Forum  Strona Główna

 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Z teczką do gwiazd

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Strona Główna -> Dyskusje ogólne
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Maciej
Weteran Forum


Dołączył: 02 Wrz 2006
Posty: 1221

PostWysłany: Wto Wrz 23, 2008 7:20 pm    Temat postu: Z teczką do gwiazd Odpowiedz z cytatem

http://blog.rp.pl/rybinski/2008/09/21/z-teczka-do-gwiazd/

Maciej Rybiński
Z teczką do gwiazd
Aleksander Wolszczan zapowiedział, że wynosi się z Polski, kraju, w którym wyciąga się ludziom życiorysy. Co można do tego dodać? Chyba wyrazić żal, że nie opuścił PRL

Bertrand Russel uważał, że ludzkość rozwijała się zbyt szybko intelektualnie i zbyt wolno moralnie. Dlatego jesteśmy nadto sprytni, ale moralnie niedojrzali. Karl Popper sądził, że jest akurat odwrotnie – ludzie są zbyt poczciwi i zanadto głupi, dlatego bardzo łatwo ulegają argumentom apelującym nie tylko do ich interesu, ale i do poczucia moralnego, nie będąc w stanie dokonać ich krytycznej oceny.

W naszym życiu publicznym mamy do czynienia z wypadkami i zjawiskami potwierdzającymi obie te diagnozy. Fakt, że rządy, w znaczeniu także symbolicznym, duchowym, sprawują amoralni cwaniacy, a szantażowi moralnemu ulegają znacznie liczniejsi poczciwcy i frajerzy, jest raczej przygnębiający.

Talent i małość

Psychologiczną osobliwością jest trudność, jaką sprawia przeciętnemu człowiekowi akceptacja faktu, że ktoś może być w jakiejś dziedzinie wielce utalentowany, a jednocześnie ograniczony umysłowo i niewrażliwy moralnie. Podziw dla wyjątkowych umiejętności uniemożliwia praktycznie sprawiedliwą ocenę postępowania.

Świństwa życiowe pisarza łatwiej usprawiedliwiamy i wybaczamy niż łajdactwa stróża nocnego. Im bardziej odległa od naszych życiowych horyzontów jest umiejętność i dziedzina sprawności, tym większa staje się nasza tolerancja. Im większy szacunek dla rzemiosła, tym niższe kryteria moralne.

Znakomity fizyk jądrowy może liczyć na większe pobłażanie niż linoskoczek, choć dla nas równie niemożliwe jak zrozumienie teorii czasu i przestrzeni jest przejście po linie przez Wielki Kanion Kolorado.

Nie różnię się pod tym względem specjalnie od przeciętnej. Także odczuwam instynktowny szacunek dla niezwykłych umiejętności i talentów, więc mam skłonność do relatywizowania przewin czy odrażających nawet zachowań ludzi wybitnych w jakiejś dziedzinie, szczególnie w takiej, o której sam nie mam bladego pojęcia. A jej doskonałe opanowanie wydaje mi się czynem nadludzkim.

Palił, ale się nie zaciągał

Toteż kiedy ogłoszono informację o współpracy z SB wybitnego astronoma Aleksandra Wolszczana (największy polski astronom od czasów Kopernika – zapewniała TVN), polskiego kandydata do Nagrody Nobla, zacząłem pisać tekst nie tyle w obronie uczonego, ile relatywizujący jego życiowe potknięcie. Zacząłem rozważać kontekst, wpisywać Wolszczana w czas historyczny i realia PRL.

W pierwszym odruchu wziąłem nawet za dobrą monetę tytuł z „Dziennika”: „Współpracował, ale nikomu nie zaszkodził”. Nie dostrzegłem nawet jego śmieszności i analogii z Clintonowskim: paliłem trawkę, ale się nie zaciągałem. Byłem pełny dobrej woli.

Gdybym ten tekst skończył, napisałbym mniej więcej tak: w plotkarskim szumie lustracyjnym tracimy z oczu to, co najważniejsze. Gdzieśmy właściwie żyli. Co to było za państwo, które podstępem, szantażem, przemocą zmuszało astronomów do udawania, że są gotowi donosić na kolegów. W czyim interesie to robiono i kto na tym korzystał, że upadlano ludzi z gruntu przyzwoitych, przymuszano ich do krętactwa, kombinowania i kłamstw, do wykrętów. Dlaczego wybitnie zdolny, rokujący największe nadzieje, naukowiec musiał żyć ze świadomością, że tylko wtedy ma szanse na naukowy rozwój, dokonania, kontakty ze światową nauką, kiedy będzie prowadził podwójne życie, kiedy uda, że się ześwinił. Pokładałem taką ufność w profesorze, że nigdy bym nie napisał: kiedy się ześwini.

Miałem zamiar zaapelować do Instytutu Pamięci Narodowej, aby ujawniając podobne przypadki, podawał równocześnie imiona i nazwiska wszystkich funkcjonariuszy SB, którzy brali udział w moralnym negliżowaniu każdego TW. A także to, co robią teraz i jak się im powodzi. Aby ogłaszano, do kogo w aparacie partyjnym trafiały raporty SB powstałe na podstawie rozmów i doniesień tajnych współpracowników. Też po nazwisku i z informacją, czym ci panowie zajmują się dzisiaj.

Goła wiedza o tym, że ktoś był TW, wydawała mi się niewystarczająca i krzywdząca. Społecznie niesprawiedliwa. Utrudniająca młodzieży zrozumienie epoki PRL i meandrów życiowych ludzi, którym przyszło w niej mieszkać i pracować. Na dodatek na naukowej niwie.

Wybitność ogranicza odpowiedzialność

Tak chciałem napisać. Ale w „Rzeczpospolitej” mam felieton tylko raz w tygodniu i chęć napisania od momentu, w którym trzeba to zrobić, oddzieliło kilka dni. Czas, w którym Aleksander Wolszczan sam wziął sprawy w swoje ręce i sam poddał ocenie moralnej swoje postępowanie. Nie było już ani sensu, ani powodu pisania tego tekstu.

Okazało się, że profesor jest tego samego zdania co większość Polaków, co ja sam – wybitność w jakiejś dziedzinie ogranicza odpowiedzialność. Zwłaszcza kiedy samemu jest się wybitnym.

Aleksander Wolszczan zapowiedział wybitnie i dobitnie, że wynosi się z Polski, kraju, w którym wyciąga się ludziom życiorysy i współpracę. Co można do tego dodać? Chyba wyrazić żal, że nie opuścił PRL, kraju, który te życiorysy kształtował. Jak się wydaje, do dziś.

_________________
Maciej
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Grzegorz - Wrocław
Moderator


Dołączył: 09 Paź 2007
Posty: 4333

PostWysłany: Wto Wrz 23, 2008 8:28 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Taki sposób patrzenia na ludzi wynika z tego co mamy w świecie bajek, gdzie jedna dobra cecha pociąga drugą, a ta kolejne. Tak więc królewicz może być tylko młody, dobry, hojny, bogaty, urodziwy i wykluczone, by miał jakąkolwiek choćby najdrobniejszą wadę. Podobnie jak czarny charakter nie może mieć żadnej cechy dobrej - musi być wstrętny, stary, chciwy, głupi ... Na dodatek, gdy to kreowanie cech wzięły w swe ręce profesjonalne firmy, to potrafią wykreować ... na herosa i wierzący w bajkę lud ma bożyszcze, za którym pójdzie jak na bal, bez względu na to, co mógłby powiedzieć o swym Apollinie gdyby tylko zechciał otworzyć własne oczy i przez chwilę się zastanowić nad tym co widzi.
W ten sposób obecnymi herosami stają się piłkarze, tancerze, aktorzy, którzy w programach tv typu "sami swoi" (ta sama grupa to na scenie to na widowni) lansują takie same jak oni miernoty na wzorce do naśladowania. Przecież piłkarz wypowiadający się jako autorytet na tematy polityczne wygląda równie śmiesznie jak polityk na boisku - i ten sam z grubsza styl prezentuje. Dla zmainy optyki proszę sobie przypomnieć jakie wrażenie robią w Polsce pokazy z propagandowych 'walk' jakiegoś rosyjskiego judo Putina, a jakie miały robić i robiły wrażenie na tych dla kogo były przygotowane - tj na rosyjskim pospólstwie - a może podobnie jak i u nas nie tylko ten target uległ 'dobrym wieściom'. Wszak wykształciuchy są wszędzie.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Marek-R
Weteran Forum


Dołączył: 15 Wrz 2007
Posty: 1476

PostWysłany: Sro Wrz 24, 2008 7:37 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Wielkość i małość.

W tym przypadku, wielkość i małość przesuwają sie przed oczami w przedziwnych pląsach. Wielki uczony, trzeba to obiektywnie w oparciu o opinie ludzi z tego kręgu przyznać, ale używając dosłowności mały człowiek, wielka świnia - donosiciel, w tym na własną rodzinę. Mały konfident, dążący do wielkości w zupełnie innej dziedzinie działalności człowieka. Małość i wielkość w jednej parze tutaj chodzą. Wielkość umysłu i moralna małość - czyżby jedno w służbie drugiego?. Brak sił żeby ustanowić hierarchię wartości, czy po prostu zwykła w tej materii obojętność?. Dopuszczając się czynów, przypisywanych ludziom o karłowatej moralności, dostąpił zaszczytu bycia wielkim. Gigant, a zarazem karzeł. Teraz najwyraźniej sądząc że go nie rozumiemy, chce nas "ukarać", wynosząc się z Polski. Czyli po raz kolejny kierując się małymi pobudkami, wielkość odpłynie w siną dal?. Jeżeli w tej chwili, kiedy już wiadomo co wiadomo, swoje priorytety ustawia tak jak ustawia, to niechaj odpływa. Czy będziemy płakać zależy już tylko od nas. Ale pewne jest, że kiedy będzie już sam i daleko, z całą pewnością przyjdzie refleksja czego było więcej.





Marek Radomski - Rada Oddziałowa SW - Jelenia Góra.

_________________
"Platforma jest przede wszystkim wielk?
mistyfikacj?. Mamy do czynienia z elegancko
opakowan? recydyw? tymi?szczyzny lub nowym
wydaniem Polskiej Partii Przyjació? Piwa....." - Stefan Niesio?owski - "Gazeta Wyborcza" nr 168 - 20 lipca 2001.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Strona Główna -> Dyskusje ogólne Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz dołączać plików na tym forum
Możesz ściągać pliki na tym forum