Forum  Strona Główna

 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Rozmowa z prof Ryszardem Terleckim :Trzeba otworzyć archiwa

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Strona Główna -> Dyskusje ogólne
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Robert Majka
Weteran Forum


Dołączył: 03 Sty 2007
Posty: 2649

PostWysłany: Pon Lip 02, 2007 7:27 pm    Temat postu: Rozmowa z prof Ryszardem Terleckim :Trzeba otworzyć archiwa Odpowiedz z cytatem

http://gcnowiny.pl/apps/pbcs.dll/article?AID=/20070702/LUDZIEIOPINIE/70701008/0/aktualnosci


powrót wyślij wydrukuj zgłoś błąd WYWIADY
2 lipca 2007 - 14:00

Trzeba otworzyć archiwa
Rozmowa z profesorem Ryszardem Terleckim, dyrektorem krakowskiego oddziału IPN.

W czwartek, w siedzibie IPN w Rzeszowie, podczas prezentacji książki Jarosława Szarka "Czarne juwenalia. Opowieść o Studenckim Komitecie Solidarności” Ryszard Terlecki wygłosił wykład nt. SKS i polskiej opozycji w latach 70. PRZECZYTAJ WIĘCEJ

Politycy: otworzyć archiwa IPN
14-05-2007 - IPN zbiera ostatnio wiele krytycznych opinii. Z lewa i z prawa. Posłanka Joanna Senyszyn z SLD nazwała go Instytutem Prześladowań Narodu. Ostatnio najgorętszym krytykiem IPN jest senator Stefan Niesiołowski z PO.

- Lobby obrony agentów okazało się niezwykle mocne i skuteczne. Nie spodziewaliśmy się, że będzie aż tak skuteczne, iż zdoła - przy przychylności parlamentu dla rozwiązań lustracyjnych - ten proces zablokować. Histeria, jaką wywołano w środowiskach naukowych i dziennikarskich, przełożyła się na opinię publiczną. A także, niestety, na polityków, których straszono, że w IPN-ie można coś znaleźć prawie na każdego. Prawie wszyscy poczuli się więc zagrożeni.

- Niesiołowski, działacz opozycji od lat 60., stwierdził w wywiadzie dla "Trybuny”, że Instytut w ciągu ostatniego roku uległ degeneracji i powoli staje się niepotrzebny, a nawet szkodliwy.

- Co do występów medialnych pana senatora mam swoją opinię. Są to poglądy dość skrajne, wykraczające poza powszechne rozumienie rozsądku. To jego sprawa. Każdy może myśleć, co chce.


Ryszard Terlecki
Historyk i publicysta. Profesor zwyczajny w Instytucie Historii Polskiej Akademii Nauk. Prorektor Wyższej Szkoły Filozoficzno-Pedagogicznej Ignatianum w Krakowie. W latach 1996-98 redaktor naczelny Nowin. W ub.r. jako kandydat PiS przegrał w drugiej turze wybory na prezydenta Krakowa. W młodości był uczestnikiem ruchu hippisowskiego (znany pod pseudonimem Pies).- Pewnie. Tyle tylko, że Niesiołowski formułuje bardzo ciężkie zarzuty. Np., że IPN na polityczne zlecenie szuka "papierów” na niewygodnych sędziów i przykłada rękę do szkalowania ludzi.

- Tyle, że - z drugiej strony - kilkanaście lat po odzyskaniu niepodległości nadal nie wiemy, kto podejmuje decyzje o naszym losie. Elementarna wiedza, czy ktoś był konfidentem bezpieki i może do dziś być szantażowany przez tych, którzy znają archiwa, wszystkim nam się należy.

- Zgoda. Przy czym zarzuty dotyczą czegoś innego: szukania na kogoś "papierów” i wykorzystywania ich w bieżącej grze politycznej.

- W IPN od wielu miesięcy dziesiątki, a może setki badaczy czytało rozmaite akta. Czytali je także dziennikarze. Są to wszystko dokumenty jawne, nie ma żadnego powodu, by je ukrywać. Wiedza w nich zawarta staje się coraz bardziej powszechna. Kiedy pojawia się sytuacja kryzysowa, pojawia się też reakcja w postaci ujawniania kolejnych nazwisk konfidentów. To często nie jest "produkt” pracowników IPN, tylko setek ludzi z zewnątrz, którzy badali nasze archiwa.

- Czyli gdyby np. dwóch profesorów Uniwersytetu Gdańskiego nie opowiedziało się przeciw lustracji na uczelniach, to ich - jawnymi przecież - papierami w IPN-owskich archiwach nikt by się nie interesował? Podobnie ma się rzecz z dwoma członkami Trybunału Konstytucyjnego…

- Trudno mi odpowiedzieć na pytanie, dlaczego akurat zostali ujawnieni ci, a nie inni. Mam wrażenie, że bardzo energicznie występowali przeciw lustracji ci, którzy mieli osobiste powody, by to robić. W wielu środowiskach wywołano irracjonalny strach. Ktoś mógł sobie pomyśleć: "spotkałem się kiedyś z funkcjonariuszem, bo mnie wezwał, gdy wydawano mi paszport, kto wie, czy nie ma na mnie jakichś papierów”. Nieprawda, nie ma takich papierów! Papiery są tylko na konfidentów! Nikt, kto nie był konfidentem, nie pojawi się w tych dokumentach w takim charakterze.

- Politycy opozycji twierdzą, że kierownictwo IPN zostało opanowane przez zwolenników PiS, którzy używają tej instytucji do walki z przeciwnikami politycznymi.

- Kandydowałem w wyborach na prezydenta Krakowa jako bezpartyjny kandydat PiS. Ale radny sejmiku z ramienia PO jest również pracownikiem naszego Instytutu. I z tego powodu nikt nie mówi, że IPN jest opanowany przez Platformę Obywatelską. Jako obywatele korzystający z praw konstytucyjnych, ale nie mogący być członkami partii politycznych, uczestniczymy w życiu publicznym w różnych formach. Budowanie na tym zarzutu, że Instytut jest upolityczniony, jest nonsensem. Tym bardziej, że dotyczy to różnych opcji politycznych.

- Czy nie uważa pan, że należałoby przerwać szarpaninę wokół lustracji i IPN, i po prostu otworzyć archiwa?

- Mówię to od samego początku. Nie tylko od początku istnienia IPN, ale od początku istnienia niepodległej Polski. Niestety, wciąż napotyka to na liczne trudności. Osobiście zawsze byłem przeciw lustracji jako procesowi polegającemu na skomplikowanych procedurach prawnych, których rezultat jest najczęściej żaden. Należałoby maksymalnie otworzyć archiwa, by zawarta w nich wiedza stała się dostępna dla opinii publicznej. A co opinia publiczna z tym zrobi, to już jej sprawa.

- Czy taki pogląd jest w IPN powszechny?

- Wydaje mi się, że tak. Większość ludzi, którzy kilka lat temu przyszli do pracy w IPN, tak właśnie myślało: idziemy tam po to, by te dokumenty przejąć, poznać i udostępnić. To była misja IPN. Zablokowano ją na trzecim etapie: mogliśmy te dokumenty przejąć, poznać i uporządkować, ale tylko w ograniczonym stopniu możemy tę wiedzę udostępniać.

- Zapytałem o to dlatego, że przeczytałem w prasie zarzut, iż IPN nie chce upowszechnienia archiwów, bo czuje się ich jedynym dysponentem i chce tę wiedzę reglamentować.

- Nie chcemy być dysponentami żadnej wiedzy. Chcemy, by ta wiedza była jak najszerzej dostępna opinii publicznej.

Jaromir Kwiatkowski
Napisz do autora.
Zobacz wizytówkę autora.

http://gcnowiny.pl/apps/pbcs.dll/article?AID=/20070621/KRAJSWIAT/70620040/0/AKTUALNOSCI

powrót wyślij wydrukuj zgłoś błąd Z KRAJU I ZE ŚWIATA
21 czerwca 2007 - 0:01

Nazwiska polityków na liście 500
Media ujawniają nazwiska polityków lewicy, którzy byli współpracownikami komunistycznych służb.


Prezes Janusz Kurtyka zapewniał wczoraj, że z Instytutu pamięci Narodowej nie wyciekł żaden katalog z nazwiskami osób współpracujących ze służbami specjalnymi PRL. (Fotorzepa) PRZECZYTAJ WIĘCEJ

Trzeba otworzyć archiwa
2-07-2007
Lepper: ja żadnym agentem nie jestem
22-06-2007 Nazwiska polityków rządzącej koalicji znajdują się na tzw. liście 500 - dowiedział się "Wprost". We wtorek Informacyjna Agencja Radiowa i "Rzeczpospolita" ujawniły, że wśród osób znajdujących się na liście agentów są znani politycy lewicy.

Wśród polityków lewicy wymieniono m.in. Aleksandra Kwaśniewskiego, Longina Pastusiaka, Zbigniewa Siemiątkowskliego Jacka Piechotę i Dariusza Rosatiego. IAR zapowiada, że - jeśli okaże się to możliwe - opublikuje całość listy.

Jak dowiedział się "Wprost", na liście, której istnienie ujawnił kilka dni temu szef IPN Janusz Kurtyka, znajdują się też nazwiska polityków partii koalicyjnych. Są wśród nich obecni parlamentarzyści i urzędnicy rządowi.

W świetle ustawy

Listę nazwisk około 500 osób pełniących obecnie ważne funkcje w życiu publicznym, które w świetle ustawy lustracyjnej były współpracownikami komunistycznych służb sporządził IPN.

- To był nasz obowiązek. Gdyby Trybunał Konstytucyjny nie zakwestionował ustawy lustracyjnej, to opublikowalibyśmy w połowie września listę. Jestem zdziwiony ze dopiero teraz wybuchła sensacja dotycząca wiadomości, które były w obiegu już od dwóch tygodni - powiedział prezes Kurtyka.

Trybunał Konstytucyjny jednak zakwestionował publikowanie listy. A więc skąd biorą się informacje nielegalnie przeciekające do mediów?

Prezes Kurtyka zapewnia, że z Instytutu Pamieci Narodowej nie wyciekł żaden katalog.

Sprawa dla prokuratury

- Jeśli wyciek nastąpił z IPN, to jest to sprawa dla prokuratury" - oświadczył we wtorek wieczorem minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro, gość programu "Teraz my" w TVN.

Nie wykluczył zarazem, że ktoś niezwiązany z IPN mógł przekazać mediom "pewien zbiór nazwisk", który w rzeczywistości nie jest nawet fragmentem "listy 500", o jakiej mówił prezes IPN Janusz Kurtyka, by - jak ujął to Ziobro - "wywołać pewien efekt medialny".

Siemiątkowski, były szef UOP i Agencji Wywiadu, powiedział PAP: "czuję się zaszczycony, że jestem w tak doborowym gronie z prezydentem, z byłem marszałkiem Senatu". - Gdybym się nie znalazł to poczułbym się dotknięty, że nic nie znaczyłem - dodał.

Były minister spraw zagranicznych Dariusz Rosati zaprzeczył jakoby współpracował ze służbami bezpieczeństwa PRL.

- Nie mam pojęcia skąd moje nazwisko mogło się znaleźć na tej liście. Mogę tylko przypuszczać, że służby bezpieczeństwa w okresie PRL interesowały się osobami, które coś znaczyły.

PAP, IP

Robert Majka z Przemyśla, 2 lipca 2007r
www.sw.org.pl ,
adres mailowy : robm13@interia.pl ,
tel.+ 48 506084013
tel. + 48 016.6784010
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email
Marek Wichrowski
Weteran Forum


Dołączył: 18 Maj 2007
Posty: 137

PostWysłany: Pią Lip 06, 2007 10:46 am    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Znowu muszę być nudny. Racja jest taka: całkowite otworzenie archiwów bez żadnych komentarzy. Wszystko w Internecie + tryb karny zaskarżenia. Tego ostatniego będę bronił po grób. Mówiłem już gdzieś na forum, że nie ma możliwości - w sensie technicznym - "wykasowania" danych osobistych, wrażliwych. Zresztą, szczerze pisząc, jakie znaczenie ma informacja o jakiejś np. kochance, imprezie, pijaństwie itp. itd. z lat 80. 50 km akt ma być w Internecie i tego należy bronić !!! I jeszcze dwie sprawy: należy odróżniać "prawdę" esbeckich raportów w sensie ich istnienia (nie są sfałszowane) od "prawdy" zawartych tam danych o poszkodowanych. Brednie tych raportów (tylko niektórych, ostro podkreślam!) są niewiarygodne, chociaz raporty jako takie nie są sfałszowane. To tylko uwagi analityka.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Strona Główna -> Dyskusje ogólne Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz dołączać plików na tym forum
Możesz ściągać pliki na tym forum