Forum  Strona Główna

 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

DO WYBORU: POMNIKOWY BRĄZ CZY PRAWDA HISTORYCZNA

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Strona Główna -> Dyskusje ogólne
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
mariusz kresa
Stały Bywalec Forum


Dołączył: 19 Wrz 2006
Posty: 51

PostWysłany: Pon Paź 30, 2006 9:14 am    Temat postu: DO WYBORU: POMNIKOWY BRĄZ CZY PRAWDA HISTORYCZNA Odpowiedz z cytatem

Wątek ten został przeniesiony z działu „Film“, ze względu na brak związku tematycznego.
Adnin



Stałem na placu Zwycięstwa (dziś Piłsudskiego) w chwili, kiedy działacze Konfederacji Polski Niepodległej pod nieobecność Leszka Moczulskiego, zatrzymanego na 48 godzin przez SB, ogłaszali zawiązanie pierwszej w PRL po mikołajczykowskim PSL opozycyjnej partii politycznej. Byłem szczerze zdumiony. Tyle mi Jacek Kuroń nawkładał do głowy, że są to agenci SB, że mu w to uwierzyłem. A tu ci ludzie z Niną Milewską na czele wyraźnie się boją ubecji, z ulgą oddają ślicznej łączniczce do dużej torby swoje opaski z napisem "KPN". Tak się przekonałem, że Jacek mógł rzucić bezpodstawnie na bliźnich z konkurencyjnej struktury nawet tak ciężkie oskarżenie, jak zarzut współpracy z SB. Później zaprzyjaźniłem się z wieloma działaczami KPN, z Leszkiem Moczulskim i jego żoną Majką na czele i przestałem wierzyć Jackowi Kuroniowi na słowo w takich sprawach. W odróżnieniu od wielu działaczy opozycyjnej prawicy nie traktowałem Jacka Kuronia jako lewicowego szkodnika, życzyłem mu wszystkiego najlepszego, ale starałem się podczas jego sporów z prawicowcami zachowywać jak wieloletni przyjaciel rodziny wobec rozwodzących się i rzucających na siebie gromy małżonków.

Już w III RP spotkałem w Domu Literata na tłumnym zebraniu Juliana Stryjkowskiego. Gdzieś się spieszył, ale mijając mnie, przywitał się i zapytał, co porabiam. Odpowiedziałem, że wciąż jestem dziennikarzem w "Tygodniku Solidarność". "Jak pan może ?" - zapytał oburzony. "Z tymi Kaczyńskimi?!". I oddalił się pełen niesmaku. Nie dał mi sposobności wyjaśnić, że Jarosław Kaczyński od kilku lat już nie jest redaktorem naczelnym "Tygodnika", lecz jest nim Andrzej Gelberg i że znakomity pisarz powtarza niemądre plotki, które o nas rozsiewała "Gazeta Wyborcza", gdy po nastaniu Jarosława Kaczyńskiego wzywała do bojkotu "Tygodnika". Zapewniała, iż każdy dziennikarz, ba, nawet pracownik techniczny, który opuści organ prasowy Lecha Wałęsy, otrzyma zatrudnienie na świetnych warunkach finansowych w "Gazecie Wyborczej". Odeszli wtedy prawie wszyscy, nawet korekta. Ja podpisałem protest przeciwko odwołaniu Jana Dworaka wbrew woli zespołu, ale pozostałem w "Tygodniku", gdyż niechęć Adama Michnika do mnie była jeszcze większa niż chęć zaszkodzenia Wałęsie i Kaczyńskim.
Gdy umarł w marcu 1992 roku mój teść-partyzant, na cmentarzu wszyscy znajomi mnie pytali o to, czy to prawda, że "Tygodnik Solidarność" lada chwila padnie. Tak ogłosiła "Gazeta Wyborcza" piórem red. Smoleńskiego. Minęło od tej pory lat niemal 15 i jako dziennikarz wciąż istniejącego "Tygodnika" otrzymałem zaszczytne odznaczenie państwowe. Mam wobec tego prośbę do PT red. Smoleńskiego, by ogłosił teraz rychły upadek "Gazety Polskiej". Żywię nadzieję, że skutek będzie ten sam.
Środowisko "Gazety Wyborczej" było pełne oburzenia w związku z publikacją "Życia Warszawy" o rozmowach prowadzonych przez Jacka Kuronia z WRON-ą za pośrednictwem oficerów SB. Wprawdzie Lech Wałęsa potwierdził ten fakt, ogłaszając publicznie, iż to on upoważnił Jacka Kuronia do takich rozmów, ale to nie przeszkadzało w organizowaniu przez Partię Demokratów masowych wieców przy grobie Jacka Kuronia i zbiorowego odmawiania modlitwy "Ojcze nasz". Wprawdzie ta modlitwa zawiera ważne przesłanie: "I odpuść nam nasze winy, jako i my odpuszczamy naszym winowajcom", ale ani w głowie to było organizatorom spotkania. Po wysłuchaniu serii inwektyw i jawnych kłamstw pod adresem ludzi ujawniających fakty z naszych dziejów najnowszych, w tym i z życia Jacka Kuronia, chciałoby się zaproponować premierowi Tadeuszowi Mazowieckiemu, by następnym razem zainicjował odmawianie Dekalogu ze szczególnym uwzględnieniem 8. przykazania: "Nie mów fałszywego świadectwa przeciw bliźniemu swemu".
Przecież Jacek Kuroń całe swoje opozycyjne życie lubił rozmawiać z ubolami. Relacjonował mi rozmowy z nimi prowadzone nawet w przypadkach, kiedy w protokole przesłuchania zapisano, że odmawia zeznań. Do mnie miał z kolei pretensje o to, że odpowiadałem na pytania śledczego i można było przeczytać następnie w protokóle treść mych zeznań. W gniewie na mnie nie chciał mi nawet podać ręki podczas naszego przypadkowego spotkania na cmentarzu. Później z niejakim rozbawieniem przeczytałem jego wspomnienia pt. "Wiara i wina", gdzie opisuje, jak w więzieniu w Sztumie podał rękę (jako jedyny w celi) hitlerowskiemu zbrodniarzowi wojennemu. Ja nie uczestniczyłem w ich konspiracji i nie miałem niczego do ukrycia, więc zeznawałem o swoich własnych czynach. Jan Tomasz Gross sypał kolegów z konspiracji i opowiadał do protokołu bezeceństwa o swych koleżankach, ale na gniew Jacka Kuronia i Adama Michnika jakoś nie zasłużył.
Rozmowy Jacka Kuronia miały się przyczynić do wyeliminowaniu radykalnej konkurencji w dojściu do proponowanych przez gen. Kiszczaka rządowych konfitur. Dla eliminowania konkurencji w opozycji stosowano różne środki. Wobec mnie zastosowano w komunikatach KSS KOR cenzurę, zamieniając mnie w orwellowskie unperson, kiedy pominięto w komunikacie o zatrzymaniu przez SB po mszy katyńskiej w kościele św. Krzyża w kwietniu 1980 roku. Zatrzymano nas wraz z kolegą z Akcji Wiernych "Chrystus w środkach przekazu" Grzegorzem Liesem, ale do komunikatu trafił wyłącznie on. Konkurencji - jak widać - się nie reklamuje, bo to się nie opłaca.
Andrzej Gelberg opowiadał mi gorsze rzeczy z czasów stanu wojennego. Jako przedstawiciel MRKS zgłosił się do Jacka Kuronia do mieszkania po przesłane dla nich za jego pośrednictwem z Zachodu pieniądze na nielegalne radio "S". Porównali swoje połówki dolara i pasowały jak ulał. Następnie Jacek Kuroń zapytał Gelberga, czy są od Zbyszka Bujaka, na co ten nieopatrznie odpowiedział, iż są niezależną strukturą. Wobec tego, że nie byli swoi, nie dostali swoich pieniędzy.
Jarosław Kaczyński jako redaktor naczelny polecił Andrzejowi Gelbergowi opisanie sprawy, jak Adam Michnik i Zbigniew Bujak otrzymali nagrodę pieniężną Kennedych wraz z śp. księdzem Jerzym Popiełuszką - zabitym przez oficerów SB kapelanem "S". Chodziły słuchy, że żywi wykolegowali zmarłego. Gdy Gelberg opowiedział mi o swym zadaniu dziennikarskim, byłem tak poruszony, że zadzwoniłem do "Gazety Wyborczej". Nie mieściło mi się w głowie, by moi koledzy Adam i Zbyszek mogli tak postąpić. Chciałem zapytać o to Adama Michnika, ale odpowiedziano mi, że go nie ma. Rozmowę ze mną podjęła Helena Łuczywowa - moja dawna sąsiadka z osiedla Sadyba Fosy. Odpowiedziała mi, że mają pismo od Kennedych, iż wszystko jest w porządku. Poradziłem jej, aby dla zamknięcia ust oszczercom opublikowali to pismo. Odparła, że nie będzie przekonywać nikogo, iż nie zabiła własnej matki.
Po latach Andrzej Gelberg opowiedział grupie dziennikarzy "Tygodnika Solidarność" dalszy ciąg swego dochodzenia. Nagrał on na magnetofon relacje różnych ludzi, przede wszystkim rodziny księdza Jerzego w jego rodzinnej wsi. Kupili nawet psa, gdyż bali się napadu bandytów, ponieważ po ogłoszeniu w prasie o nagrodzie pieniężnej Kennedych we wsi mówiono, iż śpią na pieniądzach. Tymczasem nie dostali ani grosza. Następnie Andrzej Gelberg zapytał o to Zbigniewa Bujaka, który zagroził mu, że go zniszczy, jeśli piśnie choć słowo o tej sprawie. Andrzej Gelberg opisał rzecz w taki sposób, że cytował wyłącznie wypowiedzi różnych uwikłanych w nią osób bez swego komentarza. Kiedy zaniósł tekst naczelnemu czyli Jarosławowi Kaczyńskiemu, ten mocno poruszony zadecydował, że nie będzie walił adwersarzy poniżej pasa i schował artykuł do kasy pancernej.
Morał z tej sprawy jest taki, że teczki IPN nie są jedynym źródłem oczerniania ludzi bądź wyjaśniania ciemnych spraw. Takim samym źródłem może być również pamięć żyjących. Chętnie bym przeczytał wyjaśnienie owej sprawy przez jakiegoś rzetelnego dziennikarza, póki żyją osoby w nią uwikłane. Właśnie umarł śp. Waldemar Kuczyński - działacz "S" z Huty Warszawa, który mi opowiadał, iż podczas wizyty Edwarda Kennedy'ego w kościele św. Stanisława Kostki dopytywał się on ludzi, czy rodzina księdza Jerzego otrzymała należną jej część pieniędzy. Apeluję więc, aby ludzie znający sprawę wyjaśnili, jak to było naprawdę. Białe plamy w naszej historii najnowszej trzeba usuwać, ponieważ za jakiś czas ktoś będzie usiłował je przyczernić.

Antoni Zambrowski

Artykuł ukazał się w tygodniku "Gazeta Polska" w formie mocno skróconej
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Elzbieta Szczepanska
Weteran Forum


Dołączył: 04 Wrz 2006
Posty: 132

PostWysłany: Pon Paź 30, 2006 10:18 am    Temat postu: Zbrodnie postpeerelu. Odpowiedz z cytatem

Bolesny to temat i dotychczas "nietykalny" sprawy rozgrabianych przez stojacych na szczytach opozycji dzialaczy nigdy dotad nie ujrzaly swiatla dziennego. Moze nadszedla wlasnie teraz czas aby takie sprawy jak opisana w tym artykule , ujrzaly swiatlo dzienne. Kto i jak sie wzbogacil na stanie wojennym i pomocy slanej szczodrze z zagranicy dla przesladowanych ?

Aby odpowiedziec na takie czy inne pytania " tabu" potrzebna jest nam ustawa lustracyjna i rzad, ktory szanuje prawde i walczyc bedzie o sprawiedliwosc. Miejmy nadzieje ,iz taki wlasnie rzad mamy a prezydent nie ugnie sie pod naciskami emisariuszy korowskiego establiszmentu.

Elzbieta Szczepanska
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email
Tadeusz Świerczewski
Moderator


Dołączył: 12 Wrz 2006
Posty: 505

PostWysłany: Wto Paź 31, 2006 4:08 pm    Temat postu: PATRZ "HONOR" MICHNIKA I BUJAKA Odpowiedz z cytatem

DO PANA MARIUSZA!
Problem ten był poruszany na naszym forum już we wrześniu pt." HONOR MICHNIKA I BUJAKA". Tak samo poruszyłem ten problem na forum Stowarzyszenia Wolnego Słowa. Jeżeli autor tego postu jest pewny swoich słów, to w chwili obecnej warto się zastanowić, czy nie skierować tego na ręce p. Ministra Zb. Żiobry z prośbą o pokierowanie tą sprawą, gdyż może sprawy tej nie można już ruszyć z przyczyny tz. przedawnienia. W takim przypadku pozostaje nam, jedynie rozsyłanie tej informacji po wszystkich środkach przekazu, oczywiście gdy będą chcieli.
TA SPRAWA MUSI BYć NAGŁAŚNIANA, ONI MUSZĄ POCZUć NASZ ODDECH!
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Strona Główna -> Dyskusje ogólne Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz dołączać plików na tym forum
Możesz ściągać pliki na tym forum