Forum  Strona Główna

 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Trzy razy trzy JEST sześć czy SĄ sześć?

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Strona Główna -> Dyskusje ogólne
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Esse Quam Videri
Weteran Forum


Dołączył: 13 Sty 2008
Posty: 756
Skąd: Tczew

PostWysłany: Pią Sty 25, 2013 2:53 pm    Temat postu: Trzy razy trzy JEST sześć czy SĄ sześć? Odpowiedz z cytatem

Trzy razy trzy JEST sześć czy SĄ sześć?

Tzn.: PKP są JEDNE czy NIE-JEDNE?

Kiedy jestem klientem PKP, czyli pasażerem, to kupiwszy bilet na pociąg osobowy i chcąc jednak pojechać po tej samej trasie pociągiem pośpiesznym, muszę dopłacić. Tak jest i tak było. Jednak kiedyś było tak, że kiedy chciałem wykonać zamianę odwrotną, mogłem nic nie robić, jechać pociągiem osobowym z biletem na pociąg pośpieszny i konduktor uznawał to. Mogłem, jeśli miałem na to czas i ochotę, mogłem w kasie wymienić bilet na pociąg pośpieszny na bilet na pociąg osobowy, przy czym otrzymywałem zwrot pieniędzy ― nie całą różnicę cen biletów, lecz jej 90 procent. W sytuacji odwrotnej musiałbym oczywiście wymienić bilet (i wtedy dopłaciłbym 100 procent różnicy cen). Od pewnego czasu jest inaczej. Obserwowałem to jesienią 2012 roku podczas przesiadki: pasażerka przede mną wymieniała bilet na pociąg osobowy (teraz to się nazywa bardziej dziwacznie: pociąg "regio" albo "interregio") na bilet na pociąg pośpieszny (teraz to się nazywa bardziej dziwacznie: pociąg "intercity") i dopłacała. Ja potrzebowałem zamiany dokładnie odwrotnej i... też dopłacałem. Spytałem, dlaczego, skoro chciałem zrezygnować z pociągu droższego na rzecz tańszego. Od kasjerki dowiedziałem się, że ten inny pociąg należy do innego przewoźnika i dlatego muszę dopłacić. Akurat chodziło o niewielki wydatek (kilka złotych), a czasu na przekomarzanie się z kasjerką nie miałem, więc dopłaciłem.

Ostatnio, kiedy mowa o strajkach kolejarskich albo o rokowaniach, mogących ewentualnie tym strajkom zapobiec, słychać w radiu, że partner kolejarskich związków zawodowych jest JEDEN ― jest nim czasem Zarząd PKP, a czasem dyrektor PKP.

Czy wobec tego PKP grają w "ciuciubabkę" (określam to ― proszę zauważyć ― tutaj bardzo grzeczną metaforą, chociaż cisną się na klawisze słowa obyczajowo niecenzuralne), tzn. tylko wobec pasażerów udają, że nie istnieją jako jeden podmiot, natomiast wobec swoich pracowników kontynuują jedno-podmiotowy byt?

Czy może to jest dalszy postęp głupstwa? Podobnego np. do faktu, że pomimo wielu (aż trudnych do przypomnienia jednym tchem) wydarzeń od spotkań Lecha Wałęsy z Czesławem Kiszczakiem w Magdalence aż do ostatnich dni, kadencje Sejmu są numerowane inaczej niż kadencje Senatu. Albo, że "sprywatyzowanie" Telekomunikacji Polskiej wcale nie było jej sprywatyzowaniem, nadal jest to firma państwowa, ale nie polska państowa, lecz francuska państwowa. Albo ― może tu (w kontekście problemu: ile jest PKP?) trafniejsze porównanie ― głupstwa typu "jednoosobowych spółek". Tego to nie tylko przysłowiowo przywoływany Mrożek, ale nawet hermafrodyty nie wymyśliły, żeby spółkować samemu ze sobą! Ale "ONO USIADŁO I WYMYŚLIŁO"! ― jak powiedział kiedyś (przy innej okazji) Jan Pietrzak.

Po co to "postmodernistyczne" głupstwo? Ano, obawiam się, że po to, aby szary człowiek wyszedł na tym gorzej. Żeby na przykład więcej pieniędzy wydawał.

Kiedyś z hukiem wyrzucono komitety zakładowe PZPR z przedsiębiorstw, żeby ich utrzymywanie nie było formą pasożytowania na gospodarce. Ale nie minęło wiele czasu, a dodano przedsiębiorstwom na utrzymanie rady nadzorcze, zarządy, prezesów, wiceprezesów, jak gdyby dyrektorzy i wicedyrektorzy nie wystarczyli. Czy aby to nie jest droższe, niż było utrzymywanie komunistycznych jaczejek? Ktoś powie: potrzeba, aby był właściciel. No dobrze, ale w takim razie po co pozostali w przedsiębiorstwach dyrektorzy? Czy właściciel nie wystarczy, aby kierować swoją firmą?

Jest tzw. "wolny rynek". Ale na przykład rodzice nie kupią swoim dzieciom w wieku uczniowskim podręczników kierując się tym, czym zwykle kierują się podmioty uczestniczące w wymianie wolnorynkowej (kupić byle taniej), lecz tym, jakie podręczniki są wymagane w danej szkole i konkretnej klasie ― w równoległej klasie tej samej szkoły może uczyć inny nauczyciel i według innego podręcznika.

Powoływanie się na "wolny rynek" jest podobnie wygodne jak kiedyś wygodne było powoływanie się na "sprawiedliwość społeczną". Szary człowiek na tym tylko traci, jak tracił w Polsce Ludowej. Rolnik sprzedaje taniej czyli nie uda mu się sprzedać drożej, bo "takie są wymagania wolnego rynku". Ale kupujący paliwo musi płacić niemało zamiast płacić mało, bo... "takie są wymagania wolnego rynku". Jak się nie obrócić, plecy zawsze z tyłu... I o to chodziło, prawda?

_________________
facet wyznaj?cy dewiz? Karoliny Pó?nocnej: Esse Quam Videri
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Strona Główna -> Dyskusje ogólne Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz dołączać plików na tym forum
Możesz ściągać pliki na tym forum