Forum  Strona Główna

 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Cała Polska broni Krzyża
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Strona Główna -> Dyskusje ogólne
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
TOMEK
Weteran Forum


Dołączył: 18 Paź 2007
Posty: 258

PostWysłany: Czw Sie 26, 2010 9:08 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Homilia wygłoszona podczas Uroczystości Najświętszej Maryi Panny Częstochowskiej na Jasnej Górze

abp Leszek Sławoj Głódź - metropolita gdański


„IV. Wielka lekcja Krzyża

Umiłowani!
Już ponad dwadzieścia lat Kościół polski towarzyszy Narodowi żyjącemu w politycznej wolności. Nie musi już podejmować wielu dawnych zadań. Są ku temu osobne instytucje, osobne struktury - elementy nawy państwowej, demokratycznej. Są też struktury państwa: Prezydent, Sejm, Senat, Trybunały, Rzecznik Praw Obywatelskich, Praw Dziecka, Praw konsumenckich i tylu innych.
Jest Konstytucja gwarantująca Kościołowi należne prawa, jest konkordat ze Stolicą Apostolska, religia wróciła do szkół - w początkach sierpnia minęła 20 rocznica - kapelani do szpitali i domów opieki, przywrócono Ordynariat Polowy WP. To tylko niektóre elementy "normalności". Niektóre - Ksiądz Prymas wie o tym najlepiej - osiągnięte zostały z wielkim trudem, po przebyciu długiej drogi.
Kościół, "filar i podpora prawdy" (1 Tm 3,15), wypełnia swoje powołanie, przekazuje wiernym Prawo Boże jako drogę ich życia, karmi Słowem i Eucharystią, prowadzi drogami zbawienia ...

Taką drogą idzie Kościół, niosąc w nasze czasy - naznaczone znamieniem praktycznego zeświedczenia swoistą redukcją swoistą redukcją potrzeb natury duchowej - swoje swoje zbawcze przesłanie. Niesie je drogami świata, który uświęca, przemienia, reaguje na jego potrzeby, także ocenia - miarą sumienia, duchowego rozeznania, moralnych zasad.

"Bądźmy świadkami Miłości". Takim hasłem zamykamy pięcioletni cykl pastoralnej aktywności skoncentrowany na myśli przewodniej: "Kościół niosący Ewangelię nadziei". Pragniemy w naszych wspólnotach inicjować i dynamizować życie Ewangelią, odczytywać skarbnicę naszej wiary, budować więzy ludzkiej wspólnoty i solidarności, korzystać jak najobficiej z Eucharystii, która jest doskonałą szkołą "Bożej miłości", uczyć się dawania świadectwa o Chrystusie.".
Uzewnętrzniła się miłość chrześcijańska w tym roku w czasie powodzi, huraganów, kataklizmów i nieszczęść. Przynosimy dzis do Pani Jasnogórskiej wolontariuszy, pracowników struktur Caritas, wielkiej rzeszy ludzi dobrej woli i ofiarnych serc, strażaków i żołnierzy.
Znakiem tej modlitewnej solidarności stało się to doświadczenie, jakiego nie przeżyliśmy dotąd jako naród - tragedia smoleńska.

Bracia i siostry!
Ileż polskich serc jest wciąż nią poruszonych! Ileż wciąż ta tragedia niesie pytań, wątpliwości - znacie je dobrze. Wielu z was było uczestnikami tamtych dni bólu i żałoby. Stało pośród olbrzymiej rzeszy Polaków, aby oddać ostatni Lechowi Kaczyńskiemu, Prezydentowi Najjaśniejszej Rzeczypospolitej i Jego żonie, Marii. Odprowadzało na drogę wieczności tych, co zginęli w narodowej pielgrzymce do Katynia, wyrosłej z obowiązku pamięci o ofiarach Kainowej zbrodni. Objawiła się wtedy, w dniach żałoby, wielka godność i jedność. W wielu sercach obudziło się przekonanie, że ta tragedia stanie się swoistym dzwonem na trwogę. Wiele odmieni w polskim życiu publicznym, usunie z niego język agresji, potwarzy, kalumnii... Do dziś nie padło słowo przepraszam wobec tragicznie zmarłego Prezydenta z którego szydzono i kpiono, upokarzano i pogardzano. Czy dlatego, że kochał Polskę, chciał, aby zajęła miejsce godne wśród narodów Europy, pozostała wierna swojej chrześcijańskiej tożsamości?

Ale może jeszcze nie wszystko stracone? Prośmy Maryję, przewodniczkę ludzkich dróg, niech skruszy chłód wielu serc, wciąż nieprzyjaznych, niechętnych, wciąż w swoisty sposób zazdrosnych o ludzką pamięć i szacunek wyrażany osobie tragicznie zmarłego Prezydenta. Rada Biskupów Diecezjalnych wczoraj opublikowała komunikat który ojciec przed rozpoczęciem mszy św. przeczytał, ale nawiąże jeszcze skrótowo do tego komunikatu.

"W dniach żałoby przed Pałacem Prezydenckim harcerze postawili drewniany krzyż.. Znak pamięci, wyraz pragnienia, że smoleńska tragedia i jej ofiary zostaną upamiętnione.
I to tam, w Warszawie, mieście, które w dniach Powstania przeszło wielką lekcje krzyża. I to tam, na Krakowskim Przedmieściu, ulicy krzyży. Dźwiga swój krzyż Chrystus sprzed Bazyliki Świętego Krzyża. Wspiera się o Chrystusowy krzyż król Zygmunt III Waza z kolumny na placu Zamkowym. Doznały te krzyże upokorzenia w dniach wojny, zrzucone przez najeźdźcę na bruk. Zostały podniesione i wywyższone przez Naród, miłujący swojego Zbawiciela. Głoszą dalej pokoleniom warszawian, tam, na Trakcie Królewskim, lekcje krzyża - znaku największej miłości, która nikogo nie wyklucza, nikogo nie stawia poza nawias. Dlatego w wystosowanym komunikacie szukaliśmy wyjścia z tej sytuacji, w trosce o cześć Krzyża, jego godność, jego świętość zagrożoną ze strony tzw. obrońców tolerancji. Jest w tym apelu mowa o potrzebie wzniesienia pomnika ofiar smoleńskiej tragedii, godnego ich ofiary, ich służby dla Polski.

Nie należy przecież Pasterzy Kościoła czynić odpowiedzialnymi za wyjście z tej sytuacji. Nie należy biskupów brać za parawan a krzyża za zakładnika. Trzeba posłuchać głosu Narodu, serca Narodu, i sumienia Narodu. Słowa te adresowane są do konkretnych ludzi i ugrupowań politycznych" Bo w ich rękach leży klucz do właściwego rozwiązania, do podjęcia decyzji, na którą czekają obywatele Ojczyzny. Decyzji, której źródłem winien być obowiązek pamięci o tych, którzy wyprzedzili nas w drodze do wieczności. Decyzji, której źródłem winna być Polska jutra. Niech wie, niech pamięta, jakich Synów i Córki miała, jaką tragedię Polska przeżyła wiosną 2010 roku i jaką przeżywa po dziś dzień.

Bracia i siostry!
Z niepokojem patrzymy na sytuację duchową Polski. Na brak porozumienia, na powrót wraca dawny język politycznego dyskursu. W życiu politycznym dochodzi do głosu arogancja jednostronność pewność siebie. Wiele mediów straciło obiektywizm, poszło na służbę manipulacji, jednostronnej propagandy. Na kanwie żądań, aby krzyż spod Pałacu Prezydenckiego zniknął definitywnie z tzw. przestrzeni publicznej, pojawiały się, artykułowane przez lewicę, postulaty, aby zmienić relacje między państwem a Kościołem. Postulują rozwiązania, któreśmy już niegdyś przerabiali. Powrót do relacji Kościół - państwo, jaka obowiązywała w epoce stalinizmu i świetlanych lat PRL-u.
Nie warto polskiej atmosfery zatruwać na nowo językiem walki klas. Z kim?Nasze pokolenie zna już ten język.

Trzeba nam nowego języka: wiarygodności, spójności miedzy obietnicami a praktyką życia. Skuteczności służby dla ojczyzny nie zmierzy się słupkami sondaży opinii publicznej. Odkładaniem obietnic. Projektami ustaw, których wprowadzenie naruszy ład sumień, zaneguje nauczanie Kościoła. In vitro nie jest palącym zagadnieniem dnia. Warszawa, miasto w którego bruki wsiąkło 200tysięcy powstańczej, przelanej dla świętej sprawy wolności, nie powinno być widownią wrzaskliwych parad promujących moralny indyferentyzm.

Palącym problemem dnia jest troska o rodzinę. Walka z patologią społeczną, dewastacją sumień, swoistym kłanianiem się okolicznościom - w różnych wymiarach naszego życia. Oficjalne dane statystyczne mówią , że w roku 2050 będzie nas o 6 milionów mniej. Czyli będziemy społeczeństwem emerytów.”

Pełny tekst homilii:
http://www.radjomaryja.pl/audycje.php?id=22697

_________________
http://www.solidarni.waw.pl
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
TOMEK
Weteran Forum


Dołączył: 18 Paź 2007
Posty: 258

PostWysłany: Sob Sie 28, 2010 8:27 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

http://www.niezalezna.pl/article/show/id/38276

KRZYŻ – SYMBOL RELIGIJNY CZY NARODOWY

Józef Darski, "Gazeta Polska", 28-08-2010 07:59

Walka obrońców Krzyża Smoleńskiego jest postrzegana i przedstawiana odmiennie przez poszczególne grupy interesu i orientacje polityczne. Zastanówmy się więc, co kieruje różnymi środowiskami zarówno po stronie obrońców, jak też przeciwników Krzyża Pamięci , w tym napastników, gdyż wbrew obrazowi pokazywanemu nam przez policję medialną, nie są one jednorodne. Jaka treść kryje się za pozornie wyłącznie religijnym charakterem konfliktu?

Gdy w czerwcu 1860 r. rozpoczęły się manifestacje patriotyczne, które doprowadziły do wybuchu powstania 22 stycznia 1863 r., ich uczestnicy zbierali się w kościołach, a następnie pod znakiem krzyża demonstrowali na ulicach. 27 lutego 1861 r. w manifestacji wzięli udział Żydzi, a na początku marca biskupi i rabini. Jakby dziś powiedział TVN czy Żakowski „fanatycy i zjednoczony ciemnogród zamiast siedzieć po kościołach i synagogach wypełzł z kanałów na ulicę zakłócać spokój europejskiej młodzieży od Gesslera”. Kiedy 8 kwietnia na placu Zamkowym w Warszawie, wojsko rosyjskie strzelało do patriotów manifestujących pod znakiem krzyża, żydowski uczeń gimnazjum Michał Landy chwycił krzyż z rąk umierającego księdza i sam postrzelony zmarł następnego dnia.

Czy żydowski gimnazjalista Landy podniósł krzyż ze względów religijnych? Oczywiście nie. Kierował nim patriotyzm, dążenie do uzyskania niepodległości Polski i praw obywatelskich dla wszystkich bez względu na wyznanie. Gdy 200 warszawiaków padało od kul rosyjskich, krzyż dla wszystkich był symbolem tych dążeń.
„Wybiórcza” napisałaby wówczas zapewne, że „był to rzadki przykład fanatyzmu religijnego i talib Landy w pełni zasłużył na swój los, gdyż miejsce krzyża jest w kościele, a nie na manifestacji, które powinny odbywać się w obronie pederastów i lesbijek”.

Krzyż wielokrotnie stawał się symbolem dążeń narodowych i walki ze złem spadającym na Polskę, jednocześnie dla większości zachowując swój charakter religijny. I tak jest tym razem.

Przyjrzyjmy się najpierw obozowi napastników. Pomijam oczywiście różnego typu maniaków i osoby niezrównoważone, które zawsze w momentach tego typu konfliktów przeżywają okres wzmożonej aktywności, nie mającej nic wspólnego z poglądami politycznymi i dlatego zdarzają się po każdej stronie.

Napastnicy

Wbrew pozorom są grupą niejednorodną. Rdzeń stanowią reprezentanci posiadającej władzę bezpieczniacko-agenturalnej oligarchii i służące im media. Oni doskonale rozumieją znaczenie polityczne i narodowe krzyża, dlatego to nie religia, ale właśnie te aspekty powodują ich największą zajadłość, gdyż ruch obrony, jeśli przerodziłby się w otwarcie polityczny i narodowy i tak stałby się postrzegany, uderzałby w najżywotniejsze interesy tego środowiska i jego bazy społecznej.

Oni doskonale wiedzą, że walka toczy się o prawdę, czyli ukazanie kłamstwa smoleńskiego stanowiącego podstawę ich pozycji politycznej (tzw. odnowienie zbrodni założycielskiej z okresu wódek z Kiszczakiem i odwiedzin Michnika w Moskwie). Wzmocnienie wspólnoty narodowej i przywrócenie godności narodowej, a nawet tworzenie nowych spajających mitów i symboliki, bez czego żaden naród nie jest zdolny ani do walki o niepodległość, ani do wymiany narzuconej elity na własną, stanowi dla nich największe zagrożenie. Każda konsolidacja narodu jest dla establishmentu niebezpieczna, gdyż utrudnia manipulację.

Jedynym wyjściem dla tej grupy jest ukrycie aspektów politycznych i narodowych konfliktu i przedstawianie go wyłącznie jako religijnego i to walki o „europejskość” z grupką fanatyków, emerytów i analfabetów. Nadawanie wyłącznie religijnej treści konfliktowi pomaga zamaskować istotę konfliktu, zyskać sprzymierzeńców, zepchnąć i zmarginalizować Obrońców oraz zastraszyć Centrystów i wszystkim pogrozi ośmieszeniem. Przy okazji dawni ludzie Departamentu IV znów stali się potrzebni i razem z agenturą przeżywają swój renesans. Są przecież tak potrzebni pod krzyżem.

Antyklerykałowie, którzy niekoniecznie muszą pokrywać się z poprzednią grupą, choć są adresatem propagandy i kandydatem na głównego sojusznika. By ich pozyskać, należy przestraszyć wizjami fanatyków, państwa wyznaniowego, terroru kościelnego i szalejącym ciemnogrodem, który nakaże codzienne publiczne modły. Pomostem między obu grupami jest środowisko SLD.

Dla antyklerykałów konflikt ten daje doskonałą okazję do ataku na Kościół, uzyskania poparcia dla walki z religią i rozszerzenia własnej bazy o „młodzież od Gesslera”.

Nie wszyscy antyklerykałowie mają jednak wspólne interesy z establishmentem oligarchii i mocarstwami gwarantującymi jej władzę w Polsce. Nie wszyscy z definicji są antynarodowi lub popierają wasalizację Polski i system ubeckiej oligarchii. Po prostu dla pokonania głównego wroga – Kościoła zrobią wszystko.

Najszersza jednak grupa to „aspirujący Europejczycy”, którzy chcą otrzymać legitymację „nowego Europejczyka”, wstydzą się Polski i polskości, z którą utożsamiają krzyż, tradycje i aspiracje narodowe. Walka z krzyżem ma ich „nobilitować” na „nowoczesnych” i „Europejczyków”.

Choć o kulturze europejskiej, podobnie jak polskiej, nie mają zielonego pojęcia z powodu braku wiedzy humanistycznej, przyjęli, że „prawdziwymi Europejczykami” staną się, gdy taką legitymację otrzymają na Czerskiej. Są oni ofiarami policji medialnej, której ulegli z powodu przyspieszonego awansu społecznego nie popartego awansem kulturowym.

Pomijam tu zdemoralizowaną młodzież i margines społeczny, gdyż są tyko narzędziami w rękach policji medialnej staro-nowej bezpieki. Dla tych ludzi to świetny ubaw, bo wolno bezkarnie opluwać i lżyć słabszych, drwić z religii i to za aprobatą „IPN-owskich” biskupów, a przy okazji TVN pokaże, może wypromuje i będzie kasiorka. Żyć nie umierać. To jest bezpośredni sukces 20-letnich niszczycieli systemu edukacji w Polsce.

Obrońcy…

…Krzyża Smoleńskiego z grubsza składają się z trzech grup.
Najmniejsza, ale za to najbardziej zdeterminowana i wytrwała, łączy ludzi, dla których krzyż jest przede wszystkim przeżyciem religijnym. Jego znaczenia narodowego i politycznego nie uświadamiają sobie, ale intuicyjnie wyczuwają, iż w walce chodzi o Polskę, o zmianę systemu, choć oczywiście nie formułują tego w tak precyzyjnych kategoriach. Zapewne zapytani odpowiedzieliby, że dążą do pokonania zła, które się w Polsce dzieje, i krzyż jest ich symbolem. To ci są najbardziej wyszydzani przez policję medialną. To wobec nich odbywają się Orwellowskie „Minuty nienawiści” (o wiele więcej niż dwie przeciwko Goldsteinowi). To ich antynarodowy trzon Napastników przedstawia jako talibów i zacofańców, strasząc zarówno inne grupy Obrońców, jak i Centrystów oraz umacniając własny obóz.

Najliczniejsi przeżywają w takim samym stopniu element religijny i narodowy obrony krzyża. Dla nich dwie sprawy łączą się nierozerwalnie, choć nie wszyscy potrafią to dokładnie wyjaśnić. Krzyż ma pokonać bezpieczniacko-agenturalny establishment, przywrócić godność narodowi, także w stosunkach z Rosją.

Dla trzeciej grupy obrona krzyża stanowi symbol buntu przeciwko wasalizacji Polski, systemowi oparciem na kłamstwie smoleńskim i niszczeniu wspólnoty narodowej, jej tradycji i tożsamości, by nie mogła zagrozić oligarchii. Dla nich element religijny jest w różnym stopniu formą walki. Dla tej grupy jest to Krzyż Pamięci, pamięci o zbrodni, prawdziwym obliczu ubecko-agenturalnego systemu i sprowadzeniu w interesie rządzących Polski do roli bantustanu. Ma pomóc odzyskać godności własną i narodową. Są w tej grupie także niewierzący, którzy bronią krzyża jako symbolu prawdy – walki o Ojczyznę.

Centryści

Czyli zwolennicy jak najszybszego zakończenia konfliktu na warunkach przeciwnika, dzielą się na samozniewolonych i pragmatyków.
Pierwsi to osoby, które przyjęły język przeciwnika, oraz ludzie, którzy wolą poddaństwo i zgodę na kłamstwo ze strachu przed konsekwencjami prawdy. Dobrym przykładem pierwszej postawy jest komentarz jednego z czytelników: „Zabierzmy ten krzyż, niech już przestaną nas opluwać i nazywać talibami”. Jest to przykład złamanej psychiki i charakteru, co doprowadziło do przyjęcia argumentacji przeciwnika. Konsekwencją może być tylko stałe wycofywanie się, przepraszanie za istnienie i starania, by otrzymać wreszcie legitymację „Europejczyka”, co i tak nigdy nie nastąpi, bo po co?

Niewątpliwie gdybyśmy popełnili zbiorowe samobójstwo, to może zostalibyśmy nawet kanonizowani przez Czerską, ale na pewno po samolikwidacji na wszelki wypadek do trzeciego pokolenia.

Należy głębiej zastanowić się nad pewnym aspektem postawy: „Prawda jest niebezpieczna, więc uznajmy kłamstwo, weźmy krzyż i zapomnijmy jak najszybciej, bo życia 96 Polakom i tak nie przywrócimy, a sobie i Polsce narobimy jeszcze większej biedy, jeśli wyjdzie, że winna zamachu jest Rosja”. Fakt bowiem, przecież wojny nie wypowiemy. Jeśli nie zaczniemy kłamać, czyli upadlać się publicznie, państwa zachodnie dążące do porozumienia z Rosją lub rusofilskie będą nas izolowały i marginalizowały jako stojących na przeszkodzie ich polityki. Przypomnijmy, że Katynia nie uznawano oficjalnie jako zbrodni sowieckiej do pieriestrojki. Kłamiąc i udając, że to nie zamach rosyjski, o ile wykryjemy, iż taki był istotnie, staniemy się rosyjską marionetką. Prawdą jest, że nikt nie opracował, jaką strategię powinna przyjąć polityka polska w takim wypadku i to bez jakiegokolwiek poparcia z zewnątrz.

Wyobraźmy sobie, że Sikorski w 1943 r. oświadczyłby, że potępia Niemcy za zbrodnię katyńską, ale na szczęście współpraca ze Stalinem pozwoli na nasze wyzwolenie. Z pewnością zasłużyłby na poklepywania aliantów, ale zostałby zlinczowany przez Polaków. Tylko, że tacy Polacy są obecnie już w mniejszości. Zabił ich nie tylko PRL, ale w większym stopniu „Polska Kiszczaka i Michnika”.

Pragmatycy słusznie obawiają się, że polityka obozu antynarodowego zakończy się sukcesem w społeczeństwie zdenacjonalizowanym, moralnie zdeprawowanym, szybko laicyzującym się i obojętnym wobec kwestii bezpieczeństwa narodowego i niepodległości, a więc forma religijna skaże ruch na kompletną marginalizację i medialne utożsamienie z religijnym fanatyzmem. Pragmatycy boją się, że ta etykietka zostanie rozciągnięta na nich samych i zamknie im drogę do jakiejkolwiek partycypacji w życiu publicznym. Dlatego chcieliby jak najszybszego zakończenia konfliktu, nawet za cenę kapitulacji.

Ich zdaniem, szerokie poparcie społeczne może zdobyć ruch, który zamiast form religijnych przybierze konkretną postać żądań reform gospodarczych. Niestety, to nie czasy komuny, kiedy walka przeciwko podwyżkom i pracodawcy uderzała w tego samego przeciwnika. Dziś rząd może podnosić podatki dowolnie, a strajki o podwyżki płac, co najwyżej będą pogarszały sytuację przedsiębiorstw. W demonstracji Ruchu Obrońców Podatków wzięło udział aż siedem osób. Ludzi w skali masowej mobilizują nie analizy i racjonalne rozważania, lecz uczucia i symbole. Przykładowe podwyżki podatków mogą stworzyć atmosferę, ale nie spowodują ruchu sprzeciwu przeciwko nowemu w formie totalizmowi budowanemu przez posiadające władzę esbecko-agenturalne elity i wynajmowane przez nich partie do zapewniania sobie bezpieczeństwa, czyli rządzenia, oraz policje medialne do kontrolowania opinii publicznej.
Niewykluczone, że część pragmatyków chciałaby po prostu uczynić z PiS alternatywne PO możliwą do przyjęcia przez establishment, gdy pierwowzór się zużyje. Może rozumują tak: mieliśmy z Kaczyńskim zwyciężyć, wreszcie partycypować, a tu przegramy, a jakbyśmy zostali tacy sami jak dotychczasowi przeciwnicy, to wreszcie by nas uznano i wzięlibyśmy udział w systemie zamiast być marginalizowani i opluwani jako wieczna opozycja. Pragmatycy wiedzą, że przeciwnik jest silniejszy i pogodzili się z tym. Chcą już tylko partycypować. A nie tracić redakcje, katedry, dyrektorskie stołki, zaznajamiać się bliżej z rozgrzanymi prokuratorami i sędziami.

Rozprawa merytoryczna z przeciwnikiem wygląda, jak wspaniałe narzędzie walki z perspektywy gabinetu i katedry.
Czy może powtórzyć się rok 1861? Otóż nie, ponieważ laicyzacja stale postępuje, stworzono modę na wyśmiewanie się z religii i ludzi wierzących, ale także obiektem ataku medialnego jest wspólnota narodowa, jej tradycje, mity spajające i symbole jako przeszkody na drodze do Europy i nowoczesności , czyli awansu społecznego i kulturowego. Wspólnotę narodową ma zastąpić zdenacjonalizowana hołota podatna na wszelką manipulację. Taka „młodzież od Gesslera” (a propos: pozdrowienia z IPN). Szacunek dla innych narodów i ich kultur wynika z szacunku dla własnego narodu i dumy z przynależności do niego, mimo że zachowanie większości w pewnych okresach może napawać pogardą. Człowiek pozbawiony tożsamości nie tylko będzie gardził innymi, ale także sobą i szukał dowartościowania, którego formy będą mu podsuwali manipulatorzy.

Ruch w obronie krzyża o charakterze wyłącznie religijnym temu procesowi w obecnej sytuacji nie jest w stanie skutecznie się przeciwstawić, gdyż jego adresatem w obecnym społeczeństwie będzie mniejszość. Dlatego, nie rezygnując z krzyża, nie chowając go w podziemiach, należy nadać ruchowi bardziej narodowy i polityczny charakter. Właśnie jako Krzyżowi Pamięci, prawdy o Smoleńsku, która winnym nie pozwoli spać spokojnie.

Józef Darski

_________________
http://www.solidarni.waw.pl
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
TOMEK
Weteran Forum


Dołączył: 18 Paź 2007
Posty: 258

PostWysłany: Wto Sie 31, 2010 1:51 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

http://wiadomosci.onet.pl/2216143,11,walesa_jesli_pomnik__to_osiolek_by_pasowal_i_ktos_na_tym_osiolku,item.html

BOLEK O POMNIKU POD PAŁACEM PREZYDENCKIM

„ - Czy pod Pałacem Prezydenckim powinien zostać postawiony pomnik?

- Jeśli pomnik, to najlepiej pasowałby osiołek i ktoś na tym osiołku. Bo albo ten pomnik ma przyćmić tamten pomnik, albo odwrotnie, tamten pomnik jest najważniejszy, a ten musi być pomniejszony. Więc wybierzmy, która koncepcja będzie lepsza. Jeśli pomnik ma być większy, to postawmy coś większego, ale jeśli ten, który jest, ma zostać większy, to tu może być tylko osiołek i jakiś podróżny na tym osiołku. Chcemy ośmieszyć jeden albo drugi?!”

------------------------------
OGŁOSZENIA DROBNE:

Pilnie poszukiwany doświadczony psychiatra. Przewidziane długoletnie leczenie pacjanta z powaznymi zaburzeniami. Kontakt: Gdańsk-Oliwa ul. Polanki.
-----------------------------

_________________
http://www.solidarni.waw.pl
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
TOMEK
Weteran Forum


Dołączył: 18 Paź 2007
Posty: 258

PostWysłany: Wto Sie 31, 2010 1:57 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

http://www.niezalezna.pl/article/show/id/38383

BEZWZGLĘDNA AKCJA STRAŻY MIEJSKIEJ POD KRZYŻEM

mem, Niezależna.pl, 31-08-2010 12:03

Urna z ziemią katyńską wylądowała w śmieciarce. Strażnicy miejscy Hanny Gronkiewicz-Waltz usunęli przemocą przedmioty modlących się pod krzyżem. Otoczyli teren uniemożliwiając dalszą modlitwę. Tak zakończyła się poranna akcja miejskich sił porządkowych.
Około 60 strażników miejskich nad ranem usunęło z użyciem siły rzeczy modlących się przed barierkami oddzielającymi ich od krzyża.
Strażnicy stoją w miejscu, gdzie modlili się obrońcy krzyża i uniemożliwiają im gromadzenie się.


Podlegająca prezydent Hannie Gronkiewicz-Waltz straż miejska przystąpiła dziś z bezwzględnością do akcji usunięcia przedmiotów należących do osób, które czuwają przy Krzyżu Pamięci . Zabrano przyniesione tu krzyże.

Do worków na śmieci zaczęto wrzucać po kolei wszystkie rzeczy. Czuwającym przy krzyżu udało się uratować nieliczne przedmioty - flagi narodowe i obrazek przedstawiający Matkę Boską Gietrzwałdzką. Zniszczeniu uległy wszystkie inne - zdjęcia tych, którzy zginęli w katastrofie, wieńce, znicze, a przede wszystkim urna z ziemią katyńską. To wszystko, na polecenie pani prezydent, zabrał samochód oczyszczania miasta.

Od trzech tygodni osoby czuwające w tym miejscu zostały zmuszone do przejścia na drugą stronę ulicy, którą odgrodzono obustronnie barierkami. W akcji przeprowadzonej wówczas interweniujące służby również zniszczyły wiele przedmiotów złożonych przez Polaków w hołdzie ofiarom katastrofy. Wówczas bezceremonialnie wrzucano do worków symbole narodowe, flagi, w tym flagę Izraela.

_________________
http://www.solidarni.waw.pl
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Grzegorz - Wrocław
Moderator


Dołączył: 09 Paź 2007
Posty: 4333

PostWysłany: Wto Sie 31, 2010 7:56 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Cytat:
Jeśli pomnik ma być większy, to postawmy coś większego, ale jeśli ten, który jest, ma zostać większy, to tu może być tylko osiołek i jakiś podróżny na tym osiołku. Chcemy ośmieszyć jeden albo drugi?!”

Osiołek?
Czyżby Bolek chciał sobie wystawić pomnik?
A może go tylko przyćmiło, bo coś ostatnio to tak nie za bardzo mu nawet to jego zwyczajne bredzenie wychodzi. NIedawno wyznał nieopatrznie to, co wszyscy od dawna wiedzieli, że z Panią Anią miał znacznie więcej kłopotów niż z SB.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
TOMEK
Weteran Forum


Dołączył: 18 Paź 2007
Posty: 258

PostWysłany: Czw Wrz 02, 2010 9:02 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

http://www.salon24.pl/news/45243,powolano-komitet-zalozycielski-budowy-pomnika-ofiar-katastrofy

Powołano komitet założycielski budowy pomnika ofiar katastrofy


02.09. Warszawa (PAP) - Powołanie Komitetu Założycielskiego Społecznego Komitetu Budowy Pomnika Ofiar Tragedii Narodowej pod Smoleńskiem ogłosili podczas czwartkowej konferencji prasowej w Warszawie jego członkowie, m.in. Zuzanna Kurtyka, wdowa po prezesie IPN.

"Dzisiaj został powołany Komitet Założycielski Społecznego Komitetu Budowy Pomnika Ofiar Tragedii Narodowej pod Smoleńskiem. Ta inicjatywa pojawiła się w ostatnich kilkunastu dniach i ma na celu wybudowanie pomnika ofiar tragedii narodowej pod Smoleńskiem. Komitet założycielski już dzisiaj rozpoczął prace zmierzające do zarejestrowania stowarzyszenia" - powiedział jeden z członków komitetu, prof. Włodzimierz Bernacki.

Jak zaznaczył, ich inicjatywa zmierza do naprawienia i uspokojenia sytuacji związanej z różnymi koncepcjami pomnika. "Chcemy, by to nie osoby wchodzące w skład komitetu, ale stowarzyszenia artystów plastyków czy architektów rozstrzygnęły kwestię dotyczącą wyglądu pomnika. Co do lokalizacji - chcielibyśmy, by w miejscu krzyża stającego przed Pałacem Prezydenckim znalazła się płyta upamiętniająca to miejsce zgromadzeń po 10 kwietnia, natomiast proponujemy, by sam monument stanął przy kościele Karmelitów, ale zdajemy sobie sprawę, że ta propozycja to dopiero początek długiej drogi" - mówił Bernacki.

Pytany przez dziennikarzy, czy ta propozycja była konsultowana z przeciwnikami przeniesienia krzyża sprzed Pałacu Prezydenckiego podkreślił, że w jego ocenie ta inicjatywa nie wymaga konsultacji. "Nasze stowarzyszenie jest otwarte na wszelkie głosy z zewnątrz, ponieważ naszą intencją jest uspokojenie atmosfery, a nie budowanie jeszcze większego konfliktu. Wychodzimy także w ten sposób naprzeciw propozycji Episkopatu, mówiącej o potrzebie godnego upamiętniania wydarzeń z 10 kwietnia" - dodał Bernacki.

Zuzanna Kurtyka, reprezentująca Stowarzyszenie "Katyń 2010" poinformowała, że organizacja ta została zaproszona do udziału w powstającym stowarzyszeniu i będzie brać aktywny udział w jego pracach. "Chcemy, żeby jak najszybciej nasze wysiłki przełożyły się na widoczne efekty, bo na to czekają chyba wszyscy, także protestujący pod krzyżem. Będziemy oczywiście zapraszać pozostałe rodziny do udziału w pracach stowarzyszenia, natomiast trudno to zrobić już pierwszego dnia" - podkreśliła Kurtyka.

Wdowa po prezesie IPN zaznaczyła w rozmowie z dziennikarzami, że jest zaniepokojona postępami śledztwa w sprawie katastrofy smoleńskiej. "Nadal nie mamy kluczowych dokumentów, o które zabiegaliśmy, czyli kart badania sekcyjnego. Nic nie wskazuje na to, żeby w najbliższym czasie te dokumenty zostały dostarczone. Jest to o tyle niepokojące, że wydawałoby się, że sprawa powinna być zakończona w drugim czy trzecim dniu, kiedy zakończyły się badania sekcyjne i nie powinno już się z tym nic robić. Najwidoczniej karty są potrzebne Rosjanom do jakiegoś celu, co ewidentnie budzi niepokój" - oceniła Kurtyka.

Jak dodała, rodziny ofiar nie mają też odpowiedzi, co do następnego kluczowego dowodu w śledztwie, czyli wraku samolotu. "Nadal wygląda na to, że nie ma szans, by był on przekazany Polsce. Dlatego trudno być zadowolonym z materiałów przekazywanych prokuraturze polskiej przez Rosjan. Także polska prokuratura spotkała się z nami tylko raz w lipcu i było to jak na razie ostatnie spotkanie. Nie jesteśmy ani zapraszani indywidualnie, ani informowani o postępie śledztwa. Możemy jedynie zapisywać się na terminy oglądania jego akt, które są udostępniane. Czasami są nadsyłane informacje od prokuratury wojskowej, ale z reguły są to dokumenty, o których przekazanie rodzinom prosiła strona rosyjska" - relacjonowała Kurtyka.

Odnosząc się do słów biskupa Pieronka w wywiadzie dla "Rzeczpospolitej", w którym ocenił, że w konflikcie o krzyż i pomnik nie chodzi o pamięć, ale o "budowanie siły partii na grobowcu", podkreśliła, że jej osobiście w budowie pomnika chodzi o pamięć.

"Ale trudno mi powiedzieć, o kim myślał biskup Pieronek. Osobom, z którymi ja mam kontakt chodzi o pamięć. Pamięć kształtują ludzie, pamięć kształtuje naród i jeżeli nie powstanie monument na Krakowskim Przedmieściu, będzie to wielka luka w kształtowaniu naszej tożsamości narodowej, bo krzyż, który tam stoi już jest trwałym miejscem w naszej historii, tego się już zniszczyć nie da. To od nas zależy, jak będziemy wypełniać luki w historii, budować samą historię tak, by następne pokolenia były z niej i z nas dumne" - podkreśliła Kurtyka.

Prezydent miasta Hanna Gronkiewicz-Waltz pytana w czwartek o propozycję postawienia pomnika upamiętniającego ofiary katastrofy smoleńskiej przed kościołem Karmelitów przypomniała, że otoczenie Pałacu Prezydenckiego i całe Krakowskie Przedmieście znajduje się pod ochroną konserwatora zabytków. Ulica jest częścią Traktu Królewskiego, który jest pod szczególną ochroną na podstawie zarządzenia prezydenta z 1994 r. oraz należy do tzw. otuliny warszawskiej Starówki, która od 1980 r. wpisana jest na listę światowego dziedzictwa UNESCO. Jak dodała, z tego powodu przez ostatnie dziesięciolecia nie powstają tam żadne nowe pomniki.

Przypomniała też, że stanowisko w tej sprawie zajęła stołeczna konserwator zabytków Ewa Nekanda-Trepka. W piśmie do szefa Kancelarii Prezydenta z 14 lipca napisała ona, że "wprowadzenie na stałe w przestrzeń zabytkową nowych elementów nie jest uzasadnione względami konserwatorskimi, które wskazują zawsze na konieczność zachowania jej w niezmienionej postaci i formie" oraz, że "przestrzeń dziedzińca pałacowego jest ukształtowana historycznie, a jej symetria i układ funkcjonalny stanowią o istotnych walorach zabytkowych samego założenia pałacowego oraz urbanistycznego ulicy Krakowskie Przedmieście".

Społeczny Komitet Budowy Pomnika Ofiar Katastrofy Smoleńskiej powstał 14 sierpnia. W jego skład weszli m.in. dyrektor Instytutu Nauk Politycznych i Stosunków Międzynarodowych Uniwersytetu Jagiellońskiego prof. dr hab. Włodzimierz Bernacki, sędzia Trybunału Konstytucyjnego w stanie spoczynku, adwokat, obrońca w procesach politycznych Wiesław Johann, socjolog z Polskiej Akademii Nauk dr Barbara Fedyszak-Radziejowska oraz prof. dr hab. Stanisław Mikołajczak z Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu.

Obecnie w stolicy powstaje już pomnik ku czci ofiar katastrofy smoleńskiej w Alei Profesorskiej na stołecznych Wojskowych Powązkach. Obelisk, którego odsłonięcie jest planowane na 1 listopada, ma mieć formę bloku białego granitu przełamanego na dwie zapadające się w ziemię części, umieszczonego na ciemnej nawierzchni pomiędzy dwoma rzędami nagrobków z czarnego granitu.

12 sierpnia, kilka dni po nieudanej próbie przeniesienia krzyża sprzed Pałacu Prezydenckiego (co zakładało porozumienie zawarte między Kancelarią Prezydenta, harcerzami i stroną kościelną), na jego skrzydle odsłonięto i poświęcono tablicę upamiętniającą katastrofę smoleńską. Wywołało to protesty i zarzuty, że stało się to zbyt szybko i bez uzgodnień. Trzy dni później prezydent Bronisław Komorowski odsłonił w stołecznej Katedrze Polowej Wojska Polskiego kolejną tablicę, ufundowaną przez Radę Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa. Kapliczka upamiętniająca ofiary katastrofy z napisem "Katyń 1940-2010. W hołdzie" stanęła także u zbiegu ulic Orszady i Hlonda na granicy dzielnic Ursynowa i Wilanowa.

Kancelaria Prezydenta zapowiedziała, że w kaplicy Pałacu Prezydenckiego w niedługim czasie zostanie odsłonięta druga tablica upamiętniająca parę prezydencką Marię i Lecha Kaczyńskich oraz tragicznie zmarłych pracowników Kancelarii Prezydenta a także Biura Bezpieczeństwa Narodowego. Dwie tablice poświęcone ofiarom katastrofy smoleńskiej mają zostać odsłonięte również w gmachu Sejmu. Uroczystość może się odbyć już 10 października. Jedna z tablic ma upamiętnić wszystkich parlamentarzystów, którzy zginęli pod Smoleńskiem, druga będzie poświęcona marszałkowi Sejmu III kadencji Maciejowi Płażyńskiemu.

Przeciwnicy przeniesienia krzyża sprzed Pałacu Prezydenckiego domagają się postawienia pomnika na miejscu krzyża po jego przeniesieniu. Monument miałby przedstawiać 96 dłoni w różnych gestach, oplatających obelisk; autorem projektu jest Maksymilian Biskupski. Zwolennicy tego rodzaju upamiętnienia nie godzą się na inną lokalizację pomnika. (PAP)

_________________
http://www.solidarni.waw.pl
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
TOMEK
Weteran Forum


Dołączył: 18 Paź 2007
Posty: 258

PostWysłany: Sro Wrz 08, 2010 5:00 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

http://wpolityce.pl/view/1673/prof__Wolniewicz___Krzyz_na_Krakowskim_Przedmiesciu_jest_wazniejszy_niz_sie_zdaje_.html

prof. Wolniewicz: "Krzyż na Krakowskim Przedmieściu jest ważniejszy niż się zdaje"

opublikowano: 2010-09-08 15:34:23

Najnowszy numer tygodnika „Najwyższy Czas” zamieszcza rozmowę z prof. Bogusławem Wolniewiczem. Prezentujemy kilka fragmentów tego wywiadu:

O wydarzeniach pod krzyżem na Krakowskim Przedmieściu: „Najprościej będzie powtórzyć, co napisałem w liście do dziennika „Rzeczpospolita”, tam nie opublikowanym. Krzyż na Krakowskim Przedmieściu jest ważniejszy niż się zdaje. Stanowi cząstkę rosnącego sprzeciwu wobec zamachów na ten znak ze strony europejskiego bezbożnictwa. Maskuje się je chytrze jako „obronę neutralności światopoglądowej państwa”. Nie myśmy w Europie walkę wokół krzyża wszczęli. Odnoszę w ogóle wrażenie, że rząd i prezydent chcą sprowokować na tym tle wybuch społeczny, żeby pokazać Europie, że to oni jedni bronią w Polsce „europejskich wartości” przed tubylczą tłuszczą; podobnie jak 64 lata temu „bronili” ówcześni ich poprzednicy.”

O postawie biskupów wokół konfliktu: ”Zamiast zdecydowanie wesprzeć jego obrońców, biskupi grają na czas, czyli faktycznie przeciw nim. Ci ludzie tam pokazują – może niezbyt zręcznie, ale ofiarnie – że lewacki atak na symbole chrześcijaństwa trafia na odpór.”

O postawie władz: „Tusk i jego sitwa to lawiranci. To ich krycie się za jakimiś „rzecznikami kancelarii”, ukradkowe przyczepianie jakichś tabliczek, wysyłanie młodzieżowych bojówek, chronienie pałacu prezydenta przed tą grupą ludzi jakimiś zasiekami i umocnieniami, cała ta farsa pokazuje, kim oni są. I że brak im dobrej woli. Gdyby była, sprawę załatwić można było w kwadrans.”

Jak skończy się konflikt wokół krzyża: „Ludzi, którzy tam stoją, i miliony, co duchem są z nimi – chce się złamać. Rząd liczy na ciche poparcie biskupów i przy takim poparciu tę rundę wygra – ale tylko na punkty. Będzie to jednak pyrrusowe zwycięstwo. Rząd i prezydent stanęli tu przeciw wielkiemu odłamowi własnego narodu a po stronie międzynarodowego lewactwa, równie sfanatyzowanego jak Al.-Qaida, tylko w odróżnieniu od niej bojaźliwego. Tego im nie zapomnimy.”

_________________
http://www.solidarni.waw.pl
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
TOMEK
Weteran Forum


Dołączył: 18 Paź 2007
Posty: 258

PostWysłany: Sro Wrz 08, 2010 5:05 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

http://www.naszdziennik.pl/index.php?dat=20100908&typ=po&id=po04.txt

Konserwator nie wydała decyzji w sprawie pomnika

Nie ma jeszcze ostatecznej decyzji stołecznej konserwator zabytków Ewy Nekandy-Trepki w kwestii budowy pomnika ku czci ofiar katastrofy smoleńskiej na Krakowskim Przedmieściu.

Decyzji nie ma, ponieważ do biura konserwatora nie wpłynął żaden wniosek gospodarza miejsca, czyli Kancelarii Prezydenta. A ten nie wpłynął, bo przecież Kancelaria Prezydenta wmurowała już tablicę na fasadzie Pałacu Prezydenckiego, a wczoraj drugą w pałacowej kaplicy i najwyraźniej uznała, że pamięć delegacji katyńskiej została już godnie uhonorowana. Innego zdania są bliscy ofiar i miliony obywateli z bólem śledzący informacje na temat tej sprawy. Prezydent Warszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz pozostaje obojętna na apele m.in. Społecznego Komitetu Budowy Pomnika Ofiar Tragedii Narodowej, powtarzając do znudzenia, że to stołeczny konserwator zabytków nie pozwala, by na Krakowskim Przedmieściu powstał kolejny pomnik. W tym tygodniu Gronkiewicz-Waltz także powołała się na tezę, że na Krakowskim Przedmieściu nie może stanąć żaden nowy pomnik, ponieważ zakłócałoby to zamkniętą przestrzeń Traktu Królewskiego.
"Nasz Dziennik" nie otrzymał jednak z Biura Stołecznego Konserwatora Zabytków informacji, jakoby opinia wydana przez Ewę Nekandę-Trepkę miała moc decyzji.

Jak powiedziała z nieukrywanym żalem wdowa po jednym z pasażerów tragicznego lotu, na razie Kancelaria Prezydenta upamiętnia ofiary katastrofy smoleńskiej nader skromnie, w miejscach odizolowanych od widoku publicznego. Wczoraj w kaplicy Pałacu Prezydenckiego Bronisław Komorowski odsłonił kolejną tablicę. Ma ona upamiętniać parę prezydencką, prezydenta Ryszarda Kaczorowskiego i pracowników Kancelarii Prezydenta. W uroczystości uczestniczyli ks. abp Kazimierz Nycz i niektóre rodziny ofiar. Jednak o pomniku przed Pałacem kancelaria milczy.

W wypowiedziach prezydent Warszawy powtarza się również określenie "otulina Starego Miasta", przez które rozumiane jest Krakowskie Przedmieście i tereny wokół niego. Jednak klasycystycznego charakteru terenu zwanego "otuliną" nie zakłóci najwidoczniej, w opinii konserwator, hotel mający powstać wkrótce w okolicach Krakowskiego Przedmieścia przy ulicach Senatorskiej i Miodowej.

Jak powiedział nam Wojciech Boberski, warszawski historyk sztuki, jakakolwiek decyzja stołecznej konserwator powinna być polem do dyskusji z zainteresowanymi. Nasz rozmówca zwrócił uwagę na kilka sprzeczności zawartych w oświadczeniu prezydent Warszawy, które są zarazem utrwaleniem opinii Ewy Nekandy-Trepki. Jeśli chodzi o klasycystyczny charakter ulicy, to należy podkreślić, że ogromna część Traktu Królewskiego jest, jak zaznacza historyk sztuki, powojenną kreacją konserwatorską, której efekt nie jest stylowo jednorodny. Poza tym na Krakowskim Przedmieściu mamy de facto do czynienia z różnorodnością stylów. Hotel Europejski reprezentuje renesans, a hotel Bristol - eklektyzm.

Jeśli chodzi o pojęcie "zamkniętej przestrzeni historycznej", które również pojawiało się w opiniach władz Warszawy dotyczących powstania pomnika ofiar z 10 kwietnia, to jest ono, według Wojciecha Boberskiego, również nieadekwatne. Remont Krakowskiego Przedmieścia, który zakończył się w 2007 roku, nie przywrócił tej przestrzeni historycznego wyglądu, co nie przeczy temu, że pozytywnie odmienił on wizerunek ulicy.
Idąc dalej w swojej argumentacji, Hanna Gronkiewicz-Waltz zaznaczała kilkakrotnie, że od dawna nie powstają na całej długości Traktu Królewskiego żadne nowe pomniki czy współczesne budynki. Wojciech Boberski podważa tę tezę, ponieważ podczas remontu powstał nowoczesny pawilon wystawowo-restauracyjny na skwerze Hoovera, który to skwer, jak wskazuje, stanowi - oprócz skweru obok kościoła Wizytek i skweru, na którym stoi pomnik Adama Mickiewicza - nieodłączną część Traktu. Poza tym na Krakowskim Przedmieściu powstało w ostatnich latach wiele form tzw. małej architektury, co zaprzecza powtarzanemu wielokrotnie twierdzeniu, że obszar ten jest zamkniętą przestrzenią historyczną.

Jeśli chodzi o sprawę pomnika księcia Józefa Poniatowskiego, Wojciech Boberski przypomniał, że w obecnym miejscu znajduje się on od 1965 roku, a stanął tam za zgodą ówczesnego premiera Józefa Cyrankiewicza. Przedtem stał w Łazienkach, potem w rezydencji Iwana Paskiewicza w Homlu, a od 1922 roku przed Pałacem Saskim. - Autor pomnika Bertel Thorwaldsen planował ustawienie go w innej lokalizacji. Tak wynika z opracowań historycznych - dodaje Boberski. Według niego, sam pomnik dziś ma duże walory "muzealne", jednak już "dużo słabszą recepcję emocjonalną".

Krakowskie Przedmieście się zmienia
- Miejsce upamiętnienia ofiar katastrofy przed Pałacem Prezydenckim ma wymiar symboliczny i nie jest związane z bieżącą polityką. Upamiętnienie tragedii narodowej z 10 kwietnia, nieporównywalnej ze śmiercią księcia Józefa, nie naruszy przestrzeni Krakowskiego Przedmieścia, która w ostatnich latach i tak ulegała licznym daleko idącym przekształceniom - konkluduje historyk sztuki.

Jedną z bardziej kontrowersyjnych kwestii w tym aspekcie jest projekt budowy hotelu w pobliżu placu Zamkowego. Według Boberskiego, skoro taki projekt został zatwierdzony, to znaczy, że była zgoda stołecznej konserwator i w tym wypadku nikomu nie przeszkadza to, że Trakt Królewski jest "zamkniętą historycznie przestrzenią". "Nasz Dziennik" zwrócił się już do urzędu miasta z prośbą o informacje przybliżające ten projekt.

Gdyby była wola, byłby i pomnik
Teoretycznie sprawę wybudowania jakiegoś pomnika może zablokować odmowa udzielenia gruntu potencjalnemu inwestorowi. Wówczas jest ona ostateczna i nie musi być to odmowa konserwatorska. W przypadku budowy pomnika ofiar smoleńskich na Krakowskim Przedmieściu sytuacja jednak może wyglądać inaczej, ponieważ gdyby gospodarz miejsca, a więc Kancelaria Prezydenta, wystąpił z konkretnym wnioskiem do konserwatora, wówczas mogłyby rozpocząć się na ten temat rozmowy i otworzyłoby się pole do przedstawiania koncepcji. Kancelaria Prezydenta wykazałaby dobrą wolę, gdyby zwróciła się z takim wnioskiem o wytyczne w sprawie budowy pomnika na terenie, na którym gospodaruje. W dobrą wolę obecnej władzy nie wierzy Beata Gosiewska, wdowa po Przemysławie Gosiewskim. Uważa ona, że władza nie chce powiedzieć wprost, że jest przeciwna postawieniu pomnika właśnie w tym konkretnym miejscu. - Jeśli nie ma dobrej woli, to zasłania się to przepisami. Nie oszukujmy się - prawo tworzą ludzie. Na postawienie nowoczesnego molocha w pobliżu Ogrodu Saskiego, który w ogóle nie współgra z otoczeniem, była zgoda. To po prostu pokazuje, jak działa obecna władza, i takie działanie wpisuje się w zacieranie pamięci o tragedii z 10 kwietnia - zauważa Beata Gosiewska.

Sama decyzyjność konserwatora w sprawie budowy pomników w miejscach szczególnie chronionych z racji ich walorów zabytkowych wynika z uprawnień tego urzędu. Jednak doświadczenie pokazuje, że nie jest to urząd namaszczony nieomylnością i zdarzały się sytuacje, które budziły wiele kontrowersji. Warto tu przypomnieć chociażby sprawę wyburzenia starej parowozowni na Pradze. Otóż jak relacjonowały media, w wyniku kontroli inspektorów z urzędu wojewódzkiego wysunięto zarzut, że za wyburzenie zabytku będącego wyjątkową konstrukcją z XIX wieku odpowiadały m.in. wojewódzki konserwator zabytków Barbara Jezierska, jak również stołeczny konserwator Ewa Nekanda-Trepka. Ich głównym błędem miało być zbyt późne wpisanie obiektu do rejestru zabytków. Sprawy inwestycji mających na celu wybudowanie nowoczesnych budowli w obszarze niedalekim od Starego Miasta również mogą budzić zastrzeżenia. W tym momencie można zapytać, dlaczego Hanna Gronkiewicz-Waltz, która już stwierdziła na Radzie Warszawy, że nie będzie angażować się w sprawę pomnika, z uporem powtarza tezy, którym z łatwością można zaprzeczyć, i na czym opiera swoją pewność.
Paulina Jarosińska

_________________
http://www.solidarni.waw.pl
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
TOMEK
Weteran Forum


Dołączył: 18 Paź 2007
Posty: 258

PostWysłany: Sro Wrz 08, 2010 5:10 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

http://www.niezalezna.pl/article/show/id/38650

GRONKIEWICZ-WALTZ ZIGNOROWAŁA APEL

Władze Warszawy całkowicie zignorowały apel o budowę pomnika Lecha Kaczyńskiego.

Ponad miesiąc temu (27 lipca 2010 r.) w Kancelarii Urzędu m. st. Warszawy został złożony list otwarty będący apelem o budowę pomnika śp. Prezydenta Lecha Kaczyńskiego.

Mimo iż ponad tydzień temu minęło wymagane przepisami 30 dni na oficjalne stanowisko, organizatorzy akcji nie otrzymali odpowiedzi zarówno od prezydent Miasta Warszawy, jak i od Rady Miasta. W związku z tym wysłali dziś list do Kancelarii Urzędu m. st. Warszawy z prośbą o wyjaśnienie sytuacji.

Liczba sygnatariuszy listu liczy obecnie ponad 9000 osób i ciągle rośnie. Apel można podpisać na stronie http://pomnikdlaprezydenta.pl/

_________________
http://www.solidarni.waw.pl
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
TOMEK
Weteran Forum


Dołączył: 18 Paź 2007
Posty: 258

PostWysłany: Pon Wrz 13, 2010 6:50 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

http://www.naszdziennik.pl/index.php?dat=20100913&typ=po&id=po01.txt

Nie podpisali? Nikt się nie zorientuje

Z genezą listu otwartego do Anny Komorowskiej w sprawie samolotowej pielgrzymki na miejsce katastrofy z 10 kwietnia nie wszystko jest w porządku. Dlaczego nie widnieją pod nim imiona i nazwiska 28 rodzin ofiar, które rzekomo się pod nim podpisały? "Nasz Dziennik" dotarł do rodziny, która jednoznacznie odmówiła swojego udziału w zorganizowanym w stolicy spotkaniu w sprawie listu, a mimo to w piątek przeczytała w "Gazecie Wyborczej", jakoby tę inicjatywę poparła własnym podpisem. Najbliżsi ofiar katastrofy Tu-154M już dostrzegają, że zostali zinstrumentalizowani dla wypełnienia celów politycznych ekipy rządzącej. A tymi są: wywiezienie krzyża harcerskiego jak najdalej od Pałacu Prezydenckiego i stworzenie linii podziału wśród zaniepokojonych przebiegiem śledztwa bliskich ofiar smoleńskich.

Pierwsza inicjatywa w sprawie krzyża sprzed Pałacu Prezydenckiego, której poparcia udzielił prezydent Bronisław Komorowski, budzi wiele kontrowersji wśród bliskich ofiar tragicznego lotu do Katynia.
Szkopuł w tym, że nie wszystkie rodziny ofiar smoleńskich, które są wymienione pod listem otwartym do prezydentowej Anny Komorowskiej w sprawie pielgrzymki do Smoleńska i zabrania tam krzyża, wyraziły wolę podpisania się pod tym dokumentem.

Spotkanie w sprawie wystosowania tego pisma odbyło się w Warszawie na ulicy Żwirki i Wigury. "Nasz Dziennik" dotarł do rodziny jednej z ofiar katastrofy - członka załogi rządowego Tu-154M, której nazwisko odnajdujemy pod listem otwartym do prezydentowej. Znalazło się tam jednak bez jej wiedzy i zgody. - O tym, że pod listem widnieje m.in. nasze nazwisko, dowiedzieliśmy się dopiero z mediów. Wprawdzie na spotkaniu była osoba, która nas reprezentowała, jednak nie miała naszego upoważnienia, aby się za nas pod tym pismem, szczególnie pod fragmentem dotyczącym zabrania z pielgrzymką krzyża spod Pałacu Prezydenckiego, podpisywać - zaznaczają nasi rozmówcy, prosząc o nieupublicznianie ich danych w obawie przed natręctwem dziennikarzy. O tym, że plan przetransportowania krzyża harcerskiego do Smoleńska był dyskutowany, słyszeli już przed tym spotkaniem. - Jednak wcześniej czyniono to w formie niezobowiązującej propozycji, sugestii, nie było decyzji co do oficjalnego pisma. My na pewno nie przyłożymy ręki do tego, aby wziąć krzyż spod Pałacu Prezydenckiego i zawieźć go z tą pielgrzymką do Smoleńska, bo - naszym zdaniem - byłaby to haniebna gra krzyżem i upolitycznienie go. Jeżeli już pielgrzymka ma zawieźć do Smoleńska krzyż, to popieramy pomysł córki śp. Zbigniewa Wassermanna, aby kupić nowy i taki tam zawieźć - dodają. - Chociaż podpisano się pod listem za nas, z ważnych przyczyn w tej pielgrzymce nie weźmiemy udziału - podkreślają nasi rozmówcy. Nie rozumieją też, w jaki sposób list wyciekł do redakcji "Gazety Wyborczej". - Słyszeliśmy, że ma to być spotkanie zamknięte dla mediów - mówią.

Marta Potasińska, wdowa po gen. broni Włodzimierzu Potasińskim, dowódcy Wojsk Specjalnych, powiedziała "Naszemu Dziennikowi", że inicjatorką spotkania była Ewa Komorowska, której mąż, Stanisław Jerzy Komorowski, wiceminister obrony narodowej w rządzie Donalda Tuska, również zginął w katastrofie pod Smoleńskiem. - Spotkanie trwało trzy godziny i chyba nikt nie był przygotowany na tak długi czas jego trwania. Dlatego też nie wszystkim osobom udało się wytrwać do końca. Był projekt listu, i to bardzo przyspieszyło prace nad nim. Potem był dyskutowany i poprawiany, a następnie podpisywany przez te osoby, które chciały się podpisać. Wszystkie rodziny, których podpisy są pod listem, według mojej orientacji, były na spotkaniu, na którym, swoją drogą, było więcej osób niż sygnatariuszy - wskazuje Potasińska.
- Pół godziny trwała debata nad tym, czy w liście tytułować Annę Komorowską "Pierwszą Damą" czy "Panią Prezydentową" - relacjonuje inny nasz rozmówca, który pod listem nie zdecydował się jednak podpisać.

W jaki sposób pielgrzymka dotrze 10 października do Smoleńska? - Chcielibyśmy, by to był samolot, ponieważ zależy nam, aby w ten sposób symbolicznie dokończyć niedokończony lot - tłumaczy generałowa Marta Potasińska. Jak zaznacza, zaakcentowana w liście do Anny Komorowskiej kwestia przeniesienia krzyża była wtórna wobec samej idei pielgrzymowania, ale osobiście rozumie ją jako symbol zjednoczenia rodzin ofiar. - Krzyż powinien łączyć, a nie dzielić, dlatego według mnie, dobrze byłoby przenieść go w miejsce, gdzie los naszych bliskich się zakończył - uważa Marta Potasińska.

Inicjatorzy pomysłu nie dotarli do wszystkich rodzin smoleńskich. - Według mnie, 28 osób na 96 to naprawdę ogromny sukces - ocenia nasza rozmówczyni. Jak podkreśla, ta grupa sygnatariuszy stanowi grupę inicjatywną, która będzie dążyła do tego, aby jak najwięcej osób przyłączyło się do tego pomysłu spośród pozostałych rodzin ofiar.

Podpis przez telefon

Joanna Krupska, wdowa po Januszu Krupskim, kierowniku Urzędu ds. Kombatantów i Osób Represjonowanych, tłumaczy, że udzieliła poparcia dla listu otwartego po tym, jak zwróciła się do niej z takim pomysłem Ewa Komorowska. - Nie byłam na spotkaniu, potwierdziłam mój podpis telefonicznie. Dowiedziałam się, że list był redagowany wspólnie przez trzydzieści parę osób z dwudziestu kilku rodzin. Zgodziłam się go podpisać, ponieważ wydawało mi się to dobrym pomysłem, żeby rodziny się zjednoczyły - zaznacza.

To nie jest sprawa do rozgrywek politycznych

Joanna Krupska nie ukrywa jednak, że ma też pewne wątpliwości. - Jest takie poczucie, że przeżyliśmy tragedię, która nas połączyła, dlatego uznałam, że ten pomysł może być cenną inicjatywą. Jeśli natomiast spowoduje on podział wśród bliskich ofiar, to uważam, że nie ma on sensu - uważa. I zaznacza, że do tej pory nie poznała żadnych szczegółów związanych z planowaną pielgrzymką.

Nasza kolejna rozmówczyni nie chciała komentować całej sprawy, choć nie podpisała się ostatecznie pod listem, mimo że zapraszano ją na spotkanie. Uważa, że jakiekolwiek deklaracje oznaczałaby opowiedzenie się za którąś opcją polityczną, a ona chce tego uniknąć. Część rodzin, z którymi kontaktował się "Nasz Dziennik", w ogóle nie chciała komentować listu i przebiegu spotkania. Jak powiedział jeden z naszych rozmówców, z góry było ustalone, kto po spotkaniu udzieli wywiadu oczekującej pod drzwiami ekipie TVN. Właśnie ta stacja od samego początku przedstawiała inicjatywę bardzo entuzjastycznie.

Są już plany przeniesienia krzyża

Jak zauważa Andrzej Melak, brat Stefana Melaka, przewodniczącego Komitetu Katyńskiego, na miejscu katastrofy w Smoleńsku są już krzyże ustawione tam z odruchu serca przez Polaków i Rosjan. Stąd pomysł przeniesienia krzyża ustawionego tuż po katastrofie Tu-154M przez harcerzy pod Pałacem Prezydenckim, symbolu tak ważnego dla milionów Polaków, jest na rękę Kancelarii Prezydenta. Idea natychmiast zyskała aprobatę Bronisława Komorowskiego, który nie chce, by pod Pałacem stał krzyż.

Z kolei Magdalena Merta, wdowa po wiceministrze kultury Tomaszu Mercie, zaznacza, że trudno byłoby się sprzeciwiać takiej inicjatywie, gdyby wyszły z nią osoby, które krzyż przed Pałacem Prezydenckim postawiły. Natomiast osobiście przychyla się do pozostawienia krzyża przed Pałacem, ewentualnie wmontowania go w monument. Małgorzata Wassermann, córka Zbigniewa Wassermanna, ministra koordynatora służb specjalnych w rządzie PiS, podkreśla, że ani ona, ani większa część rodzin w ogóle nie zostały uprzedzone o tej inicjatywie i spotkaniu. - Nie wiedzieliśmy, że są takie plany. Zgadzam się z opinią, że cała sprawa mogła być już przygotowana wcześniej, ponieważ z tego co wiem, są już sformułowane plany, jak ma wyglądać samo przeniesienie krzyża. Nie rozumiem, dlaczego tylko 28 rodzin zostało zaproszonych, dlaczego reszta rodzin nie została o tym poinformowana. Wiemy o inicjatywie z mediów - dodaje.

Jak zauważa Wassermann, rodziny wymieniały między sobą adresy e-mail, więc byłaby możliwość - gdyby była również wola - aby wszystkie rodziny dowiedziały się o spotkaniu. Zapewnia jednocześnie, że jej rodzina nie przyłączy się do apelu o przetransportowanie krzyża do Smoleńska, ponieważ miejsce tego krzyża jest tam, gdzie go Naród postawił. - To jest symbol pamięci i pomysł przeniesienia go odbieram jako sygnał, że dla tego konkretnego znaku nie ma już w Polsce miejsca. Dla nas to nie jest walka o krzyż, tylko walka o pamięć - dodaje Małgorzata Wassermann.Pytana o powtórny wyjazd do Smoleńska, Małgorzata Wassermann stwierdziła, że po tym, co przeżyła w Moskwie podczas identyfikacji ciała ojca, nie chciałaby odwiedzać ponownie Rosji. Dla niej byłaby to kolejna trauma.

O to, czy taki lot byłby dla rodzin czymś dobrym, zapytaliśmy psycholog Agnieszkę Szeptuch. Jej zdaniem, żałobę każdy odczuwa indywidualnie i nie należy narzucać nikomu sposobu jej przeżywania. - Jeśli ten wyjazd będzie dla rodzin ukojeniem bólu, to może być on cenny. Z drugiej strony należy starać się zrozumieć również te osoby, które nie chcą wyjeżdżać na pielgrzymkę i pragną przeżywać żałobę inaczej. Trzeba pamiętać, że to, jak człowiek rozumie żałobę, jest sprawą głęboko indywidualną i intymną - uważa psycholog.

Podczas spotkania nie ustalono, jakim dokładnie środkiem transportu pielgrzymka dotrze do Smoleńska. Podjęto natomiast decyzję, że każda z rodzin koszty pielgrzymki będzie musiała pokryć z własnej kieszeni, aby nie było podejrzeń, że sprawa jest w jakimś sensie sterowana. Co ciekawe, jest to pierwsza błyskawicznie skomentowana przez prezydenta Bronisława Komorowskiego inicjatywa związana z krzyżem sprzed Pałacu Prezydenckiego. W tym miejscu można też zapytać, dlaczego prezydent osobiście nie poleci do Smoleńska 10 października? Poza tym zaskakuje bardzo bliski termin pielgrzymki - już za miesiąc rodziny mają dotrzeć do Smoleńska, co wskazywałoby na to, że plany wyjazdu powinny być już przygotowywane. W kontekście ostatnich wydarzeń mających znamiona celowej eskalacji konfliktu wokół krzyża sprzed Pałacu Prezydenckiego cała sprawa spotkania i listu, według części rodzin, które nie zostały zaproszone na to spotkanie, ma na celu wywołanie podziału wśród rodzin, które nie przestają pytać: co się stało 10 kwietnia na lotnisku Siewiernyj.
Paulina Jarosińska, Adam Białous

_________________
http://www.solidarni.waw.pl
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Pawel
Weteran Forum


Dołączył: 10 Sty 2009
Posty: 438

PostWysłany: Sro Wrz 15, 2010 8:03 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Chce się powiedzieć : ''Cała Polska broni Krzyża ... a ''elyty'' w purpurach sprzedają się za ,,miskę soczewicy''.
-------
Kuria przypomina księdzu Małkowskiemu o zakazie publicznej działalności

Ksiądz Stanisław Małkowski usłyszał ultimatum od Kurii Warszawskiej: przestaniesz przychodzić pod krzyż przed Pałacem Prezydenckim albo otrzymasz suspensę - dowiedział się portal Fronda.pl.

Ksiądz Stanisław Małkowski otrzymał zakaz modlenia się pod Pałacem Prezydenckim. Kilka dni temu został on wezwany do Kurii Warszawskiej, gdzie usłyszał ultimatum: koniec modlitw pod krzyżem albo upomnienie kanoniczne, a potem suspensa.

Motywem tej decyzji, zdaniem księdza Małkowskiego, było wezwanie, by oddzielić krzyż od polityki. Z apelem takim wyszedł ostatnio abp Kazimierz Nycz. - To jest równoznaczne z powiedzeniem, że należy odłączyć politykę od krzyża. A to oznacza odłączyć ją od Chrystusa, sensu i od prawdy oraz powierzyć ją złoczyńcom, jak ma to miejsce teraz – tłumaczy ksiądz Małkowski portalowi Fronda.pl. Przedstawiciele Kurii podkreślali, że rola Małkowskiego wybiega dużo dalej poza posługę duszpasterską, że jego manifestacje niczemu nie służą. Ksiądz przyznaje, że w rozmowie z nim posługiwano się retoryką podobną do czasów PRL.

Ksiądz Małkowski w rozmowie w Kurii przypominał, że w czasie Polski Ludowej, gdy jego zaangażowanie w życie publiczne było dużo większe, nikt go nie straszył suspensą. - Usłyszałem, że się zafiksowałem w stanie wojennym, jakby on wciąż trwał. Tymczasem przecież mamy wolną Polskę, pluralistyczną i demokratyczną, w której ludzie dokonują wyborów. Jak się to komuś nie podoba, to trudno – wspomina ksiądz Małkowski.

- Sprawa jest kuriozalna. Powinienem teraz prosić o audiencję u księdza Arcybiskupa lub wysłać do niego list, zapytać o artykuł prawa kanonicznego, na mocy którego zabroniono mi się modlić – mówi ksiądz i dodaje, że suspensę można otrzymać, jeśli się popełni jakiś występek. - Czy przestępstwem jest modlitwa przed krzyżem? - pyta retorycznie.

Ksiądz Stanisław Małkowski tłumaczy, że po raz pierwszy przyszedł pod Pałac na zaproszenie wiernych, którzy modlili się przy krzyżu. Wtedy umówił się, że będzie się starał przychodzić wieczorem na modlitwy. Zaznacza, że ostatnio zaczęli tam przychodzić również inni duchowni, regularnie pojawia się salezjanin, ojciec Jacek. Jak zaznacza ksiądz Małkowski, o. Jacek oraz on zostali ostatnio nazwani przez biskupa Pieronka terrorystami, których należy usunąć siłą. - Na razie abp Nycz nie wzywa do rozwiązań siłowych, ale suspensa uniemożliwi mi jakąkolwiek pracę duszpasterską – tłumaczy ksiądz Małkowski.

Decyzja o zakazie modlenia się pod krzyżem nie dziwi w zupełności Kanclerza Kurii Warszawskiej, księdza Grzegorza Kalwarczyka. - Już od stanu wojennego ma on zakaz publicznego występowania i wypowiadania się na uroczystościach – tłumaczy ksiądz Kanclerz. Dodaje, że ksiądz Małkowski ma pozwolenie na pomaganie w pogrzebach na Cmentarzu Północnym. - On powinien się skupić na tym, co mu powierzono. To jest kochany człowiek, ale czasami przesadza – dodaje w rozmowie z Frondą.pl.

- Już dawno jego duszpasterstwo zostało ograniczone do posługi przy parafii Świętego Ignacego Loyoli, która znajduje się przy Cmentarzu – dodaje. Na pytanie, czy odbyło się spotkanie, podczas którego postawiono ultimatum księdzu Małkowskiemu, Kanclerz odpowiada: niewykluczone. - Pewnie mu przypomnieli o zakazie, który go obowiązuje od dawna – mówi i zaznacza, że zakaz ten nie obejmuje modlenia się, tylko wypowiadania się publiczne. - On bierze udział w polityce, która się dzieje przy krzyżu. Ciągle się mówi, żeby Kościół nie mieszał się w politykę, a ksiądz bierze w tym udział wbrew biskupowi – mówi ksiądz Kalwarczyk. Kanclerz zaznacza, że pod Pałac Prezydencki nie chodzi, więc nie wie, jak ksiądz Małkowski zachowuje się podczas swojej obecności przy krzyżu. Zaznacza jednak, że do Kurii przychodzi wiele maili od ludzi oburzonych tym, co ksiądz Małkowski mówi. - Cała sprawa nie jest wyssana z palca – kwituje ksiądz Grzegorz Kalwarczyk.

Stanisław Żaryn

http://fronda.pl/news/czytaj/kuria_przypomina_ksiedzu_malkowskiemu_o_zakazie_publicznej_dzial

---------------------
www.solidarni.waw.pl
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Jerry
Weteran Forum


Dołączył: 13 Paź 2006
Posty: 396

PostWysłany: Czw Wrz 16, 2010 8:05 am    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Służby POstkomoruskiego aresztowały w nocy krzyż Smoleński. Słów brakuje żeby wyrazić swoje uczucia. Teraz pewnie ześlą go do Moskwy a Putin wyda na niego stosowny wyrok.
_________________
W CZASACH POWSZECHNEGO FA?SZU PISANIE PRAWDY JEST CZYNEM REWOLUCYJNYM.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
TOMEK
Weteran Forum


Dołączył: 18 Paź 2007
Posty: 258

PostWysłany: Sro Wrz 22, 2010 3:37 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

http://www.naszdziennik.pl/index.php?dat=20100922&typ=my&id=my11.txt

Nie rozdzielają patriotyzmu od religijności. Obronę krzyża i wartości chrześcijańskich łączą z modlitwą za Ojczyznę i ofiary tragedii smoleńskiej

Z miłości do Boga i Ojczyzny

Choć od katastrofy pod Smoleńskiem minęło już ponad pięć miesięcy i choć usunięto Krzyż Pamięci, wiele osób wciąż przystaje przed Pałacem Prezydenckim na chwilę modlitwy i refleksji. Dla wielu z nich obecność tutaj to możliwość wyrażenia swojego buntu i sprzeciwu wobec szydzenia z wiary, krzyża, patriotyzmu, deptania wszystkiego, co najważniejsze.

"Obrońcy krzyża" - tak określane są osoby zbierające się na modlitwę przed Pałacem Prezydenckim. Miano to w wielu mediach funkcjonuje jak obelga. Utrzymany w aroganckim tonie przekaz ilustruje zazwyczaj obraz starego, schorowanego człowieka z dużym różańcem w dłoniach. Dla czołowych mediów - synonim wstecznictwa i obskurantyzmu.
Teraz, gdy krzyż sprzed Pałacu Prezydenckiego został usunięty, wiodące środki przekazu tym bardziej nie rozumieją lub też nie chcą zrozumieć motywów, dla których ludzie ciągle tam przychodzą, aby się pomodlić.

Ich motywy

- Zrobiłem te krzyże, ponieważ krzyż, który stał przed Pałacem Prezydenckim, został ukradziony - mówi pan Czesław, z zawodu rzeźbiarz i stolarz. W piątkowy wieczór na Krakowskie Przedmieście przyniósł 96 drewnianych krzyży i rozdał je modlącym się. - Ludziom, którzy zginęli, należy się pamięć, tym bardziej że była to elita Narodu Polskiego - uważa. Modlitwa za dusze ofiar katastrofy, żądanie wyjaśnienia prawdziwych okoliczności tragedii i godnego upamiętnienia - to najczęstsze motywy, dla których ludzie wciąż zbierają się przed Pałacem Prezydenckim. Modlący się tam wskazują jednak na jeszcze jedno wydarzenie, a właściwie jego skutki, które miały wpływ na ich decyzję o przyjściu w to miejsce i na intencje, w jakich się modlą. Chodzi o wypowiedź prezydenta Bronisława Komorowskiego dotyczącą zabrania krzyża z Krakowskiego Przedmieścia, która niejako dała przyzwolenie na atakowanie wiary, krzyża i modlących się pod nim. - Będąc tutaj, daję świadectwo wierze - twierdzi pan Adam, z wykształcenia ekonomista. - Jesteśmy tutaj jako patrioci i katolicy - zaznacza z kolei pani Kinga. - Polska jest krajem katolickim, a my, modląc się tutaj, nie robimy nic złego - dodaje. Zdaniem pani Małgorzaty, w Polsce dąży się do całkowitej laicyzacji życia społecznego, podobnie jak dzieje się to już w wielu krajach europejskich. - Nie chcemy żyć w takim kraju. Europę trzeba nawrócić - podkreśla. Stąd troska o Polskę.

- Modlimy się, żebyśmy mogli żyć w prawdziwie wolnym kraju - mówią państwo Joanna i Leonard. Ich zdaniem, niewyjaśnione śledztwo, decyzje premiera i prezydenta eskalujące konflikt wokół krzyża są smutne i bulwersujące. - W kontekście ostatnich wydarzeń mamy wrażenie, że nie jesteśmy krajem w pełni niepodległym - konstatuje z goryczą pani Joanna.

Jeden kraj, różne światy

Dla wielu osób obecność tutaj to możliwość wyrażenia swojego buntu i sprzeciwu. Wobec czego? - Wobec bezczeszczenia krzyża - odpowiada pani Justyna, z zawodu psycholog. - W sytuacji, kiedy krzyż jest obrażany i wyśmiewany, każdy katolik powinien stanąć w jego obronie. W obronie samego Chrystusa - podkreśla. Niektórzy nie chcą się zgodzić na fałsz i obłudę, jaką obnażyła katastrofa z 10 kwietnia. - Przez pięć lat para prezydencka była opluwana przez polityków partii rządzącej i media - oburza się pani Bożena. - Potem nagle okazało się, że znalazły się piękne fotografie, padło wiele pięknych słów pod ich adresem.
- Przychodzę przed Pałac Prezydencki, bo krzyż to prawda - wyznaje z kolei pani Kamila, psychoterapeutka. - Chcę dać świadectwo, że jestem, pamiętam i nie godzę się na to, co się dzieje w Polsce. Wcześniej nie reagowałam, kiedy ktoś mnie wyśmiewał za moje poglądy, ale teraz mówię głośno: Nie! - dodaje zdecydowanie. Pani Ewa, która na co dzień pracuje w firmie odzieżowej, przychodzi na Krakowskie Przedmieście z podobnych motywów. - Kiedy wcześniej obrażano prezydenta, odczuwałam dyskomfort, że my, jako Polacy, nic nie robimy. Teraz chcę zamanifestować swój sprzeciw wobec sytuacji, gdy rząd walczy z pamięcią o ofiarach katastrofy smoleńskiej - mówi.

Większość naszych rozmówców, szczególnie tych młodszych, woli nie podawać nazwiska. Nie wynika to bynajmniej z braku odwagi. Tę udowadniają co wieczór, gdy gromadzą się w centrum Warszawy i otwarcie demonstrują wiarę oraz patriotyzm. Jak argumentują najczęściej - nie chcą stracić pracy.

Pani Kamila twierdzi, że odkąd otwarcie wyraża swoje przekonania, okazało się nagle, że pomiędzy nią a jej niektórymi przyjaciółmi powstała barykada nie do pokonania. - Znaliśmy się piętnaście lat, jestem nawet matką chrzestną ich dziecka, a mimo to nasze relacje zostały przerwane - opowiada z niedowierzaniem. - Tak jakbyśmy żyli w dwóch różnych światach... - dodaje. Czasem zdarza jej się dyskutować ze znajomymi, którzy również są katolikami, na temat sprawy krzyża na Krakowskim Przedmieściu: - Niby dobrzy ludzie, ale zieją taką nienawiścią, że nic do nich nie trafia.

Młodzi, uformowani

Wiele z napotkanych przed Pałacem Prezydenckim osób to ludzie młodzi i wykształceni. Ich obecność nie jest odruchem wywołanym nietrwałymi emocjami. Postawa, jaką tu prezentują, wynika z przekonań, które kształtowały się w nich dużo wcześniej. - Pod krzyż przyprowadziły mnie doświadczenia związane z wiarą oraz mój system wartości, w którym zostałam wychowana - twierdzi pani Justyna. Pani Dorota, pracująca jako asystentka w przychodni stomatologicznej, należy do Stowarzyszenia Apostołów Bożego Miłosierdzia "Faustinum". Mówi, że jej życie zmieniło się jedenaście lat temu, podczas pielgrzymki Ojca Świętego Jana Pawła II do Ojczyzny. - Byłam wprawdzie osobą wierzącą, ale wtedy moja wiara stała się dużo żywsza i głębsza. To tak, jakbym została na nowo nawrócona - opowiada. Wtedy również pojawiła się w niej większa troska o dobro Polski. Swoją obecnością pani Dorota spłaca swoisty dług. - Jestem Bogu wdzięczna za wszystkie łaski, jakie w tym czasie otrzymałam. Nawet jeśli często obecność tutaj jest dla mnie dużym wysiłkiem i poświęceniem - przyznaje.

Pani Kamila urodziła się w rodzinie, dla której Bóg, Honor i Ojczyzna to nie były puste słowa. - Niewyjaśniona katastrofa pod Smoleńskiem wstrząsnęła mną i jeszcze bardziej zmobilizowała. Polska tyle razy była zdradzana i tak wiele osób oddało za nią życie, że swoją obecność tutaj traktuję jako obowiązek. Jestem to winna Ojczyźnie - wyznaje. Pan Adam z domu wyniósł szacunek dla starszych. Bardzo boli go, że starsi ludzie są tu, na Krakowskim Przedmieściu, popychani i obrażani. Na początku jego obecność była wyrazem sprzeciwu wobec tego rodzaju sytuacji. Tu też rozpoczął się proces pogłębienia jego religijności. - Oddałem się Panu Bogu, Jego prawom i Jego woli, ponieważ tych praw nikt nie jest w stanie podważyć.

Koniec, a może początek?

- Przyjście na modlitwę przed Pałac Prezydencki traktuję jako rekolekcje lub pielgrzymkę - przyznaje pani Hortensja, nauczycielka wychowania fizycznego. Nie ona jedna. Pani Ewa uważa, że efektem wielu godzin spędzonych na modlitewnym czuwaniu jest przewartościowanie spraw, które dawniej wydawały się ważne, jak chociażby kwestie materialne. - To powrót do Pana Boga i chrześcijańskich wartości - uważa. Pan Adam przekonuje, że to miejsce i dawanie świadectwa wierze pomogło mu wyzwolić się z wielu słabości, które wcześniej były jego bolączką: - W tej chwili żyje mi się dużo lepiej. Wierzę, że to łaska Ducha Świętego - mówi z przekonaniem. Zwraca też uwagę, że Krakowskie Przedmieście stało się miejscem spotkań Polaków wyznających ten sam system wartości. Przed 10 kwietnia wydawało się im, że są sami. - Tu się spotkaliśmy i okazało się, że są nas tłumy - cieszy się pan Adam. Czy nie zniechęca ich usunięcie krzyża sprzed Pałacu Prezydenckiego? - Nareszcie będzie spokój - tak samo myśleli faryzeusze po ukrzyżowaniu Chrystusa. A to był dopiero początek - konkluduje pani Hortensja.
Bogusław Rąpała

_________________
http://www.solidarni.waw.pl
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
TOMEK
Weteran Forum


Dołączył: 18 Paź 2007
Posty: 258

PostWysłany: Pią Wrz 24, 2010 9:07 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

http://www.blogpress.pl/node/5793

Bronisz krzyża? - to do psychuszki!

Bernard, pt., 24/09/2010 - 12:19

Zatrzymano starszego mężczyznę, pana Jana Kossakowskiego. Przewieziono go do szpitala psychiatrycznego i tam zatrzymano wbrew jego woli. Czy brak miłości do partii miłości też jest schorzeniem? Schizofrenia bezobjawowa?

Poniżej relacja Mirki zamieszczona na blogu obrońców krzyża:
Mirka: Jest nas tu pięcioro Obrońców Krzyża, łącznie z Ewą, która ma pełnomocnictwo. Rozmawialiśmy w sprawie pokazania nam i skserowania dokumentacji. Powiedziano nam, ze nie wiadomo czy ją dostaniemy przed poniedziałkiem, bo nie ma dyrektora, który musi ja podpisać. Panu Janowi zabrano telefon.

Pan Jan: Gdy przyjechała karetka tracznicy powiedzieli jej obsłudze, że jestem psychicznie chory i należy mnie natychmiast zawieźć do szpitala psychiatrycznego. Obsługa karetki powiedziała w szpitalu, że skierowała mnie policja jako niebezpiecznego dla otoczenia.

Dziś pielęgniarka zaprowadziła mnie, jak powiedziała, na badanie. Rozmawiał ze mną jeden profesor i ordynator. Zaczęli od pytania co tam robiłem na Krakowskim Przedmieściu. Wyjaśniłem, że w papierach jest nieprawda, bo nie bywam tam od 10 kwietnia tylko od sierpnia i nigdy nie rozdawałem żadnych ulotek. Powiesiłem tylko zdjęcie Prezydenta na drzwiczkach skrzynki z jakimś urządzeniem elektrycznym i położyłem pod nim kwiaty i byłem oburzony jak to zdjęcie zaczęto zdzierać i próbowałem to uniemożliwić chwytając za rękę pracownika ministerstwa, który zdzierał to zdjęcie.

Rozmowa zeszła na temat Krzyża, katastrofy i ogólnej sytuacji politycznej. Skłonili mnie do tego bym powiedział co myślę. Miedzy innymi stwierdziłem, że według mnie to nie była katastrofa, ale zamach. Zaczęli to kwestionować, oraz wszystkie inne moje wypowiedzi, stwierdzać, że to tylko moje prywatne opinie.

Następnie oświadczyli mi, że jeżeli podpiszę trzy dokumenty to mnie szybko wypuszczą. Te dokumenty to: zgoda na zrobienie encefalografu, zgoda na tomografię mózgu oraz zgoda na badanie psychologiczne (narysuje pan kilka rysuneczków).

http://wobroniekrzyza.wordpress.com/2010/09/24/relacja-telefoniczna-mirki-i-jana-kossakowskiego-z-dnia-24-wrzesnia-z-godz-12-22/
------------------------------------------
Relacja Mirki o pobycie pana Jana w szpitalu – 24.09 (relacja z godz. 20tej)
Wrzesień 24, 2010 Autor: wobroniekrzyza

Pani Mirka była dziś kilka godzin w szpitalu. Pan Jan czuje się na tyle dobrze, na ile może czuć się człowiek przymusowo zamknięty w szpitalu psychiatrycznym. Jest pogodny, spokojny. Pozdrawia wszystkich Obrońców i dziękuję za modlitwy.

Panu Janowi nie przekazano kopii dokumentacji. Obiecywano, że będzie ona dostępna, odsyłano do sekretariatu, gdzie powiedzieli, że jest w kancelarii, kancelaria zaś była zamknięta. Ostatecznie powiedziano, że kopii nie będzie, dopóki nie podpisze dyrektor szpitala. Dyrektor zaś jeszcze nie podpisał!

Rano pan jan złożył w sekretariacie upoważnienie do odebrania jego pieniędzy z depozytu. Ponoć rzeczy i pieniądze z depozytu można tam odbierać tylko we wtorki i piątki. Jednak pieniędzy mu nie oddano. Gdy zadał pytanie dlaczego nie otrzymał własnych pieniędzy, dostał odpowiedź, że jest to wynik zaniedbania i przeproszono go za to (sic!).
Na pytanie zadane przez pana Jana Ordynatorowi – jak długo jeszcze będzie przetrzymywany – dostał odpowiedź: „zadecyduje o tym sąd”.
W szpitalu miało miejsce bardzo wymowne zdarzenie: Przyszły dziennikarki z gazety Polskiej, przyszła tez pani Ewa Stankiewicz. Pani Stankiewicz zaczęła nagrywać i filmować wywiad z panem Janem. Prawdopodobnie ktoś z personelu natychmiast zawiadomił p. Ordynator, bo w krótkim czasie pojawiała się na sali chorych. Stanowczo zakazała pani Stankiewicz robienia wywiadu. P. Stankiewicz chciała się dowiedzieć na jakiej podstawie zakazuje, wspomniała, że w szpitalu nigdzie nie ma oznakowania, że nie można filmować, nagrywać lub robić zdjęcia. Ordynator jednak zagroziła samcami i wyprosiła p. Stankiewicz. Wyproszono tez dziennikarki z Gazety Polskiej.
Pana Jana można odwiedzać w godz. 11- 18. Jednocześnie może wejść 5 osób. Ordynator chciała, by pan Jan zrobił listę znajomych, którzy mogą go odwiedzić. Pan Jan odmówił, motywując to tym, że ma za dużo różnych znajomych w Warszawie i w prowincji, by mógł wyszczególnić, kto będzie chciał go odwiedzić

http://wobroniekrzyza.wordpress.com/2010/09/24/relacja-mirki-o-pobycie-pana-jana-w-szpitalu-%e2%80%93-24-09-relacja-z-godz-20tej/

_________________
http://www.solidarni.waw.pl
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
TOMEK
Weteran Forum


Dołączył: 18 Paź 2007
Posty: 258

PostWysłany: Sob Wrz 25, 2010 9:38 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

http://www.blogpress.pl/node/5811

Rozmowa z Janem Kossakowskim

Cezary Czerwiński, sob., 25/09/2010 - 12:32

Jan Kossakowski znajduje się w szpitalu psychiatrycznym przy ul. Nowowiejskiej w Warszawie. Podczas rozmowy z dziennikarkami "Gazety Polskiej" opowiada, jak doszło do tego, że się w nim wbrew swojej woli znalazł i jak wygląda pobyt w szpitalu.

W środę 22 września około godziny 12 Jan Kossakowski pojechał na Krakowskie Przedmieście. Na małej tablicy ogłoszeń, która wisi na frontowej ścianie Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego, powiesił zdjęcia pary prezydenckiej, śp. Lecha Kaczyńskiego i jego małżonki. Poniżej zdjęć przyczepił pinezkami czerwoną różyczkę. Następnie odszedł na bok, żeby popatrzeć, czy ktoś tego nie będzie zrywał. Jak relacjonuje Kossakowski, z dziedzińca ministerstwa kultury przyszedł pracownik i zerwał wszystko, co pan Jan przyczepił na tablicy. Wtedy Kossakowski podszedł do niego i spytał, dlaczego to zrobił, na co mężczyzna odpowiedział, że tak kazał mu minister.

Kossakowski wdał się w rozmowę ze stojącymi obok tablicy strażnikami miejskimi, przekonując ich, że to miejsce było dobre, żeby powiesić zdjęcie zmarłej tragicznie pary prezydenckiej. Strażnicy odprowadzili następnie Kossakowskiego na drugą stronę ulicy, gdzie w około dziesięciu otoczyli go. Powiedzieli mu, że jest psychicznie chory i musi zostać zawieziony do szpitala. Wtedy też strażnicy zaczęli go szarpać (na dowód pokazał dziennikarkom sińce). Po jakimś czasie przyjechała karetka pogotowia oraz policja i zabrano go do szpitala.

Na izbie przyjęć lekarz dyżurny przeprowadził z Kossakowskim wywiad, podczas którego pan Jan opowiedział całe zdarzenie. Kossakowski, relacjonując pobyt wbrew swojej woli w szpitalu, twierdzi, że gdy chciano mu podać leki, a on się nie zgodził, przyszło dwóch sanitariuszy, unieruchomili go i na siłę dokonano iniekcji środka uspokajającego. Kossakowski utrzymuje, że nie wie na jakiej podstawie został zatrzymany na Krakowskim Przedmieściu, a następnie przewieziony i przetrzymywany w szpitalu. Na razie nie dysponuje żadnymi dokumentami, które zostały sporządzone w czasie jego przyjęcia i pobytu w szpitalu. Napisał prośbę o udostępnienie stosownych kopii, ale nie wie czy i kiedy je otrzyma.

Na koniec rozmowy powiedział, że stan jego zdrowia psychicznego jest zupełnie w porządku i w szpitalnej atmosferze czuje się fatalnie, a zachowanie osób, z którymi tam przebywa wpływają na niego bardzo źle. Chciałby jak najszybciej się stamtąd wydostać, ponieważ, jak twierdzi, niepotrzebnie się tam znalazł.

Oto cała rozmowa:

http://w458.wrzuta.pl/audio/3LueM4SnPFG/rozmowa_z_janem_kossakowskim

_________________
http://www.solidarni.waw.pl
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Strona Główna -> Dyskusje ogólne Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6  Następny
Strona 5 z 6
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz dołączać plików na tym forum
Możesz ściągać pliki na tym forum