Forum  Strona Główna

 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

SFORA NA PROFESORA i Wildsteina

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Strona Główna -> Dyskusje ogólne
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Witja
Weteran Forum


Dołączył: 23 Paź 2007
Posty: 5319

PostWysłany: Wto Cze 03, 2008 7:08 am    Temat postu: SFORA NA PROFESORA i Wildsteina Odpowiedz z cytatem

http://cogito62.salon24.pl/77229,index.html

w.s_media - "Aleksander Scios"
wolny strzelec /historyk filozofii/

2008-06-01, 20:07:45
"SFORA NA PROFESORA

„Służby specjalne w Polsce są poza kontrolą państwa. Są jak wściekły pies, który powinien odstraszać wroga, ale temu psu w 1989 roku nie tylko zdjęto obrożę, ale położono więcej mięsa.” – słowa profesora Zybertowicza sprzed ponad 3 lat, nic nie straciły na aktualności.

Wściekły pies gryzie i kąsa, a gdy nikt go nie pilnuje, potrafi rzucić się do gardła.

Autor tych słów, od wielu miesięcy sam doświadcza ataków „sfory”, dla której wygrana Platformy, była niczym odpięcie smyczy, z jednoczesną komendą – „bierz”!

Ten wieloletni wykładowca UMK, założyciel Podyplomowego Studium Socjologii Bezpieczeństwa Wewnętrznego jest człowiekiem niezwykle groźnym dla układu III RP – jako ten, który go zdefiniował i potrafił wskazać. Jego książka "W uścisku tajnych służb", której publikacji odmówiło kilka wydawnictw, była pracą pionierską i fundamentalną, opisującą precyzyjnie mechanizmy rządzące Polską „okrągłego stołu”.

Ponieważ Andrzej Zybertowicz należy do tych nielicznych uczonych, których wiedza na temat otaczającej nas rzeczywistości, przekracza wymiar przekątnej telewizyjnego ekranu, a przy tym jest człowiekiem wielkiej odwagi – jego wypowiedzi i oceny wywołują wściekłość wśród komunistycznej agentury i równie gwałtowne reakcje rzeszy „pokąsanych” ideologią sfory.

Jako jeden z trzech recenzentów, zapoznał się z głośną książką historyków IPN Sławomira Cenckiewicza i Piotra Gontarczyka o byłym prezydencie Lechu Wałęsie.

- „Lech Wałęsa był współpracownikiem SB, takie wnioski z książki o nim są dobrze udokumentowane” – twierdzi profesor, a o pracy historyków wyraża jak najlepszą opinię: „Uważam, że przeanalizowali dostępne informacje zgodnie z obowiązującymi standardami badawczymi. Ja i trzech innych recenzentów swoimi nazwiskami ręczymy, że wywód autorów jest prawidłowy, a wnioski przez nich sformułowane – uzasadnione „

Już za same te słowa, prof. Zybertowicz może liczyć na dozgonną nienawiść wszelkiej maści „intelektualistów”, których sposób rozumienia wolności wypowiedzi i prawa do badań historycznych mieliśmy możliwość niedawno poznać, z okazji „listu w obronie Wałęsy”.

Dla ludzi tego środowiska, wypowiedzi Zybertowicza będą stanowiły zawsze „kamień obrazy” - głownie dlatego, że pochodzą od człowieka, z którego racjonalizmem i logiką wywodu, nie są w stanie sobie poradzić. A jeśli brakuje argumentów rzeczowych, sięga się po broń, jakże bliską, tym wszystkim „obrońcom wolności” – sądowy nakaz, groźbę grzywny, zakaz wypowiedzi.

Pluralistyczne środowisko liberalno – lewicowe, uwielbia wykorzystywać ustanowione przez PRL- owskich protoplastów regulacje prawne i prowadzić z oponentami „dyskusję naukową” przy pomocy kodeksów i paragrafów. Profesor Zybertowicz jest więc bohaterem trzech pozwów o ochronę dóbr osobistych, wytoczonych mu przez Michnika, Solorza i Suboticia.

Już w grudniu ub. roku Sąd Okręgowy w Warszawie orzekł, że profesor ma przeprosić Adama Michnika za słowa „"Michnik wielokrotnie powtarzał - ja tyle lat siedziałem w więzieniu, to teraz mam rację" i choć Zybertowicz argumentował, że słowa te były "dopuszczalnym, nieobraźliwym, publicystycznym skrótem sposobu myślenia powoda" – sąd uznał taką parafrazę za niedopuszczalną, bo „Michnik nigdy nie powiedział takich słów.”

Na marginesie tego wyroku – warto zastanowić się na kogo, zapatrzył się Władysław Frasyniuk, gdy w ostatnim programie Tomasza Lisa, nie mogąc znaleźć argumentów w rozmowie z Wildsteinem, zaczął rozpaczliwie licytować się długością pobytu w więzieniu. Znać dobrą szkołę, zmagań intelektualnych „elit” III RP.

Przed dwoma dniami media poinformowały, że Sąd Apelacyjny w Gdańsku, utrzymując w mocy wyrok sądu w Toruniu, nakazał Andrzejowi Zybertowiczowi przeprosić sekretarza programowego TVN Milana Suboticia oraz wpłacić 10 tys. zł na cel społeczny. Pozew Suboticia dotyczył wywiadu z roku 2006, jaki Zybertowicz udzielił „Polityce”. Przedstawił wówczas hipotezę układu, który m.in. miał pozwalać służbom specjalnym wpływać na media. W wywodach profesora pojawia się "wirtualny Subotic", jako „możliwe ogniwo układu". Zybertowicz sugerował też, że inspirowany przez Wojskowe Służby Informacyjne Subotić, mógł wpłynąć na przygotowanie programu "Teraz my" z 2006 r., w którym ujawniono nagrania rozmów Renaty Beger z politykami PIS.

- Mimo że miał to być tylko model wirtualny, modelowa sytuacja, zakładana tylko hipotetycznie, w trybie przypuszczającym, ale wskazanie realnie istniejącej osoby z imienia i nazwiska, w kontekście takich sugestii, bez wątpienia prowadziło do naruszenia dóbr osobistych – stwierdziła sędzia, nakazując Zybertowiczowi przeprosiny Suboticia oraz wpłatę 10 tys. zł na zakład dla niewidomych dzieci.

Ponieważ na stronie domowej profesora, znajduje się pozew Suboticia, sporządzony przez znanego z procesu Kwaśniewski vesus WPROST adwokata Macieja Żbikowskiego oraz odpowiedź na pozew adwokata, reprezentującego Zybertowicza – zachęcam prawników do lektury tych pism. Dość powiedzieć, że pozew Żbikowskiego nie zawiera żadnego wskazania, na czym miałoby polegać naruszenie dóbr osobistych Suboticia i sprawia wrażenie pisma procesowego, sporządzonego przez studenta I roku prawa. Domyślam się, zatem, że sądy III RP dokonały samoistnie uzupełnienia argumentacji prawniczej powoda i dookreśliły winę Zybertowicza.

Fakt, że już w 2006r media informowały o współpracy Suboticia z WSI i powoływały się na istniejące w tej sprawie liczne dowody, nie ma dla sądu III RP najmniejszego znaczenia. O obecności tego człowieka w Raporcie z weryfikacji WSI nawet nie wspomnę, choć w sensie prawnym, stanowi on dokument urzędowy.

Ochrona prawna, na jaką powołują się agenci komunistycznych służb, kontynuujący swój proceder w wolnej Polsce, nadal stanowi najwyższy nakaz dla sądów III RP, a troska, by społeczeństwo nie mogło dowiedzieć się o haniebnej przeszłości ludzi, mieniących się jego „elitą”, jest jednym z podstawowych priorytetów orzecznictwa sądowego.

„Zainfekowane elity infekują inne grupy społeczne. Na poziomie społecznym, strukturalnym otrzymujemy infekcję chaosem, na co lekarstwem ma być demonstrowanie indywidualności. Fundamenty kultury wypłukują się.” – pisał Zybertowicz w tekście „Życie zainfekowane”.

Zastanawiam się, dlaczego ludzie tacy jak Subotic czy Solorz, informację o ich współpracy z WSI odbierają jako „naruszenie dóbr osobistych”? Czy środowiska, będące beneficjentami układu OS, uczestniczące w „transformacji ustrojowej” III RP, uważają służby wojskowe za strukturę skompromitowaną lub przestępczą, że reagują tak nerwowo na posądzenie o współpracę? Skoro pod rządami Platformy codziennie doświadczamy aktów pełnej rehabilitacji dzielnych zuchów z WSI – jaki cudem, ci sami ludzie okazują irytację, gdy ujawni się prawdę o ich kontaktach z tą zacną instytucją? Czy fakt współpracy ze służbami nie powinien stanowić dla nich powodu do dumy, środowiskowej nobilitacji - skoro od tylu miesięcy przywracają godność ofiar, skrzywdzonych Raportem Macierewicza?

Przyznam, że nawet sofistyczna dialektyka, jaką posługuje się to środowisko, uzasadniając każdą bzdurę i niegodziwość, jest ułomna, gdy idzie o wykazanie tej sprzeczności. Można ją odbierać jako przejaw paskudnej hipokryzji lub… objaw ozdrowieńczej schizofrenii. Ozdrowieńczej, bo świadczącej o resztkach sumienia.

Trzeba koniecznie przyglądać się działaniom „sfory”, próbującej wszelkimi metodami zakneblować profesora Zybertowicza. Pozwy sądowe, o których każdy „obrońca demokracji” będzie krzyczał jako o naturalnym narzędziu państwa prawa, są w tym wypadu wykorzystywane jako metoda państwowej cenzury, a ludzie, których interesy chronią prawa III RP stosują je, by ukryć przed społeczeństwem swoją agenturalną przeszłość i nadal mieć wpływ na stan świadomości Polaków.

Ten rząd nie zapnie smyczy i nie założy sforze kagańca. Ilość „mięsa” jest jeszcze większa niż w roku 1989. Pogoń za ostatnimi sprawiedliwymi będzie trwała nadal, dopóki nie zagnamy „sfory” tam, gdzie jej miejsce.



Powyższy wpis powstał z inspiracji Pani Joanny Mieszko-Wiórkiewicz, która w komentarzach pod poprzednim tekstem, zwróciła uwagę na sytuację profesora Zybertowicza.



Źródła:

http://www.rp.pl/artykul/140228.html

http://www.zybertowicz.pl/

http://prawo.money.pl/aktualnosci/wiadomosci/artykul/zybertowicz;ma;przeprosic;michnika,169,0,307625.html

http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80269,5262423,Sad_Apelacyjny__Zybertowicz_ma_przeprosic_Suboticia.html
"

http://cogito62.salon24.pl/77375,index.html

w.s_media - "Aleksander Scios"
wolny strzelec /historyk filozofii/

"W OBRONIE OSÓB REPRESJONOWANYCH

Zdarzenia wczorajszego dnia świadczą, że najlepsze pomysły powstają spontanicznie, jako szlachetny odruch wsparcia, chęć niesienia pomocy. Wczoraj, pod tekstem SFORA NA PROFESORA, opisującym represje sądowe, jakich doświadcza profesor Andrzej Zybertowicz, włączył się do dyskusji Pan Jerzy Urbanowicz – pracownik Instytutu Matematycznego PAN, jeden z likwidatorów WSI, współtwórca wolnych Służb Kontrwywiadu Wojskowego. Osoba znana i ceniona przez wielu z nas.

W wypowiedzi profesora Urbanowicza pojawił się pomysł utworzenia Komitetu Obrony Osób Represjonowanych, nawiązujący tradycją do działającego w latach 80 –tych Komitetu Więzionych za Przekonania Polityczne. Uważam, że jest to pomysł wart zrealizowania, a zdarzenia ostatnich miesięcy wskazują na pilną potrzebę takich działań.

Choć nie istnieją proste analogie, pomiędzy Polską lat komunizmu, a niepodległą Rzeczpospolitą, to w sposób uprawniony można powiedzieć, że rzeczywistość dzisiejszej Polski, jest w ogromnej mierze kształtowana przez ludzi PRL-u, związanych z interesami komunistycznej nomenklatury. Rząd koalicji PO-PSL, niemal w całości oparł się na tym środowisku, umożliwiając mu wpływ m.in. na wymiar sprawiedliwości i struktury bezpieczeństwa państwa. Szczególnie, w sferze działalności służb specjalnych, ludzie ci utworzyli silne lobby decyzyjne i kontrolne, oddziaływujące na wiele sfer życia społecznego i politycznego. Efektem tej polityki było niszczenie wszystkiego, co związane z 2 letnim okresem poprzedniego rządu, a wyrosłe z polskich tradycji niepodległościowych.

Ten proces erozji państwa dotyka wiele osób, zaangażowanych w budowę IV Rzeczpospolitej. Stają się one obiektem ataków medialnych, prowokacji, represji i sądowych szykan. Wykorzystując aparat państwowy, obecny rząd próbuje wszelkimi metodami zepchnąć tych ludzi poza nawias życia społecznego, zastraszyć ich lub zmusić do milczenia. Często są to metody trudne do jednoznacznej identyfikacji, choć zawsze związane z polityczną aktywnością tych osób.

Procesy sądowe, wytaczane przez agenturalnych współpracowników komunistycznych służb, postępowania prokuratorskie, inwigilacja, podsłuchy, rewizje – stają się niemal codziennym elementem polskiej rzeczywistości, pod rządami PO-PSL. O wielu zapewne nie wiemy, inne znamy z ograniczonych przekazów medialnych. Za tymi zdarzeniami kryją się ludzkie dramaty osób, dotkniętych represjami.

Mają one dla tych ludzi, również wymiar czysto praktyczny, wiążą się z brakiem środków finansowych na obronę czy koszty sądowe, utratą pracy, problemami z dotarciem do mediów, poczuciem zastraszenia i osamotnienia. Wiele osób znosi w milczeniu szykany ze strony władz ,nie nagłaśnia doznanych krzywd, a honor nie pozwala im wyciągać ręki o pomoc.

Utworzenie organizacji, działającej na rzecz obrony tych osób, byłoby formą obywatelskiego sprzeciwu - jako odpowiedź na działania tego rządu. Lecz przede wszystkim, wynikałoby z ludzkiego, solidarnego odruchu, z chęci niesienia pomocy i udzielania wsparcia. Jak pisał o tym projekcie profesor Urbanowicz, moglibyśmy ściągnąć do komitetu najlepszych prawników, zapewnić opiekę prawną represjonowanym i ich rodzinom oraz delegować obserwatorów na procesy sądowe. Ogromne znaczenie ma również nagłaśnianie takich przypadków.

Przypomnę, że Helsińska Fundacja Praw Człowieka wspiera w procesach osoby rzekomo pokrzywdzone umieszczeniem ich nazwisk w Raporcie z weryfikacji WSI, zapewnia im bezpłatną pomoc prawną i działa w ich imieniu jako „przyjaciel sądu”. Tymczasem ludzie, których dotykają faktyczne represje sądowo –policyjne są pozbawieni pomocy i wsparcia oraz zdani na własne siły.

Chcemy to zmienić, by przywrócić elementarne poczucie sprawiedliwości. Również dlatego, by zapobiec dalszej eskalacji zjawisk, które wkrótce mogą przybrać znacznie groźniejsze kształty.

Formą organizacyjną, właściwą dla takich przedsięwzięć powinno być stowarzyszenie lub fundacja. Po utworzeniu grupy inicjatywnej, sporządzeniu niezbędnych dokumentów i rejestracji sądowej, powstałby fundusz, na którym gromadzone byłby środki, przeznaczone na pomoc dla osób represjonowanych.

Jak dotychczas, chęć utworzenia grupy założycielskiej wyrazili : Pani Joanna Mieszko – Wiórkiewicz i Pan Jerzy Urbanowicz .

Już po pierwszych komentarzach, zamieszczonych pod wczorajszym wpisem widać, że inicjatywa powołania takiej organizacji spotkała się z żywym zainteresowaniem i poparciem.
Otrzymałem wiele maili z bardzo konkretnymi propozycjami i pomysłami organizacyjnymi.
Świadczy to, że dostrzegamy potrzebę takich działań i potrafimy myśleć solidarnie.
Kwestią otwartą jest nazwa organizacji i sposób jej funkcjonowania – czy ma być grupą zamkniętą i elitarną czy też szerokim forum obywatelskiej aktywności.

Liczę na Państwa głosy w tej sprawie, na wypowiedzi i sugestie. Wszystkich proszę o jak najszersze rozpowszechnienie tej inicjatywy i włączenie się w jej realizację. Udostępniam również tymczasowy adres : komitetobrony@gmail.com, na który można kierować korespondencję i zgłoszenia do grupy założycielskiej."


Ostatnio zmieniony przez Witja dnia Pią Cze 06, 2008 8:34 am, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Servantes
Weteran Forum


Dołączył: 29 Paź 2006
Posty: 206

PostWysłany: Czw Cze 05, 2008 10:49 pm    Temat postu: Re: SFORA NA PROFESORA Odpowiedz z cytatem

Witja napisał:
http://cogito62.salon24.pl/77229,index.html

Na marginesie tego wyroku – warto zastanowić się na kogo, zapatrzył się Władysław Frasyniuk, gdy w ostatnim programie Tomasza Lisa, nie mogąc znaleźć argumentów w rozmowie z Wildsteinem, zaczął rozpaczliwie licytować się długością pobytu w więzieniu. Znać dobrą szkołę, zmagań intelektualnych „elit” III RP.


A czymże to Frasyniuk zasłużył na taki nimb i legende, a dzięki temu awans do grona autorytetów salonu ??????
Bo w świetle dokumentów RKS - Dolny Śląsk:
http://archiwum.sw.org.pl/pdf/Korespondencja_RKS-DolnySlask.pdf
wychodzi na jaw wyjątkowa indolencja szefa regionu, który zasłynał "ewakuacją" związkowych pieniędzy w kwocie 80 milionów ówczesnych złotych, a nie potrafił rozliczyć się z oddanymi sprawie ludźmi, którzy naiwnie budowali jego mit...
W dodatku Frsyniuk swoimi metodami konspiracyjnymi, opisanymi w powyższym dokumencie, doprowadział do ujawnienia SB jednej z największych tajemnic podziemia !!!!!!
Planów wykorzystania łączności satelitarnej!!
Tajemnicy tak wielkiej, że zapomnianej przez przeszło 25 lat - aż do ub. roku; tak ważnej, ze nawet Kornel Morawiecki nieiwle o sprawie wiedział, a ujawnionej na światło dzienne dopiero podczas dokumentowania działalności Kontrwywiadu Solidarności Walczącej w związku z przygotowaniami do obchodów 25 rocznicy powstania SW:
http://swsw.blog.onet.pl/2,ID258629747,index.html
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Witja
Weteran Forum


Dołączył: 23 Paź 2007
Posty: 5319

PostWysłany: Pią Cze 06, 2008 8:16 am    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

http://www.rp.pl/artykul/140641.html

"Pomyłki i przejęzyczenia Władysława Frasyniuka
Grzegorz Majchrzak 29-05-2008, ostatnia aktualizacja 29-05-2008 00:34

Podana przez Władysława Frasyniuka informacja, jakoby Ogólnopolski Komitet Oporu był organizacją fikcyjną czy też stworzoną przez SB, jest pozbawiona jakichkolwiek podstaw – dowodzi historyk z IPN

Były zasłużony działacz wrocławskiej „Solidarności” Władysław Frasyniuk rzuca poważne oskarżenia pod adresem historyków i kierownictwa Instytutu Pamięci Narodowej, podpisuje apele o nieniszczenie historii „Solidarności”. Sam jednak pamięci o tym fenomenie szkodzi.

Z jednej strony broni bowiem dobrego imienia Lecha Wałęsy. Z drugiej od ponad ćwierć wieku oskarża jednego ze swych kolegów z dolnośląskiej „Solidarności”, że ten był agentem. Stwierdza przy tym: „[...] nie ma teczek agentów, o których wiemy, że byli ważnymi ludźmi. Andrzej Konarski nie ma takiej teczki”. I dalej: „Był we władzach „Solidarności”, był współtwórcą O [gólnopolskiego] K [omitetu] O [poru], przyczynił się do wpadki wielu struktur, zaatakował cały PAFAWAG i nie ma jego teczki. Ważnych agentów tam nie ma, ich się chroni” (27 stycznia 2007 r. w Radiu TOK FM w rozmowie z Katarzyną Kolendą-Zaleską). Oskarżenie bardzo poważne, a właściwie skazanie na śmierć publiczną. A zauważmy, że sam Frasyniuk nie dysponuje, poza oczywiście swoimi domysłami, ani cieniem dowodu na potwierdzenie swych jakże mocnych słów.


Informacja nieścisła

Z jednej strony piętnuje głoszoną rzekomo przez historyków z IPN tezę o kontrolowaniu przez Służbę Bezpieczeństwa podziemnej „Solidarności”. Z drugiej, jak w ostatnim programie „Tomasz Lis na żywo”, szafuje oskarżeniami pod adresem Ogólnopolskiego Komitetu Oporu, czyli pierwszej ponadregionalnej struktury po 13 grudnia 1981 r. Wtajemniczeni się orientują, że swe oskarżenia opiera na jednym z esbeckich dokumentów, którego fragmenty w 2000 r. opublikowała „Gazeta Wyborcza”.

Było to oświadczenie funkcjonariusza Biura Studiów MSW Adama Stylińskiego złożone w trakcie wewnętrznego śledztwa prowadzonego przez specjalnie powołany w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych zespół do przeprowadzenia „czynności wyjaśniających w sprawie ppor. Eligiusza Naszkowskiego”. Funkcjonariusz ten wspominał w nim o preparowaniu dokumentów mających kompromitować przewodniczącego „Solidarności”. Opisując całą operację, pisał m.in. o „fikcyjnej organizacji p [od] n [azwą] OKO”.

Problem polega na tym, że jest to informacja nieprawdziwa, a właściwie nieścisła. W operacji tej wykorzystano bowiem fakt posługiwania się przez kierownictwo Ogólnopolskiego Komitetu Oporu zbiorowym pseudonimem „Mieszko”. Esbecy spreparowali list rzekomego członka ochrony OKO sygnowany pseudonimem „Mieszko II”.

Należy w tym miejscu podkreślić, że w świetle naszej dzisiejszej wiedzy informacja, jakoby Ogólnopolski Komitet Oporu był organizacją fikcyjną czy też stworzoną przez SB, jest pozbawiona jakichkolwiek podstaw. Chyba że Władysławowi Frasyniukowi OKO myli się z MKO „S”, czyli Międzyregionalną Komisją Obrony NSZZ „Solidarność”. Rzeczywiście, jak wskazują zachowane materiały, ta ostatnia struktura została celowo utworzona przez Służbę Bezpieczeństwa jako przeciwwaga dla Tymczasowej Komisji Koordynacyjnej, której członkiem był m.in. Frasyniuk.


Agent, który się urwał

A wracając do OKO, drugim argumentem rzekomo przemawiającym na rzecz tezy o rzekomej fikcyjności tej grupy ma być fakt, że człowiekiem numer dwa w niej był Andrzej Konarski. W myśl prostego rozumowania: skoro miał on być agentem, to Ogólnopolski Komitet Oporu był (używając esbeckiego języka) kontrolowany. Otóż wcale nie jest to takie proste.

Rzeczywiście mimo wyczyszczenia archiwaliów wrocławskiej Służby Bezpieczeństwa istnieją poszlaki wskazujące, że Konarski współpracował z SB, ale... przed wprowadzeniem stanu wojennego. I że prawdopodobnie po 13 grudnia „urwał się” swoim opiekunom z resortu spraw wewnętrznych. Nie czas i nie miejsce na szczegółowe opisywanie tej pasjonującej historii, której rozwikłanie ma kluczowe znaczenie dla zrozumienia dziejów „Solidarności” i działań bezpieki wobec niej w pierwszych miesiącach wojny polsko-jaruzelskiej. Notabene jest to przykład, że wbrew temu, co twierdzi Władysław Frasyniuk, wszystkich śladów współpracy z bezpieką nie udaje się zatrzeć. Tak jak i w wielu innych tego rodzaju sprawach nie dysponujemy niestety kompletem materiałów, jedynie ich strzępami.Pragnę uspokoić bohatera dolnośląskiej „Solidarności” – zamierzam opisać casus Konarskiego. Jednak wcześniej planuję zakończyć inne opracowania niezwiązane z kwestiami agenturalnymi. Musi się więc uzbroić w cierpliwość.

Frasyniuk twierdzi, że agentem SB był jeden z wiceprzewodniczących „S”. Ja w trakcie kilkuletnich badań nie znalazłem żadnych materiałów świadczących o istnieniu takiego agenta


Agent, którego nie było

I na koniec jeszcze jedna przestroga. W programie Tomasza Lisa Frasyniuk stwierdził, że agentem SB miał być jeden z wiceprzewodniczących „Solidarności”. Sądzę, że to przejęzyczenie. W trakcie bowiem moich kilkuletnich badań nie znalazłem żadnych materiałów świadczących o istnieniu takiego agenta.

Być może chodziło o wcześniej tu wspomnianego członka Prezydium Komisji Krajowej Andrzeja Konarskiego. Niemniej to nie rzetelne publikacje historyków, lecz właśnie takie nieprecyzyjne stwierdzenia rzucają cień na fenomen polskiej „Solidarności”.

Autor jest pracownikiem Biura Edukacji Publicznej IPN. Zajmuje się badaniem dziejów aparatu represji w PRL (zwłaszcza aparatu bezpieczeństwa) oraz dziejów opozycji (przede wszystkim NSZZ „Solidarność”)
"

Źródło : Rzeczpospolita
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Witja
Weteran Forum


Dołączył: 23 Paź 2007
Posty: 5319

PostWysłany: Pią Cze 06, 2008 8:19 am    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

http://www.naszdziennik.pl/index.php?typ=po&dat=20080606&id=po24.txt

""Bogatyrowicz" kontratakuje

Dziennikarz i publicysta Bronisław Wildstein został wyproszony z udziału w zaplanowanej na drugą połowę czerwca w Poczdamie konferencji Polsko-Niemieckie Dni Mediów - ujawnił wczoraj na portalu Salon 24 redaktor Igor Janke z "Rzeczpospolitej". Dyskusja z udziałem polskich i niemieckich dziennikarzy jest współorganizowana m.in. przez Kancelarię Roberta Boscha i Kancelarię Państwową Brandenburgii. Jak ujawnił Janke, w środę do Wildsteina zadzwonił Albrecht Lempp, znany tłumacz i dyrektor Fundacji Współpracy Polsko-Niemieckiej, organizator tej imprezy. I... wyprosił go z konferencji. Jednym z uczestników konferencji miał być również redaktor naczelny "Gazety Wyborczej" Adam Michnik. Według informacji opublikowanych na blogu internetowym przez Jankego, Wildstein miał zapytać organizatora konferencji, czy decyzja o jego usunięciu zapadła pod wpływem nacisków Michnika, a ten nie zaprzeczył i nie potwierdził.

Zdaniem internautów komentujących ową informację, sprawa do złudzenia przypomina... działania Bogatyrowicza. To jeden z głównych negatywnych bohaterów opublikowanej niedawno książki Bronisława Wildsteina "Dolina Nicości", opisującej kulisy polskiej rzeczywistości i machinacje przeciwników lustracji. Fikcyjny Bogatyrowicz, redaktor naczelny największej gazety codziennej w Polsce, do złudzenia przypomina Adama Michnika - gorąco sprzeciwia się lustracji, powiązany z międzynarodowymi środowiskami lewicy, wywiera realny wpływ na życie codzienne w Polsce, a przede wszystkim - blokuje lustrację i dekomunizację. Literacki Bogatyrowicz w książce Wildsteina przyczynia się do wyrzucenia z pracy, zaszczucia (również towarzyskiego) redaktora naczelnego jednej z gazet, który zdecydował się opublikować materiał lustracyjny obciążający znany "autorytet moralny". Komentujący sprawę internauci nie ukrywają podejrzeń, że takie zakulisowe działania rzeczywistego odpowiednika literackiego Bogatyrowicza mogły mieć miejsce właśnie w tym przypadku. "Byłem zdziwiony, że Michnik zgodził się wystąpić na tej samej konferencji. Ale może nie wiedział i jak się dowiedział, to się bardzo zdenerwował. I stąd nagły telefon od organizatora" - pisze Igor Janke, który zapewnia również, iż jeśli Wildstein na konferencję nie pojedzie, to on sam również nie weźmie w niej udziału. Dziś pewne jest jedno - weźmie w niej udział Adam Michnik."
Wojciech Wybranowski
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Witja
Weteran Forum


Dołączył: 23 Paź 2007
Posty: 5319

PostWysłany: Pią Cze 06, 2008 8:23 am    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

http://jankepost.salon24.pl/index.html

Igor Janke

"Wildstein wyproszony przez Niemców. Pod naciskiem Michnika?

Bronisław Wildstein miał być - obok Adama Michnika - jednym z uczestników konferencji Polsko-Niemieckie Dni Mediów. Organizatorami imprezy są Fundacja Roberta Boscha, Fundacja Współpracy Polsko-Niemieckiej i Kancelaria Państwowa Brandenburgii. W ciągu trzech dni (18-20 czerwca) w Poczdamie odbędzie się kilka bardzo interesująco zapowiadających się dyskusji.

Trzeba przyznać, że goście dobrani bardzo ciekawie, z różnych opcji. Wiele ważnych postaci ze świata mediów i polityki, ze strony polskiej i niemieckiej. Temat konferencji: „Polityczno-medialna machina: Polska i Niemcy w europejskich doniesieniach medialnych”

Też zostałem tam zaproszony i – do wczorajszego popołudnia – byłem pewny, że tam pojadę. Wczoraj bowiem do Bronisława Wildsteina zadzwonił Albrecht Lempp, znany tłumacz i dyrektor Fundacji Wspólpracy Polsko-Niemieckiej, organizator te imprezy. I ... wyprosił go z konferencji.

Jak zrelacjonował mi Bronek, Lempp oświadczył mu, iż w konferencji bierze udział za dużo dziennikarzy „Rzeczpospolitej”. Zapraszając go nie zwrócił jakoś na to uwagi.

Dla wszystkich zaskakujące było, że Wildstein pojawi się na tej samej konferencji co Michnik. Jak wiadomo jednym z bohaterów „Doliny Nicości”, najnowszej powieści Wildsteina publikowanej w odcinkach w Salon24.pl, jest człowiek przypominający do złudzenia naczelnego „Wyborczej”.

Byłem zdziwiony, że Michnik zgodził się wystąpić na tej samej konferencji. Ale może nie wiedział i jak się dowiedział, to się bardzo zdenerwował. I stąd nagły telefon od organizatora.

Bronek – jak mi odpowiadał – zapytał Lemppa, czy robi to pod wpływem nacisków Michnika. Jak twierdzi Wildstein, Lempp „nie zaprzeczył jednoznacznie”.
Jeśli to wszystko prawdą, jest to niesamowite. Wielki skandal. Jeden z najbardziej znanych polskich dziennikarzy zostaje najpierw zaproszony jako mówca na dużą międzynarodową konferencję, a potem, tuż przed jej otwarciem - z niej wyproszony. I to pod wpływem sugestii .... Nie chcę pisać czyich, bo proces gotowy.
To kompromitacja organizatorów. Przyznam, że nie znam podobnego przypadku. Jeśli Wildstein nie zostanie przywrócony do programu, osobiście nie mam zamiaru tam jechać. I będę namawiał moich kolegów, by uczynili podobnie. Chyba, że organizatorzy zmienią zdanie.


A oto fragment programu, który otrzymałem kilkanaście dni temu w oficjalnym zaproszeniu:
11.00 Debata plenarna – otwarcie
„Neutralne czy narodowe – Media w Europie i niebezpieczeństwo ich instrumentalizacji“

Moderacja: Ewa Wanat, Redaktor Naczelna Radia Tok FM
Paneliści:
prof. Henri Ménudier, Uniwersytet Paryski III (Sorbonne nouvelle)
dr Peter Frey, szef studia ZDF w Berlinie
Ulrich Schmidla, Redaktor Naczelny i szef Działu Zagranicznego tygodnika „Focus”
Tomasz Wróblewski, Wiceprezes Polskapresse
Bronisław Wildstein, publicysta dziennika "Rzeczpospolita" 13.00 Przerwa na lunch

14.30 Dyskusja 1
„Machina polityczno-medialna. O granicach w dziennikarstwie"

Moderacja: Kazimierz Sowa, Grupa ITI, Dyrektor telewizji religia.tv
Paneliści:
Adam Michnik, Redaktor Naczelny „Gazety Wyborczej”
Thomas Schmid, Redaktor Naczelny „Die Welt”
Wojciech Hernes, korespondent Radia Zet w Berlinie
Konrad Schuller, korespondent „Frankfurter Allgemeine Zeitung” w Warszawie
"
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Tadeusz Świerczewski
Moderator


Dołączył: 12 Wrz 2006
Posty: 505

PostWysłany: Pią Cze 06, 2008 6:01 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Witja!.
Bardzo mi przykro, lecz Andrzej Konarski był agentem WSW o czym wiedział Władek Frasyniuk przed 13 grudnia 1981. Nie robił bym takiego larum z takiej "drobnostki", gdyż w K.K."S" było ich więcej.W stanie wojennym Frasyniuk, nie chciał się z nim spotkać, ja się z nim spotkałem w kwietniu, po uzgodnieniu z Kornelem uzgodniliśmy drugie spotkanie, gdzie Konarski został doprowadzony do Kornela, nie wiedząc gdzie idzie. Następne spotkanie na jego prośbę odbyło się w sierpień 82.
Lecz to spotkanie było już "prowadzone" przez SB, nagrywano moje wejście i wyjście, oraz naszą rozmowę. To wszystko SB pokazało mi 5.10.82r po aresztowaniu wraz z Frasyniukiem i B.Labudową.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Strona Główna -> Dyskusje ogólne Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz dołączać plików na tym forum
Możesz ściągać pliki na tym forum