Forum  Strona Główna

 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Początek końca Unii Europejskiej
Idź do strony Poprzedni  1, 2
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Strona Główna -> Dyskusje ogólne
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Robert Majka
Weteran Forum


Dołączył: 03 Sty 2007
Posty: 2649

PostWysłany: Pią Lip 17, 2009 7:15 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

MASONERIA w Przemyślu, Polsce i świecie.

http://www.rotary.org.pl/

Członkowie, funkcje ...

http://www.przemysl.rotary.org.pl/czlonkowie.htm

Dodatkowo czym jest patriotyzm !
polecam link

polskawalczaca.com
http://www.polskawalczaca.com/index.php

http://www.youtube.com/watch?gl=PL&hl=pl&v=9jNstfJJfFM&feature=related


Ostatnio zmieniony przez Robert Majka dnia Pon Sty 11, 2010 10:14 pm, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email
Robert Majka
Weteran Forum


Dołączył: 03 Sty 2007
Posty: 2649

PostWysłany: Nie Lip 19, 2009 4:13 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Utopijna wizja europejskiego narodu
http://www.rp.pl/artykul/9157,333224_Utopijna_wizja_europejskiego_narodu_.html



Źródło: Fotorzepa, autor: Ryszard Waniek

Bronisław Wildstein 12-07-2009, ostatnia aktualizacja 13-07-2009 08:03
Funkcjonowanie w niepodległym państwie jest naturalnym dążeniem wspólnoty. Ludzie pragną się rządzić sami. Konstruktorzy obecnej Unii chcą jednak narzucić im europejskie instytucje, które udają demokrację – pisze publicysta „Rzeczpospolitej”

Zdecydowanie za mało dyskutujemy na temat Unii Europejskiej. Trudno za dyskusję uznać rytualne wezwania do zwiększenia unii w Unii. Nie wiąże się z tym żadna argumentacja poza zaklęciami, że przecież lepiej razem niż osobno i lepiej budować, niż niszczyć. Dyskusję z przeciwnikami obecnego kształtu Unii zastępuje poszukiwanie motywów ich nieprzyzwoitej postawy, gdyż uzasadnień ich ani przytaczać, ani tym bardziej polemizować z nimi przecież nie wypada.

W tym kontekście istotne jest podjąć dyskusję na temat argumentów, które Piotr Skwieciński („Europarlament – cicha, rosnąca potęga”) przeciwstawił moim racjom.

Unijny galimatias

Zacznijmy od faktów. Skwieciński poucza mnie, że prezentuję typową dla Polaków ignorancję w sprawach europejskich i nie wiem, że blisko trzy czwarte polskiego prawa kształtowane jest przez instytucje UE. Tak się składa, że nie tylko nigdy temu nie przeczyłem, ale wielokrotnie w swoich tekstach nad tym biadałem. Natomiast inne stwierdzenie Skwiecińskiego (za Dariuszem Rosatim), że połowa polskiego prawa stanowiona jest w Parlamencie Europejskim, jest nieporozumieniem.

Europarlament nie jest w stanie podjąć żadnej decyzji bez zgody Rady Europejskiej (oficjalnie Rady UE) złożonej z szefów rządów lub ich reprezentantów. Z tego też powodu nie sposób zgodzić się ze sformułowaniem o „decydującym wpływie”, jaki europarlament wywiera na prawodawstwo unijne w kilku „istotnych” obszarach politycznych. W następnych zdaniach autor pisze już zresztą o „realnym współdecydowaniu” brukselskiego parlamentu w tych dziedzinach.

Współdecydowanie to jest realne w przeciwieństwie do – jak rozumiem – nierealnego w sferach innych. Jakkolwiek jest z ową realnością, decydowanie a współdecydowanie to dwie zasadniczo różne rzeczy.

Ten galimatias, który doskonale obrazuje tekst Skwiecińskiego, oddaje istotę rzeczy – kompetencje instytucji unijnych dublują się, krzyżują i, przede wszystkim, nie są jasno zdefiniowane. Relacje europarlamentu z Radą Europejską i Komisją są tego najlepszym przykładem. Entuzjaści obecnego modelu integracji uznają ten bałagan za przejaw życia i rozwoju. Można na to popatrzeć z innej strony, traktując stan ten jako chaos, który uniemożliwia ocenę i weryfikację działania instytucji UE, a więc stanowi zasadniczą barierę dla funkcjonowania w niej reguł demokracji. Stwarza za to dodatkowe możliwości dla silnych i wpływowych gremiów.

Nieformalna siła

Powtarzam: europarlament to wielki klub towarzyski i jako taki jest on niezwykle wpływowy. Również niemiecki Trybunał Konstytucyjny stwierdził niedawno, że Parlament Europejski nie jest w istocie parlamentem. Mój polemista zdaje się nie rozumieć, że takie ciała mogą mieć możliwości większe niż instytucje o precyzyjnie sformalizowanych kompetencjach i nie jest to sytuacja zdrowa.

Moje stwierdzenie o „spektaklu pozorów”, które tak rozsierdziło Skwiecińskiego, wskazuje, że europarlament udaje tylko parlament i jest elementem w spektaklu demokracji europejskiej, która z demokracją ma coraz mniej wspólnego. Nie znaczy to, że nie oddziałuje on na naszą politykę i życie.

Skwieciński przyjmuje, że europarlament jest remedium na „deficyt demokracji” w UE. Uzasadnieniem tego ma być mniejsza podatność tego ciała na działania gospodarczych lobbystów niż zamknięta przed szeroką publicznością Komisja Europejska.

Co do odporności tego ciała na działania lobbingowe mam poważne wątpliwości. Budowanie niezwykle skomplikowanych zapisów prawnych – bo takie są w efekcie rozlicznych kompromisów normy unijne – z dala od obywateli, którzy mogliby je kontrolować, wydaje się wręcz zaproszeniem do działania rozmaitych nieformalnych grup nacisku. Wiemy, ile mamy problemów z uporaniem się z tego typu wpływami w parlamentach krajowych.

W wypadku europarlamentu wszystkie te zagrożenia ulegają spotęgowaniu. Remedium byłoby ograniczenie europejskiego prawa do międzyrządowych umów i niezbędnego ściśle określonego minimum. Tylko jak wówczas uzasadniałby potrzebę swojego istnienia europarlament?

Wspólnota narzucona

Meritum sporu sięga jednak głębiej i pokrywa się z osią sporu euroentuzjastów i eurosceptyków. Sprawa dotyczy tożsamości europejskiej. Na ile możliwe i wskazane jest narzucić ją narodom Europy? Na ile można wykreować ją poprzez administracyjne nakazy, a więc metodą inżynierii społecznej? Skwieciński za twórcami współczesnego modelu Unii uważa to za właściwe, ja – wraz z coraz liczniejszym zastępem sceptyków – sądzę, że jest to projekt katastrofalny.

Skwieciński przyjmuje, że tożsamość europejską można wytopić w resortach unijnych instytucji tak jak w instytucjach państwowych powstała, jego zdaniem, tożsamość narodowa: „Bo to nie narody stworzyły państwa, tylko państwa stworzyły narody – ten truizm potwierdzi każdy historyk”.

Rozstrzyganie podstawowych kwestii poprzez odwołanie się do poglądu „oczywistego dla każdego historyka” (ekonomisty, filozofa czy socjologa) – powinno zapalać czerwoną lampkę. Nie tylko bowiem rozmaite narody wyrastają na rozmaite sposoby, to nawet sama kategoria narodowości wydaje się trudno definiowalna.

Można przyjąć, że naród to wytworzona w procesie historycznym wspólnota mocno uświadamiana sobie przez swoich członków. Trudno uznać to jednak za precyzyjną definicję. Wszystkie inne wyróżniki tego pojęcia można zakwestionować. Znamy narody bez stałego terytorium, bez państwa, bez wspólnego języka czy religii.

Skoro naród jest tak niejednorodnym pojęciem, to dlaczego nie powołać europejskiego narodu – zadać można naiwne pytanie. Otóż w im bardziej skomplikowaną materię wchodzimy, a taką jest więź narodowa, a więc tożsamość ludzka, tym większej pokory winniśmy wymagać od polityków. Cały XX wiek to jedna wielka lekcja klęski prometejskich projektów społecznych inżynierów i ich katastrofalnych konsekwencji.

Powstawanie narodu

Można domniemywać, że Skwieciński odwołuje się do popularnych nie tak dawno teorii Ernsta Gellnera czy Benedicta Andersona, które analizowały tworzenie się współczesnego narodu. Zdaniem tych i innych teoretyków to elity (nacjonaliści) kreowały narodowe mity, aby zbudować tożsamość zbiorowości, która dzięki temu, z czasem dopiero, uzyskiwała status narodu. Istotną rolę w tym procesie odgrywało państwo ze swoimi instytucjami, zwłaszcza szkołą i powszechnym obowiązkiem służby wojskowej.

Teorie te opisują realne zjawiska i pokazują finał budowania współczesnych narodów, ale nie wyczerpują problemu jego genezy. Własne państwo z pewnością sprzyjało tworzeniu się narodowej wspólnoty i umacniało ją, ale musiało opierać się na czymś, co istniało wcześniej. Dlatego tworzenie jednych państw się udawało, a innych nie, choć w obu wypadkach próbowano stosować te same metody.

Gdyby przyjąć w całej rozciągłości tezę Skwiecińskiego, to jak wyjaśnić przetrwanie narodów bez państw, z którymi mamy do czynienia nawet dziś – jak Kurdowie? Jak zinterpretować przebudzenie się narodów po setkach lat pozbawienia państwowości albo takich, które państw właściwie nigdy nie miały – jak Ukraińcy? Jak wytłumaczyć odrodzenie się narodów bałkańskich po pół tysiącu lat tureckiego panowania? I to odrodzenia trwałego, które wiązało się z odmową przyjęcia narzuconej odgórnie formy państwowej, jaką stanowiła Jugosławia, i powrotem do swoich etnicznych tożsamości. Jak zrozumieć fenomen Polski czy Irlandii?

Jak zinterpretować Homera, który tworzył między IX a VIII wiekiem p. Ch. i wskazywał na jednoznaczne poczucie narodowej wspólnoty u Greków (Achajów), którzy pomimo rozbicia na wiele państw mieli silną świadomość swojej tożsamości przeciwstawioną Trojańczykom? Czy nie bardziej zrozumiałe byłoby przyjąć, że poczucie więzi narodowej poprzedza współczesne państwa, które nie mogą od niej abstrahować?

W Europie dziś mamy narody, które wcale nie mają zamiaru zanikać, czego chyba najsilniej dowodzi przypadek naszych zachodnich sąsiadów coraz śmielej rewindykujących swoją niemiecką tożsamość. Tożsamość europejska to dość abstrakcyjna świadomość kulturowej wspólnoty, do której zresztą nie za bardzo odwoływać się chcą konstruktorzy współczesnej Unii. Czy Anglików więcej łączy z Francuzami niż z Amerykanami i Australijczykami? Czy dla Hiszpanów Argentyna jest bardziej obca niż Bułgaria?

Naga władza

Nie twierdzę, że z czasem tożsamość europejska nie mogłaby ulec wzmocnieniu. Metoda, którą Skwieciński aprobuje, najprawdopodobniej jednak prowadzić będzie w odwrotnym kierunku. Wskazuje na to zarówno zdrowy rozsądek, jak i doświadczenia inżynierii społecznej, którą usłany jest cały wiek XX. Narzucane odgórnie federacje jak w ZSRR czy Jugosławii, odgórne modernizacje jak w Iranie czy Algierii.

Konsekwencje założeń Skwiecińskiego są skrajnie antydemokratyczne. Brak tożsamości europejskiej oznacza, że większość Europejczyków przywiązana jest ciągle do swoich narodowych wspólnot. Funkcjonowanie w niepodległym państwie jest naturalnym dążeniem wspólnoty. Niepodległość i samostanowienie przybierają współcześnie kształt demokracji.

Ludzie pragną się rządzić sami. Konstruktorzy obecnej Unii chcą ich tego pozbawić i narzucić im europejskie instytucje, które udają demokrację, choć mają z nią niewiele wspólnego. Skwieciński potwierdza to, zgadzając się, że nie ma narodu europejskiego, a więc formy demokratyczne Unii są pustą skorupą: nie ma demosu – ludu, pozostaje więc kratos – władza. Naga władza.

Skwieciński uważa, że zostanie ona zużyta do budowy narodu europejskiego. Jako reprezentant euroentuzjastów uznaje widocznie rządzących Unią za arystokrację, a więc elitę reprezentujących szczególne kwalifikacje, które pozwalają im przedkładać interes wspólnoty nad swój własny.

Ja widzę w nich raczej oligarchię, która działa na rzecz utrzymania i potęgowania swojej władzy. Zjawisko to wydaje się tym bardziej oczywiste, że nie ma demosu, który mógłby swoich przedstawicieli kontrolować. Równie ważne jest to, że projekty odgórnie narzuconej integracji wymagają przemocy i w dłuższej perspektywie okazują się nieskuteczne.

Integrację europejską postrzega Skwieciński jako historyczną konieczność w dobie globalizacji. Tylko tak możemy, jego zdaniem, stawić czoła konkurencji potężnych graczy takich jak USA czy Chiny. W rzeczywistości, im bardziej się integrujemy, tym bardziej od nich odstajemy, co pokazują statystyki ostatnich 20 lat.

Zwolennicy integracji, tak jak wcześniej zwolennicy socjalizmu, mają jedną odpowiedź: więcej integracji! W rzeczywistości potrzeba nam więcej wspólnego rynku, a mniej biurokratycznych regulacji, które są konsekwencją działania coraz liczniejszych unijnych instytucji.

Integrację europejską można zresztą wyobrazić sobie całkiem odwrotnie do modelu odgórnie narzuconej inżynierii społecznej. Można sobie wyobrazić tworzenie jednego rynku i współpracę niezależnych państw, które dzięki temu zaczynają budować coraz bardziej liczącą się na świecie wspólnotę. Działanie takie z czasem tworzy realną tożsamość niejako organicznymi metodami. Tego typu naturalne procesy trzeba jednak chronić przed pychą „oświeconych”, którzy uznają, że rozpoznali już rozum historii i, nie pytając nas o zdanie, chcą nas poprowadzić zgodnie z jego wymogami.

Pisał w opiniach

Piotr Skwieciński

Europarlament – cicha, rosnąca potęga
http://www.rp.pl/artykul/316920.html

Realna integracja Europy jest możliwa mimo braku europejskiej tożsamości politycznej. Bo to nie narody tworzą państwa, tylko państwa tworzą narody.

8.06.2009

źródło informacji:
http://www.rp.pl/artykul/9157,333224_Utopijna_wizja_europejskiego_narodu_.html


Ostatnio zmieniony przez Robert Majka dnia Pon Sty 11, 2010 10:14 pm, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email
Robert Majka
Weteran Forum


Dołączył: 03 Sty 2007
Posty: 2649

PostWysłany: Wto Lip 21, 2009 6:30 am    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Illuminati Symbolism - Open Your Mind

http://www.youtube.com/watch?v=9LEljS3ib84

THE ILLUMINATI

http://www.youtube.com/watch?v=3avVyf1OMjQ&feature=related

New World Order Government Conspiracy

http://www.youtube.com/watch?v=4UQ5CHifqMs&feature=related


Ostatnio zmieniony przez Robert Majka dnia Pon Sty 11, 2010 10:15 pm, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email
Robert Majka
Weteran Forum


Dołączył: 03 Sty 2007
Posty: 2649

PostWysłany: Pon Sie 31, 2009 10:20 am    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Cesarstwo Niemieckie i Cesarstwo Rosyjskie wracają do gry

1. http://www.youtube.com/watch?v=-DqKGbZ7r68&feature=related ... Ważne !

2. http://www.youtube.com/watch?v=HbC025ndKoY&feature=related

3. http://www.youtube.com/watch?v=H1aWHwpQOvU&feature=related

Na przełomie kwietnia i maja mija kolejna rocznica katyńskiego mordu,
popełnionego w r. 1940 przez stalinowskich oprawców na polskich oficerach.
Tym kilkunastu tysiącom ofiar, zdradziecko zamordowanych strzałem w tył głowy
poświęcił swój wzruszający wiersz - świadek tamtych czasów – lwowianin Marian Hemar.

http://www.zaolzie.org/zaolziearchiwum/poezja/Katyn/Hemar.htm

Katyń

Tej nocy zgładzono Wolność
W katyńskim lesie...
Zdradzieckim strzałem w czaszkę
Pokwitowano Wrzesień.

Związano do tyłu ręce,
By w obecności kata
Nie mogła ich wznieść błagalnie
Do Boga i do świata.

Zakneblowano usta,
By w tej katyńskiej nocy
Nie mogła błagać o litość,
Ni wezwać znikąd pomocy.

W podartym jenieckim płaszczu
Martwą do rowu zepchnięto
I zasypano ziemią
Krwią na wskroś przesiąkniętą.

By zmartwychwstać nie mogła,
Ni dać znaku o sobie
I na zawsze została
W leśnym katyńskim grobie.

Pod śmiertelnym całunem
Zwiędłych katyńskich liści,
By nikt się nie doszukał,
By nikt się nie domyślił

Tej samotnej mogiły,
Tych prochów i tych kości –
Świadectwa największej hańby
I największej podłości.

- - -

Tej nocy zgładzono Prawdę
W katyńskim lesie,
Bo nawet wiatr, choć był świadkiem,
Po świecie jej nie rozniesie...

Bo tylko księżyc niemowa,
Płynąc nad smutną mogiłą,
Mógłby zaświadczyć poświatą
Jak to naprawdę było...

Bo tylko świt, który wstawał
Na kształt różowej pochodni
Mógłby wyjawić światu
Sekret ponurej zbrodni...

Bo tylko drzewa nad grobem
Stojące niby gromnice
Mogłyby liści szelestem
Wyszumieć tę tajemnicę...

Bo tylko ziemia milcząca,
Kryjąca jenieckie ciała,
Wyznać okrutną prawdę
Mogłaby – gdyby umiała.

- - -

Tej nocy sprawiedliwość
Zgładzono w katyńskim lesie...
Bo która to już wiosna?
Która zima i jesień

Minęły od tego czasu,
Od owych chwil straszliwych?
A sprawiedliwość milczy,
Nie ma jej widać wśród żywych.

Widać we wspólnym grobie
Legła przeszyta kulami –
Jak inni – z kneblem na ustach,
Z zawiązanymi oczami.

Bo jeśli jej nie zabrała,
Nie skryła katyńska gleba,
Gdy żywa – czemu nie woła,
Nie krzyczy o pomstę do nieba?

Czemu – jeśli istnieje –
Nie wstrząśnie sumieniem świata?
Czemu nie tropi, nie ściga,
Nie sądzi , nie karze kata?

- - -

Zgładzono sprawiedliwość,
Prawdę i wolność zgładzono
Zdradziecko w smoleńskim lesie
Pod obcej nocy osłoną...

Dziś jeno ptaki smutku
W lesie zawodzą żałośnie,
Jak gdyby pamiętały
O tej katyńskiej wiośnie.

Jakby wypatrywały
Wśród leśnego poszycia
Śladów jenieckiej śmierci,
Oznak byłego życia.

Czy spod dębowych liści
Albo sosnowych igiełek
Nie błyśnie szlif oficerski
Lub zardzewiały orzełek,

Strzęp zielonego munduru,
Kartka z notesu wydarta
Albo baretka spłowiała,
Pleśnią katyńską przeżarta.



I tylko p a m i ę ć została
Po tej katyńskiej nocy...
Pamięć n i e d a ł a się zgładzić,
Nie chciała ulec przemocy

I woła o s p r a w i e d l i w o ś ć
I p r a w d ę po świecie niesie –
Prawdę o jeńców tysiącach
Zgładzonych w katyńskim lesie.

***

Pamięć nie dała się zgładzić... I my pamiętamy o setkach zaolziańskich ofiar – lekarzy,
policjantów i żołnierzy – zamordowanych zdradzieckim strzałem w czaszkę na nieludzkiej ziemi w r.1940...
w Katyniu, Ostaszkowie, Miednoje, Charkowie, Twerze...

http://www.zaolzie.org/zaolziearchiwum/poezja/Katyn/Hemar.htm
źródło informacji

uzupełnienie

Historia powstania państwa Izrael Stanisław Michalkiewicz
http://www.youtube.com/watch?v=GrQgvg_vu3Q&feature=related
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Strona Główna -> Dyskusje ogólne Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2
Strona 2 z 2
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz dołączać plików na tym forum
Możesz ściągać pliki na tym forum