|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Jadwiga Chmielowska Site Admin
Dołączył: 02 Wrz 2006 Posty: 3642
|
Wysłany: Sro Lip 09, 2008 6:49 am Temat postu: Miłosierdzie według "Gazety Wyborczej" |
|
|
http://www.rp.pl/artykul/157563.html
Miłosierdzie według "Gazety Wyborczej"
Barbara Kalabińska
Dziesięć lat milczałam o okolicznościach choroby i śmierci Jacka Kalabińskiego, korespondenta „Gazety Wyborczej” w Waszyngtonie w latach 1991 – 1997. Uważałam, że nie mam moralnego prawa oceniać postępowania innych. Zarazem było mi bardzo trudno przez te dziesięć lat zapomnieć obraz Jacka w cierpieniu i chorobie.
Miłosierdzie według „Gazety Wyborczej” – odpowiedź Pawła Ławińskiego, zastępcy redaktora naczelnego „GW”
Miłosierdzie według „Gazety Wyborczej” – Barbara Kalabińska w odpowiedzi na list wiceszefa „GW” Pawła Ławińskiego
Teraz przerywam milczenie sprowokowana „sprawą Maleszki”. W tej historii, jak w soczewce, skupia się dwuznaczność kryteriów, jakimi kieruje się kierownictwo „Gazety Wyborczej”. Z jednej strony „Gazeta” latami kryje, chroni i opłaca gangstera moralnego, jakim jest Maleszka, nazywając to „aktem miłosierdzia chrześcijańskiego” oraz stosowaniem kryteriów „socjalnych i humanitarnych”. Określa ponadto samą siebie jako „ofiarę”, a Maleszkę jako „tragiczną postać”.
Z drugiej strony to samo kierownictwo „Wyborczej” pozbawiło pracy swojego wieloletniego korespondenta Jacka Kalabińskiego, gdy był śmiertelnie chory i Jego życie zbliżało się do końca. Wobec Jacka Kalabińskiego „GW” nie zdobyła się ani na „akt miłosierdzia chrześcijańskiego”, ani na zastosowanie kryteriów „socjalnych i humanitarnych”.
Jacek umarł w wieku 59 lat, 24 lipca 1998 r. Chorował półtora roku. Zaczął pluć krwią, kiedy wreszcie w lutym 1997 dał się zawieźć do szpitala. Spędził tydzień na reanimacji. Każdego dnia ważyło się Jego życie. Drugi tydzień spędził na oddziale onkologicznym. Tu amerykańskiego korespondenta „Gazety Wyborczej” odwiedził bawiący w Waszyngtonie Adam Michnik. Miał okazję na własne oczy zobaczyć, jak ciężki jest stan Jacka. Michnik, żegnając się ze mną przy szpitalnej windzie, powiedział: „Jesteś dzielna. Dasz sobie radę”.
Znaczenie słów Michnika zrozumiałam w pełni miesiąc później. Wtedy, miesiąc po wyjściu Jacka ze szpitala, 24 marca 1997 r., zadzwoniła do Niego Helena Łuczywo, zastępca Adama Michnika. Rozmowa przebiegła następująco (co przepisuję z diariusza, bo pamięć jest ułomna):
Helena Łuczywo: Jak się czujesz?
Jacek Kalabiński: Lepiej. Właśnie szykuję się wrócić do pisania.
Helena Łuczywo: Nie musisz. Właśnie dyskutowaliśmy tu w redakcji i zdecydowaliśmy, że „Gazeta” nie może ponosić ryzyka trzymania nieubezpieczonego korespondenta.
Jacek Kalabiński: ??
Helena Łuczywo: Zaraz dostaniesz faksem zwolnienie. Widzisz, nie jesteśmy bezwzględnymi kapitalistami, tylko humanitarnymi demokratami, dlatego nie dzwoniliśmy do ciebie w lutym, kiedy gorzej się czułeś.
Jacek Kalabiński został pozbawiony pracy i poczucia bezpieczeństwa, gdy potrzebował go najbardziej. Helena Łuczywo usiłowała namówić Jacka do jak najszybszego powrotu do Warszawy, nie oferując żadnego konkretnego stanowiska w „Gazecie”. Powiedziała: „jak przyjedziesz, to pogadamy”. Była głucha na argumenty kontynuowania leczenia na miejscu, w Stanach. Na to, że rok szkolny naszej – wówczas 13-letniej – córki kończył się w czerwcu, że zlikwidowanie domu i przeprowadzka wymagają czasu i sił.
A Jacek był chory. Bardzo chory. Ale mimo to stale i dużo pracował. Inaczej nie potrafił. Z humanitarną pomocą przyszła Jackowi „Rzeczpospolita” w osobach Maćka Łukasiewicza i Kazia Dziewanowskiego. Gdy umierał 24 lipca 1998, od trzech tygodni był na etacie w tym dzienniku. Umarł przed ekranem komputera z zaczętą korespondencją. Przedtem nadał codzienną korespondencję do polskiej sekcji stacji BBC. O Jego profesjonalizmie mówi to, że w tej ostatniej korespondencji nie było słychać stojącej przy Nim śmierci. Umarł 15 minut później. Miał 59 lat. _________________ Jadwiga Chmielowska Przewodnicz?ca Oddzia?u Katowice i Komitetu Wykonawczego "Solidarnosci Walcz?cej" |
|
Powrót do góry |
|
|
Piotr Hlebowicz Site Admin
Dołączył: 15 Wrz 2006 Posty: 1166
|
Wysłany: Sro Lip 09, 2008 10:38 am Temat postu: |
|
|
Cynizm "Gazety Wyborczej" jest nieskonczenie wielki. Bodajze w 1993 umieszczono na lamach "GW" korespondencje z Kazachstanu, w ktorej pomowiono mnie o robienie wlasnych interesow i wykorzystywania naiwnosci mieszkajacych tam Polakow. Mialem jakoby sprzedawac "zaproszenia repatriacyjne". Wiele musialem sie nameczyc, zanim nie zamiescili przeprosin (i to gdzies w tyle malymi literami). Pierwsze moje listy do Michnika pozostaly bez odzewu. Dopiero list napisany przez znajomego adwokata, ktory postraszyl procesem, wywolal "laskawa" reakcje tej gazety. Od jakiegos czasu "GW" nie bore do rak. Nie wiem nawet ile kosztuje egzemplarz. Gdyby czesc spoleczenstwa, ktore ma podobne poglady do moich calkowicie zbojkotowala "GW" (a wiec jej nie KUPOWALA), gdyby biura PIS codziennie kupowaly nie Wyborcza a inne gazety, sadze, ze za jakis czas GW stalaby sie dziennikiem na marginesie. Coz, niestety nie zawsze chcemy podjac meska decyzje. |
|
Powrót do góry |
|
|
Marek-R Weteran Forum
Dołączył: 15 Wrz 2007 Posty: 1476
|
Wysłany: Sro Lip 09, 2008 12:30 pm Temat postu: |
|
|
Zgadza się Panie Piotrze, napisałem to przy innej okazji, że aby zmienić dzisiejszą rzeczywistość, społeczeństwo musiałoby zdać obywatelski egzamin, ale na to się najwyraźniej póki co nie zapowiada. W pewnych momentach społeczeństwo polskie, a przynajmniej jego część zachowuje się jak przysłowiowy Murzyn, wabiony tandetnym świecidełkiem. Tak też i było podczas ostatnich wyborów w październiku 2007. Potem zaczęło się "wołanie o miłość i zaufanie" i nikt lub prawie nikt z szanownych naszych współobywateli, nie zadał sobie trudu dokonania pobieżnej choćby analizy tego zawołania i nie postawił sobie pytania, czy aby na pewno są to słowa ze sfery polityki, czy może raczej z nauk przedmałżeńskich, a do polityki pasują jak przysłowiowa pięść do oka. Co się zaś tyczy głównego wątku który Pan poruszył - no cóż tylko dobra oczyszczalnia jest nam tutaj w stanie pomóc.
Marek Radomski - Rada Oddziałowa SW - Jelenia Góra. _________________ "Platforma jest przede wszystkim wielk?
mistyfikacj?. Mamy do czynienia z elegancko
opakowan? recydyw? tymi?szczyzny lub nowym
wydaniem Polskiej Partii Przyjació? Piwa....." - Stefan Niesio?owski - "Gazeta Wyborcza" nr 168 - 20 lipca 2001. |
|
Powrót do góry |
|
|
Grzegorz - Wrocław Moderator
Dołączył: 09 Paź 2007 Posty: 4333
|
Wysłany: Sro Lip 09, 2008 1:25 pm Temat postu: |
|
|
Panie Marku,
Gdyby było tak, że "społeczeństwo musiałoby zdać obywatelski egzamin" to demokracja przestałaby się opłacać czołowym demokratom. Rzecz przecież polega na tym, że tuba propagandy 'kszatłtuje opinię społeczną' po to, aby ta opinia wymogła pożądane przez kształtujących działania, lub by im (jeśli są wykonywane) nie przeszkadzała. W ten sposób stado baranów zgodnie zmierza tam, gdzie go naganiacze kierują, radośnie pobekując i tratując te osobniki, które chciałyby pobiec w innym kierunku, a nie np. do rzeźni. |
|
Powrót do góry |
|
|
Esse Quam Videri Weteran Forum
Dołączył: 13 Sty 2008 Posty: 756 Skąd: Tczew
|
Wysłany: Sro Lip 09, 2008 1:37 pm Temat postu: Wybiórcze miłosierdzie "Wybiórczej" |
|
|
Wybiórcze miłosierdzie "Wybiórczej"
Cytat: | Dziesięć lat milczałam o okolicznościach choroby i śmierci Jacka Kalabińskiego, korespondenta „Gazety Wyborczej” w Waszyngtonie w latach 1991 – 1997. [...] kierownictwo „Wyborczej” pozbawiło pracy swojego wieloletniego korespondenta Jacka Kalabińskiego, gdy był śmiertelnie chory i Jego życie zbliżało się do końca. Wobec Jacka Kalabińskiego „GW” nie zdobyła się ani na „akt miłosierdzia chrześcijańskiego”, ani na zastosowanie kryteriów „socjalnych i humanitarnych”. Jacek umarł w wieku 59 lat, 24 lipca 1998 r. Chorował półtora roku. [...] amerykańskiego korespondenta „Gazety Wyborczej” odwiedził bawiący w Waszyngtonie Adam Michnik. Miał okazję na własne oczy zobaczyć, jak ciężki jest stan Jacka. [...] Znaczenie słów Michnika zrozumiałam w pełni miesiąc później. Wtedy, miesiąc po wyjściu Jacka ze szpitala, 24 marca 1997 r., zadzwoniła do Niego Helena Łuczywo, zastępca Adama Michnika. [...] >>Helena Łuczywo: [...] Właśnie dyskutowaliśmy tu w redakcji i zdecydowaliśmy, że „Gazeta” nie może ponosić ryzyka trzymania nieubezpieczonego korespondenta. [...] Zaraz dostaniesz faksem zwolnienie. Widzisz, nie jesteśmy bezwzględnymi kapitalistami, tylko humanitarnymi demokratami, dlatego nie dzwoniliśmy do ciebie w lutym, kiedy gorzej się czułeś.<< Jacek Kalabiński został pozbawiony pracy i poczucia bezpieczeństwa, gdy potrzebował go najbardziej. Helena Łuczywo usiłowała namówić Jacka do jak najszybszego powrotu do Warszawy, nie oferując żadnego konkretnego stanowiska w „Gazecie”. Powiedziała: „jak przyjedziesz, to pogadamy”. [...] |
NA TYM PRZYKŁADZIE "GAZETA WYBORCZA"
(a konkretnie: syn funka KPP Ozjasza Szechtera Adam Michnik oraz córka funka KPP Ferdynanda Chabera Helena Łuczywo)
POKAZAŁA, JAK KOMUNA TRAKTUJE LUDZI, KTÓRZY
BYLI JEJ KIEDYŚ POTRZEBNI, ALE PRZESTALI BYĆ.
Gdy red. Jacek Kalabiński był zdrowy i dla "GW" przydatny, pisał m. in. o aferze FOZZ, co zostało potem podsumowane przez prof. Mirosława Dakowskiego i prof. Jerzego Przystawę następująco:
"Szczytowym przykładem dezinformacji uprawianej przez >>Gazetę Wyborczą<< były relacje Jacka Kalabińskiego z Nowego Jorku, który >>zupełnie przypadkiem<< odnalazł w jednym z banków nowojorskich (DLF Finance) kwotę, jakiej podobno brakowało dyrektorowi FOZZ do rozliczenia. Okazało się, że pieniądze te leżą sobie najspokojniej w banku, a tylko nie ma ich jak odebrać, bo FOZZ został zlikwidowany, a Żemek siedzi w więzieniu. Przy czym, co najzabawniejsze, kwota okazała się śmiesznie mała: 1 236 tys. USD. Wyłaniał się więc klarowny obraz: tu jacyś frustraci i maniacy wysuwają absurdalne oskarżenie o rabunek wielu miliardów dolarów, gdy w rzeczywistości chodzi o niewiele więcej niż jeden milion! Na dodatek ten milion nie może się doczekać, żeby polska władza go podjęła. Tymczasem władze wcale się do tego nie kwapią i, pomimo monitów nowojorskiego banku, natomiast w jakichś tajemniczych celach trzymają w więzieniu Bogu ducha winnego Grzegorza Żemka. Rewelacje pana Kalabińskiego zajęły dwie strony >>Gazety Wyborczej<<. Protesty i sprostowanie Prokuratury zamieszczone były w kąciku, w dwuzdaniowej notce. [...] Przypomnijmy też, że p. Pacewicz w czerwcu ub. r. pisał, że >>w aferze FOZZ<< poszukiwana jest kwota 175 tysięcy dolarów, a więc 1,7 miliarda złotych. Kwotę tę zagraniczny as >>Gazety Wyborczej<< Jacek Kalabiński podniósł w listopadzie do 1,3 mln dolarów a więc ca. 13 miliardów zł. W styczniu p. Bikont pisze o 1,7 biliona, a więc o ok. 10 milionów dolarów. Jeśli jej się te liczby po prostu nie mylą, to... poczekajmy, może w czerwcu lub lipcu łaskawie dorzuci jeszcze jedno zero."
(Jerzy Przystawa i Mirosław Dakowski, "Via bank i FOZZ. O rabunku finansów Polski", wydawnictwo "Antyk", Komorów 1992, str. 66/67 i 161).
O roli funków KPP oraz o dzisiejszych wpływach, wywieranych przez nich (a raczej – przez członków ich rodzin), napisałem (głównie cytując Leszka Żebrowskiego) w: http://swkatowice.mojeforum.net/viewtopic.php?p=10107#10107.
_________________ facet wyznaj?cy dewiz? Karoliny Pó?nocnej: Esse Quam Videri
Ostatnio zmieniony przez Esse Quam Videri dnia Czw Lip 10, 2008 11:48 pm, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
Marek-R Weteran Forum
Dołączył: 15 Wrz 2007 Posty: 1476
|
Wysłany: Czw Lip 10, 2008 7:32 am Temat postu: |
|
|
Grzegorz - Wrocław napisał: | Gdyby było tak, że "społeczeństwo musiałoby zdać obywatelski egzamin" to demokracja przestałaby się opłacać czołowym demokratom. |
Zgoda, ale tylko wtedy jeżeli określenie mówiące o czołowych demokratach weźmiemy w cudzysłów.
Grzegorz - Wrocław napisał: | Rzecz przecież polega na tym, że tuba propagandy 'kszatłtuje opinię społeczną' po to, aby ta opinia wymogła pożądane przez kształtujących działania, lub by im (jeśli są wykonywane) nie przeszkadzała. W ten sposób stado baranów zgodnie zmierza tam, gdzie go naganiacze kierują, radośnie pobekując i tratując te osobniki, które chciałyby pobiec w innym kierunku, a nie np. do rzeźni. |
Tak jest - i to właśnie ten pomyślnie zdany obywatelski egzamin, powinien skutkować tym, że przeważająca część społeczeństwa przestałaby tego typu działaniom ulegać w ogóle, a przynajmniej w dużo mniejszym stopniu.
Marek Radomski - Rada Oddziałowa SW - Jelenia Góra. _________________ "Platforma jest przede wszystkim wielk?
mistyfikacj?. Mamy do czynienia z elegancko
opakowan? recydyw? tymi?szczyzny lub nowym
wydaniem Polskiej Partii Przyjació? Piwa....." - Stefan Niesio?owski - "Gazeta Wyborcza" nr 168 - 20 lipca 2001. |
|
Powrót do góry |
|
|
Grzegorz - Wrocław Moderator
Dołączył: 09 Paź 2007 Posty: 4333
|
Wysłany: Wto Lip 15, 2008 11:37 pm Temat postu: |
|
|
Panie Marku,
Domaga się Pan ode mnie cudzysłowów. A kto to są czołowi demokraci? Czyż nie są to ci, którzy stoją na czele? A wśród tych, co stoją na czele, czy potrafi Pan wymienić choćby jednego, który nie byłby 'demokratą', niezależnie od tego ile ma się miru dla demokracji. Ja niestety im dłużej patrze na demokrację, tym bardziej wydaje mi się, że i tu dobrze zagrałaby parafraza znanego nam: "Socjalizm - tak, wypaczenia - nie!", oczywiście w formie "Demokracja - tak, wypaczenia - nie". Jakoś mi się trudno tej czystej, niewypaczonej (bez cudzysłowów) demokracji gdziekolwiek dopatrzeć. Gdzie nie popatrzę, to wszedzie pełno takich, którzy chcieliby reprezentować w imię ideałów i obietnic. A po wyborach... Chyba nie muszę kontynuować.
PS. Przepraszam za odejście od tematu zasadniczego. |
|
Powrót do góry |
|
|
Tomasz Strzyżewski Weteran Forum
Dołączył: 12 Sty 2008 Posty: 147
|
Wysłany: Sro Lip 16, 2008 9:36 am Temat postu: |
|
|
Grzegorz - Wrocław napisał: | Panie Marku,
Ja niestety im dłużej patrze na demokrację, tym bardziej wydaje mi się, że i tu dobrze zagrałaby parafraza znanego nam: "Socjalizm - tak, wypaczenia - nie!", oczywiście w formie "Demokracja - tak, wypaczenia - nie". Jakoś mi się trudno tej czystej, niewypaczonej (bez cudzysłowów) demokracji gdziekolwiek dopatrzeć. |
Święta racja! Rozpowszechniony jest niestety odruch rzadko uświadamianego sobie pomijania w ocenach "realnej demokracji" obecności w tymże systemie ośrodka władzy czwartej - tzw. władzy opiniotwórczej, jako funkcjonalnego elementu współtworzącego ten system. A przecież nie trudno jest - o ile się tylko tego chce - dostrzec związek pomiędzy rzekomym "demokratyzmem" całego systemu a brakiem tej właściwości w jednym (i to najważniejszym) z czterech jego składowych podzespołów. (Odsyłam nieśmiało do popełnionej przeze mnie książki "Matrix, czy Prawda Selektywna?", wydanej przez wrocławskie "Wektory" i przepraszam za całą tę dygresję).
TS _________________ Kto pot?pia cenzur?, by nast?pnie samemu j? stosowa?, mo?e by? tylko durniem lub hipokryt?. |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz dołączać plików na tym forum Możesz ściągać pliki na tym forum
|
Załóż bezpłatnie forum phpbb2 lub phpbb3 na Forumoteka.pl
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|