|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Harcownik Weteran Forum
Dołączył: 07 Wrz 2006 Posty: 131
|
Wysłany: Sro Paź 10, 2007 7:03 pm Temat postu: ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski - Diakon czyli kozioł |
|
|
http://www.gazetapolska.pl/?module=content&article_id=2730
Diakon czyli kozioł - str.32
ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski
Gdy w wywiadzie przeprowadzanym przez diakona Miszka wspomniałem tylko o „Anteuszu”, nie podając jego nazwiska, rozpętało się piekło
Los diakona Andrzeja Miszka, jezuity z Krakowa (obecnie we Wrocławiu), jest już przesądzony. Jego prowincjał wysłał bowiem list do generała o usunięcie go z zakonu, zarzucając mu publicznie na łamach „Rzeczpospolitej” – cytuję – „brak dojrzałości, posłuszeństwa i szacunku do innych”. Jest to sprawa kuriozalna, bo jeżeli przełożony (psycholog z wykształcenia) tak mówi dziennikarzom o swoim podwładnym, to wystawia to złe świadectwo nie jego podwładnemu, ale wyłącznie jemu samemu jako przełożonemu. Poza tym diakon Miszk to nie jeden z wychowanych pod kloszem niedojrzałych młodzieńców, jakich nieraz spotyka się w polskich seminariach, ale 42-letni mężczyzna, który w życiu świeckim wiele doświadczył, a w życiu zakonnym przeszedł przez – aż! – 11-letnią formację. Choćby więc tylko z tego powodu o wyświęconym diakonie mówić się tak nie powinno. Nawiasem mówiąc, po takiej wypowiedzi prowincjał może sobie podać rękę z niektórymi młodymi urzędnikami krakowskiej Kurii Metropolitalnej, którzy w czasie zeszłorocznego kryzysu lustracyjnego, stosując metodę ataków personalnych, zamiast dialogu wykazali się także wyjątkowym brakiem profesjonalizmu. Problemy i kryzysy będą bowiem w Kościele zawsze, więc kto jak kto, ale właśnie przełożeni i urzędnicy kościelni muszą wiedzieć, jak te problemy rozwiązywać i jak się publicznie na ich temat wypowiadać. Wracając do diakona Miszka, to trzeba stanowczo stwierdzić, że jest on typowym kozłem ofiarnym. Dlaczego? Na to pytanie, jak i na inne pytania w sprawie kryzysu lustracyjnego w archidiecezji krakowskiej, odpowiem w pełni w książce, którą obecnie przygotowuję do druku. Dzisiaj jedynie parę słów wyjaśnienia.
W ubiegłym roku, w czasie kwerendy prowadzonej na potrzeby projektu badawczego pt. „Działalność antykościelna Wydziału IV Służby Bezpieczeństwa w Krakowie”, natknąłem się na akta kilku jezuitów krakowskich będących tajnymi współpracownikami komunistycznej bezpieki. Dostęp do tych akt był zgodny z zakresem wspomnianego projektu. Ze zdziwieniem stwierdziłem, że większości tych akt nikt z zakonu jezuitów przede mną nie badał, o czym łatwo się można było przekonać po wpisach do kart kontrolnych. Chodziło o teczki tajnych współpracowników o pseudonimach „Jackowski”, „Stefan”, „Anteusz”, „Kazek” i „Janiszewski”. Wszyscy z nich pełnili ważne funkcje w prowincji, a dwóch pierwszych było nawet prowincjałami. Oprócz tego znalazłem informacje o tajnych agentach działających w prowincji północnej oraz w Radiu Watykańskim. O swoim znalezisku powiadomiłem w sierpniu ub.r. księdza kardynała Stanisława Dziwisza, którego na bieżąco informowałem również o wszystkich innych sprawach. Otrzymał on także ode mnie kopie listów wysłanych do „Kazka” i „Janiszewskiego” („Anteusz” i „Jackowski” już nie żyją, a „Stefan” przebywa aż w Australii).
Już wtedy jeden ze starszych jezuitów ostrzegał mnie, że sprawa jest „śliska” i abym nie wchodził w drogę pewnemu lobby w ich zakonie. Początkowo nie wiedziałem, o jakie lobby chodzi, ale wkrótce zorientowałem się, że chodzi o osoby związane z nieżyjącym już zakonnikiem, występującym w aktach jako TW „Anteusz”. Nie był on nigdy prowincjałem, ale przez dziesiątki lat jako szara eminencja zakonu ustawiał prowincję krakowską jak tylko chciał. Dzięki niemu niektórzy zrobili ogromne kariery, choć domyślali się jego kontaktów z SB. Paradoksem było to, że owego jezuitę znałem osobiście; był moim profesorem w seminarium duchownym oraz znanym działaczem społecznym i charytatywnym. Za swoją pracę otrzymał wiele odznaczeń, w tym doktorat honoris causa pewnej uczelni. Zawsze miałem o nim dobre zdanie, ale jego drugą twarz poznałem dopiero z akt.
Wspomniane lobby prawdę o „Anteuszu” chciało ukryć za wszelką cenę. Dlatego też, gdy we wrześniu ub.r. w wywiadzie przeprowadzanym przez diakona Miszka wspomniałem tylko o „Anteuszu”, nie podając jego nazwiska, rozpętało się piekło. Miszka usunięto z Krakowa, a wraz z nim wysłano karnie do Kłodzka ks. Krzysztofa Mądela, który stanął w jego obronie. Wiadome lobby naciskało także na kurię krakowską, aby zablokować moje dalsze badania. Ufając, że jezuici, tak światły i zasłużony zakon, chcą prawdy i oczyszczenia, powiedziałem o tym 12 października 2006 r. w czasie sympozjum o lustracji, które odbywało się w kolegium jezuickim przy ul. Rakowieckiej w Warszawie, a na które przyjechałem na zaproszenie jezuickiego pisma „Przegląd Powszechny” i warszawskiego Klubu Inteligencji Katolickiej. Kontra była natychmiastowa, gdyż pięć dni później pod naciskami owego lobby zostałem po raz drugi zakneblowany.
Warto zauważyć, że do dnia dzisiejszego jezuici krakowscy nie powiedzieli prawdy o TW „Anteuszu”. Milczą jak zaklęci. Nigdy też nie pozwali mnie do sądu kościelnego, przez co przyznali, że fakty opisane w książce „Księża wobec bezpieki” są prawdziwe. Jedynie Miszk stał się kozłem ofiarnym, co ma być przestrogą dla innych młodych zakonników, aby nie zajmowali się niewygodnymi sprawami. A wspomniane lobby w zakonie ma się nadal jak najlepiej. |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz dołączać plików na tym forum Możesz ściągać pliki na tym forum
|
Załóż bezpłatnie forum phpbb2 lub phpbb3 na Forumoteka.pl
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|