Forum  Strona Główna

 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

O nową Polskę - wywiad z Jarosławem Kaczyńskim

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Strona Główna -> Dyskusje ogólne
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Jadwiga Chmielowska
Site Admin


Dołączył: 02 Wrz 2006
Posty: 3642

PostWysłany: Sro Paź 18, 2006 11:05 am    Temat postu: O nową Polskę - wywiad z Jarosławem Kaczyńskim Odpowiedz z cytatem

O nową Polskę
Jarosław Kaczyński

18.10.2006 07:15
Program 1 Polskiego Radia - Sygnały Dnia

Rozmawiał Tomasz Sakiewicz
Posłuchaj (mp3; 4,57 MB)




Tomasz Sakiewicz: Witam serdecznie, panie premierze. Dlaczego zdecydował się pan na koalicję z Andrzejem Lepperem? Czy nie miał pan dosyć współpracy z człowiekiem, którego nienajlepiej pan ostatnio nazywał?

Jarosław Kaczyński: Dzień dobry państwu. Otóż podjąłem tego rodzaju decyzję, analizując sytuację, różne możliwości jej dalszego rozwoju i doszedłem do wniosku, że ze wszystkich możliwości to jest w istocie dla kraju najlepsza, że niezależnie od tych złych doświadczeń współpraca z Andrzejem Lepperem dawała też i możliwość przyjęcia wielu dobrych ustaw, a poza ustawami także podjęcia wielu dobrych działań, które naprawiały Rzeczpospolitą. I że nie ma w tej chwili innej możliwości kontynuowania tego rodzaju polityki, że alternatywa, która się tutaj rodzi w postaci już zupełnie jawnego sojuszu między PO a SLD jest alternatywą powrotu do przeszłości, do tej przeszłości sprzed afery Rywina i to jeszcze w zdecydowanie zaostrzonej, można powiedzieć, formie, że Polska może się tylko i wyłącznie cofnąć i że w związku z tym powinniśmy jednak iść do przodu, nawet jeśli to jest trudne, jeżeli to jest kontrowersyjne, jeżeli wielu się to nie podoba.

T.S.:
Czyli nie chciał pan wyborów, obawiał się pan, że w wyniku tych wyborów dojdzie do władzy układ, który PiS-owi nie jest mile widziany?

J.K.: Panie redaktorze, były dwie możliwości – albo jednak byśmy te wybory wygrali czy też zremisowali i razem z Samoobroną moglibyśmy kontynuować tę koalicję, albo wygrałoby PO i rządziłoby razem z SLD, bo determinacja do takich rządów już w tej chwili jest zupełnie oczywista, widoczna gołym okiem. Badania wskazywały na to, że większą szansę ma ta druga koalicja, ale badania we wrześniu 2005 roku wskazywały na 11% przewagę PO, a z 4% przewagą wygrał PiS. Czyli krótko mówiąc nadrobiliśmy w stosunku do wyników badań 15%, bardzo dużo, bardzo była wielka omyłka. I też wcale nie byłem przekonany, że my te wybory wygramy. Natomiast nie bardzo widziałem możliwość wygrania tych wyborów w ten sposób, żeby PiS sam miał większość. A więc albo rozwiązanie takie same, jak teraz, tylko w okolicznościach pewnie trudniejszych, choćby dlatego, że tworzenie nowego rządu zawsze stwarza więcej możliwości do roszczeń ze strony partnera, albo też rozwiązaniem, które – nie ukrywam – uważam dla Polski za fatalne, wręcz tragiczne.

T.S.: Ale była jeszcze możliwość koalicji Polskim Stronnictwem Ludowym. Czy nie było żadnej szansy na zbudowanie większości albo koalicji bliskiej większości?

J.K.: Panie redaktorze, nie było, po prostu prezes Pawlak, nam się rozmawiało miło, nie chciał podjąć żadnych działań zmierzających ku koalicji, nie zamykał tej drogi, ale jednocześnie twierdził, że to będzie kiedyś tam, w bliżej nieokreślonym okresie i to chodziło o koalicję mniejszościową, a nie większościową, czyli i tak potrzebne byłyby jeszcze jakieś dodatkowe działania. Myśmy się obawiali, że w pewnym momencie dojdzie jednak do działań zmierzających do stworzenia takiego dziwnego rządu od Samoobrony, która w takiej sytuacji mogłaby się znaleźć po drugiej stronie, aż po SLD, a w środku PO i PSL właśnie, bo PSL wyraźnie utrzymywał stosunki z obydwoma stronami tego sporu.

T.S.: Samoobrona też.

J.K.: Samoobrona też, ale dużo bardziej incydentalnie.

T.S.: Ale to Samoobrona zaproponowała rząd techniczny, premiera z Platformy Obywatelskiej – czy Donald Tusk, czy Jan Maria Rokita – takie propozycje publiczne padały z ust Andrzeja Leppera. Nie obawia się pan, że on przy nadarzającej się okazji znowu będzie chciał do takiego rządu wrócić czy do takiego pomysłu wrócić?

J.K.: Nie wyszło i sądzę, że już zdaje sobie w tej chwili sprawę, że nie wyjdzie. A poza tym to były propozycje stawiane w sytuacji dla Andrzeja Leppera bardzo trudnej. Nie chcę w tej chwili w tej sytuacji analizować, ale było z jego punktu widzenia bardzo poważne zagrożenie. Nie ma w tym Parlamencie rozwiązania naprawdę dobrego i przypomnę, że PO odrzuciło propozycję ordynacji z bonifikatą dla zwycięzcy, chociaż proponowaliśmy kilka wersji. Jedna z nich z całą pewnością była zgodna z obecnie obowiązującą Konstytucją, zresztą w moim przekonaniu wszystkie były zgodne z obecnie obowiązującą Konstytucją, ale nawet gdyby ją bardzo rygorystycznie interpretować, to jedna była niepodważalna, jeśli chodzi o Konstytucję. Krótko mówiąc, można było przyjąć jeszcze inne rozwiązania i wtedy być może zdecydowalibyśmy się na wybory, ale PO zawsze w ciągu ostatnich kilkunastu miesięcy nastawione było na jedno, to znaczy jak zaatakować skutecznie, uderzyć czy zgoła rozbić PiS, a kwestia, jak służyć własnemu krajowi, uczciwie mówiąc nie była traktowana jako pierwszorzędna. I tak stało się także i tym razem. No i efekt jest taki, jaki jest. Sądzę, że ten rząd może jeszcze wiele dobrych rzeczy dla kraju zrobić i to jest nasza nadzieja. I z tą nadzieją wracamy do tej koalicji i wracamy do pracy, do normalnej pracy, bo co tu dużo mówić, przez kilka tygodni była dosyć mocno zakłócana.

T.S.: Czy wierzy pan w to, że Andrzej Lepper się zmienił, że teraz będzie lojalnym członkiem rządu? Czy ma pan jakieś gwarancje?

J.K.: Panie redaktorze, gwarancją w takich wypadkach są doświadczenia. W tym wypadku doświadczenia Andrzeja Leppera. Sądzę, że zobaczył, że innego wyjścia nie ma także dla niego, bo zdaje się, że przedtem widział to wyjście, choć niekoniecznie w koalicji z PO, sądzę, że widział wyjście nieco inne. Ale nie jest w tej chwili rzeczą dobrą wracanie do tych problemów, patrzmy do przodu. Są zadania, które z całą pewnością trzeba wykonać. Gdybym był przekonany, że się zacznie, to bym tej koalicji nie zawierał. Jeżeli została zawarta, to znaczy że uważamy, że są pewne przesłanki, żeby sądzić, że się nie zacznie.

T.S.:
Panie premierze, czyli jest pan przekonany, że w tej chwili czeka nas taki okres spokoju, ale chyba nie wszyscy będą spokojni. Co nas czeka po otworzeniu akt WSI? Czy rzeczywiście grozi nam trzęsienie ziemi? Czy są tam rzeczy, które mogą spowodować, że niektórzy politycy zejdą ze sceny publicznej?

J.K
.: W Polsce się trudno schodzi ze sceny publicznej, a poza tym z mojej dotychczasowej wiedzy, bo przecież ja tego na co dzień nie obserwuję, a o ile mi wiadomo, to wiedza jest każdego dnia szersza, większa. Przed wszystkim chodzi jednak o media, chociaż politycy też tam są, no i być może niektórzy usłyszą coś dla siebie bardzo nieprzyjemnego.

T.S.: Ale czy poznamy nazwiska osób, które współpracowały z Wojskowymi Służbami, przynajmniej do 1989 roku? Czy mamy szansę na to, że te akta zostaną szybko ujawnione?

J.K.: Uczciwie mówiąc, to zależy od Sejmu. Jeżeli Sejm przyjmie ustawę, którą zaproponował prezydent, to tak. Jeżeli nie przyjmie, to będzie z tym kłopot, bo w tej chwili procedura ujawnieniowa, jeśli chodzi o sprawy po 1989 roku, właściwie podstawy prawnej nie znajduje.

T.S.: A co 1989 roku?

J.K.: Do 1989 roku jest to procedura dość skomplikowana, ale można ją przeprowadzić.

T.S.: Bez Sejmu (...)?

J.K.: Bez Sejmu można ją przeprowadzić.

T.S.: Jak szybko?

J.K.: No, nie sam rząd, to też IPN, to jest tak, że to nie jeden podmiot o tym decyduje.

T.S.: Jak szybko możemy poznać te nazwiska?

J.K.: Sądzę, że w ciągu kilku tygodni coś na ten temat będziemy mogli wiedzieć, ale tak naprawdę najważniejsza jest ustawa, bo najważniejsze jest nie to, co było przed 1989, chociaż to też jest bardzo ważne, tylko to, co się działo później. Najważniejszy jest opis kształtu naszego życia publicznego i mniemajmy, że także i gospodarczego na tle działań (mówię o patologicznych, a nie tych legalnych dopuszczalnych działaniach) służb specjalnych. To będzie obraz stosunku do obecnej wiedzy wzbogacony, ale sądzę, że taką mapę tego wszystkiego, co się w Polsce działo, czy prawie wszystkiego, w każdym razie dużej części i z udziałem WSI, i innych służb, i w ramach różnego rodzaju powiązań ze światem polityki, światem przestępczym, światem mediów także będzie można stworzyć w nieco dłuższej pracy i nawet jest taki plan powołania specjalnej komisji, sądzę, że przy Biurze Bezpieczeństwa Narodowego.

T.S.: Ta komisja by miała coś odtajniać, ujawniać?

J.K.: Miałaby badać i miałaby przedstawić taki jakby ostateczny raport właśnie, taki raport-mapę tych wszystkich patologicznych wydarzeń. Bo proszę pamiętać, że w tej chwili ta wiedza idzie jakby z różnych kierunków – jest szafa Lesiaka, jest WSI, ciągle nowe informacje daje IPN. Razem wziąwszy to stwarza wiele sfer takich jakby nowych informacji dotyczących różnych dziedzin, a do tego mamy także i różnego rodzaju przedsięwzięcia wymiaru sprawiedliwości, które też pokazują, mam nadzieję, że z czasem także będą pokazywały publicznie różne sprawy, które wzbogacą tę wiedzę, chociaż to będzie wiedza smutna. Bo to jest w ogóle taka smutna wiedza o III Rzeczypospolitej, ale ona musi być pokazana, bo trzeba ludziom pokazać, w jakim świecie żyli, a przede wszystkim trzeba ten świat wyeliminować, to znaczy trzeba stworzyć nową, lepszą Polskę, gdzie te mechanizmy takie skrajnie patologiczne, niezwykle szkodliwe i straszliwie kraj obciążające nie będą funkcjonować.

T.S.: Czy chce pan, aby Jan Maria Rokita odszedł z życia publicznego?

J.K.: Panie redaktorze, on był w rządzie pani Suchockiej postacią numer 1. To wszyscy ludzie dzisiaj dojrzali, którzy interesowali się polityką świetnie wiedzą. Te sprawy przecież nie działy się w zupełnej tajemnicy. Sprawa 00/15, naszych skarg na to, co się wokół nas dzieje była znana także wtedy. Obowiązkiem pana Rokity było to zbadać. Miał ku temu odpowiednie instrumenty. Z całą pewnością pozostawał w bliskich związkach przynajmniej z jednym z ówczesnych szefów UOP, jednej ze służb UOP, czyli kontrwywiadu – mówię o panu Miodowiczu. To, że te związki były bardzo bliskie, można powiedzieć niemalże codzienne rozmowy się odbywały, to akurat z różnych źródeł całkowicie pewnych wiemy od wielu, wielu lat. No i są też różne dokumenty. Razem wziąwszy dla mnie to, że on doskonale się orientował w tym, że tego rodzaju akcje przeciwko partiom prawicowym są prowadzone, jest pewne. Ja jestem zupełnie przekonany, że on taką wiedzę miał, a to jest naprawdę tak kompromitujące, że trzeba z tego wyciągnąć wnioski. I on sam powinien z tego wnioski wyciągnąć.

T.S.: Ostatnie pytanie – czy oglądał pan najnowszy film o Papieżu? Jeżeli tak, to jakie to wrażenie na panu zrobiło?

J.K.: Przykro mi bardzo, ale jeszcze najnowszego filmu o Janie Pawle II nie widziałem. Nie mogłem być na tym pokazie, tak że to jeszcze jest przede mną.

T.S.: A czy to coś znaczyło, że do koalicji wrócono właśnie po pokazie tego filmu? Że prezydent, który był obecny na pokazie powołał Andrzeja Leppera do rządu, który też był obecny na tym pokazie?

J.K.: Nie no, to jest zbieg okoliczności. Ja w żadnym razie nie chcę mieszać dwóch porządków – porządek dnia papieskiego, bo to przecież z tym był związany pokaz tego filmu, i porządek polityczny. To są dwa zupełnie odmienne porządki i ten zbieg ma charakter czysto przypadkowy.

T.S.: Aczkolwiek pewnie czasem dobrze by było, żeby te porządki trochę na siebie wpływały.

J.K.: Nie, nie, powinny na siebie wpływać, znaczy jeden powinien wpływać na drugi, bo nie ma żadnego powodu, żeby ten porządek polityczny wpływał na ten związany z nauką Kościoła, porządek moralny, religijny. Ale różnie z tym bywa, trzeba jasno powiedzieć. Ja zawsze, chociaż przecież byłem współtwórcą partii chadeckiej (mówię o Porozumieniu Centrum), a i nasza partia, czyli PiS, obecna jest blisko związana z Kościołem, ale zawsze byłem zdecydowanym przeciwnikiem mieszania tych porządków, zawsze mnie bardzo drażniło uprawianie tego rodzaju propagandy politycznej czy taka praktyka polityczna, która je miesza. I podtrzymuję to zdanie. Uważam, że to jest jedno, to jest drugie, uważam, że po prostu trzeba tutaj być bardzo ostrożnym.

T.S
.: Dziękuję panu bardzo. Moim i państwa gościem był premier Jarosław Kaczyński.

J.K.: Dziękuję bardzo.

J.M.

Sygnały - Premier: Dokumenty obejmujące lata po 1989 roku są najważniejsze
18.10.2006 07:58

Jarosław Kaczyński powiedział, że ujawnienie akt Wojskowych Służb Informacyjnych zależy od decyzji Sejmu. Premier wyjaśnił w Sygnałach Dnia, że jeśli posłowie przyjmą ustawę zaproponowaną przez prezydenta, poznamy dokumenty WSI.
Gość Programu Pierwszego Polskiego Radia dodał, że z formalnego punktu widzenia odtajnienie archiwum WSI sprzed 1989 roku jest prostsze. Późniejszych danych bez zgody Sejmu ujawnić się nie da. A - zdaniem premiera - dokumenty z okresu po 89' roku są najważniejsze. Jest to bowiem opis kształtu naszego życia publicznego, gospodarczego na tle patologicznych, nielegalnych działań służb specjalnych.
Jarosław Kaczyński powiedział, że po ujawnieniu tajnych archiwów będziemy mogli poznać powiązania tajnych służb ze światem polityki, światem przestępczym i światem mediów.

_________________
Jadwiga Chmielowska Przewodnicz?ca Oddzia?u Katowice i Komitetu Wykonawczego "Solidarnosci Walcz?cej"
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Strona Główna -> Dyskusje ogólne Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz dołączać plików na tym forum
Możesz ściągać pliki na tym forum