Forum  Strona Główna

 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Lekcja pokory.A co trzymało was tam przy życiu?

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Strona Główna -> Dyskusje ogólne
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Robert Majka
Weteran Forum


Dołączył: 03 Sty 2007
Posty: 2649

PostWysłany: Czw Kwi 03, 2008 5:15 pm    Temat postu: Lekcja pokory.A co trzymało was tam przy życiu? Odpowiedz z cytatem

http://czateria.interia.pl/goscie-czaterii,czat,1861,strona,1

Józef Rosołowski
-Były jeniec obozu koncentracyjnego


Moderator: Czy brał Pan udział w Powstaniu Warszawskim?

Józef Rosołowski: Mój udział w powstaniu był minimalny. Byłem wtedy młodym chłopcem.

Ninka0387: jak Pan wspomina czas pobytu w obozie??

Józef Rosołowski: To są tragiczne wspomnienia. Po powrocie było ciężko, bo były sny... Człowiek sobie śnił, że jest w obozie, mimo że tak nie jest - wystarczy się obudzić żebym był w domu. Często budziłem się, ale nadal wydawało mi się, że jestem w obozie. Dopiero domownicy musieli mi uświadamiać, że tak nie jest. Te wspomnienia będą do końca życia. Trudno zrozumieć normalnemu człowiekowi to, co było w obozie.

*Przystojny*: Co tak naprawdę tam jedliście?

Józef Rosołowski: Mogę podać jadłospis dzienny - oczywiście to było w Mauthausen. Jeśli ktoś był na kwarantannie, to dostawał kromkę chleba grubą na palec i pół litra kawy. Na obiad chochla zupy i na kolację 1/2 litra kawy. Jak się pracowało, to rano był litr kawy a chleb gdzieś 15 deko - na cały dzień. Na obiad litr zupy. Różne rzeczy w niej można było znaleźć. Jak się znalazło ziemniaka to się wszyscy cieszyli. Na kolację litr kawy, a za robotę czasami łyżka twarogu lub plasterek kiełbasy.

Moderator: Ile Pan ważył w Obozie ?

Józef Rosołowski: Ważyłem mniej niż mój pies... Jak Amerykanie oswobodzili ten obóz, to ważyłem około 30 kg. Jak dali tam kawę to nie potrafiłem się jej napić. W momencie wkroczenia Amerykanów do obozu spałem. Było nas po dwóch, trzech w łózkach. Przez okno widziałem jak czołgi wjeżdżają i zrobiło mi się tak dobrze że przeżyłem... Wszyscy wyszli, a ja zostałem. Przyszli po mnie pielęgniarze ? ze czterech - a szef tych pielęgniarzy zastanawiał się czy żyję, czy nie. Wziął mnie na ręce i próbował wynieść. Bał się, że mnie połamie. Odkazili mnie proszkiem.. i poczułem że przeżyłem.

apolaq: co pa czuł w chwili powrotu do domu ??

Józef Rosołowski: Długo to trwało zanim dotarłem do domu od momentu wkroczenia Amerykanów. Zorganizowali szpital wojskowy na terenie obozu, leczyli mnie tam. Przeszedłem śmierć kliniczną ponieważ za wcześnie dostałem transfuzję krwi. Widziałem światełko w tunelu, tak jak jest to opisywane w artykułach. Nie chciało mi się wyjść z tego tunelu, jednak z niego wyszedłem. Zaaplikowali mi różne środki żebym pokazał ze żyję. Obecnie, po tylu latach, dla mnie najgorsze było to, że patrzyłem na siebie z góry. Słuchałem co do mnie mówią, rozumiałem, ale nie mogłem dać znaku życia. Oczywiście w końcu doszedłem do siebie. Obecnie mam dużo spotkań z młodzieżą i każdemu mówię, że się trzy razy rodziłem: 1. biologicznie 2. powrót z obozu 3. przeżyłem operację serca.

apolaq: A jak wyglądały kwatery, w których pan mieszkał??

Józef Rosołowski: Po kwarantannie był przydział. Po 2 tygodniach nauki przez starszych bywalców jak się zachowywać wobec esesmanów byliśmy przenoszeni pomieszczenia w którym było ok. 300 - 400 ludzi. Piętrowe łoża - siennik z resztkami trocin i koc. I to było całe pomieszczenie. Blokowy miał normalny pokój, a nas dodatkowo zmuszano do ścielenia łóżek po wojskowemu w kancik. Dostawało sie za to lekcje wychowania. W pomieszczeniach krótko się przebywało, bo 12 godzin się pracowało. Najpierw szliśmy na apel i czekaliśmy na wymarsz do pracy.

http://czateria.interia.pl/goscie-czaterii,czat,1861,strona,2

Józef Rosołowski
Były jeniec obozu koncentracyjnego

mateo098: jak było zimą??

Józef Rosołowski: Mam taki kawałek materiału, z którego było zrobione ubranie. Nie było żadnych ciepłych ubrań, do tego była bielizna z nie wiadomo czego. Czasami dawali płaszcz i ewentualnie czapkę. Jak się miało szczęście, to po kimś, kto umarł, można było odziedziczyć dobre buty. Skarpet nie było. Nie wolno było mieć dodatkowego ubrania. Czasami nosiliśmy jeszcze worki z cementu na plecy, ale jakby jakiś esesman to zobaczył, to by była kara - dostawało się gumowa rurą od 15 do 50 uderzeń. Nie widziałem żeby ktoś przeżył 50 uderzeń. Była to stalowa rura obszyta skórą. A po tym trzeba było iść do roboty. Ja dostałem najwięcej 20 uderzeń gumową pałką, bo nie zdjąłem czapki przed esesmanami.

great: W jaki sposob został Pan Internowany ? w jakiej sytuacji Pan się wtedy znajdował ?

Józef Rosołowski: To było dosyć ciekawe. Próbowaliśmy uciekać z Czerniakowa. Nie udało się - złapali nas. Została skierowana dywizja do tłumienia Powstania Warszawskiego, starsze osoby nas prowadziły, ale wpadliśmy. Wyprowadzili nas na drogę i pokazywali że nas zabiją. Gestapo naśmiewali się z nas. W pewnym momencie Niemcy poszli coś zjeść i zostało tylko trzech z nich, więc Ci starsi, którzy z nami byli, zaatakowali ich. Wszyscy nas szukali, mój kolega był ranny i nie udało mu się uciec, złapali go. Wzięli go do rowu i tam go zastrzelili. Mnie też złapali, ale zabrali mnie do obozu, ponieważ uważali, że jestem strasznym bandytą. Nie wiedzieliśmy gdzie jedziemy. Chociaż jechaliśmy przez Oświęcim ale tam nie było miejsca, bo Niemcy wówczas gazowali tam Żydów węgierskich.
Mnie Zabrali do Austrii. Obóz ten zaliczany był do 3 grupy ? najgorszej. Ja, jako niby bandyta, byłem skierowany do prac - robiliśmy przy maszynach. Nie byłem przyzwyczajony do ciężkiej pracy, uratowało mnie chyba to, że w domu byłem niejadek i nie chciało mi się tak bardzo jeść. Był tam botanik, który uczył mnie jakie mam jeść trawy, żeby mi nie zaszkodziło.

KF_FILIP_80_TM: A co trzymało was tam przy życiu? Co motywowało do dalszego życia? Nie było myśli samobójczych?

Józef Rosołowski: Postanowiłem wyjść z obozu, żeby odpłacić Niemcom. Każdy miał ogromną chęć do życia, ja nadal mam tą chęć. Ta wola życia sprawiła ze przetrwałem, to powodowało że się trzymaliśmy. Kto zwątpił, ten nie przeżywał. Takie osoby szły na druty kolczaste, które były pod prądem. Niemcom przeszkadzało takie działanie, więc zrobili zasieki, kto się zbliżył do tych zasieków był zastrzelony. Niektórzy też rzucali się pod pociąg podczas wyjazdu do pracy. Na to Niemcy także znaleźli sposób. Zanim nadjechał pociąg kazano nam siadać tyłem do torów. Gdyby ktoś chciał się rzucić pod koła pociągu, został by natychmiast zauważony jak wstaje i oczywiście zastrzelony.

PIOTR**23**FOTO: ma pan może auto biografie ?? zeby można było kupic i poczytać ??

Józef Rosołowski: Wszyscy mnie namawiają do tego. Wolę opowiadać, niż o tym pisać. Kolega opisał wspomnienia o obozie, między innymi też moje. Ale ja nie mogę się zebrać, żeby to zrobić. Niestety mam słabość do nazwisk i nie pamiętam ich.

Oczyszczony!: lubi Pan kontakty z mlodziezą,dzielic sie z nimi swoimi przezyciami?

Józef Rosołowski: Bardzo lubię kontakty z młodzieżą. Przyrzekliśmy sobie z kolegami, że będziemy o tym mówić. Ostatnio byłem w Anglii - pokazywali zdjęcia, które ilustrowały moje opowiadania. Rozmawiałem z młodzieżą niemiecką, ukraińską, szwedzką - słuchali mnie nawet Gruzini, Żydzi, Arabowie.

http://czateria.interia.pl/goscie-czaterii,czat,1861,strona,3

Józef Rosołowski
Były jeniec obozu koncentracyjnego

michal_22_: Czu pan zna teraz jakiegoś esesmana?

Józef Rosołowski: Jestem katolikiem wierzącym i nasza delegacja była u naszego Papieża Jana Pawła II. Po powrocie powiedzieliśmy sobie, że możemy wybaczyć tym osobom, natomiast nigdy tego nie zapomnimy. Wydaje mi się, że nie wiem co bym zrobił, jakbym spotkał esesmana. Kiedy Amerykanie nas wyzwolili, zamknęli Niemców w piwnicach. Przymykali oko na tych, którzy chcieli zejść do piwnicy i strzelić takiego Niemca w pysk. Tak, żeby odreagować.

Paweł_22_Pń: jak udało sie panu przeżyć w tamtych warunkach, można było liczyć na czyjąś pomoc czy każdy skazany był tyko na siebie?

Józef Rosołowski: Przeżycie obozu to tylko pomoc jeden drugiemu. Jeden Pan Kapo strasznie mnie lubił bić, ale kiedyś ujęli się za mną Rosjanie. Potrafili oni wziąć tego Kapo na bok i wytłumaczyli mu, że mają mnie nie bić. Powiedzieli mu, że i tak on nie przeżyje tego obozu, więc dał mi spokój. Miałem również takiego Ślązaka, który był kłusownikiem i też mi pomagał. Został wysłany do obozu za zastrzelenie zwierzyny w lesie. Jak nie mogłem np. wyjść się załatwić to przynosił mi puszkę żeby do niej się załatwić. Jak się ukradło kociołek zupy i dało się komuś, to była to pomoc. Jednak kiedy przynosili zupę na blok i z tej porcji ktoś dostawał więcej, to nie była to pomoc. Oznaczało to, że ktoś dostanie mniej, ponieważ racje żywnościowe były dokładnie wydzielane.

ComArch_Cracovia: co by mógł nam powiedzieć o zachowaniu Polaków w Obozie ?

Józef Rosołowski: W pracy nie miałem siły nawet przytrzymać młota pneumatycznego, to esesman tak mnie sprał że dopiero po 2 godzinach się obudziłem. Nie wolno było powiedzieć "nie". Ale dostałem inną pracę. Jeśli chodzi o Polaków, to w pewnych warunkach, pewna część człowieka bierze górę dobrą lub złą. Były osoby, którym sprawiało radość bicie innych osób - Funkcyjni: Kapo, Blokowi to byli więźniowie. Ten, który mnie tak bił, to był Polak. Za to że mnie zbił, dostał więcej chleba.
Dostałem tez lanie od Hiszpanów - esesman raczej nie brudził sobie ręki, miał od tego inne służby.

złodziejka-dusz: Czego najbardziej panu brakowało z obozie ?

Józef Rosołowski: Jak zawsze matki, która została zamordowana w Powstaniu Warszawskim. Została ranna i wzięli ją do szpitala polowego, który został zbombardowany przez Niemców. Wiadomo, że matki zawsze najbardziej brakuje. Ojciec też został zamordowany, zginął w strzelaninie.

http://czateria.interia.pl/goscie-czaterii,czat,1861,strona,4

Józef Rosołowski
Były jeniec obozu koncentracyjnego

!!!(((AAska)))!!: Jakie zdarzenie najbardziej Pan zapamiętał?

Józef Rosołowski: Obecnie potrafimy sobie zażartować z tych wydarzeń. Kiedyś jak mnie mocno pobili i nie mogłem iść do roboty, zgłosiłem się do szpitala, ale bałem się, bo mogli mnie wziąć do gazu. Pozwolili mi iść - miałem szczęście. Teraz wydaje mi się, że głupi ma naprawdę szczęście. Groziła mi strata nogi. Kierownik szpitala, esesman, strasznie lubił robić operacje, ale nigdy mu się nie udawały, bo cały czas pił. Oczywiście zgodził się mnie przyjąć na operację. Wróciłem do bloku się zameldować, że mam się na drugi dzień zgłosić do szpitala. W bloku, blokowi jedli sobie kolację: jajecznicę i powiedzieli mi, że mają dla mnie zostawioną kolację. Dali mi szklankę wody i mieli uciechę jak widzieli że to piję. Na szczęście operował mnie Francuz i wmówili temu esesmanowi, że mnie wspaniale zoperował i powiedział: ?no tak, poznaję że to moja praca?. Cała operacja odbywała się na krzesełku. Dwóch mnie trzymało. Jeden wbił nożyk i ciął ropień. Jako znieczulenie mogliby mnie uderzyć pałką w głowę, ale bali się, że nie przeżyję. Na szczęście nie dostałem zakażenia i nic mi nie było. Na łózkach było tyle wesz, że dostawały się do rany i wyjadały martwe tkanki i to też mnie ratowało. Po oswobodzeniu zmarło bardzo dużo ludzi. W momencie kiedy zjadali większy posiłek, ich brzuchy były tak małe,że nie wytrzymywały dużej ilości jedzenia. Inna historia to taka, że dostałem od mamy figurkę świętego Antoniego i do tej pory i przez cały obóz go miałem, nawet w usta go chowałem jak gonili po mrozie do kąpania.

Drajwerduzy: Gdzie w tym czasie ( pobytu w obozie ) była pana rodzina miał pan do kogo wracać ?

Józef Rosołowski: Rodzice zginęli, brat również zginął w obozie. Umawialiśmy się, że spotkamy się wszyscy w Krakowie. Obojętnie jak nas losy rzucą, mieliśmy się spotkać w Krakowie, tu była siostra mojej mamy. Rodzina się mną zaopiekowała, byłem długo leczony, jeszcze w szpitalu min. na tę nogę. Mimo wszystko wróciłem do rodziny.
Dziękuję za rozmowę. Bardzo chciałem podziękować wszystkim. To dla mnie zaszczyt, że mogę się podzielnic moimi wspomnieniami. Prośbę mam taką, aby nie robić krzywdy drugiemu bliźniemu. Powinna panować miłość, nie nienawiść.


Komentarz :

Po przeczytaniu relacji Pana Józef Rosołowskiego, uświadamiam sobie , jak zawsze gdy czyta się tego typu relacjre, jaki czlowiek jest maly wobec przeżyć ludzi , którzy przeżyli pieklo.
Chylę czolo przed ludzmi którzy zdolali wykrzesać z siebie tyle sil aby przetrwać...

Robert Majka , polityk , Przemyśl , 3 kwietnia 2008r
www.sw.org.pl ,
adres mailowy : robm13@interia.pl ,
tel.+ 48 506084013
tel. + 48 016.6784910
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email
Edward Soltys
Weteran Forum


Dołączył: 05 Mar 2007
Posty: 613

PostWysłany: Czw Kwi 03, 2008 10:01 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Chyba jest cos w ludzkiej psychice, ze bardziej wspolczujemy tym, ktorzy zgineli w ostatniej chwili, gdy nie musieli, niz ta podstawowa masa, ktora ginela NORMALNIE. W tym przypadku, umarli ci ktorych nie dopilnowano. by jedli umiarkowanie. Ja znam, bo slyszalem wielokrotnie, OPOWIESC uratowanych ze Wschodu.
Nasi w czasie ewakuacji z Krasnowodska do Pahlevi dostawali od Ruskich sledzie. Dokladnie po to, by umierac z pragnienia. Prawie wszyscy cierpieli na dyzenterie.
Po wyladowaniu szczesliwcy rzucili sie na dorodne "woronce jajca". Jedli tyle ile zmiescili. No i umierali.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Strona Główna -> Dyskusje ogólne Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz dołączać plików na tym forum
Możesz ściągać pliki na tym forum