Forum  Strona Główna

 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

prof. Zdzisław Krasnodębski; Antyfaszyzm odrodzony
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Strona Główna -> Dyskusje ogólne
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Grzegorz - Wrocław
Moderator


Dołączył: 09 Paź 2007
Posty: 4333

PostWysłany: Nie Maj 30, 2010 3:51 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Niestety, ale dostęp do całości tekstu na portalu 'Rzepy' jest tylko za dutki. Do tego, co wyżej dodałbym od siebie, że ta różność 'nowych europejczyków' od 'ugruntowanych demokracji' jest w głównej mierze spowodowana oczywistym tych ostatnich (opartych o władze przemalowanych na socjaldemokratów tamtejszych lewaków) interesem w utrzymaniu i przedłużaniu tego stanu rzeczy, gdyż pełniejsze wyjaśnienie tego, co to były tzw. rządy ludowych demokracji mogłoby mocno zniechęcić Europę do stawiania na tych, o których już dość niepochlebnie, choć prawdziwie na forum PE wyraża się Nigel Farage. Ci zatroskani o własne, przyspawane do europejskich stołków zadki znawcy prawd i norm wszelakich pouczają pozostałych o godności i honorze wszelkich kanalii, którym dzięki temu może się żyć długo i szczęśliwie jak w bajce, grając na nosie swoim niedawnym ofiarom i utrwalając realny socjalizm, pomimo publicznego ogłoszenia jego końca przez różnych, powodowanych nie wiadomo (czasami) czym lekkoduchów - żeby nie powiedzieć bardziej nieładnie. Tak jak w latach osiemdziesiątych można było czytać na plakatach "Lenin wiecznie żywy", tak dziś widać, że "Komunizm jest nieśmiertelny", choć tego póki co na tablicach świetlnych się nie wypisuje.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Witja
Weteran Forum


Dołączył: 23 Paź 2007
Posty: 5319

PostWysłany: Nie Maj 30, 2010 10:51 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

http://www.rp.pl/artykul/9133,487364_Krasnodebski__Komorowski__czyli_Polska_pokorna_.html

"Komorowski, czyli Polska pokorna
Zdzisław Krasnodębski 30-05-2010, ostatnia aktualizacja 30-05-2010 18:34

Zwycięstwo kandydata PO byłoby tryumfem państwa zmonopolizowanego przez jedną partię – pisze filozof społeczny

Czy Polacy mogą się pogodzić? I kto ich dzieli? Mimo zapewnień, że żałoba zbliżyła Polaków, różnią się oni zasadniczo w ocenie położenia Polski i mają bardzo odmienne przekonania co do tego, jak odnieść się do przeszłości, co należy robić w przyszłości, komu powierzyć urząd prezydenta, komu zaufać.

Nie jest to dramat, gdyż w demokracji, w przeciwieństwie do demokracji socjalistycznej, podziały polityczne są czymś niezbędnym. Demokracja jest, jak się twierdzi, zinstytucjonalizowanym konfliktem, a ci, którzy nawołują, by nie "dzielić Polaków" i nie "grać trumnami", jeszcze niedawno wyśmiewali się z dążeń do "moralno-politycznej jedności narodu".

Na pewno przesadą są słowa Andrzeja Wajdy, że w Polsce jest wojna domowa, choć wydawałoby się, że znakomity reżyser wie, co mówi. Wnikliwie zajmował się kiedyś w swojej twórczości prawdziwą polską wojną domową, tą między II RP a PRL, a intuicja artysty zawsze pozwalała mu, na każdym etapie historii, stanąć po stronie nowoczesności i modernizacji przeciw wstecznictwu i nacjonalizmowi. Wzywał też niedawno do wojny o Wawel, tyle że sił nie starczyło i wszystko spełzło na antymartyrologicznym światełku dla sowieckiego żołnierza-wyzwoliciela.

Oni są sobą

Rzecz jednak w tym, że podziały są w Polsce wyjątkowo głębokie i dotyczą spraw fundamentalnych, poruszają uczucia, zakłócają spokój rodzinny. W krajach o mniejszej intensywności konfliktu spory toczą się wśród zawodowych polityków i komentatorów, warstw i grup zainteresowanych polityką. W Polsce zawitały pod strzechy, na blokowiska, do limuzyn i przed kominki.

Tak jest jednak od dawna. Zdawało się tylko, że gdy wyczerpie się potencjał nostalgii za PRL, gdy osłabnie polityczny postkomunizm, emocje opadną. Ale to się nie stało – i w gruncie rzeczy jest to ten sam dawny konflikt, przybierający różne formy. Katastrofa smoleńska tylko go rozjaśniła, uczyniła go bardziej egzystencjalnym, uświadomiła wielu Polakom, że rzecz dotyczy podstaw ich zbiorowego istnienia. I gdy się widzi socjetę zebraną w Pałacu na Wodzie, która zupełnie zatraciła poczucie rzeczywistości, nie tracąc nic ze swego samozadowolenia i przekonania, że jest jak za PRL całością polskiej inteligencji, gdy się słyszy, co wydają z siebie jej przedstawiciele, arcyautorytety, to można uznać, że szanse, aby konflikt polityczny osłabić, aby znaleźć wspólny mianownik dla nich i dla nas, nie istnieją.

(...)"

Więcej:

http://www.rp.pl/artykul/9133,487364_Krasnodebski__Komorowski__czyli_Polska_pokorna_.html
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Witja
Weteran Forum


Dołączył: 23 Paź 2007
Posty: 5319

PostWysłany: Czw Lip 01, 2010 7:25 pm    Temat postu: Zdzisław Krasnodębski; Odpowiedz z cytatem

http://www.rp.pl/artykul/502297.html

"Niewypowiedziana prawda
Zdzisław Krasnodębski 01-07-2010, ostatnia aktualizacja 01-07-2010 19:28

Dlaczego premier Tusk, tak mocny w języku, gdy trzeba atakować konkurentów w kraju, zapomina go, gdy rozmawia z Putinem czy z Merkel? – rozważa filozof społeczny

Przed niemal trzema miesiącami zginęli w katastrofie lotniczej w niewyjaśnionych dotąd okolicznościach polski prezydent, jego małżonka, prezes Banku Narodowego, rzecznik praw obywatelskich, ministrowie, generałowie, posłowie oraz inne wybitne postacie życia publicznego. I co? I nic. Żyjemy tak, jakby nic się nie stało. Polska w zadziwiającym tempie wróciła do "normalności", która nie jest normalnością, tylko nikczemnością. Najbardziej wyróżniający się w polowaniu na prezydenta Lecha Kaczyńskiego naganiacze obozu rządzącego i gorliwie pomagający im dziennikarze wrócili do dawnej formy i zachowań.

I już zapomniano, że żałoba miała nas zmienić na trwałe, że język nienawiści miał nigdy nie powrócić. Natychmiast zresztą wydobył się z niedomkniętych ust autorytetów. Teraz premier użył go, jak zwykle sprawnie, na zjeździe Platformy, dając hasło do generalnego ataku. Dwururki były już nabite. Hasło "zgoda buduje" okazało się bujdą na resorach, jak kiedyś mówiono, bo to zgoda z tymi, którzy się zgadzają, zgoda dla zgodnych, dla tych, którzy pomagają, dla niezgodnych zaś z linią są "piekło" i "wojna".

(...)"

Więcej:

http://www.rp.pl/artykul/502297.html
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Grzegorz - Wrocław
Moderator


Dołączył: 09 Paź 2007
Posty: 4333

PostWysłany: Czw Lip 01, 2010 8:00 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Polecam także tego samego Autora Zwycięstwo za wszelką cenę?
Cytat:
Nic lepiej nie ujawniło, czym w dużej mierze stała się polska polityka, jak wieczór wyborczy w prywatnych telewizjach. Wszystko było, jak należy – supertechnika, grafiki, wirtualne studio, rozmowy ekspertów, wywiady i komentarze. Tyle że nie zgadzały się wyniki, bo zaoszczędzono na tym, co powinno być najważniejsze – na badaniach pozwalających na wiarygodne prognozy. W rezultacie był to czysty infotainment. I tak dobrze, że nie ogłoszono zwycięstwa Komorowskiego w pierwszej turze.

Inna hierarchia

Już od dawna programy rozrywkowe udają programy informacyjne lub analityczne, a pozycja niektórych polskich polityków zależy wyłącznie od ich wartości przyciągania uwagi widzów. To widowisko, schlebiające najniższym gustom, pełni ważne funkcje – pozwala utrzymywać władzę obozowi rządzącemu. Lud potrzebuje igrzysk i rządzący, do spółki z mediami, które zbijają na tym sojuszu kapitał, starają się mu zapewnić rozrywkę, by zapomniał o tym, co najważniejsze.

Dzielnie wspierają ich demoskopowie. Oczywiście sondażownie mogą się mylić, ale skala tych pomyłek i fakt, że mylą się systematycznie na korzyść jednego z kandydatów i jednej politycznej orientacji, świadczą jak najgorzej. Uparcie stosują metodę, o której wiadomo, że do wiarygodnych wyników prowadzić nie może. Trudno więc się powstrzymać od wrażenia, iż robią to świadomie i że demoskopowie (nie mylić z socjologami), a także sami socjologowie (z których większość od dawna jest demoskopami o wschodnioeuropejskich kwalifikacjach) podobnie jak media od dawna przestali się interesować poznawaniem rzeczywistości, a wolą się zajmować jej normowaniem.

Z punktu widzenia owych norm ponad 6 milionów obywateli głosujących na Jarosława Kaczyńskiego popełnia karygodny błąd. Stanowią oni zagrożenie, gdyż swoim nieodpowiedzialnym zachowaniem mogą doprowadzić do "recydywy IV RP". Nic więc dziwnego, że należy pomniejszyć wszystkimi sposobami ich liczbę i znaczenie.
...
Całość pod: http://www.rp.pl/artykul/9157,500029_Krasnodebski__Zwyciestwo_za_wszelka_cene_.html .

Gorąco polecam także (też ze strony Rzepy) tekst Jerzego Szczęsnego pt. "Klęska wykluczenia"
Cytat:
Jak to się dzieje, że Jarosław Kaczyński, którego polityczna, moralna, a nawet estetyczna degradacja była od zawsze ważniejsza niż jakiekolwiek merytoryczne argumenty, nadal istnieje w polskiej polityce?


Jakież to moce sprawiają, że dezawuowana, wyszydzana i ośmieszana latami przez media głównego nurtu postać oszołoma i szkodnika kiełkującej demokracji, osądzonego przez niegdyś autorytatywne elity i – zdawałoby się – skutecznie zmanipulowane gros opinii publicznej, że – powtórzmy - postać skazana na cywilną śmierć polityczną, odzyskuje obecnie rezon wśród znacznej części rodaków? Jak to się mogło stać w demokratycznym państwie prawnym, by nawet zjednoczone siły pojałtańskiego porządku wsparte przez solidarnościowy rząd i jego służby specjalne, wyposażone w instrukcję 0012, służby potrafiące skutecznie ujawniać sfałszowane lojalki, nie były władne równie skutecznie zneutralizować i wyeliminować z gry pogardzanego politycznie przeciwnika, za którym stało zmarginalizowane i raz po raz wykluczane z obywatelskiej wspólnoty przez pozornie oświeconą część narodu, szowinistycznie upośledzone, zaściankowe oraz nisko gramotne, że użyjemy określenia klasyka, bydło?

Te i podobne im pytania cisną się na usta wszystkim, którzy mają dłuższą pamięć niż flesz kamuflażowych metamorfoz specjalistów od wmawiania, akademickiej, żurnalistycznej, a zwłaszcza zaś politycznej proweniencji.

Dekonstrukcja mitu


W polskich powstaniach walczyła znikoma garstka. To poeta i pisarz tworzyli później ich ogólnonarodowy mit, ratując w niewoli język i spójność narodowej gromady.

Czy można szydzić z buntowników Kościuszki, podchorążych Wysockiego, strzelców Traugutta? Z żołnierzy 1920 roku, Powstańców Warszawy? Ktoś, kto by szydził, wykluczyłby się z narodowej wspólnoty. Za Kwaśniewskiego wyszydzanie „solidarności” było modne. Jemu zawdzięczamy zgodę, więcej, zachętę do ośmieszania i dezawuowania solidarnościowej tradycji i etosu. Kaczyński wiedział, że to boli wszystkich, którzy bez specjalnej nadziei na osobisty sukces uczestniczyli w buncie, sprzeciwiając się wszechobecnemu komunistycznemu kłamstwu. Formalnie było ich 10 milionów, ale przecież nikt nie pytał o zdanie ani przymusem wcielonych do ludowego wojska, ani nawet zomowców. Tak więc „upiorne bliźniaki”, (trudno dziś ustalić autora tego wiekopomnego epitetu)) nie tylko nie szargały, a wręcz przeciwnie. Czując pismo nosem, ostro wetowali rachunki pokręconych sumień. Kaczyński - jeden i drugi – nie przepraszali za „Solidarność”. Nie kpili ze styropianu.
...

Całość pod: http://www.rp.pl/artykul/9157,500902_Szczesny__Kleska_wykluczenia.html .
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Witja
Weteran Forum


Dołączył: 23 Paź 2007
Posty: 5319

PostWysłany: Pią Sie 06, 2010 6:41 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

http://www.radiomaryja.pl/audycje.php?id=22479

Zaprzysiężenie prezydenta
prof. Zdzisław Krasnodębski (2010-08-06)

Aktualności dnia

słuchaj
zapisz

http://www.radiomaryja.pl/dzwieki/2010/08/2010.08.06.akt01.mp3
http://www.radiomaryja.pl/download.php?file=2010.08.06.akt01&d=2010-08-06
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Witja
Weteran Forum


Dołączył: 23 Paź 2007
Posty: 5319

PostWysłany: Sob Sie 21, 2010 7:07 am    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

http://www.rp.pl/artykul/9133,523823_Krasnodebski__Bronmy__demokracji.html

"Brońmy demokracji
Zdzisław Krasnodębski 18-08-2010, ostatnia aktualizacja 18-08-2010 01:18

- Niemiecki dziennik alarmuje: obóz rządzący skupia w swym ręku całość władzy, naruszając zasadę jej podziału. Krajem, o którym mowa, są Węgry – pisze filozof społeczny

(...)"

Więcej:

http://www.rp.pl/artykul/9133,523823_Krasnodebski__Bronmy__demokracji.html
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Grzegorz - Wrocław
Moderator


Dołączył: 09 Paź 2007
Posty: 4333

PostWysłany: Sob Sie 21, 2010 10:12 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Lub bliżej u nas pod FAZ pisze jakby opisywał Polskę, ale walą w ...
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Witja
Weteran Forum


Dołączył: 23 Paź 2007
Posty: 5319

PostWysłany: Pią Sie 27, 2010 5:52 am    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

http://www.rp.pl/artykul/9133,527504-Krasnodebski--O-czym-marza-Polacy-.html

"O czym marzą Polacy
Zdzisław Krasnodębski 26-08-2010, ostatnia aktualizacja 26-08-2010 18:46

Powinno się pociągnąć do politycznej odpowiedzialności (a gdzie jest to możliwe, także odpowiedzialności karnej) tych, którzy obrzucali poprzedniego prezydenta obelgami – apeluje filozof społeczny

Podobno obywatele RP marzą o normalności, o zwykłej codziennej polityce, w której debata toczy się wokół podatków, gospodarki, spraw socjalnych itp., politycy są rzeczowi i traktują się nawzajem z szacunkiem. Co jednak zrobić z zasadniczym sporem Polaków o Polskę? Cisza na górze nie znaczy końca sporu na dole, a może nawet doprowadzić do jego zaostrzenia.

W demokracji rządzi, jak wiadomo, większość, a mniejszość musi akceptować wyniki wyborów i podejmowane zgodnie z regułami prawa decyzje większości. Przegrani muszą uznać mandat do rządzenia tych, którzy uzyskali większość głosów. Ale też prawa mniejszości powinny być respektowane, podział władz zachowany, prawa podstawowe przestrzegane. Mniejszość musi mieć formalną szansę stać się większością.

W Polsce od dawna słychać jednak głosy, że powinno się dążyć do zniszczenia największej partii opozycyjnej, że nigdy nie powinna ona dojść ponownie do władzy, bo jest ona "antysystemowa". Na szczęście nikt jeszcze nie odważył się prawnie wcielić w życie tych haseł i zdelegalizować PiS. Jest to jednak retoryka zimnej wojny domowej. I ta zimna wojna – gorąca w słowach – trwa w mediach i w sferze publicznej.

(...)"

Więcej:

http://www.rp.pl/artykul/9133,527504-Krasnodebski--O-czym-marza-Polacy-.html
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Witja
Weteran Forum


Dołączył: 23 Paź 2007
Posty: 5319

PostWysłany: Pią Sie 27, 2010 8:41 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

http://www.radiomaryja.pl/audycje.php?id=22709

Pragnienia Polaków
prof. Zdzisław Krasnodębski (2010-08-27)

Aktualności dnia

słuchaj
zapisz

http://www.radiomaryja.pl/dzwieki/2010/08/2010.08.27.akt01.mp3
http://www.radiomaryja.pl/download.php?file=2010.08.27.akt01&d=2010-08-27
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Jadwiga Chmielowska
Site Admin


Dołączył: 02 Wrz 2006
Posty: 3642

PostWysłany: Nie Sie 29, 2010 8:18 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

O czym marzą Polacy
Zdzisław Krasnodębski 26-08-2010, ostatnia aktualizacja 26-08-2010 18:46

Powinno się pociągnąć do politycznej odpowiedzialności (a gdzie jest to możliwe, także odpowiedzialności karnej) tych, którzy obrzucali poprzedniego prezydenta obelgami – apeluje filozof społeczny
Zdzisław Krasnodębski

Podobno obywatele RP marzą o normalności, o zwykłej codziennej polityce, w której debata toczy się wokół podatków, gospodarki, spraw socjalnych itp., politycy są rzeczowi i traktują się nawzajem z szacunkiem. Co jednak zrobić z zasadniczym sporem Polaków o Polskę? Cisza na górze nie znaczy końca sporu na dole, a może nawet doprowadzić do jego zaostrzenia.

W demokracji rządzi, jak wiadomo, większość, a mniejszość musi akceptować wyniki wyborów i podejmowane zgodnie z regułami prawa decyzje większości. Przegrani muszą uznać mandat do rządzenia tych, którzy uzyskali większość głosów. Ale też prawa mniejszości powinny być respektowane, podział władz zachowany, prawa podstawowe przestrzegane. Mniejszość musi mieć formalną szansę stać się większością.

W Polsce od dawna słychać jednak głosy, że powinno się dążyć do zniszczenia największej partii opozycyjnej, że nigdy nie powinna ona dojść ponownie do władzy, bo jest ona "antysystemowa". Na szczęście nikt jeszcze nie odważył się prawnie wcielić w życie tych haseł i zdelegalizować PiS. Jest to jednak retoryka zimnej wojny domowej. I ta zimna wojna – gorąca w słowach – trwa w mediach i w sferze publicznej.

Lęki przed gwizdaniem i buczeniem


Teraz z kolei pojawiła się mniej lub bardziej skrywana obawa, że znaczna część Polaków może odrzucić, bojkotować prezydenturę Bronisława Komorowskiego. Na szczęście także w tym wypadku zachowane są granice. Bronisław Komorowski na pewno nie będzie prezydentem wszystkich Polaków. Ale minimum zostanie utrzymane. Nikt nie kwestionuje legalności wyboru, a do legitymizacji władzy nie potrzeba entuzjazmu czy sympatii – wystarczy pogodzenie się z faktami oraz akceptacja formalnych reguł i procedur.

Rzecz jednak w tym, że obóz rządzący chciałby czegoś więcej – zaufania i szacunku dla prezydenta, a na dokładkę co najmniej 500 dni spokoju dla rządu, a więc dużo więcej niż kiedyś – w stanie jeszcze większego konfliktu – chciał generał Jaruzelski, znowu zajmujący należne mu miejsce w establishmencie. Te pragnienia są zrozumiałe. Premier chciałby wygrać kolejne wybory i nadal nam miłościwie rządzić, a według zwolenników Bronisława Komorowskiego Polacy mają wreszcie właściwego prezydenta, który nie jest obciachem: wykształconego, poliglotę, krasomówcę, a nawet – do niedawna – poetę i myśliwego.

Wszystko jest jak najlepiej. Państwo zdało egzamin i tylko jakiś szaleniec, fanatyk i talib mógłby to kwestionować – jak ci pod krzyżem na Krakowskim Przedmieściu. Zbratane, a nawet zblatowane elity rozpływają się w samozadowoleniu, rezygnując z myślenia. Mogą liczyć na wsparcie "młodych, wykształconych, z wielkich miast", których typem idealnym był ów kucharz z ASP. Gorzej jest z ludem i częścią nadmiernie refleksyjnej inteligencji nienadążającej za postępem i modernizacją w wydaniu platformerskim. Lęk przed ulicą psuje dobry nastrój. Co będzie, jak będą gwizdać, buczeć, krzyczeć lub po prostu nie przyjdą jak 15 sierpnia?

Dlatego zewsząd rozlegają się głosy, że trzeba szanować urząd prezydenta, że to dyshonor, że go nie zaproszono do Jastrzębia itd. Przypomina się także, że wybrała go większość uczestniczących w wyborach Polaków, że reprezentuje on Rzeczpospolitą. Nie dziwi mnie to wcale, choć jeszcze niedawno opowiadano nam, że to tylko żyrandol i należałoby zmienić konstytucję, by ów nieważny urząd, i tak podległy panu Tomaszowi Arabskiemu, jeszcze umniejszyć.

"Komoruski" zamiast "Kaczora"

I wszystko byłoby dobrze, gdyby nie to, że w ostatnich latach ukształtowały się prawo i obyczaj polityczny, które trudno będzie tak od razu zmienić. Sądy Rzeczypospolitej orzekały przecież, że obrzucanie wyzwiskami prezydenta RP jest jak najbardziej zgodne z prawem obowiązującym w naszym kraju. Prokuratura konsekwentnie umarzała postępowania. Stwierdzono i potwierdzono, że nie stanowi obrazy publiczne nazywanie prezydenta durniem (nawet przez mędrca europejskiego), pijakiem, chamem itd., że można robić to w mediach – dzień w dzień, wieczór w wieczór. O Lechu Kaczyńskim każdy mógł powiedzieć, co mu ślina na język przyniosła – bezdomny Hubert i Lech Wałęsa, wicemarszałek Sejmu i "dobrze umocowany" poseł z Biłgoraja, dziennikarze i showmani w stanie medialnego upojenia.

I trudno było nawet się połapać, kto akurat mówi, czy to jeszcze pan Hubert, czy już jakiś prominentny polityk obozu rządzącego. A nasze autorytety, nawet te bardzo nobliwie katolickie, w najlepszym razie dyskretnie milczały. Nikt nie przypominał, że Lech Kaczyński jest demokratycznie wybrany, że obrażanie go jest naruszaniem godności Rzeczypospolitej. Za ogólnym przyzwoleniem premier i rządząca partia, ukrywając swoją kompletną ideową pustkę i indolencję, prowadziły brudną wojnę aż do tragicznego końca w Smoleńsku.

Trudno będzie się więc dziwić, jeśli Polacy będą korzystać z wywalczonych swobód i nadal stosować się do obyczaju publicznego obrzucania wyzwiskami, wyśmiewania i poniżania prezydenta. Tylko że zamiast "Kaczora" będziemy teraz słyszeć o "Komoruskim", "sołtysie" i "gajowym z kaszalotem", choć zapewne już nie w TVN 24 czy TOK FM.

Jak można to zmienić? Można oczywiście zastosować teraz represje i karać za obrazę, ale znając przekorę Polaków, nie sądzę, by było to skuteczne. Nie sądzę również, by pomogły apele autorytetów, poprzednio tak powściągliwych. Aby dojść do względnej zgody, do odbudowania powagi urzędu prezydenta RP, a tym samym państwa, trzeba zacząć od czegoś innego. A zależy to od obozu rządzącego, na czele z obecnym prezydentem i premierem. Otóż powinno się pociągnąć do politycznej odpowiedzialności (a gdzie jest to możliwe – także odpowiedzialności karnej) tych, którzy obrzucali poprzedniego prezydenta obelgami. Wszyscy znamy ich nazwiska. Nie trzeba ich przytaczać. To jest warunek niezbędny rekoncyliacji polsko-polskiej.

500 dni życzliwości dla PiS

Marzenie o normalności to także marzenie o dobrej opozycji. Sen o opozycji, w której układni, mili, medialni, umiarkowani politycy wyznaczą zwycięską linię, szybko się rozwiał. Kolejna próba "wychowania" Jarosława Kaczyńskiego spełzła na niczym. Nie sądzę jednak, żeby te daremne próby pomagały naprawiać Rzeczpospolitą. Potrzeba czegoś zgoła przeciwnego.

Chodzi o moratorium, ale bynajmniej nie o 500 dni spokoju dla rządu, gdyż przeczyło by to powołaniu mediów. Mają one patrzeć władzy na ręce, a nie dbać o jej dobre samopoczucie. W dodatku premier Tusk i rząd mieli już trzy lata spokoju. Teraz mają pełnię władzy, pełnię odpowiedzialności. Im trzeba raczej niepokoju i bardzo silnych bodźców do działania – kopa i szpili, jak by powiedział lud – a nie spokoju.

Należy raczej pomyśleć o paru miesiącach spokoju dla opozycji i 500 dniach życzliwości dla Jarosława Kaczyńskiego. I niech to będzie tylko połowa tej życzliwości, jaką media głównonurtowe okazują Donaldowi Tuskowi. Wystarczy tyle, nie więcej, a niezużytą krytyczną energię można by przecież spożytkować na projektowanie alternatywnej polityki. Bo skoro PiS jej nie proponuje (jak twierdzą media), to cóż przeszkadza dziennikarzom, publicystom, ekspertom, ekspolitykom i politykom in spe, by podjęli się tego zadania?

Przegnać PR-owców

Trzeci warunek powrotu do normalności jest zapewne najtrudniejszy. Należy przerwać rozkładającą Polskę grę pozorów, zwaną do niedawna postpolityką. Platon uznawał, że z państwa należy wygnać poetów. My na pewno powinniśmy wygnać specjalistów od PR, wizerunku i marketingu politycznego. Wygnać – to znaczy solidarnie zrezygnować z ich usług w polityce, niech raczej zajmują się sprzedawaniem pasty do zębów lub piwa. Przecież raz jeszcze okazało się, że kampania wyborcza nie ma nic wspólnego z działaniami podejmowanymi po wyborach.

Jarosławowi Kaczyńskiemu można zasadnie zarzucić to, że w swej kampanii nie powiedział dostatecznie jasno, że zamierza z całą stanowczością wrócić do katastrofy smoleńskiej. Powinien także jaśniej prezentować swoją opinię na temat kontrkandydata i stanu RP. Natomiast od Bronisława Komorowskiego mieliśmy prawo usłyszeć, od czego planuje zacząć swoją prezydenturę, kim zamierza się otoczyć itp. Powinien był powiedzieć swoim wyborcom, że jednym z jego pierwszych posunięć będzie dążenie do przeniesienia krzyża sprzed Pałacu Namiestnikowskiego i że zamierza pogłębiać przyjaźń z Rosją wzniesieniem dla czerwonoarmiejców pomnika w postaci krzyża (z "bagnecikami"). Polacy byliby wtedy bardziej świadomi, kogo i co wybierają. Być może chętniej chodziliby do wyborów, gdyby traktowano ich poważnie.

Nikt nie zaśpiewa o Tusku

Oczywiście te trzy drobne przedsięwzięcia nie uzdrowiłyby Rzeczypospolitej. Do tego trzeba byłoby zasadniczych reform strukturalnych. Na przykład w dziedzinie mediów, i to przede wszystkim prywatnych. Rynek medialny, w tym prasowy, powinien być odpowiednio uregulowany, także po względem właścicielskim, by zapewnić różnorodność stanowisk i idei.

Natomiast o pamięć Lecha Kaczyńskiego, rzekomo obecnie niszczoną przez tych, którzy jej bronią, proszę się nie martwić. W sprawie Smoleńska i prezydentury Lecha Kaczyńskiego historia już wydała wyrok. Wystarczy posłuchać takich pieśni jak ta śpiewana przez Marię Gabler pt. "Prezydent idzie na Wawel" (że nie wspomnę o wspaniałym wierszu Jarosława Marka Rymkiewicza, o wierszu Marcina Wolskiego i wielu innych). Idę o zakład, że nikt nigdy nie zaśpiewa patriotycznych pieśni ani o Jaruzelskim, ani o Wałęsie, ani o Kwaśniewskim, ani o Komorowskim, ani o Tusku. I wszyscy wiemy dlaczego. Wszyscy wiemy.

Autor jest profesorem Uniwersytetu w Bremie i Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie oraz współpracownikiem "Rzeczpospolitej"
Rzeczpospolita

http://www.rp.pl/artykul/527504-Krasnodebski--O-czym-marza-Polacy-.html

ARTYKUŁ WAZNY wiec skopiowany bo na stronie Rz może po pewnym czasie zniknąć

_________________
Jadwiga Chmielowska Przewodnicz?ca Oddzia?u Katowice i Komitetu Wykonawczego "Solidarnosci Walcz?cej"
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Witja
Weteran Forum


Dołączył: 23 Paź 2007
Posty: 5319

PostWysłany: Wto Sie 31, 2010 6:33 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

http://www.rp.pl/artykul/9133,529286-Krasnodebski--Znikajaca-strona.html

"Znikająca strona
Zdzisław Krasnodębski 31-08-2010, ostatnia aktualizacja 31-08-2010 02:50

We „Frankfurter Allgemeine Zeitung” opublikowano tekst pokazujący salonowe związki między niemieckimi politykami, przedsiębiorcami, prawnikami i ludźmi show-biznesu. Szybko jednak wykasowano go z internetowego wydania gazety – pisze filozof społeczny

Co interesuje czytelnika

W ostatnich latach moje zaufanie do jej rzetelności niestety zmalało. „FAZ” pisze o Polsce, by czytelnika niemieckiego odpowiednio nastawić, a nie by go informować. Oczywiście rozumiem, że ta niemiecka gazeta kieruje się niemiecką racją stanu i dobrem swego kraju, tak jak je rozumie, i stara się przedstawić argumenty wspierające niemiecką politykę.

Jak wiemy, w przypadku polskich mediów jest bardzo często inaczej – gotowe są od razu wczuwać się w racje strony przeciwnej, usłużnie zabiegać o jej aprobatę. Kiedyś wydawało mi się, że wynika to z cywilizacyjnych kompleksów wobec tzw. Zachodu. Teraz, gdy niektóre polskie media są gotowe szargać pamięć tragicznie zmarłego prezydenta RP po to, by usprawiedliwiać rosyjskie władze, zrozumiałem, że chodzić może o motywy bardziej trywialne. A że przy okazji polskie elity postępowe zdradzają swoich rosyjskich przyjaciół, którzy w Rosji walczą o wolności obywatelskie i prawdziwą demokrację, także już mnie dziwi.

(...)"

Więcej:

http://www.rp.pl/artykul/9133,529286-Krasnodebski--Znikajaca-strona.html
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Witja
Weteran Forum


Dołączył: 23 Paź 2007
Posty: 5319

PostWysłany: Wto Wrz 07, 2010 6:41 am    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

http://www.rp.pl/artykul/9133,532350-Krasnodebski--Skazani-na--urawnilowke-.html

"Skazani na urawniłowkę?

Zdzisław Krasnodębski 07-09-2010, ostatnia aktualizacja 07-09-2010 01:54

Wydaje się, że nasz system polityczny będzie ewoluować w stronę ukrytego ograniczenia swobód obywatelskich. Oczywiście nie powstanie w Polsce jawny reżim autorytarny, ale powoli będą zamierać dyskusja i pluralizm – przewiduje filozof społeczny

Kryzys gospodarczy, reorientacja polityki amerykańskiej, marsz Chin ku światowej potędze, nowa strategia Rosji, decyzje dotyczące Grecji, napięcia w relacjach między Francją i Niemcami zmieniły sytuację w Europie, co ma zasadnicze znaczenie dla Polski. A czym niemal bez wytchnienia zajmują się polskie media – Jarosławem Kaczyńskim.

Godzinami analizuje się jego wypowiedzi, daje się im odpór, pobudza do oburzenia już i tak nadmiernie pobudliwe autorytety. Bez niego cały ten teatr nie miałby sensu i nawet posłowie Palikot i Migalski straciliby swe walory rozrywkowe. Nawet wtedy, gdy Jarosław Kaczyński milczy, jego milczenie uznawane jest za prowokacyjne. Jak to się dzieje, że jeden człowiek stał się centralnym punktem odniesienia całego dyskursu politycznego?

(...)"

Więcej:

http://www.rp.pl/artykul/9133,532350-Krasnodebski--Skazani-na--urawnilowke-.html
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Witja
Weteran Forum


Dołączył: 23 Paź 2007
Posty: 5319

PostWysłany: Pią Wrz 17, 2010 6:39 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

http://www.radiomaryja.pl/audycje.php?id=22927

Polska naszych marzeń a rzeczywistość podziałów społecznych (cz. I)
Prof. Zdzisław Krasnodębski (2010-09-16)

Rozmowy niedokończone

słuchaj
zapisz

http://www.radiomaryja.pl/dzwieki/2010/09/2010.09.16.rn22.mp3
http://www.radiomaryja.pl/download.php?file=2010.09.16.rn22&d=2010-09-16
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Witja
Weteran Forum


Dołączył: 23 Paź 2007
Posty: 5319

PostWysłany: Pią Wrz 17, 2010 6:43 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

http://www.radiomaryja.pl/audycje.php?id=22928

Polska naszych marzeń a rzeczywistość podziałów społecznych (cz. II)
Prof. Zdzisław Krasnodębski (2010-09-16)

Rozmowy niedokończone

słuchaj
zapisz

http://www.radiomaryja.pl/dzwieki/2010/09/2010.09.16.rn24.mp3
http://www.radiomaryja.pl/download.php?file=2010.09.16.rn24&d=2010-09-16[/b]
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Witja
Weteran Forum


Dołączył: 23 Paź 2007
Posty: 5319

PostWysłany: Pon Paź 11, 2010 5:26 am    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

http://www.rp.pl/artykul/9133,547625-Krasnodebski--Zagrozona--wolnosc--Rzeczypospolitej.html

"Zagrożona wolność Rzeczypospolitej
Zdzisław Krasnodębski 10-10-2010, ostatnia aktualizacja 10-10-2010 23:14

Na naszych oczach obóz rządzący Polską rezygnuje z samodzielnej polityki zagranicznej – pisze filozof społeczny

Trzeba się zgodzić z pojawiającym się tu i ówdzie stwierdzeniem, że artykuł Jarosława Kaczyńskiego rozesłany niedawno do ambasadorów pozwala zdiagnozować stan umysłu. Diagnoza jest bardzo niepomyślna. Tyle że nie dotyczy autora, lecz jego licznych hałaśliwych krytyków – polityków obozu rządzącego i wiernie sekundujących im dziennikarzy.

(...)"

Więcej:

http://www.rp.pl/artykul/9133,547625-Krasnodebski--Zagrozona--wolnosc--Rzeczypospolitej.html
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Strona Główna -> Dyskusje ogólne Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3  Następny
Strona 2 z 3
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz dołączać plików na tym forum
Możesz ściągać pliki na tym forum