Forum  Strona Główna

 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Ustawa imienia Bolka i Alka
Idź do strony Poprzedni  1, 2
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Strona Główna -> Dyskusje ogólne
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Witja
Weteran Forum


Dołączył: 23 Paź 2007
Posty: 5319

PostWysłany: Wto Gru 01, 2009 12:32 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

http://www.rp.pl/artykul/2,399852_IPN__Kwasniewski_byl_zarejestrowany_jako_TW.html

"IPN: Kwaśniewski był zarejestrowany jako TW
Cezary Gmyz 01-12-2009, ostatnia aktualizacja 01-12-2009 12:02

Dziś ukazała się długo oczekiwana publikacja Instytutu na temat byłego prezydenta. Jej autorem jest Piotr Gontarczyk.

Nie ma wątpliwości, że to Aleksander Kwaśniewski został zarejestrowany jako tajny współpracownik Służby Bezpieczeństwa o pseudonimie "Alek". W latach 80. zakaz werbowania członków PZPR nie był przestrzegany, lecz wręcz przeciwnie, były zalecenia werbowania członków partii pracujących w gazetach na eksponowanych stanowiskach. Dokumenty, w których mogły być dowody, że Kwaśniewski donosił, zostały metodycznie zniszczone – to najważniejsze tezy publikacji dr. Piotra Gontarczyka „Aleksander Kwaśniewski w dokumentach Służby Bezpieczeństwa”.

Praca opublikowana została w najnowszym wydaniu periodyku IPN „Aparat represji” i właśnie pojawiła się w sprzedaży. „Rz” nabyła jeden z pierwszych egzemplarzy.

Sąd nie znał wszystkich dowodów


Gontarczyk na samym początku zwraca uwagę, że wbrew temu, co twierdzi Aleksander Kwaśniewski to sąd lustracyjny orzekł w roku 2000, że ówczesny kandydat na prezydenta był zarejestrowany jako TW. "Z dziennika rejestracyjnego wynika, że w 1982 roku pod pozycją 72.204 dokonano "zabezpieczenia operacyjnego", a w 1983 roku zmieniono kwalifikację przyjmując, że to tajny współpracownik o pseudonimie "Alek". Sąd doszedł do wniosku, że zarówno zabezpieczenie, jak i zmiana kwalifikacji dotyczą osoby pana Aleksandra Kwaśniewskiego” – przytacza treść orzeczenia sądu z sierpnia 2000 roku Gontarczyk.

Sąd, który podejmował decyzję w sprawie domniemanej współpracy Kwaśniewskiego z SB uznał natomiast, że nie ma na nią wystarczających dowodów. Gontarczyk twierdzi jednak, że sąd nie znał wszystkich dowodów w tej sprawie, że zaufał zeznaniom funkcjonariuszy SB, którzy kłamali oraz że pominął opinię biegłego Antoniego Zielińskiego świadczącą na niekorzyść Kwaśniewskiego. Część dokumentów związanych z tą sprawą była w roku 2000 w ogóle nie znana.

Chodzi głównie o dokumenty obalające tezę jakoby zabronione było werbowanie członków PZPR na tajnych współpracowników. „Zakaz z zarządzenia ministra spraw wewnętrznych z 1 lutego 1970 r. w jednostkach zajmujących się rozpracowaniem środowisk dziennikarskich nie był respektowany. Wręcz nakazywano tu dokonywanie pozyskań bez względu na to, czy ktoś jest członkiem PZPR czy nie” - pisze Gontarczyk.

Kwaśniewski, który był członkiem PZPR, miał być pozyskany do współpracy, będąc dziennikarzem. Pracował m.in. jako redaktor naczelny pisma "ITD".

Na liście Macierewicza nazwisko Aleksandra Kwaśniewskiego nie pojawiło się, choć w 1992 r. lider lewicy zasiadał w parlamencie. Gontarczyk tłumaczy, że Kwaśniewski nie figurował ani w kartotekach operacyjnych, ani systemach komputerowych SB. Jednak tę ewidencję było stosunkowo łatwo sfałszować. Kartę wystarczyło usunąć z szuflady kartoteki, a zapis komputerowy skasować bez śladu.

Na ślad współpracy Kwaśniewskiego natrafiono w tzw. dziennikach koordynacyjnych. W dziennikach tych zapisywano tzw. zainteresowania operacyjne, by uniknąć np. sytuacji, w której jedną osobę werbowało dwóch oficerów, nie wiedząc o sobie wzajemnie.

Dzienniki koordynacyjne były o wiele trudniejsze do fałszowania, gdyż informacje zapisywano w kolejnych rubrykach, a ich usunięcie wymagałoby wycięcia ich żyletką lub nożyczkami, co zostawiałoby ślady.

Kiedy pojawia się "Alek"

W dziennikach koordynacyjnych nazwisko Kwaśniewskiego pojawia się dwa razy: 27 czerwca 1985 r. i 19 sierpnia 1986 r. To właśnie dzięki tym zapisom udało się ustalić numer 72.204, pod jakim został zarejestrowany w dzienniku rejestracyjnym SB. W dzienniku tym rejestrowano zarówno kandydatów na współpracowników, jak i osoby rozpracowywane. W przypadku Kwaśniewskiego chodzi o rejestrację najpierw jako zabezpieczenie (co było często wstępem do werbunku), a potem jako tajnego współpracownika. (...) "

Więcej:
http://www.rp.pl/artykul/2,399852_IPN__Kwasniewski_byl_zarejestrowany_jako_TW.html
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Grzegorz - Wrocław
Moderator


Dołączył: 09 Paź 2007
Posty: 4333

PostWysłany: Wto Gru 01, 2009 2:18 pm    Temat postu: Komuszki - kłamczuszki, komuchy - kłamczuchy Odpowiedz z cytatem

Jeszcze jeden podany do publicznej wiadomości dokument, który umacnia tezę, że prawda nie jest cnotą komunistów, oraz jeszcze mocniej uprawdopodobnia twierdzenie, że sldowskie dążenie do likwidacji IPN opiera się nie tylko na przesłankach humanitarnych, a na partyjniactwie.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Witja
Weteran Forum


Dołączył: 23 Paź 2007
Posty: 5319

PostWysłany: Sro Gru 02, 2009 6:48 am    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

http://www.rp.pl/artykul/15,399852_IPN__Kwasniewski_byl_TW_Alkiem_.html

"IPN: Kwaśniewski był TW Alkiem
Cezary Gmyz , anie , js 01-12-2009, ostatnia aktualizacja 02-12-2009 01:22

Historyk Piotr Gontarczyk podaje nowe okoliczności, które potwierdzają rejestrację polityka przez służby PRL

Aleksander Kwaśniewski został zarejestrowany jako tajny współpracownik SB o pseudonimie Alek, a dokumenty, w których mogły być dowody, że donosił, zostały zniszczone – to główne tezy pracy dr. Piotra Gontarczyka „Aleksander Kwaśniewski w dokumentach Służby Bezpieczeństwa”.

Została ona opublikowana w najnowszym wydaniu periodyku IPN „Aparat represji” i wczoraj pojawiła się w sprzedaży.

Wiecznie młody przywódca


Jednak emocje wzbudzała od kilku miesięcy, odkąd zapowiedział ją prezes IPN Janusz Kurtyka. W marcu w wywiadzie dla dziennika „Polska” stwierdził: – Pan Kwaśniewski był komunistycznym aparatczykiem, wiecznie młodym przywódcą przybudówki partii, przed 1990 r. gwarantującej Sowietom przynależność Polski do ich imperium zewnętrznego. W latach 1983 – 1989 był rejestrowany przez bezpiekę jako TW „Alek” przez Departamenty II i III MSW. Takie są historyczne fakty.

Kwaśniewski zaprzeczał. – Wiem, kim był „Alek”. To nie ja. Jestem dumny z tego, co robiłem jako minister w rządzie PRL – mówił w RMF FM. – Niech IPN opisze, co jest w dokumentach, i wyjdzie z tego, że to zupełnie inna osoba.

Sąd nie miał wszystkich dowodów

Co ustalił Gontarczyk, historyk, p.o. zastępcy szefa Biura Lustracyjnego IPN? Na początku swojej pracy zwraca uwagę, że już w 2000 r. sąd lustracyjny orzekł, iż Kwaśniewski był zarejestrowany jako TW „Alek”.

„Z dziennika rejestracyjnego wynika, że w 1982 roku pod pozycją 72.204 dokonano „zabezpieczenia operacyjnego” (jedna z kategorii rejestracji nieoznaczająca świadomej i tajnej współpracy – red.), a w 1983 roku zmieniono kwalifikację, przyjmując, że to tajny współpracownik o pseudonimie Alek. Sąd doszedł do wniosku, że zarówno zabezpieczenie, jak i zmiana kwalifikacji dotyczą osoby pana Aleksandra Kwaśniewskiego” – przytacza treść orzeczenia sądu Gontarczyk.

W tym samym procesie sąd stwierdził natomiast, że nie ma wystarczających dowodów w sprawie domniemanej współpracy Kwaśniewskiego z SB.

Gontarczyk twierdzi jednak, że sąd nie znał wszystkich dowodów, zaufał zeznaniom funkcjonariuszy SB, którzy kłamali, oraz że pominął opinię biegłego z UOP Antoniego Zielińskiego specjalizującego się w badaniu akt SB, świadczącą na niekorzyść Kwaśniewskiego.

Część dokumentów związanych z tą sprawą w 2000 r. była w ogóle nieznana. Chodzi głównie o te, które obalają tezę, jakoby zabronione było werbowanie członków PZPR na tajnych współpracowników. „Zakaz z zarządzenia ministra spraw wewnętrznych z 1 lutego 1970 r. w jednostkach zajmujących się rozpracowaniem środowisk dziennikarskich nie był respektowany. Wręcz nakazywano tu dokonywanie pozyskań bez względu na to, czy ktoś jest członkiem PZPR czy nie” – pisze Gontarczyk.

Kwaśniewski, który był członkiem PZPR, miał zostać pozyskany do współpracy jako dziennikarz. W stanie wojennym pracował m.in. jako redaktor naczelny pisma „itd”.

Na liście Macierewicza, czyli w spisie tajnych współpracowników SB zasiadających w parlamencie, nazwiska Kwaśniewskiego nie było, choć w 1992 r. lider lewicy był posłem. Gontarczyk tłumaczy, że polityka nie wymieniono na liście, bo nie figurował ani w kartotekach operacyjnych, ani systemach komputerowych SB. Jednak z tej ewidencji stosunkowo łatwo było usunąć dane. Kartę wystarczyło wyjąć z szuflady kartoteki, a zapis komputerowy skasować.

„Senior” i „Teleecho”


Na ślad kontaktów Kwaśniewskiego natrafił podczas procesu lustracyjnego rzecznik interesu publicznego (dziś ta instytucja już nie istnieje) w tzw. dziennikach koordynacyjnych. Funkcjonariusze służb zapisywali w nich tzw. zainteresowania operacyjne, by uniknąć np. sytuacji, w której jedną osobę werbowało dwóch oficerów, nie wiedząc o sobie wzajemnie.

Dzienniki koordynacyjne były o wiele trudniejsze do fałszowania, bo informacje zapisywano na papierze w kolejnych rubrykach, a ich usunięcie wymagałoby wycięcia ich żyletką lub nożyczkami, co zostawiałoby ślady. W dziennikach koordynacyjnych nazwisko Kwaśniewskiego pojawia się dwa razy: 27 czerwca 1985 r. i 19 sierpnia 1986 r. To właśnie dzięki tym zapisom udało się ustalić numer 72.204, pod jakim został zarejestrowany w dzienniku rejestracyjnym SB (rejestrowano w nim zarówno kandydatów na współpracowników, jak i osoby rozpracowywane).

W przypadku Kwaśniewskiego chodzi o rejestrację najpierw jako zabezpieczenie (co było często wstępem do werbunku), a potem jako tajnego współpracownika. Jako zabezpieczenie został zarejestrowany 23 czerwca 1982 r. w ramach sprawy o kryptonimie „Senior” dotyczącej rozpracowania Młodzieżowej Agencji Wydawniczej, gdzie wówczas pracował. 29 czerwca 1983 r. został przerejestrowany na TW. To wtedy pojawił się pseudonim Alek.

Informacje te były znane podczas procesu lustracyjnego w 2000 r. Ale Gontarczyk opisuje kolejny dokument świadczący o rejestracji Kwaśniewskiego jako TW w sprawie niezwiązanej ze środowiskami, w których się wtedy obracał. W 1983 r. SB usiłowała odnaleźć osoby, które w Warszawie na południowym Ursynowie zakłócały sygnał telewizyjny tak, że na ekranach telewizorów pojawiało się logo „Solidarności”. W tym celu sporządzono listę wszystkich tajnych współpracowników, którzy mieszkali w pobliżu i mogliby pomóc w schwytaniu tych osób. Akcja miała kryptonim „Teleecho”.

W dokumentach znajduje się adnotacja zawierająca numer rejestracyjny 72.204 oraz nazwisko domniemanego oficera prowadzącego kpt. Wytrwała (bez jego imienia Zygmunt). Gontarczyk stwierdził, że ten zapis kolejny raz potwierdza, że TW „Alkiem” był właśnie Kwaśniewski, bo w tym czasie mieszkał pod wskazanym w dokumentacji SB adresem na ulicy Polinezyjskiej. (...)"

Więcej:

http://www.rp.pl/artykul/15,399852_IPN__Kwasniewski_byl_TW_Alkiem_.html

Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Witja
Weteran Forum


Dołączył: 23 Paź 2007
Posty: 5319

PostWysłany: Czw Gru 03, 2009 6:53 am    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

http://www.rp.pl/artykul/312087,400000_Problem_z_nierozliczona_przeszloscia.html

Problem z nierozliczoną przeszłością

Więcej:


http://www.rp.pl/artykul/312087,400000_Problem_z_nierozliczona_przeszloscia.html
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Witja
Weteran Forum


Dołączył: 23 Paź 2007
Posty: 5319

PostWysłany: Czw Gru 03, 2009 6:56 am    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

http://glos.com.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=1681&Itemid=76

"TW "Alek" to prezio Kwaśniewski
Redaktor: JMJ
01.12.2009.

Aleksander Kwaśniewski był w latach 1983-1989 zarejestrowany jako TW "Alek", ale brak teczki personalnej i teczki pracy "Alka" uniemożliwia odtworzenie pełnego zakresu jego kontaktów z SB - pisze Piotr Gontarczyk z IPN w artykule nt. domniemanych związków b. prezydenta z SB. Według niego w tej sprawie pozostaje "wiele fundamentalnych znaków zapytania".

Liczący ponad 50 stron artykuł ukazał się w specjalistycznym periodyku IPN pn. "Aparat represji w Polsce Ludowej". Ten zapowiadany od dawna artykuł to szczegółowa analiza źródłoznawcza na ten temat. Gontarczyk, dziś wiceszef pionu lustracyjnego IPN, był współautorem wydanej w 2008 r. przez IPN książki o domniemanych agenturalnych związkach Lecha Wałęsy z SB w latach 70.

Krytykując tę książkę o Wałęsie, Kwaśniewski nazwał wiosną br. IPN "instytutem kłamstwa narodowego". W kwietniu br. prezes IPN Janusz Kurtyka powiedział, że Kwaśniewski w latach 1983-1989 "był rejestrowany przez bezpiekę jako TW Alek przez departamenty II i III MSW". Dodał, że nie przesądza, czy ta współpraca "była materializowana, czy nie" i zapowiedział, że IPN opublikuje "rozprawę źródłoznawczą na ten temat". Termin i miejsce publikacji zmieniano kilka razy.

Kwaśniewski replikował, że "stwierdzenia Kurtyki są ostatecznym dowodem potwierdzającym, iż IPN to instytut kłamstwa narodowego". Podkreślał, że Sąd Lustracyjny orzekł w 2000 r., że nie był on TW "Alkiem". - Powtarzanie tego wymysłu wyjaśnionego i odrzuconego przez Sąd Lustracyjny jest niegodziwością - dodawał Kwaśniewski.

W 2000 r. Sąd Lustracyjny uznał, że Kwaśniewski złożył prawdziwe oświadczenie lustracyjne o tym, iż nie był agentem SB. Sąd podkreślił, że nie da się zweryfikować zapisów w dziennikach SB dotyczących Kwaśniewskiego. Zarazem uznano, że numer TW "Alek" - 72 204 był w tzw. dzienniku rejestracyjnym SB tożsamy z przypisanym w tzw. dzienniku koordynacyjnym SB Kwaśniewskiemu.

Zgromadzony materiał sąd uznał za wystarczający do stwierdzenia prawdziwości oświadczenia. Sąd doszedł do wniosku, że zarejestrowanie przez SB w 1982 r. tzw. zabezpieczenia oraz późniejsza o rok zmiana tej rejestracji na tajnego współpracownika odnoszą się do Kwaśniewskiego. Zarazem sąd przyznał, że nie miał możliwości sprawdzenia poprawności tego zapisu pod względem formalnym, bo nie zachowały się materiały wytwarzane przy takiej rejestracji.

W kwietniu br. koła SdPl-Nowa Lewica i Demokratyczne Koło Poselskie skierowały do prokuratury zawiadomienie o popełnieniu przez Kurtykę przestępstwa pomówienia b. prezydenta oraz przekroczenia uprawnień. Z "braku cech przestępstwa" stołeczna prokuratura odmówiła ścigania prezesa IPN. Klub Lewicy złożył do marszałka Sejmu wniosek o odwołanie prezesa IPN w związku z "atakami Instytutu" na byłych prezydentów Kwaśniewskiego i Wałęsę. W opinii marszałka Bronisława Komorowskiego wniosek był niezgodny z ustawą o IPN i nie trafił pod obrady Izby.

- Nie widzę żadnego powodu, by podawać się do dymisji - mówił sam Kurtyka. - Myślę, że środowiska postkomunistyczne od czasu do czasu powinny usłyszeć prawdę o swojej przeszłości, tym bardziej że prominentny przedstawiciel tych środowisk obrzuca wyzwiskami instytucję niepodległego państwa polskiego - dodał. - Chciałbym też podkreślić, że jest rzeczą oburzającą, by wyzwiskami i zarzucaniem nieprawdy IPN obrzucał tę instytucję pan prezydent Kwaśniewski, zważywszy na fakt, że całkiem niedawno, pełniąc swój urząd, chwiał się na grobach polskich oficerów w Charkowie - oświadczył.

Kurtyki bronił prezydent Lech Kaczyński, który krótko po jego wypowiedzi odznaczył pracowników IPN; sam prezes otrzymał Krzyż Komandorski z Gwiazdą Orderu Odrodzenia Polski. - Działajcie tak dalej jak działaliście dotąd; bądźcie odważni - mówił prezydent. Premier Donald Tusk zapowiedział zaś, że nie będzie starał się o odwołanie Kurtyki, którego 5-letnia kadencja kończy się w 2010 r.

W swym artykule Gontarczyk podkreśla, że w sprawie Kwaśniewskiego pozostaje "wiele fundamentalnych znaków zapytania". Według Gontarczyka, dokumentacja "Alka" została najprawdopodobniej zniszczona jesienią 1989 r., ale "nie można wykluczyć jej wyniesienia poza archiwum MSW". Zdaniem autora, jest mało prawdopodobne, by kiedykolwiek odnalazły się "kolejne istotne dokumenty" na temat "Alka". Jednocześnie Gontarczyk zastrzega, iż "nie można wykluczyć, że w miejscach trudnych dziś do przewidzenia odnajdą się kolejne dokumenty SB dotyczące Aleksandra Kwaśniewskiego".

Gontarczyk stwierdza, że Kwaśniewski jako "prominentny członek władz PRL" pojawia się w latach 80. w wielu dokumentach SB. W 1984 r. SB pisała w notatce biograficznej o nim, że "dominantą jego działań i aspiracji jest dążność do objęcia eksponowanego stanowiska w strukturach władzy". "Inne fragmenty notatki dotyczą wyników weryfikowania informacji na temat domniemanego żydowskiego pochodzenia" - pisze autor. Wspominając o sprawdzaniu przez SB ojca Kwaśniewskiego - Zdzisława, Gontarczyk dodaje, że "funkcjonariusze SB uzyskali też informacje, że w rozmowach prywatnych miał on mówić o swoim żydowskim pochodzeniu". Autor przyznaje, że początkowo chciał pominąć ten wątek, ale zmienił zdanie, gdy treść tych dokumentów wprowadził do obiegu "Dziennik" latem br.

W artykule Gontarczyk cytuje notatki esbeków z 1984 r., kiedy Kwaśniewski był redaktorem naczelnym "Sztandaru Młodych". W jednej z nich pisano, że Kwaśniewski źle kieruje tą gazetą i prowadzi "niewłaściwą politykę finansową", bo np. nie zwraca uwagi, że niektórzy dziennikarze "podawali komunikaty PAP jako własne, za co pobierali pieniądze". Inny zarzut SB wobec Kwaśniewskiego, to brak "koncepcji programowej gazety" i udostępnianie łamów "osobom postronnym, prywatnie sobie znanym"."
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Witja
Weteran Forum


Dołączył: 23 Paź 2007
Posty: 5319

PostWysłany: Sob Gru 05, 2009 11:48 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

http://www.rp.pl/artykul/9133,401702_Ziemkiewicz__Ustawa_imienia_Bolka_i_Alka_.html

"Ustawa imienia Bolka i Alka
Rafał A. Ziemkiewicz 05-12-2009, ostatnia aktualizacja 05-12-2009 08:23

Aleksander Kwaśniewski w programie Moniki Olejnik powiedział, omalże na jednym oddechu, dwie sprzeczne ze sobą rzeczy.

Skomentuj

Po pierwsze, że pod kryptonimem „Alek” SB zarejestrowała w latach osiemdziesiątych kogoś innego, czego najlepszym dowodem fakt, iż w cytowanych przez Piotra Gontarczyka dokumentach jest wzmianka o pracy „Alka” w „Życiu Warszawy”, w którym on, Kwaśniewski, nigdy nie pracował.

Po drugie, że ostatecznym i niepodważalnym dowodem, iż nigdy nie był TW, jest wyrok sądu lustracyjnego, który w roku 2000 go z zarzutu „kłamstwa lustracyjnego” oczyścił.

Rzecz w tym, że to właśnie ten sąd lustracyjny, na który się były prezydent powołuje, w tym właśnie wyroku, stwierdził, że to Aleksander Kwaśniewski, nie nikt inny, został przez SB zarejestrowany pod kryptonimem „Alek”. Więc jedno z dwojga − albo wyrok sądu z roku 2000 jest niepodważalny, i wtedy niech Aleksander Kwaśniewski się nie upiera, że to nie o niego chodzi w zachowanych papierach, albo sąd się jednak omylił, a wtedy jego wyrok niczego nie dowodzi.

Oczywiście, byłoby naiwne sądzić, że wobec Aleksandra Kwaśniewskiego redaktor Olejnik wykaże się podobną dociekliwością, co podczas przesłuchiwania posłów PiS, i zapyta o tę sprzeczność.

Tym bardziej trudno się spodziewać, aby ktoś z tych kręgów, w których nasza „prawie Oriana Fallaci” jest poważana, odważył się powiedzieć to, co niemal otwarcie powiedziała swego czasu sędzia ogłaszająca wyrok w sprawie Zyty Gilowskiej: ustawa, według której toczyły się procesy Wałęsy i Kwaśniewskiego, została tak skonstruowana, że praktycznie nie sposób na jej podstawie uznać za kłamcę lustracyjnego kogokolwiek, bez względu na istniejące dowody.

Dlatego Wałęsa, który ponad wszelką wątpliwość zarejestrowany był przez SB jako TW „Bolek”, otrzymał zaświadczenie, że „tajnym i świadomym współpracownikiem” nie był, i dlatego otrzymał taki sam certyfikat Kwaśniewski, który, wedle tego samego sądu, zarejestrowany był jako TW „Alek”. Dlatego też identyczny wyrok dostał Marian Jurczyk, który nigdy nie miał możliwości wykraść i zniszczyć swoich „kwitów”, przez co zachowały się zarówno jego odręczne zobowiązanie do współpracy, jak i napisane jego ręką donosy oraz pokwitowana odbioru judaszowych pieniędzy. Nawet to nie wystarczało do zgodnego z prawem stwierdzenia faktu współpracy. Gdyby do sądu lustracyjnego zgłosił się w porę Leszek Maleszka, też dostałby taki sam uniewinniający wyrok jak Wałęsa i Kwaśniewski i mógłby nim do dziś wymachiwać, strasząc, że będzie wytaczał procesy i niszczył tych, którzy nazywają go agentem, grzywnami.

Ale − uwaga − mógłby tylko straszyć. Bo Jurczyk po otrzymaniu wspomnianego wyroku rzeczywiście się rozbuchał i wytoczył parę procesów cywilnych; wszystkie przegrał. Przypadek godny O.J. Simsona − sąd cywilny, nie skrępowany ustawą celowo napisaną tak, aby uniemożliwić orzeczenie winy nawet najoczywistszej, mógł uznać po prostu, i uznał, że kto został zarejestrowany jako TW i donosił jako TW, ten był TW i nie ma prawa się obrażać za nazywanie go TW.

Wałęsa od czasu do czasu, w napadach medialnej aktywności, wygraża, że też powytacza procesy tym, którzy nazywają go „Bolkiem”. Bardzo proszę, niech to zrobi − dowody są na tyle oczywiste, że przypadek Jurczyka powtórzy się jak nic. I Wałęsa o tym wie, więc tylko tak gada.

(...)

A o to, by nikomu nie udało się na IPN położyć łapy, trzeba walczyć ze wszystkich sił. "

Więcej:

http://www.rp.pl/artykul/9133,401702_Ziemkiewicz__Ustawa_imienia_Bolka_i_Alka_.html
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Witja
Weteran Forum


Dołączył: 23 Paź 2007
Posty: 5319

PostWysłany: Wto Gru 08, 2009 6:55 am    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

http://www.fronda.pl/news/czytaj/roszkowski_dla_fronda_pl_biografia_kwasniewskiego_ma_wiecej_bial

""Biografia Kwaśniewskiego ma więcej białych plam"


Aleksander Kwaśniewski to jeden z symboli współczesnej Polski. Choćby z tego powodu Polacy zasługują na rzetelną, całościową biografię tego polityka - mówi Fronda.pl historyk, prof. Wojciech Roszkowski.





Fronda.pl: Czy miał Pan okazję zapoznać się z artykułem Piotra Gontarczyka na temat Aleksandra Kwaśniewskiego?

Prof. Wojciech Roszkowski: Nie, jeszcze nie, natomiast czytałem publikacje prasowe streszczające główne tezy tej publikacji.

Czy fakt rejestracji Kwaśniewskiego jako współpracownika SB o pseudonimie Alek wnosi coś istotnego do naszej wiedzy o historii Polski? Przecież już wcześniej, mimo wyroku sąd lustracyjnego z 2000 roku, każdy zainteresowany polityką miał na ten temat swoje zdanie.

To jest istotne, choć rzeczywiście ta wiadomość nie jest nowa. Szkoda tylko, że nie znamy do końca raportów, które mogłyby nam coś więcej powiedzieć na temat roli Kwaśniewskiego w latach `80.

Jakie więc wnioski możemy wysnuć na temat końca PRL-u na podstawie informacji o tym, że młodym, zdolnym i obiecującym aparatczykiem interesowały się służby specjalne?

Coś w tym jest, że gdy upadał ZSRS, to KGB upadło jako ostatnie. W PRL było podobnie, PZPR upadła właściwie w latach 80., a do samego końca trzymali się Jaruzelski i Kiszczak, ludzie bardziej wojska i służb, niż partii. Odegrali bardzo istotną, właściwie reżyserską rolę w przygotowaniu miękkiego lądowania komunistów w nowej rzeczywistości.

Prof. Antoni Dudek postawił tezę, że w przyszłości dzieci uczące się w szkołach o Polsce lat 90. i Polsce przełomu wieków będą zobowiązane do zapamiętania dwóch symbolicznych nazwisk – chodzi o Lecha Wałęsę i Aleksandra Kwaśniewskiego. Wałęsa miałby tu być twarzą odzyskania niepodległości, Aleksander Kwaśniewski zaś nowym Polakiem, wzorcem, Carringtonem lat 90., jeśli odwołamy się do serialu Dynastia, kształtującego polską publiczność telewizyjną. Jak Pan, jako historyk, uważa, co to za postać ten Aleksander Kwaśniewski?

Faktycznie, Kwaśniewski jest postacią bardzo ważną dla współczesnej Polski, ale nie nazwałbym go polskim Carringotem. To raczej postać symboliczna dla sporej grupy Polaków urodzonych w PRL i mniej lub bardziej związanych z tamtym systemem, ale już na tyle młodych, że potrafiących wypracować sobie nową pozycję w III RP. Byli sprawni i pragmatyczni. W wolnej Polsce Kwaśniewski wyczuwał też dobrze nastroje społeczne. Liczyło się to, żeby mówić ładnie, elegancko i żeby było tak, jak Polakom się wydawało, że jest na Zachodzie. Ale trzeba też powiedzieć, że Kwaśniewski nie miałby takich sukcesów, gdyby nie był jednocześnie zdolnym politykiem.

Mówi Pan, że to zdolny polityk, który wywarł piętno na współczesnej Polsce, jest wręcz jednym z jej symboli. Czy w związku z tym jego krytyka może być postrzegana przez niektórych tak samo jak krytyka Wałęsy, czyli jako szkodzenie Polsce na arenie międzynarodowej?

Nie rozumiem skąd wynika to dziwaczne poczucie wstydu, na przykład we Francji nikt nie ma jakichś specjalnych kompleksów z tego powodu, że choćby prezydent Mitterand miał bardzo zabagnione życie osobiste i mówi się o tym do dziś na całym świecie. A w Polsce, mam wrażenie, to poczucie dumy jest jakoś dziwnie splecione z niektórymi postaciami, które nazywa się autorytetami, czy ludźmi wybitnymi. Przy czym, ta specyficzna niechęć do odbrązawiania postaci polskiego życia politycznego jest dość selektywna. Wałęsę i Kwaśniewskiego akurat się broni.

Teza o tym, jakoby prezydenci byli strażnikami polskiej dumy upada, jeśli weźmiemy pod uwagę dość spore przyzwolenie na krytykę obecnego prezydenta...

To jest ważne pytanie. Ja ciągle sobie je zadaję i nie znajduję łatwej odpowiedzi. Kiedyś nazwałem to „relatywizmem histerycznym”, ten cały permisywizm pamięci. Innymi słowy, akceptujemy wyskoki, błędy, grzechy pewnych ludzi, a tych którzy usiłują wskazać na nie jako na problem dajemy odpór: a co, to wy jesteście lepsi? Nikt nie jest bez grzechu, a wy jesteście jeszcze gorsi, bo usiłujecie pokazywać, czyjąś słabość – to jest ten styl myślenia. Zaraz też pojawia się instrumentalne wykorzystywanie Ewangelii. Mówi się ludziom badającym historię: kto jest bez winy, niech pierwszy rzuci kamieniem.

Mimo to wierzy Pan, że uzupełnienie luki jaką jest brak biografii Kwaśniewskiego, polskiego prezydenta przez okres dekady, zostanie już spokojniej przyjęte, niż publikacje Cenckiewicza, Gontarczyka czy Zyzaka o Wałęsie?

Myślę, że Polacy zasługują na biografię Kwaśniewskiego i poważną dyskusję o roli, jaką odegrał. Przecież obywatele wciąż bardzo mało wiedzą o tak ważnej dla III RP postaci. Weźmy choćby temat dzieciństwa prezydenta - nie są do końca wyjaśnione sprawy związane z ojcem Kwaśniewskiego. Co jakiś czas pojawiało się pytanie, czy był w UB, czy nie był? Z tego, co wiem, Gontarczyk w swojej pracy weryfikował również te pogłoski. Generalnie jednak, to co najmniej dziwne, że tak mało wiemy o rodzinie polityka, który przez dekadę był prezydentem Polski. Czy jednak jest możliwa poważna dyskusja na te trudne tematy, bez zacietrzewienia i politykowania? Nie wiem. Na pewno książki, o których Pan wspomniał, wytyczają drogę do normalności. Będą powstawały kolejne, różniące się między sobą publikacje. Z drugiej strony, zanim ukazała się książka Gontarczyka i Cenckiewicza o Wałęsie, poważni ludzie pisali listy protestacyjne przeciwko tej publikacji. Mimo że jej nie czytali. To horrendalne tym bardziej, że robili to ludzie, którzy mieli swoje zasługi w walce o wolność słowa dla Polski. Woleli stanąć razem z byłymi komunistami i zamykać usta i hamować wolność otwartej debaty o naszej przeszłości.

Co Pan sądzi o projekcie nowelizacji ustawy o IPN autorstwa PO?

Jestem bardzo krytycznie nastawiony do tych pomysłów. IPN ma ogromne zasługi dla edukacji i badań. Zbyt często zapomina się, że to nie jest tylko instytucja do spraw lustracji. Sprowadzanie sporu wokół IPN do poziomu rywalizacji międzypartyjnych jest bardzo szkodliwe.


Rozmawiał Jakub Lubelski



Wybierzmy przyszłość oraz styl... "
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Witja
Weteran Forum


Dołączył: 23 Paź 2007
Posty: 5319

PostWysłany: Sob Sty 16, 2010 11:29 am    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

http://blog.rp.pl/ziemkiewicz/2010/01/16/tw-%E2%80%9Ealek%E2%80%9D-%E2%88%92-janczar-iii-rp/

"Między Michnikiem a Rydzykiem
Rafał A. Ziemkiewicz



TW „Alek” − janczar III RP

Subotnik Ziemkiewicza


(...)

Szum, jaki salon i władza wytworzyły wokół tej publikacji, nie służył jednak polemice. Kierując uwagę publiczności w stronę mało istotną (wysługiwanie się komunistycznym służbom nie było wszak w wypadku partyjnego karierowicza żadną zdradą, raczej konsekwencją) odwrócił uwagę od tego, co w sprawie najważniejsze.

Rzecz w tym, iż sprawa TW Alka − ktokolwiek nim był − obala uporczywie wmawiany nam od lat mit, jakoby SB nie werbowała w partii. Otóż w latach osiemdziesiątych właśnie werbowała, i to werbowała tych, którzy nie bez podstaw aspirowali do najwyższych stanowisk. Werbowała też, jak wiemy skądinąd, w milicji, w − zwłaszcza − bankach i centralach handlu zagranicznego, wśród wyróżniających się absolwentów.

Dlaczego? Oficjalne wyjaśnienie, gdyby się o nie zwrócić do Jaruzelskiego lub Kiszczaka, i gdyby zechcieli go udzielić, brzmiałoby zapewne mniej więcej tak: trzeba było wzmocnić państwo. Karnawał „Solidarności” bardzo rozkruszył twarde dotąd struktury, umożliwiające partii pełnienie jej kierowniczej roli. Skoro nawet w MO próbowano stworzyć niezależne związki, to trzeba było wejść w te wszystkie dziedziny metodami operacyjnymi, żeby nie stracić kontroli.

Może nawet takie było pierwotne motywacje. Pamiętajmy, że stan wojenny miał mieć zupełnie inny sens. Wojsko miało wyjść z koszar po to, by oczyścić z „patologii” zarówno „Solidarność”, jak i partię. Oczyszczenie miał uwieńczyć zjazd „Solidarności”, na którym Wałęsa ogłosiłby, że do zdrowego robotniczego ruchu dostali się agenci CIA i ekstremiści, na szczęście teraz jest już dobrze, za co towarzyszowi generałowi dziękuję – i sielanka. Nie tylko komuniści, także wspomniani „ekstremiści” byli wówczas pewni, że Wałęsa na to pójdzie. Ale ten bryknął, ograł i oszukał komunistów, czym do dziś słusznie się chlubi, chociaż z oczywistych przyczyn nie chce przyznać, na czym to „ogranie” polegało. W związku z tym druga część operacji − z internowaniem całej ekipy Gierka i przygotowywanym jej rozliczeniem z nadużyć − straciła sens. W efekcie nieudanej operacji powstała sytuacja nowa: PZPR stała się fasadą, Jaruzelski rządził już raczej jako generał niż I sekretarz (Janusz Rolicki celnie nazwał to „czerwonym bonapartyzmem”). Mówiąc obrazowo, chciał się bagnetem tylko podeprzeć, a znalazł się w sytuacji, w której musiał na nim siedzieć.

W tej sytuacji werbunki w obszarach niegdyś zakazanych zmieniły sens. W chwilach swej świetności to partia rządziła bezpieką; po stanie wojennym bezpieka zaczęła to z wolna odwracać.

Bezpieka bowiem nie tylko werbowała. Bezpieka była, jak ujęła to Anna Bojarska, największą agencją promocyjną − i można to zastosować nie tylko do artystów. Zapłatą dla ważnych TW była kariera. Tuż po publikacji o „Alku” wyszły na jaw dokumenty świadczące, że w jednym z wariantów kolejnej „odnowy” (gdy jeszcze nie zakładano dzielenia się władzą) Kwaśniewski przewidziany był na premiera. Skądinąd wiemy też, że w pewnym momencie, po załamaniu planu transformacji wskutek wyborczej klęski 4 czerwca, Kiszczak oskarżył Kwaśniewskiego o to, że z grupą oficerów LWP i MSW sonduje możliwość odsunięcia jego i Jaruzelskiego…

Po lekturze artykułu Gontarczyka trudno uwierzyć, że bezpieka wspierała zdolną młodzież bezinteresownie. I że gdy w III RP jej podopieczni porobili fantastyczne kariery w polityce, biznesie, administracji, bezpieczniacy, którzy im tak bardzo w życiu pomogli, o nic ich w zamian nie prosili, że związki między podobnymi „Alkowi” prominentami nowej nomenklatury a ich oficerami prowadzącymi urwały się z dnia na dzień, ucięte jak nożem.

Dlatego właśnie, rozumiecie Państwo, potrzeba innego, nowego, lepszego IPN − takiego, w którym podobne publikacje powstawać nie będą. "

Więcej:

http://blog.rp.pl/ziemkiewicz/2010/01/16/tw-%E2%80%9Ealek%E2%80%9D-%E2%88%92-janczar-iii-rp/
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Strona Główna -> Dyskusje ogólne Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2
Strona 2 z 2
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz dołączać plików na tym forum
Możesz ściągać pliki na tym forum