Forum  Strona Główna

 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Gnida - czyli Borowczak

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Strona Główna -> Dyskusje ogólne
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Maciej
Weteran Forum


Dołączył: 02 Wrz 2006
Posty: 1221

PostWysłany: Czw Sie 25, 2011 7:18 am    Temat postu: Gnida - czyli Borowczak Odpowiedz z cytatem

Lech Zborowski
G N I D A

S t r o n a • byłych działaczy • Wolnych Związków Zawodowych WybrzeŜa
opublikowane 21 sierpnia 2011 r.
<http://wzzw.wordpress.com/2011/08/21/gnida/>


Mój ojciec nigdy nie przeklinał. Miał jednak zestaw określeń, które chociaŜ nie miały
brzmienia cięŜkich wulgaryzmów, miały jednak swoje mocne emocjonalne odniesienie.
Kiedy chciał określić kogoś, kto w swym postępowaniu upadł absolutnie najniŜej, nazywał go
gnidą. Czynił to niezwykle rzadko gdyŜ rzeczywiście odnosił to określenie do ludzi absolutnie
najohydniejszych. ChociaŜ nie mogę pochwalić się mądrością mojego ojca, to jednak słowo –
gnida – przeszło do mojego słownika równieŜ jako określenie najgorszego z najgorszych.
PoniŜej nie było juŜ nic. Nie było… do dzisiaj.
Właśnie dzisiaj przeczytałem wywiad z Jerzym Borowczakiem <http://www.wybrzeze24.pl/aktualnosci/borowczakrocznica-
sierpnia-80-ma-byc-radosnym-festynem>. Przeczytałem i zdałem sobie sprawę, Ŝe mój ojciec zatrzymał
się na określeniu – gnida – tylko dlatego, Ŝe nie miał okazji poznać Ŝyciorysu tego osobnika, a
tym bardziej poznać jego wypowiedzi. Ja dla odmiany doskonale znam i Ŝyciorys i
wypowiedzi tego ohydnego człowieka, a mimo tego jego ostatni wywiad potrafił zaskoczyć
mnie rozmiarem podłości.
Zaczęło się od pytania o to, kto wygra starcie o fotel senatora z Gdańska, Bogdan Borusewicz
czy Andrzej Gwiazda? Fakt, Ŝe Borowczak kibicuje Borusewiczowi jest oczywisty, bo w
końcu jest on twórcą całego kłamstwa o Borowczaku rzekomym działaczu, które całe lata
wciska się nam – wbrew oczywistej prawdzie. Przewidywania wyborcze Borowczaka
interesują mnie dokładnie tyle, ile przyczyna jego bezdennej głupoty, czyli wcale. Obchodzi
mnie jednak to, co owa głupota i brak moralnych hamulców kaŜe mu wyrzucać z siebie w
postaci wypowiadanych kretynizmów.
Borowczak zaczyna więc od stwierdzenia, które chociaŜ w jego mniemaniu ma stanowić
naganę jest w istocie nieświadomą pochwałą. Borowczak mówi więc: „Andrzej Gwiazda od
początku kontestuje przemiany, jakie nastąpiły w Polsce po 1989 roku. Nie ma zaufania do
tego, co moŜna określić nurtem wielkich zmian.” Mocno ograniczone intelektualne
moŜliwości Borowczaka, nie pozwalają mu zrozumieć, Ŝe wśród ludzi myślących nazywa się
to przemyślaną i popartą olbrzymią wiedzą oceną rzeczywistości, jak równieŜ czymś co dla
niego samego jest czystą i niezrozumiałą abstrakcją, a co nazywać zwykliśmy moralnym
kręgosłupem.
Największy brud przychodzi jednak w następnym zdaniu. Borowczak mówi o Andrzeju
Gwieździe: „Krytykował okrągły stół, stał z boku, okopany na swojej pozycji kontestatora.
Teraz chce na starość skorzystać z tego co wspólnie wywalczyliśmy, (!) oraz z tego do czego
krytykowany przez niego demokratyczny system doszedł.”
W tym wypadku poraŜa nie tyle prostacka głupota, ile chamstwo i arogancja tego bełkotu.
Ten Ŝałosny mały człowieczek o wymyślonym na uŜytek wałęsowej propagandy
Ŝyciorysie, śmie stwierdzać, Ŝe twórca Wolnych Związków Zawodowych WybrzeŜa,
współorganizator sierpniowego strajku, główny i bezkompromisowy negocjator w
stoczni, który jako jedyny odmówił podpisania porozumienia po tym, kiedy zapisano w
nim nadrzędną rolę partii komunistycznej. Jeden z twórców i wiceprzewodniczący
pierwszej Solidarności, człowiek, który poświęcił całe swoje dotychczasowe Ŝycie walce z
niesprawiedliwością i bestialstwem komunizmu, „chce skorzystać” z tego, co miał
wywalczyć on, Jerzy Borowczak (!) Na domiar złego ma on tupet pisać to w liczbie
mnogiej, próbując tym samym podpisać pod swym paszkwilem wszystkich tych, którzy
rzeczywiście o coś walczyli.
Zastanawiam się czy w przypadku Borowczaka są jeszcze jakieś granice łajdactwa, bo na
zamartwianie się o granice głupoty jest juŜ wyraźnie za późno.
Przypomnę więc Ŝe mówi to człowiek, którego cały tzw. kombatancki Ŝyciorys zawrzeć
moŜna w stwierdzeniu, Ŝe jednego sierpniowego dnia ponad trzydzieści lat temu
przyłączył się do dwóch stoczniowych działaczy Wolnych Związków Zawodowych
WybrzeŜa i razem z kilkunastoma tysiącami stoczniowców wziął udział w wielkim
strajku.
Te pięć minut pozornej odwagi w tłumie ma być w jego przekonaniu licencją na obrzucanie
błotem takich ludzi jak Andrzej Gwiazda, czy wcześniej Anna Walentynowicz. Oczywiście
nikt nie słuchałby kretyńskich wynurzeń Borowczaka gdyby przedstawiono go takim – jakim
naprawdę jest. Dlatego teŜ dorobiono mu Ŝyciorys opozycyjnego działacza, którego nie
sposób obronić nawet przy uŜyciu całej machiny dzisiejszej propagandy.
śyciorys Borowczaka stworzono równieŜ z innego powodu. OtóŜ kiedy po sierpniowym
strajku tłum niosący na ramionach swego nowego wodza Wałęsę, chciał wiedzieć coś o jego
przeszłości, to nagle okazało się, Ŝe Ŝaden ze świadków tej przeszłości nie chce śpiewać w
wałęsowym chórze kłamstwa.
Potrzebny był „świadek” o moralnym kręgosłupie glizdy i niekoniecznie wybitnej
inteligencji.
Borowczak okazał się materiałem idealnym. Dwóch patologicznych kłamców w osobach
Borusewicza i Wałęsy obdarzyło go nowym kombatanckim Ŝyciorysem. W zamian za to
Borowczak poświadcza podsuwane mu wałęsowo borsukowe historie z takim zapałem, Ŝe
czasem mówi więcej niŜ oni sami chcieliby nakłamać.
Spójrzmy więc, co na temat walecznego Borowczaka mówi on sam i jego twórcy i
porównajmy to z faktami.
KŁAMSTWO
W polskiej Wikipedii Borowczak podaje o sobie informacje, Ŝe naleŜał do aktywnych
działaczy Wolnych Związków Zawodowych WybrzeŜa. (?!) Powtarza to kłamstwo w niemal
wszystkich wywiadach udzielonych w ostatnich trzydziestu latach. W pewnym momencie tak
się zagalopował, Ŝe w jednej z audycji telewizyjnych przedstawił się jako załoŜyciel WZZW.
Z czasem doszło do tego, Ŝe zaczął opowiadać o swoich związkach z opozycją juŜ w latach
siedemdziesiątych. (?!)
Encyklopedia Solidarności podchodzi do tego tematu nieco ostroŜniej i podaje, Ŝe od 1979
był współpracownikiem WZZ WybrzeŜa. ES czyni to nieświadomie opierając się na
informacji pochodzącej od najbardziej kłamliwego duetu naszych czasów, Wałęsy i
Borusewicza.
W rzeczywistości Borowczak nie był ani współpracownikiem ani tym bardziej
działaczem WZZów, ale o tym w dalszej części.
Jak sam opowiada kariera dzielnego wojaka Borowczaka zacząć się miała pod koniec lat
siedemdziesiątych, kiedy trafiła mu się fucha i wraz z ludowym wojskiem wyjechał do Egiptu
gdzie jak sam mówi nieźle zarabiał.(?) Z tego co pamiętam, to w czasach „szczęśliwego prl”
w zwykłym, przymusowym wojsku nie tylko nie zarabiało się, ale większość zmuszonych do
tej „zaszczytnej” słuŜby uwaŜała te dwa lata za wyrwane z Ŝycia. Nie będę się jednak
specjalnie zastanawiał czym się nasz „bohater” zasłuŜył, aby zamiast do niewolniczej pracy
przy budowie torów kolejowych gdzieś pod Pasłękiem, załapać się na objeŜdŜanie wojskową
karetką piramid za… jak sam twierdzi, dobre pieniądze w tak zwanej walucie wymienialnej.
WaŜne jest to co szeregowy, czy moŜe nawet kapral Borowczak opowiada o początkach
swojej rzekomej walki, a ściślej postanowienia jej podjęcia.
W jednym z wywiadów mówi: „Jak byłem w wojsku, pojechałem na bliski wschód i
poznałem tam oficerów z niebieskich beretów z Gdańska, którzy opowiadali o grudniu 1970
roku, Ŝe Skotami jeździli po ulicach, mając przed sobą stoczniowców. Wtedy podjąłem
decyzję, Ŝe po wyjściu z wojska pojadę do Stoczni Gdańskiej”.
JuŜ kilka dni później (!) udzielając następnego wywiadu, zapomina wyraźnie o historii z
grudniem ’70 i prezentuje inną atrakcyjną wersję, tym razem o WZZach, mówiąc: „To
właśnie w Egipcie od lekarzy i podoficerów po raz pierwszy usłyszałem o Wolnych
Związkach Zawodowych w Stoczni Gdańskiej. I wtedy podjąłem decyzję, Ŝe po wyjściu z
wojska pojadę do Stoczni Gdańskiej”.
To dopiero początek chorej fantazji Borowczaka. Od tej pory wszystkie jego opowieści będą
tak samo spójne i „prawdziwe”. Zakładając nawet wbrew wszelkiemu rozsądkowi, Ŝe lekarze
i cała kadra ludowego wojska PRLu biegała z zapałem do kaprala Borowczaka, aby
poinformować go o istnieniu trójmiejskiej opozycji, to i tak w dalszych wspomnieniowych
wynurzeniach nic nie chce trzymać się kupy.
Z innego wywiadu moŜemy się bowiem dowiedzieć, Ŝe o WZZW dowiedział się z ulotki
otrzymanej w trójmiejskiej kolejce w 1979 roku. Okazało się, Ŝe chociaŜ w 1979 roku
zatrudnił się w stoczni to jednak do WZZów jakoś tam nie trafił mimo, Ŝe w tym czasie
działało tam kilku znanych działaczy. W stoczni była przecieŜ Anna Walentynowicz, był
Kazimierz Szołoch, Andrzej Bulc, Andrzej Kołodziej, Bogdan Felski, Ludwik Prądzyński i
kilku innych. To, czego nie znalazł w stoczni, znalazł w kolejce elektrycznej.
W kolejnym wywiadzie opowiada jak to jadąc jednego razu kolejką do Sopotu dostał do ręki
ulotkę z adresem Bogdana Borusewicza, pod który oczywiście natychmiast się udał.
Wspomina to tak: „Zastałem go za drugim razem. Przyjął mnie z rezerwą. Pytał kogo
znam? Powiedział, Ŝe się ze mną skontaktuje”. W dalszej części tego wywiadu czytamy:
„Na początku listopada 1979 przed oknem stancji Borowczaka przy ulicy Pogodnej zjawia
się Borusewicz. Kilka dni później 11 listopada, po mszy w Bazylice Mariackiej rusza duŜa
manifestacja pod pomnik Sobieskiego.”
Borowczak rzuca ulotki
I znów jedno kłamstwo pogania drugie. W innym wywiadzie opowiada o swoich rzekomych
początkach mówiąc: „Przyjął mnie z duŜą rezerwą. Wypytywał, co robię i kogo znam?
Potem dał mi zadanie. Miałem rozrzucić ulotki w stoczni”. Jego kłopoty z pamięcią moŜna
w końcu zrozumieć. Jeśli jego ukochany idol Bolek nie pamięta, którędy wszedł do stoczni, to
w końcu on słynny rozrzucacz ulotek moŜe zapomnieć, gdzie zrobił to po raz pierwszy. Rzecz
w tym, Ŝe nie zrobił tego wówczas, ani pod pomnikiem Sobieskiego, ani w stoczni, ani
nigdzie indziej. Stare powiedzenie mówi, Ŝe jeśli chcesz Ŝyć kłamstwem, to musisz mieć
dobrą pamięć. Borowczak wyraźnie tej zasady nie zna.
W innym znów wywiadzie z 2005 roku udzielonym w obecności Bogdana Felskiego i
Ludwika Prądzyńskiego mówi: „W 1979 roku, gdy juŜ pracowałem w stoczni usłyszałem w
Wolnej Europie o Alinie Pienkowskiej i Andrzeju Gwieździe. Na początku wzięli mnie za
ubeka, myśleli, Ŝe jestem nasłany. Dopiero po sprawdzeniu mnie, zostałem dopuszczony do
bibuły, później poznałem was (Felskiego i Prądzyńskiego).” Nie łatwo się w tym połapać, bo
wygląda na to, Ŝe Borowczak w swej chorej wyobraźni przystępował co najmniej trzykrotnie
do organizacji, w której nigdy nie był.
Przypomnę na marginesie tych absurdalnych wynurzeń, Ŝe Andrzej Gwiazda zobaczył
Borowczaka po raz pierwszy w Ŝyciu w czasie strajku w stoczni. Zwrócę teŜ uwagę na teorię
domniemanego wstępnego podejrzenia i sprawdzania Borowczaka przez Alinę Pienkowską i
Andrzeja Gwiazdę.
Oto co Andrzej Gwiazda pisze na ten temat w swej ksiąŜce pt. „Gwiazdozbiór w
Solidarności”: „KaŜdego kto do nas dołączał, kogo poznawaliśmy, traktowaliśmy jako
godnego zaufania, poniewaŜ i tak nie mieliśmy praktycznie Ŝadnych moŜliwości
sprawdzenia człowieka i jego intencji” (!) Borowczak najwyraźniej wymyślając bajkę o
przyłączeniu się do WZZW załoŜył, Ŝe tak właśnie musiało wyglądać to w grupach
opozycyjnych.
Opowiadając o swej rzekomej zaŜyłej znajomości z Wałęsą w innym wywiadzie stwierdza
wzruszająco: „To mój przyjaciel od ’79 roku, razem przygotowywaliśmy strajk, razem
zrobiliśmy wiele, wiele rzeczy”. Nie wiem jakich to wiele, wiele rzeczy dokonać miał
Borowczak wraz z Wałęsą i raczej nie chcę wiedzieć. Jestem jedną z kilkunastu osób,
które przygotowywały strajk i zaświadczam, Ŝe Wałęsa nigdy Ŝadnego strajku nie
przygotowywał, czy to z Borowczakiem czy teŜ bez niego. Nawet sam Wałęsa nie próbuje
takich bzdur opowiadać.
JeŜeli, jak sam Borowczak twierdzi, w listopadzie ’79 poznał Borusewicza to musiałby się
bardzo pospieszyć, by jeszcze przed końcem roku poznać Wałęsę i jeszcze na dodatek wiele,
wiele zdziałać. Jakby nie kombinował z kalendarzem to i tak całą tą teorię obala sam twórca
legendy Borowczaka, Bogdan Borusewicz. W swoich wspomnieniach, opowiadając znaną
historyjkę o trzech stoczniowcach, z których jednym miał być właśnie Borowczak,
Borusewicz stwierdza, Ŝe …z Lechem rozmawiał indywidualnie. Elektryk nie znał tych
trzech młodych działaczy do momentu, aŜ Borusewicz nie poznał ich ze sobą 8 sierpnia
(1980!) na wspomnianym spotkaniu u Piotra Dyka”. Jak się okazuje, znajomość dat
własnego ponoć Ŝyciorysu nie jest mocną stroną Borowczaka. JeŜeli nawet przyjmiemy za
prawdę, Ŝe poznał on Borusewicza na dwa miesiące przed poczatkiem 1980 roku to jak
zrozumieć inne jego wyznanie.
W kolejnym wywiadzie próbując stworzyć wraŜenie doświadczonego opozycjonisty
opowiada z zapałem: „Kiedy w latach siedemdziesiątych (?) chciałem dowiedzieć się od
młodych, kto prowadził spotkanie, to pytałem tylko: który? Z wąsami czy z brodą? Jak z
wąsami to wiadomo Wałęsa. Jak z brodą to Andrzej Gwiazda.”
Ta zaledwie czterozdaniowa bajeczka zawiera co najmniej cztery kłamstwa.
1. W latach siedemdziesiątych Borowczak nie był działaczem Ŝadnej opozycyjnej grupy, a
szczególnie WZZW i ten prosty fakt nie podlega Ŝadnej kwestii.
2. Z powyŜszego powodu jak i z powodów, które wyjaśniam w dalszej części, Ŝaden bliŜej
nieokreślony „młody”, nie mógł Borowczakowi opowiadać o Ŝadnym spotkaniu ani teŜ sam
Borowczak nie mógł o takim spotkaniu wiedzieć.
3. Lech Wałęsa nigdy, w Ŝadnym miejscu ani w Ŝadnym czasie, nie prowadził Ŝadnego
WZZowskiego spotkania.
4. Borowczak nigdy przed strajkiem nie poznał Andrzeja Gwiazdy, a sam Gwiazda
dowiedział się o istnieniu Borowczaka właśnie podczas wspomnianego strajku.
Głębokie analizowanie tych kłamstw nie ma wielkiego sensu, gdyŜ juŜ z innego Ŝyciorysu
Borowczaka dowiadujemy się, Ŝe „Wiosną 1980 r. dołączył do grupy Wałęsy”. Nie dziwię
się, Ŝe Borowczak gubi się we własnych kłamstwach, bo ja sam czytając jego wywiady
zaczynam tracić orientację.
JAK BYŁO NAPRAWDĘ
Prawda o domniemanej działalności opozycyjnej Borowczaka jest prosta. JERZY
BOROWCZAK NIGDY, A SZCZEGÓLNIE W LATACH SIEDEMDZIESIĄTYCH
NIE BYŁ DZIAŁACZEM WOLNYCH ZWIĄZKÓW ZAWODOWYCH WYBRZEśA!
Borowczak poznał Bogdana Borusewicza, który niedługo przed sierpniowym strajkiem
przedstawił go Bogdanowi Felskiemu i Ludwikowi Prądzyńskiemu. Byli oni rzeczywistymi
działaczami WZZW w Stoczni Gdańskiej. Na kilka tygodni przed sierpniowym strajkiem
Felski i Prądzyński zabrali Borowczaka ze sobą do Słupska, aby na prośbę Borusewicza mógł
zobaczyć jak wygląda kolportaŜ ulotek. Najprawdopodobniej Bogdan Borusewicz
zamierzał z czasem wciągnąć go w działalność KORu. Takie same próby podejmował
wobec innych nowo poznawanych robotników. Był to jednak prywatny zamysł Borusewicza
i nie miał on nic wspólnego z WZZW. Po decyzji podjęcia próby wywołania strajku
Borusewicz dołączył Borowczaka do Felskiego i Prądzyńskiego, aby ci dwaj rozpoczynając
strajk mieli do pomocy jeszcze jedną osobę. To oni byli rozpoczynającymi strajk. W tych
kilku zdaniach zawiera się cała rzekoma działalność Borowczaka, która dzisiaj ma go
uczynić świadkiem historii.
NIGDY PRZED TYM, ANI PO TYM JERZY BOROWCZAK NIE MIAŁ NIC
WSPÓLNEGO Z DZIAŁALNOŚCIĄ WOLNYCH ZWIĄZKÓW ZAWODOWYCH
WYBRZEśA.
Muszę w tym miejscu zaznaczyć, Ŝe niezaleŜnie od tego czy jego pięciominutowy wybuch
odwagi podczas strajku był sprawą przypadku czy osobistych zamysłów Borsuka, to jednak
jest faktem, Ŝe przyłączył się do Felskiego i Prądzyńskiego i w rozpoczęciu strajku ma swój
skromny udział. Nie jest moją intencją ujmować cokolwiek z faktu, Ŝe Borowczak był
jednym z pierwszych, którzy nie podjęli pracy w dniu wybuchu strajku, ale prawdą jest, Ŝe do
tego właśnie sprowadza się „niezwykły” jego wyczyn. Borowczak nie moŜe oczywiście
wiedzieć, Ŝe strajk wybuchł w tak szybkim tempie nie dlatego, Ŝe to on właśnie szedł obok
Felskiego i Prądzyńskiego na czele strajkowego pochodu, tylko dlatego, Ŝe po dynamicznej
akcji WZZowcow na zewnątrz stoczni, robotnicy wchodzili do niej zaopatrzeni w tysiące
ulotek i byli na ewentualność strajku doskonale przygotowani.
Jest więc faktem niezaprzeczalnym, Ŝe to pojedyncze wydarzenie jest jedynym
momentem, kiedy drogi Borowczaka w jakikolwiek sposób i w jakimkolwiek czasie
zbliŜyly się do Wolnych Związków Zawodowych WybrzeŜa.
Uznając, Ŝe pomoc przy zatrzymaniu wydziału w stoczni jest jak najbardziej chwalebna, to
jednak trzeba stwierdzić, Ŝe Borowczak postanowił stworzyć swoje kłamstwo, by móc je
sprzedać za posady i pozycje dla siebie i rodziny, do których ani on, ani rodzina nie mieli
Ŝadnych kwalifikacji. Po drodze stał się równie głośny i nachalny jak jego pierwowzór
Wałęsa i przy jego pomocy zepchnął pomału w cień swoich dwóch stoczniowych kolegów.
Skromni, Bogdan Felski i Ludwik Prądzyński, którzy w przeciwieństwie do Borowczaka byli
prawdziwymi działaczami WZZW, stali się dla mediów zaledwie cieniami „bohaterskiego”
Jurka.
Borowczak lubi mówić o przygotowywaniu strajku
Sierpniowy strajk przygotowywały Wolne Związki Zawodowe WybrzeŜa. Borowczaka
tam nie było, gdyŜ nie był częścią tej grupy. Informacje o strajku przekazywał mu
Borusewicz w ilości potrzebnej do wsparcia Felskiego i Prądzyńskiego. Borowczak nie
mógł brać i nie brał udziału w układaniu planu, czy formułowaniu treści odezwy do
robotników, ani teŜ w wydruku ulotek, ich kolportaŜu i innych działaniach
przygotowawczych z tego prostego powodu, Ŝe ci którzy to robili nie mieli pojęcia o jego
istnieniu !
JeŜeli Borusewicz rozmawiając z Bogdanem Felskim i Ludwikiem Prądzyńskim włączał w te
rozmowy równieŜ Borowczaka chcąc go w to zaangaŜować, to była to jego prywatna sprawa
i z przygotowaniem strajku przez WZZy nie miała nic wspólnego. Ciekawe jest teŜ to, Ŝe
kiedy Borusewicz spotykał się z nami koordynując przygotowania do strajku wspominał tylko
o dwóch ludziach, których mieliśmy w stoczni. Nigdy nie mówił o Borowczaku, z czego
moŜna wnosić, Ŝe w tamtym momencie nawet on traktował go marginesowo. Jego rola została
wyolbrzymiona dopiero po strajku dla potrzeb późniejszej propagandy.
Przez wiele lat forsowane przez Borusewicza i Wałęsę kłamstwo o opozycyjnej karierze
Borowczaka zagłuszało skutecznie pojawiające się od czasu do czasu świadectwa prawdy.
Przypomnę więc kilka faktów.
Wolne Związki Zawodowe WybrzeŜa były grupą około 30 aktywnych działaczy. Ta liczba
czasem rosła, czasem zaś malała. Wspierała ich równie nieduŜa grupa sympatyków.
NIKT SPOSRÓD TEJ MALEJ GRUPY NIGDY PRZED SIERPNIEM NIE SŁYSZAŁ
O ISTNIENIU BOROWCZAKA. śADEN Z NAS NIE ZNAŁ GO I ON NIE ZNAŁ
śADNEGO Z NAS I TYM BARDZIEJ NIKT Z NAS NIE PROWADZIŁ Z NIM
śADNEJ OPOZYCYJNEJ DZIAŁALNOŚCI! Nie znali go ani liderzy WZZW, ani
drukarze i kolporterzy. (Nazwisko Borowczaka pojawia się w jednym miejscu wspomnień
Andrzeja Gwiazdy, który podaje je za Bogdanem Borusewiczem.)
Znajomość Borowczaka z Borusewiczem, a później za jego sprawą z Felskim i
Prądzyńskim w stoczni, nigdy nie zamieniła się w znajomość z kimkolwiek z nas. Do
dnia dzisiejszego Borowczak nie potrafi wymienić Ŝadnych nazwisk WZZowskich
działaczy, którzy mogliby potwierdzić jego rzekomą przynaleŜność.
We wrześniu 1981 roku Borowczak jako członek komisji zakładowej Solidarności
Stoczni Gdańskiej, wykonując polecenie Wałęsy współzorganizował bojówkę, która w
ramach wałęsowej czystki w związku, napadła na siedzibę drukarni ZR Gdańsk,
wyrzucając z niej siłą pracujących tam drukarzy. KaŜdy z nich był działaczem Wolnych
Związków Zawodowych WybrzeŜa. Ich równieŜ nie znał borusewiczowy bohater
Borowczak.
Jakiś czas temu, próbując nadać swym opowieściom minimalną choćby wiarygodność
powołał się na dwie osoby z tak zwanej grupy Wałęsy. Z uwiarygodnienia Ŝyciorysu niewiele
wyszło, gdyŜ jednym z nich był współtwórca kombatanckiej bajki Borowczaka, znany dzisiaj
powszechnie jako TW Bolek, a drugim inny „gigant prawdomówności” znany jako TW Hela.
Tymczasem pytany o takich ludzi jak chociaŜby Andrzej Bulc, który był jednym z
pierwszych członków komitetu załoŜycielskiego WZZW, nie miał pojęcia o kim mowa.
Sytuację tą opisywał w swym artykule dr Sławomir Cenckiewicz.
W związku z tym, Ŝe Borowczak jest człowiekiem na tyle naiwnym aby stwierdzać, Ŝe był z
ludźmi, których nigdy nie poznał, to często przy okazji udzielanych przez niego wywiadów
dochodzi do sytuacji wręcz kosmicznie absurdalnych. Tak było kiedy jako usłuŜny
„poŜyteczny idiota” postanowił przekonywać o nieagenturalności Wałęsy.
Jeden z dziennikarzy zapytał go: „Czy w Wolnych Związkach Zawodowych WybrzeŜa i
potem – w czasie sierpnia 1980 roku – ktoś podejrzewał Lecha Wałęsę o współpracę ze
SłuŜbą Bezpieczeństwa?” Borowczak rzuca zdecydowanie: „Co za pomysł. Nikt”. Jest to
chyba pierwszy przypadek w historii świata, kiedy ktoś wie, co mówili i myśleli ludzie,
których nigdy nie poznał.
W innym wywiadzie próbował wykazać niewinność Wałęsy wobec zarzutów o współpracę z
bezpieką stwierdzając: „Tyle spotkań odbyliśmy z Andrzejem Gwiazdą, Lechem
Kaczyńskim, Bogdanem Borusewiczem. Nigdy Ŝaden z nich nawet cieniem, grymasem
twarzy nie zdradził Ŝadnych pretensji do Lecha Wałęsy”.
I znów kilka kłamstw w jednym krótkim stwierdzeniu. Okazuje się po raz kolejny, Ŝe
odbywał on spotkania z ludźmi, których nigdy w tamtym czasie nie widział na oczy. O ś.p.
Lechu Kaczyńskim, Borowczak przez całe lata opowiadał z arogancją, Ŝe nigdy w opozycji
nic nie znaczył i tak naprawdę praktycznie w niej nie był, a teraz okazuje się, Ŝe miał z nim
jakieś waŜne spotkania i to w duŜej ilości. W sprawie podejrzenia agentury Wałęsy, to
oczywiście Borowczak nie moŜe wiedzieć, Ŝe przez długi czas Wałęsa nie miał wstępu na
spotkania w mieszkaniu Gwiazdów, czy to, Ŝe trzymany był zawsze z daleka od
najwaŜniejszych informacji, jak równieŜ to, Ŝe słynny dziś Bolek, został z WZZów usunięty
na dwa miesiące przed strajkiem, za sprawą właśnie decyzji Joanny i Andrzeja Gwiazdów.
Pojawił się ponownie dopiero przed samym strajkiem w stoczni, za sprawą błagalnej
interwencji Borusewicza, ale to juŜ osobna historia na inną okazję.
Cały zabieg wprowadzenia Borowczaka do historii jako jej twórcy i świadka jest tak
absurdalny, jak tylko moŜe być.
Wyobraźmy sobie taką oto sytuację: na zjazd trzydziestoosobowej klasy przyjeŜdŜa po latach
ktoś kto twierdzi, Ŝe był nie tylko uczniem tej klasy, ale nawet jej liderem. Nie zna go Ŝaden
uczeń, ani teŜ Ŝaden z nauczycieli. Jedyny, który twierdzi Ŝe go pamięta, to ten, który spędził
swoje szkolne lata w oślej ławce za to, Ŝe nagminnie kłamał i oszukiwał.
Taka sytuacja jest dla większości normalnych ludzi nie do wyobraŜenia. Tymczasem nam
kaŜe się przyjąć taki absurd za prawdę w sytuacji dotyczącej historycznego świadectwa.
Dzieje się tak dlatego, Ŝe jeden kłamca tworzy historię, której nie mogą potwierdzić ci,
którzy ją znają. Tak więc musi on wymyślić innego świadka, który w zamian za wymyślony
opozycyjny Ŝyciorys i atrakcyjne posady, potwierdzi z kolei kaŜde kłamstwo, które jego
twórca mu podsunie. Ten mechanizm jest dziś szeroko stosowany i z pomocą głównego nurtu
mediów przynosi jego uŜytkownikom często oczekiwane rezultaty.
Niestety, nie wszystkie kłamstwa Borowczaka są tylko Ŝałosnym wytworem chorej
wyobraźni. Wiele z jego wynurzeń jest bezczelną obrazą innych i przykładem krańcowego
łajdactwa. Wypowiadając się na temat perfidnego rozbicia przez Wałęsę sierpniowego strajku
w trzecim dniu jego trwania, nie tylko łŜe w sposób absolutnie bezczelny, ale przede
wszystkim pluje w twarz oszukanym wówczas stoczniowcom. Z całą arogancją stwierdza: „A
16 sierpnia okazało się, Ŝe groził nam rozłam, bo wielu stoczniowców dało nogę, (?!) gdy
dyrekcja zgodziła się na nasze Ŝądania”.
Borowczak jest chyba jedynym człowiekiem na ziemi, który za rozłoŜenie sierpniowego
strajku wini strajkujących stoczniowców. Przypomnę, Ŝe nawet dzisiejsza ulubienica
rządzących elit, Henryka Krzywonos opowiada, gdzie tylko moŜe, jak to wrzeszczała z
przeraŜenia kiedy jej dzisiejszy idol Bolek wystawił wszystkich do wiatru. Tymczasem
Borowczak wyjaśnia nam wszystkim, Ŝe to stoczniowcy okazali się tchórzami i „dając nogę”
połoŜyli strajk. Nie przeszkadza mu nawet fakt, Ŝe jak zwykle w innym wywiadzie mówi juŜ
zupełnie co innego, stwierdzając: „Lech odczytał wyniki głosowania i powiedział – uwaŜam
strajk za zakończony”.
Mówiąc o początkach sierpniowego strajku naleŜy równieŜ przypomnieć, Ŝe Borowczak stał
się narzędziem w rękach Wałęsy juŜ w pierwszych momentach zdradzieckich pertraktacji
Wałęsy z dyrektorem stoczni. Borowczak spełnił kluczową rolę w wyeliminowaniu przez
Wałęsę młodych i bezkompromisowych członków pierwszego komitetu strajkowego, a w tym
związanego z Anną Walentynowicz, Piotra Maliszewskiego.
Swój stosunek do kolegów stoczniowców Borowczak potwierdził, kiedy to zaangaŜował się
w obronę Wałęsy przed oskarŜeniami o współpracę z bezpieką. Pytany o nagranie wyznania
Wałęsy (którego nigdy nie słyszał) odpowiada reporterowi: „Pan Bulc juŜ teraz mówi, Ŝe
Wałęsa się nie przyznał, tylko dali mu zdjęcia i on rozpoznawał tych stoczniowców”.
Przypomnę, Ŝe mówi to rzekomy działacz opozycji i późniejszy przewodniczący stoczniowej
Solidarności. On przecieŜ tylko (!) rozpoznawał tych stoczniowców i tylko (!) wydawał ich w
łapy bezpieki.
Na marginesie przypomnę, Ŝe podczas wykonywania zlecenia obrony TW Bolka, Borowczak
posuwał się do opluwania prawdziwych działaczy i liderów WZZów. NaleŜy przypuszczać,
Ŝe dzisiaj, kiedy jego pan przyznał się publicznie do współpracy „wściekły pies ogrodnika”
musi być bardziej niŜ kiedykolwiek zdezorientowany.
MoŜna by przyjąć, Ŝe ostatnie ataki na Andrzeja Gwiazdę są wynikiem tego ogłupienia
sytuacją, gdyby nie fakt, Ŝe takie podłe ataki są jego specjalnością od wielu juŜ lat. Długa
lista brudnych ataków zawiera takie nazwiska jak Joanna Gwiazda, Krzysztof Wyszkowski
czy Anna Walentynowicz.
Jeszcze nie tak dawno ten mizerny charakter i jednodniowy „bohater” wyrzucał z siebie jad
nienawiści wobec ś.p. Lecha Kaczyńskiego, nazywając go tchórzem. Jego zleceniodawcy nie
poinformowali go, Ŝe Lech Kaczyński rozpoczynał swą opozycyjną działalność na długie lata
przed tym, zanim on – „dzielny” Borowczak – dowiadywać się miał w dalekim Egipcie o
Wolnych Związkach, do których mimo deklarowanego zapału nigdy jakoś nie trafił. Atak na
Lecha Kaczyńskiego nie był jednak największą podłością, jakiej kiedykolwiek dopuścił się
ten obrzydliwy człowiek.
I tu dochodzimy do najbardziej parszywego łobuzerstwa, którego Jerzy Borowczak dopuścił
się wobec ś.p. Anny Walentynowicz. I chociaŜ wbrew wszystkim bandyckim zabiegom całej
grupy łajdaków, historia na zawsze zapisała jej skromną postać jako Annę Solidarność, to nie
zmniejsza to w Ŝadnej mierze obrzydliwości postępku Borowczaka.
JuŜ od pierwszych chwil po strajku Borowczak opowiadał jak to nie mogąc pogodzić się z
krzywdą wyrządzoną pani Ani, właśnie on postanowić miał wraz z Borusewiczem, przy
ewentualnej skromnej pomocy B. Felskiego i L. Prądzyńskiego, zatrzymać całą stocznię i
walczyć o nią do ostatniej kropli krwi.
To szydercze kłamstwo głosił nawet po jej tragicznej śmierci. To właśnie na tej teorii, oparł
cały swój zakłamany Ŝyciorys.
W nieskończonej ilości wywiadów opowiada juŜ trzydzieści lat o wielkim uczuciu
solidarności, a nawet przyjaźni z nią. Anna Walentynowicz cieszyła się w naszej
WZZowskiej rodzinie tak ogromnym szacunkiem, iŜ niełatwo jest zachować spokój
wspominając krzywdę, jaką wyrządził jej ten odraŜający człowiek.
Przypomnę jednak, Ŝe juŜ kilka miesięcy (!) po tym jak miał rzekomo bohatersko
rozpocząć strajk w jej obronie, Jerzy Borowczak stał się motorem i siła napędową
obrzydliwej napaści na nią. Najpierw za przykładem Wałęsy obrzucał ją publicznie
wszelkiego rodzaju błotem fałszywych oskarŜeń, po to by doprowadzić do jej
wyrzucenia z prezydium MKZ Gdańsk.
Decyzję wyrzucenia Anny Walentynowicz uzasadniono następująco: „Z uwagi na nie
wywiązywanie się z obowiązku członka Prezydium, oraz niegodne reprezentowanie naszego
związku, odwołuje się natychmiastowo kol. Annę Walentynowicz z Prezydium MKZ
Gdańsk”.
BOROWCZAK NIE TYLKO ZŁOśYŁ SWÓJ PODPIS POD TĄ HANIEBNĄ
DECYZJĄ, ALE Z CAŁYM ZAPAŁEM PODJĄŁ SIĘ ROLI PRZEWODNICZENIA
KOMISJI DYSCYPLINARNEJ, ROZPATRUJĄCEJ SPRAWĘ ANNY
WALENTYNOWICZ ! Szczegółowy opis tej sytuacji znaleźć moŜna w poświęconej Annie
Walentynowicz ksiąŜce dr. Sławomira Cenckiewicza pt. „Anna Solidarność”.
Tak więc Borowczak, który całą swą karierę zbudował na wysługiwaniu się kłamcy i
agentowi bezpieki, stwierdzał teraz, zaledwie kilka miesięcy po słynnym strajku, Ŝe
Anna Walentynowicz niegodnie reprezentowała Solidarność.
Anna Walentynowicz była prześladowana przez komunistyczną bezpiekę przez długie
lata w kaŜdy moŜliwy sposób. Wielokrotnie aresztowana i więziona, przeŜyła próbę
otrucia, przyjęła z godnością niezliczoną ilość trudnych do wyobraŜenia upokorzeń.
Przy całej tej liście esbeckich prześladowań nie miała zwyczaju narzekać. Przyjaciołom
zwierzała się jednak, Ŝe najbardziej bolesną krzywdę wyrządzono jej uznając ją za
niegodną reprezentowania Solidarności, której dała początek. Czuła się zdradzona i
oszukana.
Sam Borowczak nie zakończył na tym swej podłej zdrady. Przez następnych niemal
trzydzieści lat prowadził krucjatę kłamstw i pomówień przeciwko pani Ani. Były to
kłamstwa najgorszego gatunku nie tylko dlatego, Ŝe były wyjątkowo brudne, ale równieŜ
dlatego, Ŝe powodowane były ordynarną, prymitywną chęcią zysku. Ona sama przez te
wszystkie lata nie wypowiedziała jednego słowa do tego obrzydliwego człowieka,
odmawiając podania mu ręki.
Jakim parszywym trzeba więc być charakterem, aby po jej tragicznej śmierci,
publicznie podawać się za jej przyjaciela. Podczas Ŝałoby po śmierci pani Ani,
Borowczak pojawiał się w kaŜdym moŜliwym miejscu i z kamienną twarzą opowiadał o
swej bliskości z nią, o rzekomych wizytach w jej mieszkaniu, wspólnej herbacie i
ciasteczkach.
O charakterze Jerzego Borowczaka i jego umysłowych moŜliwościach najlepiej świadczy
inna wypowiedz z cytowanego na wstępie wywiadu. Po chorych wynurzeniach na temat
Andrzeja Gwiazdy i Jarosława oraz Lecha Kaczyńskich, raczy nas „refleksją” na temat
obchodów kolejnej rocznicy sierpniowego strajku.
Z radością zadowolonego z siebie idioty ogłasza: „Fundacja Solidarności 14 sierpnia tego
roku zorganizowała dyskotekę w namiocie na terenie stoczni. Ludzie, ponad dwie setki,
bawili się do godziny 22. Następnym razem skończymy zabawę o północy”.
Temu patologicznemu kłamcy, o takich właśnie intelektualnych moŜliwościach i całkowitym
braku jakichkolwiek moralnych wartości, powierzono dzisiaj jedną z najwaŜniejszych
funkcji w Europejskim Centrum Solidarności, odpowiedzialnym za zachowanie i przekazanie
młodemu pokoleniu prawdy o naszej najnowszej historii.
W 2008 roku Ryszard SnieŜko, były radny miasta Gdańska opisał brudną historię kariery
Borowczaka w artykule zatytułowanym – "Jerzy Stanisław Borowczak – chodząca „legenda
Solidarności” (?)" <http://iskry.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=3630&Itemid=3>. Autor zakończył swój
tekst słowami: „J.S. Borowczak jest synonimem cwaniactwa, prywaty, układów,
kolesiostwa, niekompetencji i protekcji i uŜywając słów pani prof. Staniszkis naleŜy do tzw.
klasy pasoŜytniczej”.
Od siebie dodam tylko: jak kaŜda inna – gnida.

_________________
Maciej
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Strona Główna -> Dyskusje ogólne Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz dołączać plików na tym forum
Możesz ściągać pliki na tym forum