Forum  Strona Główna

 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Andrzej Butkiewicz z WZZ nie żyje

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Strona Główna -> ODESZLI NA WIECZNĄ WARTĘ
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Jadwiga Chmielowska
Site Admin


Dołączył: 02 Wrz 2006
Posty: 3642

PostWysłany: Sob Mar 15, 2008 10:53 pm    Temat postu: Andrzej Butkiewicz z WZZ nie żyje Odpowiedz z cytatem

.................................................................


7 marca odszedl od nas na zawsze Andrzej Butkiewicz.
Zawiodlo go serce...

Andrzej był bardzo aktywnym działaczem gdańskich WZZ. To On zorganizował i prowadził prace w drukarni w stoczni gdyńskiej w czasie sierpnia 1980.

Był odważnym Polakiem i Wielkim Patriotą
Gdy otrzymam więcej informacji prześlę jak najszybciej.
Pozdrawiam serdecznie.
Jan Karandziej

_________________
Jadwiga Chmielowska Przewodnicz?ca Oddzia?u Katowice i Komitetu Wykonawczego "Solidarnosci Walcz?cej"
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Bartłomiej Marjanowski
Weteran Forum


Dołączył: 02 Wrz 2006
Posty: 368

PostWysłany: Sob Mar 15, 2008 11:39 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Cześć jego Pamięci!
_________________
Bartek
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Kazimierz Michalczyk
Site Admin


Dołączył: 03 Wrz 2006
Posty: 1573

PostWysłany: Nie Mar 16, 2008 7:52 am    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

http://www.prezydent.pl:80/x.node?id=1011848&eventId=16527886
Cytat:

13 marca 2008 r., Prezydent Rzeczypospolitej Polskiej Lech Kaczyński nadał pośmiertnie Andrzejowi Butkiewiczowi, Krzyż Kawalerski Orderu Odrodzenia Polski. Order został nadany za wybitne zasługi na rzecz przemian demokratycznych w Polsce, za zaangażowanie w działalność polonijną.


http://www.obywatel.org.pl/index.php?name=News&file=article&sid=9535

Cytat:

Żegnaj, Andrzeju

W dniu 8 marca w Norton k. Bostonu zmarł nagle w wieku 52 lat Andrzej Butkiewicz, zasłużony działacz opozycji demokratycznej.

Zmarły był odważnym działaczem Wolnych Związków Zawodowych przed Sierpniem 1980 r. i za tę działalność usunięto go ze studiów. W Sierpniu zorganizował Wolną Drukarnię Stoczni Gdynia, a następnie kierował drukarnią gdańskiej „Solidarności” – niezwykle twórczo i ofiarnie.

W stanie wojennym internowany, rok spędził w więzieniu w Strzebielinku. Pozbawiony szansy na pracę, zmuszony został do emigracji. Działał czynnie w środowisku amerykańskiej Polonii, do końca życia niezmiernie tęsknił za Ojczyzną, z którą utrzymywał żywe kontakty. Zawsze pełen ciepła i humoru.

Rodzinie i bliskim Andrzeja składamy wyrazy współczucia.

Msza św. za Jego duszę zostanie odprawiona w Wielki Czwartek o godzinie 18 w kościele św. Bernarda w Sopocie, przy ulicy Abrahama 41/43.

Przyjaciele z WZZ i pierwszej „Solidarności”




http://pl.wikipedia.org/wiki/Andrzej_Butkiewicz
Cytat:

Andrzej Butkiewicz

Andrzej Butkiewicz (ur. 1956, zm. 8 marca 2008 w Norton koło Bostonu w USA) – polski działacz opozycji antykomunistycznej, przed sierpniowej opozycji demokratycznej oraz NSZZ ”Solidarność”.

Za swoją działalność usunięty ze studiów. Był w sierpniu 1980 r., organizatorem Wolnej Drukarni Stoczni Gdynia, a następnie kierownikiem drukarni ”Solidarności” w Gdańsku. W okresie stanu wojennego internowany przez rok w więzieniu w Strzebielniku. Po odzyskaniu wolności miał problemy z uzyskaniem zatrudnienia w związku z czym zdecydował się na emigrację do USA.


Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Kazimierz Michalczyk
Site Admin


Dołączył: 03 Wrz 2006
Posty: 1573

PostWysłany: Nie Mar 16, 2008 11:42 am    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

http://www.viapolonia.net/andrzej_butkiewicz_1955_2008/in_memory__pamietajac.htm



Andrzejowi Butkiewiczowi
(1955-2008)

Był czas, że ludzim, ...i generałom
Kolana drżały,
Gdy ty, Andrzeju, drukowałeś
Historii załom.

Władze zbłąkane własnym strachem,
Spod siebie kradły,
A ty wkładałeś drukarskie blachy
W maszynę prawdy.

Dzisiaj dziedzictwo przełomu wieków
Tobie oddane,
Zanim polityk zamieni człowieka
W medal odlany.

Kiedyś oddamy zgiełk pogrzebowy
Trawom zielonym.
Andrzeju! ...daruj słowom niezdarnym,
Podaj czas nowy.


Szymon Tolak, 12 marca 2008
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Kazimierz Michalczyk
Site Admin


Dołączył: 03 Wrz 2006
Posty: 1573

PostWysłany: Nie Mar 16, 2008 12:04 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

http://www.viapolonia.net/andrzej_butkiewicz_1955_2008/mass__msza_sw.htm
Parafia Matki Boskiej Częstochowskiej
Our Lady of Czestochowa

655 Dorchester Avenue, Boston, MA 02127
03/15/08 1:00 PM



JEGO WIELKIEGO SERCA WYSTARCZYLO DLA TAK WIELU,
A ZABRAKLO DLA NIEGO SAMEGO.

Przypadl mi w udziale zaszczyt pozegnania wspomnieniem wspanialego i jakze prawdziwego czlowieka. Zaszczyt ogromny , ale tez zadanie wcale nie latwe. Bo jak ujac w tych kilku krotkich zdaniach tak niezwykle losy. Zwlaszcza, ze serce rozrywa bol, a zal sciska krtan. . Bardzo czesto kiedy zegnamy kogos po raz ostatni, chcemy o nim powiedziec tak wiele, a i tak pozostajemy z uczuciem iz tak wiele rzeczy zostalo niedopowiedzianych.
Wybaczcie wiec , ze w tym trudnym momencie posluze sie slowami, ktore nieco wczesniej przelalem na papier.
Andrzej byl bez watpienia osoba wyjatkowa, a mimo tego wszyscy, ktorzy go znali wiedza doskonale, ze gdyby mogl to w tym momencie zdecydowanie by zaprotestowal. Najczesciej kiedy spotykal sie z jakze zasluzonym uznaniem innych zwykl mowic: “ dajcie mi spokoj , ja jestem zwyczajnym, szarym czlowiekiem ”. Jesli tak to byl to najbardziej niezwykly sposrod zwyczajnych ludzi jakiego kiedykolwiek spotkalem.
Los pozwolil mi poznac Andrzeja juz dobre trzydziesci lat temu w czasach o ktorych moznaby powiedziec, ze w duzym stopniu zdefiniowaly jego pozniejsze postawy. Ja osobiscie wole to okreslic w nieco inny sposob. Moim zdaniem byl to czas, na ktorym Andrzej pozostawil slad, ktorego zatrzec nie sposob.

Przypuszczam, ze losy Andrzeja sa bardziej czy mniej znane wiekszosci z nas. Mimo to chcialbym zaprosic was abysmy jeszcze ten jeden raz przeszli ich sladem bo nie jest to z cala pewnoscia historia pospolita.

Andrzej urodzil sie 52 lata temu. Spedzil dziecinstwo I czas wczesnej mlodosci w rodzinnych Suwalkach. Byl najstarszym z szesicu braci. Jego naturalna potrzeba czynienia dobra I reagowania na zlo nie byla cecha przypadkowa. Wyrastal w rodzinie o szczegolnych wartosciach. Zycie ojca Andrzeja, Dr. Witolda Butkiewicza, zolnierza Armii Krajowej jest historia sama w sobie. Nie moze wiec byc zaskoczeniem, ze sam Andrzej jak I jego bracia Wojtek, Janusz, Maciek, Leszek I Radek nie mogli pozostac obojetni wobec realiow narzuconych nam przez znienawidzony komunistyczny system.Nie sposob nie wspomniec jak wielki slad zostawila na Andrzeju I wszystkich braciach dobroc ich przedwczesnie utraconej matki Danuty. To wlasnie ta jej dobroc wracala czesto w przywolywanych tak chetnie wspomnieniach nie tylko synow, ale rowniez ich rodzin.
Na poczatku lat siedemdziesiatych Andrzej wyjechal do Gdanska by podjac studia na Uniwersytecie Gdanskim.Nie trzeba bylo dlugo czekac by patrzac na otaczajacy go swiat podjal wydawaloby sie wowczas beznadziejna probe zmiany jego oblicza.Juz w polowie lat siedemdziesiatych w jego mieszkaniu na gdanskiej starowce odbywaly sie spotkania samoksztalceniowe Studendkiego Komitetu Solidarnosci . Byl juz wowczas sygnatariuszem oswiadczen I komunikatow tego studenckiego ruchu.Za ta wlasnie dzialalnosc zostal skreslony z listy studentow Uniwersytetu Gdanskiego. Dodam tylko , ze na osobisty wniosek owczesnego szefa socjalistycznego zwiazku studentow na tej uczelni Aleksandra Kwasniewskiego.
Od 1978 roku , a wiec od poczatku istnienia byl czlonkiem Komitetu Zalozycielskiego WZZW. Tam zajmowal sie praktycznie wszyskim..Byl organizatorem protestow, akcji obrony przesladowanych, obchodow zakazanych wowczas rocznic. Byl drukarzem, kolporterem, kurierem I kimkolwiek trzeba bylo byc w danej chwili. Byl wszedzie tam gdzie bylo cos do zrobienia. Jego twarz znali wszyscy w trojmiejskiej opozycji..

Chociaz identyfikowal sie najbardziej z Wolnymi Zwiazkami Zawodowymi Wybrzeza to bral czynny udzial w akcjach innych grup chociazby Ruchu Mlodej Polski czy Ruchu Obrony Praw Czlowieka I Obywatela.
To jego wszedobylstwo sprawilo, ze bezpieka nigdy do konca nie wiedziala do ktorej grupy go przypisac. Potwierdzaja to liczne dokumenty Instytutu Pamieci Narodowej. Przez ta wlasnie nieslychana aktywnosc byl w tak wielkim zainteresowaniu sluzby bezpieczenstwa.
Byl wielokrotnie aresztowany, inwigilowany, wyrzucany z pracy I wreszcie wieziony.Rewizje w jego mieszkaniu byly stala czescia codziennego zycia.Juz od tamtaego czasu byl rozpracowywany przez wydzial III KW MO w Gdansku w ramach sprawy o kryptonimie “ Zecer”.
Jako dzialacz WZZW bral udzial w przygotowaniu strajku w stoczni w sierpniu 1980 roku.
A kiedy nadszedl czas znalazl sie natychmiast w Stoczni Gdynskiej gdzie miedzy innymi z bratem Mackiem uruchomil I prowadzil Wolna Drukarnie Stoczni Gdynia.Nie wszyscy wiedza, ze to wlasnie ta drukarnia w pierwszym tygodniu trwania strajku jako jedyna dostarczala tak niezbedne informacje, ktore siegaly daleko poza region gdanski.
Kiedy po zakonczeniu strajkow inni wybierali dzialanie blisko tzw. wielkich wydarzen on sam pracowal dwadziescia cztery godziny na dobe nad stworzeniem drukarni nowo powstalej “Solidarnosci”. Z rekami brudnymi od farby, smarow I kwasow, na zpleczu budynku gdanskiego MKZtu uruchamial wydruk pierwszych oswiadczen zwiazku.Z dala od wszechobecnych kamer I dziennikarzy z duma robil to co uwazal za wazne.
Tym bardziej dramatycznym przezyciem bylo dla niego to co stalo sie na krotko przed stanem wojennym.Bezpieka usuwala wowczas z gdanskiego MKZtu wszelkimi mozliwymi sposobami nieprzejednanych bylych WZZtowcow.Dla tych sluzb pozostawienie tam takich ludzi jak Andrzej bylo czyms nie do wyobrazenia. Tak wiec SB przy pomocy swoich agentow zmontowala misterna prowokacje. Andrzej wraz z innymi zostal brutalnie napadniety I wyrzucony z drukarni, ktora stworzyl I ktorej oddal cale swoje serce. Ci z nas, ktorzy mogli byc wowczas blisko niego,, pamietaja dokladnie jak trudno bylo mu sie z tym pogodzic.
Mial wszelkie prawo miec poczucie olbrzymiej krzywdy, a jednak juz wkrotce tlumaczyl tych ktorzy pozwolili sie w ta prowokacje wciagnac.Chcial szukac prawdy , ale nie potrafil trzymac w sobie zalu.
Ani wowczas ani pozniej nie mowil :” nie pozwolili mi skonczyc studiow, nie dali ulozyc zycia.”. Mowil tylko : “aby to wszystko nie poszlo na marne “.
Nie zdazyl jeszcze otrzasnac sie z szoku po tych wydarzeniach, kiedy w nocy 13go grudnia 1981 zostal aresztowany w swoim mieszkaniu w Gdansku, na kilka minut po polnocy. Bezpieka nienawidzila go tak bardzo, ze skuto go w kajdany zanim jeszcze zdolal sie ubrac.Zostal przewieziony do wiezienia w Strzebielinku. Trzymano go tam przez prawie rok pod koniec ktorego przez pewien czas wraz z Lechem Kaczynskim byli jedynymi wiezniami politycznymi tego wiezienia.. Wyszedl z tamtad jako ostatni niemal miesiac po przyszlym prezydencie.
Lubil zartowac, ze “ nie pamieta czy zgasil swiatlo “.

Wkrotce zmuszony zostal podjac najtrudniejsza decyzje zycia.Decyzje o wyjezdzie z Polski. Nie wiedzial czy kiedykolwiek bedzie ja jeszcze mogl zobaczyc.Opuszczal ojczyzne ze zlamanym sercem I paszportem waznym na wyjazd w jedna strone.


Kiedy zaczynal swoje nowe zycie, tutaj w Bostonie ,posrod nowych przyjaciol malo kto wiedzial z jakim bagazem doswiadczen ladowal po tej stronie oceanu.Opowiadanie o sobie bylo sprzeczne z jego natura.
W dniu 14 listopada 2006 roku Instytut Pamieci Narodowej w Gdansku uznal Andrzeja Butkiewicza za osobe pokrzywdzona przez system komunistyczny

Taki byl Andrzej - dzialacz ( nie lubil tego okreslenia ) Powiem wiec: taki byl
Andrzej - czlowiek wrazliwy na zlo, czlowiek nie potrafiacy stac z boku.

Wszyscy znamy jednak inne twarze Andrzeja. Ktoz z nas nie mial okazji poznac
Andrzeja- przyjaciela., Andrzeja- czlowieka zyczliwego.Byl przyjacielem absolutnym.Dla niego nie istnial lepszy czy gorszy czas by pomoc innym. Zdarzalo sie, ze byl swiadkiem rozmowy
o tym, ze gdzies jest ktos w potrzebie. Niewiele mowil, pojawial sie drugiego dnia z gotowa propozycja pomocy. A przeciez jego samego nie omijaly zmartwienia I klopoty dnia codziennego. Nie mowil o nich przybierajac zawsze twarz pogodna I ciepla. A kiedy ciezar codziennych doswiadczen stawal sie zbyt wielki, zamykal swoj smutek w sobie I kiedy byl gotowy wracal z nowym ladunkiem energii I dobrego samopoczucia, ktorego starczalo dla wszystkich, ktorzy znalezli sie wokol niego. Zyskiwal zyczliwosc kazdego z kim przypadlo mu sie spotkac. Moze dlatego tak czesto zycie stawialo go w srodku problemow innych.
Zapominal wowczas o swoich wlasnych klopotach.Staral sie laczyc ludzi wszedzie tam, gdzie widzial ich rozchodzacych sie w innych kierunkach.Byl prawdziwym spoiwem szerokiej rodziny dla ktorej przybral role przyslowiowej matki gesi.
JAKA IRONIA - JEGO WIELKIEGO SERCA WYSTARCZYLO DLA TAK WIELU,
A ZABRAKLO DLA NIEGO SAMEGO.
--------------

Byl rowniez inny Andrzej, ktorego z cala pewnoscia wiekszosc z nas zna I jakiego z pewnoscia wszyscy chcemy zapamietac. Mysle o Andrzeju zarazajacym humorem Tym ktory nawet jesli dowcip nie byl specjalnie zabawny, powtarzal go tak dlugo, az zobaczyl usmiech na naszej twarzy. Mial specjalne poczucie humoru .Czesto z domieszka ironii nidgdy jednak nie bylo w nim niezyczliwosci. Smial sie z zachowan I zjawisk,, ktore obserwowal, ale dokladnie tak samo potrafil smiac sie z samego siebie. Smial sie z innymi kiedy za sprawa typowego dla siebie roztargnienia stawal sie bochaterem zartow. Jak chociazby wtedy gdy wybral sie do New Hampshire by kupic nowy telewizor. Wrocil bez telewizora przywozac w zamian kota.
Swoim uroczym roztargnieniem rozbrajal nas wszystkich.
Posiadal niezwykla zdolnosc zozladowywania napietych sytuacji. Kiedy na przyklad podczas jakiejs politycznej debaty emocje zaczynaly rosnc w zbyt szybkim tempie, wychodzil z pokoju by wrocic za chwile w zabytkowym juz niemal chelmie ORMO przywracajac porzadek I oczywiscie dobry humor.
Potrafil smiac sie z samego siebie jak malo kto..Z upodobaniem opowiadal czesto takie oto zdarzenie:

pracowal z pewnym koreanczykiem, z ktorym byl jednoczesnie w bliskiej przyjazni. Tenze przyjaciel byl osoba bardzo niewielkiego wzrostu zwlaszca przy raczej duzej postaci Andrzeja, ktory w typowy dla siebie sposob nie przepuszczal okazji by z wlasciwym sobie humorem podkreslic mala posture swojego przyjaciela. Koreanczyk znosil to ze stickim spokojem dluzszy czas, az jednego dnia stali obaj obok siebie obserwujac z okien drukarni
wejscie do portu olbrzymiego lotniskowca.Koreanczyk spojrzal z cala powaga na Andrzeja I zupelnie spokojnie stwierdzil : “ ...no widzisz, wreszcie cos wiekszego od ciebie !
Andrzej dlugo nie mogl przestac sie z tego smiac mowiac : “ trafila kosa na kamien “.
Kiedy bedac jeszcze wiezniem Strzebielinka, pozostajac w celi tylko z Lechem Kaczynskim
postanowil, ze aby zabic czas beda robic sobie nawzajem wyklady. Przyszly prezydent wprowadzal Andrzeja w zaulki polskiego prawa. Andrzej probowal uczyc swego przyjaciela jezyka angielskiego. Po latach wracajac wspomnieniami do tamtych czasow Andrzej zartowal,
ze nie mogl by byc nauczycielem gdyz chociaz on sam zdolal pojac wiele prawnych kruczkow nie byl w stanie pomoc swojemu uczniowi w nauce obcego jezyka.
Niedawno okazalo sie, ze prezydent bierze regularne lekcje angieskiego I pani, ktora je prowadzi wyznala z zyczliwa szczeroscia, ze nie odnosi na tym polu specjalnych sukcesow.
TAK WIEC ANDRZEJU jesli to slyszysz ? To nie byles Ty .Prezydent po prostu nie ma do tego talentu.
---------------------


Kiedy od czasu do czasu przychodzily chwile powazniejszej zadumy nad zyciem, wowczas mozna bylo poznac jeszcze innego Andrzeja. Dla niego samego chyba tego najwazniejszego.
Mam na mysli Andrzeja - ojca. W momentach powazniejszech rozmow usmiechal sie lekko do siebie I mowil: “ wiesz, jakby nie patrzec w jednym temacie mialem olbrzymie szczescie.
Moje dzieci!
Ktoz znajac Marte , Piotra I Marcina moglby temu zaprzeczyc. Ja osobiscie mysle jednak, ze szczescie ma ztym niewiele wspolnego.Przy zwyklych ludzkich slabosciach od ktorych on sam rowniez nie byl wolny potrafil zostawic nam troje wspanialych mlodych ludzi z ktorych mial wszelkie prawo byc tak bardzo dumnym.
---------------------

Wiele jest twarzy Andrzeja o ktorych mozna by mowic w nieskonczonosc.Jestem pewny, ze
kazdy z nas ma wizerunek Andrzeja bioracy sie z naszych osobistych z nim przezyc.

- Krzysztof Wyszkowski, jeden z zalozycieli Wolnych Zwiazkow Zawodowych I przyjaciel Andrzeja tak go wspomina :
“ Co go odroznialo od innych to nie utracenie przyrodzonego optymizmu.
Wierzyl, ze bedzie lepiej, ze polska sie obudzi I zacznie odrozniac zdrajcow od bohaterow.
Sam skromny I ofiarny oczekiwal skromnosci I ofiarnosci rowniez od politykow. Dlatego wspolczesna Polska bardzo go niekiedy bolala. Ale nie tracil nadziei. Przekonywal,ze zmiana
jest mozliwa, ze nastapi wkrotce, ze trzeba byc wiernym I czynnym “.

- Tomek Wojdakowski, przyjaciel z trudnego okresu opozycyjnych zmagan mowi o Andrzeju:
“ Czlowiek prawy I szlachetny dla ktorego wiernosc wyznawanym zasadom byla najwazniejszym przewodnikiem po zyciu. Najlepszy ojciec, maz. Nasz przyjaciel I kompan zmagan o dobra Polske.

Nawet ci ktorzy poznali go pozniej pamietaja go w taki sam sposob.”

- Dr. Slawomir Cenckiewicz histotyk Instytutu Pamieci Narodowej tak wspomina :
“ Andrzeja poznalem zaledwie kilka lat temu, podczas jednej z wizyt w Stanach Zjednoczonych, ale smialo moge powiedziec, ze byl dla mnie jedna z najwazniejszych osob
jakie spotkalem. W trudnych dla mnie chwilach, w polowie 2005 roku po prostu zadzwonil do mnie do domu I powiedzial krotko : - wiem, ze prawda wymaga poswiecen, ale niech Pan pamieta, ze jestesmy z Panem. Czy moge panu jakos pomoc.”

Ta potrzeba prawdy niezaleznie od tego czy byla wygodna czy mogla bolec, stanowila tresc
jego zycia..

Dr. Cenckiewicz tak konczy swoje wspomnienia :
“ Niech Dobry Bog przyjmie Andrzeja do Niebianskiej Ojczyzny,
a Polska niech o nim pamieta “.

Odniesieniem do tej pamieci chcialbym zakonczyc te krotkie wspomnienia..
Kiedy odchodzi od nas ktos bliski tylko od nas zalezy czy przetrwa w naszej pamieci.
I dlatego wlasnie pozwole sobie zostawic nas wszystkich z tym krotkim wierszem bedacym jednoczesnie wymownym ostrzezeniem :

- “ Wiecznosc umarlych dotad trwa , dokad pamiecia im sie placi.
Chwiejna waluta , nie ma dnia by ktos wiecznosci swej nie tracil.”


Leszek Zborowski, Boston, Massachusetts, 15 marca 2008
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Strona Główna -> ODESZLI NA WIECZNĄ WARTĘ Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Możesz dodawać załączniki na tym forum
Możesz ściągać pliki na tym forum