Forum  Strona Główna

 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Quo vadis Radku

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Strona Główna -> Dyskusje ogólne
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Jadwiga Chmielowska
Site Admin


Dołączył: 02 Wrz 2006
Posty: 3642

PostWysłany: Czw Lut 21, 2008 12:01 am    Temat postu: Quo vadis Radku Odpowiedz z cytatem

„Och, nie myśl, proszę, że mnie zraziło to, iżeś zabił matkę i żonę, i brata, iżeś spalił Rzym i wysłał do Erebu wszystkich uczciwych ludzi w twym państwie”

Petroniusz w liście pożegnalnym do Nerona



Quo vadis Radku…



Nazywany był arbitrem elegantiarum. Uznawany był za pięknego, przystojnego i eleganckiego. Dbał o swoje ciało, które namaszczał pachnącymi olejkami. Twarz miał mądrą i bystrą. Dawano go za wzór dobrego smaku, a jego nieskazitelne maniery budziły zachwyt. Gdy go zabrakło „razem z nim zginęła poezja i piękność”. Tak na kartach „Quo vadis” rysował Henryk Sienkiewicz postać rzymskiego polityka, poety i filozofa Gajusza Petroniusza. Ten niezwykły bohater tak sympatycznie opisany przez Sienkiewicza był jednym z najbardziej zaufanych współpracowników i doradców despotycznego Nerona. Cesarz zafascynowany kulturą grecką, uważający się za artystę i poetę wysoce cenił na swoim zmanieryzowanym dworze wyczucia smaku i wartości artystycznych jakie bez wątpienia posiadał Petroniusz.

Był jednak Petroniusz człowiekiem mało ostrożnym. Nie potrafił zyskiwać przyjaciół, był raczej typowym solistą i obca mu była tak ważna w polityce gra zespołowa. Wykorzystali to jego wrogowie najbardziej zaś zazdrosny o wpływy na dworze prefekt pretorianów Tygelin (Gajusz Ofonius Tigellinus), którzy oskarżyli go o spisek na życie Nerona i zmusili do popełnienia samobójstwa. Wypowiadając się o muzyce Petroniusz powiedział kiedyś, że „jest jak morze. Stoisz na jednym brzegu i patrzysz w dal, ale dojrzeć drugiego brzegu niepodobna” czyż z polityką nie jest tak samo jak z muzyką?, zwłaszcza gdy uprawiają ją wirtuozi smaku, a nie politycznej praktyki?

Gdy zobaczyłem dziś konferencje prasową ministra Radosława Sikorskiego, a potem wywiad jakiego udzielił dla jednej ze stacji telewizyjnych przed oczyma stanął mi Petroniusz z powieści Henryka Sienkiewicza. Bo czyż nasz minister spraw zagranicznych nie może uchodzić za „arbitra elegantiarum” naszej polityki? Czy na dworze despotycznego Donalda Tuska nie odgrywa roli Petroniusza kreślącego kierunki dobrego smaku i wyczucia? Czy wreszcie dzisiejsza konferencja prasowa nie brzmiała jak list jaki do Nerona kreślił Petroniusz gdy podcinał sobie żyły: „bądź zdrów, ale nie śpiewaj, zabijaj, ale nie pisz wierszy, truj, lecz nie tańcz, podpalaj, lecz nie graj na cytrze.”?

Radosław Sikorski ma ogromne aspiracje polityczne. Sięgają one o wiele dalej niż ministerialne budynki przy Szucha (MSZ) czy Klonowej (MON). Ma też przekonanie o swojej doskonałości zwłaszcza gdy zestawia je ze swoimi politycznymi współpracownikami, a jednocześnie rywalami (kiedyś Kaczyński, dziś Tusk). Realizując te ambicje nie liczy się z realiami będąc przekonanym, że proces dziejowy to jego jednak, a nie Donalda Tuska, wyniesie ku prezydenturze. Już teraz pokazuje, że jest zdolny być samodzielnym przywódcą, który ma własną wizję. W poniedziałek ogłosił, że zaproponuje aby we wtorek Rada Ministrów uznała niepodległość Kosowa. Okazało się, że tego pomysłu nie skonsultował nie tylko z prezydentem Lechem Kaczyńskim, do czego już zdążył wszystkich przyzwyczaić, ale nawet z „własnym” premierem Donaldem Tuskiem, który we wtorek musiał się wycofywać z nieco przedwczesnych deklaracji „swojego” ministra. Gdy już się wydawało, że przywołany do porządku we wtorek usunie się nieco w cień, w środę zorganizował pokazową konferencje prasową w czasie której, na tle mapy świata, jak prawdziwy mąż stanu, tłumaczył ile wysiłku każdego dnia od chwili kiedy kieruje polską dyplomację wkłada aby „żyło się lepiej, wszystkim”. A jeśli ktokolwiek miał wątpliwości, kto czuwa nad tym, aby nawet porażki przekuć w sukces ogłosił jakie to ważne deklaracje w sprawie Katynia prezydent Putin przekazał premierowi Tuskowi. Pominę już element ewidentnej manipulacji bo jest to raczej krok wstecz w stanowisku Rosji, a nie postęp ponieważ prezydenci Gorbaczow, a potem Jelcyn uznali odpowiedzialność państwową Związku Sowieckiego za zbrodnię w Katyniu co jest deklaracją o wiele ważniejszą niż stwierdzenie, że jest to zbrodnia stalinowska, kluczową sprawą jest fakt, że to minister Sikorski zostaje ojcem tego newsa – okrzykniętego od razu sukcesem. Ta deklaracja to jak list Petroniusza do Nerona. Cóż z tego, że jesteś cesarzem? To ja jednak wiem co powiedzieć, żeby było pięknie, a oczy widowni były utkwione we mnie. Zabijaj, ale nie zajmuj się polityką zagraniczną, truj, lecz nie zdawaj osobiście relacji ze swoich zagranicznych podróży, podpalaj, lecz nie prezydenturę zostaw mi…

Minister Sikorski, któremu na pewno nie można odmówić dobrej prezencji i dużych zdolności w zakresie autokreacji w dziedzinie realpolityki zachowuje się jak Petroniusz. Oczywistą polityczną prawdę jaką jest to, że należy budować własne polityczne zaplecze, a nie jedynie własny wizerunek, który zastępy zwolenników politycznej konkurencji obalą niczym chrześcijanie pogańskie bożki Radosław Sikorski lekceważy. Zdaje się powtarzać, za Petroniuszem, który o oczywistej prawdzie wiary mówił: „Ja jej nie przyjmę, choćby w niej tkwiła prawda i mądrość zarówno ludzka, jak boska… to wymagałoby trudu, a ja się nie lubię trudzić. To wymagałoby zrzeczeń się, a ja się nie lubię niczego w życiu zrzekać… […] Ja mam swoje gemmy, swoje kamee, swoje wazy i swoją Eunice. W Olimp nie wierzę, ale go sobie urządzam na ziemi i będę kwitnął, póki mnie nie przeszyją strzały boskiego łucznika lub póki mi cezar nie każe otworzyć sobie żył. Ja nadto lubię woń fiołków i wygodne triclinium. Lubię nawet naszych bogów… jako figury retoryczne”.

Ta polityczna nonszalancja nie umknie uwadze wprawionych w politycznych bojach pretorianów Donalda Tuska, którzy nie pozwolą aby „arbiter elegantiarum” zachwiał pozycją ich cesarza, albo co gorsza kiedyś spróbował strącić go z tronu. Tylko patrzeć jak Grzegorz Schetyna niczym Tygelin ogłosi, że w spisku Pizona (Maciej Płużyński) poza już wcześniej zdemaskowanymi: Petusem Trazei (Andrzej Olechowski), Lukanem (Zyta Gilowska), Rufusem (Zbigniew Religa) i Seneką Młodszym (Jan Rokita) udział brał także Gajusz Petroniusz (Radosław Sikorski). Tylko czy Radosław Sikorski swoją polityczną śmierć będzie wstanie przyjąć tak jak Petroniusz „jako konieczność z tym przeświadczeniem, że nie ma na świecie takich jagód, jakich bym nie spróbował. Nie spieszę się, ale nie będę się też ociągał, postaram się tylko, aby mi było do ostatka wesoło”.

Zbigniew Girzyński

_________________
Jadwiga Chmielowska Przewodnicz?ca Oddzia?u Katowice i Komitetu Wykonawczego "Solidarnosci Walcz?cej"
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Jadwiga Chmielowska
Site Admin


Dołączył: 02 Wrz 2006
Posty: 3642

PostWysłany: Czw Lut 21, 2008 12:02 am    Temat postu: Gorliwe zapędy min. Sikorskiego słusznie zahamowano Odpowiedz z cytatem

Wywiad w audycji „Sygnały Dnia” na antenie Programu Pierwszego Polskiego Radia w dniu 20 lutego 2008 r. o godz. 7.45

Gorliwe zapędy min. Sikorskiego słusznie zahamowano

Grzegorz Ślubowski: Kolejny gościem Sygnałów Dnia jest Zbigniew Girzyński, poseł Prawa i Sprawiedliwości. Dzień dobry.

Zbigniew Girzyński: Dzień dobry, panie redaktorze, witam państwa z Torunia.

G.Ś.: Dzisiaj spotkanie prezydenta z premierem, spotkanie, które dotyczy głównie polityki zagranicznej. Jak pan uważa, czy zimna wojna między prezydentem a premierem się zakończyła?

Z.G.: Pewne sygnały, że na linii Pałac Prezydencki – pałac pana premiera nastąpiła poprawa stosunków obserwujemy od jakiegoś czasu. Widać było to po ostatnim spotkaniu, kiedy padł wyraźny sygnał ze strony pana prezydenta, że cieszy się, iż następuje zbliżenie stanowisk. Myślę, że wczorajsza decyzja Rady Ministrów i premiera, aby nie podejmować na razie decyzji w sprawie uznania niepodległości Kosowa, wstrzymać się z tym, odbyć konsultacje z panem prezydentem są kolejnym sygnałem, że być może ze strony premiera, być może ze strony rządu przyszedł moment refleksji i słusznej konstatacji, że trzeba w sprawach ważnych dla państwa, w sprawach dotyczących polityki zagranicznej szukać porozumienia z prezydentem, który jest głową państwa.

G.Ś.: No właśnie, jak pisze Rzeczpospolita, prezydent ma wątpliwości, ponieważ uważa, że uznanie niepodległości Kosowa już teraz mogłoby doprowadzić do separatystycznych tendencji w Gruzji i na Ukrainie.

Z.G.: Pan prezydent, jak mniemam, jest wyrazicielem nie tylko swojego zdania, ale także podziela zdanie ogromnej części zarówno polskiej sceny politycznej, jak i wielu obserwatorów sceny międzynarodowej. Przypomnę, że zarówno Prawo i Sprawiedliwość, jak i inne ugrupowania opozycyjne zwracały uwagę, że te deklaracje rządu co do uznania niepodległości Kosowa są nieco przedwczesne. Zwracaliśmy uwagę, że tworzy się niebezpieczny precedens, zwracaliśmy uwagę, że inne państwa Unii Europejskiej, takie jak Hiszpania, jak Słowacja, jak Rumunia, ale także i w innych krajach Unii Europejskiej dało się słyszeć pewne sygnały, że to jest tendencja niespecjalnie dzisiaj w Europie potrzebna i taka, która wymagałaby aż tak daleko idącego pośpiechu. I myślę, że słusznie się stało, że te nieco ewolucyjne i niezwykle gorliwe zapędy pana ministra Sikorskiego zostały póki co zahamowane przez rząd. I sądzę, że ponieważ jest to sprawa niezwykle ważna, jest to pierwsze państwo w Europie, które powstaje po ewidentnym wyłączeniu się nie jakiejś republiki, tak jak to miało miejsce w ramach konfederacji na przykład z Czechami i Słowakami czy w ramach nawet dawnej Jugosławii, ale oderwaniem się już pewnego autonomicznego tylko regionu. To jest tendencja niebezpieczna. Takich przypadków w Europie mamy całe mnóstwo zarówno w krajach Unii Europejskiej, chociażby Baskowie czy Katalończycy, Belgia, która cały czas boryka się z problemem relacji między Flandrią i Walonią, to jest kwestia licznych mniejszości chociażby w takich krajach, jak Słowacja, Rumunia, to wreszcie Gruzja i tamtejsze tendencje odśrodkowe w Osetii i Abchazji, że nie wspomnę o Federacji Rosyjskiej, która generalnie ma niezwykle skomplikowaną strukturę narodowościową i tych tendencji można by było obserwować o wiele więcej.

G.Ś.: To prawda, panie pośle, ale czy nie czuje pan takiej zazdrości, że jednak polityka zagraniczna obecnej ekipy rządzącej ma duże poparcie pomimo krytyki ze strony opozycji, ze strony Prawa i Sprawiedliwości? Politycy Prawa i Sprawiedliwości odradzali na przykład premierowi podróż do Moskwy, a premier pojechał i bardzo spodobało się to Polakom, jak wynika z sondaży.

Z.G.: Jeszcze przeżywamy okres miesiąca miodowego, kiedy zaufanie społeczne w stosunku do rządzących jest znaczące, ponieważ wiąże się z pewnymi obietnicami wyborczymi i nadziejami na ich spełnienie. To, oczywiście, przekłada się także na pewną tendencję w polityce zagranicznej. Natomiast gdybyśmy popatrzyli na efekty tej wizyty rosyjskiej, to tutaj już takiego entuzjazmu nie ma, a gdy na przykład spojrzymy na pojawiające się badania społeczne dotyczące uznania niepodległości Kosowa, to tutaj wstępne nawet deklaracje rządu w tym zakresie w ogóle rozminęły się z opiniami publicznymi, z opinią publiczną. I myślę, że z czasem także i to takie zauroczenie każdym gestem premiera, które dzisiaj jeszcze da się obserwować, będzie ustępowało miejsca pewnej rozwadze i realnej ocenie efektów tych działań w polityce zagranicznej, które ja oceniam dosyć krytycznie.

G.Ś.: To prawda, tylko że zaufanie do Platformy Obywatelskiej i sondaże wobec Platformy Obywatelskiej są bardzo wysokie, ponad połowa Polaków popiera tę partię i zdaniem wielu polityków Platformy dzieje się tak właśnie dlatego, że bardzo ostro krytykuje ją opozycja. Skąd sukces Platformy Obywatelskiej pana zdaniem, skąd takie wysokie poparcie?

Z.G.: Ja nie nazwałbym działań prowadzonych chociażby przez Prawo i Sprawiedliwość jako ostra krytyka. My jesteśmy krytyczni, wykazujemy pewne błędy, dystansujemy się od wielu poczynań, ponieważ nie zawsze się z nimi zgadzamy, natomiast nie sądzę, aby ta krytyczna opinia ze strony Prawa i Sprawiedliwości miała jakikolwiek większy wpływ na to, jak postrzegana jest Platforma Obywatelska. Te notowania, o których pan wspomniał, one utrzymują się w zasadzie od momentu, kiedy pan premier Donald Tusk objął swoją funkcję. Zwykle jest tak, że wtedy każdy szef nowego rządu jest raczej witany z nadziejami, z pewnym optymizmem. Tak było przecież w przypadku również rządu Prawa i Sprawiedliwości. Dopiero z czasem społeczeństwo weryfikuje swoje podejście do rządzących. Ja myślę, że z każdym dniem, kiedy będzie widać myślę, że ogromną liczbę zaniedbań i...

G.Ś.: A może jest tak, panie pośle, że po prostu Polacy mieli dosyć zwyczajnie rządów Prawa i Sprawiedliwości. Dzisiaj czytamy w Dzienniku na przykład, że nie tylko w 17 dni, ale także na podstawie egzaminów zdawanych faksem można było zostać oficerem służby kontrwywiadu wojskowego, a premier w Gazecie Wyborczej mówi wprost: „Macierewicz dokonał spustoszenia w kontrwywiadzie”.

Z.G.: Ja myślę, że pan premier raczej sugeruje się opiniami swoich doradców nienajlepszymi. To są ludzie, którzy wywodzą się bardzo często ze starych, skompromitowanych służb specjalnych minionego już okresu. Ubolewam nad tym, że pan premier wpisuje się w ten klimat nagonki na Prawo i Sprawiedliwość, która jako jedyna partia rozpoczęła trudną sztukę budowy na dobrą sprawę służb specjalnych na zdrowym fundamencie. Te wszystkie informacje prasowe, które pan przytoczył one przede wszystkim wymagają pewnej weryfikacji, ponieważ jest to pewien element tworzonych faktów medialnych przez Platformę Obywatelską i kontrolowane przecieki, jakie dzisiaj się dzieją. Ja mogę zwrócić uwagę, że wczoraj dokonano zmiany na stanowisku szefa służb, odszedł pan Reszka, a przyszedł pan Nosek. I proszę zwrócić uwagę – w ciągu zaledwie 3 miesięcy to jest kolejna zmiana w tak newralgicznym miejscu, widać, że przychodzą ludzie i biografiami swoimi dający nienajlepszą rekomendację do sprawowania tych funkcji. Na dodatek często się zmieniają. Zmienił się także...

G.Ś.: No tak, ale zarzuty z kolei politycy Platformy...

Z.G.: To prawda, ale proszę zwrócić uwagę – zmienił się także minister, który koordynował prace służb specjalnych na przestrzeni 3 miesięcy. To są wszystko bardzo niepokojące sygnały i myślę, że powinniśmy raczej pytać polityków Platformy o ich koncepcję i pomysł, a nie tylko – tak jak robi to Platforma Obywatelska – cały czas budować swój wizerunek społeczny i publiczny na stawianiu się w kontrze do Prawa i Sprawiedliwości. Prawo i Sprawiedliwość odeszło już od władzy, warto by było, aby koledzy z Platformy Obywatelskiej pokazali, co sami chcą zrobić, a nie tylko dokonywali kolejnych roszad kadrowych.

G.Ś.: Dobrze, wobec tego zmieńmy temat. Mówiliśmy już o tym w rozmowie z panem posłem Tyszkiewiczem, eurodeputowana z SLD pani Geringer d'Oedenberg ma oryginalny pomysł, jak wypromować polskie miasto Wrocław. Powiedziała o tym w wywiadzie dla Gazety Wrocławskiej, że tak naprawdę powinno się za granicą używać nazwy Breslau. A jak napisał do nas z kolei słuchacz z Wrocławia (no, nie jest to tak całkiem bezzasadne) i nie chodzi tylko o używanie niemieckiej nazwy, ale chodzi też o to, że nie ma angielskiej nazwy Wrocław. Czy panu by się podobało, gdyby Wrocław wymawiało się Breslau za granicą na przykład?

Z.G.: Ja słyszałem o tym pomyśle, sam jestem w tej chwili w Toruniu. Niemiecka nazwa mojego miasta to Thorn i nie życzyłbym sobie, aby w przypadku mojego miasta tego typu zabieg lingwistyczny był stosowany. Nie wiem, jakie jest do tego podejście mieszkańców Wrocławia. Z tego, co wiem, raczej niezbyt entuzjastyczne. Myślę, że to jest próba, trudno mi nawet powiedzieć, czy szukania taniego poklasku, ponieważ raczej nie sądzę, aby to spotkało się z powszechnym uznaniem mieszkańców Dolnego Śląska. Być może jestem w błędzie, ja jestem mieszkańcem Pomorza, na pewno na Pomorzu nie byłyby to pomysły przyjęte z jakąś wielką radością. Przypuszczam, że pani eurodeputowana zbyt wiele czasu spędza już w tej chwili w Strasburgu czy w Brukseli i jej podejście do spraw polskich być może zostało wypaczone nieco poprzez jej coraz mniejszy kontakt z krajem.

G.Ś.: No cóż, panie pośle, takie jest życie eurodeputowanej, że czas spędzają głównie w Strasburgu. Zbigniew Girzyński, poseł Prawa i Sprawiedliwości, był moim gościem.

Z.G.: Dziękuję bardzo, do widzenia państwu.

Zbigniew Girzyński

_________________
Jadwiga Chmielowska Przewodnicz?ca Oddzia?u Katowice i Komitetu Wykonawczego "Solidarnosci Walcz?cej"
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Strona Główna -> Dyskusje ogólne Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz dołączać plików na tym forum
Możesz ściągać pliki na tym forum