Forum  Strona Główna

 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Tajemnicza gra marszałka Komorowskiego

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Strona Główna -> Dyskusje ogólne
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Grażyna Witebska
Bywalec Forum


Dołączył: 17 Gru 2007
Posty: 35

PostWysłany: Sro Paź 01, 2008 8:47 am    Temat postu: Tajemnicza gra marszałka Komorowskiego Odpowiedz z cytatem

Tajemnicza gra marszałka Komorowskiego
2008-09-30 (10:27)

WSI były zaangażowane w nielegalny handel bronią. Dostarczano ją między innymi arabskim terrorystom antyamerykańskim oraz kolumbijskim, a także mafii rosyjskiej. Organizował to kontrwywiad, który w latach dziewięćdziesiątych bezpośrednio nadzorował Bronisław Komorowski.

Z Antonim Macierewiczem, przewodniczącym Komisji Weryfikacyjnej WSI, rozmawia Leszek Misiak:

Czego się boi marszałek Bronisław Komorowski?

- Należy o to spytać marszałka Komorowskiego. Ostatnio kilkakrotnie widziałem marszałka w stanie silnego podenerwowania. Pierwszy raz, gdy pytano go o związaną z WSI spółkę „Pro civili”. Drugi raz niedawno, gdy pytano go o kontakty z Leszkiem Tobiaszem i Aleksandrem L. Marszałek nie chciał odpowiedzieć na pytania posłów z komisji sprawiedliwości dotyczące tej sprawy. A przecież na świecie wyżsi rangą urzędnicy państwowi odpowiadają na pytania komisji parlamentarnych.

Nie chodzi o to, by marszałek się tłumaczył – ze względu na jego rangę w strukturze państwa i w Sejmie. Komisja sprawiedliwości zwróciła się z prośbą o rozmowę, chciała bowiem poznać wyjaśnienia marszałka w związku z jego spotkaniami z Tobiaszem i Aleksandrem L., chciała, by szerzej umotywował swoje działania. Tego nie da się wyjaśnić w czasie konferencji prasowej. W odpowiedzi usłyszeliśmy, że… się śmieje w nos posłom. Taka demonstracja i nonszalancja wobec posłów miała miejsce chyba tylko 1992 r., wtedy, kiedy obalano rząd Jana Olszewskiego.

Czy marszałek obawia się szczegółowych pytań?

- Myślę, że ktoś doradził marszałkowi złą taktykę. Tę sprawę należy jak najszybciej wyjaśnić – trudno sobie wyobrazić, że uda się ją przeczekać, przemilczeć… Pan Komorowski nie powinien pokrzykiwać, drwić z posłów, atakować Jarosława Kaczyńskiego. Nie mam wątpliwości, że będzie musiał, jak każdy polityk na tak wysokim szczeblu, zrelacjonować opinii publicznej to, co jest niejasne w jego postępowaniu. Im szybciej to zrobi, tym lepiej dla niego i dla PO.

Wyjaśnijmy, o co chodzi. Do marszałka Sejmu przychodzą dwaj byli oficerowie, ppłk Tobiasz z WSI i płk L. z WSW…

- Obaj byli w WSI i w WSW. L. był szkolony przez KGB w Moskwie w latach 80., w WSI był krótko, przyszedł jako pułkownik i w tym stopniu odszedł, ale już z etatem i wynagrodzeniem generalskim. Zajmował się najważniejszymi osobami w wojsku. Awans finansowy L. nie był przypadkowy, był swoistą nagrodą za dokonania. Musiał to aprobować ówczesny wiceminister obrony Bronisław Komorowski, który był odpowiedzialny za kontrwywiad, gdzie służył płk L. Tobiasz z kolei penetrował środowiska dziennikarskie, Kościół, wykorzystywany był do zadań specjalnych.

Obaj pułkownicy, bohaterowie głośnej afery, przychodzą do Komorowskiego – płk L., według prokuratury korumpujący płk. Tobiasza, i zaraz potem rzekomo korumpowany przez niego Tobiasz. Może zastawili zasadzkę na marszałka?

- Może, ale on przecież zabezpieczył się przed prowokacją. Nie przyjął panów Tobiasza i L. z ulicy, tylko już po rozmowach z dwiema bardzo zaufanymi osobami. Jedna z nich to gen. Józef Buczyński. Komorowski zna go od wielu lat – mianował go w swoim czasie szefem kadr MON. Jak wynika z zeznań pana marszałka, to on wprowadził płk. L. po ustaleniu, co ma być tematem rozmowy. Druga osoba to Jadwiga Zakrzewska, która z rekomendacji pana Komorowskiego została wiceministrem obrony, a obecnie dzieli z nim biuro poselskie. To pani Zakrzewska zapowiedziała wizytę Tobiasza. Myślę więc, że pan marszałek Komorowski świadomie zaangażował się w prowokację, która była skierowana przeciwko Komisji Weryfikacyjnej.

Z jakich powodów marszałek miałby działać przeciwko Komisji?

- Wrogość wobec Komisji demonstrował wielokrotnie, to była pochodna jego związków z WSI, których nie ukrywał. Wspierał i ochraniał WSI przez minione lata i głosował przeciwko ustawie o rozwiązaniu WSI.

Może nie wiedział, czym były WSI, nie znał ich przestępczej działalności?

- Można założyć, że w 1990 r., gdy przyszedł do MON, nie wiedział, że 300 oficerów kierujących tą służbą było ukształtowanych przez KGB i GRU. Cały trzon WSI to byli ludzie z punktu widzenia kontrwywiadowczego zależni od służb rosyjskich. Jeśli ktoś przechodzi tak intensywne szkolenia, jakie oni przeszli w Moskwie, jest dla tamtych służb przejrzysty, pozostawia po sobie kartotekę, gdzie są szczegóły jego życia rodzinnego, intymnego, zawodowego, intelektualnego. Komorowski teoretycznie mógł tego początkowo nie wiedzieć, ale jako historyk i opozycjonista musiał zdawać sobie z tego sprawę. Ale Bronisław Komorowski także w latach 90. manifestował zdecydowanie negatywny stosunek do lustracji i dekomunizacji w wojsku. Wtedy, gdy struktury postkomunistyczne były najsłabsze, a opinia publiczna pamiętała zbrodnie stanu wojennego, on chronił aparat postsowiecki, tłumacząc np., że wywiad peerelowski nie pracował na rzecz Sowietów. I znowu trzeba zadać pytanie: czy to naiwność i brak wiedzy, czy zła wola? W 1991 r. musiano powołać specjalną podkomisję sejmową do zbadania działalności służb wojskowych i przestępstw, których nie dostrzegli ani Komorowski, ani Onyszkiewicz, nadzorujący wówczas służby. Sprawozdania tej podkomisji nie ujawniono i dopiero w 2007 r. zostało ono opublikowane razem z Raportem z likwidacji WSI. Już w 1991 r. zwracano uwagę na wiele przestępstw służb, a także na szkolenie kadry w Moskwie. Komorowski to zlekceważył. Niechętny stosunek do Komisji Weryfikacyjnej demonstrował także po odtajnieniu Raportu o WSI, kiedy wiedza o ich uwarunkowaniach i działaniach stała się publiczna. Państwo polskie nie może sobie pozwolić na sytuację, w której jedna z najważniejszych jego służb może być pod wpływem zewnętrznym, i to mocarstwa niezbyt nam przychylnego. Jeśli mimo to marszałek atakuje Komisję Weryfikacyjną, a następnie angażuje się w pertraktacje dotyczące pozyskania ściśle tajnego dokumentu z oficerami szkolonymi w Moskwie – to jest to wysoce niepokojące. Znamienne, że Komorowski demonstracyjnie odmówił złożenia wyjaśnień przed Komisją Weryfikacyjną w sprawie, która dotyczyła jego osoby. Komisja uzyskała informacje, które były dla marszałka niekorzystne, i chciała je skonfrontować, by nie umieszczać w aneksie wiedzy niezweryfikowanej. Od tego czasu zaczęło się zainteresowanie marszałka aneksem.

Powiedział pan, że Bronisław Komorowski ochraniał WSI. W jaki sposób?

- WSI było zaangażowane m.in. w nielegalny handel bronią. Nie były to jednorazowe, drobne interesy. Była to działalność zorganizowana na szczeblu kierownictwa WSI i MON – wprost kontynuacja przestępczych operacji dokonywanych na polecenie GRU od lat 70. Chodziło m.in. o dostarczanie na polecenie służb sowieckich (które w tej sprawie wysługiwały się II Zarządem Sztabu Generalnego LWP) broni terrorystom antyamerykańskim. Robiono to np. z pomocą terrorysty, Syryjczyka Monzera al-Kassara, który na terenie PRL funkcjonował m.in. jako attaché handlowy Ludowo-Demokratycznej Republiki Południowego Jemenu. Monzer al-Kassar organizował na zlecenie Rosjan dostawy broni, którą w zamian za narkotyki przekazywano terrorystom arabskim i kolumbijskim. Dostarczano także broń dla mafii rosyjskiej, dla stron walczących w dawnej Jugosławii, a nawet dla terrorystów japońskich. Kierowano broń tam, gdzie życzyła sobie tego GRU. W działania te było zaangażowane bezpośrednio kierownictwo WSI. Stworzono w tym celu specjalną jednostkę organizacyjną i firmy, których współwłaścicielem były WSI. Agenci WSI zabezpieczali wszystkie punkty organizacyjne w strukturze państwa, gdzie kontrolowano handel bronią, by proceder mógł trwać. W 2003 r. jako przewodniczący komisji ds. służb specjalnych, a później dwukrotnie jako przewodniczący Komisji Weryfikacyjnej, składałem doniesienia o przestępstwach WSI. Bezskutecznie. Ta sprawa w Polsce jest zablokowana.

Dlaczego?

- A dlaczego proces w sądzie cywilnym w tej sprawie toczy się już 9 lat? Ponieważ lobby WSI było i wciąż jest potężne. Dziś skupione jest wokół marszałka Komorowskiego i odgrywa w PO kluczową rolę. A w Stanach Zjednoczonych teraz właśnie rozpoczyna się proces Monzera al-Kassara.

Jaki związek z tym ma Bronisław Komorowski?

- Jednym z głównych dokumentów dostępnych publicznie i mówiących o handlu bronią jest pismo z 4 października 1993 r. gen. Malejczyka do gen. Izydorczyka z propozycją sprzedaży broni do Sudanu. Gen. Malejczyk wskazuje, że z tej operacji WSI uzyskają co najmniej 150–200 tys. dolarów zysku. Tę operację 15 października 1993 r. zaaprobował gen. Izydorczyk, ówczesny szef WSI.

Może Komorowski nie wiedział o tych nielegalnych operacjach?

- Niemożliwe, żeby nie wiedział. Operacja handlu bronią była nadzorowana przez kontrwywiad i organizowana na podstawie dyrektywy ministra Janusza Onyszkiewicza z grudnia 1992 r. Zezwala ona na handel bronią i na czerpanie z tego procederu zysków właśnie przez kontrwywiad. Jednocześnie stwierdza, że jednostka kontrwywiadu, która tym się zajmuje, jest wyjęta spod kontroli państwowej i podlega tylko kontroli wewnętrznych organów MON. Trudno uwierzyć, by Komorowski o tym nie wiedział, ponieważ bezpośrednio nadzorował te służby. Proceder nielegalnego handlu bronią był kontynuowany przez wiele lat, także wtedy, kiedy pan Komorowski był w latach 2000–2001 szefem MON. To właśnie on tworzył kadrę WSI, pertraktował na ten temat z gen. Florianem Siwickim. W książce Ireneusza Czyżewskiego „Trzęsienie ziemi w MON” wydanej w 1993 r. cytowana jest wypowiedź Komorowskiego na ten temat. Komorowski mówi, że Siwicki zażądał od niego nominacji „fachowca”. Zapewne dlatego nominował na stanowisko szefa kontrwywiadu oficera z dawnego WSW, z Pomorskiego Okręgu Wojskowego obejmującego Bydgoszcz, gdzie takie wpływy miał Mieczysław Wachowski. Ludzie, którzy po 1990 r. stanęli na czele tych służb w kontrwywiadzie, byli z nominacji ministra Komorowskiego. Dlatego mówię o jego związkach z WSI, osłanianiu tej służby i jego współdziałaniu.

Nie są to zbyt mocne słowa?

- Takie są fakty. Trudno zapomnieć, że np. mianowany przez Komorowskiego szefem kontrwywiadu płk Jaworski w 1982 r. niszczył prasę podziemną, rozpracowując m.in. „Wiadomości” – pismo NSZZ „Solidarność” Regionu Mazowsze. Ścigał wówczas współpracujących z nami filmowców, rozpracowywał Ryszarda Bugaja, tropił „obce pochodzenie” członków opozycji, zakładał podsłuchy, werbował agenturę. To na skutek jego działań w więzieniu znalazła się m.in. Hanna Rozwadowska, kierująca logistyką „Wiadomości”. Dokumentacja jego działań została opublikowana już wiele lat temu w piśmie „Głos”. Wysokie stanowiska otrzymali także inni zasłużeni w stanie wojennym, jak choćby płk Janusz Sekuła. Ci ludzie w latach 90. rozpracowywali z kolei rząd Jana Olszewskiego, podsłuchiwali, podglądali i osaczali siecią agentów Radosława Sikorskiego i Janusza Szpotańskiego. WSI były znane z intryganctwa, manipulowania opinią publiczną, szantażu, wpływania na media czy manipulowania politykami. Prowokacja pułkowników miała doprowadzić do tego, by to Komisja była w oczach opinii publicznej oskarżana i skompromitowana, a nie służby. Komorowski zaangażował się świadomie w złą sprawę. Pytanie – dlaczego?

Ale dziś PO wnosi projekt ustawy, która odbiera wysokie emerytury ludziom PRL-owskich służb, wcześniej głosowała, poza Bronisławem Komorowskim, za rozwiązaniem WSI. Coś się zmienia…

- Niestety wciąż nie wiadomo, jak ten projekt będzie ostatecznie wyglądał. Politycy PO mówią, że ustawa nie będzie obejmować służb wojskowych. Przypominam, że projekt PiS odbierał przywileje wszystkim służbom specjalnym PRL (tak samo, jak było to w projekcie zawetowanym przez Lecha Wałęsę w 1993 r.). A warto pamiętać, że od roku 1981, gdy na czele MSW stanął Czesław Kiszczak, to służby wojskowe nadzorowały cały aparat represji – również służby cywilne. W każdej jednostce cywilnej był kontroler z WSW. Proszę sobie przypomnieć system komisarzy z okresu stanu wojennego. Podobnie było w ośrodkach internowania, to znowu ludzie WSW, w telewizji i w radiu – ludzie WSW! Na wyższych uczelniach i w fabrykach – ludzie WSW. Zbrodnie SB są oczywiste i winni muszą ponieść konsekwencje. Ale od czasu Kiszczaka mózgiem służb specjalnych byli właśnie ludzie z wojskówki. I wszyscy, którzy pamiętają tamten czas i zajmują się tą problematyką, świetnie o tym wiedzą. Ustawa PO utrwala strukturę powstałą w stanie wojennym, w której służby wojskowe są uprzywilejowane, wyłączając z odpowiedzialności ludzi WSW i II Zarządu Sztabu Generalnego LWP. I teraz oni będą śmiali się ludziom „Solidarności” w nos. Prowokacja wymierzona w Komisję Weryfikacyjną jest częścią tego samego sposobu myślenia i działania w polityce, zgodnie z którym wojskówka jest nietykalna. Decyzja o rozwiązaniu WSI płynęła m.in. stąd, że politycy zrozumieli wreszcie, że dopóki nie zlikwiduje się tych służb, dopóty wszyscy będziemy dotkliwie odczuwali spadek stanu wojennego. Teraz wraca stare.

Dziwi pana szeroki front poparcia dla marszałka Komorowskiego? Wspiera go m.in. autorytet w dziedzinie prawa prof. Marian Filar oraz np. Ryszard Kalisz…

- Mam inne wrażenie – że ten front jest niesłychanie wąski, ogranicza się do posłów SLD i b. UW. W samej PO nikt specjalnie marszałka nie broni, nawet jestem tym zaskoczony. Może dlatego, że większość klubu PO jest świadoma niezręczności sytuacji, w jakiej znalazł się marszałek Komorowski. A także tego, że w tej sprawie należy coś uczynić, nie tylko obrażać premiera Jarosława Kaczyńskiego czy mnie. Po prostu trzeba wyjaśnić tę sytuację.

Nie zabrał głosu nawet premier Donald Tusk czy Paweł Graś, do którego w listopadzie 2007 r. zgłosił się po spotkaniu z Tobiaszem marszałek Komorowski.

Nikt z czołowych polityków PO i PSL nie zaangażował się jak dotąd w obronę Komorowskiego. W sprawie WSI marszałek jest – tak to wygląda – osamotniony. Ale być może po tej publikacji to się zmieni, nastąpi rytualna obrona Komorowskiego.

Według naszych informacji nawet w ABW część osób zajmujących się tą sprawą nie chce brnąć w obronę obecnej linii oskarżenia – że była to propozycja korupcyjna dziennikarza Sumlińskiego i płk. L. – bo mają świadomość, że kiedyś ktoś ich z tego rozliczy.

- Ta sprawa ma charakter jednej z największych afer politycznych ze służbami specjalnymi w tle po 1989 r. Nie tylko dlatego, że zaangażowana jest w to druga osoba w państwie i że chodzi o współdziałanie z byłymi oficerami WSI, i to szkolonymi w Moskwie przez KGB, ale przede wszystkim dlatego, że jest świadomie skierowana przeciwko organowi państwowemu, jakim jest Komisja Weryfikacyjna.

Może jednak jest druga strona medalu? Może okaże się, że nie było to świadome działanie przeciwko Komisji?

- Może. Chcielibyśmy jednak zapytać marszałka, dlaczego przez ponad dwa tygodnie nie zawiadomił prokuratury o propozycji płk. L.? Przeciwnie, w tym czasie, od 20 listopada do 4 grudnia, wielokrotnie się z ludźmi b. WSI spotykał, pertraktował, i dopiero gdy nie udało mu się wydobyć aneksu, zawiadomił ministra Grasia. Byłoby więc dobrze, gdyby to wyjaśnił, bo być może są jakieś racje nam nieznane. A przede wszystkim powiedział, dlaczego nie zawiadomił przewodniczącego Komisji, Jana Olszewskiego? Marszałek może nie lubić Komisji Weryfikacyjnej, może lubić WSI, to są jego prywatne polityczne sądy. Ale marszałek Komorowski nie powinien organizować przy pomocy ludzi z komunistycznych służb ataku na organ państwowy, jakim jest Komisja Weryfikacyjna, bo to ma charakter działania wymierzonego w interes państwa.

Tego jeszcze nikt ostatecznie nie stwierdził.

- Oczywiście, nie mamy za sobą prawomocnego wyroku sądowego. Fakty, jakie poznaliśmy, dają jednak poważne podstawy ku takim podejrzeniom. Niedawno pan Komorowski nazwał likwidację WSI działaniem przestępczym, obarczając za to winą PiS. Zapomniał, że stało się to na podstawie wciąż obowiązującej ustawy mającej za sobą autorytet parlamentu, prezydenta i premiera. Jest więc dokładnie przeciwnie, niż on twierdzi: to jego działania wymierzone przeciw Komisji były sprzeczne z prawem i żadna propaganda, żadne agenturalne lobby tego nie zmienią.

Jak pana zdaniem skończy się ta sprawa?

- Myślę, że skończy się komisją śledczą i postawieniem ludzi za to odpowiedzialnych przed Trybunałem Stanu. To jest nieuniknione, choć może potrwać jeszcze jakiś czas. ABW będzie musiała wówczas pokazać całą dokumentację i uzasadnić prawidłowość jej prowadzenia, co pozwoli ocenić np., jakie były związki płk. Tobiasza z ABW, jakie działania podejmowała ABW, czy na przykład nie dała się użyć przeciwko Komisji Weryfikacyjnej. Zobaczymy też, kiedy działania podjęła ABW, a kiedy prokuratura, i czy jedna służba nie wprowadziła drugiej w błąd. Mamy bowiem do czynienia z sytuacją, w której dwóch byłych oficerów komunistycznych wojskowych służb doprowadziło swoimi działaniami do brutalnego ataku na Komisję Weryfikacyjną, do rewizji w mieszkaniach dwóch członków tej Komisji, z ewidentną intencją skompromitowania i sparaliżowania działań Komisji i rehabilitacji instytucji, która źle służyła Polsce. Pierwszą osobą, która o tym się dowiedziała, był marszałek Komorowski. I ukrywał tę wiedzę przed prokuraturą przez dziewięć miesięcy!

Wierzy pan, że komisja śledcza w sprawie prowokacji wobec Komisji Weryfikacyjnej powstanie jeszcze za rządów PO?

- W PO są ludzie, którzy z różnych powodów uwierzyli, że ta partia będzie lepszym wydaniem PiS, że połączy perspektywę rozwoju gospodarczego z realizacją programu dekomunizacyjnego. Myślę, że gdy wyjdą na jaw wszystkie sprawy związane z działaniami przeciw Komisji Weryfikacyjnej, nastąpi otrzeźwienie nie tylko w PO. Tak przecież już raz było z lustracją. Te same inwektywy, które kieruje się dziś przeciw Komisji, były 16 lat temu, po realizacji ustawy lustracyjnej, używane przeciwko mnie i moim współpracownikom. Dziś wszyscy przyznają, że trzeba było wówczas dokończyć lustrację, a nie obalać rząd Olszewskiego. Tak samo będzie z WSI. A w sprawie Komorowskiego jedno nie ulega wątpliwości. Jeżeli druga osoba w państwie uważa, że można akceptować ofertę popełnienia przestępstwa i zachęcać do popełnienia go, to na takim wzorze praworządnego państwa się nie zbuduje.
(Gazeta Polska)
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Marek-R
Weteran Forum


Dołączył: 15 Wrz 2007
Posty: 1476

PostWysłany: Sro Paź 01, 2008 6:45 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Z dostępnych wiadomości mówiących o sprawie Komorowskiego, wynika moim zdaniem niedwuznacznie, że jest to początek odsłony afery na miarę płk.Lesiaka wraz z jego szafą. Sprawa o tyle ważniejsza od tamtej, że z dostępnych do tej pory informacji wynika jej wielowątkowość - między innymi sprawa przetargów na rzecz modernizacji polskiej armii, czy nielegalnego handlu bronią. Przy ofensywnej postawie opozycji, Komorowski nie będzie miał wyjścia, i być może na ile to możliwe ze względu na materię jakiej dotyczy, poznamy jedną z odsłon, kulis demoralizacji polskiej klasy politycznej.





Marek Radomski - Rada Oddziałowa SW - Jelenia Góra.

_________________
"Platforma jest przede wszystkim wielk?
mistyfikacj?. Mamy do czynienia z elegancko
opakowan? recydyw? tymi?szczyzny lub nowym
wydaniem Polskiej Partii Przyjació? Piwa....." - Stefan Niesio?owski - "Gazeta Wyborcza" nr 168 - 20 lipca 2001.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Strona Główna -> Dyskusje ogólne Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz dołączać plików na tym forum
Możesz ściągać pliki na tym forum