Forum  Strona Główna

 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Po co nam Polska? Ość w gardle tego świata

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Strona Główna -> Dyskusje ogólne
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Grzegorz - Wrocław
Moderator


Dołączył: 09 Paź 2007
Posty: 4333

PostWysłany: Sro Sty 26, 2011 10:20 pm    Temat postu: Po co nam Polska? Ość w gardle tego świata Odpowiedz z cytatem

Jamo próbę antidotum na rozgorzałą obok dyskusję, nieprzynoszącą nikomu (jak śmiem sądzić) z jej uczestników specjalnej satysfakcji proponuję przeczytać tekst zamieszczony w "Naszym Dzienniku", autorstwa Wojciecha Wencla pod tytułem jak w Temacie:
Cytat:
Dlaczego urodziłem się Polakiem? Jak wyglądałoby moje życie, gdybym przyszedł na świat jako Anglik, Francuz albo Rosjanin? Miałbym wysoką pensję czy tradycyjną rodzinę? Pasjonowałyby mnie nowe technologie czy kantaty Jana Sebastiana Bacha? No i czy byłbym agnostykiem czy chrześcijaninem? A może buddystą?

Chyba każdy z nas stawiał sobie kiedyś podobne pytania. Jedni robili to w chwilach trudnych, znajdując oparcie w złudzeniu, że gdzieś tam, za górami, za lasami, byłoby im łatwiej osiągnąć sukces. Przeklinali przypadek, który - ich zdaniem - zdecydował, że urodzili się w kulturze wiecznych marzeń, a nie w maksymalizującej zysk ekonomiczny zachodniej cywilizacji. Inni, a wśród nich ja, robili to w poczuciu wyższości nad mieszkańcami zsekularyzowanego Zachodu i barbarzyńskiego Wschodu. Dziękowali Bogu, że razem z polskością dał im wiarę, bezgraniczne umiłowanie wolności i narodową dumę. Katastrofa smoleńska weryfikuje oba te sposoby myślenia.
Ludzie, którzy chcieliby uczynić z Polski sprawnie funkcjonującą machinę do bogacenia się, bliźniaczo podobną do niemieckiej czy francuskiej, po 10 kwietnia 2010 roku znaleźli się w sytuacji nie do pozazdroszczenia. Kolejna polska apokalipsa na nowo odsłoniła bowiem wyjątkowość naszej historii i reanimowała zbiorowe myślenie metafizyczne, eschatologiczne czy choćby symboliczne. Smoleńsk zaczął obrastać mitem, w którym czciciele europejskiego porządku dostrzegli zagrożenie dla ich wizji społeczeństwa jako doskonale zorganizowanego mrowiska. Miała być mrówcza praca u podstaw, gwarantująca wygodne i dostatnie życie, a tu nagle spod ziemi wyleciały motyle o kolorowych skrzydłach - dusze naszych poległych, proroków i świętych, odwracające uwagę od "naprawdę ważnych" kwestii gospodarczych. Okazało się, że miliony Polaków wciąż bardziej kochają wolność niż konsumpcję.
Pragmatycy, którzy jak niepodległości skłonni są bronić najwyżej ciepłej wody w kranie, mają teraz dwa wyjścia. Albo spełnią swoją wielokrotnie powtarzaną groźbę emigracji ("Słowo daję, wyjadę z tego chorego kraju!"), albo będą usiłowali wyśmiać "smoleńską mistykę" w imię "zdrowego rozsądku". Takie rozpaczliwe próby skłonienia Polaków do powrotu na karuzelę konsumpcjonizmu trwają dziś niemal we wszystkich mediach, od TVN 24 po "Rzeczpospolitą". Nie zmienią jednak naszego dziejowego przeznaczenia, które z nową siłą objawiło się w Smoleńsku. Polska nigdy nie stanie się świetnie działającą korporacją. Zawsze będzie inna od społeczeństw zachodnich z ich przekonaniem o końcu historii, niezawodnymi "procedurami", dogmatycznym materializmem i polityczną poprawnością. Może gdzieś na Zachodzie istnieje raj na ziemi. Dla nas przewidziano co innego: brak stabilizacji, tymczasowość, rzadkie sukcesy polityczne i gospodarcze, częstsze porywy ducha, a okresowo traumatyczne doświadczenia, przypominające nam, kim jesteśmy.
A jesteśmy ością w gardle tego świata. Jak pisał na tych łamach prof. Andrzej Nowak: "Potężne siły zła, jakie skupiają się w imperialnej ambicji panowania nad innymi, poniewierania słabszymi, od ponad 300 lat potykają się o Polskę". Nie zbudujemy sojuszy gwarantujących nam pozycję zachodnioeuropejskiego państwa, bo zawsze będziemy przeszkadzać imperiom. Próby ich obłaskawienia nie odwrócą biegu historii. Skończą się groteską, jak prorosyjska polityka rządu Donalda Tuska w momencie ogłoszenia raportu MAK.
"O, dzięki Tobie za państwo boleści,/ I za męczeńskich koron rozmnożenie,/ I za wylaną czarę szlachetności/ Na lud, któremu imię jest - cierpienie,/ I za otwarcie bram... nieskończoności!" - pisał w 1847 roku Cyprian Kamil Norwid. Czy obraz polskości zmienił się od daty powstania tego wiersza? Przeciwnie: przybyło historycznych faktów, potwierdzających nasz zbiorowy los. Tyle że coraz rzadziej widzimy zbawienny sens tego losu i przestaliśmy za niego dziękować. Często - jako Polacy i jako chrześcijanie - czujemy się zaszczuci przez nieprzyjazny świat. Bronimy spadku po przodkach: katolickiej religii, wewnętrznej wolności, patriotyzmu, ale w głębi duszy obawiamy się, że następnym pokoleniom nie wystarczy sił do udźwignięcia tego ciężaru. Przytłaczają nas kolejne ofiary i upokorzenia. Nasze życie staje się martyrologią.
Dzieje się tak wówczas, kiedy polskość sprowadzamy do stanu posiadania. To prawda, że większość europejskich narodów już dawno rozmieniła swoje talenty na drobne. Ale my zakopaliśmy swój talent w ogrodzie i stawiamy straże, żeby nikt go nie ukradł. Niby czekamy na dzień ostateczny, lecz w gruncie rzeczy chcielibyśmy, żeby z tego zagrzebanego w ziemi talentu wyrosła nam Wielka Polska Katolicka - państwo stabilne duchowo, wolne od bolesnych doświadczeń, będące azylem w pogańskiej Europie. Ta tęsknota do duchowej "małej stabilizacji" powoduje, że na dnie serca skrywamy żal do świata, a może nawet do samego Boga, że nie pozwala nam spocząć na laurach.
Ale polskość nie jest stanem posiadania. Jest wieczną misją objawioną przez naszych wieszczów. "Duszą narodu polskiego jest pielgrzymstwo polskie" - pisał Adam Mickiewicz w roku 1832. To zdanie, pozornie odnoszące się do Wielkiej Emigracji po upadku Powstania Listopadowego, do dziś jest przejmująco aktualne. Tłumaczy wszystkie nasze dwudziestowieczne walki o niepodległość, okresy niewoli i współczesne trudności w budowaniu tzw. nowoczesnego państwa. Polskość to nie miejsce spoczynku, lecz droga, która prowadzi przez bramy historii ku nieskończoności. Kto chce naprawdę stać się Polakiem, musi być apostołem życia wiecznego. W świecie lękającym się śmierci i bijącym pokłony mamonie musi dawać świadectwo autentycznej wolności, którą przynosi żywa wiara w moc Zbawiciela.
Do czego jest nam potrzebna Polska? Do zbawienia. Do uświęcania siebie i innych zgodnie z nauką Chrystusa objawioną św. s. Faustynie Kowalskiej: "Polskę szczególnie umiłowałem, a jeżeli posłuszna będzie woli Mojej, wywyższę ją w potędze i świętości". Obawiam się, że słowo "potęga" w tym zdaniu ma niewiele wspólnego z kryteriami tego świata, a i "świętość" należy kojarzyć raczej z umieraniem dla bliźniego niż z bezgrzesznością. Wielka Polska Katolicka pewnie z tego nie powstanie, ale już Polska katolickich apostołów, męczenników i świętych ma szansę się urzeczywistnić. I zasłużyć na wieczną chwałę w Niebie.
Ktoś powie, że w tej mesjańskiej wizji brakuje miejsca dla entuzjastów wygodnego życia według zachodnich standardów. Ale czy wśród biblijnych Izraelitów prowadzonych przez Boga po pustyni nie było ludzi o twardym karku? Gdy tylko Mojżesz znikał im z pola widzenia, szemrali albo wznosili złotego cielca. Oni również zostali powołani na drogę i gdy tylko mieli pełny żołądek, wlekli się za Mojżeszem.
Nasz przewodnik Jan Paweł II odszedł już do wieczności. Dlatego wielu Polaków straciło wiarę w sens pielgrzymowania. Ale Bóg nie zostawi nas samych, nie da też nam umrzeć z głodu. W odpowiednim czasie zjawi się Ktoś, kto dopełni naszą trudną, ale wspaniałą historię. Jak brzmi druga część Chrystusowego proroctwa z "Dzienniczka" św. s. Faustyny? "Z niej [z Polski] wyjdzie iskra, która przygotuje świat na ostateczne przyjście Moje". Od tej iskry żywego chrześcijaństwa, wykrzesanej smoleńską tragedią, pora zapalić lampy, które oświetlą nam drogę. Warto też zaopatrzyć się w zapas oliwy, by lampy nie pogasły, zanim nadejdzie Mesjasz.

Autor jest poetą, członkiem redakcji magazynu "44 / Czterdzieści i Cztery", felietonistą "Gościa Niedzielnego", stałym współpracownikiem dwumiesięcznika "Arcana".


Źródło: http://www.naszdziennik.pl/index.php?dat=20110126&typ=my&id=my01.txt
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Konrad Turzyński
Moderator


Dołączył: 22 Wrz 2006
Posty: 580

PostWysłany: Pią Sty 28, 2011 12:56 pm    Temat postu: To pytanie wcale nie jest retoryczne! Odpowiedz z cytatem

To pytanie wcale nie jest retoryczne!

Odpowiedź istnieje już od XIX wieku (udzielona nie tylko przez Polaków),
w wieku XX została ― niestety, tragicznie ― potwierdzona. Szczegóły tu:

http://swkatowice.mojeforum.net/post-vp17620.html#17620

_________________
Konrad Turzyński [matematyk; teraz - bibliotekarz; uczestnik RMP (1980-81), dziennikarz ZR NSZZ "S" w Toruniu (1981), publicysta pod- i nad-ziemny (1978- ), współprac. ASME, "Opcji na Prawo" (2003-09) i Polskiego Radia (2006-08)]


Ostatnio zmieniony przez Konrad Turzyński dnia Sob Sty 29, 2011 1:56 am, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email
Grzegorz - Wrocław
Moderator


Dołączył: 09 Paź 2007
Posty: 4333

PostWysłany: Pią Sty 28, 2011 11:44 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Pełna zgoda! Bo i pytanie nie jest dla nas przyjemne, a niby-obpowiedź jest już bardzo cierpka. Z drugiej strony, my Polacy niekoniecznie powinniśmy się pasjonować tym, co będzie jak nas kolejny raz umiłowani przez rząd sąsiedzi skreślą z mapy świata. Niestety król Midas zobaczył jakie bogactwo posiadł dopiero po tym, gdy ziściły się jego marzenia, i obawiam się, że tak zawsze maja zachłanni łupieżcy - najpierw trzebią, plądrują, a potem walczą o ekologię czy prawa narodów do samostaniowienia. Kiedyś nazywało się to kabotynizmem, a teraz to chyba postęp.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Konrad Turzyński
Moderator


Dołączył: 22 Wrz 2006
Posty: 580

PostWysłany: Sob Sty 29, 2011 12:00 am    Temat postu: o pasjonowaniu się Odpowiedz z cytatem

o pasjonowaniu się

Grzegorz - Wrocław napisał:
[...] my Polacy niekoniecznie powinniśmy się pasjonować tym, co będzie jak nas kolejny raz umiłowani przez rząd sąsiedzi skreślą z mapy świata.


Trudno nie "pasjonować się"... W XIX wielu Polaków w armiach zaborczych walczyło w nie-polskich sprawach. Podczas I wojny światowej jeszcze więcej. Podczas II wojny światowej też wielu Polaków wcielono do (obu) armii zaborczych. Ponadto walki między zaborcami w obu wojnach światowych toczyły się także na obszarze zamieszkania Polaków, co też dodawało nam "pasji"...

Moglibyśmy przyjąć postawę "egoizmu narodowego" i powiedzieć sobie: a co nas to obchodzi, że w kolejnej przyszłej wojnie między Niemcami a Rosją o podział Europy giną jacyś inni, a nie my (poniekąd ― per procura ― ilustracją tego były walki między Serbami a Chorwatami sprzed kilkunastu lat). Gdyby jednak doszło do wojny "pełnowymiarowej", to nawet tocząc się poza terenem Polski mogłaby nam ― Polakom w Polsce ― niemało zaszkodzić (np. skażeniami chemicznymi i radioaktywnymi).

Wolna Polska (i Europa Środkowa ― wszak III rozbiór I Rzplitej dokończył rozdrapywanie całej tzw. "strzaskanej strefy" przez Turcję, Rosję, Prusy i Austrię) samym istnieniem sprzyja pokojowi w Europie. Natomiast pokój w Europie to bezpieczeństwo Europy Środkowej, w tym Polski. Tak więc tu interesy całej Europy i samej Polski są zgodne, bo współzależne.

_________________
Konrad Turzyński [matematyk; teraz - bibliotekarz; uczestnik RMP (1980-81), dziennikarz ZR NSZZ "S" w Toruniu (1981), publicysta pod- i nad-ziemny (1978- ), współprac. ASME, "Opcji na Prawo" (2003-09) i Polskiego Radia (2006-08)]
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email
Grzegorz - Wrocław
Moderator


Dołączył: 09 Paź 2007
Posty: 4333

PostWysłany: Sob Sty 29, 2011 12:11 am    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Tak zgodne. Zgodne jest też pokojowe i oparte o sprawiedliwość współistnienie ludzi czy narodów. I co z tego? To co napisałem wyżej nie oznacza, że tego nie widzę, czy że mam odmienne zdanie od Pańskiego. Rzecz w tym, że wątpliwy pragmatyzm i patrzenie na to co będzie za 5 minut decydują o sposobie zachowania się tych obecnie najbardziej 'postępowych' środowisk. Postępują jak menele, którzy kupują na kredyt elektroniczną aparaturę, by ją szybko sprzedać za 10% wartości i mieć na swoje najbardziej doraźne potrzeby - co będzie jutro się tu całkowicie nie liczy.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Strona Główna -> Dyskusje ogólne Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz dołączać plików na tym forum
Możesz ściągać pliki na tym forum