|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Jadwiga Chmielowska Site Admin
Dołączył: 02 Wrz 2006 Posty: 3642
|
Wysłany: Sro Lip 06, 2011 5:00 pm Temat postu: KRUCJATA RÓŻAŃCOWA W INTENCJI OJCZYZNY |
|
|
KRUCJATA RÓŻAŃCOWA W INTENCJI OJCZYZNY
Maria Kowalska, 2 lipca, 2011 http://niepoprawni.pl/blog/3787/krucjata-rozancowa-w-intencji-ojczyzny
Weźmy przykład z Węgrów. Przemiany, które podziwiamy w ich ojczyźnie nie wydarzyły się same z siebie. ONI JE SOBIE WYMODLILI.
Jako naród Węgrzy mogą być dumni ze swojej tysiącletniej historii, tradycji królów wiernych Bogu, stających do walki w obronie chrześcijaństwa.
Tak jak Polonia Semper Fidelis, tak i Węgrzy trwali wierni chrześcijaństwu, mieli władców męczenników za wiarę i świętych.
W czasach komunizmu mieli wielkiego prymasa, który za swoje „Non possumus” został najpierw uwięziony, a potem wygnany z kraju. Kardynał Józef Mindszenty w latach czterdziestych wiedział, że jego naród oddany w szpony bolszewizmu czeka upadek i powolna zagłada. Wtedy napisał, że
WĘGRY BĘDĄ URATOWANE PRZEZ RÓŻANIEC. Jeśli choć 10% narodu będzie codziennie odmawiać różaniec za Ojczyznę, ratunek przyjdzie z pewnością.
Po latach komunizmu, po tzw. „transformacji ustrojowej”, po wejściu do Unii Europejskiej Węgry podobnie jak Polska staczały się ku upadkowi, a pesymistyczne przewidywania Kardynała Mindszentego zaczynały się ziszczać.
Wtedy obecny prymas Węgier przypomniał słowa Kardynała Mindszentego i wezwał swój naród do KRUCJATY RÓŻAŃCOWEJ.
Przyjęto, że potrzeba dwóch milionów Węgrów, którzy zadeklarują, że codziennie modlą się za ojczyznę na różańcu. Rozpoczęto zachęcanie wiernych. Nie było łatwo. Początkowo zgłosiło się ok. 200 tys. osób. Bardzo długo nie można było osiągnąć podwojenia tej liczby. Sprawa wyglądała na beznadziejną. Potem - nieoczekiwanie - nastąpił szybki wzrost. Kiedy ilość modlących się przekroczyła milion, zabłysła nadzieja: damy radę.
Cztery lata trwało osiągnięcie stanu, żeby 10% społeczeństwa modliło się codziennie za ojczyznę. Dwa miliony Węgrów przystąpiło do KRUCJATY RÓŻAŃCOWEJ W INTENCJI OJCZYZNY.
Cud nie dał na siebie długo czekać. Jego skutki od roku z zazdrością podziwiamy.
Parlament Węgier przyjął nową konstytucję, która uznaje rolę chrześcijaństwa za „kluczową dla podtrzymania narodu”, a jej preambuła zaczyna się od słów modlitwy: „Boże, pobłogosław Węgrów!”.
Kiedy Bóg jest na pierwszym miejscu, wszystko inne jest na właściwym miejscu. Węgrzy tak właśnie wybrali.
Rok temu sądziliśmy, że to Katastrofa Smoleńska skłoniła Węgrów, aby w wyborach odsunęli socjalistów od władzy. Nie łudźmy się. W pewien niewielki sposób mogło to zaważyć, ale prawdziwą przyczyną jest przeoranie moralne narodu i nawrócenie dokonane dzięki Krucjacie Różańcowej.
W maju ulicami stolicy Węgier przeszła piesza pielgrzymka Żywego Różańca. Jej celem było opasanie stolicy różańcem. Myślą przewodnią tego wydarzenia były słowa Psalmu 122 „Niech pokój będzie w twoich murach, a bezpieczeństwo w twych pałacach!”. Inicjatorzy tej akcji doskonale zdawali sobie sprawę, Kto jest źródłem „bezpieczeństwa pałaców”.
http://kosciol.wiara.pl/doc/890962.Dobrze-nam-ta...
Przekazanie prezydencji (przełom czerwca- lipca 2011) połączone było z Narodową Pielgrzymką Dziękczynną Węgrów na Jasną Górę pod hasłem: „Dziękujemy Maryi, Wielkiej Pani Węgier i Królowej Polski”. Ponad tysiąc osób przybyło, aby uroczyście złożyć jako wotum wdzięczności Matce Bożej ryngraf z węgierskim godłem.
Głównym patronem tego przedsięwzięcia jest dr László Kövér, przewodniczący Parlamentu Republiki Węgierskiej. Pielgrzymów prowadzili biskupi węgierscy János Székely z archidiecezji Ostrzyhom-Budapeszt, József Tamás z archidiecezji Alba Julia w Siedmiogrodzie w Rumunii i Antal Majnek z diecezji Mukaczewo na Zakarpaciu na Ukrainie oraz ks. Botond Bátor, węgierski prowincjał zakonu paulinów.
http://www.opoka.org.pl/aktualnosci/news.php?id=...
Ta czterodniowa pielgrzymka pokazuje, że podczas węgierskiej prezydencji z powodzeniem współdziałały organa państwa i Kościoła.
Polska musi pójść w ślady Węgier.
Nam również Kardynał August Hlond przepowiedział, a Kardynał Stefan Wyszyński potwierdził, że: „Zwycięstwo, gdy przyjdzie, będzie zwycięstwem błogosławionej Maryi Dziewicy. (…) Polska nie zwycięży bronią, ale modlitwą, pokutą, wielką miłością bliźniego i Różańcem.”
Pełen tekst tu: http://wobroniekrzyza1.wordpress.com/2011/06/18/...
A więc ZACZYNAMY.
15 czerwca zawiązała nowa KRUCJATA RÓŻAŃCOWA W INTENCJI OJCZYZNY, co ogłosił ks. Małkowski na Krakowskim Przedmieściu
WIĘCEJ :
http://www.dakowski.pl/ _________________ Jadwiga Chmielowska Przewodnicz?ca Oddzia?u Katowice i Komitetu Wykonawczego "Solidarnosci Walcz?cej" |
|
Powrót do góry |
|
|
Grzegorz - Wrocław Moderator
Dołączył: 09 Paź 2007 Posty: 4333
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zbigniew Rutkowski Weteran Forum
Dołączył: 04 Lip 2008 Posty: 145
|
Wysłany: Nie Lip 10, 2011 11:03 am Temat postu: |
|
|
Brak umiaru
Obserwując wydarzenia i problemy naszej Polski na tle ewolucji całego globu nie trudno dojść do wniosku że nie tylko u nas, ale w całej Europie i na całym globie ma miejsce szereg głębokich ewolucji (rewolucji?), trudnych do opanowania. Polska Wspólnota usadowiona głównie na skrzyżowaniu cywilizacyj, religii, w pełni odmiennych kultur, języków, atakowana w okresie lat tysiąca nie tylko z zachodu i wschodu, ale także z południa i z północy, ma rany bolesne. Mimo to utrzymujemy się na powierzchni co oczywiście nie znaczy że mamy prawo przestać myśleć tak o tym co nas łączy jak o tym co nas dzieli, tak o tym co jest naszą siłą, a co jest słabością.
Cytując pewne cechy naszego charakteru narodowego które włuczą się za nami jak cień, warto przyjrzeć się np drugiej połowie wieku XVIII-go, w którym Polska traciła resztki swej niepodległości. Pytam czy dzisiaj, po jej odzyskaniu, szukając to co nas łączy i to co nas dzieli, nie warto przyjrzeć się temu okresowi? Chyba warto.
W XIX-ym wieku, po klęsce Napoleona i decyzjach Kongresu Wiedeńskiego sytuacja zdawała się być dla Polski tak tragiczną że pewnym patriotom pozostało, "dla uratowania Polski", uciekanie się do rozwiązań skrajnych, a nawet absurdalnych, bo samobójczych. I tak już w roku 1830-ym grupa młodych oficerów, wymagając od wiekiem starych oficerów armii napoleońskiej zgody na ich udział w powstaniu - zabija generałów przeciwstawiających się tej tragedii. W trzydzieści lat później (1863) powstańscy, idą na wojnę - jak komary do płonącego ogniska - śpiewając piosenkę "dziś Twój triumf albo zgon" mimo że było oczywiste że nie ma absolutnie żadnych szans na wygraną, a więc że czynili akt samobójczy. Ostatnim jakże tragicznym przykładem była decyzja naszych władz osiadłych w Londynie wywołania powstania w Warszawie w roku 1944-ym, w którym zgineła, obok masy cywilnych mieszkańców, patriotyczna elita.
Brak umiaru, logiki, tendencja do skrajności, trzymanie się zasady "wszystko albo nic", przeskoki z nadmiaru miłości do istnej nienawiści, przeskok z jakiegoś niesamowitego wysiłku woli czy mięśni do gnuśności, nadmierne zaufanie do własnego "ego" z brakiem należytej dozy szacunku do Drugiego, to wszystko wtargneło z biegiem wieków w nasz charakter narodowy i nasyciło wielu z nas brakiem równowagi do tego stopnia że dziś, w każdym pokoleniu, dają o sobie znak wyciskając swe piętno w rozmowach, w deklaracjach, w zachowaniu się, a także niestety w decyzjach politycznych u szeregu naszych sterników, a tym samym na losach Ojcowizny.
Chwilowo, na szczęście, nie istnieje u nas obawa np jakiejś rewolucji czy nowego powstania a l e coraz liczniejsze punkty zapalne na całym globie (tak trudne i tak napięte że silniejsze narody od naszego nie wiedzą jak je rozwiązywać) wplątują się z łatwością w naszą psychikę, wzmagając tym samym nasze obawy przed jutrem. Stąd atmosfera napięcia, brak opanowania z powodu przemęczonych nerwów, wybuchy chamstwa, egocentryzmu, egoizmu, gotowość u jakże licznych do osiągnięcia własnych celów za wszelką cenę. Mnoży się więc tendencja "życia nerwami", z dnia na dzień, przy braku woli czy siły na wgląd w szare jutro.
Nadchodzi chyba czas w którym conajmniej psycholodzy winni solidnie wziąść się do pracy, szukając i znajdując drogi wyjścia z gęstnej mgły sprowokowanej dziś głównie nadmiarem problemów chwilowo nierozwiązalnych. Atmosfera jest tak napięta że choćby w Polsce, pod egidą jednego z biskupów, jedna z Oganizacji patriotycznych proponuje rozwiązywanie problemów przy pomocy modlitwy, bo dopiero - słusznie twierdzą - ona uratowała nas już kilkakrotnie, a ostatnio, prawie sto lat temu, przy okazji nawały bolszewickiej. Mimo żem głęboko wierzący w pomoc tak Boga jak Bogarodzicy poradziłbym, przed uciekaniem się do modlitwy i na dowód siły właswego charakteru, pojść do swego ideowego czy politycznego wroga czy przeciwnika z chlebem, z solą i propozycją wspólnych rozmyślań nie nad tym co nas dzieli, a na tematy które nas łączą.
Boga i Boską Matkę mamy prawo prosić a nawet błagać ale tylko o p o m o c, ale nie - nasyceni marzeniami - by nas w walce z istniejącym Złem zastąpili. D u c h o w e przemiany w każdym z nas musimy sami wykonać.
W toczącym się dialogu z przeciwnikiem (ideowym czy politycznym) chodziłoby po pierwsze o zaakceptowanie faktu że człowiek idealny nie istnieje. Pewnych wad, ani u siebie ani u Drugiego, nie wykorzenisz. Nie wolno w dyskusjach kłaść nacisk na wady Drugiego bo ta zabójcza metoda prowadzi tylko do pogłębienia konfliktu. Szukajmy nie to co nas z nim dzieli, a to co nas łączy, co nam wspólne czy sobie bliskie, możliwe do usunięcia bo realne, przesuwając to co nas dzieli - do tylnej szuflady. Należy rozprawiać z wiarą znalezienia uczciwych rozwiązań i to z uśmiechem do lepszego jutra. Tą metodę stosował nasz papież.
Tych którzy zarzucą mi naiwność i wiarę w możliwość takiej ewolucji poproszę o wskazanie mi lepszej drogi do postępu w Prawdzie.
dr Stanisław Kozanecki (Belgia),
lipiec 2011
Kontakt:
Stronnictwo Ludowe "OJCOWIZNA"
tel. kom. 0 513 283 345
e-mail: slojcowizna@wp.pll |
|
Powrót do góry |
|
|
husarz Weteran Forum
Dołączył: 14 Maj 2011 Posty: 119
|
Wysłany: Wto Lip 19, 2011 11:13 am Temat postu: MILCZENIE |
|
|
Szanowny Panie Doktorze Stanisławie Kozanecki z Belgii.
Obserwuję tych "RYCERZY" z Ojcowizny i postrzegam ich jakby byli zadżumieni. Nic nie rozumieją z tego, co robią Duchowi Pielgrzymi do POLSKI bez lichwy i podatków.
Trudno - skoro nie jest im dane cokolwiek rozumieć z tego - to się obejdzie.
SEJM POLEK I POLAKÓW jako zaczyn NOWEGO PARLAMENTU w POLSCE nie zasypia gruszek w POPIELE. Może się ci "RYCERZE" jednak obudzą?
Pozdrawiam Pana - Panie Stanisławie - Kazimierz z Kęt - rzecznik Duchowych Pielgrzymów do POLSKI bez lichwy i podatków. _________________ husarz |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz dołączać plików na tym forum Możesz ściągać pliki na tym forum
|
Załóż bezpłatnie forum phpbb2 lub phpbb3 na Forumoteka.pl
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|