Forum  Strona Główna

 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

BEZPIECZEŃSTWO ENERGETYCZNE POLSKI - PRZEKRĘT STULECIA !
Idź do strony 1, 2, 3  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Strona Główna -> Dyskusje ogólne
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
TOMEK
Weteran Forum


Dołączył: 18 Paź 2007
Posty: 258

PostWysłany: Wto Sie 31, 2010 4:35 pm    Temat postu: BEZPIECZEŃSTWO ENERGETYCZNE POLSKI - PRZEKRĘT STULECIA ! Odpowiedz z cytatem

http://www.money.pl/gospodarka/wiadomosci/artykul/bezpieczenstwo;energetyczne;polski;-;od;czego;zalezy,78,0,636750.html

Bezpieczeństwo energetyczne Polski - od czego zależy?

Węgla nie zabraknie nam przez co najmniej 150 lat. Głównie z tego surowca mamy energię elektryczną, a także i ciepło w naszych domach. Jednak ważne dla gospodarki surowce: ropę naftową i gaz ziemny, wciąż importujemy w dużej mierze tylko z Rosji. Zza wschodniej granicy mamy około 70 procent gazu i 91 procent ropy naftowej.


Dlatego każdorazowe zakręcenie gazowego kurka naszym sąsiadom przez Rosjan, rodzi pytania o polskie bezpieczeństwo energetyczne. Tym bardziej, że nasza umowa gazowa z Rosją, budzi wiele sprzeciwów. Ostro krytykował ją PiS, wskazując że godzi ona w rację stanu, bo zbyt mocno uzależnia Polskę od Gazpromu. Z kolei rząd i wicepremier Waldemar Pawlak podkreślali, że w kontrakcie, który ma obowiązywać do 2037 roku, wynegocjowano wiele korzystnych warunków, m.in. ceny gazu niższe o 10 procent niż uzyskali Niemcy. Umowa wbrew zapowiedziom, że nastąpi to w kwietniu, wciąż nie jest podpisana.Teraz przygląda się jej Komisja Europejska.

Czy nasze bezpieczeństwo energetyczne poprawi elektrownia atomowa, która ma powstać w 2020 roku i na gaz łupkowy, który wzbudził wiele nadziei? Co z dywersyfikacją gazu?

Część odpowiedzi na te pytania można znaleźć w strategii, którą przygotował resort gospodarki. To Polityka Energetyczna Polski do 2030 roku przyjęta przez Radę Ministrów pod koniec ubiegłego roku. Według tego dokumentu spodziewane jest podwojenie zużycia energii elektrycznej w Polsce.

Nadal najważniejszym surowcem dla energetyki pozostanie węgiel. Jednak jego udział w produkcji ma spaść do około 60 procent z 96 procent obecnie. Reszta ma pochodzić z energii odnawialnej i pierwszej polskiej elektrowni atomowej. W przypadku paliw płynnych rząd planuje przede wszystkim dywersyfikację dostaw.
Jak obecnie zapewniane są dostawy niezbędnych surowców - węgla, gazu i ropy?

Węgiel - złoto Polski, ale wydobycie zbyt drogie

W Polsce wielkość zasobów węgla kamiennego szacuje się na około 42 mld ton, w tym około 15 mld ton tak zwanych zasobów zagospodarowanych, czyli rezerw dostępnych do wydobycia. Roczne wydobycie węgla kamiennego w Polsce kształtuje się obecnie na poziomie 90 mln ton. To oznacza, że zasoby tego surowca powinny wystarczyć nam co najmniej na 150 lat.
Niestety kopalnie potrzebują inwestycji. Bez pieniędzy nie będą wstanie sięgnąć do złóż trudniej dostępnych. Szacuje się, że na to do 2015 roku trzeba wydać około 20 mld złotych.

Jest też druga strona medalu na którą wskazuje Andrzej Szcześniak, ekspert rynków surowcowych.
- Chodzi o pakiet klimatyczny, który podpisał rząd. Przy energetyce opartej przede wszystkim na węglu, nie powinniśmy tego robić. Może bowiem się okazać, że prąd wytwarzany z niego przy obostrzeniach wynikających z podpisanych umów, będzie za drogi dla odbiorców. Możemy się liczyć nawet z upadłościami firm, których nie będzie stać na opłacenie tak drogiej energii - mówi Szcześniak.

Mamy gaz na 10 lat, ale trzeba dywersyfikować
Polski gaz zalega w 263 złożach, głównie na południowym wschodzie i na zachodzie kraju.

Jak szacuje Państwowy Instytut Geologiczny roczne zużycie gazu ziemnego w Polsce wynosi 14,4 mld metrów sześciennych, natomiast roczne wydobycie to 5,2 mld metrów sześciennych.
Gaz z rodzimych złóż pokrywa więc niewiele ponad 30 procent zapotrzebowania. - Pod względem wydobycia gazu jesteśmy na trzecim miejscu w Europie. Dlatego nasze bezpieczeństwo pod tym względem nie wypada najgorzej- zauważa Szcześniak.
Większość dostaw gazu pochodzi ze Wschodu. Niewielkie ilości napływają z Niemiec.

Zdaniem Szcześniaka naszym największym problemem jest kwestia dywersyfikacji dostaw gazu. - Brakuje nam niezbędnej infrastruktury. W ostatnim czasie podjęto projekty połączenia z łącznikami gazowymi z Czechami i Niemcami. Uważam, że jest to dobry kierunek, choć na razie ma on zbyt małą skalę.

Zdaniem ekspertów Instytutu Geologicznego są szanse na poprawienie wysokiego poziomu wydobycia gazu w kraju, który pokryje blisko połowę naszego zapotrzebowania - przynajmniej do roku 2022 roku.

Z kolei PGNiG planuje doprowadzenie do sytuacji, w której 1/3 gazu będzie pochodzić z wydobycia krajowego, 1/3 będzie importowana ze Wschodu, a 1/3 będzie importowana ze Skandynawii i poprzez terminal LNG w Świnoujściu.

Ropa - wysychające źródła

Złóż naftowych mamy dużo, ale w większości są one albo niewielkie albo prawie zupełnie wyczerpane (np. na Podkarpaciu). Własnej ropy, pomimo odkrycia w ostatnich latach nowych, zasobnych złóż, wystarczy na pokrycie niecałych 4 procent zapotrzebowania.

Wydobycie ropy koncentruje się głównie w rejonie Kamienia Pomorskiego czy w Karlinie. Na wyczerpaniu znajdują się złoża w pasie ciągnącym się przez Gorlice, Jasło, Krosno, Sanok i Ustrzyki Dolne. Do nowych zasobów można zaliczyć Rozewie, gdzie niedawno odkryto ropę. Jest również kilka odkrytych złóż na Bałtyku, które prowadzi Petrobaltic. Roczna produkcja to jednak około 0,3 mln ton ropy.

Polska zużywa rocznie 20 mln ton ropy. PGNiG największy gracz na rynku paliw, wydobywa około 530 tysięcy ton. W 2009 roku import rosyjskiej ropy pokrywał 91 proc. naszego zapotrzebowania. Do Polski trafia on głównie rurociągami Przyjaźń. Z kolei poprzez naftoport w Gdańsku trafia do nas ropa z Zatoki Perskiej. Głównym odbiorcą w tym przypadku jest Lotos.

- Dywersyfikację dostaw ropy zapewnia nam naftoport przez który możemy odbierać ten surowiec - mówi Andrzej Szcześniak. - W połączeniu z obecnymi rurociągami mamy więc odpowiednią infrastrukturę. Istotne jednak w tym, żeby nie zapominać o ekonomii, bo nie zawsze inne źródło dostaw oznacza tańszy surowiec - dodaje ekspert.

Alternatywne źródła energii - niewielki margines

Energia elektryczna wytwarzana z innych źródeł niż węgiel czy gaz, stanowi zaledwie parę procent. Plany są jednak bardzo ambitne. W założeniach Polityki Energetycznej Polski do 2030 roku napisano, że celem jest by zużycie energii pochodzącej z tych źródeł, wzrosło za 10 lat do 15 procent.

W tej chwili energia odnawialna to dziewięć elektrowni wodnych i kilka zaledwie elektrowni geotermalnych o zasięgu lokalnym. Do tego dochodzi jeszcze kilka farm wiatrowych.

Atom i gaz łupkowy - nadzieja na samodzielność

Gaz łupkowy to najnowsza nadzieja polskich polityków. Amerykańskie firmy oceniają polskie złoża gazu łupkowego na 1,5-3 bln metrów sześciennych. To oznacza, że zasoby te wystarczyłoby na 100-200 lat. Są to jednak obliczenia szacunkowe. Poza tym by zacząć go wydobywać przed nami długa droga.

W ciągu ostatnich dwóch lat zostało wydanych 44 koncesji na poszukiwanie niekonwencjonalnych złóż gazu. Skupiły się one głównie w rejonie Lubelszczyzny, Mazowsza, Pomorza i na Dolnym Śląsku. Tereny poszukiwań obejmują 12 procent powierzchni Polski.

Niebawem PGNiG pozna oceny na temat złóż w Markowoli na Lubelszczyźnie. - W lipcu powinniśmy wiedzieć, jaka jest jakość tego złoża - informuje dyrektor biura poszukiwań w PGNiG Andrzej Maksym.

Do końca 2013 roku spółka wywierci pierwsze otwory na większości swoich obszarów. Oznacza to, że za dwa albo trzy lata powinny być znane pierwsze miarodajne dane na temat występowania i wielkości złóż takiego gazu w Polsce. Eksperci twierdzą, że złoża gazu łupkowego mogłyby uczynić z nas eksporterów gazu. To będzie jednak ewentualnie możliwe co najmniej za kilka lat.

Z kolei pierwsza elektrownia atomowa w Polsce ma powstać do 2020 roku. Jak na razie PGE podpisało kilka listów intencyjnych w sprawie współpracy przy wstępnym projekcie. Do uruchomienia elektrowni atomowej jest jeszcze daleka droga i nie jest pewne, czy uda się bez odpowiedniego finansowania utrzymać planowy przez rząd termin.

- Problem bezpieczeństwa energetycznego kraju jest u nas nadmiernie wyeksponowany - uważa Szcześniak. - W krajach zachodnich na pierwszym miejscu stawia się rynek, potem ekologię, a na końcu bezpieczeństwo. U nas mamy bezpieczeństwo na pierwszym miejscu. Taki stan powoduje, że niekiedy cena za jaką kupujemy surowce jest wyższa niż w innych przypadkach.

Marek Knitter

_________________
http://www.solidarni.waw.pl


Ostatnio zmieniony przez TOMEK dnia Sro Wrz 08, 2010 5:18 pm, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
TOMEK
Weteran Forum


Dołączył: 18 Paź 2007
Posty: 258

PostWysłany: Wto Sie 31, 2010 4:42 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

http://biznes.gazetaprawna.pl/artykuly/446278,unii_nie_podoba_sie_polski_kontrakt_gazowy_z_rosja.html

Unii nie podoba się polski kontrakt gazowy z Rosją

Według wicepremiera Waldemara Pawlaka trzeba będzie renegocjować kilka punktów umowy gazowej z Rosją. Inni ministrowie nic o tym nie wiedzą.

Podpisanie polsko-rosyjskiej umowy gazowej się skomplikowało. Według ministra gospodarki Waldemara Pawlaka w negocjacje między dwoma krajami zamierza się włączyć Unia. Na przykładzie Polski przetestuje stosowanie norm UE w umowach międzynarodowych.

Komisarz ds. energetyki Guenther Oettinger uznał, że część zapisów polsko-rosyjskiej umowy gazowej jest sprzeczna z prawem UE. Waldemar Pawlak ujawnił w rozmowie z „DGP”, że przedstawiciele komisarza poinformowali go, iż Bruksela włączy się w negocjacje. Oettinger wysłał już w tej sprawie list do rosyjskiego ministra energetyki Siergieja Szmatko.

Zdaniem Pawlaka taka sytuacja skomplikuje sytuację, bo potrzebne będzie kilka tur rozmów z Rosjanami. Z drugiej strony przy wsparciu Brukseli w niektórych punktach stanowisko rosyjskie może się uelastycznić.

Przedstawiciele rządu zapewniają jednak, że nie ma mowy o renegocjowaniu kontraktu gazowego od zera. – Rada Ministrów przyjęła już wcześniej kształt polsko-rosyjskiego porozumienia i nie ma planów zmieniania tych ustaleń. Poza tym nie zgodziliby się na to Rosjanie – mówi „DGP” osoba znająca szczegóły negocjacji.

Na razie w sprawie negocjacji w rządzie panuje chaos. O rozpoczęciu negocjacji nic nie wiedział rzecznik rządu Paweł Graś.

Bruksela domaga się m.in. zmian w tej części umowy, która dotyczy operatora na gazociągu jamalskim. Jest to o tyle zaskakujące, że we wrześniu operatorem ma zostać należący do Skarbu Państwa Gaz-System, co jest już zgodne z prawem UE.

Wątpliwości unijnych urzędników budzi też fakt, że nasi negocjatorzy ustalili z Moskwą, iż stawki za tranzyt gazu przez Polskę będą obliczane tak, by zapewnić operatorowi Jamału stały zysk – 21 mln zł co roku. Takie rozwiązanie chwali Pawlak, który uważa, że w przyszłości zapobiegnie ono konfliktom z Gazpromem.

Według Brukseli wysokość taryfy nie może być określana w ten sposób. Zgadzają się z tym niektórzy eksperci. – Ustalanie stawek należy do kompetencji niezależnego operatora – podkreśla Janusz Kowalski, były doradca ds. bezpieczeństwa energetycznego w Kancelarii Prezydenta. Nie może być tak, że ministrowie dwóch krajów dogadują się co do opłat, które będą regulowane za tranzyt gazu przez najbliższe 35 lat.

Artykuł z dnia: 2010-08-30, ostatnia aktualizacja: 2010-08-30 09:41

_________________
http://www.solidarni.waw.pl
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
TOMEK
Weteran Forum


Dołączył: 18 Paź 2007
Posty: 258

PostWysłany: Wto Sie 31, 2010 4:47 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

http://biznes.gazetaprawna.pl/artykuly/446224,niemcy_nie_chca_gazoportu.html

Niemcy nie chcą gazoportu

Berlin nie chce, aby Polska dostała dotację na budowę. Powód oficjalny: zastrzeżenie ekologiczne. Nieoficjalny: nasz terminal będzie konkurencją dla gazociągu Nord Stream

Niemcy domagają się, żeby Polska przeprowadziła analizy oddziaływania terminalu na środowisko po ich stronie granicy. Chcą też, żeby ekspertyzy zostały opracowane według wyjątkowo restrykcyjnych i drobiazgowych przepisów tzw. konwencji z Espoo. A to opóźniłoby zaplanowane na połowę września rozpoczęcie budowy. – Skutkowałoby też unieważnieniem decyzji środowiskowej oraz pozwolenia na budowę – przyznaje w rozmowie z „DGP” Mikołaj Budzanowski, wiceminister skarbu. Według niego gazoport zostałby uruchomionu nie w połowie 2014 roku, ale co najmniej 2 – 3 lata później.

Niemców nie przekonał fakt, że Gaz-System, spółka skarbu państwa, która pilotuje budowę terminalu, wykonał szczegółowe analizy. – Wykazały one, że inwestycja nie będzie miała oddziaływania transgranicznego – mówi Małgorzata Polkowska z Gaz-Systemu.

Dla Berlina nie było argumentem również to, że Bruksela wycofała się z wcześniejszych zastrzeżeń ekologicznych. Dotyczyły one oddziaływania inwestycji na tereny Natury 2000. Polski rząd musiał odpowiadać na setki pytań. – Bruksela zainteresowała się na przykład, czy budowa nie wpłynie negatywnie na zamieszkujące tamte tereny nietoperze – mówi Budzanowski. I jak zapewnia, wszystkie kwestie związane z Naturą 2000 zostały wyjaśnione.

Jednak nie dla Berlina. Dzisiaj w Świnoujściu rozpoczyna się kluczowa runda negocjacji w sprawie niemieckiej blokady unijnych pieniędzy. – Liczę, że sprawa transgranicznego oddziaływania terminalu na środowisko będzie rozwiązana – podkreśla Budzanowski.
Jego optymizmu nie podziela jednak część ekspertów. – Berlin dobrze wie, że gazoport to kluczowa inwestycja z punktu widzenia bezpieczeństwa energetycznego, i rzuca nam kłody pod nogi – mówi jeden z ekspertów rynku gazu.

Według niego ma to związek z budową rosyjsko-niemieckiego gazociągu Nord Stream. – Niemieckie firmy gazowe liczyły, że za pośrednictwem Nord Streamu będą sprzedawać nam rosyjski surowiec – tłumaczy.
Decyzja KE w sprawie unijnych dotacji na gazoport ma zapaść do końca września. Strona polska już zaczęła rozważać czarny scenariusz, czyli budowę terminalu bez pieniędzy z Unii. Według Budzanowskiego Polska sobie z tym poradzi, bo mamy zapewnione wystarczające środki na ten projekt.

Ważne!
Terminal LNG w Świnoujściu ma zaspokoić ok. 30 proc. potrzeb. Uniezależni Polskę od dostaw gazu z Rosji. Surowiec do terminalu trafi m.in. z Kataru

_________________
http://www.solidarni.waw.pl
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
TOMEK
Weteran Forum


Dołączył: 18 Paź 2007
Posty: 258

PostWysłany: Wto Sie 31, 2010 4:51 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

http://fronda.pl/news/czytaj/gazoport_musi_powstac

Szałamacha dla Fronda.pl: Niemieckie uderzenie między oczy

- Niemcy nie traktują Polski jako partnera, tylko podmiot, który należy zdominować. Przypadek gazoportu jest „uderzeniem między oczy” - mówi portalowi Fronda.pl Paweł Szałamacha, były wiceminister skarbu.

Niemcy blokują budowę gazoportu w Świnoujściu. Domagają się, by Polska przeprowadziła dodatkowe analizy oddziaływania środowiskowego, również po ich stronie granicy. Bez szczegółowych badań Berlin zapowiada, że nie zgodzi się na unijną dotację dla inwestycji.

Oficjalnym powodem niemieckiego stanowiska jest troska o nietoperze, mieszkające przy terenach inwestycji. Jednak eksperci nie mają złudzeń, że stronie niemieckiej zależy na opóźnieniu budowy gazoportu. Zgoda na ich warunki oznacza, że powstanie on 2-3 lata później. To może skutecznie pogrzebać polskie szanse na dywersyfikację surowców energetycznych.

Dla portalu Fronda.pl sprawę komentuje Paweł Szałamacha, prezes Instytutu Sobieskiego, były wiceminister skarbu:

Ta sprawa do dowód na nieskuteczność zwrotu politycznego dokonanego przez obecny rząd. Obrany trzy lata temu wyraźnie proniemiecki kurs nie przynosi żadnych owoców. To pokazuje bankructwo politycznej linii rządu PO-PSL. Niemcy nie traktują Polski jako partnera, tylko podmiot, który należy zdominować. Przypadek gazoportu jest „uderzeniem między oczy”.
Na całą sprawę należy patrzeć przez pryzmat interesów gospodarczych, troska o środowisko to tylko pretekst, dobrze odbierany przez opinię publiczną. Budowa gazoportu w Świnoujściu jest szansą dla Polski na wyjście z energetycznej pętli, którą sami sobie założyliśmy. Jego powstanie jest jedyną obecnie możliwością pozyskania przez nasz kraj surowców energetycznych z innego kierunku niż rosyjski. To jedyna realna szansa na dywersyfikację. Jak widać nasz europejski partner robi wiele, żeby nam to utrudnić.

Zaciskanie pętli energetycznej wokół Polski przez Niemcy i Rosję to konsekwentna polityka, prowadzona od lat. Ona była widoczna już w latach 70., gdy państwo niemieckie naruszało embargo na eksport niektórych technologii i produktów do Rosji. Dzięki temu Moskwa pozyskiwała m.in. urządzenia, maszyny, czy rury, które nie były produkowane w Rosji. To pozwoliło Kremlowi wzmocnić gospodarkę.
Jestem przekonany, że Polska powinna zrealizować budowę gazoportu w Świnoujściu wbrew Niemcom, czy nawet Unii Europejskiej, oraz bez jakichkolwiek dotacji.

żar

_________________
http://www.solidarni.waw.pl
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
TOMEK
Weteran Forum


Dołączył: 18 Paź 2007
Posty: 258

PostWysłany: Sro Wrz 01, 2010 10:17 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

http://prawica.net/opinie/23113

Niemieckie veto dla polskiego gazoportu

Sytuacja z końca XVIII wieku powtarza się na naszych oczach, trwa likwidacja państwa polskiego. Wtedy istnienie Rzeczypospolitej zakończyło się efektownymi rozbiorami, ale poprzedziło je wieloletnie ingerowanie w sprawy wewnętrzne naszego państwa mocarstw ościennych.

Nie wiem jakie wydarzenie historycy kiedyś, w przyszłości, uznają za kres istnienia niepodległej Polski na początku XXI wieku, czy będzie to przyjęcie przez III RP traktatu lizbońskiego, czy jakieś inne wydarzenie, które było, albo takie, które dopiero będzie. Pozostaje obserwować ingerowanie z zewnątrz w wewnętrzne sprawy Polski i, niestety, śmiać się z polityków, którzy puszą się udając samodzielnych graczy na scenie politycznej, podczas gdy tak naprawdę są tylko kukłami za pośrednictwem których ci z zewnątrz rządzą Polską.

Wirtualna Polska za „Dziennikiem Gazetą Prawną” podała, że Niemcy nie chcą, aby Polska dostała 80 milionów euro, czyli 320 milionów złotych, dotacji z Unii Europejskiej na budowę gazoportu w Świnoujściu. Oficjalnie chodzi o zastrzeżenia ekologiczne, nieoficjalnie o to, że nasz terminal będzie konkurencją dla gazociągu Nord Stream. Niemcy domagają się, żeby Polska przeprowadziła wyjątkowo drobiazgowe analizy oddziaływania terminalu na środowisko po ich stronie granicy. Opóźniłoby to zaplanowane na połowę września rozpoczęcie budowy gazoportu.

Mikołaj Budzanowski, wiceminister skarbu w rządzie Donalda Tuska, powiedział „Dziennikowi Gazecie Prawnej”, że skutkowałoby to też unieważnieniem decyzji środowiskowej oraz pozwolenia na budowę. Według niego gazoport zostałby uruchomiony nie w połowie 2014 roku, ale co najmniej dwa, trzy lata później. Resort zapewnia, że Polacy odpowiedzieli na wszystkie pytania w kwestiach ekologicznych.

Wirtualna Polska podaje też, że eksperci rynku gazu, na których powołuje się „Dziennik Gazeta Prawna” uważają, że Berlin dobrze wie, iż gazoport to kluczowa inwestycja z punktu widzenia bezpieczeństwa energetycznego Polski. Ma to związek z budową rosyjsko-niemieckiego gazociągu Nord Stream. Niemieckie firmy gazowe liczyły bowiem, że za pośrednictwem Nord Streamu będą sprzedawać nam rosyjski surowiec.

I czemu tu się dziwić? Chyba tylko tytułowi jaki Wirtualna Polska dała artykulikowi na ten temat: „Niemcy blokują dotacje na nasz gazoport. Będzie wojna?” Przyznają państwo, że pytanie, czy będzie wojna jest idiotyczne. Normalne jest bowiem, że ważniejsze są interesy suwerena, niż państwa uzależnionego, że suweren wykorzystuje państwo przez siebie uzależnione, aby bogacić się, że państwo podporządkowane pokornie słucha, co suweren zdecyduje w jego sprawie.

Berlin za pośrednictwem struktur Unii Europejskiej, a pewnie i swojej agentury, tchórzliwych polityków, którzy myślą, że sukces Polska odnosi wtedy, gdy jakiś unijny dygnitarz, Aniela Merkel czy Włodzimierz Putin poklepie ich po plecach, a jakaś gazeta we Francji lub Niemczech pochwali ich za „europejską postawę”, łapówek dla różnych organizacji itd. podporządkował sobie Polskę i teraz może z tego faktu korzystać.

Trzeba było nie przyjmować traktatu lizbońskiego, wtedy Polska mogłaby prowadzić w miarę samodzielne działania na arenie międzynarodowej. A teraz pozostaje tym wszystkim wiceministrom, ministrom, premierom, prezydentom, posłom, senatorom udawać, że jeszcze coś od nich zależy i przyjmować w podskokach to, co Unia rozkaże. Jak dzieci chcą mieć ciastko i zjeść ciastko.

Nadzieje na rozwiązanie problemu polskiego gazoportu przynosi kolejna informacja jaką znalazłam na Wirtualnej Polsce. Otóż Aniela Merkel powiedziała, że jest „bardzo niechętna” aby zaakceptować zmianę sposobu liczenia długu publicznego w Unii Europejskiej. „O zmianę metodologii w liście do Komisji wystąpiło 9 państw Unii Europejskiej na czele z Polską. Proponowane zmiany zakładają taką kalkulację długu publicznego, która uwzględniałaby koszty wprowadzonej reformy emerytalnej.

W przypadku Polski oznaczałoby to niedoliczanie do długu transferów do Otartych Funduszy Emerytalnych” – czytamy na portalu. Może wystarczy, że Polska zrezygnuje z budowy gazoportu, a wówczas Aniela Merkel łaskawie zgodzi się na taką żonglerkę liczbami, żeby nawet wtedy, gdy dług publiczny będzie nad Wisłą rósł, to na papierze wyjdzie, że spada. Co jej zależy? A w dodatku jej protegowany premier Donald Tusk będzie miał na koncie kolejny sukces! To co z tego, że oszukany? Na inny go nie stać.

Michał Pluta

_________________
http://www.solidarni.waw.pl
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
TOMEK
Weteran Forum


Dołączył: 18 Paź 2007
Posty: 258

PostWysłany: Pią Wrz 03, 2010 9:16 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

http://www.gazetafinansowa.pl/index.php/wydarzenia/kraj/4113-kto-przejmie-polskie-grupy-energetyczne.html

Kto przejmie polskie grupy energetyczne?

Autor Piotr Łaski
Poniedziałek, 30. 08. 2010 13:49

Francuskie EDF i GDF są faworytami pretendującymi do przejęcia pakietu kontrolnego Enei. Za sprzedaż akcji poznańskiej grupy energetycznej Ministerstwo Skarbu może zgarnąć nawet ok. 5 mld zł.

Gdyby któraś z tych dwóch francuskich firm kupiła Eneę, polski Skarb Państwa za 5 mld zł (jeżeli oczywiście cena ta utrzyma się w trakcie negocjacji) odda kontrolę nad wielkopolską energetyką państwowemu podmiotowi znad Sekwany. Analitycy już biją na alarm i oceniają, że sprzedaż Enei EDF lub GDF nie jest żadną prywatyzacją. – Skoro każda z tych firm jest własnością rządu francuskiego, to w praktyce mówimy o sprzedaniu kontroli przez polski Skarb Państwa innemu Skarbowi Państwa – mówi jeden nich na łamach Rzeczpospolitej. – Ten wariant już zastosowaliśmy w prywatyzacji Telekomunikacji Polskiej. Choć skala działania Enei jest znacznie mniejsza od tej, jaką reprezentuje TP na rynku telekomunikacyjnym (TP sprzedano przed laty France Telecom – red.).

Sprzedaż wielkopolskiej energetyki zbiegła się w czasie z prywatyzacją innego polskiego potentata – Energi. Bliska zwycięstwa w walce o przejęcie tej firmy jest Polska Grupa Energetyczna. Jednak na przeszkodzie wchłonięcia jednego polskiego giganta przez drugiego stanąć może prezes Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów, który już wydał w tej sprawie negatywną opinię. W ocenie prezes UOKiK Małgorzaty Kransodębskiej-Tomkiel powstała w ten sposób grupa mogłaby dyktować ceny energii w Polsce. – Podtrzymujemy wszystkie argumenty, które były zaprezentowane również kilkukrotnie na posiedzeniu komisji, sprzeciwiające się połączeniu Energi z PGE i czekamy na decyzje Ministerstwa Skarbu Państwa. Ktokolwiek by nie był nabywcą Energi, stosowny wniosek dotyczący zgody na taką koncentrację tak czy inaczej będzie musiał trafić do urzędu i urząd swoje stanowisko będzie musiał zaprezentować w decyzji. W zależności od tego, kto będzie nabywcą, taka będzie treść decyzji. Myślę, że stanowisko urzędu na tym etapie nie może być bardziej jednoznaczne, niż to, które zaprezentowałam kilka miesięcy temu i które podtrzymuję do dzisiaj w niezmienionej treści – powiedziała niedawno w sejmie Małgorzata Krasnodębska-Tomkiel.

Sprawa może więc skończyć się w sądzie, do którego MSP będzie się musiało odwołać, jeśli UOKiK nie zmieni zdania. Inaczej cały proces może wyglądać, jeśli Energę przejmie drugi starający się o zakup jej 82,9 proc. akcji czeski Energetický a Průmyslový Holding (EPH), który również chciałby przejąć polskiego potentata. Na razie bardziej prawdopodobne wydaje się jednak oddanie kontroli nad Energą w ręce PGE. MSP twardo stoi na stanowisku, że udział PGE w procesie prywatyzacji Energi nie jest szkodliwy dla odbiorców energii i może stanowić element budowy liczącej się na europejskim rynku polskiej grupy energetycznej, którą od dawna resort MSP poważnie rozważa. – Nie mam problemu, żeby spółka ta była jeszcze silniejsza, bo inne kraje już posiadają takiego gracza – mówił minister Aleksander Grad podczas Europejskiego Kongresu Gospodarczego. – Jeżeli zarząd udowodni, że ma długofalowy plan uzyskania efektu synergii z takiej transakcji, nie mam powodu zabraniać mu startowania w przetargu – dodał minister.
Decyzja o losie obu energetycznych grup już wkrótce

_________________
http://www.solidarni.waw.pl
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
TOMEK
Weteran Forum


Dołączył: 18 Paź 2007
Posty: 258

PostWysłany: Pią Wrz 03, 2010 9:18 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

http://www.naszdziennik.pl/index.php?dat=20100902&typ=sw&id=sw25.txt

Komorowski przymyka oko na Nord Stream

Polska powinna zacieśnić stosunki z Niemcami, nie koncentrując się na spornym Gazociągu Północnym po dnie Bałtyku - powiedział prezydent Bronisław Komorowski w wywiadzie udzielonym europejskiej telewizji informacyjnej Euronews.

Zdaniem prezydenta, decyzja o budowie omijającego Polskę Gazociągu Północnego (Nord Stream) z Rosji do Niemiec została podjęta wiele lat temu zbyt pospiesznie i nie zapadłaby w obecnym klimacie politycznym. Komorowski dodał przy tym, że Polska nie rozumie rachunku ekonomicznego tego przedsięwzięcia. Jednocześnie stwierdził, że nasz kraj ma dziś bardzo dobrą okazję ustanowienia bliższych związków z Niemcami i aby ją wykorzystać, nie może koncentrować się zbytnio na bałtyckim gazociągu.
ŁS, PAP

_________________
http://www.solidarni.waw.pl
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
TOMEK
Weteran Forum


Dołączył: 18 Paź 2007
Posty: 258

PostWysłany: Pią Wrz 03, 2010 9:23 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

http://www.naszdziennik.pl/index.php?dat=20100903&typ=po&id=po61.txt

LNG na torze przeszkód

Trwa batalia o pieniądze na rozpoczęcie budowy terminalu LNG w Świnoujściu. Przeszkodą są obstrukcyjne działania strony niemieckiej, która zablokowała dofinansowanie inwestycji ze środków unijnych. W ocenie ekspertów, pretekstu do tego dostarczył obecny rząd, który zrobił wiele, by utrudnić sfinansowanie terminalu i uzależnić inwestycję od zagranicznych sąsiadów.

W poniedziałek nastąpiło spotkanie eksperckie w tej sprawie między stroną polską i niemiecką, z udziałem generalnego dyrektora Ochrony Środowiska Michała Kiełszni i przedstawicieli Miejskiego Urzędu ds. Środowiska i Natury w Stralsundzie. Kiełsznia po zakończeniu powiedział, że jest zadowolony z przebiegu rozmów.

- Komisja Europejska oczekuje od właściwego niemieckiego urzędu ostatecznego stanowiska w tej sprawie - powiedział rzecznik KE Cezary Lewanowicz. Zapewnił, że KE podtrzymuje decyzję o dofinansowaniu budowy terminalu do odbioru gazu skroplonego LNG w Świnoujściu. Jednak dotychczas Komisja Europejska wstrzymuje przekazanie obiecanych 80 mln euro, powołując się na zastrzeżenia strony niemieckiej związane z oddziaływaniem inwestycji na środowisko. Decyzja KE o dofinansowaniu polskiej inwestycji ze środków unijnych w ramach tzw. planu ożywienia gospodarczego zapadła prawie półtora roku temu, ale opatrzona została klauzulą ochrony środowiska. Niemieckie zastrzeżenia mogą zatem skutecznie blokować przelew pieniędzy.

Zimny, ale bezpieczny
"LNG (skroplony gaz ziemny) nie ma własności toksycznych ani korozyjnych, a w razie ewentualnego wycieku nie wybucha, tylko odparowuje i rozrzedza się w powietrzu. W razie ewentualnej awarii instalacja jest natychmiast odcinana, co minimalizuje wyciek" - zapewnia na swoich stronach internetowych Polskie LNG, inwestor terminalu LNG w Świnoujściu. "Technologia LNG jest z powodzeniem stosowana na świecie od kilkudziesięciu lat, a terminale są usytuowane w centrach portów w pobliżu zabudowań mieszkalnych" - czytamy. Z raportu na temat oceny oddziaływania na środowisko wynika, że inwestycja nie pogorszy walorów uzdrowiskowych i przyrodniczych regionu.

- Technologia LNG jest bardzo bezpieczna. Nawet katastrofa gazowca nie powoduje w zasadzie szkód w środowisku, za wyjątkiem okresowego zamarznięcia wody na pewnym obszarze - potwierdza Przemysław Wipler, dyrektor departamentu dywersyfikacji źródeł energii w Ministerstwie Gospodarki za rządów PiS. - Gaz skroplony LNG ma temperaturę minus 173 stopni Celsjusza, a owocem jego regazyfikacji jest dostarczanie dużej ilości chłodu, który można wykorzystać np. w magazynach, przetwórstwie rybnym - dodaje. Zastrzeżenia środowiskowe strony niemieckiej są, w ocenie eksperta, typowym działaniem obstrukcyjnym, pozbawionym podstaw merytorycznych.

- Pretekstu do takich działań dostarczył obecny rząd PO - PSL, ponieważ to on zaproponował finansowanie terminalu w Świnoujściu ze środków unijnych. Rząd PiS uważał, że ta inwestycja jest zbyt ważna dla Polski, by jej budowę uzależniać od czynników zewnętrznych - twierdzi Wipler. Spółka Polskie LNG, inwestor terminalu, była pierwotnie spółką-córką PGNiG, a więc instytucji bogatej i wiarygodnej dla banków, która łatwo mogła zorganizować finansowanie inwestycji w LNG. Pierwszy krok obecnego rządu polegał na przesunięciu spółki Polskie LNG (PLNG) do spółki Gaz-System, operatora systemów przesyłowych, której kondycja finansowa nie jest tak dobra jak poprzedniczki. Następnie rząd doprowadził do wpisania terminalu na listę inwestycji realizowanych z pomocą środków unijnych w ramach Programu Operacyjnego "Infrastruktura i Środowisko". Na koniec państwowa spółka PGNiG, poprzedni właściciel PLNG, ogłosiła, że zbuduje w Gdańsku konkurencyjny terminal do odbioru gazu sprężonego (CNG) o przepustowości 1,5 mld m sześc. rocznie.

- To de facto utrudni pozyskanie finansowania dla terminalu LNG. Banki będą pytać inwestora, jak zamierza "upchnąć" na rynku taką ilość gazu, zwłaszcza po zawarciu wieloletniej umowy gazowej z Rosją - tłumaczy Wipler. Według niego, cała dotychczasowa strategia rządu zmierza do utrudnienia dywersyfikacji dostaw gazu do Polski. Terminal LNG w Świnoujściu ma docelowo dostarczać 5-7,7 mld m sześc. gazu rocznie.

Dlaczego Świnoujście?
Decyzja o lokalizacji terminalu LNG na terenie Portu w Świnoujściu, w pobliżu granicy z Niemcami, podjęta została na podstawie analiz przeprowadzonych przez konsorcjum firm doradczych i eksperckich, w którego skład weszły PricewaterhouseCoopers Poland, PwC LLP, ILF Consulting Engineers Polska i ILF Beratende Ingenieure GmbH, oraz kancelaria prawna Chadbourne and Parke. Usytuowanie terminalu w tym miejscu pozwoli, zdaniem ekspertów, skrócić drogę wodną gazowców z Norwegii i Afryki Północnej, które zawijać będą do Świnoujścia przez cieśniny duńskie, z ominięciem szlaku żeglugowego biegnącego na północ od wyspy Bornholm. Zaletą ulokowania terminalu na terenach portowych Świnoujścia jest także dostęp z portu w Świnoujściu do śródlądowego systemu dróg wodnych Europy Zachodniej.

- Przede wszystkim chodzi jednak o zaopatrzenie w gaz Zakładów Chemicznych Police. Na północy Polski nie mamy źródeł gazu. Gazyfikacja tego regionu jest obecnie bardzo kosztowana z uwagi na konieczność transportowania surowca przez całą Polskę z wejść gazociągowych na granicy z Ukrainą - wyjaśnia Przemysław Wipler.
- Decyzja na temat dofinansowania gazoportu w Świnoujściu ze środków europejskich zostanie podjęta jeszcze we wrześniu - poinformował rzecznik KE Cezary Lewandowicz.

Tymczasem wrzesień jest miesiącem, w którym powinna już ruszyć budowa terminalu. Na jego wykonawcę wybrane zostało międzynarodowe konsorcjum firm z Włoch, Kanady, Francji i Polski, które zobowiązało się wybudować terminal za 3,1 mld zł (koszt projektu szacowano pierwotnie na ok. 4 mld zł) i oddać go do użytku w 2014 roku. Inwestor - Polskie LNG - zapewnia, że ma podpisane listy intencyjne w sprawie finansowania inwestycji z kilkoma bankami. Terminal ma także otrzymać 457 mln zł z unijnego Programu Operacyjnego "Infrastruktura i Środowisko", w każdym razie znalazł się na zaktualizowanej przez Ministerstwo Rozwoju Regionalnego liście 18 pozakonkursowych projektów energetycznych, którym przyznane zostaną dotacje. Czy obstrukcyjne działania niemieckich sąsiadów zablokują i to źródło finansowania? - na razie nie wiadomo.

Inwestycja jest jednym ze strategicznych elementów polityki dywersyfikacji dostaw gazu do Polski.
Małgorzata Goss

_________________
http://www.solidarni.waw.pl
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
TOMEK
Weteran Forum


Dołączył: 18 Paź 2007
Posty: 258

PostWysłany: Sro Wrz 08, 2010 5:59 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

"Nasz Dziennik" dotarł do ekspertyzy w sprawie umowy gazowej z Rosją, która trafiła na biurko prezydenta na krótko przed katastrofą smoleńską

Komorowski nie pyta o gaz

"Rząd Donalda Tuska negocjuje umowę gazową, co do której poważne zastrzeżenia miał Lech Kaczyński, ale prezydentowi Bronisławowi Komorowskiemu umowa najwyraźniej nie przeszkadza. Ekipa PO - PSL nie wykorzystała też szansy, aby gaz kupować od Niemców, a nie od Rosji."

”Wicepremier Waldemar Pawlak twierdzi, że nie mamy wyjścia i trzeba podpisać nowy kontrakt z Gazpromem. Tymczasem przeczy temu samo PGNiG, potwierdzając, iż ma zawarty także kontrakt z niemiecką spółką E.ON AG. Spółka ta jest w stanie dostarczyć nam gaz pod warunkiem, że będzie zgoda polityczna na przesył tego surowca np. z kierunku ukraińskiego. - Do 2014 roku możemy kupować rosyjski surowiec od spółki niemieckiej, francuskiej, a także holenderskiej, ponieważ ten gaz jest przesyłany gazociągiem jamalskim. Proszę bowiem pamiętać, że z 30 mld m sześc. gazu przesyłanego tym gazociągiem, tylko 3 mld trafia do polskich odbiorców, reszta zaś jest przesyłana do odbiorców zachodnich - mówi w rozmowie z "Naszym Dziennikiem" Janusz Kowalski. Innymi słowy, jak tłumaczy, nie musimy w ogóle podpisywać umowy gazowej z Rosją, bo ona nam jest niepotrzebna. W naszym interesie - i to jest główny wniosek raportu Naimskiego - jest tylko i wyłącznie uzupełnienie niedoborów gazu do roku 2014, czyli do momentu otwarcia gazoportu w Świnoujściu. Wówczas będziemy mogli kupować o kilkadziesiąt procent tańszy gaz skroplony. - Trzeba też głośno postawić pytanie: dlaczego rząd polski, dlaczego polska dyplomacja, wiedząc, że jest możliwość zakupu gazu od Niemców, tego nie robi? Gdzie jest polska dyplomacja, że tej prostej rzeczy nie załatwia? - zastanawia się Kowalski.

Potrzebny nacisk Polaków
Tymczasem - jak zauważa nasz rozmówca - w sytuacji zagrożenia państwa premier zamiast załatwić tę rzecz i wykorzystać sytuację, w której jesteśmy państwem, przez które przesyłane jest kilkadziesiąt miliardów metrów sześc. gazu do innych odbiorców, serwuje sobie wycieczkę do Indii. - Ja rozumiem, że wycieczka jest bardzo ważna, ale miejsce premiera jest w tej chwili w Berlinie i Kijowie, gdzie powinien załatwiać sprawy najważniejsze, czyli możliwości zakupu od zachodnich spółek rosyjskiego gazu, który jest obecnie na terenie Polski przesyłany gazociągiem jamalskim. To jest bowiem sprawa bezpieczeństwa energetycznego i sprawa bezpieczeństwa państwa - dodaje Kowalski. - Brak aktywności premiera w tej sprawie powoduje szantaż Pawlaka odnośnie do zakupu na najbliższe kilkadziesiąt lat drogiego rosyjskiego gazu, za który przepłacimy kilka miliardów dolarów - wyjaśnia. - Jeśli tego premier Tusk nie potrafi bądź nie chce załatwić, to nie powinien być polskim premierem - konkluduje nasz rozmówca.”

Pełny tekst - tutaj: http://www.naszdziennik.pl/index.php?dat=20100908&typ=po&id=po01.txt
-------------------------------------------

Umowę trzeba zmienić


Z Piotrem Woźniakiem, ministrem gospodarki w rządzie PiS, rozmawia Paweł Tunia


„Komu zależy na tym, żeby Polska kupowała gaz w Rosji przez długie lata i drożej za niego płaciła?
- Głównym zainteresowanym jest oczywiście Gazprom. Jego celem jest zmonopolizowanie rynku europejskiego. Wszystkie liberalizacyjne pakiety klimatyczno-energetyczne idą w poprzek ich interesów. Nie mogą tego oficjalnie zwalczyć, bo trudno, żeby jeden kraj dyktował drugiemu lub grupie krajów, jaką ma prowadzić politykę, wobec tego próbują to demontować na poziomie technicznym. Pakiety i determinacja KE są takie, by utworzyć jednolity rynek gazu i energii, by doprowadzić do absolutnej swobody obrotu tymi towarami dla wszystkich podmiotów: sprzedających, kupujących i pośredników. Jeżeli Gazprom będzie chciał się temu przeciwstawiać, to mamy próbę sił między nim a UE, ale akurat padło to na nasz kontrakt gazowy.”

Pełny tekst - tutaj:
http://www.naszdziennik.pl/index.php?dat=20100908&typ=po&id=po02.txt
-------------------------------------------

Gazprom broni się przed naciskami

” Dziennik "Kommiersant", związany ze spółką Gazprom, odnosząc się wczoraj na swoich łamach do zastrzeżeń Komisji Europejskiej, napisał, że "Rosja nie jest członkiem Unii Europejskiej i nie ma obowiązku dostosowywania swoich dwustronnych relacji w sferze energetycznej do prawa UE". Informator "Kommiersanta" w Gazprom Eksporcie, którego słowa gazeta przytacza, podkreśla, że gazociąg Jamał - Europa został zbudowany przed przyjęciem przez UE trzeciego pakietu energetycznego o liberalizacji rynku gazu i energii elektrycznej i powinien być wyłączony spod jego rygorów z zachowaniem monopolu Gazpromu na przesył surowca. Gazeta wyjaśnia, że rosyjski monopolista obawia się, iż po przejęciu zarządu nad rurą jamalską polski Gaz-System podniesie Gazpromowi taryfy za przesył paliwa, a wypracowany zysk przeznaczy na polskie projekty gazowe.”

Pełny tekst - tutaj: http://www.naszdziennik.pl/index.php?dat=20100908&typ=po&id=po03.txt

_________________
http://www.solidarni.waw.pl
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Grzegorz - Wrocław
Moderator


Dołączył: 09 Paź 2007
Posty: 4333

PostWysłany: Sro Wrz 08, 2010 10:51 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Jak w tej sytuacji broni się teza, że rząd Tuska dba o interes narodowy? Skandalem jest, że UE zauważyła, że jej dzieje się krzywda, bo polski kontrakt z Gazpromem narusza regulacje europejskie - Gazprom jest administratorem gazociągu. Oczywiście nie jestem tak naiwny, by sądzić, że Europa ujęła się za Polską. Ale widać z tego jak na dłoni, że Nasz Kraj stał się poletkiem ścierania się interesów obcych i niekoniecznie przyjaznych nam państw czy systemów. A Tusk miast przedstawić Narodowi sytuację, wyszedł z szafy i dał nura do Azji - aż strach pomyśleć jakich nowych cudów po tym 'biznesowym' rajdzie można się spodziewać.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
TOMEK
Weteran Forum


Dołączył: 18 Paź 2007
Posty: 258

PostWysłany: Nie Wrz 19, 2010 8:29 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

http://www.niezalezna.pl/blog/show/id/3142

GAZOWA HUCPA
19-09-2010 09:41

Szybkimi krokami zbliża się jesień, za oknami coraz chłodniej więc wszelkie informacje o ewentualnych zakłóceniach dostaw nośników energetycznych (węgla, ropy, gazu) natychmiast wywołują niepokój odbiorców.

1. Szybkimi krokami zbliża się jesień, za oknami coraz chłodniej więc wszelkie informacje o ewentualnych zakłóceniach dostaw nośników energetycznych (węgla, ropy, gazu) natychmiast wywołują niepokój odbiorców. Tak jest z trwającymi już prawie rok negocjacjami w sprawie aneksu do umowy gazowej z Gazpromem na zwiększone prawie o 3 mld m3 dostawy gazu dla Polski. Kiedy już rząd polski ogłosił w tej sprawie sukces, poważne wątpliwości do owego aneksu zgłosiła Komisja Europejska i teraz jej wysoki przedstawiciel uczestniczy w doprowadzeniu umowy do zgodności z prawem europejskim.

Właśnie wczoraj odbyła się kolejna runda negocjacji i jak to to eufemistycznie określono w komunikacie po rozmowach „ doszło do zbliżenia stanowisk obydwu stron”. Negocjacje będą jednak trudne bo Rosjanie tak łatwo nie oddadzą zdobyczy, które już dostali w rozmowach z Polską w tym bardzo niskich cen jakie będą płacić za przesył gazu przez Polskę do Niemiec i wyłączności na tłoczenie gazu rurociągiem Jamalskim aż do roku 2045.

2. Polska opinia publiczna ma jednak bardzo skąpe informacje o zawartości tego nowego kontraktu z Gazpromem, choć rząd od paru miesięcy przekonuje nas,że to jedyne możliwe rozwiązanie, które na wiele lat zapewni nam stabilne dostawy gazu. Niezależni eksperci zajmujący się rynkiem gazowym twierdzą jednak,że Polska decydując się na zawarcie umowy gazowej, która aż do roku 2037 uzależni nas od dostaw gazu przez Gazprom, który jak powszechnie wiadomo w imieniu państwa rosyjskiego realizuje nie tylko cele ekonomiczne ale i cele polityczne. Po co nam przedłużenie umowy o kolejne 15 lat (dotychczas obowiązująca była zawarta do roku 2022) skoro sytuacja na rynku gazu jest coraz bardziej dla Polski sprzyjająca.

Mimo sporych trudności (czynionych nam i przez Rosjan i przez Niemców) rozpoczęła się budowa Gazoportu w Świnoujściu, co pozwoli już w 2015 roku sprowadzić do Polski przynajmniej 2 mld m 3 gazu, a to znacząco poprawi naszą pozycję negocjacyjną z dotychczasowymi dostawcami. Trwają również poszukiwania gazu łupkowego, a Polska, jest określana przez światowe koncerny mające technologię jego wydobywania jako jeden z najbardziej zasobnych pod tym względem krajów europejskich. Wprawdzie jego wydobywanie to jeszcze odległa perspektywa ale jest pewne, że jest to możliwe przed zakończeniem dotychczasowego kontraktu z Rosją a więc przed rokiem 2022.

3. W świetle tych dwóch twardych faktów wiązanie się aż na 27 lat z jednym dostawcą, który jak już wspominałem potrafi oprócz celów ekonomicznych realizować cele polityczne po niezbyt atrakcyjnych cenach opartych na formule cen ropy naftowej musi budzić poważne obawy. Dodatkowo Polska w tych negocjacjach oddała Rosjanom władzę w EuRoPol Gazie spółce zajmującej się przesyłem gazu gazociągiem jamalskim do Polski i do Niemiec i zgodziła się na ceny za ten przesył, które w krajach UE wywołują uśmiech politowania. Nie mają one bowiem żadnego związku z cenami rynkowymi za przesył, a są nawet niższe od tych jakie Rosja płaci za przesył Białorusi i Ukrainie.

4. Polsce wprawdzie w tym i w następnych kilku latach będzie brakowało około 1 mld m3 gazu, ale taką ilość może nam dostarczyć już od 1 października tego roku niemiecka firma E.ON Ruhrgas, która ma ma znaczące nadwyżki gazu kupionego wcześniej z Rosji, a zgodnie z prawem europejskim na tą sprzedaż już nie będzie musiał wyrażać zgody Gazprom, który do tej pory się temu zdecydowanie sprzeciwiał. Mówiąc wprost od 1 października jeżeli Niemcy zgodnie z zawartą już w połowie tego roku umową z PGNiG zaczną nam dostarczać gaz ustaje ostatni powód dla którego chcemy podpisywać aneks do istniejącej umowy z Gazpromem. Jeżeli w takiej sytuacji polski rząd dalej będzie forsował ta niekorzystną umowę z Gazpromem to należy zapytać czyje interesy są da tego rządu ważniejsze Polski i Polaków czy obcego nie zawsze nam przyjaznego mocarstwa?

Czy wydajemy 3 mld zł na budowę gazoportu po to aby zacząć się naprawdę uniezależniać od dostaw gazu tylko od jednego dostawcy czy też są to pieniądze, które zostaną wprawdzie wydane na tą inwestycję tyle tylko, że gaz pochodzący stamtąd nie będzie nikomu potrzebny. Trzeba będzie bowiem odbierać z Rosji coraz większe ilości gazu, a nawet jak nie będziemy tego gazu odbierać ze względu na jego nadmiar to i tak trzeba będzie za niego zapłacić. Dopiero rzetelna odpowiedź ministrów rządu Donalda Tuska i samego premiera na te pytania może pokazać czy negocjowana z Rosjanami ma jakieś elementy racjonalności czy to tak naprawdę gazowa hucpa za realizację której powinien czekać wszystkich, którzy do niej doprowadzili, Trybunał Stanu
ZBIGNIEW KUŹMIUK

_________________
http://www.solidarni.waw.pl
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
TOMEK
Weteran Forum


Dołączył: 18 Paź 2007
Posty: 258

PostWysłany: Wto Wrz 21, 2010 4:32 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

http://www.naszdziennik.pl/index.php?dat=20100921&typ=po&id=po16.txt

Polscy negocjatorzy nie są pod ścianą

Wypowiedź Piotra Naimskiego, doradcy prezydenta Lecha Kaczyńskiego ds. bezpieczeństwa narodowego

Media biją na alarm, PGNiG i Komisja Europejska ogłosiły, że Polsce od 20 października zabraknie gazu, wstrzymane zostaną dostawy. To jest nieodpowiedzialne, grozi paniką gospodarczą, paniką wśród klientów indywidualnych. Tak nie wolno robić. Stary kontrakt długoterminowy - kontrakt jamalski - jest w mocy, obowiązuje do 2022 roku i dostawy z tego kontraktu nie są w żaden sposób zagrożone. Mówimy o zwiększonej ilości, czyli ok. 2 mld metrów sześciennych, których Polska będzie potrzebowała do chwili uruchomienia gazoportu w Świnoujściu, tj. do 2014 roku. I to może być problem, przede wszystkim dla przemysłu chemicznego, ponieważ produkowanie nawozów azotowych wymaga gazu jako surowca. Ten surowiec dostają nasze zakłady chemiczne z kontraktu jamalskiego, ale jeżeli będzie mniej tego gazu, to można ten surowiec zastąpić czym innym, innymi związkami chemicznymi, które można kupić za granicą. Można je sprowadzić do Polski pociągami, bo to jest albo ciecz, albo towar sypki, jest to może trochę trudniejsze logistycznie i trochę droższe, ale nie jest to katastrofa dla przemysłu chemicznego. Polscy negocjatorzy nie są pod ścianą, to nie jest sytuacja dramatycznie przymusowa i trzeba zachowywać się racjonalnie.

_________________
http://www.solidarni.waw.pl
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
TOMEK
Weteran Forum


Dołączył: 18 Paź 2007
Posty: 258

PostWysłany: Wto Wrz 21, 2010 4:37 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

http://www.niezalezna.pl/article/show/id/39208

SMOLEŃSKA CENA UMOWY GAZOWEJ

Aleksander Ścios, "Gazeta Polska", 21-09-2010 13:57
Umowa gazowa jest najważniejszym kluczem do zrozumienia scenariusza zdarzeń z ostatnich kilkudziesięciu miesięcy i stanowi punkt centralny, wokół którego rozgrywają się inne, mniej lub bardziej symboliczne wydarzenia.

Historia obecnych negocjacji aneksu do umowy międzyrządowej w sprawie dostaw rosyjskiego gazu ma już ponad 20 miesięcy. Jej szczegółowe przedstawienie miałoby zapewne objętość sporej książki i okazało się niestrawne dla większości odbiorców. Trzeba jednak przypomnieć niektóre istotne fakty.

Geneza rokowań sięga przełomu lat 2008–2009, kiedy wybuchł rosyjsko-ukraiński spór gazowy. Zawarte w styczniu 2009 r. porozumienie między Gazpromem a ukraińskim Naftohazem wyeliminowało z pośrednictwa handlu gazem spółkę RosUkrEnergo (w której Gazprom miał połowę udziałów), co z kolei spowodowało obniżenie dostaw gazu do Polski.

Stan permanentnej kapitulacji

Pod koniec stycznia 2009 r. polski Gaz-System i Polskie Górnictwo Naftowe i Gazownictwo poinformowały, że RosUkrEnergo, dostarczająca dotychczas ok. 2,5 mld m sześc. gazu rocznie, zaprzestała dostaw. Kilka dni później Donald Tusk po spotkaniu z Władimirem Putinem w czasie obrad Światowego Forum Ekonomicznego w Davos oznajmił, że „problem z dostawami gazu do Polski prawdopodobnie zostanie rozwiązany”. Pierwszy warunek tego „rozwiązania problemu” został ujawniony z początkiem marca 2009 r., gdy minister transportu Rosji Igor Lewitin przyznał, że Gazprom jest gotów dostarczyć Polsce dodatkowe ilości gazu, ale tylko wtedy, jeśli ta zrezygnuje z pośrednika i podpisze aneks do umowy międzyrządowej z 1993 r.

Tego rodzaju zachowania w stosunkach międzynarodowych, wymuszone niezawinionym przez Polskę konfliktem rosyjsko-ukraińskim i zerwaniem dostaw przez spółkę zależną od Gazpromu, nie sposób nazwać inaczej jak szantażem. Nieco później dowiedzieliśmy się, że PGNiG zapłaciło RosUkrEnergo zaległe 70 mln dol. za dostawy gazu z grudnia 2008 r., co w sposób oczywisty pozbawiło Polskę ważnego argumentu finansowego
i mogło wzbudzić w Rosjanach przeświadczenie, że rząd Tuska jest gotów do dalszych ustępstw.

Od tego momentu w historii negocjacji przewijają się dwa podstawowe elementy. Z jednej strony kolejne, mniej lub bardziej jawne, żądania wysuwane przez stronę rosyjską, z drugiej zaś zapewnienia rządu Donalda Tuska, że lada moment kontrakt zostanie podpisany. Ze strony rządu proces ten cechuje stan permanentnej kapitulacji, a Rosjanie tylko pozornie prowadzą niepojętą grę na czas, odwlekając efekt końcowy.

Warto poszukać odpowiedzi na dwa ważne pytania: dlaczego w ogóle przyjęto szantaż ze strony Rosji oraz dlaczego umowa nie została podpisana do chwili obecnej?

Wbrew temu, co twierdzi propaganda grupy rządzącej, decyzji o rozpoczęciu negocjacji długoterminowej międzyrządowej umowy nie można oceniać inaczej jak decyzji politycznej, nieznajdującej uzasadnienia w polskich projektach dywersyfikacyjnych. Obowiązująca wówczas rządowa „Polityka dla przemysłu gazu ziemnego” z marca 2007 r. (opracowana jeszcze przez rząd PiS) zakładała, że głównymi działaniami wzmacniającymi bezpieczeństwo energetyczne państwa będą: terminal do odbioru gazu skroplonego, bezpośrednie połączenia gazociągiem ze złożami skandynawskimi (Baltic Pipe), zwiększenie krajowego wydobycia, zawarcie kontraktów długoterminowych na dostawy gazu ze źródeł innych niż rosyjskie. Rząd Tuska do tych działań dodał rozbudowę magazynów gazu oraz budowę połączeń z Niemcami i Czechami, co już podważało opłacalność inwestycji terminalu w Świnoujściu i było sprzeczne ze strategią dywersyfikacji, która wprost zabraniała budowy połączeń międzysystemowych skutkujących dalszym uzależnieniem dostaw gazu do Polski od jednego producenta.

Jak napisano w opracowanej przez BBN „Analizie działań na rzecz bezpieczeństwa energetycznego dostaw gazu” z listopada 2009 r., „Budowa połączeń międzystemowych z Niemcami, Czechami czy Austrią, a także zwiększenie do Polski dostaw gazu w wyniku renegocjacji »kontraktu jamajskiego«, może nasycić rynek
krajowy gazem przed wybudowaniem gazoportu w Świnoujściu i tym samym utrudnić podpisanie kolejnych kontraktów na gaz skroplony. Wymienione czynniki będą wpływać na to, czy terminal LNG zostanie ważnym instrumentem dywersyfikacji, czy też jego wpływ na bezpieczeństwo energetyczne kraju będzie umiarkowany”.
Trzeba też pamiętać, że w czasie podjęcia decyzji o paktowaniu z Gazpromem obowiązywała umowa z Rosją zawarta do roku 2022 (której zapisy należało egzekwować) oraz istniały realne możliwości zapewnienia dostaw gazu z innych niż rosyjskie źródeł. Ważną przesłanką, że chodziło o decyzję polityczną, jest fakt, iż od chwili przejęcia władzy przez obecny układ nie uczyniono nic w sprawie projektu Baltic Pipe – podmorskiego rurociągu łączącego Polskę z Danią, który zgodnie z harmonogramem miał być oddany do użytku w 2010 r. 16 czerwca 2009 r. OGP Gaz-System SA wstrzymał realizację projektu Baltic Pipe z powodu „braku zainteresowania na gaz”. Choć Komisja Europejska przyznała inwestycji wsparcie finansowe, zabrakło decyzji rządowej o nadaniu temu projektowi, podobnie jak budowie terminalu LNG, statusu projektu o strategicznym dla państwa znaczeniu.

Mając na uwadze, że już w marcu 2008 r. doszło w Ministerstwie Gospodarki do rozwiązania Departamentu Dywersyfikacji Dostaw Nośników Energii, którego urzędnicy nie mieli po prostu nic do roboty, można uznać, że grupa rządząca wprost oczekiwała na rosyjską „propozycję nie do odrzucenia” i przyjęła ją, nie bacząc na narodową strategię bezpieczeństwa energetycznego.

Wbrew twierdzeniom Tuska i Pawlaka, jakoby decyzja o podpisaniu kontraktu gazowego z Rosją wynikała z kalkulacji ekonomicznych (których nikt do tej pory nie przedstawił) i nie ma nic wspólnego z żadną „ideologią” – była ona podyktowana wyłącznie racjami politycznymi, wynikającymi z dogmatycznego kosmopolityzmu i antypolonizmu Platformy, jej związków z postsowiecką agenturą oraz reorientacji na „poprawę stosunków” z Rosją i Niemcami, co w praktyce oznaczało zwrot ku politycznemu serwilizmowi. Jedyny „interes ekonomiczny” mógł wynikać z faktu, że grupa rządząca reprezentuje interesy lobby rosyjskiego, doskonale ulokowanego w establishmencie III RP i była zainteresowana ponownym umieszczeniem Polski w strefie wpływów Moskwy.

Z tej przyczyny to umowa gazowa jest tym najważniejszym kluczem do zrozumienia scenariusza zdarzeń z ostatnich kilkudziesięciu miesięcy i stanowi punkt centralny, wokół którego rozgrywają się inne, mniej lub bardziej symboliczne sytuacje. Wszystkie one będą jedynie odbiciem koncepcji, która legła u podstaw traktatu gazowego.

W żadnym innym obszarze, jak w sprawie bezpieczeństwa energetycznego nie widać wyraźnie dwóch różnych i przeciwstawnych wizji rozwoju Polski – między koncepcją prezydenta Lecha Kaczyńskiego a pomysłami grupy rządzącej.

Aleksander Ścios

Całość artykułu w jutrzejszym wydaniu tygodnika "Gazeta Polska"

_________________
http://www.solidarni.waw.pl
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
TOMEK
Weteran Forum


Dołączył: 18 Paź 2007
Posty: 258

PostWysłany: Pią Wrz 24, 2010 9:49 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

http://www.niezalezna.pl/article/show/id/39325

GAZOWA KROPKA NAD "I"

Zbigniew Kuźmiuk dla Niezależna.pl, 24-09-2010 09:49

Wpływy Rosji w Polsce są coraz większe. Forsowane przez rząd zawarcie niekorzystnego kontraktu gazowego, uzależniającego nas od Moskwy na następne kilkadziesiąt lat, postawiłoby przysłowiową kropkę nad "i”.


Wreszcie po wielu tygodniach starań marszałek Sejmu pozwolił na godzinną debatę poświęconą polsko-rosyjskiej umowie gazowej wynegocjowanej przez wicepremiera Waldemara Pawlaka. Debata odbyła się na wniosek klubu PiS w ramach tzw. informacji
bieżącej, a głównymi jej uczestnikami był przedstawiciel wnioskodawców były premier Jarosław Kaczyński i główny negocjator tej umowy wicepremier Pawlak.

Mimo tego, że umowa gazowa ma ogromne znaczenie ekonomiczne, ale i polityczne dla naszego kraju, to debata nie wywołała jakiegoś specjalnego zainteresowania w mediach, bo - jak łatwo się domyślić - podstawowe rozstrzygnięcia z niej wynikające stawiają rząd Donalda Tuska w wyjątkowo niekorzystnym świetle.

Zabierając głos w imieniu wnioskodawców, były premier Jarosław Kaczyński zwrócił uwagę, że Rosja traktuje odbiorców surowców energetycznych albo jako kraje będące w jej strefie wpływów, albo jako kraje rzeczywiście wolne - tylko te drugie podpisują umowy handlowe na partnerskich warunkach. Z przebiegu negocjacji wyraźnie widać,że Polska została potraktowana jako kraj z rosyjskiej strefy wpływów, który zgodził się na wszystkie żądania Rosji - do tej pory zersztą umowa zapewne byłaby już podpisana, gdyby nie sprzeciw Komisji Europejskiej.

Wprawdzie Komisji nie interesują najważniejsze dla Polski sprawy, takie jak ceny, po jakich będziemy kupować gaz i sposób ich ustalania czy uzależnienie od rosyjskich dostaw na 27 lat, tylko ceny za przesył gazu (niższe od tych, jakie Rosjanie płacą Białorusi i Ukrainie), monopol dostępu do Gazociągu Jamalskiego dla Gazpromu czy zarządzanie samym gazociągiem przez spółkę, której współudziałowcem jest dostawca gazu, czyli Gazprom. Właśnie zmiany tych trzech dotychczasowych ustaleń pomiędzy Polska i Rosją domaga się KE i na razie nie wyraża zgody na zawarcie umowy. Mamy więc ciągle jeszcze możliwość nieuzależniania się od Rosji na wiele lat i poszukiwania na okres przejściowy 3-4 najbliższych lat (a więc do oddania do użytku Gazoportu) umowy pomostowej, która pozwoliłaby na zbilansowanie dostaw.

Zadziwiające są w tej sprawie nie tylko dotychczasowe ustępstwa strony polskiej wobec Rosjan, ale trwające już ponad rok brnięcie w tych negocjacjach w coraz gorsze dla nas rozwiązania. Mimo tego, że od roku obowiązuje już Traktat Lizboński i zapisana w nim solidarność energetyczna, Polska, która była głównym orędownikiem tego zapisu, dziwnym zbiegiem okoliczności nie chce korzystać w negocjacjach z Rosją z potencjału i wsparcia Komisji Europejskiej. A takie wsparcie Polsce niewątpliwie by się przydało, bo - jak zdiagnozował sytuację Jarosław Kaczyński - aneks do umowy gazowej jest negocjowany z Rosjanami w warunkach szantażu, co już raz przytrafiło się Polsce za jego rządów.

W roku 2006 negocjowano kontrakt pomostowy na 2,5 mln m3 gazu rocznie na 3 lata, a dodatkową ceną, jaka Polska wtedy poniosła, była cena gazu o 10 proc. wyższa niż w kontrakcie długoterminowym. Skoro i teraz - co widać po skali ustępstw - mamy podobną sytuację, a stoi za nami Traktat Lizboński, to jest możliwe kolejne rozwiązanie pomostowe, tym razem z udziałem firm niemieckich mających nadwyżki gazu kupowanego także w Rosji, zwłaszcza, że wchodzące w życie nowe przepisy unijne już od 1 października powodują, że nie będzie już potrzebna zgoda Gazpromu na odsprzedaż gazu przez firmy
mające z nim kontrakty.

Nieskorzystanie z tego rozwiązania i forsowanie wieloletniego uzależnienia nas od dostaw gazu z Rosji jest działaniem na szkodę naszego kraju i tylko w takich kategoriach może być rozpatrywane.

Być może tak mocne postawienie sprawy nowej umowy gazowej z Rosją przez opozycję spowoduje refleksję rządu - nawet za cenę ograniczeń w dostawach gazu dla firm sektora nawozowego i paliwowego w końcówce tego roku. Ciągle jest to jeszcze możliwe, jeżeli nie chcemy, abyśmy byli traktowani jak kraj wprawdzie należący do UE, ale jednak znowu znajdujący się w strefie wpływów Rosji.

Reakcja rządu Tuska (a w zasadzie jej brak) na działania Rosji w sprawie wyjaśniania przyczyn tragedii smoleńskiej, przerwanie dostaw rosyjskiej ropy do rafinerii w Możejkach (na skutek awarii ropociągu, która trwa już... 4 lata), brak wyraźnych postępów w śledztwie sprawie mordu katyńskiego (niechęć Rosji do rehabilitowania polskich oficerów zamordowanych w Katyniu) wskazują, że te wpływy w Polsce są coraz większe. Zawarcie tak niekorzystnego kontraktu gazowego postawiłoby przysłowiową kropkę nad "i”.

Zbigniew Kuźmiuk

_________________
http://www.solidarni.waw.pl
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
TOMEK
Weteran Forum


Dołączył: 18 Paź 2007
Posty: 258

PostWysłany: Nie Wrz 26, 2010 8:41 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

http://niepoprawni.pl/blogs/seawolf

Radek, Guido i Gazoport

seawolf, 22 września, 2010 - 19:54

Tym razem postanowiłem napisać na temat , na którym się znam, czyli o żegludze, a konkretnie, żegludze nad gazociągiem Nord Stream. Fakt, że tym razem wiem, o czym piszę, jest dla mnie szokiem i , nie ukrywam, pewna niedogodnością, bo moja literacka wena musi ulec ograniczeniu, czyli muszę przydeptać gardło własnej pieśni, jak to ujął Majakowski.

Dziennik "Kommiersant", którego korespondent był w poniedziałek z szefem rządu Rosji na statku układającym przez Bałtyk gazociąg z Rosji do Niemiec, napisał o zarzutach Putina. Putin -relacjonuje "Kommiersant" - powiedział, że "Polacy nieoczekiwanie zwrócili się do Niemiec o zajęcie się sprawą, która - jak się wydawało - była rozwiązana i załatwiona".

No, to ciekawe, z kim była rozwiązana i załatwiona, bowiem cały rząd i zwłaszcza pan Minister Sikorski ze swoim szczerym i wiarygodnym uśmiechem zapewniał, ze istotnie wszystko jest załatwione , tyle, że w sposób uwzględniający polskie interesy, to znaczy, że rura będzie wkopana w dno. Było to wręcz triumfalnie zakomunikowane, w stylu, jacy to z nas kozacy, tak się potrafiliśmy postawić i załatwić sprawę, patrzcie, jak nas szanują i słuchają, nie to, co tych kurdupli, Kaczorów, co to tylko jątrzyć i dzielić Polaków potrafią!

Chodzi o zmianę ułożenia rury, którą Nord Stream chce ułożyć w poprzek tzw. północnego toru do portu w Świnoujściu, wprost na dnie morza. To o ponad 1,5 m zmniejszy odległość między dnem morza a kilem, ograniczając większym statkom żeglugę do Świnoujścia. "Nagle Polacy oznajmili teraz, że gazociąg powinien przechodzić na znacznie większej głębokości, niż zakładano, gdyż w przyszłości zamierzają pogłębić swój port i puścić swoim torem wodnym większe statki. Wcześniej o takich zamiarach nie informowali" - relacjonował słowa Putina "Kommiersant".

W rzeczywistości Polska już trzy lata temu alarmowała państwa zaangażowane w budowę Nord Streamu - także Rosję i Niemcy - że plany konsorcjum Gazpromu grożą blokadą portu w Świnoujściu. Polska nie mogła sama żądać wkopania rury pod dno morza, bo sporny odcinek gazociągu leży na wodach niemieckiej wyłącznej strefy ekonomicznej. Przed rokiem szef niemieckiej dyplomacji Guido Westerwelle zapewniał ministra spraw zagranicznych Radosława Sikorskiego, że Berlin uwzględni polskie zastrzeżenia. Nie pamiętam, czy poklepał go wtedy do pleckach, czy też może po czymś innym, znając pana ministra Guido raczej po czymś innym, ale nie o to chodzi, chodzi o to, że od trzech lat sukcesy polskie rządu na scenie zagranicznej mierzy się liczbą poklepań po pleckach. W sumie, czemu nie, problem polega na tym, ze poza poklepaniem nic się realnie nie dzieje. Ale od tego czasu Ministerstwo Infrastruktury już kilka razy przedstawiało Niemcom nasze uwagi - dotąd bez rezultatu. No dobrze- poklepali? Poklepali! Pouśmiechali się, zdjęcie razem zrobili? Zrobili! No to czego jeszcze chcecie?

"Kommiersant" napisał też, że Polska zwróciła się do Komisji Europejskiej o interwencję w sprawie planów Nord Streamu. Bruksela zaprzecza. - Według naszych informacji polskie władze nie mają zamiaru wysłać żadnego listu i chcą ten problem rozwiązać dwustronnie z rządem Niemiec - powiedziała rzeczniczka KE Marlene Holzner.

W czerwcu z prośbą do KE o przeanalizowanie, czy nie doszło do naruszenia prawa wspólnotowego, zwróciła się natomiast spółka Zarząd Portów Morskich Szczecin i Świnoujście - poinformował Paweł Adamarek z zarządu spółki. Firma ta zaskarżyła również pozwolenie niemieckiego Federalnego Urzędu Żeglugi i Hydrografii (BSH) na ułożenie rury przez trasę do polskiego portu. Nord Stream do końca września ma przedstawić BSH odpowiedzi na polskie zastrzeżenia.

Plany Nord Streamu zagrożą żegludze statków o zanurzeniu 13,5 m. To jednak nie zablokuje gazoportu budowanego w Świnoujściu - uważa Zbigniew Rapciak, szef spółki Polskie LNG, inwestora terminalu. - Maksymalne zanurzenie statków z gazem do Świnoujścia wynosi 12,5 m -powiedział wczoraj Rapciak.

Pozwolę sobie się nie zgodzić z panem Rapciakiem. Jako kapitan, NIGDY nie przepłynę nad rurociągiem, który jest zaledwie jeden metr pod dnem statku. Powtarzam, NIGDY! To byłby kryminał. I jeszcze tankowcem?! Jak ktoś jest łasy na sławę i koniecznie chce być w TV, trafić do CNN news i do orzecznictwa Izby Morskiej, to proszę bardzo! Ja dziękuję.

Trzeba wam wiedzieć, ze zanurzenie bardzo rzadko jest jednakowe na dziobie i rufie. Dajmy na to, średnie zanurzenie wynosi 10 metrów, to znaczy, ze na dziobie jest , na przykład 10,5, a na rufie 9,5, albo odwrotnie. Oczywiście kalkulujemy to bardzo dokładnie, balastujemy statek, ale w 100% to nigdy się nie zgadza. Mówimy o wielkich statkach, wielkich tankowcach, gdzie każdy stopień przegłębienia daje wielkie różnice w zanurzeniu. Do tego przechył statku na burtę, przy małych statkach pomijalny, przy wielkich tankowcach o szerokości , bo ja wiem, 30-40 metrów drobny przechył to różnica z pół metra po stronie , na którą się przechyla.

Do tego dochodzi tzw. squat, czyli zmienne przegłębienie wywołane ruchem statku, do tego dochodzi unoszenie się w góre i w dół na fali…. Wystarczy?

To wszystko sumuje się do tak zwanej rezerwy nawigacyjnej, która każdy kapitan, który nie zakupił swojego dyplomu w Tesco i każda kompania, która nie ma siedziby w piwnicy pod sklepem warzywnym, czy w budce telefonicznej na wyspach Vanuatu musi uwzględniać.

Poza tym, jak statek dotknie dna i poszoruje trochę po piasku, nic wielkiego sie nie stanie. Zdarzało się w zyciu i to nie raz. Jak statek dotknie rurociągu, mamy wielka katastrofę ekologiczną, kapitana w więzieniu i z zabranym dyplomem i kompanię płacącą olbrzymie kary.

To wszystko spowoduje, ze zawijanie wielkich statków do Świnoujścia będzie obciążone zwiększonym ryzykiem, a co za tym idzie , stawki ubezpieczeniowe będą odpowiednio zwiększone, a co za tym idzie, kompanie albo zrezygnują z zawijania , albo odbiją sobie te zwiększone stawki wyższymi opłatami za transport, czyli gaz będzie droższy. Albo transport będzie się odbywał mniejszymi statkami, czyli, znowu gaz będzie droższy.

Budowa gazoportu w Świnoujściu już się rozpoczęła. Uśmiech Pana Ministra Sikorskiego jest niezmiennie szczery i promienny. Równie niezmienna jest sympatia Pana Ministra Guido do Pana ministra Radka. I nawzajem. Bo w końcu: „zgoda buduje!”.

_________________
http://www.solidarni.waw.pl
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Strona Główna -> Dyskusje ogólne Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony 1, 2, 3  Następny
Strona 1 z 3
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz dołączać plików na tym forum
Możesz ściągać pliki na tym forum