Forum  Strona Główna

 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

"Chcesz grać, zarabiać, masz kredyt to stul gębę"

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Strona Główna -> Dyskusje ogólne
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Jadwiga Chmielowska
Site Admin


Dołączył: 02 Wrz 2006
Posty: 3642

PostWysłany: Sro Lip 27, 2011 9:37 pm    Temat postu: "Chcesz grać, zarabiać, masz kredyt to stul gębę" Odpowiedz z cytatem

http://wpolityce.pl/view/15567/Wstrzasajacy_wywiad_z_Mariuszem_Bulskim__Cena_za_prawde_o_Smolensku___Chcesz_grac__zarabiac__masz_kredyt_to_stul_gebe_.html

Wstrząsający wywiad z Mariuszem Bulskim. Cena za prawdę o Smoleńsku. „Chcesz grać, zarabiać, masz kredyt to stul gębę"

W "Tygodniku Solidarność" poruszająca, wręcz wstrząsająca rozmowa red. Krzysztofa Świątka aktorem Mariuszem Bulskim.

Człowiekiem, który po wypowiedzi w filmie "Solidarni 2010", kiedy został nagrany stojąc pod Pałacem Prezydenckim w dniach żałoby po smoleńskiej tragedii, znalazł się w oku cyklonu. Choć lepiej powiedzieć - został dostrzeżony przez oko potężnego Saurona. Z miesiąca na miesiąc jego życie zawodowe zostało zakwestionowane, a on sam - jak mówi - wypchnięty na margines. Oczywiście, co podkreśla, to także jego wybór. Wybór wolności. Ale rozmowa w "Tygodniku Soldiarność" odsłania wstrząsającą, niemal peerelowską, twarz systemu III RP.

Bulski zaczyna od opowiedzenia w jaki sposób znalazł się w filmie Ewy Stankiewicz i Jana Pospieszalskiego:

Drugiego dnia po katastrofie podeszła do mnie Ewa Stankiewicz i zapytała, dlaczego przychodzę pod Pałac Prezydencki. Spontanicznie opowiedziałem jej o swoich przemyśleniach i odczuciach. Nigdy nie wziąłem żadnych pieniędzy, ale dziś prawie nikogo to nie interesuje. Nie jestem w stanie zdjąć tej gęby, którą mi przyklejono. To przykład, jak łatwo zniszczyć człowieka.

Kiedyś biło się pałkami albo przychodziło do domu i mówiło: „Chcesz dalej studiować to podpisz te papiery". A teraz: „Chcesz dalej grać, zarabiać, masz kredyt we frankach to stul gębę i siedź cicho". Znamienne, że moja przyjaciółka Rosjanka, celebrytka ITI, w dzień po katastrofie zadzwoniła, mówiąc: „Mariusz, daj spokój, co będziesz siedział z tym oszołomstwem na Krakowskim Przedmieściu. Jak Stalin zmarł, to ludzie też płakali".



Jak mówi Bulski, w mediach przedstawiono go jako nieopierzonego aktorzynkę, który zaczepił się przypadkowo w serialach, a przy okazji „Solidarnych 2010" chciał się wypromować.

Projekcja filmu była 26 kwietnia. Dzień później zadzwonił reporter „Dziennika – Gazety Prawnej" z zastrzeżonego numeru. Pierwsze pytanie: „Czy pan Mariusz Bulski?", drugie: „Czy wziął pan za występ pieniądze?". W tym momencie powiedziałem, że przerywam rozmowę. Nie chciałem rozmawiać z nieznanym człowiekiem dzwoniącym z zastrzeżonego numeru. Na mojej odmowie wysnuto całą opowieść medialną na temat występu za pieniądze. Na Krakowskim Przedmieściu nagrano wypowiedzi setek osób, 300 godzin materiału. Mnie zaatakowano po to, by zniszczyć wymowę całego filmu.

Dwa dni po projekcji pojawiły się nieprawdziwe artykuły. Następnego dnia daliśmy sprostowanie, które zamieszczono gdzieś na blogu po tygodniu, nikt już tego nie zarejestrował. Najważniejsze było uruchomienie VIP-ów medialnych i nagonki. Tylko dlatego, że wiele osób odważyło się powiedzieć coś innego niż było w tzw. przekazie dnia: „Piloci zawinili".



I tu dochodzimy do najbardziej poruszającego momentu wywiadu. Bulski opowiada jak przyjęło jego wypowiedzi w filmie środowisko aktorskie:

Jako aktor jestem totalnie rozczarowany postawą mojego środowiska. Oprócz mnie można na palcach policzyć artystów, którzy publicznie zabrali głos na temat 10 kwietnia. (...) Świadomie odchodzę z tego środowiska. Trochę z żalem, bo poświęciłem kilkanaście lat, żeby pracować w wymarzonym zawodzie. Ale gdy obserwuję hipokryzję, konformizm tych ludzi, zwyczajnie nie chcę do nich przynależeć. Nie trzeba być wyjątkowo lotnym człowiekiem, by zrozumieć, że po 10 kwietnia toczy się perfidna gra, że są dwie kompletnie rozmijające się interpretacje tego wydarzenia i jego konsekwencji.

Gdy Bulski opowiada o tym jak jest wypychany z zawodu, co słyszy, przypominają się sceny z filmu "Człowiek z żelaza" i frazy rzucane przez komunistycznego kierownika w telewizji, że nigdy niczego już nie nakręci. Bo podpadła politycznie, okazała się niepokorna.

Jestem wypchnięty z przestrzeni publicznej pod namiot „Solidarnych". Przestrzeń oficjalna zarezerwowana jest na jedynie słuszną postawę rezerwy pod hasłem: nie wychylaj się za daleko, bo nigdy nie wiesz, co cię jutro spotka.

Szlaban, przestałem istnieć w środowisku zawodowym. Jednego dnia przyszedł do mnie kolega aktor i opowiadał: „Wiesz Mariusz, słyszałem na planie rozmowę o tobie dwóch reżyserów". Zażartowałem: „I co, zagram coś w końcu?". A on skwitował: „Nie, długo nic nie zagrasz".



Aktor opowiada, że zaangażował się w kręcenie dokumentów, ale i nimi, po pilotażowym odcinku, telewizja przestała być zainteresowana. Był to materiał o powodzianach.

Jak zmienia się życie ludzi, którzy nagle stracili wszystko. Śpią po stodołach, bo jeszcze domów nie wyremontowali, a ubezpieczyciele straszą ich pozwami sądowymi, jeżeli będą się upominać o odszkodowania, bo przecież dostali już pieniądze od państwa. Chciałem pokazać, jak ci ludzie wracają do rzeczywistości. Złożyliśmy projekt do PISF-u i od razu został odrzucony. Miała to być historia w czterech odcinkach wstępnie zaakceptowana przez telewizję. Po zmianie warty w TVP w sierpniu zeszłego roku projekt wywalono do kosza. W dzień wyborów prezydenckich poszło 15 min pilotażu, ale od razu pojawiły się komentarze nadwornej drużyny komentatorów, że to PiS-owska propaganda. A ludzie po prostu opowiadali o swoim dramacie.



Cóż, może pytania były nie takie? Bulski opowiada, że stał się obiektem drwin:

Stałem się maskotką do rozbawienia towarzystwa przed wejściem na plan. Pełniąc dyżury na Krakowskim Przedmieściu, słyszę też, co mówi o mnie ulica: „A to jest ten nieudacznik od Pospieszalskiego". Bo z jednej strony część ludzi za to, co zrobiłem, mi dziękuje. Z drugiej strony są reakcje podyktowane przez mainstreamowe media: „To ten karierowicz". Te media nie podają, że sam robiłem dokumenty, uczestniczyłem w ciekawych projektach z pogranicza art-video, występowałem w filmach, które zdobywały nagrody na międzynarodowych festiwalach jak „Powtórzenie" Artura Żmijewskiego.

Przedstawiono mnie jako aktora, który desperacko szuka możliwości zaistnienia i sprzeda się za każdą cenę.

Co miesiąc dziesiątego podchodzą ludzie i mówią: „Pan wtedy wyrwał mi te słowa z serca, zastopował oficjalne kłamstwo". Także na manifestacji Solidarności usłyszałem: „Pan był naszymi ustami pod Pałacem Prezydenckim, zastopował propagandę michnikowszczyzny". Atmosfera na Krakowskim Przedmieściu była wtedy gęsta. Wszyscy zjednoczeni bólem, szokiem, wspólnymi emocjami. Kiedy w telewizji pokazano prezydenta Kaczyńskiego jako wspaniałego męża, ojca, dziadka, wtedy rozdzieliły się światy prawdy i fałszu.

Dlatego mainstream poszedł szybko w torpedowanie „Solidarnych", Ewy Stankiewicz, Jana Pospieszalskiego, mnie.



Dziennikarz "Tygodnika Solidarność " pyta też Bulskiego czego boi się zdaniem premier Tusk:

Jeżeli premier został przez własną głupotę wmanewrowany w ten prawdopodobny zamach – bo aktualnie jest badana sytuacja, że na 15 metrach stanęły silniki i wysiadła cała elektronika – to boi się Polaków. Donald Tusk lubi grać w piłkę i chwali się, że gra w ataku. W tej sytuacji się zadryblował. Starał się dryblować między prezydentem Kaczyńskim a premierem Putinem.

Zaimponowało mu to, że Rosja go zaakceptowała, poczuł się wspierany w grze przeciwko własnemu prezydentowi. Od wieków zresztą nasz wschodni sąsiad wspomaga bardziej spolegliwą stronę. Donald Tusk boi się nadchodzących wyborów i ceny politycznej, którą może zapłacić. Trzysta lat doświadczeń z Rosjanami i wiedza o KGB-owskich korzeniach członków rządu w Moskwie i pana Putina skłania mnie do przypuszczenia, że oni nigdy nie myślą dobrze o Polsce i Polakach.

Bulski opowiada o swoim obecnym życiu. Mówi, że przeżył metamorfozę. Ocenia, że aktorstwo to wspaniała przygoda, ale mocno egoistyczna.

Znam sporo aktorów, którzy mają problemy z własną tożsamością, bo tyle różnych masek zakładają. Ludzie, którzy kreują Konradów, Napoleonów, wielkich rewolucjonistów, nagle stulają uszy po sobie i prywatnie nie są w stanie powiedzieć nic. Więc do kosza te ich wielkie role, przeżycia, skoro jako ludzie nie mają odwagi, by wystąpić w imię Polaków, którzy zginęli w Smoleńsku a nawet po śmierci są niszczeni.

Gówno z taką sztuką, jeśli ta sztuka nie ma krztyny człowieczeństwa. Jeszcze w '81 roku aktorzy mieli jaja, bo stwierdzili po wprowadzeniu stanu wojennego – nie gramy. Uznali, że prawda jest wartością bezcenną i bezdyskusyjną. Kiedy po 10 kwietnia stanąłem pod pałacem, uznałem, że zabawa się skończyła. Trzeba wziąć odpowiedzialność za ten kraj. No bo kto?

Ci, którzy poświęcili swoje życie dla tego kraju, polecieli tam i zginęli.

Warto zapamiętać te słowa z tego poruszającego wywiadu - jeśli nie my, to kto?

wu-ka, źródło: Tygodnik Solidarność

_________________
Jadwiga Chmielowska Przewodnicz?ca Oddzia?u Katowice i Komitetu Wykonawczego "Solidarnosci Walcz?cej"
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Strona Główna -> Dyskusje ogólne Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz dołączać plików na tym forum
Możesz ściągać pliki na tym forum