Forum  Strona Główna

 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Ks. Isakowicz-Zaleski: Kościół nie może bać się prawdy

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Strona Główna -> Dyskusje ogólne
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Robert Majka
Weteran Forum


Dołączył: 03 Sty 2007
Posty: 2649

PostWysłany: Czw Lut 28, 2008 6:17 pm    Temat postu: Ks. Isakowicz-Zaleski: Kościół nie może bać się prawdy Odpowiedz z cytatem

Ks. Isakowicz-Zaleski: Kościół nie może bać się prawdy http://www.nowiny24.pl/apps/pbcs.dll/article?AID=/20080228/LUDZIEIOPINIE/647733183

Rozmowa z ks. Tadeuszem Isakowiczem-Zaleskim.


- Ukrywanie przez władze kościelne w Rzeszowie TW ps. "Łukasz” to czekanie na wybuch skandalu. (FOT. TADEUSZ POŹNIAK) PRZECZYTAJ WIĘCEJ

Jedynka z 28 lutego 2008
28-02-2008
Politycy: otworzyć archiwa IPN
14-05-2007
Ks. Isakowicz-Zaleski: otwarcie archiwów to najgorsze wyjście
13-05-2007
Kuria: spekulacje są krzywdzące
28-02-2007
Ks. Górny współpracował czy pozorował
27-02-2007 - Księdza najnowsza, biograficzna książka nosi tytuł "Moje życie nielegalne”. Dlaczego właściwie "nielegalne”?

- Do roku 1989 byłem zaangażowany w działalność podziemną. Najpierw jako kleryk byłem związany z wydawnictwami antykomunistycznymi, a później jako ksiądz byłem kapelanem Solidarności, uczestnikiem strajku w Nowej Hucie w 1988 r. i przez wiele lat współpracowałem ze śp. ks. Kazimierzem Jancarzem, duszpasterzem świata pracy w Nowej Hucie-Mistrzejowicach.
Wydawało mi się, że w roku 1990 moja "nielegalność” skończyła się. Oczywiście, była to "nielegalność” wobec władz państwowych. Lecz 2,5 roku temu, kiedy zetknąłem się z aktami IPN i zwróciłem się do władz kościelnych o rozwiązanie problemu współpracy niektórych księży z SB, okazało się, że znów jestem "nielegalny”. Tym razem wobec władz kościelnych, które były bardzo sceptyczne wobec moich działań, a dwukrotnie nakazywały mi milczenie w tych sprawach.

- Myślę, że księdza bardziej boli "nielegalność” wobec władz kościelnych.

- Oczywiście. Nie neguję, że biskup ma prawo nakazać milczenie księdzu. Ja się temu dwukrotnie podporządkowałem w duchu posłuszeństwa. Natomiast najbardziej zabolało mnie to, że 17 października 2006 r. krakowska kuria wydała oświadczenie, w którym zarzuciła mi rozbijanie jedności Kościoła.

- To najcięższy zarzut, jaki można postawić kapłanowi.

- Tak. Jako historyk wiem, że ten zarzut był w historii postawiony dwukrotnie. Raz Marcinowi Lutrowi, który był przecież powodem rozbicia Kościoła na katolicki i protestancki, a wcześniej Janowi Husowi, którego nawiasem mówiąc spalono na stosie. Każdy, kto zna historię Kościoła, wie, że taki zarzut to najcięższa armata, jaką można wytoczyć. To tak jakby powiedzieć lekarzowi, że zabija swoich pacjentów. Duchowny, który jest oskarżony o rozbijanie jedności Kościoła, de facto jest w stanie śmierci cywilnej. Co więcej, nikt ze mną na ten temat wcześniej nie rozmawiał, a samo wręczenie tego komunikatu odbyło się poprzez kierowcę, człowieka świeckiego, który został wysłany wieczorem, tak jakby tego nie można było zrobić za dnia.

reklama


Ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski
Duchowny archidiecezji krakowskiej, rocznik 1956. Współzałożyciel i prezes Fundacji im. św. Brata Alberta w Radwanowicach pod Krakowem. Duszpasterz Ormian. Efektem jego badań prowadzonych w archiwach IPN stała się książka "Księża wobec bezpieki”, za którą otrzymał w listopadzie ub.r. Nagrodę im. Józefa Mackiewicza.- W swojej książce pisze ksiądz otwarcie, że właśnie wtedy zastanawiał się nad odejściem z kapłaństwa.

- Rzeczywiście, nosiłem się z zamiarem, by odejść. To tak jak z lekarzem. Kto przyjdzie do niego się leczyć, jeżeli przełożeni zarzucają mu, że przyczynił się do śmierci swoich pacjentów? Ja wtedy miałem takie myśli, że jeżeli zostałem publicznie oskarżony, bez prawa do obrony, bez możliwości odwołania się do sądu biskupiego, bez jakiejkolwiek wcześniejszej rozmowy, to nie mam możliwości bycia dalej księdzem.

- Ale ostatecznie ksiądz został.

- Zostałem, bo bardzo dużo ludzi świeckich, a także księży, zwłaszcza młodych, pisało do mnie listy, SMS-y i e-maile, rozmawiało ze mną. Te osoby utwierdzały mnie w przekonaniu, że odejście byłoby najprostszym rozwiązaniem, bo to tak łatwo się obrazić, strzelić drzwiami i odejść. Natomiast Kościół trzeba nadal oczyszczać, reformować, i trzeba to robić z pozycji duchownego.

- Dlaczego część duchownych jest niechętna lustracji?

- Moim zdaniem, są trzy powody takiej postawy. Pierwszy, z którym się zgadzam, jest taki, że najpierw powinna być przeprowadzona dekomunizacja i dezubekizacja, czyli najpierw powinni być osądzeni funkcjonariusze SB i partii komunistycznej. Z dwoma pozostałymi powodami się nie zgadzam. Pierwszy z nich to zlekceważenie problemu. Już w 1990 r. biskupi wiedzieli, że akta dawnej SB zawierają trudne sprawy, nawet znali niektóre nazwiska. To był grzech zaniechania; uznano, że to się samo "rozcieńczy”, że ludzie nie będą się interesować historią. Okazało się, że to był błąd. Wreszcie ostatni powód jest taki, że wiedziano, iż wśród tajnych współpracowników są także biskupi i księża znaczący dla Kościoła. Obawiano się, że to spowoduje ferment w Kościele. Chciano, jak to się teraz popularnie mówi, "zamieść sprawę pod dywan”.



Książka, w której ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski opowiada o swoim życiu, wymykającym się utartym schematom. Zawsze coś robił "nie tak”, wykraczał poza ramy wyznaczone mu przez innych. W książce wartko opowiada o polsko-ormiańskich korzeniach, o powołaniu i pobycie w seminarium i w wojsku, o współpracy z opozycją antykomunistyczną, o fascynacji światem osób niepełnosprawnych intelektualnie, wreszcie - o swoim zaangażowaniu w proces samooczyszczenia Kościoła. Ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski, Moje życie nielegalne, współpraca: Wojciech Bonowicz, Społeczny Instytut Wydawniczy Znak 2008. (FOT. ARCHIWUM) - Efekt jest taki, że lustracja duchowieństwa stanęła w martwym punkcie, podobnie zresztą jak lustracja w ogóle.

- Rzeczywiście, używając porównań medycznych możemy powiedzieć, że to jest choroba, która rozwijała się od kilkunastu lat, nie chciano jej leczyć, a teraz, kiedy objawy są ostre, próbuje się ją leczyć, ale bardzo niekonsekwentnie. Pozytywną rzeczą był memoriał księży biskupów z 26 sierpnia 2006 r., jak również decyzja biskupów o autolustracji, ale de facto z tego wszyscy się później wycofali. Komunikat z 22 listopada 2007 r. rozgrzeszył zbiorowo kilkunastu biskupów, którzy mieli kontakty z SB, i nazwał to "nieroztropnością”. Wszyscy zostali wrzuceni do jednego worka, bez rozpatrywania poszczególnych spraw, a całość została utajniona. To powoduje, że ta choroba będzie się nadal rozwijała.

- W książce "Księża wobec bezpieki” opisuje ksiądz przypadek naszego ordynariusza, biskupa Kazimierza Górnego. Specjalnie nic go tam ciężko nie obciąża.

- Ja to opisałem "w białych rękawiczkach”, bo znam biskupa Górnego od 25 lat jako bardzo porządnego duchownego. Przez wiele lat miałem z nim bardzo dobre kontakty. Zdziwiło mnie to, że kiedy znalazłem ten mikrofilm i napisałem do niego, dostałem arogancką odpowiedź od notariusza kurii. Co więcej, biskup odmówił rozmowy ze mną, choć kilkakrotnie się o to starałem. A ja chciałem pokazać mu akta i wspólnie zastanowić się, co z tym fantem zrobić.

- Co ksiądz myśli dziś o tym przypadku?

- Ks. biskup ślizgał się na granicy kontaktów z SB. Być może kierował się dobrymi intencjami, bo budował kościół w Oświęcimiu, niemniej jednak SB rozwinęła wokół niego całą pajęczynę i jego kontakty były - powiedziałbym - "z pogranicza”. Ja bym to wszystko interpretował na korzyść biskupa. Niemniej jednak jest on zarejestrowany w aktach jako tajny współpracownik. Powinien więc przede wszystkim przeczytać akta, bo - moim zdaniem - ich nie przeczytał. A potem publicznie zabrać głos w tej sprawie. Jest przecież osobą publiczną, pełni urząd publicznego zaufania. Reakcja notariusza była dla mnie sygnałem, że coś jest jednak nie tak. Notariusz nie napisałby w tak arogancki sposób, gdyby wszystko było w porządku. Szkoda, że ksiądz biskup do dziś nie chce się spotkać i porozmawiać na ten temat. To bardzo zła reakcja. Wiele takich spraw można łatwo wyjaśnić, ale w duchu uczciwości i otwartości.

- Była jeszcze histeryczna reakcja w postaci listu 507 kapłanów z diecezji rzeszowskiej do księdza.

- Dziś już wiem, że tekst ułożył biskup Białogłowski. Rozsyłano go drogą służbową z kurii do dekanatów. Dziekani wszędzie podbijali swoje pieczęcie. Co więcej, była lista obecności i wszyscy musieli się podpisywać To przypomina sytuację, gdy w latach 70. partia komunistyczna potępiała robotników w Ursusie i Radomiu. Co więcej, wielu księży później pisało i dzwoniło do mnie, że byli przymuszeni i że tak nie myślą. Poza tym, księża w ogóle nie znali wtedy mojej książki. Jeden z nich napisał do mnie, że biskup pracował wtedy w Oświęcimiu, więc powinien powiedzieć wszystkim księżom, jak było, i wtedy oni zadecydowaliby: podpisywać czy nie.

Myślę, że największym błędem kurii rzeszowskiej jest to, że zorganizowała tę akcję. Co więcej, wielu ludzi teraz nie wierzy biskupowi. Nawet pisali do mnie, że stracili zaufanie, bo jeżeli organizuje się taką akcję, to to oznacza, że coś jest do ukrycia.

- W książce "Moje życie nielegalne” napisał ksiądz, że w zbiórce podpisów pod tym listem ogromną rolę odegrał wpływowy duchowny z Rzeszowa, zarejestrowany jako tajny współpracownik ps. "Łukasz”.

- Tak, jest to jeden z księży diecezji rzeszowskiej, który był organizatorem tej akcji. Oczywiście, żeby nie było wątpliwości, nie chodzi o biskupa Białogłowskiego. Publicznie mówię: biskup Górny też wie, kto to jest i zna te akta. Ten ksiądz robi się obrońcą biskupa, a de facto broni własnej skóry. Wiem, że lada moment jeden z historyków ma opublikować akta TW ps. "Łukasz”. I będzie krzyk. Kto - według władz kościelnych - będzie winny? Dziennikarze, historycy, pracownicy IPN, tylko nie ci, którzy to ukrywają. Dalsze ukrywanie przez władze kościelne w Rzeszowie TW ps. "Łukasz” to jakby czekanie na wybuch skandalu na własne życzenie.

- Ksiądz jest powszechnie kojarzony z lustracją, ale zawsze ksiądz podkreślał, że jego główne zadanie to praca z niepełnosprawnymi i duszpasterstwo Ormian. Przyjeżdżał ksiądz do Rzeszowa, by odprawiać nabożeństwa dla Ormian. Od wiosny ub.r. ksiądz nie przyjeżdża. Dlaczego?

- Jeżeli zrobiono taką negatywną atmosferę, że prawie wytyka się mnie palcami, iż jestem zdrajcą, który rzucił kamieniem w biskupa, to co mam zrobić? Boleję nad tym.

- "Podziękowano” księdzu w Rzeszowie oficjalnie?

- Mnie tego nie powiedziano. Starałem się o audiencję u biskupa, ale nie zgodził się na rozmowę.

- W listopadzie ub.r. otrzymał ksiądz Nagrodę im. Józefa Mackiewicza za książkę "Księża wobec bezpieki”. Mickiewicz mówił, że tylko prawda jest ciekawa. W Kościele mówimy, że tylko prawda wyzwala.

- Zgadzam się z tymi powiedzeniami. Opowiem panu o pewnym wydarzeniu, które było dla mnie największym umocnieniem. 23 kwietnia 2002 r., w dzień św. Wojciecha, patrona Polski, Jan Paweł II zaprosił do siebie wszystkich księży-Polaków (ja wtedy studiowałem w Rzymie). Kiedy wyszliśmy po mszy św. z papieżem na plac św. Piotra, zobaczyliśmy mnóstwo kamer telewizyjnych i tłum dziennikarzy. Okazało się, że zaprosił na audiencję 14 kardynałów amerykańskich i publicznie, przy kamerach i dziennikarzach, pouczył ich, że trudnych spraw Kościoła amerykańskiego (chodziło o pedofilię) nie wolno "zamiatać pod dywan”. Papież miał ogromną siłę duchową i nie bał się prawdy. Jeżeli Kościół w Polsce chce go naśladować, to - zamiast budować mu kolejne pomniki z marmuru i brązu - niech pójdzie tą drogą.
Kościół nie może bać się prawdy. Poza tym, akta IPN nie pokazują złej twarzy Kościoła. Wręcz przeciwnie, 90 proc. księży zachowywało się uczciwie. A nawet jeżeli komuś powinęła się noga, to gdyby powiedział to publicznie, to nie wierzę, by ludzie mieli o to do niego pretensje.
W Wielkim Tygodniu będziemy czytać Ewangelię o Judaszu i św. Piotrze. Św. Piotr po swoim trzykrotnym zaparciu się zapłakał i został pierwszym papieżem. Myślę więc, że najlepszą "ustawą lustracyjną” w Kościele jest Ewangelia z Wielkiego Tygodnia.
Czy ewangeliści mieli możliwość sfałszowania rzeczywistości? Oczywiście. Kto by ich sprawdził po dwóch tysiącach lat? Dlaczego więc opisali sceny ze św. Piotrem, Judaszem, niewiernym Tomaszem? Bo byli wierni prawdzie. Działali pod natchnieniem Ducha św. Myślę, że gdyby Kościół w Polsce wyciągnął wnioski i z Ewangelii Wielkiego Tygodnia, i z postawy Jana Pawła II, to byśmy w ogóle tych wstrząsów nie przeżywali.


autor: Jaromir Kwiatkowski


FORUM http://www.nowiny24.pl/apps/pbcs.dll/article?AID=/20080228/LUDZIEIOPINIE/647733183

Dominika, dzisiaj, 16:51

Ludzie! Przestańcie pluć! Łatwiej jest wyszydzać człowieka anonimowo w internecie niż zrobić coś dobrego i odważnego w życiu. A Ksiądz Isakowicza Zaleski to bohater naszych czasów. Walczył o prawdę w komuniźnie. Walczy o prawdę dzisiaj - gdzie jest mu może nawet ciężej - bo świnie podkładają mu swoi. Jeżeli człowiek mówi prawdę i według niej żyje to zawsze staje się ofiarą tych faryzeuszy i zdrajcow, którym prawda szkodzi. Kiedy czytam te posty to mnie mdli. Ale już przestaje się dziwić. Kłamcy i oszczercy zawsze mieli rację przed uczciwymi i niewinnnymi. Dlatego Isakowicz Zaleski skazany jest na przegraną. Ale dla mnie jest bohaterem. Bohaterem, który żył i zmagał się z losem na moich oczach.
mm, dzisiaj, 14:17
szkoda, że nie odszedł z koscioła i nie powrócił do wiary swoich przodków.
wacek, dzisiaj, 13:50
1 ksiądz katolicki jest bardziej szkodliwy niz 1000 ubeków......
Wszystkie komentarze [8] »

Robert Majka , polityk , Przemyśl , 28 lutego 2008r
www.sw.org.pl ,
adres mailowy : robm13@interia.pl ,
tel.+ 48 506084013
tel. + 48 016.6784910
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email
Grzegorz - Wrocław
Moderator


Dołączył: 09 Paź 2007
Posty: 4333

PostWysłany: Pią Lut 29, 2008 12:53 am    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

pani Dominika pisze m.in.: "Bohater naszych czasów"
mm pisze "szkoda, że nie odszedł z koscioła i nie powrócił do wiary swoich przodków"
Wacek z kolei napisał: "1 ksiądz katolicki jest bardziej szkodliwy niz 1000 ubeków...... " - coś mu widać zaszkodziło (chyba jakiś UBek)

To co wyżej pokazuje jak na dłoni, że w Internecie można znaleźć wszystko.
Ciekawy jest ten mm. Do jakiej to wiary przodków? Armenia jest chrześcijańska od 301 roku (najstarsze chrześcijańskie państwo świata), a ksiądz Tadeusz będąc katolikiem obrządku ormiańskiego jest właśnie w wierze swych przodków.

PS. Książka "Moje życie nielegalne" jest rzeczywiście wartą przeczytania, doskonale 'czytającą się' książką.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Strona Główna -> Dyskusje ogólne Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz dołączać plików na tym forum
Możesz ściągać pliki na tym forum