Forum  Strona Główna

 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

POTEM ZNOWU KTOŚ TO SPRZEDA

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Strona Główna -> Dyskusje ogólne
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Maciej
Weteran Forum


Dołączył: 02 Wrz 2006
Posty: 1221

PostWysłany: Sro Kwi 13, 2011 2:05 pm    Temat postu: POTEM ZNOWU KTOŚ TO SPRZEDA Odpowiedz z cytatem

http://hekatonchejres.salon24.pl/297072,potem-znowu-ktos-to-sprzeda

POTEM ZNOWU KTOŚ TO SPRZEDA
Życie najlepsze układa piosenki. Najlepsze sceny ustawia los” muszę zacytować wcale przecież nie najbardziej ulubionego celebrytę, któremu nie można jednak odmówić zdolności profetycznych i przebłysków geniuszu, o czym jeszcze na samym końcu, na deser.
Dopiero co napisałem prześmiewczy tekst o „chórach wujów” z rządu i okolic, którzy, niczym ludy zamieszkujące dalekie dorzecza, nie potrafią przyswoić sobie podstaw opanowania czasu, czyli kalendarza, a już życie przerosło groteskę i okazałem się przyziemnym naturalistą, a nie prześmiewcą.
To co wczoraj zdawało się być trudne do przeskoczenia szyderczym komentarzem zblakło i straciło na ostrości, bo nikt nie mógł sobie wczoraj, w godzinach przedpołudniowych, wyobrazić „Bronka” z „Dimitrem Anatolijewiczem” składających hołdy drzewom.
A jednak! Widać teraz jak na dłoni przebiegłość inscenizatora, który wygolił florę na obszarze kilku kilometrów, ziemię na metr sitami przesiał, ale brzozę zostawił.
I mogło się wydawać, że brzoza, jako fragment inscenizacji, mogła zostać pominięta w procesie zacierania śladów ze strachu; wszak to brzoza – poskromicielka duraluminium, niszczarka Tupolewów, drzewo sowieckie „jak hartowała się stal”, element bez którego narracja sowiecka pruje się jak gacie na dupie byłego, zasłużonego enkawudzisty (dziś na emeryturze), który z dumą wspomina wykonanie trudnego zadania, które nie-było-tym-czym-mogło-wydawać-się-być-czyli-ludobójstwem-ale-bolszają-oszybką.
Wszak to brzoza do której każde zapłacone przez administrację putinowską polskojęzyczne bydle modli się co dzień, bo bez tej brzozy świat traci swoją magiczność i „wygrałeś, blady Galilejczyku, świat zszarzał do Twojego oddechu”, czy jakoś tak, i z brzucha wilka nie wyskoczy czerwony kapturek (w stopniu sierżanta Armii Czerwonej), z wora kije-samobije, żeby skatować Pyjasa i Przemyka, a w związku z tym przyszłość jawi się niepewnie.
Tylko w zetknięciu z brzozą magiczną, brzozą sowiecką, archetypem brzóz, duraluminium zamienia się w kryształowy wazon i rozpryskuje w zetknięciu z błotem.
Obok wyjaśnienia magicznego jest jeszcze jednak wyjaśnienie prozaiczne.
Ruska narracja wymagała uwiarygodnienia na najwyższym szczeblu, to znaczy przyklepania kluczowej ruskiej tezy, którą specjaliści odrzucają wzruszeniem ramion. Książka fotografa-amatora/pinokia-flanelki (w polskojęzycznej wersji) to za mało, potrzeba mocnego akcentu.
Szczęśliwie mamy obsadzonego Bronka w roli prezidienta bratniej Polszy. To jakiż to problem zadzwonić (niech zap... ino już) dmuchnąć sprzed nosa tablicę wystawioną przez Polaków, której nikt przez miesiące nie zauważył, wstawić swoją, bezczelną, a potem „dać mu szansę” na parapunkowski gest protestu i pogonić pod brzozę, żeby go obfotografowali z tych różnych agencji światowych, jak stoi i... nie no... jak stoi i stoi.
I tak jedenastego kwietnia w rocznicę a wuj wie czego prezidient bratniej Polszi dokonał sakralizacji słowiańskiej brzozy na której ukrywa się zając z braku gruszy, a jego niezastąpieni kapciowi totumfaccy dorzucili różne inne drogocenne kamyki do sowieckich narracji jak ta, że „Katyń to nie było ludobójstwo”, bo przecież nie zabijano Polaków za to, że byli Polakami, ale za to że byli rozgarniętymi Polakami, a jak wiadomo międzynarodowa definicja ludobójstwa jest definicją rasistowsko-nazistowską, zgodnie z którą o przynależności do narodu decyduje pula genów i rasowy profil, a nie świadomość i poczucie tożsamości.
Na koniec, czyli na deser, cytat z wcale przecież nie najbardziej ulubionego celebryty, któremu nie można jednak odmówić zdolności profetycznych i przebłysków geniuszu:
„Mewy płotki psy na czatach taryfiarze na etacie
Każdy nowy węszą zapach słyszą głośne słowo każde
Można wszystko byle cicho byle w ciasnym gronie było
Potem znowu ktoś to sprzeda przecież nic się nie zmieniło”

_________________
Maciej
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Strona Główna -> Dyskusje ogólne Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz dołączać plików na tym forum
Możesz ściągać pliki na tym forum