Forum  Strona Główna

 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Zobacz ile dostają miesięcznie ubecy w UBekistanie AD 2008!
Idź do strony 1, 2  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Strona Główna -> Dyskusje ogólne
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Robert Majka
Weteran Forum


Dołączył: 03 Sty 2007
Posty: 2649

PostWysłany: Pią Lut 01, 2008 2:34 pm    Temat postu: Zobacz ile dostają miesięcznie ubecy w UBekistanie AD 2008! Odpowiedz z cytatem

Tą listę dedykuje wszystkim, którzy uważają ,że żyjemy po 1988r w wyniku tajnych uwów w Magdalence , w sprawiedliwej, suwerennej oraz niepodleglej Polsce.
Myślę,że biskupi z Episkopatu Polski , zapoznając się z tą listą wynagrodzenia za lata "ciężkiej i uczciwej" pracy dla funkcjonariuszy aparatu bezpieczeństwa PRL , nadal glośno i gorliwie zaśpiewają , Ojczyznę Wolną , sprawiedliwą poblogoslaw Panie. Boże , gdzie ja żyje ???????
Ciekaw jestem glosu prawdy od księży i biskupów w tej bulwersującej sprawie... Do 1989r o niesprawiedliwości w PRL-u w kościele mówiono glośno, a po 1988r jakoś coraz ciszej ... smutna to prawda , ale fakt bezsporny. Najbardziej przerażające w tym wszystkim jest takie oto zdaniem Krzysztofa Deca autora artykulu: Cytuje : " Szok! Jesteśmy wstrząśnięci! Po 19 latach od obalenia komunizmu jego gorliwi wyznawcy i słudzy żyją w luksusach, o jakich zwykły Polak może tylko pomarzyć. "Super Express" dotarł do listy świadczeń wypłacanych przez państwo peerelowskim dygnitarzom. " Koniec cytatu. Gdzie tutaj jest mowa o obaleniu systemu komunistycznego??? Popatrzmy poniżej ... dowód ...

Robert Majka , polityk , Przemyśl , 1 Lutego 2008r
www.sw.org.pl ,
adres mailowy : robm13@interia.pl ,
tel.+ 48 506084013
tel. + 48 016.6784910

SUREREXPRESS z dnia 1 lutego 2008r nr 27 (5092)
Lista hańby
Przeciętna emerytura polaka wynosi 1200 złotych.

Zobacz ile dostają ubecy!
http://www.se.com.pl/se/index.jsp?place=mainLead&news_cat_id=1585&news_id=181267&scroll_article_id=181267&layout=1&page=text&list_position=1

Szok! Jesteśmy wstrząśnięci! Po 19 latach od obalenia komunizmu jego gorliwi wyznawcy i słudzy żyją w luksusach, o jakich zwykły Polak może tylko pomarzyć. "Super Express" dotarł do listy świadczeń wypłacanych przez państwo peerelowskim dygnitarzom. To, co w niej wyczytaliśmy, woła o pomstę do nieba! Bo gdy zwykli obywatele żyją z głodowych emerytur i ledwie wiążą koniec z końcem, setki komunistycznych siepaczy stać na wszystko. Ich świadczenia są po wielokroć wyższe nawet od tych, które otrzymują szlachetni ludzie opozycji, którzy walczyli o demokratyczną ojczyznę! Tak być nie może!


Z listy świadczeń funkcjonariuszy komunistycznego aparatu przemocy, do której dotarliśmy, wynika, że sędziowie, prokuratorzy, oficerowie śledczy uwikłani w represjonowanie i zwalczanie opozycji demokratycznej w najczarniejszych czasach stalinizmu, obecnie mogą sobie pozwolić na dostatnie i wygodne życie. Spis, do którego dotarliśmy, pochodzi sprzed dwóch lat. Niektórzy oficerowie dziś już nie żyją. Ci, którzy wciąż są wśród nas, pobierają każdego miesiąca emerytury wojskowe w wysokości od 3 do ponad 9 tys. zł!!! I gdzie tu sprawiedliwość!? Zwykły Kowalski dostaje średnio 1212 zł emerytury brutto. Najniższe świadczenie wynosi 597,46 zł, a najwyższe 3172. Komunistyczni prześladowcy otrzymują tylko te najwyższe.

Lista prześladowców
Na liście figurują ludzie, którzy pracowali w aparacie bezpieczeństwa od 1944 do 1956 roku. Instytucje, w których działali, stosowały najbardziej zbrodnicze metody. Pokazowe procesy i aresztowania za działalność podziemną lub wyznawanie odmiennych poglądów były na porządku dziennym. Częstą praktyką było wymuszanie zeznań oraz przyznania się do winy torturami. Za błahe z dzisiejszego punktu widzenia czyny, jak kolportowanie ulotek, orzekano wyroki wieloletniego więzienia, a nawet karę śmierci! Teraz te kilkaset osób odpowiedzialnych za prześladowania w PRL tysięcy rodaków, cieszy się spokojną starością. Na liście figurują nazwiska funkcjonariuszy UB, oficerów śledczych, prokuratorów, sędziów, a także działającej poza prawem i owianej złą sławą Informacji Wojskowej. Wiele nazwisk nie jest szerzej znanych. Ludzie, którzy się za nimi kryją, skrzętnie ukrywają swoją haniebną przeszłość i do dziś nie zostały rozliczone ze zbrodniczej działalności. Są też tacy, o których wiadomo więcej. Na liście znajdują się m.in. generałowie Czesław Kiszczak (83 l.) i Marian Ryba (89 l.). Za swój wkład w umacnianie systemu komunistycznego w Polsce otrzymują oni gigantyczne emerytury. Kiszczak dostaje prawie 8 tys. zł brutto, a Ryba 6 tys. zł. Gen. Kiszczak odpowiada przed wymiarem sprawiedliwości za masakrę w kopalni Wujek w grudniu 1981 roku i wprowadzenie stanu wojennego. Jednak swoją karierę rozpoczynał w 1945 jako funkcjonariusz Głównego Zarządu Informacji Wojska Polskiego. Do jego zadań należała "walka z członkami antypaństwowych partii" czy "walka ze zdradą stanu w jednostkach i urzędach Wojska Polskiego". Pod tak sformułowane paragrafy mógł podlegać każdy, kto sprzeciwiał się władzy ludowej. Podobnie Ryba, który zaczynał jako funkcjonariusz UB w Łodzi, by później dzięki swojej gorliwości w zwalczaniu "wrogów" Polski Ludowej piąć się po szczeblach kariery.

Zabierzmy im przywileje
Jest szansa, że po latach ich przywileje zostaną ograniczone. Pod koniec grudnia trafiły do Sejmu projekty ustaw dekomunizacyjnych. Już niedługo posłowie rozpoczną nad nimi prace. Oprócz likwidacji symboli systemu komunistycznego, zakładają one podanie do publicznej wiadomości informacji o byłych funkcjonariuszach aparatu represji PRL. Mają też ograniczyć emerytury wszystkich związanych z wprowadzaniem i funkcjonowaniem komunizmu, a również zakazać sprawowania przez nich funkcji publicznych. - Przywileje te zostały niesłusznie nabyte. W drodze służby na rzecz totalitarnego reżimu, który opierał swoją władzę na łamaniu prawa i eliminacji całych grup ludzi - komentuje senator PiS, Piotr Andrzejewski (66 l.), współtwórca projektów.

Kmdr Stefan D.

- asesor/sędzia, 5 lat w służbach...................9980 zł

Gen. Bryg. Kazimierz L.

- oficer śledczy/prokurator, 12 lat w służbach.........9424 zł

Gen. Brygady Henryk K.

- asesor/po sedziego, 2 lat w służbach...................9206 zł

Gen. Brygady Henryk K.

- asesor/po sedziego, 2 lat w służbach...............9206 zł

Płk Waldemar W.

- podprokurator, 4 lata w służbach.................9045 zł

Płk Jan B.

- podprokurator, 11 lat w służbach.....................8526 zł

Kpt Jerzy C.

- oficer śledczy, 8 lat w służbach....................7897 zł

Gen. Czesław Kiszczak

- oficer Informacji/szef wydziału, 8 lat w służbach...7772 zł

Płk Eugenia K.

- inspektor NPW, 5 lat w służbach...................7483 zł

Ppłk Leopold K.

- oficer śledczy/wiceprokurator, 8 lat w służbach...7227 zł

Płk Mieczysław L.

- wiceprokurator, 5 lat w służbach....................7068 zł

Ppłk Henryka J.

- oficer śledczy/podprokurator, 4 lata w służbach...6618 zł

Gen. Brygady Józef S.

- oficer śledczy/prokurator, 1 lat w służbach....6380 zł

Ppłk Zenon R.

- oficer śledczy, 8 lat w służbach......................6109 zł

Płk Bogusław B.

- z-ca szefa sądu, 12 lat w służbach................6095 zł

Płk Władysław S.

- sędzia, 5 lat w służbach...............................6081 zł

Gen. Bryg. Marian Ryba

- śledczy/prokurator, 10 lat w służbach...........5920 zł

Płk Emil Ch.

- oficer śledczy/prokurator, 5 lat w służbach.....5909 zł

Płk Władysław M.

- asesor, 5 lat w służbach................................5714 zł

Płk Tadeusz J.

- prokurator, 12 lat w służbach........................5637 zł

Kmdr Zbigniew G.

- asesor/sędzia, 5 lat w służbach.....................5610 zł

Ppłk Tadeusz M.

- oficer śledczy/wiceprokurator, 10 lat w służbach....5601 zł

Płk Włodzimierz W.

- podprokurator, 5 lat w służbach..................5584 zł

Płk Jan O.

- oficer śledczy/prokurator, 8 lat w służbach......5369 zł

Mjr Stanisław K.

- prokurator, 10 lat w służbach.......................5356 zł

Ppłk Mieczysław F.

- asesor, 5 lat w służbach................................5315 zł

Płk Zygmunt S.

- oficer Informacji, 10 lat w służbach.............5304 zł

Mjr Kazimierz P.

- podprokurator, 13 lat w służbach..................5265 zł

Gen. Bryg. Jan P.

- starszy oficer śledczy, 9 lat w służbach.......4989 zł

Płk Roman T.

- starszy oficer śledczy, 4 lata w służbach.......4927 zł

Płk Kazimierz B.

- prokurator, 9 lat w służbach.........................4861 zł

Gen. Bryg. Jerzy S.

- szef wydziału OZ inf, szef GZ inf, 10 lat..............4737 zł

Płk Jarema W.

- sędzia, 2 lata w służbach.............................4708 zł

Ppłk Józef S.

- oficer śledczy, 3 lata w służbach..................4708 zł

Płk Ireneusz K.

- szef wydziału, 8 lat w służbach....................4704 zł

Płk Jerzy M.

- szef sądu, 12 lat w służbach.........................4628 zł

Płk Tadeusz D.

- podprokurator, 6 lat w służbach...................4623 zł

Ppłk Mariusz K.

- asesor, 4 lata w służbach..............................4619 zł

Ppłk Franciszek P.

- oficer śledczy, 2 lata w służbach..................4602 zł

Płk Gabriel G.

- Starszy oficer śledczy, 7 lat w służbach.......4579 zł

Płk Ryszard M.

- prokurator, 8 lat w służbach.........................4536 zł

Ppłk Jan K.

- z-ca prokuratora, 12 lat w służbach..............4519 zł

Ppłk Henryk K.

- asesor, 7 lat w służbach................................4516 zł


Płk Stanisław B.

- Główny Zarząd Informacji, 2 miesiące..........4502 zł

Płk Jan S.

- DUBP/ st. Oficer informacji, 6 lat w służbach...4483 zł

Ppłk Marian P.

- prokurator, 8 lat w służbach........................4480 zł

Płk Stanisław W.

- starszy oficer śledczy, 3 lata w służbach.....4474 zł

Ppłk Stefan B.

- starszy oficer śledczy, 4 lata w służbach......4438 zł

Kmdr Eugeniusz K.

- oficer Informacji, 4 lata w służbach.............4382 zł

Płk Józef W.

- Zarząd Informacyjny WOP, 3 lata w służbach....4348 zł

Płk Kazimierz G.

- oficer śledczy, 3 lata w służbach..................4284 zł

Płk Feliks G.

- oficer informacji, 11 lat w służbach..............4260 zł

Kpt Tadeusz S.

- oficer śledczy, 1 rok w służbach...................4240 zł

Płk Ignacy R.

- starszy oficer informacji, 6 lat w służbach.....4236 zł

Płk Aleksander R.

- Oficerska Szkoła Informacji, 6 lat w służbach....4223 zł

Ppłk Tadeusz E.

- sędzia, 10 lat w służbach..............................4205 zł

Płk Kazimierz U.

- Zarząd Informacyjny WOP, 4 lata w służbach....4191 zł

Płk Jerzy D.

- Oficer śledczy, 5 lat w służbach...................4190 zł

Ppłk Zygmunt J.

- elew starszy grupy, 6 lat w służbach.............4171 zł

Płk Jan J.

- oficer śledczy, 7 lat w służbach....................4152 zł

Kmdr Mieczysław W.

- starszy oficer informacji, 3 lata w służbach.....4138 zł

Gen. Bryg. Aleksander K.

- GZI - zastępca, 3 lata w służbach..................4111 zł

Ppłk Mieczysław G.

- Oddział Informacji, 12 lat w służbach..........4048 zł

Kmdr por Aleksander K.

- aplikant/prokurator, 9 lat w służbach...

Ppłk Józef W.

- szef sądu, 11 lat w służbach.................4004 zł

Mjr Ryszard U.

- prokurator, 12 lat w służbach................3992 zł

Ppłk Jerzy O.

- wiceprokurator, 6 lat w służbach..........3990 zł

Ppłk Ryszard S.

- oficer śledczy/prokurator, 6 lat.............3988 zł

Płk Marian D.

- prokurator, 1 rok w służbach.................3985 zł

Płk Kazimierz Z.

- oficer Informacji, 8 lat w służbach........3967 zł

Mjr Janusz Ś.

- oficer śledczy/podprokurator, 5 lat..............3966 zł

Płk Tadeusz G.

- Komitet ds. Bezp. Publ., 2 lata...............3961 zł

Ppłk Władysław J.

- asesor ds. Bezp. Publ., 2 lata w służbach...3945 zł

Płk Władysław B.

- Starszy oficer informacji, 7 lat..............3930 zł

Płk Kazimierz L.

- asesor, 2 lata w służbach......................3929 zł

Płk Aleksander M.

- oficer śledczy/prokurator, 5 lat............3926 zł

Płk Marian Z.

- oficer Informacji, 3 lata w służbach......3891 zł

Płk Sławomir D.

- starszy oficer Informacji, 6 lat.............3884 zł

Płk Grzegorz Ch.

- oficer Informacji, 4 lata w służbach.....3866 zł

Płk Edmund K.

- oficer Informacji, 7 lat w służbach........3834 zł

Płk Zbigniew M.

- Służba Informacyjna, 5 lat w służbach....3774 zł

Kmdr por Mieczysław Sz.

- oficer śledczy, 5 lat w służbach.............3761 zł

Ppłk Zbigniew M.

- prokurator, 12 lat w służbach................3752 zł

Ppłk Henryk D.

- podprokurator, 6 lat w służbach..........3749 zł

Ppłk Bogdan J.

- starszy oficer śledczy, 1 rok w służbach...3748 zł

Płk Wacław K.

- prokurator, 10 lat w służbach................3745 zł

Płk Zbigniew L.

- sędzia, 6 lat w służbach........................3742 zł

Płk Stefan J.

- prokurator, 12 lat w służbach.................3741 zł

Ppłk Alfred K.

- starszy oficer śledczy, 4 lata w służbach...3736 zł

Ppłk Ryszard P.

- oficer śledczy, 5 lat w służbach.............3735 zł

Ppłk Ryszard M.

- oficer śledczy, 3 lata w służbach...........3733 zł

Mjr Ryszard Ś.

- oficer śledczy, 4 lata w służbach..........3728 zł

Płk Stanisław K.

- starszy oficer informacji, 8 lat...............3717 zł

Płk Władysław B.

- szef wydziału IW, 5 lat w służbach........3710 zł

Ppłk Wiesław M.

- oficer śledczy, 3 lata w służbach...........3697 zł

Płk Adam K.

- szef wydziału IW, 10 lat w służbach......3663 zł

Kpt Jerzy F.

- oficer śledczy/prokurator, 4 lata..........3659 zł

Płk Lucjan F.

- oficer Informacji, 1 rok w służbach.......3645 zł

Mjr Janina Z.

- Prokurator, 11 lat w służbach................3602 zł

Płk Jan K.

- oficer Informacji, 2 lata w służbach......3587 zł

Ppłk Józef M.

- GZI - st. Oficer/ szef wydziału, 6 lat.............3582 zł

Płk Mieczysław R.

- oficer Informacji, 9 lat w służbach.........3571 zł

Płk Zygmunt D.

- starszy oficer śledczy, 5 lat w służbach...3550 zł

autor: Krzysztof Dec

Robert Majka , polityk , Przemyśl , 1 Lutego 2008r
www.sw.org.pl ,
adres mailowy : robm13@interia.pl ,
tel.+ 48 506084013
tel. + 48 016.6784910
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email
Piotr Hlebowicz
Site Admin


Dołączył: 15 Wrz 2006
Posty: 1166

PostWysłany: Pią Lut 01, 2008 3:30 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

A ile tysięcy takich niegodziwców w Polsce istnieje? I tyle lat nikt się z tym nie uporał. Czyżby umowa z komunistami zawarta w 1989 jeszcze była wiążąca? Oprócz tego ci funkcjonariusze mają różne ulgi, zwłaszcza w dziedzinie lecznictwa. Czy nikt nie jest w stanie niczego zrobić w tej sprawie? Czy kaci do końca swego życia będą otrzymywać kilkakrotnie więcej świadczeń emerytalno-rentowych od swych ofiar????? Czyżbyśmy byli aż tacy bezsilni, bezradni, że pozwolimy na taką rażącą niesprawiedliwość????
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email
Robert Majka
Weteran Forum


Dołączył: 03 Sty 2007
Posty: 2649

PostWysłany: Pią Lut 01, 2008 3:32 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem


SUREREXPRESS z dnia 1 lutego 2008r nr 27 (5092)

Komentuje :
Andrzej GWIAZDA


Wysokie emerytury oprawców to hańba dla Polski
http://www.se.com.pl/seindex.jsp?place=subLead&news_cat_id=1907&news_id=181214&scroll_article_id=181214&scroll_gallery_aid=181214&layout=1&page=text&list_position=1

Wysokie emerytury oprawców to hańba dla Polski
Zbrodniczy system komunistyczny upadł, ale liczne przywileje dla jego funkcjonariuszy pozostały

Przegłosowanie pakietu ustaw dekomunizacyjnych jest koniecznym warunkiem przetrwania polskiego społeczeństwa. Ktoś musi wreszcie wyraźnie powiedzieć: Polska nie ma żadnych zobowiązań wobec ludzi będących reliktami poprzedniego systemu. Niestety, parlament w obecnym składzie nie jest w stanie przeprowadzić procesu dekomunizacji.


W dzisiejszej Polsce ciągle mamy do czynienia z kompromitującymi paradoksami. Niewyobrażalną hańbą jest sytuacja, w której dawni oprawcy są w znacznie lepszej sytuacji finansowej niż ofiary, czyli ludzie bohatersko walczący o obalenie zbrodniczego systemu. Byli esbecy po transformacji ustrojowej spadli na cztery łapy. Wielu z nich zajęło się biznesem i dorobiło się gigantycznych fortun. Mniej zaradni także pławią się w luksusie, bo pobierają kolosalne - jak na polskie warunki - emerytury. Na drugim biegunie znajdują się dawni działacze Solidarności, którzy walcząc o przyszłość Polski, nieraz narażali własne życie. O nich nikt się nie troszczy. Przysługują im skandalicznie niskie emerytury. Po zapłaceniu czynszu i innych rachunków często nie wystarcza im pieniędzy na jedzenie i lekarstwa.

Obywatele zostali zmuszeni do fundowania emerytur swoim oprawcom. A esbecy po prostu śmieją się nam w twarz. Przecież funkcjonariusze aparatu represji pobierają pieniądze z tego samego funduszu, co bohaterowie lat 80. Największym skandalem jest to, że kasę państwową w znacznym stopniu obciążają uposażenia wypłacane funkcjonariuszom UB, Informacji Wojskowej i innych zbrodniczych formacji z lat 1944-56. Oni przywieźli do Polski komunizm i oni go przemocą wprowadzali.

Bezczelność dawnych katów nie ma granic. Znam przypadek zbrodniarza komunistycznego, który upominał się o wyższą emeryturę, bo podczas dokonywania mordu na Władysławie Andryce nadwyrężył sobie palec. Podsumowując: zbrodniczy system komunistyczny upadł, ale emerytury dla zbrodniarzy z tamtego okresu pozostały.

Oczywiście polskie sądy nie nękają dawnych zdrajców Polski. Trudno, żeby było inaczej. Przecież nasz wymiar sprawiedliwości to nic innego jak kontynuacja PRL-u. Stanowiska sędziowskie zajmują ludzie, którzy "wsławili się" sądzeniem ofiar stanu wojennego. Jak zatem można spodziewać się po nich rozliczenia dawnego systemu? To niedorzeczność. Gdy w zeszłej kadencji Sejmu Prawo i Sprawiedliwość chciało dopuścić do aparatu sprawiedliwości trochę świeżej krwi, Trybunał Konstytucyjny nerwowo orzekł, ze to niekonstytucyjne. To klasyczny przykład błędnego koła.

Jedną z głównych przyczyn tego, że do dziś musimy borykać się z pozostałościami po PRL-u jest bez wątpienia Okrągły Stół. Zasiadły wówczas przy nim dwie pozornie zwaśnione strony: przedstawiciele władz komunistycznych i tzw. strona solidarnościowa. Pierwsi mieli wszystkie atrybuty władzy, z wyjątkiem społecznego zaufania. Drudzy z kolei mogli pochwalić się wyłącznie tą wartością. Połączenie tych dwóch tworów dało III RP. Polskie społeczeństwo nigdy nie dowiedziało się, jak wyglądały negocjacje przed obradami Okrągłego Stołu. Nie znamy treści porozumienia pomiędzy oponentami. Dla zwykłych obywateli był to wyłącznie spektakl, w którym wszystkie role zostały rozpisane przez szefów obu stron.

Społeczeństwo nie miało tam nic do powiedzenia. Sygnatariusze układu chcieli po prostu przekazać nam takie słowa: "Nie myślcie, hołoto, że będziecie mieli wpływ na to, co się w Polsce dzieje". Największym błędem Okrągłego Stołu było zagwarantowanie nietykalności komunistycznym zbrodniarzom. Ukoronowaniem tego było desygnowanie gen. Wojciecha Jaruzelskiego na głowę naszego państwa. Trudno o większą hańbę. Mając w pamięci te wydarzenia, uważam, że Polska nie jest wolnym krajem. Gdybyśmy naprawdę odzyskali niezależność, na pewno nie podjęlibyśmy tak katastrofalnych decyzji.

Mimo że obecnie nie ma klimatu do rozliczenia komunizmu, jestem pewny, że prędzej czy później musi się ono dokonać. Polska tego potrzebuje. Tak samo potrzebuje zdecydowanego zerwania z III RP, która była owocem zgniłego kompromisu, połączeniem wad komunizmu i dzikiego kapitalizmu. Ostatnie 18 lat to ewidentny regres kulturowy, polityczny, moralny i gospodarczy. Czas wreszcie przeciąć ten wrzód i zacząć budowanie nowej, prawdziwie niepodległej Polski. Warto skorzystać z pomocy Instytutu Pamięci Narodowej. W tej chwili to jedyna instytucja, która może oddzielić ziarna od plew. Jego praca może być podstawą do ostatecznego zerwania z ludźmi pokroju Kiszczaka.

Andrzej Gwiazda
Współzałożyciel Wolnych Związków Zawodowych Wybrzeża i NSZZ "Solidarność", wielokrotnie represjonowany w czasach PRL-u, krytyk porozumień Okrągłego Stołu, obecnie członek Kolegium IPN i Kapituły Orderu Orła Białego. Ma 73 lata

autor: Andrzej Gwiazda

SUREREXPRESS z dnia 1 lutego 2008r nr 27 (5092)
Lista hańby
Przeciętna emerytura polaka wynosi 1200 złotych.

Robert Majka , polityk , Przemyśl , 1 Lutego 2008r
www.sw.org.pl ,
adres mailowy : robm13@interia.pl ,
tel.+ 48 506084013
tel. + 48 016.6784910
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email
Robert Majka
Weteran Forum


Dołączył: 03 Sty 2007
Posty: 2649

PostWysłany: Pią Lut 01, 2008 4:23 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

SUREREXPRESS z dnia 1 lutego 2008r nr 27 (5092)
http://www.se.com.pl/se/index.jsp?place=subLead&news_cat_id=1907&news_id=181213&scroll_article_id=181213&scroll_gallery_aid=181213&layout=1&page=text&list_position=1
Komentuje : Piotr Gontarczyk

Katom żyje się znacznie lepiej niż ich ofiarom
Państwo polskie powinno honorować represjonowanych, a nie prześladowców


Powszechnie znanym jest fakt, że emerytury byłych funkcjonariuszy aparatu represji z okresu Polski Ludowej są wyjątkowo wysokie. Mało tego, ludzie ci generalnie mają wynagrodzenia wielokrotnie wyższe niż osoby represjonowane przez PRL-owską Służbę Bezpieczeństwa.


Wbrew sprawiedliwości
Przywileje emerytalne byłych ubeków i esbeków zostały im nadane jeszcze w okresie PRL. Również po upadku komunizmu, w 1990 roku wielu z nich otrzymało te wysokie uposażenia przed odejściem ze służby i do tej pory nie udało się im tego odebrać. Pieniądze przez nich otrzymywane to kwoty rzędu 5-10 tysięcy złotych. Mimo że ludzie ci często spędzili tylko kilka lat w urzędach bezpieczeństwa czy w Informacji Wojskowej, a później pełnili w zwykłym trybie służbę wojskową, dostają wyjątkowo wysokie emerytury. Urąga to wszelkim zasadom sprawiedliwości. Państwo polskie powinno przecież honorować represjonowanych, a nie prześladowców. Tymczasem ludzie, którzy w okresie komunistycznej dyktatury odsiadywali niesłuszne wyroki w więzieniach, dostają czasem tysiąc złotych renty czy emerytury.

"Koleżeńskie przysługi"
Sama przynależność do resortu bezpieczeństwa publicznego czy później MSW stwarzała możliwość znacznie wyższego uposażenia emerytalnego niż w przypadku zwykłych obywateli. W czasach PRL normą była sytuacja, gdy tuż przed pójściem na emeryturę podwyższano stopień wojskowy, by osoba taka uzyskała odpowiednio wysokie uposażenie. Można powiedzieć, że był to rodzaj koleżeńskiej przysługi. Te same praktyki były kontynuowane w 1990 roku.

Teraz Prawo i Sprawiedliwość zapowiada wprowadzenie ustawy, która pozwoli odebrać wysokie emerytury funkcjonariuszom komunistycznego aparatu represji. Niestety, obecna III RP zachowuje pełną ciągłość prawną i personalną z PRL i wszystko wskazuje na to, że jeśli nawet taki projekt będzie zrealizowany, to według mnie Trybunał Konstytucyjny może stanąć w obronie emerytowanych funkcjonariuszy SB, tak samo jak stanął w obronie agentów bezpieki.

Piotr Gontarczyk
Historyk i politolog. Od września 2007 r. wicedyrektor Biura Lustracyjnego Instytutu Pamięci Narodowej. Ma 38 lat

autor: Piotr Gontarczyk

KOMENTARZ:

Zaslyszane: NAJWAZNIEJSZE W ZYCIU NIE JEST ZWYCIEZAC , ALE WALCZYC. NAWET W SPRAWACH WYDAJACYCH SIE JUZ NA WSTEPIE ZA PRZEGRANE.

NAIWNY ROMANTYK

Robert Majka , polityk , Przemyśl , 1 Lutego 2008r
www.sw.org.pl ,
adres mailowy : robm13@interia.pl ,
tel.+ 48 506084013
tel. + 48 016.6784910


Ostatnio zmieniony przez Robert Majka dnia Nie Lut 03, 2008 9:18 pm, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email
Robert Majka
Weteran Forum


Dołączył: 03 Sty 2007
Posty: 2649

PostWysłany: Nie Lut 03, 2008 7:42 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

SUREREXPRESS z dnia 2-3 lutego 2008r nr 28 (5093)

To nie jest sprawiedliwy kraj
http://www.se.com.pl/se/index.jsp?place=subMenu&news_cat_id=1585&layout=1


Gdy zwykli ludzie ledwie wiążą koniec z końcem, byłym komuchom niczego nie brakuje

Gen. Czesław Kiszczak (83 l.) żyje jak panisko. Dostaje ok. 7 tys. emerytury miesięcznie. Willa byłego szefa MSW na warszawskim Mokotowie jest warta ok. 2 mln zł

FOTO:PIOTR GAJEK

Czas z tym skończyć! Gdy porządni ludzie klepią biedę, bo nie są w stanie utrzymać się ze swoich głodowych emerytur, byli ubecy opływają w luksusy.


Po tym jak opublikowaliśmy "listę hańby", na której figurują osoby związane z komunistycznym aparatem represji i podaliśmy wysokość świadczeń, jakie co miesiąc otrzymują, w naszej redakcji rozdzwoniły się telefony od oburzonych Polaków. - To hańba, dziejowa niesprawiedliwość - komentują, nie przebierając w słowach.

Pewny krok, spokojne spojrzenie, eleganckie ubranie. Głowa wolna od zmartwień, czy uda się przeżyć do końca miesiąca. To generał Czesław Kiszczak (83 l.), który mimo poważnych oskarżeń o zbrodnie komunistyczne wiedzie dzisiaj wygodne i dostatnie życie... Takich jak on są setki. Świadczenia peerelowskich dygnitarzy, jakie otrzymują od państwa, wynoszą od 3 do 9 tys. złotych. Przeciętny emeryt dostaje średnio 1200 złotych.

Kiszczaka podpatrzyliśmy w czwartek rano. Spokojnie przechadzał się po targowisku, oglądając dostępne towary i zastanawiając się, co można by było jeszcze kupić.

Nie musi się liczyć z pieniędzmi. Obecnie ten oskarżany o wprowadzenie stanu wojennego i pacyfikację kopalni "Wujek" generał otrzymuje co miesiąc ponad 7700 zł emerytury.

- Nie może tak być, że kat ma się lepiej niż jego ofiara - nie owija w bawełnę Agata Michałek-Budzicz (42 l.), była działaczka KPN, wielokrotnie szykanowana i pobita przez esbeków. - Ludzie katowani, torturowani teraz żyją w biedzie, a ich oprawcy opływają w luksusy i mają wysokie emerytury. To naprawdę upokarzające. Najwyższa pora zabrać im te rażąco wysokie dochody - mówi.

Anna Zogała (67 l.), emerytka z Katowic, mieszka w komunalnym mieszkaniu w starym, rozsypującym się familoku w Katowichach. - Mam 500 złotych emerytury, Co można za to kupić? Jak słyszę, że byli ubecy dostają po kilka tysięcy, to krew się we mnie gotuje - mówi. - Niech ci u góry zrobią z tym porządek, bo ludzie się za nich wezmą.

Być może już niedługo byli funkcjonariusze aparatu represji stracą swoje wielotysięczne przywileje. Do Sejmu wpłynął właśnie projekt ustaw, które mają je zlikwidować. Liczymy, że po 19 latach sprawiedliwości stanie się zadość!

autor: Mirosław Koźmin, Marcin Koper, Krzysztof Dec

KOMENTARZ:

Apel jest sluszny, ale trudno z czystym sumieniem w kontekście faktów przedstawionych w Superexpressie(powyżej) zgodzić się z tekstem mówiącym o : http://swkatowice.mojeforum.net/viewtopic.php?t=3381 Cyt: 1. " Błażej Wyszkowski bardzo wiele zrobił dla Gdańska by było ono demokratycznym miastem w wolnej Polsce. Był jednym z tych, którzy rozpoczynali ciężką i długą drogę ku wolności i demokracji."

Cyt: 2. " Walczył godnie dla nas. Jest przykładem dla wszystkich żyjących dziś w wolnej Polsce , że poświęcenie dla innych, przyjaźń, bezinteresowna walka w słusznej sprawie miała sens.


Cytatów użylem wlaśnie tutaj, bo aż jaskrawo widać, że daleko jeszcze do takiej rzeczywistości, którą z czystym sumieniem można nazwać wolna Polska. Jak można uważać,że dzisiejsza Polska jest krajem wolnym, gdy patrzymy na fakty przedstawione ( powyżej) , jak żyje gen. policji politycznej PRL, oraz jego podwladni. Jeśli tak, i dla niektórych z Państwa dzisiejsza rzeczywistość w Polsce odpowiada , takim właśnie przymiotom wolnego państwa polskiego( fakty patrz wyżej). To zupelnie różnimy się w ocenie rzeczywistości. Ja pozostanę świadomie , przy swoim zdaniu ,które opieram na ocenie realiów , jakie doświadczam nie sam. Przez trzynaście lat ( 1982-1995) nie moglem podjąć stałej pracy, gdy pójdę na emeryturę nikt mi tych brakujących lat pracy nie przywróci, takie są fakty, taka jest rzeczywistość. Znam ludzi, którzy żyją jeszcze gorzej, a budowniczy PRL-u żyją ( patrz wyżej !). I ten kraj zwany UBekistanem , można nazwać z czystym sumieniem , to jest wolna Polska? Rolling Eyes Udawanie ,że jest inaczej, to na początku akceptacja rzeczywistości w UBekistanie i okłamywanie siebie,że jest inaczej niż widać( na załaczonym obrazku), później okłamywanie innych. To błędne koło. Nie umiem z czystym sumieniem zaakceptować takiej oceny, i sam bynajmniej siebie w ocenie rzeczywistości oszukiwać nie będę. Nie potrafie mydlić sobie oczu, za bardzo piecze.

Zaslyszane: NAJWAZNIEJSZE W ZYCIU NIE JEST ZWYCIEZAC , ALE WALCZYC. NAWET W SPRAWACH WYDAJACYCH SIE JUZ NA WSTEPIE ZA PRZEGRANE.

NAIWNY ROMANTYK

Robert Majka , polityk , Przemyśl , 3 Lutego 2008r
www.sw.org.pl ,
adres mailowy : robm13@interia.pl ,
tel.+ 48 506084013
tel. + 48 016.6784910
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email
Robert Majka
Weteran Forum


Dołączył: 03 Sty 2007
Posty: 2649

PostWysłany: Pon Lut 04, 2008 6:45 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Napisalem w dniu 3 lutego br,krótki list do TVP do red.Pospieszalskiego autora programu " Warto Rozmawiać " , dziś otrzymalem odpowiedź, przedstawiam ją Państwu wraz z moim wcześniejszym listem.

Witam,
Dziękuję za list. Występował u nas Andrzej Gwiazda, Krzysztof Wyszkowski
także Anna Walentynowicz w reportażu o zagubionych ideałach Sierpnia. Czy
istnieje embargo na wypowiedzi Andrzeja Gwiazdy i Walentynowicz? Myślę,
że
nie - np. Andrzej Gwiazda ma stały, cotygodniowy felieton w 'Gazecie
Polskiej". Czy ktoś pana Gwiazdę cenzuruje, nie dopuszcza do publicznego
głosu? Jeśli pan słyszał takie przypadki to proszę o informacje.

Pozdrawiam

Jarosław Wróblewski

-----Original Message-----
From: skrzynka@tvp.pl [mailto:skrzynka@tvp.pl]
Sent: Sunday, February 03, 2008 1:10 PM
Subject: Warto rozmawiać - propozycja tematu

skrzynka@tvp.pl

Dzien dobry.
Redaktorze otrzymales maila od: 'robm13@interia.pl'
do redakcji: 'wartorozmawiac'
Temat: 'Wolność slowa w UBekistanie '
Treść listu.....
--------------------------------------------
Wolność slowa w UBekistanie, interesuje mnie kiedy w programie " Warto
Rozmawiać " zostanie poruszony temat,przestrzegania pkt. 3 porozumień
sierpniowych z 1980r, mówiący o wolności slowa.Elementarnym dowodem na
brak
wolności slowa jest embargo na wypowiedzi w mediach dla mgr inż. Andrzeja
Gwiazdy i Anny Walentynowicz.
Czekam na potwierdzenie przyjecia mojej propozycji.

Robert Majka,polityk, Przemyśl,tel.+48 506084013, mail:
robm13@interia.pl,
www.sw.org.pl, Solidarność Walcząca ,
--------------------------------------------
Ta wiadomość pochodzi z formularza stron internetowych TVP SA, kontakt
redaktor@waw.tvp.pl
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email
Robert Majka
Weteran Forum


Dołączył: 03 Sty 2007
Posty: 2649

PostWysłany: Pon Lut 04, 2008 8:13 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Historia manipulacji :

Polityka. Pomocnik historyczny. Nr 2(7) - nr 23 (2607) z dnia 09-06-2007; s. 3 http://www.polityka.pl/archive/do/registry/secure/showArticle?id=3355296

Obywatelski gabinet cieni
Przymiarka do wolnej Rzeczpospolitej
Lista członków Komitetu Obywatelskiego jest jak Almanach Gotajski współczesnej Polski. Figurują na niej późniejsi prezydenci i premierzy, ministrowie i ambasadorowie, posłowie i senatorowie, słowem elita polityczna Rzeczpospolitej. Ale gdy Komitet zakładano, niepodległe państwo było dopiero w sferze marzeń.

Jan Skórzyński

http://www.polityka.pl/archive/do/registry/secure/showArticle?id=3355296

Komitet Obywatelski przy Przewodniczącym NSZZ Solidarność – taka była oficjalna, nieco przydługa, nazwa – formalnie ukonstytuował się w grudniu 1988 r. Ale jego narodziny trzeba datować na 31 maja 1987 r. Tego dnia w kościele pw. Dzieciątka Jezus na warszawskim Żoliborzu, na zaproszenie Lecha Wałęsy, po raz pierwszy zgromadzili się opozycyjni intelektualiści i działacze Solidarności.

„Polacy, jak każdy naród świata, mają prawo do niepodległości” – napisali w oświadczeniu wydanym z okazji zbliżającej się pielgrzymki papieża. „Żadnego z problemów polskich nie da się rozwiązać bez zapewnienia Polsce niezbędnej suwerenności państwowej – stwierdzali. – Wyprowadzenie kraju z dramatycznej sytuacji wymaga, aby Polacy byli gospodarzami swojej własnej ojczyzny”.

Te słowa przekraczały granicę dotychczasowych postulatów Solidarności.


Działający w podziemiu od 13 grudnia 1981 r. związek walczył z władzą o prawo do istnienia, ale na swoje sztandary nie wpisywał haseł obalenia komunizmu. Gotów był do rozmów z PZPR i zawarcia nowego porozumienia, pod warunkiem zachowania niezależności. Uparcie ponawiane oferty dialogu trafiały jednak w próżnię. Rząd Wojciecha Jaruzelskiego nie szukał kompromisu z Solidarnością. Uważał, że reformy gospodarcze przywrócą mu zaufanie społeczne, a przeprowadzona w 1986 r. amnestia i uwolnienie więźniów politycznych rozwiąże problem opozycji.

O tym, że do Solidarności nie ma powrotu, zapewniał rzecznik rządu Jerzy Urban: „Wielką naiwnością jest mniemanie, że jeszcze raz Polacy pójdą tą samą drogą. To się nie zdarzy ani w bliskiej, ani w dalekiej przyszłości”.

W kraju trwał polityczny pat; władze nie chciały uznać zdelegalizowanego związku, ale nie potrafiły zdusić oporu Solidarności. Zrezygnowały już zresztą z najostrzejszych represji, nie chcąc powrotu do procesów politycznych, co przekreśliłoby normalizację stosunków z Zachodem. „Działalność antypaństwowa” nadal była narażona na kary grzywny lub krótkotrwałego aresztu, ale opozycja nie zamierzała dać się zepchnąć do konspiracji i coraz więcej poczynań podejmowała jawnie. Ponieważ władze nie odpowiadały na żadne ugodowe propozycje, zdecydowano się zaostrzyć ton. Manifestacją tej postawy było wspomniane na wstępie oświadczenie z maja 1987 r.

Hasła niepodległości, a także demokracji, wolności słowa, swobody zrzeszania się, niezależności sądów i indywidualnej przedsiębiorczości wysuwało grono ludzi uczestniczących w rozmaitych działaniach podziemnego związku, ale go formalnie nie reprezentujących. Oświadczenie tzw. sześćdziesiątki (dokument podpisały 63 osoby) było czymś więcej niż tylko kolejną manifestacją sprzeciwu – na porządku dnia stawiało najważniejsze cele ogólnonarodowe. Było w tym bliskie Listowi 59 z 1975 r., fundamentalnemu dokumentowi opozycji demokratycznej. Pod obydwoma tekstami figurują podpisy Jacka Kuronia, Jana Józefa Lipskiego, Adama Michnika, Haliny Mikołajskiej, Jana Olszewskiego i Jana Józefa Szczepańskiego.

Solidarność zostanie zmarginalizowana i utraci zwolenników, ale rachuby te oJednak ważniejszy od tej ciągłości był fakt, że w latach osiemdziesiątych do opozycji dołączyło wiele nowych osób unikających wcześniej politycznych zaangażowań, takich jak Janusz Beksiak, Andrzej Łapicki, Ryszard Kapuściński, Witold Lutosławski, Henryk Samsonowicz, ks. Józef Tischner czy Tadeusz Zieliński. Władze komunistyczne liczyły na to, że zepchnięta do podziemia kazały się płonne, zwłaszcza w przypadku warszawsko-krakowskiej inteligencji. Grono zebrane przez Lecha Wałęsę w parafii Dzieciątka Jezus tworzyło niekłamaną elitę intelektualną i kulturalną kraju, której komisarzom stanu wojennego nie udało się – mówiąc ich językiem – ani zweryfikować, ani znormalizować. Fakt, że ta elita uznała sprawę niezależnego związku za własną, poważnie przyczynił się do zwycięstwa opozycji w 1989 r.

Upadek komunizmu w Polsce nie był bowiem, o czym łatwo się dziś zapomina, tylko wynikiem okoliczności zewnętrznych oraz wad wrodzonych systemu. Był także efektem wytrwałego społecznego oporu i polityki Solidarności, która nie poddała się przemocy stanu wojennego, ale też nigdy nie przekreśliła możliwości kompromisu z władzą. Historii poszukiwania tego kompromisu możemy się przyjrzeć z bliska dzięki zapisom kluczowych spotkań środowiska Komitetu Obywatelskiego.


Pierwsze z posiedzeń odbyło się 7 listopada 1987 r. W życiu oficjalnym toczyła się wówczas niemrawa dyskusja o tzw. II etapie reform, który miał być zatwierdzony w zaplanowanym na koniec miesiąca referendum. W życiu nielegalnym podjęto kwestię bardziej fundamentalną: czy realny socjalizm jest reformowalny?

W surowej scenerii znajdującego się w budowie kościoła Miłosierdzia Bożego przy ul. Żytniej zebrało się sześćdziesiąt osób. Byli wśród nich m.in. opozycyjni pisarze i publicyści – Jacek Bocheński, Stefan Bratkowski, Julia Hartwig, Artur Międzyrzecki, Krzysztof Kozłowski; aktorzy: Andrzej Łapicki, Maja Komorowska, Andrzej Szczepkowski; działacze katoliccy: Ryszard Reiff, Adam Stanowski, Andrzej Wielowieyski, Jerzy Turowicz; księża: Jacek Salij, Józef Tischner; naukowcy i intelektualiści: Paweł Czartoryski, Jerzy Kłoczowski, Marcin Król, Jerzy Regulski, Jan Strzelecki, Klemens Szaniawski. Była też polityczna czołówka Solidarności: Zbigniew Bujak, Władysław Frasyniuk, Bronisław Geremek, Jacek Kuroń, Bogdan Lis, Adam Michnik, Janusz Onyszkiewicz.

Było to grono niejednorodne. Niektórzy dopiero niedawno opuścili więzienia, inni funkcjonowali w normalnym życiu artystycznym i akademickim. Twarda, nieomal zawodowa opozycja sąsiadowała w tym gronie z postawą umiarkowaną, obok dawnych członków KOR było w nim wiele osób należących kiedyś do PZPR, obok działaczy podziemia – ludzie z legalnych stowarzyszeń, jak Kluby Inteligencji Katolickiej. Połączyła ich niezgoda na politykę stanu wojennego i przywiązanie do Solidarności jako ruchu politycznej i narodowej emancypacji.

Zgromadzonych w kościele przy Żytniej Lech Wałęsa prosił o odpowiedź na pytanie: czy w ustrojowych warunkach PRL możliwy jest bardziej demokratyczny model sprawowania władzy?

Wbrew pozorom, postawienie tej kwestii nie świadczyło o zbliżeniu między władzą a Solidarnością. Opozycja nie wierzyła w rządowe hasła demokratyzacji. Nieufnie spoglądała też na reformatorskie zapowiedzi Gorbaczowa. Szansę na zmiany dostrzegała w coraz wyraźniejszej słabości systemu, którą należało wykorzystać. „Przeżyliśmy już niejedną zmianę w polityce PRL: raz liberalizowano się, potem znów dokręcano śrubę, coś nam dawali, a potem odbierali – mówił Lech Wałęsa. – Teraz musi być inaczej: tyle będziemy mieli wolności i demokracji, ile potrafimy sobie wziąć, twardo utrzymać i obronić”.

Najważniejsze było to, że kryzys komunizmu nie dotyczył tylko PRL, od dawna chorego człowieka sowieckiej części Europy, ale ogarnął także moskiewską centralę i cały obóz. Wnikliwą analizę trwałej niewydolności systemu przedstawił Kazimierz Dziewanowski. Nigdy dotąd komuniści nie przyznawali tak jasno, że system, który stworzyli, nie spełnił ich nadziei i nie będzie w stanie funkcjonować bez poważnych zmian. Zaczynają więc rezygnować ze swych ideologicznych kanonów – mówił znakomity publicysta i znawca spraw międzynarodowych, w przyszłości ambasador Polski w Waszyngtonie. Zmiany będą następować, bo są nieuniknione, czy władze tego chcą, czy nie. System jest reformowalny, bo może się zmieniać pod presją i przybierać rozmaite, bardziej lub mniej nieprzyjazne ludziom, ramy. Opozycji Dziewanowski zalecał więc pragmatyzm. „Powinniśmy nie rezygnować z tego co ważne, ale też nie psuć niepotrzebnie możliwości, które mogą się ujawnić”.

Zwolennikiem politycznego aktywizmu i wykorzystywania nawet niewielkich szans na niezależną działalność był również Jacek Kuroń. W sytuacji „trzęsienia ziemi” w skali całego obozu komunistycznego nie powinno zabraknąć polskiego ruchu reform – twierdził. Nawet jeśli propozycje rządowe wydają się zupełnie niewystarczające. Nie chodzi o to, aby się skojarzyć z „czerwonym”, aby do niego przystąpić, tym bardziej – aby mu się podporządkować, ale o to, by dalej walczyć z totalitaryzmem, tylko innymi metodami. Musi to być taka walka, w której widzi się miejsce dla przeciwnika nie w więzieniu, ale w parlamencie – przekonywał człowiek, którego ekipa generała Jaruzelskiego plasowała na szczycie listy wrogów publicznych.

Te słowa Kuronia, przewidującego sejmową koabitację na półtora roku przed Okrągłym Stołem, pokazują, kto był lepiej przygotowany do zakończenia „wojny polsko-jaruzelskiej”. Podczas gdy generał i jego podwładni próbowali zreformować socjalistyczną gospodarkę, by odzyskać zaufanie społeczne bez przywrócenia Solidarności, opozycja zastanawiała się już nad kształtem przyszłego kompromisu. Zdawano sobie sprawę, że musi on uszanować zarówno aspiracje społeczeństwa, jak interesy władzy, bo inaczej – jak mówił Bronisław Geremek – nie będzie możliwości porozumienia „na drodze układów między jedną a drugą stroną”.

Sformułowana w 1987 r. oferta opozycji brzmiała: uznanie dla ustrojowych podstaw PRL w zamian za relegalizację Solidarności i liberalizację gospodarki. Nie oczekiwano natychmiastowej zmiany systemu ani udziału w sprawowaniu władzy. Demokratyzacja miała objąć życie społeczne – sfera polityki i rządzenia państwem, w tym wojsko, MSW i sprawy zagraniczne, miały pozostać w rękach PZPR. Musiało minąć kilkanaście miesięcy naznaczonych porażką referendum i dwoma wielkimi falami strajków, aby władze komunistyczne podjęły tę propozycję.


Kolejne spotkanie sześćdziesiątki (tym razem w liczbie 119 osób – pierwotny skład więc się podwoił) odbyło się 18 grudnia 1988 r. W tej samej gościnnej parafii Miłosierdzia Bożego, ale w całkowicie zmienionej sytuacji. Było jasne, że odkładane wciąż rozmowy Okrągłego Stołu dojdą do skutku. Zbierające się dotąd sporadycznie grono musiało się ukonstytuować i wyłonić reprezentację opozycji na negocjacje z rządem. A także określić strategię dochodzenia do demokracji. Przedstawił ją Tadeusz Mazowiecki, najbliższy, obok Bronisława Geremka, doradca Lecha Wałęsy.

Jako sprawę naczelną Mazowiecki postawił legalizację Solidarności, która stanowiła więcej niż warunek wstępny rozmów – określała ich sens. Powrót związku na legalną scenę publiczną byłby bowiem przekreśleniem polityki stanu wojennego i gwarancją trwałości porozumienia. Wysuwając ten postulat na czoło, opozycja wyraźnie też dawała władzy do zrozumienia, że nie da się skusić ofertami udziału w życiu politycznym bez Solidarności.

Od państwa partii do państwa narodu i społeczeństwa – taki kierunek oczekiwanych reform nakreślił Mazowiecki. Koniecznymi etapami na tej drodze były: niezawisłość sądownictwa, pluralizm w sferze środków masowego przekazu, wolność stowarzyszeń, przywrócenie samorządu terytorialnego, deetatyzacja gospodarki i swoboda rozwoju prywatnej przedsiębiorczości. W sferze gospodarczej program był niezbyt spójny, gdyż wraz z wprowadzeniem reguł rynkowych domagano się indeksacji wynagrodzeń i oczekiwano pełnego zatrudnienia. W sumie jednak była to jasna wizja przybliżania się do demokracji – ewolucyjnego, ale konsekwentnego.

Reformy realnego socjalizmu miały polegać na drastycznym ograniczeniu jego totalitarnych ambicji do kontrolowania całości życia społecznego. Lech Wałęsa ujmował to jako wprowadzenie pluralizmu w miejsce monopolu. O tym, że w istocie nie istnieje nic takiego jak reformowanie komunizmu, by go zmienić na lepsze, przypomniał podczas grudniowego zebrania Kazimierz Dziewanowski: „Reformowanie komunizmu może polegać tylko na wolniejszym lub spieszniejszym wyrzekaniu się go”. System ten bowiem utracił wszelkie usprawiedliwienie swego dalszego istnienia. To, co obserwujemy, to są nie tyle reformy, co proces rozkładu systemu stalinowskiego komunizmu – zgadzał się Adam Michnik. Nawoływał jednak do kompromisu z obozem rządzącym. O przyszłości trzeba bowiem „myśleć w kategoriach Polski dla wszystkich. Polski, w której będzie także miejsce dla znacznej części obecnego aparatu władzy i administracji – pod warunkiem, że wytworzy się w tym środowisku rodzaj proreformatorskiego jądra”.

Warunki kompromisu precyzował Andrzej Stelmachowski, proponując komunistom polityczny rozejm na czas przezwyciężania kryzysu. W społeczeństwie demokratycznym nie ma miejsca na monopartię, ale w imię interesu ogólnonarodowego na określony okres możemy się wyrzec walki o udział we władzy na trzy lub cztery lata – mówił prezes warszawskiego KIK. Ta oferta miała stać się podstawą okrągłostołowej ugody, w której – przypomnijmy – Solidarność zgodziła się na „niekonfrontacyjne wybory” i na status sejmowej mniejszości aż do następnych, w pełni wolnych, wyborów.

Samoograniczenie, jakie narzuciła sobie opozycja, dało się zauważyć w dyskusji nad propozycją, by powołać komisję do spraw zagranicznych. Byłoby to wkroczenie na teren zarezerwowany w projektach kompromisu dla PZPR, więc pomysł został bez większej dyskusji odrzucony. Taki sam los spotkał postulat zbadania zbrodni stalinizmu w Polsce.

Dla części zebranych w kościele na Żytniej była to polityka nadmiernie ugodowa. „Zaproszenie do rozmów ze stroną rządową to nie jest dla nas awans polityczny, ale przeciwnie – to my przez nasze uczestnictwo umożliwiamy stronie rządowej polityczny awans, dowartościowujemy i uwiarygodniamy ją w oczach krajowej i zagranicznej opinii publicznej” – mówił Stefan Kurowski.


Większość zgromadzonych zaaprobowała jednak strategię proponowaną przez Wałęsę i jego doradców. Porozumienie z komunistami było, według tej optyki, warunkiem niezbędnym podjęcia reform i uniknięcia rewolucyjnych wstrząsów. Powołano komisje tematyczne, które miały przygotować dossier do rozmów Okrągłego Stołu. W istocie było to coś więcej – opozycja tworzyła swój gabinet cieni. Komisją pluralizmu związkowego miał kierować Tadeusz Mazowiecki, reform politycznych – Bronisław Geremek, prawa i wymiaru sprawiedliwości – Adam Strzembosz, wsi i rolnictwa – Andrzej Stelmachowski, mieszkalnictwa – Aleksander Paszyński, nauki i oświaty – Henryk Samsonowicz, ochrony środowiska – Stefan Kozłowski.

Z tego grona wyszli: przyszły premier, czterech ministrów, prezes Sądu Najwyższego i marszałek Senatu. Wiele prominentnych w przyszłości osób zajmowało miejsce w drugim szeregu – sekretarzem komisji związkowej był Lech Kaczyński, a prawniczej jego brat Jarosław. Jednak w grudniu 1988 r. aspiracje były jeszcze ograniczone, co pokazała choćby dyskusja o tym, jak nazwać powoływane do życia ciało. Propozycje organizatorów brzmiały dość skromnie: Obywatelska Rada Opiniodawcza lub Rada Inicjatyw Obywatelskich. Większość głosów zyskała jednak nazwa zaproponowana przez Edmunda Osmańczyka: Komitet Obywatelski.

W ten sposób powstała polityczna reprezentacja głównego nurtu opozycji, która najpierw podjęła negocjacje z władzą przy Okrągłym Stole, a później zorganizowała kampanię wyborczą. Wokół taktyki tej kampanii, a zwłaszcza sposobu doboru kandydatów do parlamentu, zrodził się spór. Kilku członków Komitetu sprzeciwiło się układaniu list wyborczych wyłącznie z ludzi skupionych wokół podziemnej Solidarności i Lecha Wałęsy. Proponowali, by zaprosić na nie wszystkie niezależne środowiska polityczne, które akceptowały ustalenia Okrągłego Stołu. „Obyczaj i kultura polityczna w Polsce w znacznym stopniu zależeć będą od wprowadzanych dziś przez nas reguł postępowania” – przestrzegał Aleksander Hall. Postulat wewnętrznej pluralizacji opozycji poparli, między innymi, Tadeusz Mazowiecki, Jan Olszewski i Jan Maria Rokita. Jednak większość przyjęła argumenty Geremka, Kuronia i Wielowieyskiego i uznała, że najważniejsza jest wyborcza skuteczność – postanowiono pójść do głosowania jednolitą drużyną Wałęsy. W rezultacie Mazowiecki, Hall i Olszewski nie kandydowali do Sejmu.

O to, kto miał wtedy rację, można się spierać do dziś. Koncepcja zwartej reprezentacji Solidarności przyniosła wielkie zwycięstwo w wyborach 4 czerwca 1989 r. i umożliwiła przejęcie władzy. Pozostawiła jednak na marginesie tworzące się już wówczas partie i ugrupowania, także radykalne, takie jak KPN, PPS, Stronnictwo Pracy czy Solidarność Walcząca, co z pewnością zakłóciło rozwój normalnej sceny politycznej w Polsce. I dało początek czarnej legendzie ugody Okrągłego Stołu i całego przełomu 1989 r.


„Nas czeka wielka kłótnia... Ja byłem w Rzymie – jak oni się w demokracji kłócą. Mój Boże!” – mówił przewidująco na kwietniowym zebraniu KO Lech Wałęsa. „I tak to jest. Dlatego też kłóćmy się na programy – a nie na złość”. To wezwanie nie zostało jednak wysłuchane. Ostatni rozdział historii Komitetu Obywatelskiego obfituje w polityczne i personalne spory, w których więcej było chyba złości niż programów.


Powstały w wyniku wyborów Obywatelski Klub Parlamentarny skupił wielu członków Komitetu i stanowił polityczne zaplecze rządu Tadeusza Mazowieckiego, wspierając podjęte przez ten gabinet radykalne reformy gospodarcze. Spory potencjał stanowiły także lokalne komitety obywatelskie powstałe w trakcie kampanii wyborczej.

Wkrótce jednak Komitet, tak jak cały obóz solidarnościowy, podzielił się na stronników Wałęsy i Mazowieckiego. Podjęta przez zwolenników premiera pod koniec 1989 r. próba przekształcenia komitetów w jednolitą siłę polityczną nie powiodła się – storpedował ją Jarosław Kaczyński, główny wówczas doradca Lecha Wałęsy. On też był autorem koncepcji przyspieszenia reform politycznych i radykalnego zerwania z PRL, co było hasłem prezydenckiej kampanii Wałęsy.

Areną konfliktu między przewodniczącym związku a szefem rządu stał się własnie Komitet Obywatelski, w znacznie poszerzonym od czasu wyborów składzie. 24 czerwca 1990 r. na posiedzeniu KO doszło do politycznej awantury między Wałęsą i jego zwolennikami a stronnikami Mazowieckiego: Bujakiem, Geremkiem, Michnikiem i Turowiczem. Po gwałtownej wymianie epitetów i wzajemnych oskarżeń ci ostatni – w sumie 63 osoby – postanowili opuścić Komitet.

Styl rozstania pozostawiał wiele do życzenia, ale było ono, wobec zasadniczych różnic politycznych, nieuchronne. Tak jak nieuchronny był w warunkach demokracji zmierzch znaczenia ruchu obywatelskiego.

Jedność środowiska, które w 1987 r. postawiło sobie za cel odzyskanie niepodległości i wolności, nie przetrwała upadku systemu komunistycznego. Taka była cena sukcesu.

Ale postulat Wałęsy, wygłoszony na posiedzeniu KO w kwietniu 1989 r.: „Dlatego też kłóćmy się na programy – a nie na złość“, pozostaje jak najbardziej aktualny.

Jan Skórzyński

Ważniejsze źródła: „Komitet Obywatelski przy Przewodniczącym NSZZ Solidarność Lechu Wałęsie. Stenogramy posiedzeń 1987–1989”, opr. Małgorzata Strasz, historię KO przedstawił w obszernym wstępie Andrzej Friszke, Stowarzyszenie Archiwum Solidarności i Wydawnictwo Rosner&Wspólnicy, Warszawa 2006; Jan Skórzyński, „Ugoda i rewolucja. Władza i opozycja 1985–1989”, Presspublica, Warszawa 1995; Antoni Dudek, „Reglamentowana rewolucja. Rozkład dyktatury komunistycznej w Polsce“, Wydawnictwo ARCANA, Kraków 2004


Autor jest historykiem, redaktorem naczelnym słownika biograficznego „Opozycja w PRL”. Ostatnio wydał „Od Solidarności do wolności”. Obecnie pracuje w Biurze Edukacji Publicznej IPN, gdzie zajmuje się dziejami opozycji demokratycznej. W latach 2000–2005 był zastępcą redaktora naczelnego „Rzeczpospolitej”.

KOMENTARZ:

Zaslyszane: NAJWAZNIEJSZE W ZYCIU NIE JEST ZWYCIEZAC , ALE WALCZYC. NAWET W SPRAWACH WYDAJACYCH SIE JUZ NA WSTEPIE ZA PRZEGRANE.

NAIWNY ROMANTYK


Robert Majka , polityk , Przemyśl , 4 Lutego 2008r
www.sw.org.pl ,
adres mailowy : robm13@interia.pl ,
tel.+ 48 506084013
tel. + 48 016.6784910
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email
Edward Soltys
Weteran Forum


Dołączył: 05 Mar 2007
Posty: 613

PostWysłany: Pon Lut 04, 2008 10:23 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Ta lista jest niezbitym dowodem na poparcie twierdzenie, ze "Litosc to zbrodnia". Kazde dzialanie redukujace emerytury osobnikow jest dzialaniem chwalebnym.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Robert Majka
Weteran Forum


Dołączył: 03 Sty 2007
Posty: 2649

PostWysłany: Pon Lut 04, 2008 10:48 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Swiatowa mafia i specslużby kremlowskie dyktują ceny energii ( np. gazu ziemnnego , ropyna ... ) na gieldach światowych , a to ma wplyw na gospodarkę również w Polsce.
Proponuje Państwu niezwykle informacje, warto zobaczyć. Wnioski zostawiam Państwu , polecam ciekawy material:


The Billion Dollar Don - Semion Mogilevich - Part 4 http://video.aol.com/video-detail/the-billion-dollar-don-semion-mogilevich-part-4/1948266760

HISTORY CHANNEL: THE RUSSIAN MAFIA 3 OF 3 http://video.aol.com/video-detail/history-channel-the-russian-mafia-3-of-3/159712945

HISTORY CHANNEL: THE RUSSIAN MAFIA 2 OF 3 http://video.aol.com/video-detail/history-channel-the-russian-mafia-2-of-3/2381068355


Rosyjska mafia , polski rząd i gaz
Emisja: 4 lutego 2008 r.


Zobacz caly reportaż : http://superwizjer.onet.pl/1466996,1,archiwum.html

Autor : Przemysław Wojciechowski , Witold Gadowski
Zdjęcia : Dariusz Szymura , Piotr Wacowski , Bartosz Cichoński
Montaż : Maciej Karczewski
Czy płacąc rachunki za gaz, płaciliśmy rosyjskiej mafii? Czy polski rząd i służby specjalne, odpowiedzialne za bezpieczeństwo energetyczne naszego kraju, wiedziały o tym, kto naprawdę dostarcza nam gaz? Czy prawdą są informacje o olbrzymich łapówkach dla polityków i urzędników, decydujących o tym, od kogo kupujemy gaz?

24 stycznia komandosi z rosyjskiego MSW zatrzymali w Moskwie Siergieja Mogilewicza, jednego z najbardziej wpływowych pośredników w handlu gazem na terenie byłego ZSRR i Europy Środkowej. Mogilewicz był poszukiwany m.in. przez FBI za oszustwa na skalę setek milionów dolarów. To "ojciec chrzestny" mafii rosyjskiej w Europie Środkowej.
1 2 3

KOMENTARZ:

Zaslyszane: NAJWAZNIEJSZE W ZYCIU NIE JEST ZWYCIEZAC , ALE WALCZYC. NAWET W SPRAWACH WYDAJACYCH SIE JUZ NA WSTEPIE ZA PRZEGRANE.

NAIWNY ROMANTYK


Robert Majka , polityk , Przemyśl , 4 Lutego 2008r
www.sw.org.pl ,
adres mailowy : robm13@interia.pl ,
tel.+ 48 506084013
tel. + 48 016.6784910
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email
Robert Majka
Weteran Forum


Dołączył: 03 Sty 2007
Posty: 2649

PostWysłany: Sro Lut 06, 2008 8:19 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Czy ktoś jeszcze pamięta tych wyjątkowych ludzi, którzy w proteście przeciw sowieckiemu zmiewoleniu poświecili swoje życie;

1/ Ryszard Siwiec z Przemyśla,8 IX 1968 podczas ogólnopolskich dożynek na Stadionie Dziesięciolecia w Warszawie w obecności Władysława Gomułki, oblewa się rozpuszczalnikiem i podpala. Był to protest przeciwko interwencji Wojska Polskiego w Czechosłowacji oraz łamaniu praworządności i wolności w Polsce[42]. Uroczystość nie zostaje przerwana, a sprawa nie dociera do wiadomości publicznej. Ryszard Siwiec zmarł cztery dni później w szpitalu. - http://www.karta.org.pl/68paging.asp?strona=5 , http://www.filmpolski.pl/fp/index.php/424969

http://www.prezydent.pl/x.node?id=1011848&eventId=6527356

2006-09-12

List Prezydenta RP do Marii Siwiec


Lech Kaczyński, prezydent RP

12 września 2006 r. Prezydent Rzeczypospolitej Polskiej Lech Kaczyński wystosował list do Marii Siwiec, wdowy po zmarłym tragicznie Ryszardzie Siwcu.

Przekazujemy treść listu:

„Wielce Szanowna Pani,

w 38. rocznicę tragicznej śmierci Pani męża Ryszarda Siwca proszę przyjąć wyrazy mojej pamięci o Nim i słowa najwyższego uznania.

Z wielkim szacunkiem pochylam dzisiaj głowę przed Człowiekiem, który w czasach komunistycznego zniewolenia swoim poświęceniem i postawą dał najwyższy dowód patriotyzmu i umiłowania Ojczyzny.

Czyn Ryszarda Siwca był wstrząsającym protestem przeciwko agresji państw Układu Warszawskiego na Czechosłowację w 1968 roku i udziałowi w niej polskich żołnierzy, protestem przeciwko łamaniu praworządności i wolności w Polsce.

To świadectwo dane przez Niego, Żołnierza Armii Krajowej, który ponad wszystko ukochał wolność, na trwałe wpisuje się w najnowszą historię Polski. To także dzięki ofierze życia Ryszarda Siwca możemy cieszyć się dzisiaj niepodległą i suwerenną Rzeczypospolitą.

Pani Małżonek nie doczekał wolnej Polski. Ale pamięć o Nim jest wciąż żywa w naszych sercach. Dla kolejnych pokoleń Polaków Ryszard Siwiec pozostaje symbolem wierności najcenniejszym ideałom.

Proszę Panią o przyjęcie wyrazów najwyższego szacunku.”

* * *

Ryszard Siwiec (1909-1968), w czasie wojny żołnierz Armii Krajowej, z wykształcenia filozof, po wojnie odmówił pracy w szkolnictwie, nie chcąc uczestniczyć w komunistycznej indoktrynacji młodzieży. Podjął pracę jako księgowy, dorabiając hodowlą kur i uprawą ogrodu.
Protestując przeciwko inwazji wojsk Układu Warszawskiego na Czechosłowację dokonał 8 września 1968 r. samospalenia w czasie ogólnokrajowych dożynek na Stadionie Dziesięciolecia w Warszawie w obecności szefów PZPR, dyplomatów i 100 000 widzów. 12 września 1968 r. zmarł w wyniku odniesionych obrażeń.
Przez lata na prywatnej maszynie pisał i powielał ulotki podpisując je Jan Polak. Nagonka Marca 1968 oraz agresja na Czechosłowację z udziałem wojsk polskich przekonała go, że należy wstrząsnąć sumieniem rodaków.
Zanim oblał się rozpuszczalnikiem, rozrzucił w tłum ulotki z protestacyjnym apelem. Płonąc, krzyczał "Protestuję!" i nie pozwalał gasić płomieni. Zmarł po 4 dniach w szpitalu w wyniku odniesionych oparzeń (ponad 85% powierzchni ciała).

2/ Jan Palach (* 1948 Všetaty; Praga, Plac Waclawa - 16.1.1969, + 19.1.)

3/ Jan Zajíc (* 1951 Vítkov; Praga, Plac Waclawa - + 22.1969)

4/ Romas Kalanta (Kaunas - Kowno, Przed Teatrem Muzycznym - +14.5.1972)

KOMENTARZ:

Jestem dumny,że urodzilem się i mieszkam w Przemyślu, a to zobowiązuje, abym nadal walczyl o wolną Polskę, o taki ksztalt Rzeczypospolitej, o której marzyl i za którą oddal życie Ryszard Siwiec.
Siwiec nie oddal życia , aby wszelkiej "maści" UBecy i konfidenci żyli dziś w luksusach (patrz wyżej) , a żwykly czlowiek klepal biedę.To nie jest wolna Polska.Niechaj ten mój komentarz ,bedzie rodzajem sprzeciwu wobec rzeczywistości w której przylo nam jeszcze żyć, doświadczać UBekistanu.

Zaslyszane: NAJWAZNIEJSZE W ZYCIU NIE JEST ZWYCIEZAC , ALE WALCZYC. NAWET W SPRAWACH WYDAJACYCH SIE JUZ NA WSTEPIE ZA PRZEGRANE.

NAIWNY ROMANTYK

Robert Majka , polityk , Przemyśl , 6 Lutego 2008r
www.sw.org.pl ,
adres mailowy : robm13@interia.pl ,
tel.+ 48 506084013
tel. + 48 016.6784910
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email
Paweł Korobczak
Moderator


Dołączył: 23 Lip 2007
Posty: 354

PostWysłany: Sro Lut 06, 2008 9:59 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Na Placu Wacława w Pradze jest bardzo ładny pomnik - skromny, wkomponowany w otoczenie - upamiętniający Palacha. Znajduje się przy muzeum narodowym. Czy Ryszard Siwiec również doczekał się jakiejś pamiątki?
_________________
"Ta jedna pociecha w ha?bie prze?ycia ojczyzny, ?e bogom nale?y si? pos?usze?stwo." Kasper Siemek XVII wiek
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Robert Majka
Weteran Forum


Dołączył: 03 Sty 2007
Posty: 2649

PostWysłany: Sro Lut 06, 2008 10:14 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Zakazane piosenki http://www.dolinaradosci.pl/ppp/04.htm

Dlaczego "Solidarność" zrezygnowała z patronowania Przeglądowi Piosenki Prawdziwej

Dwadzieścia lat temu, kiedy piosenka prawdziwa była za-kazana, odbył się w hali Olivii w Gdańsku Pierwszy Przegląd Piosen-ki Prawdziwej "Zakazane Piosenki". Odbył się pod patronatem świeżo wówczas rozkwitłej "Solidarności", bo wtedy tylko tak mógł się odbyć. To tam przed wielo-tysięczną publicznością trochę prawdy wykrzyczeli tacy artyści, jak Jacek Kacz-marski, Przemysław Gintrowski, Mieczy-sław Cholewa, Jacek Zwoźniak, Tadeusz Sikora, Leszek Wójtowicz, Jan Tadeusz Stanistawski, Stanisław Klawe, Marcin Wolski, Andrzej Zaorski, Andrzej Gar-czarek, Jacek Fedorowicz czy pomysło-dawca imprezy - Maciej Zembaty. Dziś, w wolnym kraju, wydawałoby się, że nikt już nikomu nie zakazuje śpiewać swojej prawdy. A jednak, reaktywując przegląd po 20 latach, organizatorzy opatrzyli jego nazwę znakiem zapytania. Mieli widać wątpliwości. l słusznie, bo pod znakiem zapytania stanął w pewnym momencie cały przegląd. A było tak.

"Silne akcenty antypapieskie"

W przeddzień koncertu "Dziennik Bał-tycki" opublikował poświęconą przeglą-dowi wkładkę, w której między innymi zamieszczono kilka tekstów. Niektóre z nich, zwłaszcza autorstwa Macieja Zem-batego, do tego stopnia nie spodobały się Komisji Krajowej i Zarządowi Regionu Gdańskiego "Solidarności", że związek postanowił zrezygnować z patronowania imprezie. Teksty zostały określone jako "obsceniczne i grafomańskie", a w jed-nym z nich doszukano się dodatkowo "silnych akcentów antypapieskich". Nic powinno się wprawdzie wyrywać frag-mentów wierszy z kontekstu, ale chodzi o to, że wśród długiej listy tych, którym z różnych powodów bohater piosenki (nie mylić z autorem!) nie wierzy, znalazł się także papież, bo "zbyt surowy jest, na sta-rość zapomina, że człowiek kocha grzech". Sprzeciw komisji zakładowych wzbudził również tekst Jacka Kaczmar-skiego "Dwadzieścia lat później", niby to o Dumasowskich muszkieterach, którzy obrósłszy w tłuszcz, dyskontują niegdy-siejszą walkę o piękne ideały do nabija-nia prywatnej kabzy. Uderz w stół, noży-ce się odezwą. Co prawda, związek nie wycofał się z przyznanej dotacji i pomógł organizacyj-nie, ale na wieść o tym, że zrezygnował z patronatu, wycofało się paru sponsorów, z ministrem kultury na czele. W tej sytua-cji pozostała jedynie ta pisana przez małe "s" solidarność artystów, którzy dowie-dziawszy się, że honoraria będą wielo-krotnie niższe, postanowili jednak za-grać. I tak przegląd, chyba wbrew rachu-bom niektórych, nie został odwołany. Ty-le że jest jakiś ponury symbol w tym, że "Solidarność", bez której mecenatu nie mógłby się 20 lat temu odbyć pierwszy przegląd zakazanych piosenek z pełną swobodą wypowiedzi i która wolność sło-wa miała w swoich sierpniowych postulatach, dziś przeciwko owej swobodzie protestuje, wycofując patronat.

Apetyt na prawdę

Tyle o piosenkach zakazanych. A co z prawdziwymi? Te pojęcia, przed 20 laty tożsame, dziś się rozdzieliły i poszły własnymi drogami. Próba przecięcia dwóch dróg spowodowała lekki chaos, jak to na skrzyżowaniu. Bo niewątpliwie prawdzi-wa jest piosenka "Dziwny jest ten świat", a także utwory w wykonaniu Anny Sza-łapak czy Mariana Opani, ale po takim przeglądzie można się jednak było spo-dziewać nowych, ostro krytycznych, ak-tualnych tekstów z gatunku satyry poli-tycznej czy społecznej.

Tego jednak publiczność nie dostała. Mimo sugestii RAP (Rady Artystycznej Przeglądu) nowe teksty przedstawili jedy-nie Elżbieta Jodłowska, Marek Majewski, Tadeusz Sikora, Andrzej Garczarek i Ma-ciej Zembaty. Dorzućmy do tego jeszcze Marcina Różyckiego ze świetną piosenką o człowieku przed telewizorem, nieprze-jednanego barda prawicy Leszka Czaj-kowskiego, legendarnego Mieczysława Cholewę, Jacka Kleyffa, Leszka Wójtowi-cza, Jacka Kaczmarskiego i Tomasza 0l-szewskiego, i to właściwie wszystko, co o dzisiejszej Polsce miał do powiedzenia przegląd. Wychodzi mniej więcej jedna trzecia składu i czasu. Czy to nie jest jakaś prawda o kondycji piosenki prawdziwej?

A kondycja artystów? "Co się stało z naszą klasą?" - pytał kiedyś w piosence Jacek Kaczmarski. No właśnie. Co ze starą gwardią z pierwszego przeglądu? Sam Jacek mieszka w Australii i z wielkiego dystansu obserwuje nasze sprawy i oka-zuje się, że odległość nie przesłania mu spojrzenia. Jacek Zwoźniak nie żyje, Mie-tek Cholewa jest gazownikiem, Tadek Si-kora ma firmę robiącą sandwicze, Jacek Kleyff poszedł w niszę muzyki tranowej, Maciek Zembaty odzyskuje formę, Sta-nistaw Klawe pracuje w radiu (nie przy-jechał), Przemek Gintrowski śpiewa i komponuje (nie przyjechal), Marcin Wolski (nie przyjechał) pisze, podobnie jak Andrzej Zaorski, Andrzej Garczarek, Leszek Wójtowicz, Jan Tadeusz Stani-sławski (przyjechał, ale wyjechał) czy Ja-cek Fedorowicz (nie przyjechał). Niewielu młodych dołączyło do klasy.

Rock w zastępstwie

Do przeglądu dołączono za to kapele, nazwij my to, rockowe. Od lat już słyszę, iż muzyka rockowa jest "głosem pokolenia", domyślam się więc, że prawdopodobnie jej teksty zawierają jakieś treści. Zresztą, teksty owe czytając (na przykład Tomasza Lipińskiego z Tiltu), można te treści nawet znaleźć. Niestety, zmowa akustyków i muzyków sprawia, że jedy-nym zauważalnym środkiem wyrazu jest ilość decybeli, które werbalny przekaz głosu pokolenia zagłuszają na amen. W latach osiemdziesiątych grupie Tilt cen-zura zdejmowała jakieś teksty, mają więc prawo do kombatanctwa. Co jednak za-wierał inkryminowany tekst, nie sposób było usłyszeć, ale na pewno byt to głośny głos pokolenia. Tak głośny, że jak przy wszystkich zresztą produkcjach rocko-wych część widowni zaraz wstawała, tyle że nie po to, by skakać przed sceną i ma-chać odzieżą, ale by wyjść z amfiteatru.
Za to ci, którzy zostali do końca, urzą-dzili wykonawcom w finale owację na sto-jąco. l to dobrze. Dowodzi ona, że istnie-je jeszcze publiczność, która przyjdzie na piosenkę literacką nawet do Opery Leś-nej. W dodatku na taką dawkę, której ten amfiteatr chyba jeszcze nigdy nie przeżył. I dlatego Przegląd Piosenki Prawdziwej "Zakazane piosenki" będzie kontynu-owany. Z "Solidarnością" czy też tylko (a może aż?) z solidarnością. Byle tylko pio-senki były prawdziwe, z zakazami sobie poradzimy.

Marek Majewski
WPROST

ps.

1. http://www.dolinaradosci.pl/ppp/09c.htm

2. http://www.dolinaradosci.pl/ppp/07.htm

II Przegląd Piosenki Prawdziwej. Prawo do własnych poglądów



Rozmowa z przewodniczącym Zarządu Regionu Gdańskiego NSZZ "Solidarność" JANUSZEM ŚNIADKIEM



- Skąd się wziął pomysł zorganizowania II Przeglądu Piosenki Prawdziwej?

- W tym roku mija 20 lat od I Przeglądu Piosenki Prawdziwej. Nawiązanie do imprezy, która stanowiła ważną kartą w historii "Solidarności", jest czymś naturalnym. Chcieliśmy również, aby koncerty, które tradycyjnie odbywają się 31 sierpnia, miały wyż-szy poziom niż do tej pory. Fakt, że pojawiło się grono osób, które 20 lat temu organizowało koncert piosenki zakazanej, dobrze wróżył tegorocznemu koncertowi. To były okoliczności przemawiające za tym, aby zorganizować II Przegląd Piosenki Prawdziwej. Jedyną trudność stanowiły kwestie finansowe. Sytuację mocno skomplikowała lipcowa powódź, po której Związek przekazał wiele pieniędzy na pomoc powodzianom, jednak pomimo to zdecydowaliśmy się wesprzeć finansowo festiwal, a także pozyskać sponsorów.

- Czy w umowie między organizatorami festiwalu a "Solidarnością" znalazły się jakieś uzgodnienia co do treści utworów, które miały być wykonywane w czasie koncertu?

- To były najdelikatniejsze kwestie przy organizowaniu II Przeglądu Piosenki Prawdziwej. 20 lat temu główną ideą festiwalu zakazanych piosenek była walka o prawdę i walka z cenzurą. Nie mieściło nam się w głowie, abyśmy teraz zapisywali jakieś ograniczenia dla artystów.

- Nie było nawet żadnych uzgodnień, choćby ustnych?

- Była pewna niepisana umowa, że my gwarantujemy artystom swobodę, z drugiej strony organizatorzy zapewnili nas, że nie pojawią się teksty, które mogłyby obrazić uczucia osób słuchających koncertu. Pewną gwarancją wysokiego poziomu imprezy były osoby, które weszły w skład rady programowo-artystycznej.

- "Solidarność" przyjęła patronat i przekazała pieniądze, z drugiej strony ludzie organizujący festiwal dawali, przynajmniej tak się wydawało, gwarancje wysokiego poziomu. Dlaczego więc Związek wycofał się z patronatu w dniu imprezy?

- Bezpośrednim powodem decyzji było opublikowanie w prasie wybrzeżowej kilku tekstów piosenek. Wybór był bardzo niereprezentatywny, wybrano kilka tekstów najbardziej kontrowersyjnych. Reakcje, jakie do nas dotarły od członków Związku, spowodowały, że podjęliśmy decyzję o wycofaniu się z patronowania koncertowi. Muszę przypomnieć, że występowaliśmy jako gospodarz i mieliśmy święty obowiązek dopilnować, aby żaden z zaproszonych gości nie poczuł się dotknięty lub urażony w czasie koncertu.

- Całej imprezie towarzyszyła specyficzna atmosfera w mediach. Wszystko zaczęło się od konferencji prasowej, na której jeden z organizatorów powiedział, iż sponsorami nagród są między innymi prezydent Kwaśniewski z małżonką, a prowadzone są również rozmowy z Millerem i Oleksym. Informacja ta spowodowała, że część związkowców zrezygnowała z zakupu biletów.

- Jest faktem, że rezonans po wspomnianej konferencji prasowej opisanej przez lokalne media był duży. Wypowiedź Macieja Zembatego o sponsorowaniu przez postkomunistów festiwalu co prawda została później przez organizatorów zdementowana jako żart, jednak część dziennikarzy przekazało tak tę wypowiedź, że wielu czytelników nie odczytało tego jako dowcip. Było to zresztą jednym z powodów zmniejszenia zainteresowania koncertem, na przykład wiele komisji zakładowych naszego Związku rezygnowało z zakupu biletów. Zaczęliśmy tę sprawę wyjaśniać i od organizatorów otrzymaliśmy zapewnienie, że był to tylko żart.

- "Dziennik Bałtycki" opublikował artykuł, w którym była mowa, że prezydium Komisji Krajowej wezwało na "dywanik" Macieja Zembatego i chciało cenzurować przegląd. Czy to prawda?

- 31 sierpnia stało się coś złego. Zostały naruszone fundamentalne zasady, za którymi opowiedzieliśmy się w 1980 roku. Walczyliśmy wtedy o prawdę i prawo do swobodnego wyrażania swoich poglądów. Oskarżenie wydrukowane w "Dzienniku Bałtyckim", jakoby Maciej Zembaty był wzywany do Komisji Krajowej na dywanik i nakłaniany do wycofania któregoś z utworów, jest kłamstwem. To zdarzenie nie miało miejsca. Nie przyszło nam nawet do głowy cenzurować festiwalu. Wobec faktu wydrukowania tekstów w kilkudziesięciotysięcznym nakładzie w gazecie, to czy będą one wykonane również w Operze nie miało już wielkiego znaczenia. Jedyne co mogliśmy zrobić reagując na głosy oburzenia wywołane kontrowersyjnością wydrukowanych tekstów, to wycofanie naszego patronatu. W przeddzień koncertu spotkaliśmy się z organizatorami i artystami, z którymi rozmawialiśmy o tej sytuacji. Na tym spotkaniu, w obecności dziennikarza "Dziennika Bałtyckiego", padły słowa, że "Solidarność" nie robiła żadnych sugestii co do zdjęcia jakiegokolwiek tekstu z programu. Ów dziennikarz musiał mieć świadomość, że w drukowanym właśnie wtedy artykule, który ukazał się dnia następnego, są kłamliwe stwierdzenia. Zawarł w nim ciężkie oskarżenie "Solidarności", a jednocześnie nie zdobył się na zapytanie drugiej strony.

- Dlaczego "Solidarność" nie próbowała wyjaśnić pewnych spraw na łamach prasy lokalnej?

- Sprostować informację, jakoby "Solidarność" cenzuruje koncert, było bardzo trudno. Wiadomość była zbyt sensacyjna i smakowita, a sprostowania nie miały szansy się przebić. Zresztą "DB" odmówił wydrukowania jednego z nich. Mamy prawo do posiadania własnych poglądów i prawa decydowania o tym, jakiemu rodzajowi wydarzeniom chcemy patronować. Myślę, że jest to prawo równie święte, jak prawo artysty do swobodnej wypowiedzi. Nie można powiedzieć, aby którekolwiek z tych praw było nadrzędne wobec drugiego. Stąd nasza rezerwa i powściągliwość, niestety zabrakło takiej powściągliwości po drugiej stronie. Możliwe, że organizatorzy uznali, iż na bazie skandalu zwiększy się zainteresowanie biletami na imprezę i przeliczyli się.

- Czy wraz z wycofaniem patronatu wstrzymaliście sponsoring festiwalu?

- Środki finansowe przekazaliśmy już wcześniej, pozyskaliśmy też kilku sponsorów. Pewne sprawy domykaliśmy jeszcze po festiwalu. "Solidarność" wywiązała się ze wszystkich swoich zobowiązań finansowych wobec organizatorów, nawet z nawiązką.

- Czy w przyszłym roku odbędzie się III Przegląd Piosenki Prawdziwej?

- Na festiwalu wystąpiło wielu znakomitych artystów wykonujących rzeczy dawne wywołujące łezkę w oku, jak i rzeczy nowe na wysokim poziomie artystycznym. Byłoby rzeczą bardzo niedobrą, gdyby festiwal ten pozostawił wrażenie konfliktu między środowiskiem "solidarnościowym" a artystycznym. Jesteśmy wdzięczni artystom, że mimo wszystko koncert się odbył. Ubolewam, że przy okazji wyrządzono krzywdę "Solidarności" rzucając nieprawdziwe oskarżenie. Opowiadanie w wolnej Polsce, że trzeba walczyć z cenzurą jest śmieszne. Dziś mamy do czynienia z nadmierną swobodą wypowiedzi, a może wręcz brakiem odpowiedzialności za słowo. Powinniśmy walczyć o prawdę i elementarną uczciwość.

- Może należy zrewidować sposób podejścia do dziedzictwa "Solidarności" i tego rodzaju imprezy, jak większość spraw w dzisiejszym świecie, obwarować szczegółowym kontraktem, gdzie dokładnie określono wszystkie aspekty przedsięwzięcia. Bezpowrotnie minęły czasy, gdy robiło się pewne rzeczy opierając się tylko na zaufaniu.

- Być może nie będzie innego wyjścia. Przyznam jednak, że refleksja, iż nie można ufać sobie nawzajem, jest bardzo gorzka.


Rozmawiała: Małgorzata Kuźma

--------------------------------------------------------------------------------
Drukujemy tekst sprostowania Zarządu Regionu, którego publikacji odmówiła redakcja "Dziennika Bałtyckiego"


Po II Przeglądzie Piosenki Prawdziwej. Uporządkujmy fakty

W związku z publikacją Oświadczenia organizatorów II Przeglądu Piosenki Prawdziwej "Zakazane Piosenki?" ("Dziennik Bałtycki" nr 208 z 06 września 2001 r.) oraz wcześniejszymi artykułami redakcyjnymi na ten temat ("Dziennik Bałtycki" nr 203, 204 i 205 z 31 sierpnia, 1, 2 i 3 września br.), w których oskarża się NSZZ "Solidarność" o cenzurowanie, kneblowanie artystów uczestniczących w Przeglądzie oraz fiasko finansowe tego przedsięwzięcia, należy przywołać wszystkie dotyczące tego wydarzenia fakty.

Stosowne umowy patronackie i finansowe podpisano w sierpniu br. Zgodnie z nimi II Przegląd Piosenki Prawdziwej stał się oficjalnie elementem obchodów XXI rocznicy podpisania Porozumień Sierpniowych i powstania NSZZ "Solidarność". Jednocześnie werbalnie obie strony uzgodniły, że planowana impreza odbędzie się z poszanowaniem godności i uczuć, jakie w sposób oczywisty musi towarzyszyć temu świętu.

Tak jednak się nie stało. Bo oto w "Dzienniku Bałtyckim" (nr 202 z 30 sierpnia 2001 r.) ukazała się specjalna wkładka na temat Przeglądu, w której pomieszczono teksty niektórych spośród utworów zaplanowanych do wykonania w Operze Leśnej. Tu trzeba zacytować choćby fragment wydrukowanego tekstu piosenki Macieja Zembatego "Maleńki rynek":


(...) Bo maleńki jest rynek w Jedwabnem
Kościółek i synagoga... itd.
Gdy część Żydków skwierczała w stodole
Bo nie dało się wszystkich tam upchać
Wzięli Ryfkę chłopaki na pole
I gwałcili normalnie i w usta
Ona szybko pobladła jak chusta
I umarła od polskiej siekiery
Odrąbali jej główkę prześliczną
zagrali nią w nogę na miedzy...


Zgodnie uznaliśmy ten tekst za obrażający w sposób niegodny uczucia Polaków i Żydów. Teksty innych przygotowanych na ten wieczór piosenek, jak choćby tej o Ojcu Świętym, trudno nawet komentować.

Wobec powyższych faktów prezydia Komisji Krajowej oraz Zarządu Regionu Gdańskiego NSZZ "Solidarność" jednomyślnie zdecydowały o wycofaniu patronatu Związku nad II Przeglądem Piosenki Prawdziwej. Tę decyzję oznajmiono dyrektorowi i producentowi imprezy, następnie podczas nocnego spotkania artystom mającym wziąć udział w Przeglądzie. Jednocześnie wszyscy zainteresowani zostali poinformowani o całkowitym wywiązaniu się "Solidarności" z mecenatu i umów finansowych. Przegląd miał się odbyć, a wycofanie patronatu nastąpić w sposób bezkonfliktowy, bez szkody dla artystów i samej imprezy - ale też bez szkody dla Związku i gości uczestniczących w obchodach Sierpniowej rocznicy. Dlatego też komunikat o swojej decyzji "Solidarność" przekazała mediom dopiero następnego dnia, na kilka godzin przed koncertem.

Jednak organizatorzy Przeglądu, jak się okazało, chcieli wykorzystać zaistniałą sytuację na swój sposób. Nim jeszcze zdążyliśmy przekazać mediom komunikat, na łamach "Dziennika Bałtyckiego" opublikowano oskarżycielski tekst zawierający kilka poważnych kłamstw, a to mianowicie, że Maciej Zembaty był przez prezydium KK NSZZ "Solidarność" wzywany na "dywanik" oraz zmuszany groźbami przez związkowych cenzorów do usunięcia z programu Przeglądu grafomańskich piosenek.

Oświadczam więc kategorycznie, że nic takiego nie miało miejsca. Związek wywiązał się wobec organizatorów i artystów ze wszystkich powziętych umów. Przez cały okres przygotowań do Przeglądu, a także długo po nim biuro organizacyjne Przeglądu bez przeszkód korzystało ze sprzętu technicznego, samochodów i pomieszczeń hotelowych na koszt "Solidarności". Związek wypełnił wszystkie zobowiązania finansowe na długo przed dniem koncertu. O tym jednak, czy swoim szyldem mamy firmować nieodpowiedzialne wybryki kogokolwiek, mamy prawo i obowiązek decydować sami. Bez szkody dla organizatorów, wszystkich znakomitych artystów biorących udział w Przeglądzie i przede wszystkim bez uszczerbku dla samej "Solidarności".

Z poważaniem

Dariusz Wasielewski

rzecznik prasowy Zarządu Regionu Gdańskiego NSZZ "Solidarność"


Gdańsk, 6 września 2001 r.


KOMENTARZ:

Zaslyszane: NAJWAZNIEJSZE W ZYCIU NIE JEST ZWYCIEZAC , ALE WALCZYC. NAWET W SPRAWACH WYDAJACYCH SIE JUZ NA WSTEPIE ZA PRZEGRANE.

NAIWNY ROMANTYK

Robert Majka , polityk , Przemyśl , 6 Lutego 2008r
www.sw.org.pl ,
adres mailowy : robm13@interia.pl ,
tel.+ 48 506084013
tel. + 48 016.6784910
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email
Edward Soltys
Weteran Forum


Dołączył: 05 Mar 2007
Posty: 613

PostWysłany: Sro Lut 06, 2008 10:50 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

O pamiec o swoim ojcu R. Siwcu przez lata walczyl jego syn - Wit, ktory mieszkal w Mississaudze (GTA -The Great Toronto Area) i ktorego znalem osobiscie. Moze cos wywalczy? Choc pewnie trudno mu tak z odleglej Kanady walczyc.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Robert Majka
Weteran Forum


Dołączył: 03 Sty 2007
Posty: 2649

PostWysłany: Czw Lut 07, 2008 6:35 am    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

[size=24] Przemyśl
2007-09-17 15:03


Wit Siwiec, syn Ryszarda Siwca – tajnym współpracownikiem SB?! http://www.zycie.pl/informacje.php?region=Przemy%B6l&nr=129&page=1 [/size]

TW Wiktor

W ubiegłym roku przemyski zarząd regionalnej „Solidarności” zawiązał grupę „Ujawnić prawdę”. Członkowie grupy w czerwcu 2006 r. opublikowali listę pracowników i współpracowników SB, których nazwiska znaleźli w swoich teczkach. Na pozycji 32. figuruje tam współpracownik o pseudonimie „Wiktor” – Wit Siwiec, urodzony 13.07.1952 r., syn Ryszarda, zatrudniony w Przemyskiej Spółdzielni Mieszkaniowej. – Nie ma mowy o pomyłce – mówi szef regionu NSZZ „Solidarność” Andrzej Buczek

Kilka tygodni temu na jednym z przemyskich portali internetowych ukazał się artykuł zatytułowany „Krzycz, tato, krzycz...”. Autor tekstu, ukrywający się pod pseudonimem J. Adamski kreśli w nim sylwetkę Wita Siwca, syna przemyślanina Ryszarda Siwca – tego, który 8 września 68 roku na znak protestu wobec interwencji wojsk Układu Warszawskiego w Czechosłowacji dokonał samospalenia. Wit Siwiec to znany działacz opozycyjny i jednocześnie – jak wynika z artykułu – tajny współpracownik SB.
– Nie zajmowałbym się tym, gdyby nie fakt, że ten człowiek, mieszkający dziś w Kanadzie, uchodzi za bohatera – i z racji swojej działalności, i poprzez fakt, bycia synem „tego” Siwca. On przecież odbiera przeróżne wyróżnienia, przyznawane ojcu pośmiertnie, niejako reprezentuje go w różnych oficjalnych uroczystościach rocznicowych!... Kiedy prezydent Kwaśniewski chciał pośmiertnie odznaczyć Ryszarda Siwca krzyżem komandorskim, Wit stwierdził, że należy poczekać na czasy, kiedy będzie można odebrać odznaczenie z godniejszych rąk... – mówi Adamski.

Prawda niech tylko znaczy prawdę...
Autor artykułu, poza ujawnieniem faktu rzekomej współpracy, podał do publicznej wiadomości adres i numer telefonu Wita Siwca, chcąc dać szansę wszystkim, którzy chcieliby dawnemu koledze z podziemia powiedzieć kilka słów. Pytany, czy aby nie posunął się za daleko, mówi: – Nie. On wciąż chodzi w glorii i chwale, nie reaguje na telefony... Tak, jakby się nic nie stało. Myślę, że kilku osobom winien jest przeprosiny... Zamiast tego uważa się za realizatora testamentu ojca, tego testamentu, w którym ojciec apelował: „... pamiętajcie, że kłamstwo jest początkiem i pierwszą przyczyną wszelkiego zła w świecie”, „prawda niech tylko znaczy prawdę” i tak dalej. Pisałem w tej sprawie do polonijnej gazety, z którą współpracuje pan Wit, prosząc redaktora naczelnego o publiczne wyjaśnienie sprawy. Do dziś – cisza. Tam, na Zachodzie, w polskich środowiskach, siedzi wielu takich. Wyjechali, wygodnie się urządzili, spijają śmietankę swojej kombatanckiej przeszłości...

Chcą oczernić nasze nazwisko!
W Przemyślu mieszka rodzina Wita Siwca, między innymi siostra. Proszona o rozmowę i kontakt z bratem, odparła: – To wszystko zwykłe oszczerstwo. Nie wiem komu i dlaczego zależy, żeby oczernić nasze nazwisko... Rozmawiałam z bratem. On nie chce tego w ogóle komentować. Ja też nie będę. Nawet zaprzeczając temu, nagłośnimy te pomówienia, a tego byśmy nie chcieli.
Sprawa wyszła na jaw w ubiegłym roku, kiedy przemyski zarząd regionalnej „Solidarności” zawiązał grupę „Ujawnić prawdę”. Członkowie grupy w czerwcu 2006 r. opublikowali listę pracowników i współpracowników SB, których nazwiska znaleźli w swoich teczkach. Na pozycji 32. figuruje tam współpracownik o pseudonimie „Wiktor” – Wit Siwiec, urodzony 13.07.1952 r., syn Ryszarda, zatrudniony w Przemyskiej Spółdzielni Mieszkaniowej. – Nie ma mowy o pomyłce – mówi szef regionu NSZZ „Solidarność” Andrzej Buczek. – To jest ten Wit. Członkowie grupy „Ujawnić Prawdę” to osoby o statusie pokrzywdzonych. Mają dokumenty z IPN, a IPN niepewne nazwiska zamazywał, zostawiający tylko te, gdzie wątpliwości nie było żadnych...

TW Wiktor


Trudno zrozumieć milczenie
Działacze przemyskiej „S” pamiętają, że już przed laty, były podejrzenia co do wiarygodności związkowego kolegi. Jednak dowodów nie było żadnych. – Teraz są dokumenty. To teczka jednego z członków grupy „Ujawnić prawdę” Stanisława Kusińskiego, również działacza opozycji, bardzo aktywnego zresztą. Wśród osób, które na niego donosiły, figuruje właśnie Wit – mówią.
Andrzej Buczek, pytany, czy ze strony Wita Siwca była jakaś informacja zwrotna lub komentarz po ujawnieniu jego nazwiska na liście współpracowników SB, zaprzecza: – Nic, cisza. Członkom grupy, którzy zdecydowali się ujawnić donosicieli, nie chodzi o żaden lincz czy zemstę. Rozmawiałem z nimi. Oni po prostu chcieliby usłyszeć zwykłe ludzkie „przepraszam”... Przecież wiadomo, jak działała ubecja: łamali ludzi w podły sposób, czasami wykorzystując jakieś wstydliwe sprawy, czasami zastraszając... To można zrozumieć, a nawet wybaczyć. Trudno zrozumieć milczenie.

1 2 3

KOMENTARZ:

Zaslyszane: NAJWAZNIEJSZE W ZYCIU NIE JEST ZWYCIEZAC , ALE WALCZYC. NAWET W SPRAWACH WYDAJACYCH SIE JUZ NA WSTEPIE ZA PRZEGRANE.

NAIWNY ROMANTYK
http://www.zycie.pl/archiwum/index.php?go=tresc&id=05_06_ty

archiwum - 9 luty 2005
PRZEMYŚL: Teczki po przemysku
Chce zlustrować magistrat!
Radny Robert Majka chce, by prezydent Robert Choma i przewodniczący rady miejskiej Stanisław Radyk wystąpili do IPN o ujawnienie agentów służb specjalnych PRL, którzy mogliby obecnie zasiadać we władzach miasta, pełnić kierownicze stanowiska w urzędzie miejskim oraz w spółkach podległych miastu.


FOT. 1 Adam Podulka


FOT. 2
Robert Majka chce lustracji władz miasta.

Zdaniem radnego Roberta Majki, ujawnienie kto był agentem służb specjalnych (SB, WSI) w okresie PRL, pomoże uzmysłowić, w jak pogmatwanej rzeczywistości żyjemy. - Fakty ostatnich dni, opublikowanie listy IPN przez redaktora Bronisława Wildsteina i wyrzucenie go z redakcji Rzeczpospolitej potwierdzają, że obowiązuje w Polsce nadal subtelna cenzura w środkach społecznego przekazu, a życie społeczno-polityczne podporządkowane jest od 31.08.1998 roku układowi agenturalnemu, który toczy Polskę jak rak. Nasze stanowisko powinno być zdecydowanym sprzeciwem wobec faktu niszczenia człowieka za ujawnienie prawdy historycznej, którą wszyscy mają prawo znać - napisał Robert Majka w uzasadnieniu do wniosku. Zdaniem radnego, władze miasta powinny zająć stanowisko w tej sprawie. Radny chciał, by wniosek taki trafił do porządku obrad podczas sesji rady miejskiej 17 lutego.
- Tego wniosku nie można poddać pod głosowanie. Ani prezydent nie może zlustrować swoich pracowników, ani ja nie mogę tego uczynić w stosunku do radnych - tłumaczy Stanisław Radyk, przewodniczący rady miejskiej w Przemyślu. Wyjaśnia, że ustawa nakłada na pewne osoby obowiązek składania oświadczeń, ale i ich nie można zlustrować "z zewnątrz". Dopiero rzecznik interesu publicznego może zakwestionować te oświadczenia. Nie dotyczy to jednak radnych. - Być może z tego zaczynu coś się urodzi. Wniosku radnego Majki pod głosowanie poddać nie można, ale rozesłałem go do wszystkich radnych. Słyszałem, że pewna ich grupa chce przygotować projekt rezolucji w tej sprawie. Być może w tej grupie będzie i radny Robert Majka - dodaje Stanisław Radyk.

(lew)

Robert Majka , polityk , Przemyśl , 7 Lutego 2008r
www.sw.org.pl ,
adres mailowy : robm13@interia.pl ,
tel.+ 48 506084013
tel. + 48 016.6784910
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email
Robert Majka
Weteran Forum


Dołączył: 03 Sty 2007
Posty: 2649

PostWysłany: Czw Lut 07, 2008 9:00 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Hezbollah, Mafia paliwowa, KGB i GRU, czyli o tym że "w raporcie nic nie ma” http://michalrachon.blogspot.com/2007/02/hezbollah-mafia-paliwowa-kgb-i-gru.html

Korciło mnie od trzech dni. Ale powiedziałem sobie, że słowa nie pisnę dopóki nie doczytam do końca. Doczytałem, nie czytając wcześniej komentarzy bloggerów czy publicystów. W pięć minut po opublikowaniu raportu wyłączyłem również na dobre tvn24. Nie będę pastwił się nad tvnem, bo chyba dla każdego kto oglądał tę stację w dniu publikacji raportu było jasne, że nikt z komentatorów nie miał szans zapoznania się z tekstem. No chyba, że “znał go skądinąd”, że zacytuję Janusz Korwina Mikke ze słynnego filmu.

No więc jestem po. Na początek rozprawię się z dwoma bzdurnymi argumentami które mimo “ciszy medialnej”, którą sobie zaaplikowałem – jednak trafiły do mnie z ust osób, które tej ciszy sobie nie zafundowały.

Raport rozwalił polski wywiad i kontrwywiad wojskowy.

No więc raport świadczy przede wszystkim o jednej rzeczy: wojskowy wywiad i kontrwywiad, jako służby niepodległego państwa polskiego de facto nie istniały. Kadry WSI obsadzane były wyłącznie oficerami wykształconymi na kursach KGB i GRU w Moskwie i na terenie byłego ZSRR. Było to działanie świadomie zaplanowane jeszcze zanim w Polsce doszło do rozmów okrągłego stołu. Dla przykładu - ostatni szef WSI Generał Marek Dukaczewski odbył taki półroczny kurs... w roku 1989. W dodatku informacja ta znalzała się w dokumentach WSI dopiero w roku 2005.

Taka polityka kadrowa spowodowała, że służby kontrwywiadowcze były całkowicie przezroczyste dla rosyjskich służb wywiadowczych, tym należy tłumaczyć fakt, że kontrwywiad WSI przez cały okres swojego funkcjonowania nie złapał ani jednego rosyjskiego szpiega. Jaskrawym przykładem stopnia infiltracji polskich służb przez służby rosyjskie był fakt utrzymywania aż do...2006 roku umowy o wyłączności na serwisowanie wszystkich samochodów należących do WSI, przez rosyjską firmę kojarzoną z tamtejszymi służbami specjalnymi.

Raport przytacza również przykłady operacji, które formalnie miały za cel infiltrowanie rosyjskich służb, a de facto spowodowały infiltrację polskiego wojska przez służby rosyjskie (opisywane w raporcie sprawy związane z korumpowaniem kierownictwa Marynarki Wojennej RP).

W tym sensie oczywistym jest, że argument o “rozwaleniu polskiego wywiadu i kontrwywiadu” pozbawiony jest sensu. Nie da się “rozwalić” czegoś co i tak nie działa.

W raporcie “tak naprawdę nie ma nic poważnego”

Przytoczę więc tylko kilka spraw, które szerzej opisane są w samym raporcie: Raport podaje do wiadomości publicznej faktyczne znaczenie tak zwanego Agenturalnego Wywiadu Operacyjnego, którego agentem był Józef Oleksy. Otóż w dokumencie przywołana jest instrukcja operacyjna Czesława Kiszczaka, który stwierdza, że działalność wywiadowcza PRL ma koncentrować się na Agentrualnym Wywiadzie Strategicznym i Agenturalnym Wywiadzie Operacyjnym (czyli właśnie AWO), “przy czym ten drugi był wyraźnie faworyzowany” (strona 17 raportu). Jeszcze niedawno opinia publiczna nie miała żadnych informacji na temat AWO, niektórzy komentatorzy – w tym sam Oleksy twierdzili, że nie była to żadna służba specjalna, ani nawet jej część. Dzisiaj wiemy, że według samego Kiszczaka – AWO miała być swego rodzaju awangardą wywiadu. Premier Józef Oleksy z pewnością zrobił największą karierę z wszystkich żołnierzy tej jednostki.

Raport informuje też w kilku miejscach o działalności Bronisława Komorowskiego, ministra Obrony Narodowej. I o ile drobiazgi w rodzaju drukowania ulotek Unii Demokratycznej za pieniądze wojska i wykorzystywania samochodów służbowych do ich dystrybucji nie są sprawami o wadze państwowej, o tyle na przykład informacja o tym, że obecny kandydat PO na "premiera z Warszawy" miał zainwestować w roku 1992 około 260 tysięcy marek niemieckich w nielegalny “parabank” prowadzony przez jednego z oficerów WSI wydaje się być informacją sensacyjną. Tym bardziej sensacyjne są informacje o próbach odzyskania tych pieniędzy za pomocą wojskowego kontrwywiadu, kiedy inwestycje się nie powiodły.

Wydaje mi się również, że informacja o handlu bronią z państwami objętymi embargiem ONZ na dostawy broni jest informacją sensacyjną. Do tej pory zajmowali się tym jedynie Franz Maurer, Wolf i Sawczuk (PSY II). Tym bardziej, w zestawieniu z informacją, że różne grupy interesów wewnątrz WSI konkurowały ze sobą na międzynarodowych rynkach broni, wzajemnie podkopując swoją pozycję i szeroko korzystając przy tym ze wspracia służb rosyjskich. Z raportu wynika również, że WSI utrzymywały kontakty handlowe z terrorystami powiązanymi z Hezbollachem i Dżihadem i to w okresie bezpośrednio poprzedzającym i następującym po atakach z 11 września 2001 roku.

Fakt prowadzenia szerokiej współpracy z WSI i Urzędem Ochrony Państwa Jacka Merkla pseudonim “Bankier”, czyli człowieka ściśle związanego ze środowiskiem “gdańskich liberałów” (Tusk, Lewandowski, Bielecki, etc.) i to właśnie w dziedzinie handlu bronią z terrorystami również wydaje mi się informacją nową i istotną.

W raporcie faktycznie znajduje się cała masa potwierdzeń spraw starych i znanych od dawna z publikacji medialnych, lub z obrad komisji śledczej ds Orlenu. Raport potwierdza, że za strukturami mafii paliwowej stoją ludzie WSI, potwierdza całą masę nieprawidłowości przy przetargu na transporter opancerzony fińskiej Patrii (w Polsce Rosomak).

Wreszcie raport opisuję operację ZEN, która w mojej ocenie jest prawdziwą przyczyną dymisji Radosława Sikorskiego. W tej sprawie współpracownicy WSI operujący na terenach, na których Polska prowadziła misje wojskowe dla własnej chęci zysku wprowadzali w błąd najwyższych urzędników państwowych (ministra obrony, prezydenta), a co za tym idzie – również polskich sojuszników, którzy jak twierdzi raport wielokrotnie zwracali uwagę na nieprawdziwe i dezinformujące informacje, jakie przekazywał polskim władzom współpracownik WSI (a wcześniej UOP, który jednak zrezygnował z jego usług) Aleksander Makowski. Służby wywiadu wojskowego jeszcze po wyborach w roku 2005 próbowały tuszować tę sprawę. Raport twierdzi, że służby wojskowe, między innymi za pośrednictwem meldunków Makowskiego nakłoniły ministra Sikorskiego do podjęcia proponowanych przez niego działań i przedstawienia ich w czasie wizyty w USA, jako oficjalnego stanowiska polskiego rządu. Również na podstawie meldunków Makowskiego szef WSI “zimą 2005 sugerował władzom państwowym wprowadzenie w całym państwie nadzwyczajnych środków, mających ochronić przed zamachem terrorystycznym”.

Raport ma oczywiście sporo niedociągnięć, ale tymi zajmują się tak wybitne umysły, że nie będę startował w tej konkurencji i jak przystało na człowieka, którego obowiązuje dyscyplina partyjna dodam jeszcze, że cztery lata temu zapisałem się do partii PiS właśnie ze względu na stosunek tego ugrupowania do działalności sowieckich służb specjalnych w Polsce. Po publikacji tego raportu mam namacalny dowód istnienia woli politycznej do rozwiązania tego problemu. Po raz pierwszy od 1989 roku.

Posted by Michal Rachon at 11:10 AM

Labels: likwidacja, raport Macierewicza, WSI

1 comments:
Anonymous said...
Mis...

"wojskowy wywiad i kontrwywiad, jako służby niepodległego państwa polskiego de facto nie istniały. Kadry WSI obsadzane były wyłącznie oficerami wykształconymi na kursach KGB i GRU w Moskwie i na terenie byłego ZSRR."

Bzdura. Owszem do połowy lat 90tych większość oficerów była po kursach u Sowietów, ale może umknęło Twojej uwadze, że tak było w całym WP. Po 95 roku większość żołnierzy WSI to ludzie ze świeżego naboru lat 90tych...Ja rozumiem, ze dla Ciebie każdy to kursach w ZSRR to szpieg, agent, pragnący przyłączenia Polski do Rosji i kochający bratni naród radziecki/rosyjski Wink

Jak możesz mówić, ze wywiad i kontrwywiad nie działały - Polskie Wojska służyły na misjach na całym świecie, a liczba poległych żołnierzy świadczy o tym, że ochrona wywiadowacza była bardzo dobra i wysoko oceniania także przez sojuszników. Czy tak działa służba, której nie ma?

Pozatym ochrona kontrywyiadowcza nie polega na łapaniu szpiegów, tylko ich "odwracaniu", a takich informacji w raporcie nie ma.
Raport jest napisany przez polityków, a nie analityków. Przypominam Ci, że głównym twórcą raportu, jest facet który z mówinicy sejmowej zwracał sie do "Panie Marsząłku, wysoka izbo, ojcze dyrektorze" - podziwiam, ze tak bystry koleś jak Ty przyjmuje jego twierdzenia jak prawdy objawione. Bardzo zabawne, że raoprt nie ma żadnych zastrzeń do Parysa ani do Kaczyńskiego, choc obaj w swoim czasie mieli gromny wpływ na funkcjonawanie właśnie WSI...Nt.kontaktó z terrorystami - szkoda, ze nie ma dowdów, a tak to dziwię sie, ze ograniczona się tylko do Hezzbolahu i dzihadu, przecież można było swobobnie napisać o AlKaidzie i o tym, że jacek Merkel jest jej przedstawicielem na Europę WschodniąSmile

I tak możemy się przerzucać argmentami, ani Ty nie przekonasz mnie, ani ja Ciebie. Tezy, że raport jest niezwykle szkodliwy podtrzymują 99% osób mających praktyczne pojecie o służbach, a że nie jest Macierewicz, Zybertowicz i inni funkcjonariusze partii rządzacej. Zalezy komu się ufa...W raporcie miały być jakieś niesamowite sprawy, a tak naprawdę nie ma nic, o czym świdczyła zacięta gęba mniej znaczącego Kaczora komentujacego publikację.
dalej twierdzisz, że służby manipulowały rzeczywistością w Polsce?Smile

Czemu wyleciał Sikorski przeciez doskonale wiadomo - zbyt zaczął wybijać się na samodzielnośc(podbnie jak Dorn) zdanei nt.raportu miał, zwłaszcza w obliczu naszej misji w Afganistanie(a myśle, że nt.tego kraju wiedzę podobną do Sikorskiego ma kilka osób na świecie) i poniewaz w przeciwieństwie do więksozsci ludzi PiSu nie musi być ministrem nie chciał brac na siebie takiej odpowiedzialności, a wasz furher tego nie lubi i nikomo oprócz siebie i brata nie ufa...

February 27, 2007 5:48 AM
Post a Comment


KOMENTARZ:

Zaslyszane: NAJWAZNIEJSZE W ZYCIU NIE JEST ZWYCIEZAC , ALE WALCZYC. NAWET W SPRAWACH WYDAJACYCH SIE JUZ NA WSTEPIE ZA PRZEGRANE.

NAIWNY ROMANTYK

Robert Majka , polityk , Przemyśl , 7 Lutego 2008r
www.sw.org.pl ,
adres mailowy : robm13@interia.pl ,
tel.+ 48 506084013
tel. + 48 016.6784910
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Strona Główna -> Dyskusje ogólne Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony 1, 2  Następny
Strona 1 z 2
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz dołączać plików na tym forum
Możesz ściągać pliki na tym forum