Forum  Strona Główna

 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

W co Rosja gra z Polską i Europą?

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Strona Główna -> Dyskusje ogólne
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Jadwiga Chmielowska
Site Admin


Dołączył: 02 Wrz 2006
Posty: 3642

PostWysłany: Pon Lis 15, 2010 10:50 pm    Temat postu: W co Rosja gra z Polską i Europą? Odpowiedz z cytatem

http://fakty.interia.pl/tylko_u_nas/news/jakie-sa-warunki-rosji-putina,1554823,3439

W co Rosja gra z Polską i Europą?

Autor informacji: Ziemowit Szczerek
Poniedziałek, 8 listopada (15:56)

Czy Rosji Putina można ufać? Czy UE gwarantuje Polsce niepodległość? Czy grozi nam rusyfikacja Zachodu?
Czy Rosja rozgrywa Polskę i Europę? Na te i inne pytania dotyczące geopolitycznej sytuacji Polski w Europie odpowiada w rozmowie z INTERIA.PL prof. Andrzej Nowak - historyk, publicysta, sowietolog, profesor Uniwersytetu Jagiellońskiego, redaktor naczelny dwumiesięcznika "Arcana".

Ziemowit Szczerek, INTERIA.PL: Czym różni się obecna sytuacja geopolityczna Polski od sytuacji międzywojennej?

Prof. Andrzej Nowak: - Przed wojną Polska sąsiadowała z agresywnym totalitarnym reżimem sowieckim, nastawionym na likwidację państwa polskiego. Po stronie zachodniej mieliśmy równie agresywnego wobec Polski sąsiada, o równie agresywnej ideologii. Obecnie na zachodniej granicy mamy - można powiedzieć - brak granicy, bowiem jesteśmy częścią wspólnoty Schengen i UE. To nie znaczy, że na zachód od nas zniknęły państwa, kierujące się swoją polityka narodową, która jakoś, mniej lub bardziej, uzgadniana jest z polityką UE.

- Niemcy są tutaj na pewno jednym kluczowych graczy. To kraj demokratyczny, który szczyci się tym, że "odrobił lekcję historii". Choć medialne sukcesy pani Steinbach mogą budzić pewne zaniepokojenie, to jednak od strony zachodniej nasze poczucie zagrożenia wydaje się nieporównanie mniejsze niż było w międzywojniu. Co nie znaczy, że nie mogą występować pewne różnice interesów między Polską a Niemcami, które prowadzą swoją ogólną politykę europejską zgodnie z postrzeganymi przez siebie specyficznymi interesami.

- Różnice, które wydają mi się najistotniejsze wiążą się z naszym drugim wielkim sąsiadem: wschodnim. Największe niebezpieczeństwa kryją się w postrzeganiu interesów niemieckich wśród tej części kół gospodarczych w Niemczech, która stawia w sposób absolutny na współpracę z Rosją - nawet kosztem Polski.

Czy ta współpraca gospodarcza niemiecko-rosyjska w jakikolwiek sposób może Polsce zaszkodzić długoterminowo?

- By odpowiedzieć na to pytanie i opisać to zagrożenie, muszę przejść do wschodniego sąsiada. Otóż Rosja mniej więcej od 2000 roku realizuje bardzo asertywnie politykę, której nie da się nazwać inaczej niż neoimperialną. Politykę odbudowy kontroli nad całym obszarem dawnego Związku Sowieckiego, która w ostatnich miesiącach okazuje się zatrważająco skuteczna.

Czy Rosja jest na tyle silna, by być w stanie realizować taką politykę na dłuższą metę?

- Problem nie polega tylko na tym, że Rosja prowadzi politykę odbudowy strefy dominacji na obszarze dawnego ZSRR. Polega on także na strukturze władzy i strukturze ideowej tego państwa, a ta jest zasadniczo odmienna od struktury państw demokratycznych - i na tym właśnie polega główne zagrożenie płynące ze strony Rosji oraz związane z ewentualnymi układami zawieranymi z Rosją ponad polskimi głowami.

- Otóż Rosja nie jest demokratycznym państwem, nie jest także państwem totalitarnym, jakim był ZSRR, ale jest państwem specyficznym, kierowanym przez elitę, jak to obliczyli twórcy najpoważniejszego studium poświęconego temu zagadnieniu - szkocki politolog Stephen White i Olga Krysztanowska, profesor Rosyjskiej Akademii Nauk (Instytutu socjologii) - w 70 procentach wywodzącą się z FSB, GRU, KGB czy struktur siłowych służb specjalnych. I jest to wyjątkowe zjawisko w skali światowej.

Co to znaczy?

- Chodzi o specyfikę mentalności ludzi, którzy wywodzą się ze służb najtrwalszego totalitarnego państwa w XX-wiecznej historii. Mentalność ta sprowadza się do szkolenia w oszukiwaniu przeciwnika, a nawet w posługiwaniu się narzędziem, do którego rosyjskie władze odwołują się okazjonalnie - chodzi o zabijanie przeciwników, bo przecież do tego także sprowadzała się (między innymi) "technika operacyjna" KGB i GRU.

Ale czy jednak funkcjonowanie tej ekipy na arenie polityki międzynarodowej nie złagodziło przypadkiem tej mentalności?

- Putin szczycił się oficjalnie tym, że na jego rozkaz zamordowano dwóch prezydentów - co prawda zbuntowanej, ale jednak uznanej przez część krajów świata jako uprawniona w swych dążeniach do niepodległości - Czeczenii?

Tu mogło mieć zastosowanie myślenie "kurica nie ptica". A Polska to już jednak zagranica: UE, NATO?

- Oczywiście, ale wiemy też skądinąd, pisały o tym wszystkie najpoważniejsze gazety, fora internetowe, także polskie, tyle tylko, że przestały pisać od jakiegoś czasu, że to władze FR były oskarżane o współudział w zamachach dokonywanych na własnych obywateli, które miały przygotować dojście do władzy Putina do prezydentury w 2000 roku, o otrucie Litwinienki, o zamordowanie przynajmniej części z ponad 300 dziennikarzy, którzy zginęli w ostatnich 10 latach w FR (na czele z Anną Politkowską) i o cały szereg innych spraw, które nie mają żadnej paraleli w krajach europejskich.

- Całkowicie uprawnione jest postawienie pytania, czy prowadzenie polityki z państwem rządzonym przez taką elitę powinno odbywać się w taki sam sposób, przy takich samych zabezpieczeniach, jak z Niemcami, Francją, Wielką Brytanią czy nawet USA, które też oczywiście posługują się siłą w swojej polityce, ale nie są rządzone w 70 procentach przez elitę służb specjalnych totalitarnego państwa.

- Dla mnie jest to pytanie retoryczne, jest tylko jedna odpowiedź: z Rosją rządzoną przez premiera Putina i wybranych przez niego współpracowników ze służb specjalnych trzeba prowadzić politykę nieco bardziej ostrożną. Trzeba liczyć się z tą specyfiką.

Czy sugeruje pan, że nie należy wykluczać tego, że Rosja przeprowadziła w Smoleńsku zamach na polskiego prezydenta?

- A dlaczego mielibyśmy wykluczyć hipotezę zamachu, skoro bierze ją pod uwagę Prokuratura Wojskowa RP? Przede wszystkim jednak, nie posuwając się nawet do tego rodzaju najdalej idącej hipotezy, możemy stwierdzić, że władze rosyjskie po 10 kwietnia postępują w sprawie smoleńskiej tak, jakby chciały ukryć, zamazać jakąś część swojej odpowiedzialności za tę tragedię. Czy uważa pan, że tak nie jest?

Skoro pan pyta, to odpowiem. Uważam, że na świecie jest wiele rządów, które wywodzą się z jeszcze bardziej podejrzanych środowisk niż rosyjski i mimo to w polityce międzynarodowej nie zdarza się zabijanie głów obcych państw, zwłaszcza kiedy nie ma to sensu, jak w tym przypadku: bo w Polsce prezydent pełni rolę głównie reprezentacyjną, a Kaczyński i tak nie miał szans na reelekcję.

A jakie mamy inne wyjście niż dążenie do zintegrowania Rosji cywilizacyjnie, gospodarczo, nawet być może militarnie z Europą i wspieranie tam podobnej transformacji społecznej i mentalnej, jak w krajach zachodnich, które stawiają bardziej na realizację jednostki niż na jakąś narodową ideologię i nie chcą być agresywne? Bo co innego pozostaje - Europa miałaby dążyć do trzymania Rosji w wewnętrznym rozbiciu?

- Są dwie szkoły w odpowiedzi na to zasadnicze pytanie: czy Rosję można w sensie politycznym i mentalnym włączyć do Europy, czy nie? Ja uważam, że tak. Uważam, ze Rosja przez swoją tradycję co najmniej od XVIII wieku jednoznacznie podkreśla ten prozachodni wektor. Także dla Europy korzystne jest, by Rosja raczej w niej była, niż nie była. Natomiast to powiedziawszy należy odpowiedzieć na pytanie: jak robić to skutecznie?

No właśnie.

- Otóż część polityków europejskich i polskiego rządu zamyka oczy na ową specyfikę Rosji, o której mówiłem. Udajemy, że tego nie ma. Szokujące były słowa Radosława Sikorskiego, opublikowane w "Gazecie Wyborczej" z 30 sierpnia 2009 roku, w których stwierdził, że Rosja jeszcze nigdy nie była tak demokratyczna i tak zbliżona do ideałów zachodnich jak w tym momencie.

- To było kłamstwo i tego rodzaju kłamstwo nie służy zbliżeniu Rosji i Europy, przeciwnie, służy utrwaleniu obecnej struktury władzy. Tej, którą reprezentuje Putin - właśnie w przekonaniu, że kłamstwo jest skuteczne, że partnerzy Rosji są zmuszeni do zaakceptowania tego kłamstwa, że ci, którzy w to kłamstwo nie wierzą, także w samej Rosji, mogą pożegnać się z nadzieją, że ktokolwiek na zewnątrz będzie mógł potwierdzić ich wrażenie, że ów "król suwerennej demokracji" jest w Rosji nagi.

- Rząd premiera Tuska nie jest jedynym w Europie., który udaje, że Rosja jest krajem, jak każdy inny, i że w ten sposób - przez takie udawanie właśnie - dojdziemy do dobrych stosunków: tę samą strategię przyjęła w dużej mierze zdominowana przez Niemcy, Włochy i Francję polityka europejska, przy sprzeciwie, ale zbyt słabym, takich krajów, jak Szwecja czy Wielka Brytania.

- Przejawem tej polityki było całkowite zdjęcie z ostatniego szczytu UE-Rosja w Rostowie nad Donem kwestii praw człowieka i wolności mediów, które do tej pory były na każdym takim szczycie poruszane. Po prostu stwierdzono: nie mówmy o tym, mówmy o gazie, o energii. To znaczy, że to my się cofamy, a to agresywne kłamstwo idzie do przodu. Na nieszczęście Rosjan i nasze - sąsiadów ich państwa.

Może to jest pozorne wycofanie się. Może UE, w tym Polska, wie, że w Rosji opozycja jest zbyt słaba, by na nią stawiać, że w Rosji po prostu nie ma innego partnera do rozmowy i nie będzie jeszcze przez jakiś czas - i może jednak mimo wszystko warto w ten sposób cywilizować tę elitę i tę Rosję - bo innej Rosji i jej elity nie ma, i póki co nie zanosi się, by się pojawiła.


Szefowie MSZ Rosji i Polski: Ławrow i Sikorski /AFP
- Zadam pytanie: co zyskujemy w ten sposób?

W ten sposób oswajamy Rosję, zyskujemy widoki na jej bardziej prozachodni kurs, który i tak jest wymuszony przez jej geopolityczną sytuację. Rosja zdaje sobie sprawę z faktu, że jest zbyt słaba - militarnie, gospodarczo, cywilizacyjnie, infrastrukturalnie - by stawić czoła ewentualnemu ciśnieniu na wschodzie, w Azji?

- Ale na czym miałby ten prozachodni kurs polegać, jeśli przestajemy mówić o wartościach zachodnich?

One w rosyjskim społeczeństwie są.

- Ale co z nimi będzie, jeśli deklarujemy, że one już nie są ważne? Jest teraz modna w naukach społecznych teoria wzajemnego konstruowania tożsamości. W tym dialogu siły nie oddziałują tylko w jedną stronę, to nie my "cywilizujemy" ciągle Rosję - takie przekonanie jest bardzo pyszałkowate. Rosja wpływa na nas także, zmienia nasze pojęcia, zmienia pojęcia europejskie - w jaki sposób? Niestety, w najgorszy z możliwych.

- To nie jest Rosja tradycji chrześcijańskiej, moralnej, Rosja Czechowa czy Tołstoja, tylko to jest Rosja imperialna, która przywraca język XIX-wiecznej Realpolitik, o którym mówił np. Siergiej Karaganow: "Tak, mówimy językiem Bismarcka, to jest jedyny język, za pomocą którego możemy się porozumieć z Europą". Nie wiem, czy cofanie się do języka Bismarcka jest europeizacją Rosji. Może jest, ale w takim duchu XIX-wiecznym, który może być korzystny dla najsilniejszych państw w Europie, jak Niemcy, ale który nie będzie uwzględniał interesów krajów słabszych.

- To jest język Europy, w której nie było Polski - i kilkunastu innych, obecnie istniejących państw - a w Europie Środkowej i wschodniej były tylko wielkie imperia. A przecież nie takie były założenia funkcjonowania Unii Europejskiej, miała ona polegać na czymś innym niż na dyktacie interesów najsilniejszych.

To oczywiste.

- Zaczynam w to wątpić. Zmierzam do tego, że Rosja Putina narzuca coraz bardziej swój punkt widzenia na politykę. I to nie jest tak, że zbliżenie Europy z Rosją odbywa się na warunkach europejskich, ale może też odbywać się na warunkach Rosji Putina i to nie jest zbliżenie dla nas korzystne.

A jakie byłyby te warunki Rosji Putina?

- Takie, żeby całkowicie zrezygnować z owych wartości, na jakich zbudowana jest UE od okresu po II wojnie światowej, i by zbudować europejsko-rosyjskie zbliżenie na zasadzie wspólnoty interesów najsilniejszych, wspólnoty koncertu mocarstw.

- O tym Rosja mówi otwarcie, to ten rodzaj myślenia, według którego Rosja nie będzie rozmawiała z Europą jako instytucjonalną całością (UE), bo Europa to niewygodny partner i Rosja robi wszystko, żeby rozbijać wspólnotę europejską, wybierać na partnerów te mocarstwa, które współtworzyły koncert mocarstw, czyli Niemcy, Francję, Włochy dzięki specyficznym interesom biznesowym ich premiera z premierem Putinem - Wielka Brytania tradycyjne była postrzegana jako przeciwnik Rosji. Głównie zatem chodzi o trzy mocarstwa kontynentalne: Niemcy, Francję i - w mniejszym stopniu - Włochy.

Ale czy nie wydaje się panu, że ostatnią rzeczą, której by chcieli ci, którzy prowadzą obecną politykę zagraniczną UE i Polski, to właśnie rozbicie UE i koncert mocarstw? I że właśnie antagonizowanie Rosji poprzez ciągłe "upokarzanie" jej nie odniosło skutku? Że lepiej być może sprowokować Rosję do zrobienia tego, co Rosja próbowała zrobić w czasach Jelcyna - wejść na Zachód i przyjąć jego wartości?

Tyle, że za Jelcyna to się nie udało i zakończyło całkowitym rozkładem państwa, dlatego teraz lepiej podtrzymywać w Rosji wrażenie, że to się dzieje na "jej warunkach". Retoryka Putina, mówiąca, że "Rosja wstaje z kolan" uspokaja Rosjan, przestają się obawiać demokratyzacji, europeizacji. Może to jest dobry sposób, by okiełznać Rosję i ją uspokoić?

- Z dwoma fragmentami pana wypowiedzi, niestety, muszę się nie zgodzić. Po pierwsze z tym, że nikt w Europie nie chce używać języka koncertu mocarstw. Może nieoficjalnie, ale np. niektóre posunięcia prezydenta Sarkozy'ego, o wiele bardziej wstrzemięźliwe kanclerz Merkel czy bufonady premiera Berlusconiego mówią o czymś wręcz odwrotnym. Sarkozy i Berlusconi najchętniej mówiliby językiem koncertu mocarstw, pod warunkiem, że to oni występują jako władcy owych mocarstw.

- Przez największe dzienniki i telewizje, nie jakieś - jak to się lubi określać w "politycznie poprawnych" mediach - "oszołomskie", "prawicowe gazetki" polityka Sarkozy'ego czy Berlusconiego była analizowana w ten właśnie sposób. Wystarczy poczytać prasę brytyjską, szwedzką, ale także niemiecką czy francuską, pewien jej odłam, który także krytykuje tę postawę części swoich elit.

http://fakty.interia.pl/tylko_u_nas/news/jakie-sa-warunki-rosji-putina,1554823,3439

_________________
Jadwiga Chmielowska Przewodnicz?ca Oddzia?u Katowice i Komitetu Wykonawczego "Solidarnosci Walcz?cej"
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Strona Główna -> Dyskusje ogólne Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz dołączać plików na tym forum
Możesz ściągać pliki na tym forum