Forum  Strona Główna

 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Komu potrzebna jest Polska?

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Strona Główna -> Dyskusje ogólne
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Jadwiga Chmielowska
Site Admin


Dołączył: 02 Wrz 2006
Posty: 3642

PostWysłany: Pon Sty 05, 2009 12:09 am    Temat postu: Komu potrzebna jest Polska? Odpowiedz z cytatem

Komu potrzebna jest Polska?

Felieton • Radio Maryja • 2008-04-10 | www.michalkiewicz.pl

Szanowni Państwo!
W ubiegłą sobotę, z okazji poświęcenia lokalu Oddziału Unii Polityki Realnej w Nowym Sączu i inauguracji Biblioteki im. Feliksa Konecznego, odbyło się również otwarte spotkanie z publicznością, poświęcone odpowiedzi na pytanie: komu potrzebna jest Polska?

Myślę, że zwłaszcza w obecnej sytuacji, warto zastanowić się nad odpowiedzią, bo można wyciągnąć z niej wiele wniosków, również politycznych. No dobrze; Polska – czyli co? Polska występuje w dwóch znaczeniach; jako kraj i jako państwo. Spróbujmy na początek spojrzeć na Polskę, jako na kraj. W tym znaczeniu Polska oznacza zarówno pewien obszar geograficzny, jak i pewien obszar historyczny i obyczajowy. Obszar geograficzny obejmuje krajobrazy, miasta, pory roku, zaś obszar historyczny i obyczajowy obejmuje naród.

Warto zwrócić uwagę, o czym zresztą kilkakrotnie mówiłem, ze naród, wbrew pozorom, nie oznacza wyłącznie generacji żyjącej aktualnie. Przecież to nie my stworzyliśmy Polskę. Myśmy ją już zastali , a to znaczy, że została zbudowana, właśnie jako przestrzeń historyczna i obyczajowa, przez pokolenia, które były tu przed nami. Nie będąc zatem twórcami Polski, jesteśmy tylko depozytariuszami dziedzictwa, które tak się właśnie nazywa. Jako depozytariuszom nie wolno nam wyzbywać się tego dziedzictwa, bo przyjmując ten depozyt, przyjmujemy jednocześnie na siebie obowiązek przekazania go pokoleniom, które przyjdą po nas, w stanie przynajmniej nie uszczuplonym, pod żadnym względem nie pogorszonym, a jeszcze lepiej – w stanie wzbogaconym. Ponieważ Polska jako kraj należy do wszystkich – minionych, obecnych i przyszłych pokoleń narodu, to jest chyba oczywiste, że pokolenie aktualnie żyjące nie ma prawa się go wyrzec.

Jak wspomniałem, na pojęcie kraju składa się przestrzeń geograficzna oraz przestrzeń historyczna i obyczajowa. Przestrzeń historyczna obejmuje tradycję, a więc – polskich królów, polskich bohaterów, polskich świętych, polskie zwycięstwa, chwałę i majestat Rzeczypospolitej, ale również – polskich zdrajców, polskie klęski i polską rozpacz. Tradycja bowiem jest niepodzielna i trzeba albo przyjąć ja w całości, albo w całości odrzucić.

Ale nie tylko sprawy publiczne, narodowe ona obejmuje. Obejmuje tez obyczaje, zwłaszcza te unikalne, które wyznaczają obszar naszej specyfiki – jak Wigilia Bożego Narodzenia, tłumy na cmentarzach w dzień Wszystkich Świętych, rocznice narodowe i sentymenty, ale przecież i uroczystości rodzinne, jak chrzty, czy wesela. Ważnym elementem przestrzeni obyczajowej jest również kuchnia, której smaki przechowujemy w pamięci od wczesnego dzieciństwa, aż po krańce życia. W nostalgicznym poemacie „Popiół i wiatr” Antoni Słonimski wylicza rodzaje wędlin, jakie można było przed wojną jadać w Warszawie i ekskuzuje się czytelnikom: „wybaczcie, że wyliczam te wszystkie frykasy lecz ojczyzna się składa także i z kiełbasy”. Otóż to!

Czy Polska jako kraj jest nam potrzebna? Żeby odpowiedzieć na to pytanie, spróbujmy wyobrazić sobie, że nie wiemy nic ani o polskich krajobrazach, ani o polskich królach, ani o polskich bohaterach, ani o polskich świętych, ani o polskich zwycięstwach, ani o polskich klęskach, ani o polskich zdrajcach, ani o naszych wrogach, ani o polskich obyczajach, o polskiej Wigilii, o widoku cmentarzy w dzień Wszystkich Świętych, ani o polskiej kuchni – i tak dalej. Nic o tych sprawach nie wiemy.

Jeśli w ogóle możemy sobie siebie w tym stanie wyobrazić, to przecież bylibyśmy jakimiś osobnikami bez właściwości. Na pewno nie bylibyśmy takimi, jakimi jesteśmy; nie bylibyśmy sobą. Wynika z tego, że Polska jako kraj, jest ważną, a może nawet najważniejszą częścią naszej tożsamości. Że my Polskę w siebie wchłaniamy tak dokładnie, że staje się ona częścią nas samych, ze przez jej pryzmat postrzegamy świat – właśnie jako Polacy. Więc nie wierzmy tym durniom, albo tym łajdakom, którzy próbują nam wmawiać, że to nieważne, że to zaścianek, że to parafiańszczyzna, że powinniśmy jak najszybciej z siebie to wszystko wyrzucić, jako coś wstydliwego. Dopiero wtedy – powiadają – zostaniemy Europejczykami, dopiero wtedy zostaniemy prawdziwymi światowcami. Tak jednak mogą mówić albo durnie, albo łajdacy.

Durnie – bo nie wiedzą, że wielki świat składa się właśnie z rozmaitych prowincji, z rozmaitych zaścianków i parafiańszczyzn, że właśnie ta różnorodność przesądza o jego urodzie i pobudza w nas ciekawość świata. Poza rozmaitymi prowincjami niczego innego na świecie nie ma. Durnie, którzy uważają inaczej, to nieszczęśliwi snobi, którzy sami nie wiedząc, kim są, muszą bez przerwy małpować kogoś innego. Właśnie małpować, to znaczy – imitować tylko zewnętrzne znamiona cudzej oryginalności, cudzej tożsamości – bo nie są ani sobą, ani tymi, których imitują. Niech Bóg nas broni, byśmy kiedykolwiek poszli w ślady durniów, bo tylko dlatego, że są durniami, to nie mogą w pełni zrozumieć, jak bardzo są nieszczęśliwi. O łajdakach nie wspominam, bo łajdacy wiedzą, że udzielają nam złych wskazówek, żeby doprowadzić nas do zguby.
Widzimy zatem, że Polska jako kraj jest nam potrzebna po prostu do życia tak samo, jak woda i powietrze. No dobrze – a Polska jako państwo? Po co nam jest potrzebne państwo?

Państwo jest organizacją, której istotą jest monopol używania przemocy. Pokazuje to, ze państwo jest z istoty organizacją groźną, ale w jego przypadku nie musi być to wadą, a może być zaletą. Przemoc państwa, jego siła, może i powinna być wprzęgnięta w służbę naszej wolności. Dlatego nie jest źle, że państwo jest organizacją groźną. Powinno ono bowiem wzbudzać strach u tych, którzy chcieliby nas naszej wolności pozbawić.

No dobrze, ale do czego właściwie potrzebna nam jest wolność? Żeby nie wdawać się w skomplikowane rozważania powiem krótko, ze wolność jest nam potrzebna do tego, żebyśmy mogli żyć po swojemu. Wolność nie gwarantuje, że życie „po swojemu” będzie mądre, szlachetne, pożyteczne i bogate. Wolność stwarza tylko taka możliwość, a resztę musimy wypełnić własnym działaniem.
Normalni ludzie na ogół bardzo cenią sobie możliwość życia po swojemu i z trudem pozwalają narzucać sobie obce formy życia – chociaż chętnie się uczą i wiele pożytecznych form dobrowolnie adaptują. Generalnie jednak cenią sobie wolność i często gotowi są ryzykować dla niej życie, a nawet je dla wolności poświęcać. Inaczej jest ze snobami. Ci wolności sobie nie cenią, bo nawet nie znają jej smaku, ponieważ sami nie wiedzą, kim są. Zresztą samo określenie „snob” mówi samo za siebie. Jest to skrót powstały ze zbitki dwóch łacińskich słów: sine nobilitate, to znaczy – bez szlachetności. Trudno wymagać, by ludzie bez szlachetności cenili sobie wolność, ale też nie można pozwalać na to, by ludzie bez szlachetności stawali na czele społeczeństwa, na czele narodu.
Ta przestrzeń wolności, którą ochrania nam państwo, jest, jak widzimy wartością bardzo cenną, a zatem państwo również jest nam potrzebne. Widzimy, że z tego punktu widzenia nie ma sprzeczności między krajem i państwem, a zatem – Polska jest nam potrzebna zarówno jako kraj, jak i jako państwo. Wydaje się, że poza durniami i łajdakami wszyscy to rozumieją. Dlatego właśnie taki wstrząs wywołuje w nas zamiar włączenia Polski do innego państwa – do Unii Europejskiej.
Jaka jest różnica między Polską, a Unią Europejską, która przecież też będzie państwem? Wskażę na jedną. Być może teraz ta gotowość jest trochę mniejsza, ale nawet i teraz wielu ludzi byłoby gotowych oddać życie za Polskę. Czy jest chociaż jeden, który oddałby życie za Unię Europejską?
Mówił Stanisław Michalkiewicz



Stanisław Michalkiewicz
www.michalkiewicz.pl

_________________
Jadwiga Chmielowska Przewodnicz?ca Oddzia?u Katowice i Komitetu Wykonawczego "Solidarnosci Walcz?cej"
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Konrad Turzyński
Moderator


Dołączył: 22 Wrz 2006
Posty: 580

PostWysłany: Pon Sty 05, 2009 1:31 am    Temat postu: Polska jest potrzebna pokojowi w Europie! Odpowiedz z cytatem

Polska jest potrzebna pokojowi w Europie!

http://jozefdarski.pl/5489-polska-jest-potrzebna-pokojowi-w-europie

Po jej rozkrojeniu ekspansja z zachodu i ze wschodu musiały znaleźć kompromis wzdłuż jakiejś linii demarkacyjnej. Jednak jego trwałość musiała być ograniczona, jak zwykle to bywa między rabusiami po podziale łupu. Za pierwszym razem upłynął wiek, zanim rabusie znaleźli się w przeciwstawnych sobie nawzajem koalicjach wojskowych, za drugim razem wystarczyło kilkanaście miesięcy. Gdy tylko zaczęła się pomiędzy nimi walka o zmianę owej linii demarkacyjnej, rozpętywała się wojna światowa, straszliwa dla większości Europy (i dla różnych krajów poza nią), a nie tylko dla Polski.

Znakomicie ukazał to (choć nie on to wymyślił, zresztą jako Polak mógłby narazić się na zarzut stronniczości) polski historyk i publicysta, Antoni Chołoniewski, pisząc oczywiście tylko o I wojnie światowej, bowiem II wojny miał szczęście nie dożyć (całość przytoczenia – kursywą, jego szczególnie istotna część – zaznaczona kolorem niebieskim, najistotniejsze miejsca w tym przytoczeniu – podkreśliłem):



Gwałtowne zniknięcie z mapy Europy wielkiego i zdolnego do życia państwa, które było pierwszorzędnym czynnikiem równowagi międzynarodowej nie mogło przejść bez pozostawienia głębokich po sobie śladów w ogólnym układzie stosunków. Zdławienie jego gorącej żądzy dalszego bytu wywołało szereg złowrogich skutków, które intencją niezdeprawowanej duszy przewidziała cesarzowa Maria Teresa, pisząc na akcie podsuniętym przez dyplomatów: „Placet – skoro tyle i tak wybitnych osobistości tego pragnie, lecz długo po mojej śmierci mścić się będą następstwa podeptania nogami tego, co poczytywano dotąd za sprawiedliwe i święte”.

Już w roku 1814 Telleyrand w nocie do Metternicha dał wyraz przekonaniu, że rozbiór Polski był przyczyną następnych wstrząśnień w Europie. Znakomity historyk niemiecki von Rotteck, którego po raz drugi tu zacytujemy, pisał przed laty dziewięćdziesięciu: „Upadek Polski oznajmił gromowym głosem cywilizowanemu światu całkowite obalenie równowagi, zwycięstwo przemocy, ma następnie zanik zupełny publicznego prawa. I jeżeli, według ciężko ważących słów Jana Müllera, „Bóg chciał wówczas obnażyć moralność wielkich, to przed myślicielem otwarła się wskutek tego ponura perspektywa na nieskończoną pełnię cierpienia i na straszliwy szereg przewrotów, które stały się nieuniknione, aby w życiu publicznym przywrócić stan prawny. Niech Europa drży przed skutkami, jakimi całemu systemowi politycznemu cywilizowanego świata zagraża zniszczenie państwa, przedzielającego trzy wielkie mocarstwa militarne”. (K. V. Rotteck _”Allgemeine Geschichte, Schlussbetrachtungen liber den Wiener Kongress”). Prorocze te słowa znalazły pełne grozy potwierdzenie. Dla głębiej patrzących umysłów staje się jasnym związek przyczynowy, jaki zachodzi między wielką zbrodnią międzynarodową z końca XVIII wieku a potworną katastrofą, którą świat przeżywa w chwili obecnej. W niedawno ogłoszonym dziele „The partition of Poland” stwierdza lord Eversley, że [u]pośrednią i daleką ale istotną przyczyną dzisiejszej wojny światowej jest rozbiór Polski.

Zbrodnia, dokonana na Polsce i kontynuowana systematycznie z całą świadomością popełnianego zła, odbiła się złowrogo na dziejach XIX wieku.[/u] Rozbiór Rzeczypospolitej stał się węzłem spajającym interesy mocarstw najbardziej wrogich zasadom wolności i wzmógł potężnie ich siłę materialną, wzmocniona zaś tym sposobem reakcja stała się klęską dla ludów, których usamowolnienie wstrzymała na lata. Gdy Koalicja państw autokratycznych powstała przeciw Wielkiej Rewolucji francuskiej, nie mogła tej koalicji przeciwstawić się Polska, której dawne tradycje wolnościowe, ustrój republikański i demokratyczny, oraz uznanie praw jednostki i władztwa narodu odpowiadały ideom, głoszonym przez rewolucję francuska. Napoleon, który ideały rewolucji wypaczył, ale najważniejsze jej zasady przyjął i torował im drogę przyznał w swoich pamiętnikach, że popełnił kardynalny błąd, nie wskrzeszając Polski. Po upadku Napoleona tworzy się na Kongresie Wiedeńskim między wspólnikami rozbiorów Polski sprzysiężenie, zwane „Świętym Przymierzem”, do którego przystąpiła następnie większość władców Europy, a które wyniósłszy do znaczenia najważniejszego organu instytucję tajnej policji, przez całe dziesięciolecia tłumi solidarnie drakońskimi środkami wszelki ruch wolnościowy, gdziekolwiek się przejawił. Usprawiedliwienie i sankcjonowanie zbrodni dokonanej na Polsce znieprawiły ponadto lub znieczuliły myśli i sumienia społeczne. Gdy „najbardziej ludzki naród”, według słów Micheleta, został, „wyrzucony z ludzkości”, mogła być postawiona jawnie i z całym cynizmem zasada, że w życiu międzynarodowym głos ma nie prawo moralne, lecz „prawo mocniejszego”, nie kodeks etyczny lecz pięść. Niewolnictwo i tyrania, narzucone tak wielkiemu narodowi, spopularyzowały idee gwałtu, co ułatwiło rządom despotycznym stosowanie tych samych metod wobec własnych społeczeństw.

Równolegle z tym jedne państwa i narody, obawiając się dla siebie losu Polski, zaczęły myśleć o wzmocnieniu swej sił zbrojnej, inne chciał ją jak najbardziej rozwinąć, aby móc również przy sprzyjających okolicznościach wyzyskać czyjąś słabość i rzucić się w wir polityki zaborczej, która tyle doraźnych korzyści przyniosła mocarstwom rozbiorowym.

To wszystko, nie mniej jak zarzewia antagonizmów, wywołanych podziałem polskiego łupu oraz nadmierny wzrost potęg, które dopiero na gruzach Polski – jak Rosja – doszły do późniejszego znaczenia, stały się pobudką do typowych w XIX wieku powszechnych zbrojeń.

„Rosja, rozporządzająca milionami niewolnego ludu – stwierdza prof. Wacław Sobieski – właśnie przez rozbiór Polski przysunęła swą granicę w samą głąb Europy i przysuwała się coraz bardziej w sam jej środek, bo jeszcze bliżej w roku 1815, i jeszcze bliżej po rozbiciu polskiej armii w roku 1831. W miejsce dawniej Rzeczypospolitej, która nie lubiła utrzymywać znacznych armii, występowała Rosja przerażająca wszystkich masami wojsk i przez to pobudzająca sąsiadów do baczności, do zbrojeń, do utrzymywania stałych armii. Rozbiór Polski był przyczyną tych zbrojeń i z innego jeszcze względu: wszak wszelki zabór wymaga pilnowania zajętych obszarów i okiełznania burzącej się ludności podbitej, a cóż dopiero tak zawsze za wolnością tęskniącej, jak polska”. Jakoż niemiecki pisarz wojskowy Maks Jähns („Heeresverfassungen und Völkerleben”) podaje, że zajęcie zachodnich obszarów Rzeczypospolitej wymagało powiększenia pruskich sił zbrojnych, i że tego powodu Fryderyk Wilhelm II utworzył w roku 1795 „eine Immediat-Millitar-Organisations-Kommissions”. Po ogólnym znużeniu wojnami napoleońskimi trzeba było nadal pilnować Polaków, którzy tylko czekali stosownej chwili, aby wybić się na wolność. Z piersi Mikołaja I wydarł się w roku 1831 okrzyk gniewu i zniecierpliwienia, że dla utrzymania w karbach tego narodu musi mieć w pogotowiu potężną armię i łożyć na nią ogromne koszta.

Posunięcie się Rosji w roku 1831 aż po Wisłę zaniepokoiło znowu Prusy, tak, że w tym samym roku nie odesłały, jak zwykle, połowy rekrutów po kilku tygodniach do domu, lecz ćwiczyły pełną, a więc podwójną ich liczbą przez dwa lata. Gdy niebawem wyłoniła się w Europie „zasada narodowości” i hasło zjednoczenia narodowego, które na nowo zelektryzowały Polaków, car Aleksander II kazał postawić na stopie wojennej cztery korpusy i wzmocnić załogi w Polsce kongresowej. To wywołało z kolei niepokój w Prusiech. Zabezpieczając się, regent pruski Wilhelm zmobilizował w roku 1859 armie, a następnie podwoił liczbę wojska stałego, przedłużył czas służby i zastosował bezwzględniej powszechny obowiązek wojskowy.

Oto uchwytne przykłady, jak rozbiór Polski w konsekwencji swej podsycał zbrojenia międzynarodowe.

„Pośrednie, dalekie lecz istotne” jak nazywa je lord Eversley, następstwo ujarzmienia wielkiego i żywotnego narodu – brzemię ”zbrojnego pokoju” – komplikując się z innymi czynnikami urosło z czasem do olbrzymich rozmiarów i przygniotło na długo kulturalną pracę wszystkich ludów Europy. Zbrojność jednego państwa podsycała zbrojność drugiego. Wywiązał się wyścig zbrojnego pogotowia. Najtęższa, najbardziej wartościowa społecznie część ludności oderwana została od zajęć twórczych. Wobec kolosalnego wzrostu budżetów wojskowych obniżyły się wszędzie wydatki i wkłady publiczne w rozwój kultury umysłowej, techniki, oświaty i higieny. Droga, którą upadek Polski niegdyś rozpoczął, a którą tak jasnowidząco scharakteryzował niemiecki historyk-myśliciel, doprowadziła do tego, że pod koniec okresu poprzedzającego wybuch wojny światowej sześć milionów ludzi w sile wieku, tych, którzy w gospodarstwie społecznym ważą najwięcej, stale znajdowało się bezczynnie pod bronią, a uzbrojenie i utrzymanie ich kosztem reszty ludności pochłaniało corocznie miliardowe sumy. Militaryzacja narodów wyładowała się na koniec w masowej rzezi, która zalała krwią Europę, w zniszczeniu wartości, na których wytworzenie składały się pokolenia. Kataklizm przerósł wszelką rachubę. Czterdzieści milionów ludzi stanęło pod bronią. Po czterech latach trwania strawiła wojna z górą trzysta miliardów mienia narodowego wszystkich krajów. Ofiary w ludziach wyniosły w tymże czasie okropną cyfrę ośmiu milionów zabitych, siedemnastu milionów rannych, pięć milionów inwalidów, nie licząc wzmożonej śmiertelności za frontem.

„Nieskończona pełnia cierpienia”, o której mówił Karol Rotteck, stała się faktem. Milionami piersi wstrząsnęło łkanie żałoby. Na gruzach zburzonych miast i wsi rozpostarła się pustka śmierci. Kultura materialna została gwałtownie wstecz cofnięta. Po obszarach bogatej i dumnej Europy stąpa głód, a wlecze się za nim widmo degeneracji całych pokoleń. Powszechny upadek rolnictwa zagroził kuli ziemskiej niedostatkiem na długie lata. Konieczności wojenne zażądały od wszystkich narodów takiej próby wytrzymałości, takiego wyrzeczenia się potrzeb ludzkich, jakich najbujniejsza wyobraźnia nie mogła przypuścić. Wszechwładza państwa wtargnęła do każdej szczeliny życia, gasząc ostatni szczątek swobody osobistej. Ubezwładnienie i zmechanizowanie jednostki osiągnął rozmiary snu fantastycznego. Człowiek, pozbawiony najdrogocenniejszego z darów przyrody, wolnej woli, stał się kółkiem potwornego mechanizmu, obracającym się bezdusznie w takt jego krwawych poruszeń.


Zachowawczy instynkt ludzkości, kurcząc się przed widmem powtórzenia się tej katastrofy, woła o rewizję ideologii, która do niej doprowadziła, woła o – trybunały rozjemcze, o kodeks karny międzynarodowy, któryby pod wspólną wszystkich egzekutywą ścigał w przyszłości każdą próbę zbrojnego gwałtu, jako zbrodnię podpalania świata, woła o prawo bytu dla zasad, któreby ohydę rzezi masowej wśród ludzi uczyniły na zawsze niepowrotnym upiornym wspomnieniem. To, co do niedawna głosili tylko „utopiści” i „marzyciele”, zjawia się coraz częściej na ustach najtrzeźwiejszych mężów stanu.

A teraz spójrzmy jeszcze raz za siebie! Oto w perspektywie przebytego czasu jaśnieje, tak niedawno jeszcze żywa, a w duszach polskich żyjąca dotąd, zniweczona brutalnie, przedziwna wielka republika, która wiele snów dzisiejszej umęczonej ludzkości przed wiekami już jawą uczyniła, która wśród powodzi absolutyzmu była dumną wyspą swobód, dla której państwo nie było celem, lecz środkiem, a celem był człowiek i jego rozwój, która nie uprawiała nigdy grabieży cudzych ziem i czuła odrazę do krwi przelewu, która decyzje o wydobyciu miecza przekazywała dojrzałej woli narodu, a nie podziemnej intrydze nieodpowiedzialnych i poza kontrolą publiczną działających zawodowych dyplomatów, która pojęcie słuszności w stosunkach międzynarodowych jako wartość realną traktowała, która „wielkimi” nazywała królów-budowniczych a nie królów łupieżców, która kazała uczyć młodzież, ze zdrada nie jest polityką a przemoc bohaterstwem, która łamała się chlebem wolności z innymi narodami i jednoczyła je pod hasłem równouprawnienia we wspólnym związku federacyjnym, która urzeczywistniła o całe wieki wcześniej od innych nie tylko wiele osiągniętych później postulatów postępu, ale i takie, które rodzą się dopiero w dreszczach przeczucia. I zważywszy te wszystkie duchowe wartości, które w dziedzinie zadań politycznych stworzył był i przeżył geniusz narodu polskiego. Zechciejmy – na tle potwornej rzeczywistości naszego czasu – ocenić, ile straciła ludzkość przez ubezwładnienie takiej jednostki narodowej, przez ubytek jej swobodnego współpracownictwa dla wspólnych celów.

Pomimo wszystkich potwornych fal barbarzyństwa, ludzkość podąża w kierunku coraz doskonalszych zasad współżycia jednostek i narodów. Ograniczając się do ciasnego kręgu obserwacji w czasie i przestrzeni, żyjąc zwłaszcza bezpośrednio pod obuchem rozkiełznanej siły pięści, łatwo ulec pesymistycznemu wrażeniu, iż społeczeństwo ludzkie, przy całym swym imponującym postępie w dziedzinie kultury umysłowej i technicznej, nie zmienia wcale swej głębszej istoty moralnej. Kto jednak ogarnia nie jakiś drobny wycinek dziejów, ale ich wielkie przestwory, ten nie może ani na chwilę wątpić, że także kultura etycznych podstaw życia posuwa się stale, acz wśród ciągłych wahań i odchyleń, ku wyższym stadiom rozwoju. Rozwój ten odbywa się linią spiralną. To wznosi się ku ideałowi wolności i braterstwa, jak w epoce, gdy lud francuski własnym upojony wyzwoleniem zapragnął nieść je całej Europie na ostrzu zwycięskiej szabli, jak później jeszcze, w okresie niezapomnianej wiosny ludów roku 1848. To znowu obniża swój pęd ku wyżynom, zakręca i na chwilę grzęźnie choćby w bagnie oświeconego zdziczenia, jak w dziesięcioleciach poprzedzających wybuch wojny światowej.

Lecz linia, spadając w dół, nie wraca do dawnego poziomu. Ponad wszelką wątpliwość może nas o tym przekonać doświadczenie ubiegłego stulecia, tj. tego okresu, na który przypada właśnie byt dziejowy narodu polskiego. Cały szereg światopoglądów, idei i odpowiadających im urządzeń prawnych, które nie tylko obowiązywały, ale uważane były za naturalne, jasne jak słońce i wiekuiście utrwalone, zniknęły z powierzchni życia, aby ustąpić miejsca nowym, doskonalszym. Ze stanowiska dzisiejszych pojęć patrzymy na nie jak na legendarne jakieś, nieprawdopodobne, przedpotopowe zjawiska.

W ciągu tego czasokresu rodziły się i marły całe pokolenia, w których wyobrażeniu było rzeczą zupełnie prostą, że człowiek człowieka kupował na targu i posiadał na własność, jak bydlę robocze. Dziś niewolnictwo jednostek znikło, i chociażby dialektyka chciała nam wskazywać na nowe, przeobrażone jego formy, to przecież odbyła się tu zasadnicza zmiana: spiralna linia społecznego i moralnego rozwoju wzniosła się niezaprzeczenie w górę. Przez długie wieki uchodziło za stan prawidłowy narzucanie siłą wierzeń religijnych.

W najoświeceńszych krajach Europy panowała zasada, że „poddany” ma te same wyznawać subtelności dogmatyczne, które trafiły do przekonania jego księciu. Najkulturalniejsze społeczeństwa dokonywały masowych mordów i wyniszczały się wzajemnie w głębokim przekonaniu, że czynią to „dla wiecznego zbawienia”. Dziś nie ma na kuli ziemskiej człowieka, któryby o tych rzeczach, tak niegdyś pospolitych, myślał inaczej, niż ze zgrozą, a idea wznowienia wojen religijnych mogłaby powstać już tylko w głowie szaleńca. Poprzez wieki cierpień ludzkość zdobyła sobie wolność sumienia i wzniosła się znowu wyżej. Tak samo naturalna, prostą i konieczną rzeczą jak niewolnictwo, jak handel ludźmi i jak przymus wyznaniowy był w przekonaniu całych generacji absolutyzm monarszy i nierówność poszczególnych warstw społeczeństwa wobec prawa i przywileje szlachty i poddaństwo chłopa. Lecz oto w krwawym trudzie osiągnięte zostały wyższe szczeble rozwoju: wolność osobista, obalenie przywilejów stanowych, równe prawo do wymiaru sprawiedliwości, współudział wszystkich warstw społeczeństwa w rządach.

Biorąc za podstawę te znane nam etapy przebytej drogi dziejowej, możemy bez obawy omyłki wysnuć z ujawnionych dotychczas tendencji dalszy kierunek rozwoju społeczeństw cywilizowanych. Kierunek ten zarysowuje się zresztą już dziś w postaci prądów, usiłujących się wcielić, lub nawet aktów częściowej ich realizacji. Idziemy niezaprzeczenie ku uznaniu prawa narodów do rozporządzania sobą, jako konsekwentnemu uzupełnieniu analogicznych i wcześniej dojrzałych praw człowieka – ku urzeczywistnieniu postulatu wspólnego kryterium moralnego dla całego obszaru życia. Niewolnictwo narodów musi być obalone, tak samo jak podwójna moralność, inna dla jednostek, inna dla istnień zbiorowych. W oczach naszych rodzą się nowe wielkie przezwyciężenia idei i urządzeń, długo uważanych za naturalne, niezmienne i konieczne. To uchwytne już dziś zjawisko, to dążenie do zdjęcia z życia dalszych krępujących je więzów, łącznie z całym dotychczasowym doświadczeniem historycznym, pozwala nam określić cel, do którego ludzkość zmierza z żelazną stanowczością pomimo wahań i wykolejeń. Tym celem jest WOLNOŚĆ, wszechstronna, pełna, doprowadzona do najszerszych możliwych granic, wolność miarkowana jedynie nakazem ograniczenia własnych pragnień bezpieczeństwem i swobodą poruszania się drugich.

Jest to zarazem, najogólniejszy kierunek myśli naszej, polskiej, od pół tysiąca lat skrystalizowanej myśli dziejowej.



Źródło: Antoni Chołoniewski, Duch dziejów Polski, fragment, więcej – zob.: http://www.abcnet.com.pl/node/1016.




W interesie Polski i całego kontynentu leży to, aby te dwa ogniska ekspansji, znajdujące się pod dwóch stronach Polski, były rozdzielone możliwie jak największym obszarem, nie należącym do strefy wpływów żadnego z nich. Najlepiej, aby cała "Shatter zone" (= "strzaskana strefa", jak geopolityka amerykańska już dość dawno temu nazwała terytorium środkowo-wschodniej Europy, poddawane w ciągu wieków ekspansji Stambułu, Wiednia, Berlina i Moskwy/Petersburga; w Polsce nazywano ten obszar "Międzymorzem", czasami precyzowano owe morza: "ABC") była związana z jakimś mocarstwem tak odległym, aby ono nie miało interesu współzawodniczyć z Niemcami, Rosjanami albo Turkami o ową strefę. Przedsięwzięcia takie jak rurociąg Odessa - Brody - Gdańsk albo tzw. tarcza antyrakietowa wpisują się w taką koncepcję.







Stanisław Michalkiewicz (10.04.2008)
1 http://www.youtube.com/watch?v=CA2DHEr_-kA
2 http://www.youtube.com/watch?v=FNFlvV_Xo4A

Janusz Korwin-Mikke (10.04.2008)
1 http://www.youtube.com/watch?v=Y-qQan3LG50
2 http://www.youtube.com/watch?v=etJMJYlqgqo

Wojciech Popiela (12.04.2008)
1 http://www.youtube.com/watch?v=IbicEK4567A
2 http://www.youtube.com/watch?v=9Z-gwahZc4Y


_________________
Konrad Turzyński [matematyk; teraz - bibliotekarz; uczestnik RMP (1980-81), dziennikarz ZR NSZZ "S" w Toruniu (1981), publicysta pod- i nad-ziemny (1978- ), współprac. ASME, "Opcji na Prawo" (2003-09) i Polskiego Radia (2006-08)]


Ostatnio zmieniony przez Konrad Turzyński dnia Wto Lis 29, 2022 1:11 pm, w całości zmieniany 7 razy
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email
Esse Quam Videri
Weteran Forum


Dołączył: 13 Sty 2008
Posty: 756
Skąd: Tczew

PostWysłany: Pon Sty 19, 2009 1:45 am    Temat postu: więcej o "shatter zone": Odpowiedz z cytatem

więcej o "shatter zone":



Berlin, Wiedeń Stambuł i Petersburg to cztery stolice stworzone pomiędzy Limes Sorabicus a „Rubieżą Waregów”, na obszarze środkowowschodniej Europy; wszystkie należą do organizmów państwowych, jakie do tej części kontynentu przeniknęły od zewnątrz, zza jej zachodniej bądź wschodniej rubieży, i czynnie uczestniczyły w podziale między siebie obszaru zawartego między obu rubieżami. […] Z wszystkimi tymi potęgami Rzeczpospolita zmagała się zbrojnie bądź tylko rywalizowała politycznie, pozostając osamotniona między ludami, które utraciły niezależność. […] Oglądany z szerszej, kontynentalnej perspektywy los zniszczonej przez rozbiory Rzeczypospolitej przestał by czymś wyjątkowym; rozbiory te stanowiły ostatni akt wielowiekowego procesu likwidacji niezależności narodowej państw tej części kontynentu europejskiego, które współczesna geograficzna literatura amerykańska obdarzyła terminem „The Shatter Zone” [G. East: The Concept of Political Status of the Shatter Zone, w: Geographical Essays on Eastern Europe, Bloomington 1961; s. 1-27]; w zależności od tego, które z bliskoznacznych odpowiedników czasownika „to shatter” zdecydujemy się przyjąć, otrzymamy: strefa ― rozbita, stłuczona, pogruchotana, roztrzaskana. Wymowa każdego z tych terminów jest jednoznaczna. (str. 135-137)

[…] cała ta Shatter Zone podzielona była między cztery domy panujące: Hohenzollernów, Habsburgów, Romanowych i sułtański. Na gruzach podzielonej Rzeczypospolitej, na ziemiach ujarzmionych narodów dojrzewać jednak poczęły zasadnicze sprzeczności interesów między zaborczymi państwami. [...] wszystko to złożyło sie na odzyskanie niezależności przez narody zamieszkujące pomiędzy dawną Limes Sorabicus i >>Rubieżą Waregów<<. [...] Tak przedstawia się interpretacja przestrzenna rozbiorów Rzeczypospolitej przeprowadzona w skali całej Shatter Zone. […] (str. 138-139)



GWOLI JASNOŚCI:
http://www.halat.pl/Europes_oldest_civilization_1.jpg Limes Sorabicus

http://pl.wikipedia.org/wiki/Grafika:Varangian_routes.png Szlak Wareski


[…] O rozbiorach Polski powiedziano, że ich skutki były katastrofą nie tylko dla Polski, lecz dla całej Europy. Trzy mocarstwa absolutyzmu oświeconego, które Rzeczypospolitą podzieliły między siebie, traktowały być może swój czyn jako dokonaną w imię filozofii oświecenia rozbiórkę przedzielającego je zmurszałego muru. Mur ten jednak okazał się konstrukcją nośną w gmachu równowagi europejskiej i gdy go zabrakło, pokojowy rozwój kontynentu raz po raz w tym właśnie miejscu doznawał poważnych pęknięć. Spór z początku stulecia […] o to, czy miejsce Polski w Europie jest „pomostowe”, czy „przejściowe”, okazuje się zależeć od tego, jaką strukturę przestrzenną reprezentuje sobą Polska. Jeżeli jest to struktura zdeterminowana przez rodzimy, piastowski system szlaków komunikacyjnych ― to taka Polska jest pomostem pomiędzy poszczególnymi rejonami Europy, podmiotem dziejów Europy, odgrywającym w tych dziejach indywidualną, niezależną rolę. Jeżeli natomiast jest to struktura przestrzenna narzucona przez wpływy obce ― zdeterminowana przez równoleżnikowe szlaki ekspansji „Drang nach Osten” ― to taka Polska jest wśród mocarstw Europy tworem przejściowym w zmaganiach przetaczających się przez ziemie polskie na osi wschód-zachód. Potwierdzeniem tego są porozbiorowe dzieje Polski. Złowrogi równoleżnikowy szlak wojen europejskich powstał dosłownie na „trupie” Polski, w wyniku rozbiorów pozbawiających państwo polskie niepodległości i wymazujących Polskę z mapy Europy. Szlak ten odtąd decydował o kształcie rozwiązań politycznych dyktowanych przez zwycięzców ziemiom polskim i narodowi polskiemu. […] Po okresie tym pozostała wielekroć powtarzana opinia Napoleona Bonapartego o wybitnych walorach strategicznych położenia Warszawy. Istotnie, na wojennym szlaku równoleżnikowym z Berlina na wschód, strzegąca przeprawy przez największą w Europie środkowej rzekę Wisłę, była Warszawa niezwykle ważnym punktem strategicznym. Te jej „walory” miały się potwierdzić we wszystkich prowadzonych na ziemiach polskich kampaniach wojennych XIX i XX wieku. […] (str. 285/286)


[…] Wojna światowa na terenie Europy Środkowej zakończyła się w sposób całkowicie nietypowy: załamaniem się obu stron walczących ― najpierw (w 1917 roku) państwa rosyjskiego, a następnie, jesienią 1918 roku, obu państw centralnych: Niemiec i Austro-Węgier. Wytworzyła się w tej części kontynentu swoista próżnia polityczna, stwarzająca złudzenie możliwości realizacji najbardziej nawet niezwykłych rozstrzygnięć terytorialnych. […] (str. 288)

[…] Rysunek 66 przedstawia rozwój koncepcji sieci autostrad niemieckich według programów z 1927 roku, a następnie już w Trzeciej Rzeszy: z 1933, 1934 i 1935 roku. Wymowa przebiegu tych tras autostrad na wschód od Nysy Łużyckiej jest jednoznaczna: w kolejnych programach spotykamy coraz bardziej wzmacniany układ tych dróg zgodny z trzema równoleżnikowymi pasmami tradycyjnej ekspansji „Drang nach Osten” w głąb ziem polskich. Trasy te, jak trzy macki, wybiegają z centrum dyspozycyjnego ― z Berlina. […] (str. 291)

Północna z tych autostrad, pomorska, stała się zresztą bezpośrednią przyczyną wybuchu II wojny światowej, kiedy Polska odrzuciła żądania niemieckie, wśród których poprowadzenie przez ówczesne polskie Pomorze eksterytorialnej autostrady z Berlina do Królewca stanowiło jeden z głównych postulatów strony niemieckiej. Najpierw Europa, a wkrótce reszta świata wciągnięte zostały do wojny, której zarzewie znajdowało się na równoleżnikowych szlakach ekspansji „Drang nach Osten” przez Polskę. (str. 294)


źródło:

Andrzej Piskozub, „Dziedzictwo polskiej przestrzeni. Geograficzno-historyczne podstawy struktur przestrzennych ziem polskich”, Ossolineum 1987


---------------------------------------------------------------------------------------------------------


Dlatego tak bardzo potrzebne jest zjednoczenie Międzymorza Bałtycko-Czarnomorskiego ― oto niektóre publikacje na ten temat z ostatnich 5 lat:



maj 2005 r.
Maciej Konarski, "Czy warto wracać do >>międzymorza<<"
http://www.psz.pl/tekst-1291/Maciej-Konarski-Czy-warto-wracaa-do-miedzymorza

maj-czerwiec 2006 r.
Tomasz Szczepański, "Międzymorze – zapomniana idea niezależności narodowej i stabilizacji regionalnej"
http://wolnemedia.net/?p=12658

sierpień 2008 r.
Marcin Wawrzyniak, "Międzymorze - koncepcja wiecznie żywa"
http://prawica.net/node/13388

listopad 2008 r.
Łażący Łazarz, "Strategia Polski! Głupcze! - Zniecierpliwiony obywatel odwala robotę za polityczne ciury"
http://niepoprawni.pl/blog/164/strategia-polski-glupcze-8211-zniecierpliwiony-obywatel-odwala-robote-za-polityczne-ciury

grudzień 2008 r.
Łażący Łazarz, "I STAŁO SIĘ. Prezydent Kaczyński i Premier Tusk realizują strategię Łażącego_Łazarza"
http://niepoprawni.pl/blog/164/i-stalo-sie-prezydent-kaczynski-i-premier-tusk-realizuja-strategie-lazacegolazarza

kwiecień 2010 r.
Adam Danek, "Inter Orientem et Occidentem"
http://www.legitymizm.org/intermarum;




zob. także wpisy na tutejszym forum, sygnowane podpisem "Esse Quam Videri", a dotyczące również z jednej strony ― pewnych aspektów zjednoczenia Międzymorza, zaś z drugiej strony ― zaborczości jego dwóch potężnych sąsiadów:


"Uratować oba języki łużyckie"
http://swkatowice.forumoteka.pl/viewtopic.php?p=9943#9943

"uzupełnienie ― progresizm = antypolonizm?"
http://swkatowice.forumoteka.pl/viewtopic.php?p=10440#10440

">>UNTER ALLES<<"
http://swkatowice.forumoteka.pl/viewtopic.php?p=14940#14940

">>Niemiec, Moskal nie osiędzie!<<"
http://swkatowice.forumoteka.pl/viewtopic.php?p=20459#20459







_________________
facet wyznaj?cy dewiz? Karoliny Pó?nocnej: Esse Quam Videri


Ostatnio zmieniony przez Esse Quam Videri dnia Pon Sty 13, 2014 9:37 am, w całości zmieniany 16 razy
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Servantes
Weteran Forum


Dołączył: 29 Paź 2006
Posty: 206

PostWysłany: Pon Sty 19, 2009 5:46 pm    Temat postu: Re: więcej o "shatter zone": Odpowiedz z cytatem

Esse Quam Videri napisał:
więcej o "shatter zone":

Andrzej Piskozub, „Dziedzictwo polskiej przestrzeni. Geograficzno-historyczne podstawy struktur przestrzennych ziem polskich”, Ossolineum 1987

[…] Rysunek 66 przedstawia rozwój koncepcji sieci autostrad niemieckich według programów z 1927 roku, a następnie już w Trzeciej Rzeszy: z 12933, 1934 i 1935 roku. Wymowa przebiegu tych tras autostrad na wschód od Nysy Łużyckiej jest jednoznaczna: w kolejnych programach spotykamy coraz bardziej wzmacniany układ tych dróg zgodny z trzema równoleżnikowymi pasmami tradycyjnej ekspansji „Drang nach Osten” w głąb ziem polskich. Trasy te, jak trzy macki, wybiegają z centrum dyspozycyjnego ― z Berlina. […] (str. 291)

Północna z tych autostrad, pomorska, stała się zresztą bezpośrednią przyczyną wybuchu II wojny światowej, kiedy Polska odrzuciła żądania niemieckie, wśród których poprowadzenie przez ówczesne polskie Pomorze eksterytorialnej autostrady z Berlina do Królewca stanowiło jeden z głównych postulatów strony niemieckiej. Najpierw Europa, a wkrótce reszta świata wciągnięte zostały do wojny, której zarzewie znajdowało się na równoleżnikowych szlakach ekspansji „Drang nach Osten” przez Polskę. (str. 294)

Warto też zwrócić uiwagę na geopolityczną wymowę decyzji PO w sprawie budowy dróg w Polse (jakże szybko i sprawnie ogłoszonej - też jeszcze przed expose Donalda Smile. Otóż zgodniez tm co Wybiórcza światu ogłosiła pod równie charakterystycznym hasłem "Schetynówka czyli rewolucja..."
http://www.gazetawyborcza.pl/1,82244,4624234.html napisał:

-Już do 2012 r. PO chciałoby połączyć w okolicach Świnoujścia drogę ekspresową S-3 z połączeniami drogowymi w Niemczech, planowaną przez PiS po 2014 r.

Pod nóż ma pójść droga ekspresowa S-74 przez obszary Kielecczyzny...

Jednak największe zmiany PO zaproponowała we wschodniej Polsce. Odłożone na później mają być drogi S-12 i S-17 do granicy z Ukrainą, które miały ułatwić kibicom przejazdy między stadionami. Odłożona ma być też budowa drogi ekspresowej S-19, polskiej części nowego międzynarodowego szlaku transportowego łączącego nowe państwa członkowskie UE - od Węgier po państwa nadbałtyckie i Helsinki.

Ponadto już do 2012 r. PO chciałby doprowadzić autostradę A2 z Warszawy do granicy z Białorusią...

Proponowane przez PO zmiany ułatwią tranzyt między południowymi Niemcami i Austrią a obwodem kaliningradzkim i państwami nadbałtyckimi.


Wymowa konsekwencji tych decyzji, nota bene podjętych w zadziwiajacym pośpiechu (pisane tuż PO wyborach - 9 listopada 2007), jest prosta:
Likwidowane są połączenia transportowe na osi północ - południe. Wzmacniana jest oś wschód-zachód, a dokładnie Niemcy - Rosja, poprzez lepszy dostęp do okręgu kaliningradzkiego (wraca stare: "korzytarz królewiecki" - tyle, że nie exterytorialny, przynajmniej na razie) i może na Białoruś.
Dobrze to widać na mapie:

Czyli Bałtowie, którzy satali murem za Polską w strategicznych dla nas kwestiach (Gazociąg Północny, rafineria w Możejkach, most energetyczny) wycinani są od połączenia z południem Europy - wszak budowane mają być połączenia z Niemcami.

Następuje wycięcie Ukrainy od szlaków transportowych na Zachód Europy - zatem likwiduje się infrastrukturę sojuszu gospodarczego Bałtów, Ukrainy i Polski i innych nowych państw UE: Bułgarii, Rumunii, a także torpeduje współpracę polityczną z Ukrainą i szerzej z Gruzją, Armenią. Osłabia to pozycję Polski, a jednocześnie służy koalicji rozysjko-niemieckiej, z której - jak wskazuje historia - nic dobrego na dłuższą mete nie może być ani dla Polski, ani dla Europy.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Esse Quam Videri
Weteran Forum


Dołączył: 13 Sty 2008
Posty: 756
Skąd: Tczew

PostWysłany: Pią Gru 02, 2011 9:13 am    Temat postu: Autostrada A2 to podporządkowanie Polski Niemcom Odpowiedz z cytatem

Autostrada A2 to podporządkowanie Polski Niemcom

http://www.poboczem.pl/naszym-zdaniem/news-autostrada-a2-to-podporzadkowanie-polski-niemcom,nId,416474

fragment:

Wypada bowiem zastanowić się, dlaczego tak intensywnie buduje się akurat drogi prowadzące do naszej zachodniej granicy? Oddanie do użytku autostrady do Świecka dziwnie zbiegło się w czasie z haniebnym wystąpieniem ministra Radosława Sikorskiego w Berlinie. To nie może być przypadek.

Przecież oba te zdarzenia, zarówno wiernopoddańcze gesty szefa resortu sprawa zagranicznych wobec kanclerz Angeli Merkel, jak i ułatwianie Niemcom dostępu do naszych prasłowiańskich ziem, wpisują się w głęboko przemyślany plan podporządkowania Polaków potężnemu zachodniemu sąsiadowi. Czy naprawdę powinno nam zależeć, aby ludzie pokroju Eriki Steinbach czy bojówkarze spod znaku Antify mogli szybko i wygodnie dojeżdżać dziś do Łodzi, a w przyszłości do Warszawy i dalej, na wschód?

Przedłużenie autostrady A 2 stanowi także niebezpieczną zachętę dla niemieckiego kapitału, który dotychczas po przejechaniu góra trzydziestu kilometrów po naszych drogach wracał w popłochu do domu, nie chcąc narażać swoich wypieszczonych mercedesów i bmw na uszkodzenie podwozia. Stan polskich dróg był naszą najlepszą obroną przed teutońską ekspansją, skuteczniejszą niż jakiekolwiek linie okopów i zasieków. Pytam: komu to przeszkadzało? Komu tak bardzo zależy na oddaniu resztek autentycznie polskiej gospodarki w obce ręce?
Reklama

Słowo "autostrada", czy, jak wówczas mówiono, "korytarz", już raz zapisało się czarnymi zgłoskami w dziejach stosunków polsko-niemieckich. Trudno oprzeć się wrażeniu, że obecnie przeżywamy powtórkę z historii. Tym boleśniejszą, że o ile w 1939 r. potrafiliśmy w porę zdemaskować podstępne intencje III Rzeszy, to teraz nie tylko zgodziliśmy się na budowę autostrady od niemieckiej granicy w głąb Polski, to jeszcze budujemy ją własnymi rękami i za pożyczone pieniądze, które wcześniej czy później trzeba będzie oddać.








Autor cytowanego tu artykułu podpisał się pseudonimem "Prezes"




I tak słowo (krok po kroku) staje się ciałem. NIESTETY, NIE NASZE słowo!

_________________
facet wyznaj?cy dewiz? Karoliny Pó?nocnej: Esse Quam Videri
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Grzegorz - Wrocław
Moderator


Dołączył: 09 Paź 2007
Posty: 4333

PostWysłany: Pią Gru 02, 2011 3:33 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Cytat:
... o ile w 1939 r. potrafiliśmy w porę zdemaskować podstępne intencje III Rzeszy, to teraz nie tylko zgodziliśmy się na budowę autostrady od niemieckiej granicy w głąb Polski, to jeszcze budujemy ją własnymi rękami i za pożyczone pieniądze, które wcześniej czy później trzeba będzie oddać.

Przecież i teraz są zdemaskowane podstępne intencje IV (jak ją poprawnie numeruje pan Stanisław Michalkiewicz) Rzeszy. Rzecz w tym, że wtedy choć ponoć nasze władze nie były całkowicie czyste, to jednak ich nasycenie agenturą nie było takie jako obecnie. Polska potrafiła podejmować suwerenne decyzje, a nie rozgłaszać światu podyktowane jej Mitteilungen.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
husarz
Weteran Forum


Dołączył: 14 Maj 2011
Posty: 119

PostWysłany: Sob Gru 03, 2011 12:36 pm    Temat postu: Komu potrzebna jest Polska? Odpowiedz z cytatem

Dobre pytanie; KOMU POTRZEBNA JEST POLSKA???

Odpowiedź; WSZYSTKIM, tylko NIE POLAKOM, bo gdyby była potrzebna Polakom, to by o nią dbali i gnali obcych z naszej ojczyzny.

Widocznie polakom NIE JEST POTRZEBNA, bo polubili nadstawiać drugi policzek i służyć za pokarm świętemu ludowi.

Więcej na FORUM www.husarz33.fora.pl

_________________
husarz
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Strona Główna -> Dyskusje ogólne Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz dołączać plików na tym forum
Możesz ściągać pliki na tym forum