Forum  Strona Główna

 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

"Towarzysz Generał" - GORĄCY WIECZÓR W TVP 1
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Strona Główna -> Dyskusje ogólne
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
slako
Weteran Forum


Dołączył: 06 Maj 2008
Posty: 269

PostWysłany: Czw Lut 04, 2010 1:31 am    Temat postu: Jan Żaryn: Film „Towarzysz Generał” jest Odpowiedz z cytatem

Jan Żaryn: Film „Towarzysz Generał” jest potrzebny do dyskusji o PRL


Film polemizuje ze stanem wiedzy i dominującym, a nieprawdziwym, wizerunkiem generała. W tym sensie jest jednostronny. Natomiast jest przede wszystkim pożyteczny do przeprowadzenia rzeczowej dyskusji na temat PRL – w rozmowie z portalem Netbird.pl mówi znany historyk prof. Jan Żaryn.

Czy uważa Pan, że film „Towarzysz Generał” jest jednostronny? Takie zarzuty postawili mu Jacek Żakowski i Wojciech Mazowiecki podczas telewizyjnej debaty, która miała miejsce po emisji filmu.
Oglądałem zarówno film, jak i dyskusję, która zaczęła się od ataku na dr. Lecha Kowalskiego, jakby to on był główną postacią dzieła. Przez 20 lat generał Jaruzelski miał całą rzeszę obrońców i współtwórców jego legendy. Film próbuje polemizować z zastanym po 20 latach stanem wiedzy i dominującym w przestrzeni publicznej, a nieprawdziwym, wizerunkiem generała. W tym sensie jest jednostronny. Natomiast jest przede wszystkim bardzo pożyteczny do przeprowadzenia rzeczowej dyskusji na temat PRL, zdrady, odpowiedzialności konkretnych ludzi za sowietyzowanie Polaków i brutalne ograniczanie naturalnych praw narodu do wolności i prawdy. Jeśli i w III RP elity będą atakować osoby próbujące przedstawić „jednostronną” porcje faktów i interpretacji, to nadal nie poradzimy sobie z dziedzictwem PRL.

Gdyby Pan konsultował - jako historyk - taki dokument, film byłby – zgodnie z opiniami wielu widzów i publicystów – równie „mocny” i „ostry”?
Może dobrałbym szerszy wachlarz historyków, świadczących o tych samych faktach. Ale nie jest to najważniejsze, bo atak na ten film jest podyktowany z przyczyn politycznych, a nie historycznych; przez środowisko odpowiedzialne po 1989 r. za lansowanie generała, przedstawianie go w roli twórcy „okrągłego stołu”, co pozwoliło temu środowisku z jednej strony być wierzycielem legitymizowanych postkomunistów i beneficjentem – na warunkach monopolisty i w chwale moralisty - III RP. Po 2005 r. straciło tę pozycję, czego to środowisko nie potrafi godnie przyjąć do wiadomości.

Żakowski i Mazowiecki zarzucili autorom filmu niekonsekwencję: do 1946 Jaruzelski awansował (na szczeblach kariery wojskowej) co roku, później jednak kolejne etapy są nieco dłuższe. To podobno miałoby świadczyć o tym, że Jaruzelski nie miał jakichś specjalnych względów itd. Czy to niekonsekwencja autorów? Czy kryje się za tym co innego?
Przede wszystkim trzeba powtórzyć, że Informacja Wojskowa, tworzona w szeregach tzw. LWP od 1943 r. była w 100% strukturą sowiecką, podobnie jak cały aparat śledczo-prokuratorski i sądowy, oparta na sowieckim prawie i wzorcach zachowań praktycznych. Po 1945 r., gdy skończyła się wojna, gdy zaczęli do LWP wracać oficerowie II RP (oflagowcy z 1939 r., czy też z PSZ na Zachodzie itd) IW – na poziomie centrali i okręgów – miała coraz więcej roboty. Zdobywała wiedzę na temat rzeczywistych i potencjalnych wrogów LWP, jako przedłużenia teorii i praktyki Armii Czerwonej, za pośrednictwem agentury (informator, agent, rezydent). I tylko Polacy – oficerowie LWP – mogli stanowić siatkę agenturalną do rozpracowania, wyeliminowania, wrogów nowej czyli bolszewickiej armii polskiej. „Wolski” wpisał się na te listę agentury służącej odpolszczeniu armii. Jego awans w latach, do 1956 r. do stopnia generała brygady, jest piorunujący, biorąc pod uwagę czas pokoju. Jednocześnie świadczył o jego talentach (niewątpliwie był świetnie wykształcony, niejako z domu i szkoły wyniósł wiedzę, którą powalał innych konkurentów – agentów IW).

W filmie przedstawiono fakty. Czy na ich podstawie można by inaczej przedstawić postać gen. Wojciecha Jaruzelskiego? Wspomniani powyżej publicyści kwestionują, że może być coś takiego jak fakt „obiektywny”, że zawsze badamy kontekst etc. Co sądzi Pan z punktu widzenia historyka - profesora, o interpretacji faktów dotyczących Jaruzelskiego. Można jego sylwetkę przedstawić inaczej?
Fakty zostały w tym filmie pokazane zgodnie z ich rzeczywistym przebiegiem; inna sprawa, że autorzy filmu – polemizując, jak pisałem z fałszywym obrazem – starali się unikać niuansów, by nie zaciemniały one głównego uderzenia: polemicznego. Brakuje zatem wielu pytań, np. o stan świadomości generała, na różnych etapach wchodzenia do elity komunistycznej (internacjonalizm, jako nowy typ patriotyzmu sowieckiego, czy tylko od patriotyzmu tradycyjnego do cynizmu); brakuje pytań porównawczych, np. postać generała i mgr. Wielopolskiego – podobieństwa i różnice, itd, itd.
Autorzy filmu pokazali, że Sowieci szybko docenili walory intelektualne Jaruzelskiego, Lech Kowalski, autor biogramu generała, potwierdza zdolności generała. Czy zgadza się Pan z tą opinią?

Nie mam wiedzy na temat inteligencji generała. Wiem jednak, choćby po swojej rodzinie, że wychowanie ziemiańskie było głębokie i rzetelne. Dawało szansę znalezienia się w każdych warunkach (w tym studiowania i robienia kariery także poza granicami kraju).

Rozmawiał Maciej Sabal/Netbird.pl
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Stanislaw Siekanowicz
Weteran Forum


Dołączył: 19 Paź 2008
Posty: 1146

PostWysłany: Czw Lut 04, 2010 11:42 am    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Film jest jednostronny?
Corka Stalina Swietlana Alelujewa w swej ksiązce wydanej w Stanach pisala m.in., ze jej ojca nie mozna oceniac tak jednostronnie jak to czynią publikacje zachodnie. Byl dobrym ojcem, na przyklad cieszyl sie gdy zaczely byc produkowane perfumy nazwane jej imieniem "Swietlana".
Corka jakiegos zmarlego przed laty w Kanadzie wloskiego mafioso mowila w wywiadzie dla prasy, ze o jej ojcu pisze sie zbyt jednostronnie, a przeciez mial tez swoje pozytywy, bo w gruncie rzeczy byl czlowiekiem wrazliwym, na przyklad przed swoim domem codziennie karmil golebie i wiewiorki.
Moze rezyser Braun powinien byl wspomniec, ze Jaruzel nie byl takim zimnym zbrodniarzem, bo na przyklad lubil karmic ptaszki albo rybki w akwarium?
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Witja
Weteran Forum


Dołączył: 23 Paź 2007
Posty: 5319

PostWysłany: Czw Lut 04, 2010 6:20 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

http://www.fronda.pl/news/czytaj/ziemkiewicz_jaruzelski_mogl_trafic_sie_kazdemu_narodowi_lub_jaru

"Braun dla Fronda.pl: Cieszę się, że "Towarzysz generał" nie podoba się towarzyszowi generałowi
Kategoria: Wydarzenie
wtorek, 2 lutego 2010 14:19

Film dokumentalny o życiu i karierze Wojciecha Jaruzelskiego, wyemitowany w poniedziałek w TVP1, wywołał prawdziwą burzę. - Jest usilnie dyskredytowany – to znaczy warto było go zrobić - mówi Fronda.pl współautor filmu Grzegorz Braun.

Już w telewizyjnej dyskusji po emisji dokumentu, prowadzonej przez Rafała Ziemkiewicza, jego autorów atakowali, a Wojciecha Jaruzelskiego bronili dziennikarze Wojciech Mazowiecki i Jacek Żakowski. Natomiast Łukasz Warzecha i Piotr Zaremba starali się zwrócić uwagę na fakty i prawdę pokazaną w filmie.

Mazowiecki i Żakowski sugerowali, że "Towarzysz generał" powstał... na zlecenie PiS. Ale podstawowym argumentem przeciwników filmu jest to, że jest "jednostronny". „Gazeta Wyborcza” zarzuca autorom, że wszelkie kontrowersje z życiorysu Jaruzelskiego rozstrzygane są wyłącznie na jego niekorzyść. "Zbrzydził (a zarazem znudził) mnie "dokument biograficzny" o generale Jaruzelskim" - napisał publicysta "GW" Artur Domosławski w tekście "Kto mocniej dołoży generałowi".

Z kolei Jaruzelski wysłał list do mediów, w którym pisał, że twórcy filmu przeinaczyli fakty, zasugerował też, że działali na polityczne zamówienie. Swoje zarzuty powtórzył, będąc gościem porannych "Sygnałów Dnia" w radiowej "Jedynce".

- Nie szukaliśmy kontaktu z Jaruzelskim. W syntetycznym filmie szkoda nam było czasu antenowego na oddawanie go człowiekowi, którego festiwal trwał przez 20 lat w polskich mediach, na reprodukowanie przez Wojciecha Jaruzelskiego dawno znanych kłamstw na swój temat - tłumaczy Braun, razem z Robertem Kaczmarkiem współautor filmu. I dodaje: - Z Wojciechem Jaruzelskim rozmawiałem bodaj 18 lat temu. Robiłem z nim wywiad do filmu pt. „Droga do skrzyżowania” o inwazji na Czechosłowację w 1968 roku. Wojciech Jaruzelski tłumaczył mi wtedy, że o niczym nie wiedział, bo był na urlopie na Krymie.

- To niezwykle ostro podana prawda – stwierdził historyk i politolog UJ i doradca prezesa IPN Antoni Dudek pytany przez Onet.pl o "Towarzysza generała". Dla Rafała Ziemkiewicza zarzut jednostronności jest bez sensu. „Jak można stworzyć niejednostronny film o zjawiskach takich, jak narodowy socjalizm czy komunizm, i postaciach dyktatorów, zdrajców, zbrodniarzy? A może ktoś zna jakiś inny film o faszyzmie, który by nie był jednostronny, który by wypośrodkowywał racje Hitlera i jego ofiar?” - pyta na swoim blogu.

Film o Jaruzelskim chciały zablokować dziennikarka "Gazety Wyborczej" Teresa Torańska i dokumentalistka Maria Zmarz-Koczanowicz powołując się na to, iż w filmie wykorzystano kilka ujęć z filmu pt. „Noc generała” ich autorstwa. Ich list do zarządu TVP w tej sprawie został opublikowany na łamach "Gazety Wyborczej". Ale właścicielem wspomnianego filmu jest TVP, więc ich protest szybko okazał się bezskuteczny.

„GW” zrobiła najwięcej na rzecz rehabilitacji gen. Jaruzelskiego w oczach Polaków – ocenia Dudek w wypowiedzi dla Onet.pl

- Gdyby ten film podobał się Jaruzelskiemu i tym wszystkim, którzy przez lata trudzili się nad liftingiem jego biografii, jego zbrodni, gdyby oni byli zadowoleni, to miałbym powody do niepokoju - komentuje Braun. - Cieszę się, że niezależnie od wszystkiego, film został ostatecznie pokazany w dobrym czasie, zobaczyło go prawdopodobnie 3 mln ludzi. Cieszę się też, że film został pokazany za życia generała.

- Historiografia ma w sprawie Wojciecha Jaruzelskiego i jego formacji wiele do nadrobienia. Trudno jednym skromnym filmem nadrobić zaległości ostatnich 20 lat. Bo mimo ciągłych wysiłków ludzi dzielnych i pracowitych, odważnych badaczy, ta próżnia istniała przez wiele lat. - wskazuje Braun. - Przez lata w mediach dominowali kłamcy, których kariery są bezpośrednio zakorzenione w decyzjach personalnych gen. Jaruzelskiego i podległych mu służb. Jeszcze przed stanem wojennym zdążyli zasadzić w branży dziennikarskiej i naukowej tyle „Stokrotek” i „Historyków”, że konsekwencje tego wciąż trwają.

- Monumentalny krętacz, zdrajca, sprzedawczyk, zbrodniarz, którego zasługi dla systemu sowieckiego nie powinny zostać zapomniane - podsumowuje Braun postać Jaruzelskiego i jego rolę w polskiej historii.

Czy Wojciech Jaruzelski zrobił coś dobrego dla Polski? - Jako dowódca dywizji w Szczecinie zakładał tam czytelnie, ściągał jakąś prasę i prowadził działalność kulturalną - mówi portalowi Onet.pl Dudek."
Magdalena Romaniuk
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Witja
Weteran Forum


Dołączył: 23 Paź 2007
Posty: 5319

PostWysłany: Pią Lut 05, 2010 6:55 am    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

http://www.rp.pl/artykul/9133,429356_Semka__Rada_ocalenia_czci.html

"Rada ocalenia czci
Piotr Semka 04-02-2010, ostatnia aktualizacja 04-02-2010 21:43

Dla polskiego obozu liberalno-lewicowego obrona Jaruzelskiego i całkowite, bezkrytyczne rozgrzeszenie jego działalności w PRL staje się kanonem politycznej poprawności – pisze publicysta „Rzeczpospolitej"

Starania o świecką hagiografię szefa WRON trwają od dawna. Jednak wybuch i gwałtowność emocji wobec filmu "Towarzysz generał" zadziwia.Trudno więc nie potraktować tego jak przekroczenie kolejnej granicy.

W Telewizji Polskiej przez ostatnie lata oglądaliśmy wiele filmów dokumentalnych o PRL. Wiele z nich zawierało wyraziste tezy lub ilustrowało stan emocji reżyserów wobec przywódców PRL. Filmy o Marcu'68 na przykład przedstawiały I sekretarza PZPR Władysława Gomułkę w jednoznacznie negatywnym świetle – bez żadnego pokazywania kontekstu epoki czy uwarunkowań międzynarodowych. Bardzo jednostronne w wymowie filmy robi też ikona lewicowych filmowców Michael Moore.

A jednak żaden obraz nie wywołał ostatnio takiej burzy jak ten, w którym przypomniano przebieg komunistycznej kariery Wojciecha Jaruzelskiego.

(...)"

Więcej:

http://www.rp.pl/artykul/9133,429356_Semka__Rada_ocalenia_czci.html


Ostatnio zmieniony przez Witja dnia Pią Lut 05, 2010 1:22 pm, w całości zmieniany 10 razy
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Witja
Weteran Forum


Dołączył: 23 Paź 2007
Posty: 5319

PostWysłany: Pią Lut 05, 2010 6:58 am    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

http://www.naszdziennik.pl/index.php?dat=20100205&typ=my&id=my13.txt

NASZ DZIENNIK Piątek, 5 lutego 2010, Nr 30 (3656)

"Amnezja zamiast amnestii

Ks. Paweł Siedlanowski

Biedny generał Jaruzelski... Wszyscy sprzysięgli się przeciw temu wielkiemu patriocie i wybitnemu Polakowi, który zasłużył na miano "człowieka honoru i architekta demokracji". Takie refleksje przychodzą na myśl po komentarzach Jacka Żakowskiego i Wojciecha Mazowieckiego, jakie padły w postscriptum do filmu "Towarzysz Generał" tuż po emisji w TVP 1, po poniedziałkowym tekście Pawła Wrońskiego w "Gazecie Wyborczej", czyli po głosach oburzenia płynących ze środowisk, które ciągle jeszcze nie zdołały - mimo deklaracji - zmyć czerwieni ze swoich sztandarów.

Ciekawe, że w każdej z tych wypowiedzi powtarza się ten sam mechanizm: najpierw personalny atak na twórców filmu, z jednoczesną pogardą i marginalizacją przedstawionych w nim faktów, okraszony oczywiście obowiązkowym epitetem o "zamówieniu politycznym" i pisowskiej telewizji. W ten sposób panowie konsekwentnie przekierowywali temat rozmowy, gdy prowadzący pytał o konkrety, ocenę bezgranicznego oddania Jaruzelskiego Sowietom, udział w tragicznych dla Polaków wydarzeniach w powojennej, zwasalizowanej przez ZSRS Polsce. To nie dziwi. Absolutnym dogmatem dla wielu salonowych środowisk stały się wypowiedziane przed laty słowa Adama Michnika: "Oooodpieprzcie się od generała". To one stały się kanonem poprawności, punktem odniesienia w ocenie historii, zresztą konsekwentnie rozwijanym i petryfikowanym przez ludzi, którzy za wszelką cenę chcą, by wszelkie dociekanie prawdy - nie tyle celem ukarania sprawców przestępstw komunistycznych (bo nie chodzi o to, by osiemdziesięciolatków wsadzać za kratki), co raczej przywrócenia wiary Polaków w sprawiedliwość - obrzydzić, ośmieszyć i sprowadzić do absurdu. W programie pojawił się przykład RPA, gdzie po zakończeniu epoki apartheidu powołano do istnienia komisję Sprawiedliwość i Pojednanie. Sprawcom przestępstw dokonanych na tle rasowym oferowano amnestię, ale dopiero wtedy, gdy przyznali się do winy, błędu. Dziś panowie Michnik, Żakowski (przy wsparciu polityków od wzmacniania "lewej nogi" i "chorób goleni") et consortes zamiast amnestii z maniakalnym uporem proponują amnezję. Dramat polega na tym, że pewna grupa osób (nieduża, ale mająca znaczący wpływ na przebieg debaty publicznej), także pokolenie niepamiętające już stanu wojennego, upokorzeń komunizmu i przyjaźni polsko-radzieckiej, idzie za tym głosem. Fakty są coraz mniej istotne - komentarz, salonowa hiperpoprawność, personalne ataki mają na celu pokazanie, że "wszyscy są umoczeni" (albo są za młodzi, by oceniać pokolenia swoich rodziców i dziadków), a w związku z tym nie mają prawa głosu, stają się meritum dyskusji. Błędne koło...
Film "Towarzysz Generał" był bardzo potrzebny. Szkoda, że powstał tak późno. Na tle uporczywego lansowania "bohaterstwa" Jaruzelskiego i jego "wkładu" w wolność Polski, z jaką mamy do czynienia w ostatnim czasie, był to zgrzyt, który ciężko będzie "autorytetom" różnej proweniencji zagłuszyć. I dobrze. Może to jest jakiś wyłom, który z czasem się poszerzy? Na pewno nie będzie łatwo. Jest i druga strona medalu. Bardziej pesymistyczna. Chciałbym się mylić (oby!), ale wątpię, by kiedykolwiek udało się w pełni dokonać rzeczowej, pełnej i sprawiedliwej oceny historii Polski powojennej. Zbyt wiele czasu minęło. Starsi noszą w swoich głowach jeszcze "człowieka zsowietyzowanego" - mentalności nie da się ot tak sobie zmienić. Dawni towarzysze z SB kręcą biznes jak się patrzy, politycy boją się ruszać temat, bo wiadomo: nie wszystkie teczki zostały spalone. Młodych nie interesuje historia. Skutecznie obrzydzono im wszelki trud szukania prawdy. Zresztą, po co ona komu potrzebna, jeśli nie da się na niej zarobić? Smutne to wszystko. Problem polega na tym, że człowiek z amnezją, kiedy lekkomyślnie wyjdzie z domu, może już do niego nigdy nie wrócić. Zapomni, jak się nazywa, skąd wyszedł, dokąd chciał dojść. Zgubi drogę. Stanie się tułaczem, który błąkając się bez celu i sensu po bezdrożach, zasłuży co najwyżej na litość tych, których spotka. "
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Witja
Weteran Forum


Dołączył: 23 Paź 2007
Posty: 5319

PostWysłany: Pią Lut 05, 2010 7:00 am    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

http://www.niezalezna.pl/article/show/id/30493

"TRUJĄCY „TOWARZYSZ GENERAŁ”

Magdalena Nowak Niezalezna.pl, 05-02-2010 00:13

Wzrasta napięcie w TVP w związku z emisją filmu o gen. Wojciechu Jaruzelskim. Lewica domaga się dymisji szefa TVP 1 Wojciecha Hoflika a „Gazeta Wyborcza” dodatkowo podgrzewa atmosferę atakując kierownictwo „Jedynki”.

Premiera „Towarzysza generała” miała miejsce 13 grudnia 2009 w TVP Historia, na którego zlecenie film został wyprodukowany. Emisja nie spowodowała żadnej reakcji - nie było protestów lewicy, „Gazety Wyborczej” i autorek „Nocy Generała” Teresy Torańskiej i Marii Zamrz - Koczanowicz. Cztery ujęcia z ich filmu, którego właścicielem jest TVP i ma do niego wszelkie prawa, wykorzystali Grzegorz Braun i Robert Kaczmarek w „Towarzyszu generale”.
Histeria wybuchła dopiero po emisji w TVP 1, gdzie dokument zobaczyło ponad trzy i pół miliona Polaków. To rekordowa widownia filmu dokumentalnego.
Wcześniej film usiłowały zablokować Terasa Torańska i Maria Zmarz-Koczanowicz. Gdy to się nie udało, wytoczono najcięższe działa. Publicyści „Gazety Wyborczej” nie zostawili na filmie suchej nitki a na portalu www.wyborcza.pl jest raport specjalny Towarzysz generał Jaruzelski”. Znajdują się tam wszystkie teksty na temat filmu a także głosy opinii – głównie potępiających dzieło Baruna i Kaczmarka. Jest także informacja o liście protestacyjnym posła SLD Tadeusza Iwińskiego do TVP.


(...) „ Według źródeł "Gazety" zarząd TVP ustalał, kto jest odpowiedzialny za emisję filmu, w sytuacji gdy poważne zastrzeżenia prawne złożyły wobec niego Maria Zmarz-Koczanowicz i Teresa Torańska, autorki dokumentu "Noc z generałem". Twórcy "Towarzysza generała" bez zgody wykorzystali fragment ich filmu, zmieniając ścieżkę dźwiękową ( ...) - pisali Agnieszka Kublik i Wojciech Czuchnowski trzeciego lutego w tekście pt. Awantura o „Generała”.


Tymczasem, na żadnym etapie kolaudacji filmu ( dopuszczenia do emisji) „Towarzysz generał” w TVP nie kwestionowano użycia ujęć z „Nocy generała” - w komisji kolaudacyjnej zasiadali doświadczeni redaktorzy telewizyjni oraz wybitnie reżyserzy dokumentu m,in Andrzej Fidyk, który wyrażał się o filmie w superlatywach.

Jednoznacznie widać, że chodzi o „ukaranie” osób odpowiedzialnych za emisję filmu czyli o kierownictwo „Jedynki”. Według naszych informacji jeżeli żądanie o odwołanie kierownictwa jedynki nie zostanie spełnione, może dojść do konfliktu w zarządzie TVP. W następstwie tego do TVP może wkroczyć rządowy kurator. Od czasu prezesury Piotra Farfała do przejęcia TVP dąży Platforma Obywatelska. "
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Witja
Weteran Forum


Dołączył: 23 Paź 2007
Posty: 5319

PostWysłany: Pią Lut 05, 2010 8:48 am    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

http://www.fronda.pl/news/czytaj/towarzysz_general_nadal_sprawuje_rzad_dusz

"Robert Kaczmarek: Jaruzelski nadal jest rządcą dusz
Kategoria: Wydarzenie środa, 3 lutego 2010 11:04

Wiele karier dzisiejszych "autorytetów" zaczęło się w czasach, gdy towarzysz generał rozdawał jeszcze więcej kart, niż dziś - mówi producent i współautor dokumentu "Towarzysz generał".


Fronda.pl: Proszę się przyznać na czyje zlecenie Panowie zrobili "Towarzysza generała"?

Robert Kaczmarek: (śmiech) Trzeba dopytać, o co chodzi towarzyszowi generałowi i jego obrońcom z tym zleceniem. Umowa na film została podpisana 1,5 roku temu. Miał to być początek serialu o postaciach III RP. Jednak na skutek sytuacji w TVP Historia, gdzie nasz dokument miał swoją premierę, kończyliśmy go z problemami.

I zniechęcili się Panowie do serialu?

Nas nie tak łatwo zniechęcić. Wszystko będzie zależeć od sytuacji finansowej i personalnej w TVP.

No to pierwszy odcinek serialu za nami. Uchyli Pan rąbka tajemnicy o kim będą kolejne?

O głównych aktorach sceny III RP. Jaruzelski wprost kojarzy się z polityką. Kolejne postaci będą związane z mediami, kulturą, biznesem. Tyle mogę Panu powiedzieć.

Czyli reakcje i komentarze po filmie nie bardzo Pana zaskoczyły?

Same reakcje były jak najbardziej do przewidzenia. Ale zaskoczyła mnie skala tej histerii. Najbardziej mnie dziwi to, że według tych krytyków naszego obrazu, to jedyny film, w którym trzeba było zmieścić wszystko o towarzyszu generale.

Panów obraz według „niezależnych dziennikarzy” nie spełnia wymogów dokumentu, bo druga strona, Jaruzelski i jego obrońcy, nie wypowiadali się w filmie

Wobec festiwalu medialnego Jaruzelskiego w ostatnich latach mało kto z tych komentatorów, którzy nas teraz krytykują, podnosił zarzut o jednostronności przekazu. Tym bardziej mnie to dziwi, że nie ujawnialiśmy żadnych nowych informacji na temat Jaruzelskiego. Zestawiliśmy tylko w jedną opowieść rozproszone wiadomości.

Skąd więc ten opór i niemalże histeria niektórych środowisk?

Wypływa ona z kondycji intelektualnej polskich elit, zwłaszcza dziennikarzy i publicystów. Porównałbym to ze schizofrenią, którą panowała w drugiej połowie lat 70. Co innego mówiło się prywatnie, a co innego w oficjalnych przekazach. Ten dokument uderza w tę schizofrenię.

Publicystka „Wyborczej” Teresa Torańska i dokumentalistka Maria Zmarz-Koczanowicz grożą Panu i Grzegorzowi Braunowi sądem, ze bezprawne wykorzystanie ujęć z ich „Nocy z generałem”. Co Pan na to?

To oczywiste przekłamanie. Często podpisując umowę TVP oprócz finansów wnosi do produkcji tzw. aport rzeczowy, czyli umożliwia korzystanie ze swoich archiwaliów, określając to minutowo. TVP wydaje materiały jeśli wszystko się zgadza, tzn. jeśli film jest własnością TVP. I my od telewizji dostaliśmy do skopiowania archiwalny materiał „Nocy z generałem”. Film obu Pań, które teraz starają się podnosić larum, został zrealizowany na zlecenie TVP i jest jej własnością.

Użyliśmy trzech ujęć. Generał w fotelu, generał stoi przy oknie i palące się znicze. Nie zmieniło to ani trochę wymowy naszego obrazu. Gdyby Panie zareagowały wcześniej to oczywiście spokojnie usunąłbym te ujęcia. Tym bardziej, że premiera miała miejsce w połowie grudnia w TVP Historia, a wcześniej, ktoś wrzucił go do internetu.

A nie reagowały wcześniej?

Oczywiście, że nie. Co więcej, pani Koczanowicz, gdy już zadzwoniła z pretensjami, to do naszego operatora, który, tak się złożyło, pracował jako operator przy „Nocy z generałem”. On odesłał ją do mnie, przekazując jej numer mojego telefonu. Do mnie już nie zadzwoniła, a numer mam ten sam od 10 lat. Intencje tych Pań najlepiej pokazuje film, który zrobiły.

To znaczy?

Krótko rzecz ujmując: kolejny lifting generała.

Sam generał nie przyszedł na dyskusję po poniedziałkowej emisji do TVP 1. Wystąpił za to w TVP Info i radiowej „Jedynce”.

Towarzysz generał poszedł do swoich. Wiadomo przecież jak w wyniku umowy przebiega podział w publicznych mediach.

Czyli to też Pana nie dziwi?

Dziwi mnie za to samobójczy krok SLD, który sam przypisuje się do PRL. Chociaż, jakby się nad tym zastanowić, to lewica wypełnia zobowiązania wobec człowieka, który jeśli chodzi o istotę władzy nadal jest autorytetem i rządcą dusz.

To samo z dziennikarzami, twórcami tzw. kultury. Gdyby prześledzić, kiedy robili oni karierę, to sięgamy czasów, gdy karty w jeszcze większym stopniu rozdawał towarzysz generał.

"Rząd dusz, ciąg karier". Powiedzą, że jest Pan "oszołomem i wyznaje spiskową teorię dziejów".

Dla dociekliwych i realnie zainteresowanych prawdą to nie spisek, tylko fakty. Towarzysz generał ma za sobą towarzyszy redaktorów, towarzyszy dziekanów, towarzyszy prokuratorów. Reakcje na nasz film to pospolite ruszenie tego środowiska.

Może to nie tylko wina tzw. elit. Mam wrażenia, że dla wielu Polaków, również bardzo dalekich od środowisk, o których Pan mówi, stosunek do Jaruzelskiego zamyka w stwierdzeniu: "nie był to człowiek kryształowy, ale takie były czasy...". Niektórzy dodają nawet, że przecież był dobrze urodzony, walczył z Niemcami, UPA, może komuś się podoba, że "dał popalić" Żydom i Czechom...

To podejście do sprawy i historii w stylu "gdybym ja nie ukradł, ukradliby inni". Przez wiele lat, i w PRL, i w III RP, dokonywano ciągłego liftingu towarzysza generała. Robiono to za pomocą mediów i nic dziwnego, że coś z tych zabiegów zostało w świadomości społecznej. Szkoda, że nie mówi się głośno o sukcesie telewizji publicznej w związku z emisją tego dokumentu.

Oglądało go prawie 3 mln widzów. To najwyższa oglądalność w ostatnich latach, jeśli chodzi o dokument. Drugi obraz pod tym względem miał o połowę niższą oglądalność. Pokazuje to jak duże w społeczeństwie jest zapotrzebowanie na filmy dokumentalne. Co więcej, dyskusję po filmie oglądało 1,9 mln widzów. Dla porównania, na "Dwójce" w tym czasie był program Tomasz Lisa, którego gościem był premier Tusk, oglądało go 2,9 mln widzów.


Rozmawiał Mariusz Majewski

***

Robert Kaczmarek - reżyser, scenarzysta, producent filmowy. Od 1997 r. prezes firmy producenckiej "Biograf filmowy". Autor wielu dokumentów m.in. o Szpocie, Kisielu, Józefie Mackiewiczu.


Zobacz także:

Braun dla Fronda.pl: Cieszę się, że "Towarzysz generał" nie podoba się towarzyszowi generałowi "
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Maciej
Weteran Forum


Dołączył: 02 Wrz 2006
Posty: 1221

PostWysłany: Pią Lut 05, 2010 9:16 am    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

http://wiadomosci.onet.pl/2122335,11,film_o_gen_jaruzelskim_-_historyk_obala_zarzut_publicystow,item.html


Film o gen. Jaruzelskim - historyk obala zarzut publicystów

Jacek Gądek

Film TVP "Towarzysz Generał" podzielił komentatorów. Jednak zdaniem prof. Antoniego Dudka, doradcy prezesa IPN, jest on niezwykle ostry, ale przy tym prawdziwy.
Jednocześnie naukowiec z Uniwersytetu Jagiellońskiego obala jeden z zarzutów, jaki wysunęli publicyści pod adresem autorów - Grzegorza Brauna i Roberta Kaczmarka.

Zdaniem prof. Antoniego Dudka odbiór filmu był do przewidzenia.

"To niezwykle ostro podana prawda"

- Poza drobiazgami, które inaczej bym pokazał, to jest to obraz prawdziwy – nie ukrywa naukowiec z UJ. Zaznaczył jednak, że sam jest "może bardziej umiarkowany" niż autorzy filmu. Wskazuje jednak bardzo jednoznacznie: - To niezwykle ostro podana prawda.

Prof. Dudek w rozmowie z Onet.pl odniósł się także do zarzutu , jaki wysunął m.in. redaktor Wojciech Mazowiecki. Poszło o to, jak autorzy filmu skomentowali ścieżkę wojskowych awansów Wojciecha Jaruzelskiego. Cezurą miał być rok 1946, kiedy to Jaruzelski został współpracownikiem Informacji Wojskowej.

Chronologia przedstawiona w filmie wygląda następująco: 1943 (stopień: chorąży), 1944 (podporucznik), 1945 (porucznik), 1946 (kapitan, Jaruzelski zaczyna pracę dla IW), 1948 (major), 1949 (podpułkownik), 1953 (pułkownik), 1956 (generał brygady). Widać zatem, że od 1943 do 1946 Jaruzelski awansował co rok. Tymczasem w kolejnych latach co kilka (o jednego do nawet czterech). To miał być słaby punkt w twierdzeniach autorów filmu.

Prof. Dudek odpowiada na zarzut ws. awansów

- Trzeba znać kontekst historyczny – podkreśla prof. Dudek. W jego opinii za ważną datę należy uznać rok 1948, kiedy to "odkryto" tzw. odchylenie prawicowo-nacjonalistyczne. Wtedy to W. Jaruzelski ze swoim "obszarniczym" pochodzeniem miał niewielkie szanse utrzymać się w wojsku. A jednak przetrwał i nawet awansował. Innych wojskowych z podobnymi korzeniami wyrzucano bądź degradowano. Do tego historyk dodaje, że dużo łatwiej jest awansować z chorążego: - Problemy są od majora w górę. Jest znacznie trudniej.

- Dla mnie to dość oczywiste, ale trzeba mieć wiedzę historyczną, a nie klapki na oczach – podkreśla naukowiec z UJ.

Scena z "odpi… się od generała"

Doradca prezesa Instytutu Pamięci Narodowej wskazuje też na jedną z najbardziej sugestywnych scen zawartych w filmie. Niesławne "odpie… się od generała", które pada z usta Adama Michnika.

- To, że "Gazeta Wyborcza" tego filmu nie popiera, to nie nowość – zwraca uwagę. W jego ocenie "GW" zrobiła "najwięcej na rzecz rehabilitacji gen. Jaruzelskiego w oczach Polaków".

Historyk nie dziwi się, że Adam Michnik i jego koledzy nie chcą, aby wracano do tego momentu, bo przywołane słowa dają "jednoznaczne świadectwo", a scena ta jest "kluczem" do zrozumienia, dlaczego część środowisk posolidarnościowych broni generała. - Ona pokazuje, z czego wynika to, że - mimo życiorysu – gen. Jaruzelski ma taką dobrą opinię. (…) Jest bardzo istotna dla fenomenu popularności Jaruzelskiego – mówi dla portalu Onet.pl prof. Dudek.

Plama na życiorysie? Stan wojenny i zapaść cywilizacyjna

Wedle prof. Dudka najciemniejszym punktem w życiorysie Jaruzelskiego pozostaje jednak stan wojenny. To "największa plama". A to z powodu ofiar, jakie przyniosło jego wprowadzenie. I chodzi tak o ofiary bezpośrednie, jak i wynikające z choćby ograniczeń w komunikacji i wyłączenia sieci telefonicznych.

Do tego dekada lat 80. była jedną wielką klęską. - To jest ruina gospodarcza. Absolutna zapaść cywilizacyjna Polski, z której do końca nie udało się podnieść – uważa prof. Dudek.

Jaśniejszy punkt w życiorysie generała

Zdaniem naukowca z UJ w życiorysie wojskowego, który przedstawiono w filmie, można się i doszukać jakiegoś jaśniejszego punktu.

Choćby tego, że jako dowódca dywizji w Szczecinie zakładał tam czytelnie, ściągał jakąś prasę i prowadził działalność kulturalną.

_________________
Maciej
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Maciej
Weteran Forum


Dołączył: 02 Wrz 2006
Posty: 1221

PostWysłany: Pią Lut 05, 2010 9:18 am    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Wszystkich, którzy nie mieli możliwości obejrzenia filmu dokumentalnego Grzegorza Brauna - Towarzysz Generał informuję, że film dostępny w sieci pod adresem:

http://wzzw.wordpress.com/2009/12/15/tvp-historia-towarzysz-general/

Pozdrawiam serdecznie,
Andrzej

_________________
Maciej
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Witja
Weteran Forum


Dołączył: 23 Paź 2007
Posty: 5319

PostWysłany: Pią Lut 05, 2010 1:15 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

http://www.fronda.pl/news/czytaj/lewica_zada_glow_w_telewizji_za_towarz

"Lewica żąda głów w telewizji za „Towarzysza generała”
Kategoria: Polska
piątek, 5 lutego 2010 10:02

Zawieszania członka zarządu TVP odpowiadającego za program Przemysława Tejkowskiego domaga się lewica. Chce w ten sposób pomścić gen. Wojciecha Jaruzelskiego, o którym dokument „Towarzysz generał” pokazała w poniedziałek telewizja publiczna.

W radzie nadzorczej jest większość potrzebna do zawieszenia Tejkowskiego – donosi „Gazeta Wyborcza”, na której łamach po emisji posypały gromy na autorów dokumentu. - Uważamy, że w mediach publicznych polska historia nie może być tak zakłamywana. Generał Jaruzelski sam, bez niczyjej pomocy bierze odpowiedzialność za wiele niedobrych momentów naszej historii, choć oczywiście mówi o czasie, kontekście i rysuje tło – oburza się poseł SLD Jerzy Wenderlich.

- To skandal i bezczelność ze strony lewicy, której wydaje się, że nadal żyje w PRL i może ręcznie sterować telewizją – mówi w rozmowie z portalem Fronda.pl pisarz i publicysta Rafał Ziemkiewicz, który po emisji dokumentu prowadził dyskusję w telewizyjnym studio. I trudno się dziwić postulatom lewicy. Do tego, jaki będzie przekaz po filmie, ze strony środowisk, które nie od wczoraj dokonują liftingu generała, dali w tej dyskusji publicyści Jacek Żakowski i Wojciech Mazowiecki.

Mazowiecki nie bawił się nawet w próby komentowanie filmu, tylko od razu przeszedł do „słusznej narracji” oburzania się na „pisowską telewizję”. Publicystyczną forpocztę podchwycili politycy lewicy, którzy najpierw interweniowali w tej sprawie u prezesa TVP Romualda Orła. A teraz domagają się odwołania członka zarządu.

Poseł Wenderlich rzuca przy tym oskarżenia, które pod znakiem zapytania stawiają to, czy oglądał film, o którym mówi. - Jakaś obsesja, która jest jedynie historycznym zmyśleniem autorów filmu – oburza się polityk lewicy na dokument oraz jego autorów Roberta Kaczmarka i Grzegorza Brauna. Twórcy dokumentu w ogóle się tym nie przejmują.

- Towarzysz generał ma pod sobą towarzyszy redaktorów, towarzyszy prokuratorów. To pospolite ruszenie tego środowiska – mówił nam producent i współautor filmu Robert Kaczmarek o histerycznych reakcjach po emisji dokumentu. A pokazana w nim została postać Jaruzelskiego przed 1989 r. - Żadnych nowych informacji, zebraliśmy w jedną opowieść rozproszone wiadomości – wskazał Kaczmarek.

mm "
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Witja
Weteran Forum


Dołączył: 23 Paź 2007
Posty: 5319

PostWysłany: Pią Lut 05, 2010 9:50 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

http://www.rp.pl/artykul/430075.html

"Zagłuszane rozliczenie z PRL
Sebastian Kucharski 06-02-2010, ostatnia aktualizacja 06-02-2010 00:13

Jaruzelski wciąż zmienia i przekłamuje swoje wersje – mówi „Rz” Robert Kaczmarek, współautor filmu o generale


zy w TVP polecą głowy za emisję dokumentu „Towarzysz generał” o generale Jaruzelskim? Lewicowy wiceszef rady nadzorczej TVP Bogusław Piwowar chce zwołać jej nadzwyczajne posiedzenie. W piśmie do przewodniczącego rady Bogusława Szwedy zawarł punkt, który umożliwia zmiany w zarządzie TVP. Może to oznaczać, że Piwowar będzie chciał zawiesić wiceprezesa TVP Przemysława Tejkowskiego odpowiedzialnego za sprawy programowe.

– Chcę, aby na posiedzeniu rady pojawił się zarząd wraz z ekspertyzami prawnymi i warsztatowymi dotyczącymi tego dokumentu – mówi „Rz” Piwowar. A jeśli w ekspertyzach pojawią się jakieś zarzuty? – Najpierw dokumenty, a później będziemy mogli mówić o konsekwencjach – zaznacza. Szwedo zapewnia, że rada zajmie się wnioskiem 15 lutego. O burzy wywołanej przez film „Rz” rozmawia z jego współautorem.

RZ: Po emisji „Towarzysza generała” zaprotestował SLD. A Leszek Miller powiedział, że na koniec filmu powinno się pojawić nazwisko szefa hitlerowskiej propagandy Josepha Goebbelsa. Jak pan odbiera tak mocną krytykę?

Robert Kaczmarek, jeden z dwóch autorów „Towarzysza Generała”: Powiem tak: są ataki, na które warto odpowiadać, i takie, które mają służyć jedynie odwróceniu uwagi od głównego tematu. Dla mnie pan Miller i jego środowisko to nie jest świat, z którym chciałbym na tej płaszczyźnie dyskutować. Na pewno nie mam też zamiaru z nim się procesować. Zacznę dyskutować, jak ktoś mi wytknie, że pokazałem nieprawdę.

Spodziewał się pan, że Wojciech Jaruzelski odmówi udziału w dyskusji po filmie?

Jego odmowa absolutnie mnie nie zdziwiła.

(...) "

Więcej:
http://www.rp.pl/artykul/430075.html


Ostatnio zmieniony przez Witja dnia Sob Lut 06, 2010 10:58 am, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Witja
Weteran Forum


Dołączył: 23 Paź 2007
Posty: 5319

PostWysłany: Sob Lut 06, 2010 10:47 am    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

http://blog.rp.pl/ziemkiewicz/2010/02/06/subotnik-ziemkiewicza-bo-wam-sie-gierek-przysni/

"Odwet za “Towarzysza generała”?

Subotnik Ziemkiewicza: Bo wam się Gierek przyśni

Działacze z SLD doprawdy pozwalają sobie na zbyt wiele w swych wściekłych atakach na film „Towarzysz Generał”. Nie, nie chodzi mi nawet o bluzgi w rodzaju użytego przez Leszka Millera „Goebbelsa” – takimi wypowiedziami uczestnik debaty publicznej wystawia świadectwo sobie samemu, a nie tym, o których się wypowiada. Chodzi o to, że zaprzeczenia, jakoby Jaruzelski nie był karierowiczem, lokajem sowietów, tchórzem i krętaczem, w ich akurat ustach są bardzo ryzykowne. Istnieje bowiem świadectwo, o którym najwyraźniej zapomnieli, i plując teraz na Brauna i Kaczmarka, powtarzając jak mantrę brednie o ich rzekomych kłamstwach, a zwłaszcza mnożąc bluzgi, podkładają się pięknie do bicia.

Tak się bowiem składa, że portret ich idola w każdym calu zbieżny z filmem Brauna i Kaczmarka, przedstawił już wiele lat temu świadek przez autorów filmu nie przywoływany, ale taki, jakiego panowie Wenderlich, Napieralski czy Iwiński dyskredytować się nie odważą. A mianowicie Edward Gierek. Jego wywiad-rzeka „Przerwana Dekada”, w dużej części poświęcony jest właśnie Jaruzelskiemu. Operując różnymi przykładami maluje go Gierek jako indywiduum wyjątkowo nikczemne. Intryganta, cały czas podkładającego innym świnie, aby tylko wspiąć się wyżej; lizusa, płaszczącego się przed silniejszymi, zwłaszcza przed sowieckimi generałami i gensekiem, a za to bezwzględnie niszczącego pokonanych w wewnątrzpartyjnej walce; kłamcę, no i jeszcze na dodatek tępego trepa, który zrujnował peerel, bo chciał rozwiązywać problemy gospodarcze narzuceniem wojskowego drylu.

„Przerwanej Dekady” sprzedało się u zarania III RP kilkaset tysięcy egzemplarzy. Zobaczcie Państwo, może jest jeszcze u was na pawlaczu któryś z nich. Sprawdźcie, bo nie przesadzam. Oskarżycielska pasja Gierka nie jest tu bynajmniej wymierzona przeciwko „Solidarności” (o której wypowiada się bardzo życzliwie), ale właśnie przeciwko Jaruzelskiemu i innym towarzyszom z jego ekipy.

Oczywiście, niezawodny redaktor Żakowski dokonałby tu błyskawicznej lustracji nieżyjącego już świadka (a tak się kiedyś „lustrowaniem” całe to towarzystwo brzydziło! − no ale wiadomo, jak Kali komu wziąć krowy…) i z właściwą sobie przenikliwością odkryłby, że był on kiedyś członkiem PZPR, i to nawet jej I sekretarzem. Ba, że z sekretarzowania został wyzuty przy dużym udziale właśnie Jaruzelskiego. On też wyrzucił go potem z partii, wtrącił bez wyroku do więzienia zwanego „internowaniem”, montował mu nawet pokazowy proces, a gdy ten nie wypalił, pozbawił go emerytury przez co − cóż za chichot historii! − na starość miał Gierek żyć tylko dzięki kapitalistom, u których przez parę lat kopał za młodu węgiel (chyba zresztą mało wydajnie, skoro była to tylko przykrywka dla pracy w Kominternie). Można więc użyć argumentu, że Gierek nie ma moralnego prawa swego następcy krytykować, i że źle o nim mówi po prostu z zemsty.

To poważny argument, zwłaszcza, gdy się nie ma żadnego innego. Ale ja przecież nie każę nikomu się Gierkiem zachwycać (sam jestem od tego jak najdalszy), ani przyjmować jego oskarżeń bezkrytycznie. Przeciwnie, dokonajmy właśnie tego, co się fachowo nazywa „krytyką źródeł”. Zestawmy to, co mówią historycy cytowani w filmie z tym, co dwadzieścia lat temu opowiadał Gierek Rolickiemu − i proszę, pasuje! Dobrze, odłóżmy na bok opinie Gierka, powiedzmy sobie, że nie powołujemy go tu na biegłego, tylko na świadka. I nadal pasuje! Kto chce, nie sprawdza − pasuje! Pasują rozmaite drobiazgi co do drogi kariery Jaruzelskiego, pasują relacje o jego udziału w spisku „siłowików”, którzy chcieli zastąpić Gomułkę Moczarem ale wobec braku akceptacji na taki ruch personalny sowietów musieli zgodzić się na Gierka, i o tym, jak został przez Moskwę usadzony w fotelu genseka właśnie z zadaniem przeprowadzenia stanu wojennego.

Baaaczność, towarzysze z SLD − do pionu i ruki pa szwam, to wasz historyczny przywódca i dobrodziej do was przemawia zza grobu! Chyba nie ważycie się mu zarzucać kłamstwa, nierzetelność i innego „braku standardów”?! Uważajcie, bo jeszcze się wam przyśni. Wyciągnie kościsty palec i surowo powie − wiecie, towarzyszu (dajmy na to) Wenderlich, chcieliście dobrze, ja to rozumiem, no, ale że wyście nie przeczytali mojej książki, no to jest, wiecie, jak to się mówi, skandal!

Oj, chyba nie chcecie mieć takich snów? "
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Witja
Weteran Forum


Dołączył: 23 Paź 2007
Posty: 5319

PostWysłany: Sob Lut 06, 2010 10:50 am    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

http://www.naszdziennik.pl/index.php?dat=20100206&typ=my&id=my61.txt

NASZ DZIENNIK Sobota-Niedziela, 6-7 lutego 2010, Nr 31 (3657)

"Czego uczy "Towarzysz Generał"?

Prof. Grzegorz Kucharczyk

Krytyczne głosy na temat filmu "Towarzysz Generał" po raz kolejny w ostatnich latach skłaniają do zastanowienia się nie tylko nad stanem ducha i intelektu wspomnianych elit, ale również do refleksji nad ograniczeniami wolności słowa czy wprost badań naukowych, które istnieją i mnożą się na naszych oczach. Czy Trzecia Niepodległość budowana będzie na "instytucjonalizacji relatywizmu", nie tylko etycznego, lecz także historycznego?

Z wyemitowanego w poniedziałek w TVP filmu dokumentalnego "Towarzysz Generał" o Wojciechu Jaruzelskim nie dowiedzieliśmy się właściwie niczego nowego na temat biografii twórcy stanu wojennego. Było wszystko, o czym wiedzieliśmy już od dawna: sowieckie przeszkolenie (szkoła oficerska w Riazaniu), błyskawiczne wspinanie się po szczeblach wojskowej kariery od czasu nawiązania bliskich kontaktów z Informacją Wojskową i dzięki niesłabnącemu zaufaniu Moskwy (nawet byłoby dziwne, gdyby istniały jakieś inne powody tak szybkiej kariery młodego oficera LWP wywodzącego się przecież z ziemiańskiej rodziny). O dokonywanych pod jego patronatem (jako szefa sztabu generalnego LWP, a potem szefa MON) czystkach antysemickich w wojsku i współudziale w krwawym tłumieniu robotniczych protestów na Wybrzeżu w grudniu 1970 roku - także było wiadomo (no, może poza paroma składami sędziowskimi). O tych i innych elementach swojej biografii (np. o stosunku własnej matki do jego kariery w komunistycznym aparacie władzy) mówił także sam Wojciech Jaruzelski, choćby w zbiorze wywiadów Teresy Torańskiej "Byli".
Można więc powiedzieć - żadna sensacja. Interesująca jest jednak gwałtowna reakcja obrońców towarzysza generała, zarówno wśród postkomunistycznej lewicy, jak i w środowiskach dawnej solidarnościowej opozycji; tych, które za dewizę wzięły sobie zawołanie Adama Michnika: "Odpieprzcie się od generała!". To wymowna reakcja. Dużo mówi o polityce historycznej uprawianej przez reprezentatywną część opiniotwórczych elit III RP, dla których po upływie ponad dwudziestu lat od odzyskania niepodległości dużym problemem jest film syntetyzujący dostępne już wcześniej informacje o biografii generała, który socjalizmu (jak sam mawiał) chciał bronić jak niepodległości.
Krytyczne głosy na temat filmu "Towarzysz Generał" po raz kolejny w ostatnich latach skłaniają do zastanowienia się nie tylko nad stanem ducha i intelektu wspomnianych elit, ale również do refleksji nad ograniczeniami wolności słowa czy wprost badań naukowych, które istnieją i mnożą się na naszych oczach. To bardzo charakterystyczne, że najczęściej przeciwnikami rzeczywistej wolności w tym właśnie zakresie są ci reprezentanci lewicy (czy to postkomunistycznej, czy postsolidarnościowej), którzy postulują tzw. krytyczną wizję dziejów Polski, która na przykład każe dopatrywać się w Powstaniu Warszawskim antyżydowskich pogromów, a w społeczeństwie polskim czasów ostatniej wojny "gorliwych pomocników Hitlera" (ciekawe zresztą, jak obrońcy Jaruzelskiego gładko przechodzą do porządku dziennego nad dokonywanymi przez niego antysemickimi czystkami w LWP). Krytycznie można, a nawet należy spoglądać na bohaterów Polski Podziemnej, Jaruzelskiego zaś pokazywać przede wszystkim jako "rycerza Okrągłego Stołu". Tako rzecze gazetowa mądrość.

"Niech rozliczeniami zajmą się historycy"... ale "słuszni" (i posłuszni)
W pierwszych latach po 1989 roku, gdy pojawiały się głosy, by korzystając z przykładu naszych sąsiadów (zjednoczonych Niemiec czy Czechosłowacji), uporać się z dziedzictwem komunizmu nie tylko poprzez zmianę ekipy rządowej, ale również z wykorzystaniem instrumentów prawnych w postaci ustaw dekomunizacyjnych i lustracyjnych, przeciwnicy tych rozwiązań mówili: historię zostawcie historykom, niech osądzi ich (tj. komunistów) historia.
Można byłoby sądzić, że przeciwnikom takich rozwiązań chodziło po prostu o ochronę agentury i prominentnych przedstawicieli systemu komunistycznego, z którymi podczas różnych spotkań jawnych i niejawnych uzgadniano "kontrolowane podzielenie się władzą". Ale, jak wiemy choćby z obowiązującego obecnie orzecznictwa w tzw. procesach o zniesławienie, taka interpretacja jest dużym naruszeniem dóbr osobistych i obrazą czci obrońców "ludzi honoru".
Problem polega jednak na tym, że pojawili się historycy, ba!, cała instytucja (Instytut Pamięci Narodowej), którzy chcą się zajmować - a nawet mają ku temu stworzone dostateczne warunki organizacyjne - dziejami PRL i jej wysokich dygnitarzy. Słowem, robią to, do czego na początku lat 90. wzywali obrońcy honorowych ludzi z bezpieki cywilnej i wojskowej. Historycy zajęli się historią. Część z nich wypowiadała się nawet w filmie "Towarzysz Generał".
Jak wiadomo, nie rozproszyło to obaw wszystkich tych, którzy - czy to na lewicy postkomunistycznej, czy postolidarnościowej - wobec dawnych włodarzy PRL nie chcieli stosować "broni nienawiści". W ostatnich latach w tychże środowiskach określenie "młody historyk z IPN" stało się odpowiednikiem stosowanego po 4 czerwca 1992 r. wyrażenia "pełne nienawiści oczy Macierewicza" - czyli symbolem "bolszewickiej dekomunizacji", "polityki nienawiści" i "zacietrzewienia". Zauważmy jednak, że obecnie już nie chodzi o ustawowe próby dekomunizacyjne, a jedynie o analizę historyczną.
Charakterystyczna jest tutaj stosowana przez gazetowych obrońców "honorowych ludzi" metoda ataku. Tak zwana dyskusja polega na odsądzaniu od czci i wiary historyków (czy jak w przypadku "Towarzysza Generała" twórców filmu), stygmatyzowaniu ich jako ludzi "niedojrzałych i pełnych uprzedzeń". Bardziej niepokojący jest jednak fakt, że także część historyków zdaje się przejmować gazetowy sposób toczenia sporu historiograficznego. Ten ostatni polegać powinien przecież na tym, że w sytuacji braku zgody na taką czy inną ocenę ważnej postaci historycznej w książce (czy filmie) oponent pisze własną książkę, w której - opierając się na nowych, nieodkrytych jeszcze źródłach albo źle zinterpretowanych - przedstawia własną wizję biografii. Jest jednak inaczej. Zamiast ślęczeć w archiwach i przekopywać się przez dokumenty, łatwiej zasiąść jako ekspert w telewizyjnym studiu i stwierdzić, że książka (lub film) "jest kontrowersyjna" i "zawiera zbyt jednostronne interpretacje". Na koniec zostaje zawsze na podorędziu argument o "młodym historyku z IPN".

Gazetowa mądrość: wolność to konformizm
Poniżanie, zastraszanie, ostracyzm - to nie są dobre narzędzia toczenia sporów historiograficznych i w ten sposób nie zachęci się młodego pokolenia historyków do zajmowania się najnowszymi dziejami Polski. A może właśnie o to chodzi? Pokazową nauczkę już zresztą dano. Biograf Lecha Wałęsy został wyrzucony z pracy, a za "nieprawomyślną" książkę dostał "wilczy bilet" i najbliższą pracę naukową otrzymał... za oceanem. Gdzie wolność badań naukowych? Czy ktoś myślał o tym, że po dwudziestu latach trwania niepodległej Polski absolwent wydziału historii najstarszego polskiego uniwersytetu za napisanie wybitnej pracy magisterskiej (każdy, kto prowadzi seminaria magisterskie na jakiejkolwiek uczelni, musi to przyznać) zostanie wysłany do pracy w magazynie hipermarketu. Dla wielu jednak wolność poglądów oznacza wolność zgadzania się z ich poglądami. Wolność badań naukowych? Jak najbardziej, pod warunkiem, że ich wyniki nie będą godzić w "dobra osobiste" i "nie będą szerzyć klimatu nienawiści".
Któż dzisiaj odważy się napisać biografię polityczną Jacka Kuronia, Adama Michnika czy Bronisława Geremka? Pozwy sądowe i gazetowy ostracyzm czekają na śmiałków, którzy będą chcieli opisać całe życie tych ważnych dla dziejów politycznych Polski po 1945 roku postaci, nie pomijając także tzw. trudnych fragmentów, lub będą chcieli dotrzeć do wszystkich dostępnych źródeł i skorzystać z nich (np. publikowanych protokołów z przesłuchań uczestników Marca 1968 roku).
Z jednej strony wymusza się konformizm, upowszechnia się sposób pojmowania terminu "niezależny historyk (publicysta)" jako historyka (publicysty), któremu na niczym nie zależy, z drugiej strony jak miecz Damoklesa wiszą nad nami kolejne pomysły reformatorskie Ministerstwa Edukacji Narodowej w zakresie nauczania historii. A sprowadzają się one do jasnej dyrektywy: redukować (liczbę godzin historii w szkole i zawartość programową). Nic więc dziwnego, że wśród studentów - wiadomość z wiarygodnych źródeł z ostatnich kilku lat - na pytanie o Westerplatte pojawia się odpowiedź: "Wzgórze we Włoszech, które szturmowała polska armia", a na pytanie o Orlęta Lwowskie można usłyszeć replikę: "Młodzi Litwini broniący Lwowa przed Niemcami". Nie zdziwcie się więc, Drodzy Czytelnicy, gdy za kilkanaście lat w rozmaitych gazetowych dużych formatach pojawi się żądanie: "Jaruzelski na Wawel!".

Dlaczego potrzebna nam prawdziwa historia?
Historia to przecież laboratorium polityki, a polityk, który by nie znał historii, jest jak student medycyny, który chciałby zostać lekarzem, nie odwiedzając szpitala (J. Bainville). Dochodzimy w ten sposób do istoty kwestii. Chodzi tutaj bowiem o ścisły związek między bieżącą polityką a poznaniem najnowszej historii Polski. Innymi słowy, czy Trzecia Niepodległość budowana będzie na "instytucjonalizacji relatywizmu", nie tylko etycznego, ale i historycznego.
Tak trudno burzyć pomniki. Pamiętam, ileż to trosk i niepokoju wzbudził w 1989 r. wśród niektórych, opozycyjnych dotąd, publicystów fakt zburzenia pomnika Feliksa Dzierżyńskiego na placu Bankowym w Warszawie. Ileż było przestróg, że od burzenia pomników tylko krok do stawiania szafotów. Dla tych samych zastraszaczy pomnikiem jest towarzysz generał, od którego po prostu trzeba się "od...yć".
Jak mówił twórca "Pana Cogito", trzeba stąpać "po ubitej ziemi" i trzeba "mieć w pogardzie szpicli". Trzeba wreszcie korzystać z doświadczeń Drugiej Rzeczypospolitej, która w pierwszych rzędach na największych państwowych uroczystościach sadzała sędziwych weteranów Powstania Styczniowego (awansując ich wcześniej do stopni oficerskich) i kosztem wielu nakładów finansowych burzyła widoczne symbole niedawnej podległości zaborcy (np. wielką cerkiew Aleksandra Newskiego na placu Saskim w Warszawie). A przecież było wtedy wiele palących problemów społecznych, finansowych, pracowano nad zintegrowaniem dawnych trzech zaborów w jedno państwo. Jednak twórcy Drugiej Rzeczypospolitej wiedzieli od czego zacząć i do jakiej tradycji się odwoływać. Wiedziano, że nauka historii w szkole - chociaż nie ma bezpośredniego przełożenia choćby na industrializację kraju - ma bezpośredni wpływ na coś o wiele cenniejszego - na wychowanie dobrego obywatela Rzeczypospolitej. Na całe pokolenie, które potem ginęło od sowieckich kul w Katyniu i od niemieckich na barykadach Warszawy."
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Witja
Weteran Forum


Dołączył: 23 Paź 2007
Posty: 5319

PostWysłany: Sob Lut 06, 2010 10:54 am    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

http://www.naszdziennik.pl/index.php?dat=20100206&typ=my&id=my71.txt

NASZ DZIENNIK Sobota-Niedziela, 6-7 lutego 2010, Nr 31 (3657)

"Szkoda miejsca na krętactwa Jaruzelskiego

Z Grzegorzem Braunem, reżyserem i scenarzystą, współautorem filmu "Towarzysz Generał", rozmawia Adam Kruczek

Wokół filmu "Towarzysz Generał" rozpętała się prawdziwa burza. Zwolennicy Wojciecha Jaruzelskiego i on sam ciskają gromy, a Leszek Miller posunął się do porównania Pana do niemieckiego zbrodniarza wojennego Joachima Goebbelsa. Skąd ta furia i wściekłość?

- Nie jestem masochistą, ale inwektywy ze strony Wojciecha Jaruzelskiego czy Leszka Millera traktuję jako rodzaj wyróżnienia, by nie powiedzieć - komplementu. Im wścieklejsze są te ataki, tym bardziej potwierdzają, że warto było podejmować prace nad filmem "Towarzysz Generał". Co innego, gdyby im się ten film podobał. To rzeczywiście stanowiłoby powód do zmartwienia i zastanowienia się, czy aby nie popełniliśmy jakiegoś błędu. Cieszę się, że film został pokazany w państwowej telewizji i w czasie, kiedy mogła go obejrzeć większa liczba widzów, niż to było możliwe przy okazji premierowej projekcji w TVP Historia. Przy tej okazji chciałbym podkreślić wiodącą rolę i inicjatywę autorską w tym przedsięwzięciu Roberta Kaczmarka. Jestem mu bardzo wdzięczny za propozycję współpracy - i dumny z jej rezultatów.

Zmasowany atak na film nastąpił półtora miesiąca po jego telewizyjnej premierze, dopiero gdy został obejrzany przez 3 mln widzów. Dlaczego tak późno?
- Najwyraźniej dopiero teraz mocniej zabolało. A zabolało, bo film "Towarzysz Generał" dotyka tematu nieprzebrzmiałego i nadal istotnego dla Polaków. To nie jest nasza zasługa, że w sumie dość skromny film wywołuje taki duży rezonans. Wiadomo, na bezrybiu i rak ryba. Dość powiedzieć, że przez ostatnie 20 lat nie powstał film, który by ewidencjonował najważniejsze "zasługi" i życiowe dokonania Wojciecha Jaruzelskiego, jakimi są kolejne etapy sowietyzacji Polski. Nasz film jest tylko syntetycznym skrótem jego biografii politycznej. Nie ma tam mowy o wątkach prywatnych z życia generała i jego rodziny, powstrzymaliśmy się też od stawiania jakichkolwiek hipotez formułowanych przez historyków, którzy odważyli się poddać badaniom i głębszemu namysłowi biografię Jaruzelskiego. Świadomie nie wchodziliśmy na grunt hipotez, a wybraliśmy tylko szereg faktów, które są bezsporne i nie budzą wątpliwości, co zresztą jasno wynika z dyskusji, która toczy się wokół filmu. Odsądza się nas od czci i wiary, ale bez wskazania jakiejkolwiek niewierności faktom.

Profesor Antoni Dudek wystawia "Towarzyszowi Generałowi" wysoką notę pod względem zgodności ze stanem faktycznym, ale nie zgadza się z przypisaniem Jaruzelskiemu pierwszoplanowej roli w krwawych wydarzeniach Grudnia '70.
- Z całym szacunkiem i sympatią dla profesora Dudka, ale nie zgodzę się z jego oceną, że "Jaruzelski nie odgrywał czołowej roli w pacyfikacji" na Wybrzeżu w 1970 roku. Sądzę, że w tej akurat sprawie ten wybitny historyk się myli, a jego pomyłka bierze się z braku zrozumienia zwykłej pragmatyki służby wojskowej. Jeśli ktokolwiek wyobraża sobie, że w takiej strukturze jak Armia Czerwona czy szerzej Układ Warszawski, którego elementem było Ludowe Wojsko Polskie, można było nie tylko oddać strzały, ale choćby wyjąć karabiny z magazynu broni czy wyprowadzić wozy bojowe z jednostki wojskowej bez rozkazu - to się po prostu myli. Wykluczone było działanie zbrojne bez rozkazu wydanego po linii wojskowej tylko dlatego, że żądał tego pierwszy sekretarz. Dziś, już po zakończeniu prac nad "Towarzyszem Generałem", skłonny jestem przesunąć datę rozpoczęcia przygotowań na poziomie operacyjno-wojskowym i po linii tajnych służb do operacji wojskowo-policyjnej, jaką był Grudzień 1970 r., o co najmniej rok wcześniej, niż spotyka się to w większości opracowań na ten temat. Jedną z poszlak potwierdzających moją hipotezę była wizyta marszałka Andrieja Grieczki, zastępcy dowódcy Układu Warszawskiego, który w towarzystwie Jaruzelskiego, w zasadzie bez specjalnego powodu, na początku 1970 r. odwiedził na Śląsku Edwarda Gierka, wówczas jednego z wielu sekretarzy wojewódzkich PZPR, ale właśnie tego, który za rok stanie na czele PZPR i co za tym idzie - PRL. Wizytował również Wybrzeże. To jest jedna z poszlak potwierdzających hipotezę o głębszej premedytacji zbrodni, jaką była masakra na Wybrzeżu w 1970 roku. Ale w filmie z braku miejsca nie podejmujemy tego wątku.

Niektórzy zarzucają, że "Towarzysz Generał" jednostronnie ukazuje postać Jaruzelskiego. Dlaczego nie zaprosili Panowie do filmu głównego bohatera albo któregoś z jego licznych apologetów, np. Jerzego Wiatra, Jerzego Urbana czy Adama Michnika?
- Bodaj 17 czy 18 lat temu Wojciech Jaruzelski w wywiadzie do filmu pt. "Droga do skrzyżowania" o inwazji na Czechosłowację w 1968 r. próbował wmawiać mi, że o przygotowaniach i samej inwazji nic nie wiedział, bo był wtedy na urlopie na Krymie. Od tamtej pory wiem - potwierdzają to także inne jego wypowiedzi - że nie można oczekiwać od Jaruzelskiego prawdy. Wszystko, co mówi, służy zamąceniu obrazu, nagięciu, przekręceniu faktów. W filmie "Towarzysz Generał", który i tak trwa ponad godzinę, doprawdy szkoda było miejsca na kolejne reprodukowanie krętactw generała. Czy w każdym filmie, dajmy na to o II wojnie światowej, występuje ktoś, kto ma do powiedzenia kilka ciepłych słów na temat np. Heinricha Himmlera? Czy to jest obowiązek, a może standard, aby w filmach o historii XX wieku występowali adwokaci nieludzkich systemów? A przypomnę, że właśnie taki charakter miał system, w którego zaprowadzaniu w Polsce Wojciech Jaruzelski brał udział i do którego utrzymania przez 45 lat walnie się przyczynił. Jeszcze na krótko przed rokiem 1989 Jaruzelski publicznie deklarował, że "socjalizmu będziemy bronić jak niepodległości". System ten, z którego Polska, o zgrozo, do dzisiaj jeszcze na dobre nie wyszła i wyjść nie może, jest w ekstremalnych przypadkach zbrodniczy, a na co dzień złodziejski i bandycki, więc w stosunku do osób z nim związanych i promujących go nie ma powodów stosować jakiejkolwiek taryfy ulgowej.

W atakach na Panów i na występujących w filmie historyków absolutny prym wiedzie środowisko "Gazety Wyborczej" i SLD.
- Cóż, na złodzieju czapka gore. Oskarżanie nas o to, że tym jednym filmem mieliśmy rzekomo zaburzyć równowagę, harmonię w "przyrodzie" i podkopać cały ład okrągłostołowy, to naprawdę nadmierne dla Roberta Kaczmarka i dla mnie komplementy. Otóż, obawiam się, że są to zbyt wygórowane oczekiwania wobec tego filmu. Bardzo bym chciał, żeby "Towarzysz Generał" dokonał istotnie tego, o co go oskarżają w ostatnich dniach rozmaici "niezależni" publicyści czy politycy. Niestety, obawiam się, że daleko nam jeszcze do tego, żeby jednym filmem odrobić ogrom strat, jakie Polska ponosiła i wciąż ponosi na skutek ugruntowania się układu okrągłostołowego.

Antoni Dudek, wskazując, że film w "ogólnej wymowie jest prawdziwy", określa go jednak jako rodzaj "mowy prokuratorskiej".
- Jeśli już trzymać się tej przenośni, to każdy, kto zna standardy dobrego prawa rzymskiego, nie może zaprzeczyć, że jeśli przez 20 lat słuchaliśmy samych adwokatów, a raz, od święta, głos zabrał prokurator, to nie jest to nic innego, jak tylko chwilowy powrót do normalności. Zresztą festiwal kłamstw Wojciecha Jaruzelskiego i jego apologetów, często związanych z nim więzami lojalności sięgającymi bardzo głęboko, trwa nieprzerwanie i nie wygląda niestety na to, żeby miał się szybko skończyć.

Jedną z linii obrony Jaruzelskiego jest wskazywanie na fakt, że nie został uznany za winnego w żadnym z wytoczonych mu procesów sądowych.
- Przypominam tym, do których trafia tego rodzaju argumentacja, że ani Hitler, ani Stalin nigdy nie stanęli przed żadnymi sądami, nie mówiąc już o tym, aby zostały wydane na nich jakieś prawomocne wyroki, nawet in absentia. Nikomu przy zdrowych zmysłach nie przeszkadza to negatywnie oceniać tych postaci i stawiać pod pręgierzem opinii publicznej ich zbrodni.

Jak Pan odnosi się do jednego z zarzutów, że wśród historyków występujących w filmie są osoby z komunistycznymi życiorysami?
- Na takie wypowiedzi funkcjonariuszy frontu ideologicznego w rodzaju Jacka Żakowskiego czy Wojciecha Mazowieckiego można odpowiedzieć: I kto to mówi! Gdyby więcej polskich historyków miało ten zapał, odwagę badawczą i śmiałość hipotez, co dr Lech Kowalski i prof. Paweł Wieczorkiewicz, którego niestety już rok temu zabrakło polskiej historiografii, to ta dziedzina nie przedstawiałaby się tak nędznie, jak to jest obecnie. Gdyby więcej polskich historyków było tak pracowitych i bezkompromisowych w swoim dociekaniu prawdy, jak najwybitniejsi badacze swojej generacji - Sławomir Cenckiewicz, Piotr Gontarczyk, Bogdan Musiał czy Marek Chodakiewicz, to nie mogliby tak łatwo prosperować różni oszuści i krętacze.

W ostatnim momencie, rzutem na taśmę, usiłowały zablokować pokazanie filmu w Programie 1 TVP panie Teresa Torańska i Maria Zmarz-Koczanowicz, powołując się na swoje prawa autorskie. Co ciekawe, w obronie tych praw obie autorki interweniowały półtora miesiąca po premierze filmu w TVP Historia. Gdy nie powiodła się próba przemilczenia "Towarzysza Generała", sięgnięto po groźby prawne?
- Cóż, jak nie kijem go, to pałką, ale o próby zablokowania emisji "Towarzysza Generała" proszę pytać nie mnie, tylko obie panie. Istotnie, w ostatnich minutach filmu "Towarzysz Generał" pojawiło się kilka ujęć z filmu pt. "Noc z generałem" - a fakt ich wykorzystania odnotowaliśmy wyraźnie w napisach tyłowych naszego filmu. Materiał ten został nam formalnie i legalnie udostępniony przez TVP SA w niezliczonej masie innych materiałów archiwalnych. Polecam wszystkim obejrzenie samego filmu "Noc z generałem". Byłoby bardzo dobrze, żeby TVP go powtórzyła. Warto zobaczyć, z jaką troską Teresa Torańska pochyla się nad rozterkami Wojciecha Jaruzelskiego i pozwala mu kreować się na Hamleta polskiej historii najnowszej. To częściowo wyjaśnia, o co chodzi w całej tej awanturze wokół naszego filmu.

Dziękuję za rozmowę."
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Jadwiga Chmielowska
Site Admin


Dołączył: 02 Wrz 2006
Posty: 3642

PostWysłany: Sob Lut 06, 2010 11:43 am    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

http://www.rp.pl/artykul/429356_Semka__Rada_ocalenia_czci.html
Rada ocalenia czci

Piotr Semka

Dla polskiego obozu liberalno-lewicowego obrona Jaruzelskiego i całkowite, bezkrytyczne rozgrzeszenie jego działalności w PRL staje się kanonem politycznej poprawności – pisze publicysta „Rzeczpospolitej"

Adam Michnik i Wojciech Jaruzelski we francuskim publicystycznym programie „La marche du siecle”. To wtedy z ust Michnika padły słowa: „Odpieprz się od generała”, kwiecień 1992 r.
+zobacz więcejWeź udział w dyskusji
Starania o świecką hagiografię szefa WRON trwają od dawna. Jednak wybuch i gwałtowność emocji wobec filmu "Towarzysz generał" zadziwia.Trudno więc nie potraktować tego jak przekroczenie kolejnej granicy.

W Telewizji Polskiej przez ostatnie lata oglądaliśmy wiele filmów dokumentalnych o PRL. Wiele z nich zawierało wyraziste tezy lub ilustrowało stan emocji reżyserów wobec przywódców PRL. Filmy o Marcu'68 na przykład przedstawiały I sekretarza PZPR Władysława Gomułkę w jednoznacznie negatywnym świetle – bez żadnego pokazywania kontekstu epoki czy uwarunkowań międzynarodowych. Bardzo jednostronne w wymowie filmy robi też ikona lewicowych filmowców Michael Moore.

A jednak żaden obraz nie wywołał ostatnio takiej burzy jak ten, w którym przypomniano przebieg komunistycznej kariery Wojciecha Jaruzelskiego.


Lewicowy kanon

Z drugiej strony faktem jest jednak i to, że dotąd filmu na ten temat po prostu nie było. Milczenie to ma długą tradycję. Zapoczątkował ją jesienią 1989 r. prezes TVP Andrzej Drawicz, który w specjalnym piśmie do szefów publicystyki ówczesnej TVP wyraźnie zalecił, by unikać krytykowania generała Jaruzelskiego. W pewnym sensie zalecenie to złamali po 21 latach dopiero Grzegorz Braun i Robert Kaczmarek. I co się wtedy okazało? Że naruszenie tego niepisanego tabu obudziło furię.

Ostrość tych reakcji daje sporo do myślenia. W "Gazecie Wyborczej" Paweł Wroński i Rafał Kalukin oburzali się na "propagandowy" charakter filmu. W "Newsweeku" Wojciech Maziarski przypomniał, że Jaruzelski "umiał w 1989 r. przegrać z klasą", i poradził Grzegorzowi Braunowi, by zapisał się na warsztaty dla początkujących filmowców, gdzie się dowie, czym "różni się publicystyka od poligramoty". Z kolei gwiazda lewicowej blogosfery Azrael Kubacki ogłosił, że "telewizja polska, telewizja publiczna, nadając ten film w swoim flagowym programie, staje się narzędziem propagandy i walki politycznej. Prawda objawiona w filmie "Towarzysz generał" ma służyć walce o dusze i poglądy Polaków – według kanonów zwolenników IV RP".

I tak oto niepostrzeżenie w polskim obozie liberalno -lewicowym obrona Jaruzelskiego i całkowite bezkrytyczne rozgrzeszenie jego działalności w PRL staje się kanonem politycznej poprawności.


W ideowym obozie


Myślenie polskiej lewicy solidarnościowej zmieniło się niemal na naszych oczach. Jeszcze 15 lat temu wielu jej przedstawicieli uważało, że generał powinien odpowiadać za swoje zbrodnie. Dziś okazuje się, że Adamowi Michnikowi, z całą jego miłością do generała, skutecznie udało się wyperswadować im przekonanie o konieczności ukarania Jaruzelskiego. Co więcej, hołdy składane generałowi stają się sprawdzianem, jak bardzo jest się odpornym na "PiS -owską wersję historii" i czy jest się odpowiednio czujnym na groźbę "recydywy IV RP".

Obrońcy generała lubią zaczynać polemiki z filmem od słów: "nigdy nie byłem admiratorem Wojciecha Jaruzelskiego". To odwoływanie do swojej byłej opozycyjnej działalności przestaje jednak cokolwiek znaczyć. Może i obrońcy generała nie byli jegoadmiratorami , ale dzisiaj nimi są. I to, że kiedyś mogli dostać po głowie pałką od zomowców, naprawdę nie ma tu wiele do rzeczy. Bo jeśli dziś tak emocjonalnie reagują na film o szefie Wojskowej Rady Ocalenia Narodowego, to znaczy, że stał się on jednym z ważnych liderów ich obozu ideowego.

W swoim świętym oburzeniu przypominają nieco starych KPP -owców, którzy łatwo wytłumaczyli sobie tortury i pobyty w stalinowskich więzieniach w latach czystek. Uznali je za epizod, na który trzeba machnąć ręką wobec powojennego dzieła budowy socjalizmu w Polsce.


Dziwne milczenie

Dominacja tego dziwacznego kultu wśród byłych działaczy "Solidarności" nie narodziła się od razu po 1989 roku. Za jego rozwój odpowiedzialność ponoszą przedstawiciele środowisk KOR-owskich.

Ileż razy słyszałem od dawnych bohaterów podziemia, że "Adam zwariował na punkcie generała". Ta dosyć połowiczna polemika nie zamieniła się jednak nigdy w twardą krytykę. Nie powstały żadne listy otwarte, żadne teksty, które przypominałyby, że Jaruzelski ma mało pochlebną przeszłość.

Weźmy choćby czystki antysemickie w wojsku. Nikogo nie zdumiewa, gdy Wojciech Mazowiecki w studiu TVP bagatelizuje te naganne moralnie działania, zadając prowokacyjne pytanie: "ile tak naprawdę takich wypadków było?". Nie mogłem uwierzyć własnym uszom, gdy publicysta posługiwał się argumentami starych moczarowców, tłumacząc, by w ocenie wydarzeń z '68 w wojsku widzieć nie tylko antysemityzm, ale zjawiska tak banalne jak zwykłą chęć skorzystania na odgórnej walce o władzę czy skłonność ludzi do podkładania innym świni.

Jeszcze bardziej zdumiewa zamieszczony niedawno w "GW" tekst Jerzego Jedlickiego "Ponury cień pogardy". Autor oburza się w nim na pikietę przed domem Jaruzelskiego, która odbywa się co roku w noc 13 grudnia. Jedlicki w obronie Jaruzelskiego używa języka, którym wcześniej opisywał proceder zaszczuwania ludzi w marcu '68.

Jeszcze trochę, a admiratorzy generała zaczną go zaliczać do ofiar tej nagonki. Ale dlaczego milczą starzy KOR-owcy? Dlaczego milczą działacze Komitetu Helsińskiego czy Stowarzyszenia Otwarta Rzeczpospolita? Czyżby wszyscy oni wierzyli, że Jaruzelski w '68 roku czy w grudniu '70 był szarmanckim dżentelmenem w tweedowej marynarce? Czy nie zauważają, że podtrzymując kult generała, zbliżają się niebezpiecznie do poglądów elektoratu ORMO-wskiego, który zawsze zachwycał się jego niepokalanym honorem.


Wymazane winy

Wydawałoby się, że trudno znaleźć postać skupiającą w sobie więcej cech, wobec których lewica tradycyjnie wykazuje nieufność. Wojciech Jaruzelski to wieloletni wojskowy, generał oskarżany o akceptację antysemickich czystek w wojsku oraz za masakrę robotników na Wybrzeżu, polityk, który moralnie odpowiada za zakatowanie licealisty na milicyjnym posterunku. Mimo to okazuje się, że jedna zasługa – współtworzenie Okrągłego Stołu – wymazuje wszystkie winy i jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki zamienia go w człowieka, którego jego dawne ofiary chcą bronić do upadłego. To chyba wyraźna wskazówka, jak gigantyczne znaczenie dla Adama Michnika i jego środowiska miały ustalenia Okrągłego Stołu z 1989 r. Jedna zaleta, która przekreśliła tysiące wad.

Mojemu pokoleniu, które stan wojenny wspomina jak najgorzej, uzmysławia to jedno – walka o prawdę o Jaruzelskim i o stanie wojennym będzie teraz bardzo trudna.

Rzeczpospolita

_________________
Jadwiga Chmielowska Przewodnicz?ca Oddzia?u Katowice i Komitetu Wykonawczego "Solidarnosci Walcz?cej"
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Strona Główna -> Dyskusje ogólne Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5  Następny
Strona 3 z 5
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz dołączać plików na tym forum
Możesz ściągać pliki na tym forum