniwersytetów, architekci i rozpoczynający świadome życie młodzi artyści… Gdybyśmy my wszyscy powiedzieli »nie« – kim byśmy byli dzisiaj? Wałęsa nie umiałby czytać ani pisać, a nami rządziłby Łukaszenko”.

By sprostać tak wyłożonej filozofii determinizmu historycznego Janusz Głowacki wszedł w rolę propagandysty, który, od pierwszych stron scenariusza aż po ostatnie jego słowa, stara się przede wszystkim wmówić widzowi, że Wałęsa nigdy nie był agentem bezpieki. Przy okazji również wykłada nam wajdowską wersję dziejów PRL o tym, że robotnicy bez wparcia „inteligentów” nie byliby w stanie racjonalnie sprzeciwić się władzy, a jedyną drogą prowadzącą do zmian w Polsce była postawa części inteligencji nastawionej na dialog i porozumienie z komunistami. Wobec tak zarysowanej „idee fixe” musiały ustąpić wszystkie fakty i detale historii, gdyż kłóciły się one z interpretacją własnej przeszłości zarówno przez Wałęsę, jak i Wajdę.

Naprawdę tak nie było


W październiku 2010 r. Andrzej Wajda tłumacząc powody, dla których postanowił nakręcić film biograficzny o Lechu Wałęsie, powiedział, że nie może już dłużej obojętnie przyglądać się „tak zwanym historykom, którzy na usługach zgranych polityków fabrykują od nowa historię Polski według ich zamówień”. „Dlatego wszystkich zainteresowanych tym, jak to było naprawdę, zapraszam na mój następny film” – dodawał Wajda. To bardzo ważna deklaracja reżysera filmu „Wałęsa”. Niestety, nie potwierdza jej znana mi treść scenariusza, który nakreślił pisarz Janusz Głowacki. Zamiast zapowiadanej prawdy mamy do czynienia z ordynarnym fałszerstwem, z rodzajem politycznej maczugi na wszystkich wątpiących w wielkość Wałęsy. Za publiczne pieniądze, przy wsparciu elit rządzących, powstaje propagandowy film fałszujący nie tylko biografię Wałęsy, ale również dzieje polskiego oporu przeciwko komunizmowi. Należy zgodzić się z Bronisławem Wildsteinem, który odnosząc się do nowych pomysłów reżyserskich Wajdy napisał niedawno: „Andrzej Wajda jest reżyserem świetnym. Dlaczego jednak, gdy podejmuje się robienia filmu o Wałęsie, wiemy, że będzie to wyłącznie hagiografia? Ano dlatego, że Wajda jest częścią establishmentu i robi film na zamówienie”.

Głowacki manipuluje wiedzą historyczną, by na siłę zbudować pomnik Wałęsy – herosa, a przede wszystkim nie-agenta, który zawsze perfekcyjnie rozwiązywał najtrudniejsze problemy doprowadzając bezbłędnie do „okrągłego stołu”. Stąd w finałowych odsłonach scenariusza Wałęsa wypowiada święte dla Głowackiego i Wajdy słowa: „Nigdy nie zostałem złamany. Nigdy nie byłem agentem. A jeśli byli agenci, to oni byli moimi agentami, a nie ja ich”.

Cóż na to odpowiedzieć? Tylko tyle, że Wajda, Głowacki i ktokolwiek inny może sobie używać Wałęsy do wszystkiego. Ale historycznych ujęć dokumentujących realną tragedię tysięcy bezpośrednich ofiar, dramatu miasta i wydarzenia o epokowym znaczeniu dla całego narodu, nie można wykorzystywać, jako argumentu uwiarygodniającego opowieść radykalnie sprzeczną z prawdą dowiedzioną naukowo i znaną publicznie. Jeżeli nie zabrania tego indywidualne sumienie ludzi chcących rozpowszechniać kłamstwo, to godność pamięci narodowej wymaga, by stanąć w obronie elementarnego szacunku dla zabitych i rannych, dla bitych i szykanowanych bohaterów gdańskiego Grudnia ‘70. Również dla kilkudziesięciu znanych z imienia i nazwiska stoczniowców, na których donosił TW ps. „Bolek”.

Sławomir Cenckiewicz • wpolityce.pl

Doktor habilitowany, były pracownik Instytutu Pamięci Narodowej, autor książek, w tym takich bestsellerów jak “Oczami bezpieki: szkice i materiały z dziejów aparatu bezpieczeństwa PRL”, Kraków: Wyd. Arcana, 2005, “SB a Lech Wałęsa. Przyczynek do biografii”, Warszawa 2008 (współautor), “Anna Solidarność. Życie i działalność Anny Walentynowicz na tle epoki (1929-2010)”, Zysk i S-ka, 2010.

(Artykuł ukazał się w tygodniku “Uważam Rze”. Publikujemy za zgodą Autora.)

fot. Adam Warżawa / PAP



Źródło inf: http://wzzw.wordpress.com/2012/07/04/naprawde-tak-nie-bylo/



KOMENTARZ



Plusy Dodatnie Plusy Ujemne
- CAŁOŚĆ
- Grzegorz Braun

VIDEO
http://www.youtube.com/watch?v=fPS9ppqMII4&feature=related


TW - Bolek cały Film o L.Wałęsie
VIDEO
http://www.youtube.com/watch?v=xM-1Ov9cpmM


Zakazany, ukrywany 27 lat film. CAŁOŚĆ !
- Jak TW Bolek - Wałęsa zniszczył pierwszą Solidarność
VIDEO
http://www.youtube.com/watch?v=EGJVfEIx6Uc


5000 dla Wałęsy . Anna Walentynowicz

VIDEO
http://www.youtube.com/watch?v=Ii-XBzSaHH8&feature=related


Anna Walentynowicz 1-4 Walczyliśmy o godność i szacunek /wywiad dla tv.rp.pl/

VIDEO
http://www.youtube.com/watch?v=AvnRd6-htdQ&feature=related





[size=24] Moje motto: Nie ma skutku bez przyczyny.



Rolling Eyes





Robert Majka , Solidarność Walcząca Przemyśl, 4 lipca 2012r g.10.00
Kawaler KRZYŻA Kawalerskiego Orderu Odrodzenia Polski,
Nr 452-2009-17 nadany 9 grudnia 2009 przez prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej Lecha Kaczyńskiego.
Radny Rady Miasta Przemyśla (2002 - 2006)

www.sw.org.pl
http://swkatowice.mojeforum.net/temat-vt7234.html?postdays=0&postorder=asc&start=0
http://swkatowice.mojeforum.net/viewtopic.php?t=2988
http://tygodnik.onet.pl/35,0,14472,pierwsza_magdalenka,artykul.html
http://swkatowice.mojeforum.net/viewtopic.php?t=5131
http://www.polityczni.pl/oblicza_stanu_wojennego,audio,51,4505.html
http://home.comcast.net/~bakierowski/


Ostatnio zmieniony przez Robert Majka dnia Pon Sie 26, 2013 6:36 am, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email
Robert Majka
Weteran Forum


Dołączył: 03 Sty 2007
Posty: 2649

PostWysłany: Pią Sie 23, 2013 2:00 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Krzysztof Wyszkowski o infiltracji Polonii agenturą i o Lechu Wałęsie

DVD
http://www.youtube.com/watch?v=TPbgRztzzV0


Na wypadek, gdyby wcześniejszy film nie działał
DVD


http://www.frequency.com/video/krzysztof-wyszkowski-o-infiltracji/114439947/-/5-22607


Spotkanie z 9 maja 2013 r . , Krzysztofa Wyszkowskiego z torontońską Polonią. Wyszkowski snuje opowieść
o swoich doświadczeniach w Wolnych Związkach Zawodowych, Lechu Wałęsie, Grudniu 1970 roku, o współczesnej Polsce.
Warto obejrzeć.




Moje motto: Nie ma skutku bez przyczyny.


Rolling Eyes





Robert Majka , Solidarność Walcząca Przemyśl, 23 sierpnia 2013 r g.15.00
Kawaler KRZYŻA Kawalerskiego Orderu Odrodzenia Polski,
Nr 452-2009-17 nadany 9 grudnia 2009 przez prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej Lecha Kaczyńskiego.
Radny Rady Miasta Przemyśla (2002 - 2006)

www.sw.org.pl
http://swkatowice.mojeforum.net/temat-vt7234.html?postdays=0&postorder=asc&start=0
http://swkatowice.mojeforum.net/viewtopic.php?t=2988
http://tygodnik.onet.pl/35,0,14472,pierwsza_magdalenka,artykul.html
http://swkatowice.mojeforum.net/viewtopic.php?t=5131
http://www.polityczni.pl/oblicza_stanu_wojennego,audio,51,4505.html
http://home.comcast.net/~bakierowski/
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email
Grzegorz - Wrocław
Moderator


Dołączył: 09 Paź 2007
Posty: 4333

PostWysłany: Sob Wrz 07, 2013 10:45 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Myślę, że ta książka dr S.Cenckiewicza poszerzy naszą wiedzę co do faktu bohaterstwa vs. agenturalności Lecha Wałęsy: "WAŁĘSA, CZŁOWIEK Z TECZKI". (Już pod koniec września nowatorska książka Sławomira Cenckiewicza o Lechu Wałęsie!

Tak demaskatorskiej książki o Lechu Wałęsie jeszcze nie było! Ostry, odkrywczy i nowatorski publicystyczno-historyczny pamflet będący odpowiedzią na zalew kłamstwa o „naszej ikonie”. Kontrapunkt do filmu Andrzeja Wajdy!)

Poniższe słowa, skierowane przez bohatera tytułowego pod adresem Autora (wtedy jeszcze zapewne przyszłego) wydają się być doskonałą, dodatkową jej rekomendacją:
„Takie zniewagi nie mogą być darowane. Za krzywdy jakie mi wyrządziłeś zapłacisz Centkiewicz” - 24 II 2012 r.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Robert Majka
Weteran Forum


Dołączył: 03 Sty 2007
Posty: 2649

PostWysłany: Sob Lis 23, 2013 9:40 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Wieczór autorski Sławomira Cenckiewicza - "Lech Wałęsa. Człowiek z teczki" (15.10.2013)
DVD
http://www.youtube.com/watch?v=crEzS8Ng7Y4



Źródło inf: http://www.naszdziennik.pl/mysl/60424,tajemnice-lecha-walesy.html#.UpCTQjFPDtw.facebook

Sobota, 23 listopada 2013 (02:04)


Tajemnice Lecha Wałęsy





Chciałem was poinformować oficjalnie, że Wałęsa to nasz człowiek, współpracujemy z nim, także finansowo”…

Czy ktokolwiek z milionów Polaków, śledzących w sierpniu 1980 roku w Wolnej Europie strajk Stoczni Gdańskiej, mógł przypuścić, że tak właśnie Stanisław Kowalczyk, szef komunistycznego MSW, uspokaja przywódcę partii Edwarda Gierka? I że nie kłamie? Słowa te przytacza w swojej najnowszej książce „Wałęsa. Człowiek z teczki” Sławomir Cenckiewicz, od lat przedzierający się przez archiwalia, by ujawnić prawdę o „narodowej ikonie”.

Grzech pierworodny


Do dziś niejasna pozostaje rola Wałęsy podczas krwawego Grudnia ’70 w Stoczni Gdańskiej. Badacz przypomina, że rozmowy SB z Wałęsą nocą z 13 na 14 grudnia, a więc w przeddzień wybuchu strajku, zbiegły się w czasie z wprowadzeniem do stoczni pracowników operacyjnych SB w celu kontrolowania coraz gorętszych nastrojów. „Pewnym jest – pisze Sławomir Cenckiewicz – że rozmowy z Wałęsą musiały być związane z początkiem protestu w Stoczni”, i dodaje: „Wałęsa wszedł prawdopodobnie w poufny kontakt z bezpieką, zanim jeszcze doszło do decydującej eskalacji grudniowego protestu i jego formalnego werbunku 19 grudnia!”.

Grzechu pierworodnego, który zaprowadził Wałęsę na równię pochyłą, dopuścił się on, zdaniem Cenckiewicza, właśnie przed strajkiem. Po raz pierwszy usłyszał słowo „zdrajca!”, gdy pokazał się w oknie obleganej przez robotników Komendy Miejskiej MO przy ul. Świerczewskiego. Wciąż nie wiadomo ani jak, ani po co się tam dostał. Dziś rozpowszechnia legendę, jakoby usiłował „negocjować” z milicjantami”, „rozegrać sprawę po swojemu” – jakoby właśnie wtedy narodzić się miał przyszły „mąż stanu”, widzący szerzej i dalej niż inni.

Kiedy „uśmiercony” przez bezpiekę na potrzeby postępowania przed sądem lustracyjnym w 2008 roku kpt. Edward Graczyk zwerbował Wałęsę 19 grudnia 1970 roku, ten okazał się „bezwzględny wobec kolegów, na których donosił – pisze Cenckiewicz.

– Śledził ich, podsłuchiwał, dostarczał bezpiece ich rękopiśmienne notatki, by porównać charakter pisma z kolportowanymi ulotkami, a jak nie znał nazwiska, to opisywał w szczegółach i ich sylwetki, zapewniając, że ustali, jak się nazywają”. Od dawna wiadomo, że identyfikował znajomych sfilmowanych i sfotografowanych podczas rozruchów. Płacono mu za to dobrze – tak dobrze, że kolegom opowiadać musiał o swoim niebywałym szczęściu w totolotku… A kiedy przestał być potrzebny, wydzwaniał tygodniami do prowadzącego go oficera, nachalnie narzucając się z propozycjami współpracy.

Zdemaskowane mity

Najbardziej interesujące w książce „Wałęsa. Człowiek z teczki” jest to, co autor – historyk trzymający się twardo dowiedzionych faktów – musi pozostawić niedopowiedziane. Nurtuje go sprawa Sierpnia ’80 roku i roli, jaką wówczas odegrał Wałęsa.

O tym, że władze traktowały go jako swojego do chwili zakończenia przezeń strajku, wiemy z różnych źródeł. Kim jednak był dla nich potem, gdy dzięki m.in. Annie Walentynowicz postanowiono kontynuować protest z żądaniem zalegalizowana Wolnych Związków Zawodowych? W stoczni potrzebny był przywódca, koniecznie robotnik.

„Lechu”, rozbiwszy strajk, zniknął, wrócił jednak do zakładu, gdzie znalazł się między młotem a kowadłem: zdenerwowanymi działaczami WZZ a czuwającą bezpieką. I stało się tak, że jego awanturze ze zwolennikami strajku zaczęła przysłuchiwać się grupka stoczniowców.

„Ludzie nie byli pewni, co się dzieje. Ktoś zaczął wpychać wodza na wózek, a inni zaczęli skandować jego imię. W tej sytuacji nie miał żadnego wyboru, jak chwycić za mikrofon i zacząć mówić” – te słowa świadka wydarzeń cytuje Cenckiewicz, dodając: „W takich sytuacjach nawet niewielka, ale dobrze zorganizowana grupa, która w sposób zdyscyplinowany wykonuje rozkazy, potrafi skutecznie sterować nastrojami i działaniami wielkich mas ludzkich. SB taką organizacją dysponowała. Czy jej użyła, by obsadzić i umocnić Wałęsę na pozycji lidera? Na pewno SB mogła znów być usatysfakcjonowana…”.

Kiedy już został wodzem „Solidarności”, tajemnicą poliszynela stały się jego obyczajowe ekscesy – schadzki organizowane przez kierowcę o podejrzanie dużych prerogatywach, Mieczysława Wachowskiego. Ich dokumentacja trafiła, jak podaje autor, w 1981 i 1982 roku do przedstawicieli Watykanu.

Gdy Wałęsa uwierzył po Sierpniu w swoją charyzmę, nadszedł czas wyrzucania z „S” osób mogących go zdemaskować. Wszak sam wyznał, że donosił, w chwili słabości lub z głupoty, m.in. Annie Walentynowicz, Joannie i Andrzejowi Gwiazdom i Kazimierzowi Szołochowi, autentycznemu przywódcy stoczniowego Grudnia. Zasługi tego ostatniego przypisał, rzecz jasna, sobie.

Znana skądinąd rozpaczliwa szamotanina przewodniczącego między władzą a kolegami z „S” staje się zrozumiała, gdy Cenckiewicz cytuje Stanisława Kanię, następcę Gierka: „Postępujmy ostrożnie, bo go obalą. (…) Wałęsa jest potrzebny (…). Stał się już instytucją i parawanem, za którym można manipulować ’Solidarnością’”.

Autor pisze o zagadkowych posunięciach „wodza”, takich jak próba nawiązania kontaktów z KGB w 1981 roku nad głowami władz PRL; o sprawach niby znanych, lecz nabierających w nieobciążonej aparatem naukowym książce mocniejszej wymowy: o wiernopoddańczym zachowaniu Wałęsy po 13 grudnia 1981 roku, gdy on był „gościem władz”, a tysiące działaczy „S” siedziały w więzieniach, wierząc, że „Lechu” się trzyma; o jego zobowiązaniach wobec aparatu przed zwolnieniem; o przyczynach wysłania pamiętnego listu do Jaruzelskiego od „kaprala Wałęsy”; o bezmiernym zdumieniu, że „S” jeszcze istnieje po przyjeździe z Arłamowa do Gdańska; o niechętnym stosunku do „radykała” bł. ks. Jerzego Popiełuszki. I wreszcie o rozbijaniu podziemnej „S” przez powoływanie struktur „nowej ’Solidarności’”.

Cenckiewicz celnie puentuje lata 80., mówiąc o holowaniu przez władze „wiernego neosolidarnościowego partnera z Matką Boską w klapie, z którym można było w przyszłości zawrzeć prawdziwą transakcję epoki – Okrągły Stół i bezkonfliktowe przejście z PRL do postkomunizmu”.

Lektura „Człowieka z teczki” pozostawia obraz krętacza chytrego na pieniądze, zdrajcy i mitomana wierzącego, że jest potomkiem cesarza rzymskiego Walensa z IV w. po Chrystusie. A nade wszystko człowieka opętanego strachem przed ujawnieniem prawdy o jego życiu.

„Jest prawda i półprawda”

Także o jego życiu sprzed ery „Lecha”. Autor sięga po świadectwa ludzi pamiętających młodego Wałęsę, chuligańskie wybryki na mazowieckiej wsi. Rozmawia ze świadkami tragicznej historii jego nieślubnego syna Grzesia, którego się wyrzekł; odnajduje „podmytą przez deszcze mogiłę” bez tabliczki z nazwiskiem. „Wiadomo tylko, że Wałęsa zainteresował się grobem, gdy został prezydentem, ale nie po to, by uczcić pamięć pierworodnego, tylko żeby ją zatrzeć” – pisze. Po co wyciągać te brudy – mógłby ktoś spytać. Autor tłumaczy, że sprawa syna „jest jeszcze jednym świadectwem kłamstwa III RP związanym z nieodkrytą do końca przeszłością Lecha Wałęsy”.

Przeciwstawiając się hagiograficznemu przesłaniu filmu Andrzeja Wajdy, Cenckiewicz kreśli obraz kombinatora rządzącego się w Państwowym Ośrodku Maszynowym w Łachocinie jak na własnym podwórku. Ważne są te początki zawodowego życia byłego prezydenta, ponieważ wówczas ukształtowała się jego „socjalistyczna mentalność, przeniesiona na postawę lat następnych, gdy miał realny wpływ na losy państwa”. To z tamtych czasów wyniósł przekonanie, że „jest mniejsze większe zło, jest prawda i półprawda, a nawet ćwierćprawda, pamięć może być niepamięcią, bo to, co było, może po prostu przestać istnieć, przeszłość można ukształtować w dowolny sposób, a za dokonywane wybory można nie ponosić odpowiedzialności”.

Obrońca postkomuny


Ten, któremu czasem roi się, że w pojedynkę „obalił komunizm”, oczekuje świadectwa moralności od Jaruzelskiego i Kiszczaka, umawia się z dawnymi ubekami, szukając pomocy – jak to uczynił w czerwcu 2008 roku, spotykając się na lotnisku im. Lecha Wałęsy z mjr. Jerzym Frączkowskim, u którego UOP znalazł w 1993 r. mikrofilmy z tysiącem stron dokumentów obciążających „ikonę”. Jego paniczny lęk potęguje świadomość, że materiały kompromitujące czekają gdzieś na półkach w instytucjach obcych państw, m.in. w Moskwie.

Dlaczego „sprawy Wałęsy” nie można odłożyć ad acta? Bo jako prezydent „gwarantował osłabionej Moskwie geopolityczne status quo, deklarując, że Polska nie będzie zgłaszać swoich proatlantyckich aspiracji”. Bo wymyślił NATO-bis, a on i jego wiceminister obrony Bronisław Komorowski „fraternizowali się z najbardziej gorliwymi oficerami stanu wojennego”. Bo, wreszcie, obalenie przezeń rządu Jana Olszewskiego miało „swój kontekst interesu rosyjskiego i postsowieckiego w wojsku polskim”, a ze swojego gabinetu „uczynił rodzaj urzędu grupującego takich jak on byłych, wszelkiego rodzaju agentów komunistycznych”.

Koniec końców, pisze Cenckiewicz, „spełnił wyznaczoną mu przez Jaruzelskiego rolę obrońcy postkomunizmu”. Ile nieszczęść ściągnął na Polskę? Jakie decyzje wagi państwowej podjął w interesie ochraniających go służb? Co zrobił pod presją grup biznesowych o ubeckim rodowodzie? Ten, kto podjął się pracy nad rozwikłaniem kłamstwa, któremu na imię „Wałęsa”, uchylił drzwi do prawdy o III RP.

Od poprzednich publikacji dotyczących roli „Bolka” w historii Polski od Grudnia ’70 ta różni się lekką, publicystyczną formą. Tym, którym zabraknie w niej aparatu naukowego, przypomnieć wypada, że autor ma prawo formułować twierdzenia obalające oficjalną wersję biografii Lecha Wałęsy i identyfikować go jako bezpieczniacką wtyczkę i donosiciela, bowiem źródłowe dowody potwierdzające ten fakt zawarł w obszernej książce „SB a Lech Wałęsa. Przyczynek do biografii”, wydanej wspólnie z Piotrem Gontarczykiem przez IPN w 2008 roku.

Historyk obnażający Wałęsę mimo wszystko współczuje mu. „Nawet ten nieszczęśnik może któregoś dnia przemówić ludzkim, szczerym, własnym głosem. Gdy odejdą Jaruzelski i Kiszczak, ’ikona’ może poczuć się wolna od zagrożenia z ich strony. Może więc któregoś dnia zrobi nam niespodziankę. Bo przecież póki człowiek żyje, żyje z nim jego sumienie…”.






-------------------------------------------------------------

Sławomir Cenckiewicz, Wałęsa. Człowiek z teczki, Poznań 2013 Książkę Sławomira Cenckiewicza „Wałęsa. Człowiek z teczki” (Poznań 2013) można nabyć w księgarniach „Naszego Dziennika”: – w Warszawie, al. Solidarności 83/89, tel. (22) 850 60 20, – w Krakowie, ul. Starowiślna 49, tel. (12) 431 02 45.

Księgarnia w Krakowie prowadzi także sprzedaż wysyłkową. Zamówienia można kierować na adres e-mail: zamowienia@naszdziennik.pl

KOMENTARZ




Wałęsa. Człowiek z teczki
Sławomir Cenckiewicz

Tak demaskatorskiej książki o Lechu Wałęsie jeszcze nie było! Ostry, odkrywczy i nowatorski publicystyczno-historyczny pamflet będący odpowiedzią na zalew kłamstwa o „naszej ikonie”. Kontrapunkt do filmu Andrzeja Wajdy!
Tym razem Sławomir Cenckiewicz - popularny historyk, znany dotąd z opasłych i naukowych tomów, wspiął się nawyżyny publicystyki i napisał wreszcie książkę bez przypisów, w przystępnej formie odsłaniającą nowe i skrywane fakty. Wałęsa. Człowiek z teczki to jaskrawa prawda o esbeckich źródłach mitu Wałęsy. To oskarżenie elit III RP -okrągłostołowego sojuszu nomenklatury z jej agentami i „pożytecznymi idiotami” - o sprzeniewierzenie się i poniżenie narodowego ruchu „Solidarności”.
Wolisz prawdę od kłamstwa? Czujesz sie oszukany przez tandem Jaruzelski-Wałęsa? Pozostajesz lojalny wobec Sierpnia '80 i idei „Solidarności”? Koniecznie przeczytaj prawdziwą książkę zamiast oglądać fałszywy film!





Moje motto: Nie ma skutku bez przyczyny.


Rolling Eyes





Robert Majka , Solidarność Walcząca Przemyśl, 23 listopada 2013 r
Kawaler KRZYŻA Kawalerskiego Orderu Odrodzenia Polski,
Nr 452-2009-17 nadany 9 grudnia 2009 przez prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej Lecha Kaczyńskiego.
Radny Rady Miasta Przemyśla (2002 - 2006)

www.sw.org.pl
http://swkatowice.mojeforum.net/temat-vt7234.html?postdays=0&postorder=asc&start=0
http://swkatowice.mojeforum.net/viewtopic.php?t=2988
http://tygodnik.onet.pl/35,0,14472,pierwsza_magdalenka,artykul.html
http://swkatowice.mojeforum.net/viewtopic.php?t=5131
http://www.polityczni.pl/oblicza_stanu_wojennego,audio,51,4505.html
http://home.comcast.net/~bakierowski/
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Strona Główna -> Dyskusje ogólne Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 9, 10, 11
Strona 11 z 11
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz dołączać plików na tym forum
Możesz ściągać pliki na tym forum