Forum  Strona Główna

 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

MORAWIECKI: Mój głos za prawdą

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Strona Główna -> Dyskusje ogólne
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Servantes
Weteran Forum


Dołączył: 29 Paź 2006
Posty: 206

PostWysłany: Pią Lip 13, 2007 8:45 pm    Temat postu: MORAWIECKI: Mój głos za prawdą Odpowiedz z cytatem

Na prośbę zainteresowanych zamieszczam tekst Kornela Morawieckiego będąca próbą rozpoczęcia polemiki z artykułem "Koniec Polski Kiszczaka i Michnika". Redakcja Dziennika, podobnie jak inne wysokonakładowe czasopisma, odmówiła jego publikacji. Polemika ta - jako artykuł wciąż aktualny - została opublikowana w specjalnym, jubileuszowym numerze SW wydanym z okazji obchodów 25-lecia, który w wersji elektronicznej (w formacie *.pdf) jest udostępniony na stornach Portalu SW: http://www.sw.org.pl/sw-25-lecie.pdf

Cytat:
Kornel Morawiecki
Mój głos za prawdą

Stanęliśmy przed szansą. Walka o prawdę winna się toczyć w atmosferze prawdy. Inaczej będzie przegrana. Dyskusja, rozpoczęta na łamach „Dziennika” artykułem Macieja Rybińskiego pt. „Koniec Polski Kiszczaka i Michnika”, niewątpliwie poszerza publiczną wiedzę o ludziach, środowiskach i mechanizmach, które przez ponad 17 lat blokowały nam dostęp do prawdy. Jeśli próbuję się włączyć w tę debatę, to dlatego, że boję się, iż niedomówienia i półprawdy w niej zawarte mogą dalej owocować fałszem...


Zacznę od osoby jednego z głównych dyskutantów, prof. Wiesława Chrzanowskiego. Pan Minister, Marszałek Chrzanowski w ostatnim zdaniu swej wypowiedzi pt. „Michnik wybrał sojusz z postkomunistami” żali się, że nie zdołał przebić się do świadomości opinii publicznej z ideami dekomunizacji i lustracji.
6 czerwca 1992 roku dowiedziałem się od śp. Wojciecha Ziembińskiego, że Marszałek Sejmu Wiesław Chrzanowski wraz z Prezydentem Lechem Wałęsą znajdują się na tzw. krótkiej – zastrzeżonej do wiadomości kilku najważniejszych osób w państwie – liście byłych tajnych współpracowników SB, przygotowanej przez ministra Antoniego Macierewicza.
Fakt ten następnego dnia opublikowaliśmy w ulotce „Solidarności Walczącej” zatytułowanej „Agenci rządzą Polską!”. Nie przypominam sobie, żeby wtedy i potem, gdy ZChN współtworzył rząd Hanny Suchockiej, pan Marszałek starał się gdziekolwiek przebijać z ideą lustracji. Wtedy był razem z Adamem Michnikiem, Jackiem Kuroniem i Lechem Wałęsą.
Redaktor Rybiński całą siłę ognia koncentruje na „Gazecie Wyborczej” i Michniku. Na to odpowiada mu Jan Lityński („Dziennik”, 11.01.2007), że on sam w czasach stanu wojennego grzał miękkie fotele, a Adam Michnik pisał z więzienia list do Kiszczaka.
Janku, ja – jak dobrze wiesz – nie próżnowałem w latach 80. i wcześniej, i także pisałem z Rakowieckiej list do gen. Jaruzelskiego, lecz i ja uważam, że w zatajaniu prawdy o komunizmie i o nas samych wina całego Twojego i Adama środowiska jest bezsporna! Ale nie jedyna...
U podłoża tej winy leży „Okrągły Stół”. Wszystkie zaangażowane weń siły i strony źle zdały egzamin z odwagi i uczciwości. Stosunkowo wysoki poziom okrągłostołowej ugody, wymuszony przez kontestujące go środowiska, w większości związane z „Solidarnością Walczącą”, doprowadził, wbrew zamiarom umawiających się stron, do społecznej lawiny, która zniosła system. To nasza wspólna polska zasługa.
Ale już winą okrągłostołowych elit była prezydentura Jaruzelskiego, gruba kreska Mazowieckiego, wyprzedaż majątku narodowego, zubożenie całych grup społecznych w wyniku planu Balcerowicza oraz rozliczne afery gospodarcze.
Piotr Zaremba w artykule „Antylustratorzy, pokażcie pozytywny program” („Dziennik”, 12.01.2007) pisze o prawie środowiska „Gazety Wyborczej” do świętowania takich zwycięstw Polski, jak wstąpienie do NATO i Unii Europejskiej. Możliwe, że publicysta „Dziennika”, nie pamięta, jak Premier Mazowiecki wczesną jesienią 1989 r. podczas oficjalnej wizyty w USA, mówił, że wojska sowieckie są w Polsce potrzebne, by bronić nas przed Niemcami. A podległe mu służby naszej Straży Granicznej oddawały w ręce STASI wschodnioniemieckich obywateli, którzy w poszukiwaniu wolności przepływali Odrę. Tak było! Jeszcze długie miesiące po tym, jak upadł mur berliński i rozwiązała się PZPR, funkcjonariusze rządu T. Mazowieckiego przy milczącej aprobacie ówczesnych beneficjentów „Okrągłego Stołu” rozpracowywali organizacje niepodległościowe, w tym „Solidarność Walczącą”, która wzywała do ustąpienia gen. Jaruzelskiego i wycofania wojsk sowieckich z Polski, do dekomunizacji, do osądzenia systemu i ujawnienia agentów.
Wtedy właśnie zaczęła się najpoważniejsza gra teczkami. W tej haniebnej grze, polegającej na niszczeniu jednych teczek, wynoszeniu innych i utajnianiu najcenniejszych, udział brały wszystkie liczące się na ówczesnej scenie politycznej strony. Komuniści, wojskowe i cywilne służby specjalne, rząd, „nasi” parlamentarzyści, „ludzie II Solidarności”, media, hierarchowie Kościoła. Jedni czynnie, drudzy, nie próbując powstrzymać tego procederu, inni udając niewiedzę...
W swoim celnym skrócie faktograficznym pt. „Polska wojna teczkowa” („Dziennik”, 13-14.01.2007) dr Antoni Dudek nie odnotował nieformalnego, dwumiesięcznegopobytu Michnika i jego towarzyszy – „pierwszych lustratorów” – w archiwach bezpieki. Do dziś nikt nie wie, co tam robili, co znaleźli, czyje teczki przeglądali, czyje czyścili lub wynosili. Czy to było w porządku?! Dlaczego zapadło głuche milczenie o tamtej, zaiste dzikiej lustracji?
Gdy w 1993 roku czytałem w „Lewym czerwcowym” rozmowę Jacka Kurskiego z Jarosławem Kaczyńskim, nie mogłem pojąć, jak można było, wiedząc o konfidenckiej przeszłości Lecha Wałęsy (co jasno wynika z tekstu wywiadu), forsować go na prezydenta wolnej Polski, bez jego przyznania się i przeproszenia rodaków. Redaktor Rybiński, z tak słuszną pasją atakujący „Gazetę Wyborczą”, nie zauważa, że głównym grabarzem lustracji na długie lata stał się najbardziej znany na świecie Polak – Wałęsa.
Ten, który prowadził kampanię prezydencką pod hasłami przerąbania grubej kreski, w rzeczywistości znakomicie wzmocnił ją „lewą nogą”. W tym jego niechlubnym dziele pomagali mu komuniści, esbecy, agenci i „Gazeta Wyborcza” – ale gdzie była wtedy „Solidarność”, gdzie był hierarchiczny Kościół, gdzie była polska inteligencja? Gdzie był wtedy nasz największy autorytet moralny – Jan Paweł II? Był w Rzymie. To fakt, ale jak mówił Józef Mackiewicz – tylko prawda jest ciekawa. Nie waham się zatem pytać, dlaczego nasz wspaniały Papież nie zajął stanowiska ani wobec lustracji w Polsce, ani chociażby wobec lustracji w polskim Kościele? Czy nie wiedział, czy nie chciał, czy lekceważył problem – a może odwrotnie: znał jego rozmiary i po ludzku obawiał się strat, jakie z tego wynikną?
Czyżbyśmy wszyscy zapomnieli słów Boskiego Nauczyciela: „Prawda was wyzwoli”?
Po nocy teczek, z 4 na 5 czerwca 1992 roku wydawało się, że przegraliśmy walkę z kłamstwem... Dla mnie i wielu podobnie myślących najsmutniejsze było, że ustąpiliśmy niemalże bez oporu. Mam istotne pretensje do głównych rozgrywających po naszej stronie, choć nie neguję ich dobrej woli. W tym decydującym momencie Naród nie dowiedział się z ust premiera Jana Olszewskiego ani od ministra Antoniego Macierewicza, że panowie Prezydent i Marszałek Sejmu wraz z kilkudziesięcioma posłami i senatorami oraz najwyższymi urzędnikami Kancelarii Prezydenta są byłymi współpracownikami SB.
A kiedy oni, ratując swoje stołki i zasłaniając oblicza, demokratycznie obalali rząd, kiedy na lata pogrążali Polskę w obłudzie i zakłamaniu, Premier i Ministrowie nie podjęli rękawicy! Nawet nie wezwali mieszkańców Warszawy i całej Polski do zamanifestowania przed Sejmem sprzeciwu wobec takiej manipulacji.
Niestety, w tamtym pierwszym demokratycznym Sejmie III RP tylko jeden poseł, Kazimierz Świtoń, zachował się po męsku. Wykrzyczał publicznie o agenturalnej przeszłości „Bolka”. Jeszcze przez cały długi dzień 5 czerwca telewizja była pod prezesurą Zbigniewa Romaszewskiego i odwołany Premier dostał od kierownictwa I programu ofertę wystąpienia przed społeczeństwem w najlepszym czasie antenowym – nie pojmuję, dlaczego z tego nie skorzystał.
Gdy po kilku dniach od tej ponurej nocy – my, ludzie „Solidarności Walczącej” – zaczęliśmy w Warszawie, Wrocławiu i innych miastach zwoływać demonstracje pod hasłami „Agenci rządzą Polską” i „Wałęsa musi odejść”, główne osobistości po naszej stronie: Jan Olszewski, Antonii Macierewicz, Jan Parys, Jarosław Kaczyński, Romuald Szeremietiew, Zbigniew Romaszewski, niestety, nie przyłączyły się i nie poparły naszych protestów. Na użytek mediów, które murem stanęły po stronie fałszu, ukuto sofizmat: „To nie lista agentów, to materiały archiwalne”.
Nic dziwnego, że po paru miesiącach nasze cykliczne uliczne manifestacje upadły. Jak ludzie mieli z przekonaniem protestować przeciw „materiałom archiwalnym”?! Gdy później, po ponad pół roku, przyszło otrzeźwienie i zaczęto powszechniej nazywać rzeczy po imieniu, było już za późno na skuteczne przeciwdziałanie.
Dopiero obecnie, po 14 latach, po dramatycznej sprawie abp. St. Wielgusa przepoławiającej polski Kościół, staje się coraz jaśniejsze, że te tzw. materiały archiwalne to materiały moralne – niezbędne, żebyśmy, jako zbiorowość, wiedzieli więcej o upadłym systemie i o sobie samych.
Nic dziwnego, że ze wszystkich krajów byłego obozu sowieckiego najtrudniejsza jest lustracja w Polsce. U nas, i tylko u nas, przetrwał niezależny Kościół katolicki. Przetrwał dzięki mądrości i odwadze wielu książąt Kościoła, takich jak Prymas Stefan Wyszyński, kardynałowie Bolesław Kominek, Karol Wojtyła, jak abp Ignacy Tokarczuk, dzięki ofiarności tysięcy księży, zakonników i zakonnic. Przetrwał dzięki osłonie okazywanej mu przez cały nieomal Naród – wielu partyjnych nie wyłączając. U nas, i tylko u nas, w ograniczonym, ale jednak poważnym zakresie przetrwała przetrzebiona przez wojnę i komunę, ale nie do końca złamana warstwa inteligencji. Tylko u nas byli chłopi, rzemieślnicy, robotnicy wielkoprzemysłowi świadomi swego znaczenia i zbiorowej siły. Tylko u nas w latach siedemdziesiątych pojawiła się znacząca opozycja. I wreszcie u nas wybuchła „Solidarność” – fenomen na skalę światową. Wszystkie te niezależne struktury z oczywistych względów były agenturalnie penetrowane przez reżim. Współpraca ze służbami specjalnymi komunistycznego państwa skaziła dusze często wybitnych umysłów. Łamała charaktery – dlatego mamy z tym w Polsce taki problem.
Mam olbrzymią pretensję i żal do środowiska Michnika i niego samego o niewykorzystanie szans, jakie dla Polski stworzyło wybicie się na niepodległość, o zatratę solidarności, o zakłamanie... Jednakże, gdy red. Rybiński zestawia Michnika z gen. Kiszczakiem, albo Ryszard Legutko przypisuje mu bizantyjskie lizusostwo wobec swoich – krew się we mnie burzy. Polska Kiszczaka to Polska pod moskiewskim butem. Polska Michnika i „Gazety Wyborczej” – sama, głosami Polaków, stanowi o sobie, o swojej dumie i mizerii. Tej zasadniczej różnicy nie zmienia fakt bratania się panów Michnika z Kiszczakiem i Urbanem, Wałęsy z Jaruzelskim.
Słowa ks. prymasa Józefa Glempa, wypowiedziane w warszawskiej Katedrze podczas niedoszłego ingresu arcybiskupa Wielgusa, o IPN-owskich świstkach, które niszczą ludzi świadczą o nie przyjmowaniu do wiadomości prostego faktu, że komunistyczne służby specjalne, nie miały powodu i celu, by same dla siebie fałszować własne archiwa. O ile wiemy, ani w NRD, ani w Czechosłowacji, ani u nas nie wykryto żadnego fałszowania dokumentów tajnych policji. A czy prawda – owszem, niekompletna i fragmentaryczna – może niszczyć ludzi? To jakieś straszne nieporozumienie.
Owszem, człowiek słaby i grzeszny – a w jakiejś mierze wszyscy tacy jesteśmy – tylko wtedy ma szanse się odnaleźć, gdy stanie w prawdzie. Te „IPN-owskie świstki” – proszę Księdza Prymasa – nie tylko przekazują złe wieści, co wyraźnie podkreśla ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski. Mówi on, ile dobrego wyczytał tam o Kościele i jego pasterzach. Ja sam, mając status badacza materiałów dotyczących „Solidarności Walczącej”, z niewielu zachowanych teczek o naszej organizacji, wnioskuję, razem z czytającymi te papiery kolegami, że w kierownictwie podziemnej „SW” nie było agentów. I ta nasza, jeszcze niezupełna wiedza jest dla nas źródłem wielkiej radości! Pewno, nie byliśmy poddani ekstremalnej presji: torturom, zabijaniu najbliższych. Ale na swoją skromną miarę zachowaliśmy się przyzwoicie – wobec siebie, wobec Polski, wobec Chrystusa. O tym przekonują nas tak lekceważone przez ks. Prymasa „świstki”. Dlatego proszę o więcej szacunku dla dokumentów i ludzi IPN, którzy ich strzegą i wedle swojej dobrej woli i fachowości badają i oceniają.
Sprawa jest jednak głębsza. Gdy przed ponad pół rokiem czytałem na łamach „Gazety Wyborczej” obronę ks. Michała Czajkowskiego, głoszoną przez bliskiego mi dominikanina Ludwika Wiśniewskiego, myślałem, że to jakiś zły sen. Ojciec Ludwik tłumaczył, że faktem ujawnienia współpracy z SB naruszamy godność współpracującego, krzywdzimy go gorzej, niżbyśmy go zabijali. Jakże to, proszę Ojca, chrześcijanin, spadkobierca wielkiego, europejskiego dziedzictwa może przeciwstawiać prawdę godności?!
Niestety, tę samą karkołomną – iście szatańską – kontrowersję wyczytałem niedawno w wywiadzie, jaki „Naszemu Dziennikowi” (30.12.2006) udzielił prezes Trybunału Konstytucyjnego Jerzy Stępień. Na pytanie o prawdę historyczną o osobach, które kreowały ówczesna rzeczywistość Prezes odpowiada: ...najwyższą wartością jest godność, a nie prawda. Prawdziwymi informacjami można też zniszczyć człowieka znacznie skuteczniej niż bronią palną. Tak twierdzi najwyższy polski Sędzia, ustanowiony wolą polityczną rządzącego dziś Prawa i Sprawiedliwości!
Czy nie za szybko, Panie Redaktorze Rybiński, odtrąbił pan koniec „Polski Michnika”? Przecież te wypowiedzi Prymasa Glempa, Ojca Ludwika i Prezesa Stępnia podważają samą istotę lustracji – więcej: podważają wagę i znaczenie prawdy! Czyżby kłamstwo miało zwyciężać, przylepiwszy się do godności? To obłęd!
Dopiero teraz pojedynczy ubecy i agenci, nieprzymuszeni, z własnej inicjatywy zaczynają publicznie ujawniać swą przeszłość i prosić o wybaczenie (Rzeszów). Podobno byli tacy zaufani, najtajniejsi agenci – tak cenni i ważni, że nie rejestrowano ich w żadnych archiwach PRL czy nawet Moskwy. Nie wiem, czy tak było, ale w tej wielkiej i ciągle jeszcze nierozstrzygniętej batalii o lustrację, o prawdę marzy mi się, że doczekamy chwili, gdy taki nigdzie nierejestrowany, supertajny agent stanie przed kamerami telewizji i szczerze wyzna swą winę i powie, kto go werbował, jakie i komu przekazywał informacje, pokaja się i poprosi nas Polaków o przebaczenie. I mu wybaczymy. I taki będzie początek Rzeczypospolitej Solidarnej, o którą my, członkowie „Solidarności Walczącej” przysięgaliśmy w podziemiu walczyć.

Wrocław, 15 I 2007
Kornel Morawiecki
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Elzbieta Szczepanska
Weteran Forum


Dołączył: 04 Wrz 2006
Posty: 132

PostWysłany: Sob Lip 14, 2007 5:25 am    Temat postu: I co dalej na sza klaso? Odpowiedz z cytatem

polecam- posluchajcie jak nie znacie

http://www.youtube.com/watch?v=op0y9G8Qv7g

Elzbieta Szczepanska
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email
Marek Wichrowski
Weteran Forum


Dołączył: 18 Maj 2007
Posty: 137

PostWysłany: Pon Lip 16, 2007 11:43 am    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Szanowny Panie Kornelu,

Główne problemy Solidarności Walczącej sprawadzają się do:

a. Niestety - brak siły medialnej;
b. Niestety - brak znaczącego wsparcia ze strony intelektualistów (nie chodzi akurat tu o jakiś kapusi, rzecz jasna...) i uniwersytetów; robiono Wam długo "gębę" i to dość skutecznie;
c. Tworzenie przez SW stanu zagrożenia dla różnych pseudoelit (no ale tak trzeba robić, SW miała rację!);
d. Ogólny brak wiedzy na temat SW (patrz a.). Proszę mi wierzyć, że nawet w środowiskach uniwersyteckich wiedza o SW jest znikoma lub zafałszowana! To fakty. O wielu rzeczach niżej podpisany dowiaduje się dopiero teraz z Internetu i tylko dlatego, że lubi nonkonformistów. Inaczej niemalże nic bym nie wiedział! Pierwsza wystawa, jaką widziałem, odbyła się w pasażu za domami towarowymi Centrum w pasażu Wiecha a widziałem ja tylko dlatego, że mój Zakład jest obok. Ta sytuacja symbolizuje ów stan braku wiedzy.
MW
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email
Edward Soltys
Weteran Forum


Dołączył: 05 Mar 2007
Posty: 613

PostWysłany: Pon Lip 16, 2007 10:58 pm    Temat postu: Zaczynajac od poczatku Odpowiedz z cytatem

Po wygaszeniu wojowniczosci w Polsce,choc nie SW, ktora akurat w polowie lat 80-ych byla bardzo liczaca sie organizacja, nadszedl czas M. Gorbaczowa. byla to wiosna 1985 r. Wielu mu nie wierzylo.Ja tez. W swoim dziele, ksiazce (1987) pt. "Perestroika" obszerny fragment poswiecil inteligencji. Bardzo na nia liczyl. Byla ona przez wiele lat korumpowana i mozna bylo jej powierzyc wazna role. Szlo o reformy w ramach systemu. Akurat poczytuje o sytuacji Baltow, wiec nimi jako ukladem odniesienia sie posluze. Tak wiec na poczatku pozwolono wypowiadac sie na wiecach "katorznikom", a takze roznym Helsinkowcom i stowarzyszeniom dziedzictwa narodowego, a takz e partiom niepodleglosciowym . Szybko jednak przyszedl walec. Nazywal sie Front Ludowy. Oni robili za BOHATEROW ZA PRZYZWOLENIEM. Bohaterow pasujacych do strategii. Ich odpowiedniki S.W zostaly zepchniete "w ugol". Jezeli ten "glowny nurt"zdobywal sie na odwage, to tylko dlatego, ze byla ciagla presja ze strony niepodleglosciowcow. Jak w Polsce, np. ze strony SW. Gdyby tej presji nie bylo, to mogloby potoczyc sie inaczej.

Ostatnio zmieniony przez Edward Soltys dnia Sro Lip 18, 2007 9:11 pm, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Marek Wichrowski
Weteran Forum


Dołączył: 18 Maj 2007
Posty: 137

PostWysłany: Wto Lip 17, 2007 1:19 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Panie Edwardzie,
Każda władza chce być wspierana ("obszywana") przez inteligencję lub jej odpowiednik (mnichów, kapłanów, nie-analfabetów itp. Smile ) Wiedza lub pseudowiedza jest jednym z czynników siły; trawestując Marksa można prymitywnie rzec: "wiedza jest formą kapitału". Dlatego, jak istnieje historia udokumentowana, suweren państwowy zabiegał i korumpował posiadających ten kapitał (np. egipscy strażnicy dogmatu w Starym Państwie, teologowie w już chrzescijańskim Rzymie piszący panegiryki o cezarach, naukowcy medycyny SS, fizycy "atomowi" sowieccy rozbijający sie mercedesami w zamkniętych miasteczkach... można by dalej długo wymieniać).
Najskrajniejszą reakcję i stanowisko w związku z "wiedzą - kapitałem" zaprezentował polski ultralewak, przyjaciel Żeromskiego - Jan Wacław Machajski. Twierdził, że w nowym kapitaliźmie władzę przejmą menedżerowie i stana się społeczną klasą, która zdominuje tradycyjnych posiadaczy. Swój egalitaryzm (ekwalitaryzm) Machajski zaopatrzył we wniosek: należy wyrównać wszystkie płace, wtedy menedżer nie stanie sie potężnym. Zabawne i straaasznie głupie. Rzecz jasna bolszewicy nie przyjęli jego absurdalnej koncepcji i zbudowali państwo "czerwonej burżuazji", z którego odpryskami będziemy mieć do czynienia jeszcze przez dziesięciolecia.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email
Zbigniew Lisiecki
Gość





PostWysłany: Pią Lip 20, 2007 5:59 pm    Temat postu: Re: Zaczynajac od poczatku Odpowiedz z cytatem

Edward Soltys napisał:
...Gdyby tej presji nie bylo, to mogloby potoczyc sie inaczej.

Czy mógłby Pan opisać dokładniej, bo nie wszystko zrozumiałem.
Powrót do góry
Edward Soltys
Weteran Forum


Dołączył: 05 Mar 2007
Posty: 613

PostWysłany: Nie Lip 22, 2007 12:29 am    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

?????
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Strona Główna -> Dyskusje ogólne Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz dołączać plików na tym forum
Możesz ściągać pliki na tym forum