Forum  Strona Główna

 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

prof. Mieczysław Ryba; Kryzys społeczny, polityczny i gospod
Idź do strony Poprzedni  1, 2
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Strona Główna -> Dyskusje ogólne
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Witja
Weteran Forum


Dołączył: 23 Paź 2007
Posty: 5319

PostWysłany: Pią Kwi 09, 2010 5:44 am    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

http://www.naszdziennik.pl/index.php?dat=20100409&typ=my&id=my21.txt

NASZ DZIENNIK
Piątek, 9 kwietnia 2010, Nr 83 (3709)

"USA - Rosja. Czyżby strategiczna współpraca?

Prof. Mieczysław Ryba

Rosja i USA podpisały wczoraj porozumienie w kwestii redukcji arsenałów jądrowych. Zgodnie z nim liczba głowic nuklearnych będących w posiadaniu tych państw nie powinna przekroczyć 1550. Czy umowa rozbrojeniowa zapowiada głębszą współpracę obu mocarstw?

Porozumienie to jest ważne o tyle, że z końcem roku wygasa umowa zawarta między obu krajami o redukcji broni jądrowej, pochodząca jeszcze z początku lat 90. (START). Za czasów prezydentury George'a Busha napięte stosunki amerykańsko-rosyjskie (wojna w Gruzji, plany budowy tarczy antyrakietowej) nie zapowiadały szybkiego porozumienia między mocarstwami. Rosjanie stawiali mocne warunki, uznając, że działania Amerykanów w byłych republikach sowieckich uderzają w rosyjskie strefy wpływów.

Wzajemne ustępstwa Rosji i USA
Oczywiście porozumienie w sprawie broni nuklearnej jest traktowane jako preludium do strategicznych porozumień, o znaczeniu wręcz globalnym. Amerykański wiceprezydent Joe Biden wyraził niedawno pogląd, że należy "zresetować" napięte stosunki pomiędzy Kremlem a Waszyngtonem. Do ważnych należy zaliczyć wypowiedź prezydenta Rosji Dmitrija Miedwiediewa, który uznał nowy traktat za "odzwierciedlający równowagę interesów obu państw". Inną ważną kwestią jest zapowiadane powiązanie redukcji zbrojeń nuklearnych ze sprawami obrony przeciwrakietowej (w tym tzw. tarczy antyrakietowej). Na tej ostatniej kwestii zależało szczególnie Rosji. Przypomnijmy, że "poprawa" relacji amerykańsko-rosyjskich była ze strony Moskwy warunkowana rezygnacją z budowy tarczy antyrakietowej w Europie, co decyzją administracji Baracka Obamy dokonało się w ubiegłym roku. Przy okazji tego porozumienia oprócz spraw istotnych dla Rosji również Amerykanie chcą załatwić kilka spraw istotnych ze swojego punktu widzenia. Dla nich szczególne znaczenie ma Afganistan. Armia amerykańska ugrzęzła na dobre w tym kraju i koniecznie potrzebuje tam pomocy Rosjan. Pod koniec kwietnia ma się odbyć szczyt w sprawie Afganistanu, w którym Rosja ma brać czynny udział. Drugą niezwykle ważną z waszyngtońskiego punktu widzenia kwestią jest sprawa zbrojeń nuklearnych Iranu. Amerykanie oczekują zgody Moskwy na nałożenie wspólnych sankcji na Teheran. Widzimy zatem, że transakcja w sprawie redukcji zbrojeń nuklearnych ma głębsze dno. Waszyngton przy tej okazji chce zawrzeć strategiczne porozumienia dotyczące Bliskiego Wschodu. Gdyby współdziałanie mocarstw w tej kwestii się powiodło, można by oczekiwać dalszych porozumień chociażby w sprawie Chin. Oczywiście cena, jaką przychodzi zapłacić Ameryce za zbliżenie z Rosją, jest dość wysoka. Tu nie chodzi jedynie o tarczę antyrakietową. Wraz z rezygnacją z tego projektu mamy do czynienia z dość dalekim wycofaniem się USA z Europy. Mówi się nawet o wycofaniu wojsk amerykańskich z Niemiec, co by oznaczało, że Waszyngton w pełni akceptuje podmiotowość Berlina w jego strategicznej grze dotyczącej Eurazji.

Budowanie sojuszu Ameryki z Niemcami
Wraca zatem koncepcja pochodząca z czasów prezydentury Billa Clintona - zbudowania ścisłego sojuszu niemiecko-amerykańskiego. Łączy się to nierozerwalnie z akceptacją budowania de facto niemieckiego superpaństwa w Europie. Strategiczne porozumienie Waszyngtonu z Berlinem w niczym nie kłóci się z projektem porozumienia z Moskwą. Wszak Niemcy już od dłuższego czasu pozostają w strategicznym sojuszu z Rosją, realizując różnorakie wspólne projekty gospodarcze (przykład: Gazociąg Północny). Krótko mówiąc: obecnie zarówno Waszyngton, jak i Berlin widzą potrzebę strategicznego porozumienia z Moskwą. Oczywiście nieco inne sprawy w relacjach z Rosją są ważne dla Ameryki, inne dla Niemców, ale w kwestii polityki wschodniej nie ma między tymi partnerami zasadniczych różnic. Nie trzeba dodawać, że w tak projektowanej polityce nie ma specjalnego miejsca dla środkowej Europy, w tym dla Polski.

Polska pomijana w projektach państw zachodnich
Do niedawna jeden z głównych sojuszników Ameryki w Iraku - Polska, jest pomijany w wielkich projektach państw zachodnich. Nawet podpisanie porozumienia nuklearnego ma się odbyć nie w Warszawie, ale w Pradze. Nie trzeba też ukrywać, że tak postawione priorytety wielkich mocarstw tworzą stan bardzo głębokiej dekoniunktury dla pozycji Polski w świecie. Po prostu w tej chwili nie jesteśmy dla mocarstw istotnym partnerem, co najwyżej balastem, od którego trzeba się jakoś uwolnić (USA). Oczywiście większego znaczenia nie będą też miały w tej strategii takie państwa jak Gruzja czy Ukraina, pozostawione zasadniczo jako samotne w zmaganiach z przewagą rosyjską.

Zachód musi współpracować z Rosją
Powstaje jeszcze jedno pytanie dotyczące przyszłości współdziałania Zachodu z Rosją. Jak wiemy, w historii mieliśmy okresy ścisłej współpracy (przykład: koalicja antyhitlerowska w czasie wojny), a zarazem okresy intensywnych zmagań ("zimna wojna"). Odpowiadając na postawiony problem, musimy zauważyć, że istnieje cały szereg punktów zbieżnych w interesach Rosji i USA oraz Rosji i Niemiec. Z Niemcami Rosjanie podjęli ścisłą współpracę gospodarczą, godząc się na podział stref wpływów (granica tych wpływów przebiega na linii Bugu). Dla Kremla kwestia Bliskiego Wschodu jest równie ważna jak dla Ameryki. Niepokój na Kaukazie, którego Rosjanie raz za razem boleśnie doświadczają (wystarczy wspomnieć niedawne zamachy terrorystyczne w Moskwie i w Dagestanie), to tylko przedsmak ewentualnej ekspansji islamu na tereny rosyjskie. "Uspokojenie" Afganistanu czy Iranu może być więc na rękę również Kremlowi.

Eurazja może stać się zarzewiem konfliktu
Jednakże na horyzoncie pojawiają się również zarzewia konfliktu. Gdy przyjrzymy się strategicznym wizjom planistów rosyjskich, możemy zauważyć, że Eurazja jest terenem ich wielkiej ekspansji. Rosja może chcieć dążyć do całkowitego wyparcia Ameryki z tego megakontynentu i próbować zbudować w Moskwie centrum ekonomiczne i polityczne nowej eurazjatyckiej potęgi. Na to nie będą chciały się zgodzić ani Waszyngton, ani Berlin. I to może być zarzewiem konfliktu mocarstw w przyszłości. Wszystko to w sposób ostrzejszy tradycyjnie spostrzegają w USA Republikanie, którzy za kilka lat będą się starali wrócić do władzy. Na razie mamy w Ameryce rządy Baracka Obamy i kolejne próby zbudowania strategicznego porozumienia między Zachodem a Rosją.

Autor jest historykiem, członkiem kolegium IPN, wykładowcą WSKSiM i KUL."
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Witja
Weteran Forum


Dołączył: 23 Paź 2007
Posty: 5319

PostWysłany: Pon Kwi 19, 2010 5:54 am    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

http://www.naszdziennik.pl/index.php?dat=20100419&typ=aa&id=aa74.txt

NASZ DZIENNIK Poniedziałek, 19 kwietnia 2010, Nr 91 (3717)

"Polityczny marketing czy moralne zobowiązanie


Prof. Mieczysław Ryba

Mowy żałobne polityków, które usłyszeliśmy w sobotę, podczas uroczystości na placu Piłsudskiego w Warszawie, wbrew pozorom mają duże znaczenie, gdyż wygłoszone zostały w bardzo poważnym momencie najnowszej historii Polski - momencie potężnej narodowej tragedii. Wypowiedzi Bronisława Komorowskiego i Donalda Tuska można potraktować jako moralne zobowiązanie najwyższych władz państwowych w stosunku do dziedzictwa, które pozostawili po sobie zmarli w smoleńskiej katastrofie.

Mówił o tym bardzo wyraźnie premier Donald Tusk, akcentując, że aby ofiara smoleńska nie poszła na marne, musimy dobrze odczytać marzenia, nadzieje i myśli ofiar katastrofy i ponieść je dalej. Premier odwoływał się do wspólnoty, która w obliczu śmierci łączy ludzi różniących się na co dzień w kwestiach politycznych. Przetrwanie tej wspólnoty jest najważniejszym dobrem. Do tej wspólnoty nawiązywał też w swoim przemówieniu marszałek Komorowski, wyrażając nadzieję, że nasze przyszłe spory polityczne będą sporami o Polskę, a nie pustą kłótnią. Zobowiązanie to poważne; czas najbliższy pokaże, czy rządzący Polską staną na wysokości zadania. Najwięcej zależy tu od Platformy Obywatelskiej. To bowiem właśnie ta partia po smoleńskiej tragedii uzyskała pełnię władzy w państwie - premier, pełniący obowiązki prezydent marszałek Sejmu, marszałek Senatu i wiele innych. Ta pełnia władzy nie została jednak powierzona Platformie na skutek woli Narodu, ale na skutek tragicznego wypadku. Wyciągając wnioski ze słów premiera, musimy się zatem domagać, aby pełniący obowiązki prezydent Bronisław Komorowski dobrze odczytał myśli zmarłego prezydenta Kaczyńskiego i przynajmniej do czasu czerwcowych wyborów prezydenckich nie zrobił niczego wbrew zadeklarowanej woli zmarłego. Będziemy się mogli o tym przekonać już niedługo, kiedy marszałek Komorowski będzie podejmował decyzję co do losów nowelizacji ustawy o Instytucie Pamięci Narodowej. Prezydent otwarcie wyrażał sprzeciw wobec tej szkodliwej nowelizacji. Czy zatem marszałek uszanuje wolę zmarłego, czy raczej wykorzysta okazję, by zrealizować partykularny interes swojego politycznego zaplecza? To samo będzie można obserwować w kwestii obsady opuszczonego stanowiska prezesa Narodowego Banku Polskiego, rzecznika praw obywatelskich, prezesa Instytutu Pamięci Narodowej itd. Chodzi tu z jednej strony o obsadę stanowisk konkretnymi ludźmi (pozostaje pytanie, jaki to będzie dobór osób), a z drugiej - o to, jaka polityka będzie przez te osoby realizowana. Ostatnie doświadczenia dotyczące obsady stanowisk w kancelarii prezydenckiej mogą budzić szereg obaw.
Największa obawa dotyczy jednak przede wszystkim tego, czy nasza polityka przeżyje odrodzenie moralne - czy u polityków zaczniemy dostrzegać zatroskanie o Polskę, a nie tylko o partię; mówienie prawdy, a nie posługiwanie się PR-owskim kłamstwem medialnym. Olbrzymie manifestacje Polaków przed Pałacem Prezydenckim w ostatnich dniach również niosą jasne przesłanie - dość kłamstw, medialnych manipulacji, dość politycznego matriksu. Prawdziwa miłość Ojczyzny dotyczy świata realnego, nie wirtualnego. Ta miłość musi się wyrażać w niesieniu dziedzictwa tysięcy oficerów spoczywających w katyńskiej ziemi oraz dziesiątek poległych w smoleńskiej katastrofie. Czy nasi politycy nie powrócą do kłamstw, w których do woli pławili się jeszcze przed tygodniem? Zależy to nade wszystko od Narodu, od tego, w jakim stopniu ostatnie wydarzenia przyczynią się do jego przebudzenia, czy będziemy w stanie wymagać od polityków przede wszystkim realnych czynów, a nie medialnych autokreacji. Jeszcze większa odpowiedzialność ciążyć będzie na dziennikarzach odpowiedzialnych za recenzowanie polskiej sceny politycznej. Kłamstwo lub prawda prezentowane w mediach mają wszak moc broni obosiecznej - chroniącej życie lub zadającej cywilną śmierć. Wydarzenia w kontekście smoleńskiej katastrofy mówią nam o tym aż nadto dobitnie.
Musimy dziś zatem pamiętać, że w dłuższej perspektywie ważne są nie tyle poruszające mowy pogrzebowe serwowane nam dziś w obfitości przez polityków, ile realizacja moralnych zobowiązań, które właśnie teraz wzięli oni na siebie. "
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Witja
Weteran Forum


Dołączył: 23 Paź 2007
Posty: 5319

PostWysłany: Pią Kwi 23, 2010 6:43 am    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

http://www.naszdziennik.pl/index.php?dat=20100423&typ=my&id=my21.txt

NASZ DZIENNIK Piątek, 23 kwietnia 2010, Nr 95 (3721)

"Polska się obudziła

Prof. Mieczysław Ryba

Śmierć 96 osób w katastrofie prezydenckiego samolotu pod Smoleńskiem poruszyła do głębi cały polski Naród. Wielu obserwatorów było przede wszystkim całkowicie zaskoczonych reakcją społeczną na tę tragedię. Wszak prezydent Lech Kaczyński i towarzyszące mu osoby w polskich, a także zagranicznych mediach przedstawiane były często w sposób bardzo nieuczciwy.

Przeżywanie żałoby narodowej oraz pogrzebu Pary Prezydenckiej na Wawelu okazało się potężną patriotyczną manifestacją całej Polski. Dziwili się dziennikarze, dziwił się cały świat. Niektórzy komentatorzy przywoływali w tym kontekście nawet słynne Mickiewiczowskie słowa:

Nasz naród jak lawa,
Z wierzchu zimna i twarda,
sucha i plugawa,
Lecz wewnętrznego ognia
sto lat nie wyziębi;
Plwajmy na tę skorupę
i zstąpmy do głębi.
("Dziady" cz. III)

Ujawnione manipulacje mediów
Oczywiście, podstawowe pytanie, które się w tej chwili nasuwa, brzmi: "Czym jest ta skorupa?". Wiele rodzin, wielu Polaków dziwiło się skrajnie odmiennemu przekazowi płynącemu w ostatnich dniach z mediów na temat Pary Prezydenckiej i wielu ofiar smoleńskiej tragedii. Z ludzi permanentnie wyśmiewanych i poniżanych przez media z dnia na dzień stali się bohaterami narodowymi. W związku z tym powszechnie zaczęto mówić o medialnych manipulacjach. Zauważyły je miliony polskich rodzin, które poczuły się oszukane. Z czego wynika to doświadczenie? Czy tygodniowa żałoba w Polsce czegoś Polaków nauczy? Otóż okazuje się, że sytuacja, w której żyliśmy do tej pory, przypominała późne czasy gierkowskie, kiedy to tzw. mała stabilizacja wywoływała w ludziach potężny marazm i atomizowała społeczeństwo, kiedy prawie nikomu nie chciało się już sprzeciwiać reżimowi; wówczas walczyli jedynie Kościół i nieliczni politycy. Społeczeństwo pogrążone w marazmie czuło się po prostu coraz bardziej niewolone w totalnym państwie realnego socjalizmu.
Podobnie dzieje się w dzisiejszej Polsce; owo zniewolenie w największym stopniu dotyczy przestrzeni medialnej. To tutaj określa się, kogo mamy nienawidzić, a kogo uwielbiać. Kto jest dobry, a kto zły. Kto nadaje się do polityki, a kogo należy z niej wykluczyć. Medialny obraz życia politycznego odstrasza, zniechęca do aktywności obywatelskiej. Ludziom pokazuje się rzeszę darmozjadów, którym o nic więcej nie chodzi, jak tylko o karierę i pieniądze. Etos służby publicznej został całkowicie zdezawuowany. Modelem współczesnego polityka, współczesnej kariery politycznej ma być Janusz Palikot - idealny produkt telewizyjnego marketingu. Taki polityk nie robi nic ważnego, nawet nie mówi o rzeczach istotnych, wystarczy po prostu, że mówi cokolwiek, że istnieje w mediach. Dziennikarze zaś zamiast wytykać wirtualność takiego stanu rzeczy, obnażać manipulacje, sami rozpływają się w tym politycznym matriksie. I nagle ten medialno-polityczny matrix staje się bezradny wobec ogromu smoleńskiej tragedii. Bo cóż na temat powagi śmierci mają do powiedzenia dziennikarze specjalizujący się w telewizyjnych talk-show czy wirtualne gwiazdy polityczne?

Realne wydarzenia w życiu Narodu
Czym zatem jest w Polsce doświadczenie społeczne ostatnich dni? Na pewno wielkim przebudzeniem z matriksu. Współczesny medialny i polityczny totalizm doprowadził Naród do atomizacji i bezradności. Ludzie "podłączeni do telewizora" czuli się osaczeni, zmanipulowani. Wielu myślało, że są w swoich poglądach osamotnieni, że patriotyzm jest niemodny. Tymczasem w jednej chwili okazało się, że nie jesteśmy w mniejszości, że media kłamią, manipulują opinią publiczną, że prawdziwy obraz polskiej polityki jest zupełnie inny niż ten, który kreują gazety. Poczuliśmy się niczym strajkujący robotnicy w 1980 r., którzy wyrwali się spod socjalistycznej dominacji. Można by dziś odkurzyć transparenty z roku 1980 mówiące, że "telewizja kłamie". Wydaje się, że to najcenniejsze doświadczenie ostatnich dni. Za pomocą medialno-politycznej dominacji lewicy starano się wprowadzać na grunt polski najbardziej absurdalne lewicowe projekty ustaw. Znaleźliśmy się już o krok od tego, by stać się powolnym narzędziem dla najbardziej zsocjalizowanych inżynierów społecznych współczesnego zachodniego świata. I nagle wielka tragedia wyzwoliła w Narodzie najgłębsze pokłady ducha ("lawa"). Polacy zauważyli, że połączenie tragedii smoleńskiej z obchodami katyńskimi nie mogło być zwykłym zbiegiem okoliczności - że Opatrzność chce nam coś w ten sposób pokazać. Pod Smoleńskiem zginął prezydent Lech Kaczyński, ale zginęli też przedstawiciele Rodzin Katyńskich, prezydent Ryszard Kaczorowski, prezes Instytutu Pamięci Narodowej Janusz Kurtyka i wiele innych osób. Potęga tragedii Polski z czasu II wojny światowej w połączeniu z dramatem uczestników lotu prezydenckiego samolotu obudziła w Narodzie autentyczne uczucia patriotyczne. Jakby przez współczesnych Polaków chcieli wykrzyczeć swoją krzywdę wszyscy polscy oficerowie pomordowani w Katyniu i w innych miejscach kaźni. Realizm wydarzeń z kwietnia 1940 r. i kwietnia roku 2010 był tak przejmujący, że na cały tydzień oderwaliśmy się od wizji świata konstruowanej przez media. To doświadczenie jest najbardziej przejmujące dla inżynierów społecznych, którzy w ostatnich dniach ponieśli wielką porażkę. Dlatego prawdopodobnie już wkrótce zacznie się w mediach proces powolnego "podłączania" nas na powrót do matriksu. Gdy rzeczywistość przerasta "inżynierów ludzkich dusz", mogą ponownie chcieć zatopić się w ułudę. Obyśmy jednak jako Naród zdołali się przed tym uchronić.

Katyń powrócił
Pochowanie w krypcie wawelskiej to jak gdyby symboliczne uhonorowanie nie tylko głowy państwa, ale także wszystkich ofiar katastrofy oraz - co najważniejsze - zamordowanych w roku 1940.
Smoleńska tragedia w sposób niesłychany przyczyniła się do nagłośnienia sprawy katyńskiej na całym świecie. To wielkie milczenie o tragedii polskiego Narodu skazanego na zagładę przez dwa systemy totalitarne już w 1939 r., to wielkie milczenie i zakłamanie zostało przerwane. Dokonało się to ogromnym kosztem, ale śmierć tak wielu nie poszła na marne. Można powiedzieć, że polegli pod Smoleńskiem przełamali mur światowego kłamstwa katyńskiego.
Oczywiście, pozostaje jeszcze pytanie o polskich polityków, o całą polską scenę polityczną. Pytanie, do jakiego stopnia dotrze do tych ludzi świadomość powagi służby publicznej. Katastrofa prezydenckiego samolotu uczy bardzo dobitnie o kruchości ludzkiego życia i podkreśla znaczenie polityki rozumianej w kategoriach służby. Duszpasterze mieli i wciąż mają niezwykłą okazję, aby domagać się moralności w życiu publicznym, aby wzywać do przerwania medialno-politycznych manipulacji. Opatrzność, dopuszczając, by polski Naród został tak boleśnie doświadczony, chce nam coś ważnego powiedzieć. Przyszedł zatem czas na współczesnych Piotrów Skargów nawołujących do opamiętania. Zilustrowaniu potrzeby odnowy polskich elit politycznych niech posłużą słowa Jana Kochanowskiego z "Pieśni XIV" Ksiąg Wtórych:

Wy, którzy pospolitą rzeczą władacie,
A ludzką sprawiedliwość w ręku trzymacie,
Wy, mówię, którym, ludzi paść poruczono
I zwierzchności nad stołem bożym zwierzono:

Miejcie to przed oczyma zawżdy swojemi,
Żeście miejsce zasiedli boże na ziemi,
Z którego macie nie tak swe własne rzeczy
Jako wszytek ludzki mieć rodzaj na pieczy.

A wam więc nad mniejszymi zwierzchność jest dana,
Ale i sami macie nad sobą pana,
Któremu kiedyżkolwiek z spraw swych uczynić
Poczet macie; trudnoż tam krzywemu wynić.

Autor jest historykiem, członkiem Kolegium IPN, wykładowcą WSKSiM i KUL. "
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Witja
Weteran Forum


Dołączył: 23 Paź 2007
Posty: 5319

PostWysłany: Nie Kwi 25, 2010 10:13 am    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

http://www.radiomaryja.pl/audycje.php?id=21213

Uroczystości pogrzebowe prezesa IPN Janusza Kurtyki
prof. dr hab. Mieczysław Ryba (2010-04-23)

Aktualności dnia

słuchaj
zapisz

http://www.radiomaryja.pl/dzwieki/2010/04/2010.04.23.akt05.mp3
http://www.radiomaryja.pl/download.php?file=2010.04.23.akt05&d=2010-04-23
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Witja
Weteran Forum


Dołączył: 23 Paź 2007
Posty: 5319

PostWysłany: Pią Kwi 30, 2010 6:56 am    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

http://www.radiomaryja.pl/audycje.php?id=21283

Bronisław Komorowski podpisał nowelizację ustawy o IPN
prof. dr hab. Mieczysław Ryba (2010-04-29)

Aktualności dnia

słuchaj
zapisz

http://www.radiomaryja.pl/dzwieki/2010/04/2010.04.29.akt03.mp3
http://www.radiomaryja.pl/download.php?file=2010.04.29.akt03&d=2010-04-29
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Witja
Weteran Forum


Dołączył: 23 Paź 2007
Posty: 5319

PostWysłany: Wto Lip 06, 2010 6:12 am    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

http://www.naszdziennik.pl/index.php?dat=20100706&typ=my&id=my11.txt

NASZ DZIENNIK Wtorek, 6 lipca 2010, Nr 155 (3781)

"System dwupartyjny zbankrutował

Prof. Mieczysław Ryba

Zwycięstwo Bronisława Komorowskiego może doprowadzić do bankructwa kolejnego chwytu PR-owskiego Platformy Obywatelskiej, a mianowicie twierdzenia, że reformy w Polsce się nie udają, bo rządowi przeszkadza prezydent. Prezydent z PO przeszkadzać nie będzie, zatem przez ponad rok Donald Tusk będzie oceniany przez wyborców w sposób niezwykle surowy. Macie pełnię władzy - pokażcie, co potraficie. Można oczekiwać, iż taki scenariusz może wzmocnić zarówno PiS, jak i SLD.

Po blisko trzech latach zatoczyliśmy pewne koło polityczne. Jesienią 2007 r. parlament został rozwiązany na skutek konfliktu w koalicji rządzącej, w której dominującym ugrupowaniem było Prawo i Sprawiedliwość. Po stronie PiS pojawiło się pragnienie przejęcia elektoratu Ligi Polskich Rodzin i Samoobrony, manewr ten się udał, jednakże jego koszty były ogromne. W wyniku tych działań PiS straciło wielu wyborców z tzw. centrum, którzy przenieśli swoje sympatie na Platformę Obywatelską. Wykorzystując poparcie mediów, Platforma przez następne lata skutecznie straszyła PiS-em wyborców. Udawało się to aż do katastrofy smoleńskiej 10 kwietnia 2010 roku. Narodowa tragedia załamała strategię wyborczą PO. To bardziej politycy Platformy niż Jarosław Kaczyński stawali się agresywni. Wyłagodzeniu wizerunku PiS służyć miały również nowe twarze w otoczeniu kandydata tej partii, w szczególności posłanka Joanna Kluzik-Rostkowska. Szefowa kampanii Jarosława Kaczyńskiego miała gwarantować bardziej lewicowe odniesienia kandydata PiS. Szczególnie mocno były eksponowane jej poglądy z dziedziny polityki społecznej, życia moralnego, dodajmy, zapatrywania mocno odbiegające od stanowiska środowisk konserwatywnych czy katolickich. Ukłony w kierunku lewicowego elektoratu pogłębiły się po względnie dużym sukcesie Grzegorza Napieralskiego, który osiągnął niezły - jak na kandydata lewicy - wynik wyborczy. Nazwanie przez Jarosława Kaczyńskiego Edwarda Gierka patriotą aż nadto dobitnie świadczyło, jaki elektorat chciał pozyskać prezes PiS w drugiej turze wyborów prezydenckich.

Zabiegi o elektorat
Można powiedzieć, że kampania wyborcza Bronisława Komorowskiego nie miała charakteru przebojowego. Sztabowcy PO szykowali się na ustawienie całej gry wyborczej w paradygmacie "obrony kraju przed rządami Kaczyńskiego". Katastrofa smoleńska, a także odmienny sposób prowadzenia kampanii wyborczej przez sztab kandydata PiS zburzyły skuteczność tego typu strategii. Można śmiało powiedzieć, że Komorowski w tych zmaganiach był słabszy. Nie chodzi tutaj tylko o rozliczne gafy, ale również o zasadniczą klęskę, jaką poniósł, a mianowicie stracił mnóstwo głosów w pierwszej turze na rzecz Grzegorza Napieralskiego. Platformie chodziło nade wszystko o przejęcie elektoratu lewicowego już w pierwszej turze. Stąd radykalne decyzje PO tuż przed wyborami, a mianowicie podpisanie noweli ustawy o IPN, wprowadzenie ustawy o przeciwdziałaniu przemocy w rodzinie, mianowanie Marka Belki prezesem Narodowego Banku Polskiego, rozwiązanie Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji itp. Chodziło o to, aby całkowicie zadowolić elektorat i aparat lewicowy i wytworzyć przekonanie, że Bronisław Komorowski jest najlepszym gwarantem interesów lewicy w Polsce. Tymczasem wyniki pierwszej tury obnażyły fiasko tego typu poczynań.
Dodatkowym problemem dla Komorowskiego był brak większego zaangażowania w kampanię wielu jego partyjnych kolegów. Wydaje się, że szereg osób w PO zdało sobie sprawę, iż zwycięstwo ich kandydata może doprowadzić do bankructwa kolejnego chwytu PR-owskiego, a mianowicie twierdzenia, że reformy w Polsce się nie udają, bo Platformie przeszkadza prezydent. Prezydent z PO przeszkadzać nie będzie, zatem przez ponad rok Donald Tusk będzie oceniany przez wyborców w sposób niezwykle surowy. Macie pełnię władzy - pokażcie, co potraficie. Można oczekiwać, że taki scenariusz może wzmocnić zarówno PiS, jak i SLD. Pamiętajmy, iż wyborców o poglądach liberalnych w Polsce mamy najwyżej dziesięć procent, wszystko inne to są marketingowe sukcesy specjalistów od inżynierii społecznej.

System dwupartyjny do lamusa
Niewątpliwie należy podkreślić, że wielkim wygranym wyborów jest SLD. Po pierwsze, postkomuniści w końcu po kilku latach wewnętrznych konfliktów znaleźli w swoich szeregach jednoznacznego lidera, który sprawdził się w walce wyborczej. Po drugie, jego wynik daje im szansę na przesunięcie sceny politycznej na lewo. Pierwsze symptomy tego stanu rzeczy były już widoczne podczas debat przed drugą turą wyborczą. Pojawienie się SLD jako ewentualnego koalicjanta po przyszłorocznych wyborach parlamentarnych oznacza bezwzględne wprowadzenie tematów lewicowych oraz postkomunistów na najwyższe stanowiska w kraju. Patrząc z tej perspektywy, musimy stwierdzić, że dla Platformy jest to sytuacja niewygodna, gdyż SLD z pewnością byłby koalicjantem o wiele bardziej wymagającym niż PSL. Jednakże sytuacja jest również skomplikowana dla PiS. Trudno sobie bowiem wyobrazić koalicję tego ugrupowania z SLD. Jest to trudne do przyjęcia nie tyle dla polityków (wszak posłanka Kluzik-Rostkowska wspominała, że koalicja PiS - SLD jest dla niej zupełnie do wyobrażenia i do zaakceptowania), co dla wyborców nieakceptujących koalicji partii prawicowej z postkomunistami. Po prostu Prawo i Sprawiedliwość, osiągając w przyszłorocznych wyborach nawet dobry wynik wyborczy, może nie dojść do władzy z powodu braku koalicjanta. I tu pokutuje po raz kolejny wielki błąd likwidowania przed trzema laty partii położonych na prawo od PiS, które mogłyby ustawiać wizerunkowo Prawo i Sprawiedliwość jako partię centrową, a z drugiej strony poszerzałyby spektrum możliwych centroprawicowych koalicji. O tym, że społeczeństwo coraz bardziej dostrzega tego typu problem, świadczy chociażby względnie dobry wynik wyborczy Janusza Korwin-Mikkego, który w połączeniu z wynikiem Marka Jurka daje pewną perspektywę na przyszłoroczne wybory parlamentarne.
Wynik Waldemara Pawlaka jest na tyle słaby, że PSL musi walczyć o przetrwanie na scenie parlamentarnej. Szansą na poprawienie notowań tej partii będą jesienne wybory samorządowe, w których ludowcy zwykle dostają duże poparcie. Dla Donalda Tuska - wobec dobrego wyniku SLD - likwidacja PSL może być nie na rękę. Dwubiegunowy układ partyjny byłby dla PO korzystny, natomiast jeśli ten układ będzie trzybiegunowy, z silną pozycją SLD, to łatwiejszym partnerem koalicyjnym dla partii Tuska będzie PSL (układ czterobiegunowy). Można zatem przypuszczać, że jednym z ubocznych efektów tegorocznych wyborów prezydenckich jest bankructwo koncepcji stworzenia dwupartyjnego systemu politycznego w Polsce. System taki byłby wprawdzie korzystny dla PiS i PO, ale jest raczej nieakceptowany przez społeczeństwo. Wielkie manipulacje polską sceną parlamentarną, podszyte siłą pieniędzy uzyskiwanych z dotacji partyjnych, kompromitują się.

Kto rozliczy Komorowskiego
Tegoroczna kampania wyborcza świadczy o jeszcze jednym niezwykle ważnym zjawisku. Chodzi o wszechwładzę medialnego marketingu, gdzie ważniejszą kwestią, niż to, co dany polityk rzeczywiście prezentuje, jest jego wizerunek. We wszelkich debatach nie podnoszono fundamentalnych kwestii związanych z polską polityką zagraniczną (dodajmy - polityka ta w dużym stopniu należy do kompetencji głowy państwa), a podejmowano kwestie nieraz drugorzędne. Unia Europejska stoi dziś w obliczu wielkiej dyskusji o przyszłości, o tworzeniu rządu gospodarczego w UE. Niemieckie projekty dotyczące zaostrzenia kontroli nad budżetami poszczególnych państw członkowskich to nic innego jak kolejna redukcja suwerenności gospodarczej państw członkowskich UE. Czy politycy polscy godzą się na to, że np. budżet polskiego państwa, zanim trafi do polskiego parlamentu, będzie oceniany przez Brukselę? Czy bliżej jest nam w tej kwestii do Berlina czy do Londynu? Na takie pytania odpowiedzi nie usłyszeliśmy, bo telewizyjna maszynka PR-owska woli podnosić tzw. tematy wizerunkowe.
Widzimy zatem, że obecne wybory prezydenckie nie rozstrzygnęły najważniejszych batalii politycznych w Polsce. SLD jest w ofensywie, mimo zabiegów Platformy o realną likwidację tej partii (przypomnijmy chociażby poparcie, jakiego udzielił Komorowskiemu Włodzimierz Cimoszewicz jeszcze przed pierwszą turą wyborów). Platforma będzie najprawdopodobniej coraz bardziej okrążana z lewa i z prawa, gdyż ofensywie SLD towarzyszyć będzie najprawdopodobniej szarża PiS, coraz bardziej szukającego poparcia w centrowym (bardziej lewicowym) elektoracie. Trudno się spodziewać, aby przez najbliższe półtora roku ktoś zbytnio przejmował się postulatami środowisk prawicy konserwatywno-narodowej, pozbawionej swojej reprezentacji w parlamencie.
Pełnia władzy, jaką osiąga dziś Platforma Obywatelska, nie jest jej wcale na rękę, szczególnie że Bronisław Komorowski wygrał bardzo niewielką różnicą głosów. Jest to szczególnie niekomfortowa sytuacja dla Donalda Tuska. Komorowski nie będzie wszak musiał się wiele wysilać jako prezydent, premier zaś musi pokazać społeczeństwu, że jest w stanie zrealizować wszystkie obietnice złożone przez PO w czasie parlamentarnej i prezydenckiej kampanii wyborczej. A obietnic tych była taka ilość, iż naprawdę trudno będzie zrealizować choćby niewielką ich część. Największym smutkiem napawa fakt, że w najbliższym czasie możemy się spodziewać coraz bardziej na lewo idących ustaw, że wspomnę sztandarową w ostatniej kampanii wyborczej kwestię uregulowania procedury in vitro. Polska polityka zmierza w niebezpiecznym kierunku również w dziedzinie międzynarodowej, co może się objawiać w prostym przyjmowaniu pomysłów, które powstaną w niedługim czasie w Berlinie czy w Brukseli. Politycy Platformy nie od dziś dają dowody braku podmiotowości w fundamentalnych kwestiach na arenie międzynarodowej.

Autor jest kierownikiem Katedry Historii Systemów Politycznych XIX i XX wieku Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego Jana Pawła II, wykładowcą w WSKSiM, członkiem Kolegium IPN."
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Witja
Weteran Forum


Dołączył: 23 Paź 2007
Posty: 5319

PostWysłany: Pon Wrz 06, 2010 10:56 am    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

http://www.naszdziennik.pl/index.php?dat=20100904&typ=my&id=my13.txt

NASZ DZIENNIK Sobota-Niedziela, 4-5 września 2010, Nr 207 (3833)

"Sposób uprawiania polityki zagranicznej przez prezydenta i rząd przypomina czasy saskie, gdy świadomie rezygnowaliśmy z atrybutów suwerenności

Kapitulacja wobec osi Berlin - Moskwa

Prof. Mieczysław Ryba

Prezydent Komorowski w Brukseli, Berlinie i Paryżu, minister Ławrow w Warszawie - najważniejsze spotkania polityczne obecnego tygodnia wskazują na priorytety rządu Donalda Tuska w polityce zagranicznej. "Pogłębianie integracji europejskiej" i brak sprzeciwu w obliczu coraz ściślejszej współpracy tandemu Berlin - Moskwa - to cele, jakie stawia sobie państwo polskie na arenie międzynarodowej. Uderza minimalizm naszej dyplomacji i pełna kapitulacja w realizowaniu interesu narodowego.

Wizyta prezydenta Bronisława Komorowskiego w Brukseli nie zaskoczyła. Wybór miejsca pierwszej podróży jasno mówi, jaki będzie kierunek polityki zagranicznej lansowanej przez nowego prezydenta. Kierunek Bruksela to nic innego jak bezwzględne wpisanie się w procesy integracyjne proponowane przez głównych architektów współczesnej Unii Europejskiej. O obranym kierunku w polityce zagranicznej świadczą dobitnie słowa, jakie wypowiedział Bronisław Komorowski, nieustannie powtarzający o potrzebie "pogłębiania integracji europejskiej". Jest to najczęściej używane słowo-wytrych przez polityków francuskich i niemieckich, od lat dążących do zbudowania superpaństwa na kontynencie. Jakbyśmy zapytali na poważnie, co prezydent Komorowski rozumie pod pojęciem "pogłębiania integracji", z pewnością miałby duże trudności z wyjaśnieniem, gdyż o tym wiedzą tak naprawdę dużo w Berlinie, a nie w Warszawie. To Berlin proponuje, aby wobec obecnego kryzysu finansowego w strefie euro stworzyć w Unii coś w rodzaju rządu gospodarczego, który całkowicie przejąłby kontrolę nad wydatkami budżetowymi poszczególnych krajów. Idąc na skróty, musielibyśmy stwierdzić, że najnowszy projekt pogłębiania integracji to nic innego, jak pozbawienie resztek atrybutów suwerenności gospodarczej państw członkowskich UE. Jest rzeczą skrajnie zadziwiającą, jak prezydent państwa słabszego, które może na takiej integracji wiele stracić, zapowiada, że polska prezydencja w UE będzie polegać właśnie na pogłębianiu tego procesu. Racjonalna wydaje się strategia wręcz odwrotna, opór i próba sprzedaży własnej skóry za jak najwyższą cenę. Dla Polski zatem najbardziej korzystne byłoby maksymalne opóźnienie procesu realizowanego w Paryżu i Berlinie.
Euroentuzjaści twierdzą, że ściślejsza integracja mimo wszystko wzmacnia kraje mniejsze, gdyż te za pośrednictwem Brukseli bardziej mogą chronić swoje partykularne interesy. O tym, jak bardzo złudne są to przekonania, świadczą ostatnie decyzje szefowej dyplomacji UE, pani Catherine Ashton, która w nowo powstających placówkach dyplomatycznych Unii nie obsadziła żadnego Polaka i doprowadziła do całkowitej marginalizacji krajów Europy Centralnej. A miało być tak pięknie, mamiono nas uzyskaniem przemożnego wpływu na politykę zagraniczną UE, dzięki czemu miała wzrosnąć nasza pozycja chociażby w stosunku do Rosji. Wizyta Bronisława Komorowskiego w Brukseli w sytuacji tak skrajnego lekceważenia w UE naszych interesów jest po prostu swoistym kuriozum. Gdy dodamy do tego sprzeciw Niemiec co do budowy gazoportu w Świnoujściu, nasze wiernopoddaństwo w Unii jest po prostu samobójcze.
W takim klimacie doszło do innego głośnego wydarzenia dotyczącego naszej polityki zagranicznej. Minister Radosław Sikorski zaprosił ministra spraw zagranicznych Siergieja Ławrowa, by wygłosił przemówienie do polskiego korpusu dyplomatycznego zebranego w Warszawie. Jest to rzecz o tyle kuriozalna, iż należałoby oczekiwać, że do polskich ambasadorów przemawiać będzie polski mąż stanu, który ukaże główne kierunki polskiej polityki zagranicznej. Dla naszych dyplomatów byłoby to jasne wskazanie, jak należy działać. Skoro zaproszono Rosjanina, to z pewnością coś chciano naszym dyplomatom, a także światu zakomunikować. Ten komunikat to nic innego, jak nowy kurs polityki polskiej w stosunku do rosyjskiego sąsiada. Ten nowy kurs nie musiałby niepokoić, pod warunkiem, że wiedzielibyśmy, na czym polega nowe otwarcie, jakie konkretne zyski przyniesie nam "pojednanie" z Rosją. Najbardziej oczekiwane kwestie mogłyby dotyczyć spraw gospodarczych, ale o ile wiemy, nic w tej dziedzinie do tej pory się nie wydarzyło. Mamy jedynie podpisać bardzo niekorzystną dla Polski umowę gazową - i tyle. Zatem nowe otwarcie z Moskwą znowu jest jakby za darmo. Nasi ambasadorowie przyjęli komunikat, że Polska na arenie międzynarodowej nie ma interesów sprzecznych z Rosją. Jest to szczególnie istotne dla byłych republik sowieckich, z którymi chcieliśmy do niedawna budować jakąś przeciwwagę dla dominacji rosyjskiej i niemieckiej w środkowej Europie. Wszystkie te państwa dostały sygnał, że współczesne kierownictwo polskiej nawy państwowej zarzuciło wszelkie plany działania sprzecznego z celami polityki rosyjsko-niemieckiej. Oczywiście za takie zachowanie przywódcy polskiego państwa mogą liczyć na poklepywanie po ramieniu, ale w realnej polityce nie o takie cele powinni walczyć.
Niektórzy obserwatorzy odwołujący się do narodowej tradycji uprawiania polityki mogliby widzieć w nowym kursie polskiej polityki wschodniej nawiązanie do doktryny Romana Dmowskiego z pierwszej połowy XX wieku. Porozumienie z Rosją należało do najważniejszych kanonów narodowej polityki zagranicznej. Jest jednak jedna zasadnicza różnica. Ugoda z Rosją, wedle narodowych demokratów, miała iść w poprzek interesów niemieckich, niejako rozrywać porozumienie niemiecko-rosyjskie, stanowiące od wieków największe zagrożenie dla naszego państwa i Narodu. Dzisiejsi kierownicy polityki polskiej nie pragną jednak porozumienia z Rosją, by szukać różnych alternatyw w celu uwolnienia się od dominacji niemieckiej. Jak widzimy, rządzący Polską porozumiewają się z Rosją, by zamanifestować zgodę i poparcie dla osi Berlin - Moskwa, skrzętnie budowanej przez oba państwa od dobrych kilkunastu lat. Widać namacalnie, że podobieństwo tych działań do wizji prezentowanej przed laty przez Romana Dmowskiego jest całkiem iluzoryczne. Dla narodowców celem była suwerenność, maksymalna niezależność naszej nawy państwowej od dominacji zewnętrznej. Działania polityków obecnej koalicji rządowej idą w kierunku przeciwnym - zgadzają się, a nawet jakby wspierają układ niemiecko-rosyjski na kontynencie, podtrzymują również procesy odbierające państwom członkowskim UE atrybuty suwerenności.
Jest jeszcze inne grono polskich polityków i komentatorów zadowolonych z kapitulanckiego sposobu uprawiania polityki zagranicznej przez państwo polskie. Owo zadowolenie ma wynikać z przekonania, że Polska niesprzeciwiająca się i niezagrażająca interesom żadnego z wielkich mocarstw sama nie będzie podlegać zagrożeniom. Takie przekonanie dominowało niegdyś w Rzeczypospolitej za czasów saskich. Zredukowaliśmy armię, pozbyliśmy się ambicji budowania alternatywnej siły w środkowej Europie, uzależniliśmy swoją warstwę przywódczą od pieniędzy idących z Berlina, Moskwy i Wiednia. Ale nie byliśmy bezpieczni, wręcz przeciwnie - polityczna bezmyślność zwieńczona została rozbiorami i ponadstuletnią niewolą. Wydaje się, że powinno to być dla nas dostateczną przestrogą i inspiracją do zagrania larum w obliczu kondycji naszej współczesnej polityki zagranicznej.

Autor jest kierownikiem Katedry Historii Systemów Politycznych XIX i XX wieku Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego Jana Pawła II, wykładowcą w WSKSiM, członkiem Kolegium IPN."[/i][/b]
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Esse Quam Videri
Weteran Forum


Dołączył: 13 Sty 2008
Posty: 756
Skąd: Tczew

PostWysłany: Wto Wrz 07, 2010 12:47 pm    Temat postu: Czy więc daremnie 213 lat śpiewaliśmy? Odpowiedz z cytatem

Czy więc daremnie 213 lat śpiewaliśmy?

Chodzi o słowa w naszym narodowym hymnie: "Niemiec, Moskal nie osiędzie!",
zob. np. tutaj:

http://swkatowice.mojeforum.net/viewtopic.php?p=18080#18080,
http://swkatowice.mojeforum.net/viewtopic.php?p=20459#20459.

_________________
facet wyznaj?cy dewiz? Karoliny Pó?nocnej: Esse Quam Videri
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Witja
Weteran Forum


Dołączył: 23 Paź 2007
Posty: 5319

PostWysłany: Czw Wrz 09, 2010 5:42 am    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

http://www.radiomaryja.pl/audycje.php?id=22837

Jakie szanse dla Polski niesie Traktat Lizboński
prof. dr hab. Mieczysław Ryba (2010-09-0Cool

Aktualności dnia

słuchaj
zapisz

http://www.radiomaryja.pl/dzwieki/2010/09/2010.09.08.akt05.mp3
http://www.radiomaryja.pl/download.php?file=2010.09.08.akt05&d=2010-09-08
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Witja
Weteran Forum


Dołączył: 23 Paź 2007
Posty: 5319

PostWysłany: Sro Sty 05, 2011 6:53 am    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

http://www.radiomaryja.pl/audycje.php?id=24283

Zmiany w IPN
prof. Mieczysław Ryba (2011-01-04)

Aktualności dnia

słuchaj
zapisz

http://www.radiomaryja.pl/dzwieki/2011/01/2011.01.04.akt02.mp3
http://www.radiomaryja.pl/download.php?file=2011.01.04.akt02&d=2011-01-04
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Witja
Weteran Forum


Dołączył: 23 Paź 2007
Posty: 5319

PostWysłany: Nie Mar 27, 2011 7:48 am    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

http://www.radiomaryja.pl/audycje.php?id=25293

Kryzys społeczny, polityczny i gospodarczy w Europie i w Polsce
prof. dr hab. Mieczysław Ryba (2011-03-26)

Rozmowy niedokończone

słuchaj
zapisz

http://www.radiomaryja.pl/dzwieki/2011/03/2011.03.26.rn18.mp3
http://www.radiomaryja.pl/download.php?file=2011.03.26.rn18&d=2011-03-26
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Strona Główna -> Dyskusje ogólne Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2
Strona 2 z 2
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz dołączać plików na tym forum
Możesz ściągać pliki na tym forum