Forum  Strona Główna

 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Agentura wpływu

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Strona Główna -> Dyskusje ogólne
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Stanislaw Siekanowicz
Weteran Forum


Dołączył: 19 Paź 2008
Posty: 1146

PostWysłany: Czw Mar 12, 2009 9:57 am    Temat postu: Agentura wpływu Odpowiedz z cytatem

.
Agentura wpływu
Jan Maria Jackowski

Rozważając polskie niedole, niewykorzystane szanse, błędy, szkodliwe działania, zaniedbania czy zaniechania, wypada choć przez chwilę się zastanowić nad jednym z czynników "niemocy". Szczególnie w czasach kryzysu, gdy niestabilność sytuacji zwiększa poziom zamętu. A wiadomo, że w mętnej wodzie najlepiej łowi się ryby. Warto się zatem przyjrzeć technice działania określanej mianem agentury wpływu, szczególnie w obszarze medialno-informacyjnym.

Agentura wpływu to zagadnienie znane od dawna. W Polsce na groźną skalę borykamy się z tym problemem od początku XVIII wieku. Wówczas Austria i Prusy, a szczególnie Rosja, starały się wpływać na politykę ówczesnej Rzeczypospolitej przy pomocy swoich ludzi, którzy byli Polakami i od środka infiltrowali państwo oraz podejmowali działania korzystne dla swoich uświadomionych i nieuświadomionych mocodawców. W przeszłości, na co zwracają uwagę znawcy tej problematyki, najliczniejszą grupę stanowili agenci działający z pobudek ideowych, ale korzystający z materialnego wsparcia tajnych służb, głównie dla utrzymania organizacyjnych form reprezentowanego ruchu i jego propagandy. Później zastąpili ich płatni agenci. Z takich właśnie związków rozwinął się w drugiej połowie XX w. wywiad polityczny i agentury wpływów.
W literaturze przedmiotu krajem niemalże wzorcowym, który najbardziej rozwinął technologię agentury wpływu, jest Moskwa. Tak było w czasach komunistycznych, ale tak jest również dziś. Na przykład Oleg Gordijewski, były pułkownik KGB, który współpracuje z brytyjskim wywiadem, publicznie twierdzi, że wydział propagandy, dezinformacji i czarnego PR w rosyjskich służbach jest obecnie trzy razy większy niż za czasów ZSRS, gdy Kreml utrzymywał na całym świecie gazety, infiltrował różne ośrodki badawcze i uniwersyteckie, środowiska intelektualne i kulturalne, media, struktury polityczne, środowiska biznesowe i finansowe.
To Rosjanie doprowadzili do perfekcji metodę upowszechniania specjalnie przygotowanych informacji w mediach innych państw, by następnie cytować je we własnym kraju dla określonych celów politycznych, ideologicznych, gospodarczych czy społecznych. Tego rodzaju działanie nabrało szczególnego znaczenia w okresie "zimnej wojny". KGB utrzymywało nawet specjalnie niszowe dzienniki w niektórych krajach basenu Morza Śródziemnego, publikujące wygodne dla Moskwy informacje, na które z kolei z lubością powoływał się Kreml i przywódcy "bratnich krajów socjalistycznych".
Sposób działania agentury wpływu w książce "Generał Kiszczak mówi... prawie wszystko" następująco charakteryzuje jej bohater i niewątpliwy fachowiec w tej dziedzinie, szkolony w Moskwie wieloletni peerelowski szef bezpieki Czesław Kiszczak: "Zadaniem agentów wpływu jest urabianie opinii publicznej lub określonych środowisk w danym kraju. Urabianie w różnym kierunku. Najczęściej chodzi o pozyskanie sympatii dla państwa, dla którego się pracuje, czasami dla służb, dla których się pracuje. Mogą też być bardziej zawiłe kombinacje, na przykład tworzenie atmosfery niechęci wobec kogoś lub czegoś".

Prasa w Niemczech, prasa w Polsce
Dwa lata temu Jarosław Kaczyński zaapelował do wydawców i dziennikarzy o zaprzestanie ataków na jego rząd. Ówczesny premier zwrócił uwagę, że w Polsce znaczna część prasy należy do niemieckich wydawców. Szef rządu zaznaczył, iż trzeba się zastanowić, czy nie należałoby zahamować tego zjawiska. Premier odniósł się w ten sposób do publikacji tygodnika "Newsweek" ze stycznia 2007 r., w której styl rządzenia Jarosława Kaczyńskiego został porównany do rządów Władimira Putina w Rosji. Charakterystyczna była reakcja redaktora naczelnego "Newsweeka" - tygodnika wydawanego przecież w Polsce przez niemiecki koncern Axel Springer. Michał Kobosko, który wcześniej pracował w "Gazecie Wyborczej", dzienniku "Puls Biznesu" i był także redaktorem naczelnym polskiej edycji miesięcznika "Forbes", stwierdził, że premier nie rozumie mediów, a w jego wypowiedziach pojawiają się "antyniemieckie fobie".
Swoistą puentę do tego sporu dopisało życie. W czerwcu 2008 r. w Instytucie Spraw Publicznych został opublikowany opracowany przez prof. Beatę Ociepko, Agnieszkę Ładę i Jarosława Ćwieka-Karpowicza obszerny raport zatytułowany "Polityka europejska Warszawy i Berlina w prasie niemieckiej i polskiej". Przeprowadzone badania miały na celu określenie, w jaki sposób prasa Polski i Niemiec przedstawiała i oceniała politykę europejską obu krajów od stycznia do października 2007 roku. Przedmiotem analizy był zatem sposób prezentacji przez media drukowane działań drugiego kraju i kwestii ogólnoeuropejskich.
We wnioskach autorzy podkreślali, że analizowane tytuły prasy niemieckiej prezentowały bardzo podobną ocenę polskiej polityki europejskiej. W większości przypadków - niezależnie od tego, czy była to prasa lewicowa, czy prawicowa - krytykowały działania polskiego rządu. Analiza obrazu polskiej polityki europejskiej w niemieckiej prasie pozwoliła także na sformułowanie pewnych stwierdzeń odnoszących się do podejścia mediów niemieckich do działań własnego rządu. Widoczny był w tym przypadku konsensus, od lat obecny w niemieckich środkach masowego przekazu, co do tego, że integracja europejska należy do priorytetów polityki zagranicznej Niemiec. Prasa niemiecka solidarnie kreśliła obraz swojego kraju jako państwa proeuropejskiego, którego prezydencja służyła pogłębianiu integracji i przezwyciężaniu impasu konstytucyjnego, w czym olbrzymią i pozytywną rolę odegrała kanclerz Angela Merkel.
Na tym tle Polska postrzegana była jako kraj reprezentowany przez elity antyeuropejskie, niewdzięczne za niemieckie wsparcie w procesie integracji Polski z UE oraz odpowiedzialne za stwarzanie problemów podczas wypracowywania kompromisu w kwestii traktatu reformującego (lizbońskiego). Prasa polska wykazywała zróżnicowanie w ocenie polityki europejskiej Berlina. "Dziennik", "Gazeta Wyborcza" i "Polityka" częściej przedstawiały ją pozytywnie, podczas gdy "Rzeczpospolita" oraz "Wprost" - raczej negatywnie. Podobnie jak w prasie niemieckiej, także w przypadku mediów polskich, przy okazji analizy sposobu przedstawiania polityki europejskiej sąsiedniego kraju, można było wysnuć wnioski na temat ich podejścia do działań własnego rządu. W prasie polskiej - w odróżnieniu od gazet i czasopism niemieckich - nie istniała pod tym względem jedność. "Gazeta Wyborcza" oraz "Polityka" wyraźnie krytykowały gabinet Jarosława Kaczyńskiego za jego działania na arenie europejskiej, a "Rzeczpospolita" oraz "Wprost" - popierały te działania.
Z badań wynika też, że się nie zdarzyło, aby dziennikarze i komentatorzy niemieccy używali argumentacji strony polskiej jako swojej. Owszem, cytowali stanowisko polskich władz, ale nie utożsamiali się z nim, a najczęściej je krytykowali. Natomiast w prasie polskiej w bardzo wielu przypadkach stanowisko rządu niemieckiego było tożsame z osobistą opinią autora publikacji ukazującej się w Polsce. Innymi słowy, niektórzy autorzy przedstawiali niemiecki punkt widzenia jako własny.

Subtelna granica
Z tych badań jasno wynika, że relacje mediów niemieckich i polskich do własnych rządów nie są symetryczne. Media funkcjonujące w Niemczech w całej rozciągłości utożsamiają się z polityką własnego rządu, a wokół tego, co należy do pryncypiów niemieckiej polityki i zdefiniowania niemieckiego interesu narodowego, panuje powszechna zgoda. Tymczasem media funkcjonujące w Polsce są w tych sprawach podzielone. Nierzadko wyrażają poglądy sprzeczne z polityką władz polskich i nie utożsamiają się z polską racją stanu.
Bardzo dobrze się stało, że powstał ten raport, który stanowi cenny materiał analityczny ukazujący różnice między prasą niemiecką a prasą w Polsce. Badaniom przeprowadzonym przez Instytut Spraw Publicznych trudno zarzucić "fobię antyniemiecką". Uzyskane wyniki są tym bardziej znamienne, zważywszy, że badania zostały przeprowadzone przy współpracy z Fundacją Konrada Adenauera. Na stronie internetowej tej instytucji zostały zamieszczone wiele mówiące informacje. Czytamy tam między innymi: "Fundacja Konrada Adenauera jest niemiecką fundacją polityczną. (...) Jej głównym celem jest prowadzona na poziomie narodowym i międzynarodowym edukacja polityczna na rzecz pokoju, wolności i sprawiedliwości. Szczególne znaczenie ma też wzmacnianie demokracji, wspieranie jedności europejskiej i zacieśnianie stosunków transatlantyckich. (...) Dziś jej działalność koncentruje się głównie na rozwoju partnerskich stosunków między Polską a Niemcami, wspieraniu procesu integracji europejskiej, jak również wzmacnianiu społeczeństwa obywatelskiego i budowaniu społeczno-gospodarczego ładu w Polsce. Nie bez znaczenia jest też dialog na temat europejskiej polityki zagranicznej, w tym polityki wschodniej, światowego bezpieczeństwa, wartości i roli Kościoła katolickiego w zjednoczonej Europie. (...) Te zadania Fundacja realizuje poprzez organizację, samodzielnie lub we współpracy z polskimi partnerami, konferencji, seminariów, szkoleń i debat publicznych. Biorą w nich udział wysocy rangą przedstawiciele świata polityki, gospodarki, nauki, Kościoła oraz mediów".
Oczywiście istnieje niekiedy subtelna granica między wymianą naukową, organizowaniem spotkań i seminariów, fundowaniem stypendiów, sponsorowaniem wystaw i inicjowaniem różnych projektów kulturalnych i badawczych - co może być działalnością bardzo pozytywną, służącą pogłębianiu wiedzy i dialogu - a tak zwanym białym wywiadem czy zjawiskiem określanym mianem agentury wpływu. Jednak te ostatnie techniki działania niejednokrotnie są specjalnie plasowane "pod przykrywką" szlachetnych celów naukowo-badawczych. Dzięki takiej otoczce mówienie o agenturze wpływu to temat pomijany milczeniem, bo przecież agenci wpływu, by skutecznie oddziaływać, muszą być niewidzialni.
Jakby na sprawę nie patrzeć, to faktem jest, że krytykowanie polskiej polityki zagranicznej przez prasę ukazującą się w Polsce w oparciu o tezy prasy niemieckiej - która z reguły przemawia głosem rządu niemieckiego zawsze mającego rację - to dość powszechne zjawisko. Trzeba przy tym pamiętać, że jeśli się uwzględni prasę regionalną, to w zdecydowanej większości rynek dzienników i tygodników w Polsce jest kontrolowany przez kapitał zagraniczny, w tym dominujący niemiecki. Gdy media niemieckie chwalą Polskę, a w ślad za tym znaczna część mediów w Polsce - to znak, że jesteśmy "proeuropejscy" i podążamy "jedynie słuszną drogą". Gdy napiętnują, bo na przykład polskie władze zdobyły się na śmiałość i upominają się o nasze sprawy, to niechybny sygnał, iż schodzimy na "złą drogę", w Polsce odżywają "demony przeszłości", a polska dyplomacja zatraciła "ducha dialogu". Jeżeli polskie władze wyrażają zaniepokojenie niemieckimi roszczeniami czy rewizjonizmem historii i wybielaniem w Niemczech odpowiedzialności za dziesiątki milionów ofiar II wojny światowej, to natychmiast są ośmieszane czy prezentowane jako przedstawiciele "teorii spiskowej" czy "fobii antyniemieckiej".
Podobnie jest, gdy ktoś odważy się krytykować ideologiczną i zakłamaną wizję przeszłości naszego kontynentu wykorzystywaną do bieżących celów politycznych. Została ona zaproponowana w projekcie Domu Historii Europejskiej lansowanego przez niemieckiego przewodniczącego Parlamentu Europejskiego Hansa-Gerta Poetteringa. Według tej wizji, grecka filozofia i rzymskie prawo miały znikomy wkład w fundamenty Europy, chrześcijaństwo powstało dopiero w IV wieku po Chrystusie jako kombinacja żydowskiej tradycji i organizującego się Kościoła. Sobieski nie bronił Europy przed islamem pod Wiedniem, Polacy nie zatrzymali sowieckiej nawały w Bitwie Warszawskiej 1920 roku, a wszelki militarny opór Polaków wobec Trzeciej Rzeszy został zdławiony z początkiem października 1939 roku. Ten, kto nie jest ignorantem, choć trochę zna historię i nie przyjmuje z entuzjazmem tych bredni oblanych sosem eurokratycznej nowomowy, ten jest "ksenofobicznym oszołomem" i nie zasługuje na miano "dobrego Europejczyka".

Kontakty wyższego rzędu
Alexandre de Merenches, były długoletni szef SDECE, francuskiego wywiadu i kontrwywiadu, mówił: "Istnieją powiązania interesów tak przemożne, że nikt nie ma ochoty ich tknąć".
Nie dziwi zatem, że gdy tylko ten problem w Polsce zaistnieje publicznie, jest świadomie ignorowany lub przewrotnie ośmieszany. A przecież centra wywiadowcze czy ośrodki studiów i analiz strategicznych bardzo chętnie współpracują z osobami, które trudno uznać za zwykłych agentów. Według znawców problematyki, są to tak zwane "kontakty wyższego rzędu", "szczególnego znaczenia" i pod "specjalnym nadzorem". Należą do trudnego do zidentyfikowania dla zwykłego człowieka obszaru rzeczywistości. Bo przecież ceniony w mediach profesor, błyskotliwy komentator czy ekspert stosunków międzynarodowych nie wygląda na osobę związaną z wywiadem i kogoś, kto jest inspirowany przez jakieś zakulisowe gremium.
Agenci wpływu (zawodowi, społeczni, "pożyteczni idioci" - jak mawiał Lenin, usłużni czy osoby zakompleksione) oczywiście w Polsce nie działają. To czysty przypadek, fakt bez znaczenia, że jakiś dziennikarz był na stypendium ufundowanym przez zagraniczną fundację, wysłał dzięki "miłym kontaktom" dzieci na zagraniczne studia, a naukowiec odbywał staż w cenionym ośrodku czy wykładał "za prawdziwe pieniądze" na prestiżowych uczelniach. A później takie osoby piszą czy mówią to, co mówią, albo działają - jeżeli są usytuowane w miejscu decyzyjnym - zgodnie z interesem swoich "dobroczyńców". Ślady działań mogą być co najwyżej dostrzeżone dopiero po fazie wykonania.
Agenci wpływu to tak zwane kanały inspiracyjne. Działają niekiedy w sposób świadomy, niekiedy nieświadomy (a więc z tym większą wiarygodnością) - ale zgodnie z oczekiwaniami owych zakulisowych centrów. Są "naprowadzani" przez odpowiednie instrumenty (finansowe, prestiżowe, ścieżki awansu do elitarnej grupy) czy wręcz przez wyrafinowane psychotechniki do "samodzielnego" prezentowania stanowiska zgodnego z oczekiwaniami nadawcy komunikatu. Zazwyczaj - według znawców problematyki - proces tracenia suwerenności informacyjnej przez dane państwo odbywa się wielofazowo. W pierwszej kolejności podejmowana jest próba uzyskania wpływu na treści upowszechniane przez media.
Ważną rolę odgrywają pozyskane już wcześniej i wykreowane na "autorytety" osoby z kręgów opiniotwórczych oraz ze środowisk dziennikarskich. Tym osobom sugeruje się tezy ich wystąpień i publikacji oraz umożliwia i zachęca do udziału w programach radiowych i telewizyjnych. Ponieważ jedną z cech działania ludzi mediów jest "instynkt stadny", do efektywności działania agentury wpływu nie trzeba tabunu ludzi, ponieważ w ciemno można przyjąć, że wypromowany wcześniej "autorytet" będzie bardzo mile witany i chętnie zapraszany do zabrania głosu. Rafał Brzeski w tekście "Wojna informacyjna" zwraca uwagę, jak trudne jest rozpracowanie takiej działalności: "Agent wpływu nie wykrada tajemnic z sejfów i nie sposób go przyłapać na 'gorącym uczynku'. Najczęściej nie kontaktuje się potajemnie z oficerem prowadzącym i nie otrzymuje od niego instrukcji wywiadowczej lub wynagrodzenia. Wyjeżdża na jawne seminaria lub konferencje naukowe, pobiera stypendia naukowe lub wykłada na zagranicznym uniwersytecie, zagraniczni wydawcy publikują jego książki, otrzymuje nagrody twórcze, spotyka się z politykami, ludźmi ze świata gospodarki i nauki. Zebrane 'wrażenia' ubrane we 'własne przemyślenia' publikuje w mediach lub rozpowszechnia w 'politycznych salonach' albo podczas spotkań z politykami i decydentami własnego kraju. Formalnie nie robi nic nielegalnego, tylko skutki jego działalności są niszczące".
Jak najbardziej jest zatem słuszna opinia, że odpowiednio zainspirowany człowiek działaniem "w dobrej wierze" może często wyrządzić większe szkody niż zwykły agent. Nie jest bowiem ograniczony strachem przed zdemaskowaniem. I działa jak pan Jourdain, bohater sztuki Moliera "Mieszczanin szlachcicem", który nawet nie wiedział, że mówi prozą.

Jan Maria Jackowski

09.03.2009r., Nasz Dziennik
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Krystyna Szkutnik
Moderator


Dołączył: 13 Cze 2008
Posty: 757

PostWysłany: Czw Mar 12, 2009 11:10 am    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Zjawisko bardzo niebezpieczne, aczkolwiek łatwe do zlokalizowania. Przy mobilizacji kilkuosobowego dobrego środowiska mozliwe do eliminowania, przynajmniej lokalnie. Agentami wpływu są najczęściej świadomi utrwalacze, pożyteczni idioci ( i takich jest niestety najwięcej) to ci, którzy coś zawdzięczają świadomym utrwalaczom.
Rozejrzyjcie się w swoim otoczeniu. Z pewnością ich znajdziecie.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email
Servantes
Weteran Forum


Dołączył: 29 Paź 2006
Posty: 206

PostWysłany: Czw Mar 12, 2009 9:04 pm    Temat postu: Re: Agentura wpływu Odpowiedz z cytatem

Stanislaw Siekanowicz napisał:
...
Oczywiście istnieje niekiedy subtelna granica między wymianą naukową, organizowaniem spotkań i seminariów, fundowaniem stypendiów...

http://www.fulbright.edu.pl/ ? ? ?
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Grzegorz - Wrocław
Moderator


Dołączył: 09 Paź 2007
Posty: 4333

PostWysłany: Czw Mar 12, 2009 10:17 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Umieszczenie w tekście
Cytat:
Uzyskane wyniki są tym bardziej znamienne, zważywszy, że badania zostały przeprowadzone przy współpracy z Fundacją Konrada Adenauera.

spełnia dwa wspaniałe zadania. Daje IMPRIMATUR jego tezom, oraz przedstawia Fundację Adenauera jako niezwykle światłą, otwartą.
A czy może ktoś ma jakieś materiały, z których wynikałoby, że lansowana światłego europejczyka Poetteringa nowa historia Europy, pomijająca bardzo istotne nie tylko dla Polski fakty, została skrytykowana przez Agencję, której to niby
Cytat:
działalność koncentruje się głównie na rozwoju partnerskich stosunków między Polską a Niemcami, wspieraniu procesu integracji europejskiej, jak również wzmacnianiu społeczeństwa obywatelskiego i budowaniu społeczno-gospodarczego ładu w Polsce.
i która swe zadania
Cytat:
realizuje poprzez organizację, samodzielnie lub we współpracy z polskimi partnerami, konferencji, seminariów, szkoleń i debat publicznych. Biorą w nich udział wysocy rangą przedstawiciele świata polityki, gospodarki, nauki, Kościoła oraz mediów

Jak widać solidnie, po niemiecku nie zapominają o nikim, kto może pomóc 'realizować zadania'.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Stanislaw Siekanowicz
Weteran Forum


Dołączył: 19 Paź 2008
Posty: 1146

PostWysłany: Sob Mar 14, 2009 2:01 am    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Cytat podany przez p. Grzegorza z tekstu J.M. Jackowskiego:
Uzyskane wyniki są tym bardziej znamienne, zważywszy, że badania zostały przeprowadzone przy współpracy z Fundacją Konrada Adenauera.
Ja myślę, że to należy interpretować w ten sposób, że ponieważ tej fundacji nie można posądzic o antyniemieckie sympatie, to tym bardziej wiarygodne są wyniki sondażu, ktore wskazują niewątpliwie na proniemieckie manipulacje w polskojęzycznej prasie.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Grzegorz - Wrocław
Moderator


Dołączył: 09 Paź 2007
Posty: 4333

PostWysłany: Sob Mar 14, 2009 10:49 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Ja rozumiem motywację JMJackowskiego. I to co napisałem było raczej wskazaniem na to jak Fundacja Adenauera próbuje budować swą "otwartości i obiektywność". Po podarowaniu takiej małej śrubki będzie mogła niebawem zabrać cały samochód. Dla mnie o jej 'bezstronności' świadczy lista wybitności z polskie sceny politycznej wymienionych wśród jej stypendystów i współpracowników. Chyba nie mamy wątpliwości po której stronie należy postawić tych ludzi, ani czyje interesy są im bliższe - 'europejskie' czy polskie.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Stanislaw Siekanowicz
Weteran Forum


Dołączył: 19 Paź 2008
Posty: 1146

PostWysłany: Nie Mar 15, 2009 3:09 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Fundacja Adenauera wydatnie wspierała PO w ostatnich wyborach (ingerencja czynnikow zagranicznych w kampanię wyborczą chyba jest prawnie niedozwolona?), tak że zgadzam się, że trzeba mieć to "towarzystwo" na oku.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Strona Główna -> Dyskusje ogólne Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz dołączać plików na tym forum
Możesz ściągać pliki na tym forum