Forum  Strona Główna

 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Szyderstwo, czy prowokacja?

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Strona Główna -> Dyskusje ogólne
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Jadwiga Chmielowska
Site Admin


Dołączył: 02 Wrz 2006
Posty: 3642

PostWysłany: Pon Paź 19, 2009 8:43 am    Temat postu: Szyderstwo, czy prowokacja? Odpowiedz z cytatem

http://klubgpgdynia.wordpress.com/

http://www.blogmedia24.pl/node/20081

Szyderstwo, czy prowokacja?

ARKA 1918, czw., 15/10/2009 - 19:02 Forum ogólne
Skandal!
Na 70 rocznicę wybuchu II wojny światowej nie powstał w Gdańsku Pomnik Pomordowanych Pomorzan, tak głęboko właściwy dla wszystkich czujących po Polsku, moralnie wręcz niezbędny.
Rzekomym powodem poniechania trwających 2,5 roku starań i udawanej zgody (nawet udawanego entuzjazmu!) na jego postawienie ze strony władz, był brak na ten cel 400 tys. zł. To oczywista nieprawda.

Prezydent Gdańska i Radni wydali 860 tys. zł naszych pieniędzy na Pomnik Kindertransportów przed dworcem PKP, upamiętniający wyjazdy, przed wybuchem II wojny światowej, do Londynu, dzieci obywateli niemieckich żydowskiego pochodzenia - z Niemiec i nielicznych z Wolnego Miasta Gdańska. Nie były to więc ofiary wojny, ani obywatele Polski!

Dodatkowe pieniądze znalazły się na związane z Kindertransportami wystawy, sympozjum i publikacje.
Gdańsk ciągle jeszcze nie należy do Niemiec i upamiętnianie na naszej ziemi, kosztem polskich powinności i interesów, z naszych pieniędzy, wyjazdów ich obywateli z Berlina, Dusseldorfu czy Frankfurtu zmusza do pytania: czy Prezydentowi Adamowiczowi i Radzie Miasta bliższa jest niemiecka tożsamość, a w szczególności, czy czują się te „nasze" obecne władze spadkobiercami win III Rzeszy?
Ostentacja w wynoszeniu, jednak szczęśliwego losu, ocalonych ponad nieupamiętnione zbrodnie na Polakach, ostentacja poprzez wybór dla niej hucznych obchodów wybuchu wojny, ostentacja w wyborze miejsca na pomnik, przez co sednem wybuchu wojny będą Kindentransporty z Niemiec dowodzą, jaką mamy nielojalną, lizusowską i tchórzliwą władzę.

Poniżej przedstawiam trzy teksty dotyczące tego tematu:
1.) opracowanie Pamięć Polska a Pomnik Kindertransportów;
2.) Apel mieszkańców Gdańska z maja br.;
3.) projekt Idea "Pomnika Pomordowanych Dzieci Polskich..." z uzasadnieniem.

"Polska pamięć a Pomnik Kindertransportów w Gdańsku.(Prezentowane opracowanie stanowi obszerny fragment pism z 16.09.2009 r. skierowanych do Instytutu Pamięci Narodowej i Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa, wystosowanych przez Andrzeja Fica, reprezentanta osób podpisanych pod Apelem do Rady Miasta Gdańska z 25 maja 2009r. w sprawie budowy Pomnika Dzieciom Polskim Pomordowanym w latach 1939-45 i Andrzeja Dajewskiego z ramienia popierającego „Apel” Klubu Gazety Polskiej w Gdyni)

Znajdujące się w Gdańsku, do maja br., monumenty związane z napaścią Niemiec na Polskę w 1939 r. były pomnikami walki, wzniesionymi ku pamięci zmagań obu uzbrojonych stron, nawet jeśli ta walka nie była ani równa, ani z obu jednocześnie stron rycerska (Pomnik Pocztowców, Pomnik AK, Pomnik Bohaterów Westerplatte, Tym co za polskość Gdańska).
Do niedawna Gdańsk nie miał pomników ofiar cywilnych. (Mamy jedynie, od 2003 r., w miejscu mało eksponowanym, skromną tablicę upamiętniającą ofiary rzezi OUN-UPA na Wołyniu i Kresach Płd-Wschodnich). Jako taki został postawiony Pomnik Kindertransportów, który upamiętnia ofiary cywilne i to wywołujące szczególne emocje - dzieci.
Jednak monument ten spowodował kompletne wywrócenie dotychczasowej hierarchii wydarzeń i znaczeń historycznych związanych z wojną 1939-45 r.

Naszym zdaniem, postawienie Pomnika Kindertransportów jest niewłaściwe z szeregu powodów:

1.) Pomnik Kindentransportów wyraża łączność Gdańska z III Rzeszą niemiecką i także teraźniejsze ciążenie Miasta do Niemiec, skoro winy niemieckie wobec niemieckich obywateli upamiętniane są dziś na polskiej ziemi z woli „naszych” władz Miasta.
Z wymienionych 16 miast na nim (Berlin, Hanower, Hamburg, Frankfurt, Dusseldorf, Leipzig, Mannheim, Munchen, Nurnberg, Stuttgart, Wrocław, Koln, Bremen oraz przyłączone do III Rzeszy w latach 1938, 1939 – Wien i Praha) tylko „Gdańsk” (tabliczka na pomniku z takim napisem, a nie z napisem „Danzig”) formalnie nie należał do Niemiec, ale też nie należał do Polski i 113 dzieci, które z niego wyjechało, nie było dziećmi obywateli II RP.
Trzeba również zauważyć, że na pomniku znajduje się jeszcze tabliczka z napisem „Wrocław” (sic!). Można być pewnym, że dla wielu z nowocześnie edukowanych czytelników tych tabliczek, nazwy owych miast będą mylące.
No bo przed kim uciekały te dzieci z naszego Wrocławia i czy może do Breslau?!
Nie bez powodu utrzymywana jest w Polsce nazwa Auschwitz-Birkenau; analogicznie powinno być i w tym przypadku.

Formą upamiętnienia 113 dzieci, obywateli W.M. Gdańska, które wyjechały do Londynu w 1939 r., mogłaby być najwyżej skromna tablica, w nie bardziej eksponowanym miejscu niż dla Polskich miejsc pamięci, odsłonięta na wniosek i koszt – w całości lub chociaż w części – zainteresowanych nią środowisk żydowskich. W opisie historycznego tła tego wydarzenia można było zaznaczyć, że było ono epizodem (1% wszystkich dzieci niemieckich pochodzenia żydowskiego) w ramach szerszej akcji kindertransportów, w reakcji na nasilanie się prześladowań ze strony niemieckiego, hitlerowskiego faszyzmu.

Podkreślając, że wystarczającą przesłanką przeciwko postawieniu owego pomnika jest to, że winy Niemiec wobec własnych obywateli powinni upamiętniać Niemcy na własnej ziemi, a nie Polacy w Polsce, odniesiemy się dalej, do innych jeszcze aspektów tego upamiętnienia.

2.) Tablica z dedykacją zamieszczona na pomniku głosi: „Dedykowane kindertransportom dzieciom żydowskim [...] które […] dzięki temu zostały ocalone przed prześladowaniami niemieckich nazistów”.
Jednak w powszechnej świadomości dzieci te zostały ocalone przed zagładą; taka jest
implicite treść dedykacji i tak explicite pisze się o nich w publikacjach dotyczących
kindertransportów.
Również w uchwale Rady Miasta Gdańska z 18.12.2008 r. w sprawie wzniesienia pomnika, w par.1 czytamy: „RM Gdańska wyraża wolę upamiętnienia kindertransportów, dzięki którym […] ocalono życie dzieci żydowskich […]”.

a.) Jednym z dwóch odniesień Pomnika Kindertransportów, ma być, w przekonaniu władz, autorów rozmaitych publikacji i zwykłych odbiorców tego monumentu, upamiętnienie akcji ratowania dzieci żydowskich przed zagładą. Choć dzieci te, zapewne, w większości zginęłyby, gdyby pozostały na ziemiach okupowanych przez Niemcy, to jednak ich wyjazdy nie były organizowane w przewidywaniu mającej nastąpić zagłady. Były wysyłane przez gminy żydowskie z powodów bardzo podobnych do przyczyn wyjazdów i ucieczek polskich rodzin z W.M.Gdańska, czy chociaż części tych rodzin odsyłanych do Polski, w tym zwłaszcza dzieci.
Przyczynami owych ucieczek z W.M. Gdańska, były prześladowania niemieckie wobec obu tych grup narodowych, rozmaite utrudnienia, atmosfera nienawiści, przypadki przemocy fizycznej, co powodowało obawy przed mogącymi nastąpić pogromami, a przynajmniej było szczególnie dotkliwe dla psychiki dzieci, które przed tymi doświadczeniami chciano chronić.

Jeżeli kindertransporty z 1939 r. były czymś niespotykanym w stosunku do minionych okresów prześladowań Żydów, to nie przez zorganizowanie wyjazdów na skutek antycypowanej ich zagłady, lecz dzięki możliwościom, jakie dawał rozwój komunikacji. Żydzi po raz pierwszy na większą skalę nie musieli przeczekiwać złego czasu na miejscu.

Jednak, znając metody polityki historycznej uprawianej przez część środowisk żydowskich można się obawiać, że wcześniej czy później, wraz z szerszym przyjęciem nieprawdziwego twierdzenia, że kinertransporty były akcją ratowania Żydów przed holokaustem, może dojść do pogłębienia zarzutów (zwłaszcza) wobec Polaków - w oparciu o ten dowód (kindertransporty) - że świadomość nadchodzącego holokaustu istniała przed wojną, a mimo tego Polacy (jak zwykle, zwłaszcza oni) pozostali bierni w pomocy Żydom do 1942 a nawet (jak słyszy się) do1943 r.

Przy tym wszystkim, zwolennicy upamiętnienia u nas chwalebnego przyjmowania Żydów przez Anglię, nie uważali za celowe upamiętnienia faktu otwarcia granic II RP dla uchodźców żydowskich z III Rzeszy do 1 września 1939 r.

b.) Drugim odniesieniem tego pomnika jest upamiętnienie ocalonych dzieci, przedstawianych jako ofiary wojny.
Można byłoby się zgodzić (przy zastrzeżeniu do pojęcia „ocalenia” jak wyżej) z wyłonieniem takiej, nowej, kategorii ofiar wojny (dzieci te cierpiały rozstanie a potem, w większości, utraciły najbliższych), gdyby jej twórcy mieli świadomość otwarcia drogi do wyłaniania dalszych kategorii ofiar wojny, które trzeba byłoby wobec tego osobno upamiętnić, zwłaszcza dotkliwiej doświadczonych przez wojnę niż te, które jej na własne oczy nawet nie zobaczyły.
A już na pewno musiałby wcześniej stanąć pomnik polskich dzieci, ofiar wojny, które ona dopadła i zabiła. A gdzie pomnik polskich dzieci, które cudem ocalały, choć na ich oczach zamordowano im najbliższych? W Gdańsku, symbolu wybuchu wojny polsko-niemieckiej i II wojny światowej, muszą się teraz znaleźć.

3.) Usytuowanie Pomnika Kindertransportów nadaje mu przytłaczającą inne wydarzenia rolę w „pomnikowej opowieści historycznej”. Jak zostało to ujęte w „Apelu do Rady Miasta Gdańska…”, „stoi w miejscu ogromnego ruchu mieszkańców Miasta i przyjezdnych, którzy nigdy, albo tylko raz lub kilka razy, znajdą się (celowo albo przypadkiem) obok miejsc znajdujących się na uboczu, upamiętniających los Polaków w Wolnym Mieście (Poczta Gdańska i Westerplatte), natomiast obok Pomnika Kindertransportów będą przechodzili (uczniowie) tysiące razy.”
I dalej: „pomniki zauważone i niezauważone, fałszywie opiszą historię”.

4.) Postawienie pomnika kindertransportów miało miejsce na tle dominacji dzisiejszych, specyficznych tendencji, nastrojów, poprawnościowych ideologii.

a.) Dokonało się na tle rugowania polskości (w Gdańsku np. usunięcie melodii ”Roty” z wieży Ratusza) i walki z nią potężnych ośrodków medialnych i intelektualnych; nieustannych, powstających jawnie od 20 lat też w Kraju - przez to szczególnie dotkliwych - oskarżeń pod adresem Polaków.
Nie chodzi o uzasadnione winy Polaków, które powinny być i są nam znane, ale celowe niszczenie polskiego ducha, woli utożsamiania się z polskością i Polską.
Nie ma potrzeby przytaczać niezliczonych, prawie codziennych przykładów niechęci do Polaków i Polski, tj. do Polski, która nie byłaby wypreparowana z polskości. Żeby jednak nie pozostawiać wątpliwości co mamy na myśli pisząc o walce z polskością prowadzoną przez krajowe środowiska opiniotwórcze - bo przecież nie potrzebę swobodnej, rzetelnej dyskusji na jej temat krytykujemy – podamy trzy przykłady.
Wynotowane poniżej cytaty wypowiedział Andrzej Matul w programie I PR w 2008 r., znany zwłaszcza z audycji kulturalnych, teatrolog. Andrzej Matul wypowiedział słowa uznania dla reżysera teatralnego chcącego „wziąć na warsztat duszę Polaka, jego kanaliowatość”, powiedział, że „od partyzanta do bandyty dzieli nas tylko jeden krok” (A.Matul wypowiadał się dość często w pierwszej osobie liczby mnogiej, ale to gruby chwyt erystyczny), że (Polacy) „wyjmą flaszkę, potem się napiją, potem kogoś zabiją, potem się wyspowiadają, potem pójdą do burdelu” („kogoś zabiją” – w domyśle Żyda), w czym nic nadzwyczajnego, bo „My Polacy nie dopuszczamy myśli, że jesteśmy podli. Wyspowiadamy się, poleżymy krzyżem i już nie jesteśmy źli, już nie jesteśmy podli”).
Drugi, z drastyczniejszych przykładów antypolskiej krucjaty (Marcin Król, lipiec 2001 - „Respublika” i internet w b. popularnym portalu): „tamta polskość i tamta ojczyzna zakończyła swój żywot” bo była zbrodnia w Jedwabnem, dlatego potrzebna jest „reedukacja i resocjalizacja całego społeczeństwa” (polskiego).
Nikt jednak nigdy nie powiedział (i słusznie), że z podobnych powodów skończyła się nie tylko francuskość, litewskość, czy również żydowskość, „tamte składniki pamięci zbiorowej i wyobraźni”, ani nawet, że skończyła się niemieckość.
Do autorów tych wypowiedzi nikt jednak nie miał pretensji, nikt publicznie nie odmówił im podawania ręki.
Trzeci przykład, to zajmująca się polskością, z podobną tendencją, Gazeta Wyborcza: wynoszenie na piedestał i nagradzanie pseudonaukowych, oszczerczych książek Tomasza Grossa, prowokacyjne szyderstwa polegające na stawianiu go w szeregu z Mickiewiczem i Słowackim, przysłanianie wymiaru i sensu Powstania Warszawskiego przypadkami zabójstw kryminalnych, które nie omijały i Żydów (bez względu na to, że władze powstańcze karały sprawców śmiercią; przykład w Z. Stypułkowskiego - „Zaproszenie do Moskwy”).
Generalnie, ideologia Gazety Wyborczej i jej środowiska, wyrosła do naszych czasów wielopokoleniową tradycją z przedwojennego „Miesięcznika Literackiego” (A.Wat mówił o spotykanych nieustannie ludziach establishmentu PRL, którzy przyznawali się do ukształtowania ich przez owo pismo). Źródłem emocji, abominacji i ich intelektualnych uzasadnień do zwalczania polskości, wydają się być również wyraźne zobowiązania nawet wobec rodzinnych, minionych, niechlubnych uwikłań w historię Polski. Czy tło zażartej walki politycznej i ideowej nie powinno być brane pod uwagę przy ocenie inicjatywy upamiętnienia kindertransportów?

b.) Dokonało się na tle niezliczonych przykładów skutecznego zaskarbiania sobie łask u wpływowych środowisk w nieustannej, ciążącej nad autentycznością polskiego życia publicznego walce z antysemityzmem, także tam, gdzie go nie ma (a chyba zwłaszcza tam). Pomnik ów powstał w dusznej atmosferze naszej codzienności, wygrażania rzekomym antysemitom pałką słownej, psychologicznej przemocy, zastraszania adwersarzy, co pozbawia atrybutów demokracji nasze życie społeczne.
Ten pomnik już służy do rzucania podejrzeń o zbrodniczy antysemityzm, czego dowodzi wrzaskliwe zachowanie wnioskodawcy i wykonawcy uchwały R.M. Gdańska w jednej osobie, na sesji Rady Miasta 28 czerwca br. (Dziennik Bałtycki z 29.06.09 r.), mogącego teraz bezkarnie „strzelać” z za monumentu argumentem kindertransportów do przeciwników politycznych.

5.) Pomnik Kindertransportów powstał, mimo, że nie doszło do postawienia Pomnika Pomordowanych Pomorzan, inicjatywy wcześniejszej i obiektywnie nieporównanie donioślejszej historycznie, z uwagi na ofiary rzeczywistej zbrodni ludobójstwa i jego skalę, wymierzoną w jednostki wyróżniające się: najbardziej aktywne, patriotyczne, zwykle lepiej wykształcone. Upamiętnienie od lat oczekiwane, bardzo ważne dla Narodu Polskiego 60 tys. Polaków pomordowanych na Pomorzu w latach 1939/40, dla instytucji publicznych, z władzami Gdańska – w naszej (wydawałoby się) służbie publicznej - na czele, powinno być pierwszorzędnym zobowiązaniem.
Koszt postawienia monumentu kindertransportów ogromnie przerósł wydatki na bardzo skromne pomniki związane z polskością: Pomnik AK – stojący mimo wszystko na uboczu, daleko od ruchu turystów (duży, polny kamień wyposażony w skromne liternictwo); nieopodal, również bardzo skromnie wyposażony w liternictwo maleńki, polny kamień ku czci młodzieży walczącej a potem odbudowującej Polskę; niezrealizowany Pomnik Pomordowanych Pomorzan – planowany na odludziu przy Smoluchowskiego (i właściwie w krzakach), skromna tablica (na uboczu) dla 200 tys. pomordowanych przez OUN-UPA.
Pozostałe 3 główne pomniki walki w Gdańsku, pochodzą jeszcze z czasów PRL.
Pokrycie b.dużych kosztów pomnika kindertransportów (i to w całości) z naszych pieniędzy budżetu Miasta w sytuacji, gdy władze domagają się, żeby Polacy na swoje pomniki robili sobie zbiórki pieniędzy (i nie chcą oddać na nie ani grosza), zwłaszcza w połączeniu z jeszcze istotniejszymi, pozostałymi aspektami tego absurdalnego monumentu, które w naszym piśmie podnosimy, stwarza podstawę do sądu, że będzie on trwałym dowodem walki z polskością i drwiny z Polaków w ich własnym domu.

Zamieszczone wyżej uwagi pokazują, że idea monumentu kindertransportów rozmija się z prawdą historyczną. Pomnik ów jest szkodliwy dla zgodnej z nią polskiej narracji historycznej, a w wymowie niektórych aspektów jest wręcz antypolski (pkt. 1 n/n pisma). Do upamiętnienia kindertransportów przynajmniej w takiej formie, w tak eksponowanym miejscu, w takim jak tego dokonano zakresie, nie powinno było dojść.
Dlatego też, obok tego monumentu, który wystawiły władze, musi stanąć Pomnik Pomordowanych Dzieci Polskich w latach 1939-45, którego chcą setki obywateli podpisanych pod „Apelem” do RM, aby oddać cześć rzeczywistym ofiarom wojny i podkreślić zarazem łączność Gdańska z całą Polską. Upamiętnianie „ocalonych” ponad upamiętnienie pomordowanych i to z uwagi, o czym wszyscy wiemy, na ich „lepsze” pochodzenie narodowe, jest odbieraniem Polakom godności: ich cierpieniu, ich śmierci i wreszcie odbieraniem im człowieczeństwa.
Na to nigdy nie będzie zgody!

Andrzej Fic"

"Gdańsk, 25 maja 2009 roku

Apel do Rady Miasta Gdańska w sprawie
Pomnika Pomordowanych Dzieci Polskich w latach 1939-45


Kilkanaście dni temu, w maju 2009 roku, decyzją Rady Miasta, został postawiony przed Dworcem Głównym w Gdańsku Pomnik Kindertransportów, upamiętniający wysyłanie - z woli żydowskich gmin – dzieci żydowskich z Niemiec do Anglii oraz 130 dzieci żydowskich z Wolnego Miasta Gdańska do Anglii, przed samym wybuchem wojny w 1939 roku.
Postawienie tego pomnika jest z kilku powodów niestosowne:
1.) upamiętnia ocalonych przed niemieckim ludobójstwem, a nie jego ofiary. Przedstawia więc, w proporcji do losu tych Żydów, którzy pozostali w Wolnym Mieście, wydarzenie zupełnie błahe. Taki pomnik ma może uzasadnienie w Londynie, gdzie nie oglądano okrucieństw wobec dzieci polskich i żydowskich, ale postawiony na naszej Ziemi, jest czymś karykaturalnym i jakoś zawstydzającym;
2.) upamiętnia przyjmowanie Żydów z Niemiec przez Anglię, a gdzie Anglicy, czy ktokolwiek postawił pomnik upamiętniający Polskę przyjmującą Żydów z III Rzeszy do 1.IX.1939 roku?
3.) stoi w miejscu ogromnego ruchu mieszkańców Miasta i przyjezdnych, którzy nigdy, albo tylko raz lub kilka razy, znajdą się (celowo albo przypadkiem) obok miejsc znajdujących się na uboczu, upamiętniających los Polaków w Wolnym Mieście (Poczta Gdańska i Westerplatte), natomiast obok Pomnika Kindertransportów będą przechodzili (uczniowie) tysiące razy.
Wobec zachwiania proporcji w ujmowaniu wydarzeń tego okresu historycznego apelujemy do Rady Miasta, o podjęcie uchwały o jak najszybszym wybudowaniu obok Pomnika Kindertransportów dzieci narodowości żydowskiej, pomnika setek tysięcy pomordowanych dzieci narodowości polskiej, które były przez niemieckich najeźdźców bombardowane (nawet w szpitalach), ostrzeliwane z samolotów, rozstrzeliwane, zabijane w obozach koncentracyjnych, dosłownie rozrywane na strzępy i rozdeptywane buciorami przez niemieckich nadludzi.
W szczególności, powinien ten pomnik upamiętnić mordowane dzieci z Wolnego Miasta i Pomorza, zwłaszcza w okresie 1939-40, kiedy to – tylko w tym czasie - znalazły się w liczbie ok. 60 tysięcy pomordowanych Polaków z tych Ziem. Należałoby wspomnieć o transportach Polonii z Niemiec do Lasów Piaśnickich, gdzie niemieckie państwo planowo mordowało całe rodziny przy udziale tutejszych Niemców, naszych sąsiadów, obywateli RP.
Planowany dopiero przez Radnych pomnik Poległych Pomorzan przy ul. Smoluchowskiego, przez swoją lokalizację, nie da się nawet porównać z siłą oddziaływania Pomnika Kindertransportów. Dla ogromnej liczby turystów, ale nawet mieszkańców Trójmiasta, pomniki zauważone i niezauważone, fałszywie opiszą historię.
Dodatkowym aspektem decyzji Rady Miasta jest to, że na pomnik Poległych Pomorzan zabrakło władzom Miasta pieniędzy, choć miał on być mniej kosztowny (ponad dwukrotnie!), niż wystawiony z naszych pieniędzy dla upamiętnienia dzieci żydowskich wyjeżdżających z Wolnego Miasta i miast niemieckich do Anglii (860 tys. zł), zatem dla ludzi niebędących nawet obywatelami RP. Mamy nadzieję, że Radni i Prezydent Miasta, zwłaszcza w spowodowanej przez nich sytuacji, szczodrymi, dobrowolnymi wpłatami, znacząco przyczynią się do szybkiego postawienia pomnika polskim dzieciom przed dworcem PKP. Miejsca tam już teraz mało, więc chodziłoby o monument o małym przekroju poprzecznym, lecz strzelisty - ponad dach dworca – ale i płomienny w wymowie.
Zwracamy również Radnym Miasta uwagę na naukę, jaka płynie z faktu zbierania każdego okruszka własnej, dobrej historii przez Żydów czy Niemców, wobec bezczynności w tej mierze polskich elit.
Zaniechania władz i elit w obronie dobrego imienia i zasług Polaków dla Europy, rzutować będą na pozycję Polski we wszystkich sferach kontaktów we współczesnym świecie."


Pod "Apelem" podpisało się kilkaset osób (podając swoje adresy) - arkusze zostały złożone w Biurze RM Gdańska.
12.08.2009 r. ukazał się w Gazecie Polskiej wywiad , "Szyderstwo czy prowokacja" z Andrzejem Ficem, reprezentantem osób podpisanych pod petycją.
26.06.2009 r. i 30.08.2009 r. pod Dworcem Gdańskim i przed koncertem Enio Morricone (Stocznia) pikiety – pod hasłem: Władze Gdańska są nielojalne w służbie publicznej wobec Gdańszczan i Polski, na transparentach - rozdawały ulotki w sprawie pomników (w tym na temat skandalu z Pomnikiem Pomordowanych Pomorzan, który nie został zbudowany na 70. rocznicę wybuchu wojny. Rozdanych zostało 14 tysięcy ulotek.
26 sierpnia udało się doprowadzić do zajęcia się sprawą Komisji Kultury Rady Miasta z udziałem przedstawicieli inicjatywy obywatelskiej, Andrzeja Fica i Adama Małopolskiego.
Rada głosami 3 do 2 zdecydowała się przesłać wniosek do Prezydenta Pawła Adamowicza o zaopiniowanie inicjatywy ujętej w petycji obywatelskiej. Uczyniła to pismem z 31.08.2009 r., po bardzo widocznej w mieście demonstracji, korygując wynik głosowania na jednogłośny.

„”Gdańsk 10.07.2009 r.

RADA MIASTA GDAŃSKA
ul. Wały Jagiellońskie 1
Gdańsk


Dotyczy:
Inicjatywy mieszkańców Gdańska zgłoszonej Radzie Miasta Gdańska w
„Apelu” z 27 maja 2009 r. („Apel do Rady Miasta….” z dnia 25 maja 2009 r.)

Wstępne ujęcie zakresu tematycznego do opracowania idei Pomnika Pomordowanych Dzieci Polskich,napisów na pomniku i bardziej szczegółowych opisów (drobniejszym liternictwem) dla dociekliwszych zainteresowanych oglądających pomnik:

POMNIK DZIECIOM POLSKIM POMORDOWANYM W LATACH 1939-45
SETKOM TYSIĘCY OFIAR NIEMIECKIEGO BESTIALSTWA
- bombardowanym i rozstrzeliwanym z samolotów na drogach ucieczki we wrześniu 1939 r.,
celowo bombardowanym w domach i szpitalach oznaczonych czerwonymi krzyżami;
- ginącym w setkach zbiorowych mordów dokonywanych na całych wsiach i osadach; czasem
na całych dzielnicach miast (warszawska Wola);
- pomordowanym dzieciom – bohaterom walki z niemieckim okupantem;
- mordowanym z całymi rodzinami pomagającymi Żydom;
- dzieciom mordowanym w obozach koncentracyjnych i ofiarom eksperymentów
medycznych;
- dzieciom ginącym podczas wypędzeń z ziem niemieckiego osadnictwa;
- dzieciom mordowanej Polonii z Berlina i innych miast niemieckich (często zwożonym na
miejsce mordu na ziemie polskie);

a także

- dzieciom polskim porywanym do Niemiec i tam wynaradawianym;
- dzieciom polskich kobiet zmuszanym do rodzenia ich Niemcom i oddawanych niemieckim
rodzinom po zamordowaniu niepotrzebnych im już polskich matek;
- dzieciom polskim, które choć ocalały, widziały na własne oczy śmierć mordowanych
swoich najbliższych.

Pamięci Pokoleń
w Mieście symbolicznym dla agresji niemieckiej na Polskę
i wybuchu II Wojny Światowej
Polacy
Gdańsk 2009 roku

Uzasadnienie

1.) Gdańsk jest symbolem napaści Niemiec na Polskę i wybuchu II wojny światowej. Dlatego pomnik pomordowanym polskim dzieciom, powinien upamiętniać wszystkie te nasze dzieci, całej Polski.
Zarazem, powinien podkreślać łączność naszego Miasta z całą Polską, w całej, ogólnopolskiej skali Ich krwawej ofiary, a nie tylko w jej gdańskim i pomorskim fragmencie.
Trzeba bowiem pamiętać, że Pomnik Pomordowanym Dzieciom Polskim stanie obok Pomnika Kindertransportów.
Ważne jest zatem, by mieć świadomość, że Pomnik Kindertransportów wyraża łączność Gdańska z Rzeszą Niemiecką (tabliczki z nazwami niemieckich miast na nim). To nie tylko marginalny dla kindertransportów Gdańsk (Wolne Miasto Gdańsk!), z powodu wyjazdu zaledwie 130 dzieci z niego, ale miasta rozrzucone po całych Niemczech są odniesieniem idei tego pomnika (10 tys. dzieci obywateli niemieckich z III Rzeszy ).
Wymowa monumentu kindertransportów stojącego już pod Dworcem jest taka, że władze Gdańska przyjęły na siebie niemiecką winę III Rzeszy, utożsamiając się z potrzebą wczuwania się w imperatyw niemieckich sumień. Pomniki odnoszące się do niemieckich win, popełnionych na niemieckiej ziemi (tabliczki z nazwami miast na Pomniku) a mimo tego stawiane u nas i za nasze pieniądze, stawiane z najwyższą, wieloaspektową ostentacją, nie mogą być inaczej odczytane.
W dążeniu władz Miasta do upamiętnienia ocalonych, ponad upamiętnienie pomordowanych, uderza z ogromną mocą fakt, że dziesiątki tysięcy cudem ocalałych polskich dzieci, którym na ich oczach (!) zamordowano matkę, ojca, rodzeństwo podczas II wojny światowej, nie znalazły w sumieniach członków władz Miasta potrzeby tego upamiętnienia. Nie stały się, te polskie dzieci, również punktem odniesienia dla oceny trafności upamiętnienia kindertransportów, albo nie wywołały chociaż refleksji nad formą tego upamiętnienia: np. skromną tablicą a nie pomnikiem, raczej przy współfinansowaniu jej przez środowiska żydowskie, w stosownym miejscu, w odniesieniu do Wolnego Miasta Gdańska z wzmianką jedynie o szerszym zjawisku kindertransportów, z przypomnieniem o otwarciu granic przez Polskę dla Żydów uciekających z III Rzeszy .
Z dodatkową mocą uderza fakt odstąpienia od budowy Pomnika Pomordowanych Pomorzan, co stało się, na dodatek, w aspekcie postawienia Pomnika Kindertransportów.
Tak więc postawienie Pomnika Kindertransportów wręcz wymusza postawienie Pomnika Pomordowanym Polskim Dzieciom.
W całej Polsce niemiecki okupant mordował polskie dzieci. To co polskie bywa, niestety, dla niektórych, silnych w Kraju środowisk opiniotwórczych, niepoprawnej ideologicznie narodowości. Niestety, dotyczy to też ludzkiego bólu i krzywdy, nawet prawa do człowieczeństwa . Tym bardziej więc domaga się przypomnienia, w uzasadnieniu naszej inicjatywy, epizod z ekshumacji w jednej z blisko 500 zbiorowych mogił odkrytych na Pomorzu: dziecko polskie zakopane żywcem, wtulone w zwłoki zastrzelonej matki.

2.) Przybliżona forma postulowanego „Pomnika Pomordowanych Dzieci Polskich w latach 1939-45”, powinna być oddana - jak to zostało ujęte w „Apelu do Rady Miasta Gdańska” - przez „monument o małym przekroju poprzecznym, lecz strzelisty - ponad dach Dworca – ale i płomienny w wymowie”.

Lipiec 2009 r.

Za osoby popierające „Apel” swymi podpisami
jego współinicjator
Andrzej Fic””

Na zakończenie ponowię wczorajszą prośbę o rozpowszechnianie tych materiałów (ew. zamieszczanie linków do tego tematu-zestawienia na tym forum) oraz o ile to możliwe, utworzenie skryptu(?) lub strony do składania podpisów z poparciem wraz z PESELEM (jak w przypadku obrony Mariusza Kamińskiego u pana Kijowskiego).
http://www.blogmedia24.pl/node/20081

_________________
Jadwiga Chmielowska Przewodnicz?ca Oddzia?u Katowice i Komitetu Wykonawczego "Solidarnosci Walcz?cej"
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Strona Główna -> Dyskusje ogólne Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz dołączać plików na tym forum
Możesz ściągać pliki na tym forum