Forum  Strona Główna

 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Kto uczył Jacka Kuronia patriotyzmu?

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Strona Główna -> Dyskusje ogólne
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Maciej
Weteran Forum


Dołączył: 02 Wrz 2006
Posty: 1221

PostWysłany: Sob Maj 24, 2008 9:07 pm    Temat postu: Kto uczył Jacka Kuronia patriotyzmu? Odpowiedz z cytatem

http://www.asme.pl/121123269176406.shtml

Kto uczył Jacka Kuronia patriotyzmu? -

Antoni Zambrowski

Wysłane poniedziałek, 19, maja 2008 przez Krzysztof Pawlak

Jacek Kuroń jest niewątpliwie częścią historii opozycji demokratycznej w PRL i dlatego jego życiorys oraz dokonania stanowią przedmiot dociekań historyków. W swej najnowszej książce "Przystosowanie i opór. Studia z dziejów PRL" prof. Andrzeja Friszke bada drogę Jacka Kuronia do hasła "Niepodległość bez cenzury". Czyni to w obszernym studium pod tytułem "Problem niepodległości w Polsce powojennej 1945 - 1980", więc na opis ewolucji ideowej Jacka Kuronia siłą rzeczy nie pozostaje zbyt wiele miejsca. Jako naoczny świadek tamtych spraw chciałbym uzupełnić tę relację.

Jacek Kuroń - fanatyczny internacjonalista

Jacek pochodził z polskiej i patriotycznej rodziny. Jego ojciec inż. Henryk Kuroń wyrósł w tradycji Organizacji Bojowej PPS. W czasie wojny działał we lwowskiej Armii Krajowej. Niestety, Jacek za młodu darł koty z ojcem na tle ideowym, był bowiem w odróżnieniu od ojca fanatycznym komunistą. Wielkim wstrząsem stał się dla niego rok 1956 - Polski Październik, a następnie tragedia rewolucji węgierskiej. Mimo tych doświadczeń pozostał fanatycznym internacjonalistą. Swych wychowanków w hufcu "walterowskim" (tzn. im. polsko-sowieckiego generała "Waltera", czyli Karola Świerczewskiego) uczył śpiewania w marszu piosenek polskich, rosyjskich, ukraińskich i żydowskich. Miał być to protest przeciwko polskiemu nacjonalizmowi, zwłaszcza antysemityzmowi. Wielu rodziców z komunistycznych rodzin, szczególnie o żydowskim rodowodzie podsyłało mu do jego czerwonego harcerstwa swoje dzieci w obawie, że w odrodzonym po Październiku 1956 r. ZHP - odbieranym jako klerykalne i nacjonalistyczne - będą się czuli obco. Ci jego wychowankowie w dużym stopniu podążyli za nim do opozycji antygomułkowskiej, kiedy władze partyjne odebrały mu na początku lat 60. kierowanie hufcem.
Rozbudzone w Październiku '56 nadzieje Polaków stopniowo gasły. Żartowaliśmy z goryczą: "Co najbardziej zmieniło się po Październiku? Sam Gomułka". Najbardziej niepokorni podejmowali potajemnie "knucie" spisków. Bohdan Urbankowski przypomniał ostatnio na łamach "Gazety Polskiej" sprawę opozycyjnego programu "W walce zwycięstwo! Bierność i milczenie - to zguba!". W jego pamięci kojarzy się to z działalnością propagandową ambasady ChRL i orzeszkami, którymi częstowano tam studentów z akademika. Mój przyjaciel Włodzimierz Olejnik z tych samych powodów założył na wydziale prawa Uniwersytetu Łódzkiego, gdzie w owym czasie studiował, czynne koło Towarzystwa Przyjaźni Polsko-Chińskiej. Towarzystwo było w ówczesnym PRL atrapą, gdyż Władysław Gomułka w sporze sowiecko-chińskim opowiedział się po stronie Kremla. Towarzystwo Przyjaźni Polsko-Chińskiej istniało więc na papierze i pozorowało swą działalność. Natomiast Włodek Olejnik na przekór jego władzom prowadził ożywioną działalność, bywał podczas pobytu w Warszawie w siedzibie chińskiej ambasady i dostarczał swym przyjaciołom egzemplarze tzw. czerwonej książeczki z cytatami z dzieł przewodniczącego Mao oraz znaczki z jego wizerunkiem. Był pod względem ideowym człowiekiem zupełnie obcym komunizmowi, zaś w chińską awanturę się wdał na wzór marszałka Józefa Piłsudskiego, który przeciw carskiej Rosji szukał sojuszników w Japonii. Przy sposobności dodam, że Włodzimierz Olejnik brał czynny udział w pracach naszego kółka dyskusyjnego (konkurencyjnego wobec "komandosów"), w czasie wydarzeń marcowych powołany karnie w szeregi LWP, otarł się przypadkiem o tragiczną sprawę żydowskiego studenta zaszczutego przez ludzi gen. W. Jaruzelskiego. Ów student nie wytrzymał nerwowo prowadzonej przeciwko niemu nagonki i popełnił samobójstwo. W latach 70. Włodek wydostał się na Zachód i tam odegrał ważną rolę w polskim Londynie. Był m.in. redaktorem naczelnym "Tygodnia Polskiego" oraz przez jakiś czas organu emigracyjnego PPS "Robotnika".

Stalinowskie korzenie mijalowskiej KPP

Sprawa Józefa Śniecińskiego i towarzyszy skazanych przez sąd PRL z małego kodeksu karnego, która Bohdanowi kojarzy się z działalnością chińskiej ambasady, u mnie wywołuje skojarzenia z czymś zupełnie innym. Po dojściu do władzy tow. Wiesława w Październiku '56 roku wśród członków prostalinowskiej koterii "natolińskiej" nastąpił rozłam. Większość z nich (w tym i wspomniany przez Bohdana gen. Moczar) oddali się pod komendę tow. Gomułki, mniejszość z Kazimierzem Mijalem pozostała w opozycji do nowego kierownictwa jako grupa nacisku, sterowana przez sowiecką ambasadę. Przed utrąceniem przez Nikitę Chruszczowa "antypartyjnej grupy" Mołotowa opowiedzieli się oni po stronie kremlowskich stalinowców, zaś po ich klęsce znaleźli nowych protektorów w neostalinowskich Chinach, które otwarcie głosiły, że Stalin miał trzy palce złe, ale siedem dobrych. Zapatrzony w Stalina, przewodniczący Mao zorganizował "wielki skok" z zapędzaniem chłopów do komun ludowych, zakończony wielkim głodem, przewyższający nawet stalinowski holokaust chłopów na Ukrainie, Północnym Kaukazie i w Kazachstanie. W odróżnieniu atoli od Stalina, który niezadowolenie z takich rządów w szeregach partyjnych (bezpartyjni, jak wiadomo, nie liczyli się ani w ZSRR, ani w Chinach Ludowych) stłumił poprzez krwawą czystkę rękoma NKWD, Mao wysłał na opozycję partyjną hunwejbinów, czyli dokonującą "rewolucję kulturalną" młodzież z książeczkami Mao w ręku. Ich ofiarą padło wielu ludzi zbyt mądrych jak na wymogi owej epoki. Trzeba zdawać sobie sprawę, że wszystkie najpotworniejsze zbrodnie SB w PRL - to nic w porównaniu ogromem zbrodni komunistycznych w ChRL.
Kazimierz Mijal w czasie tych maoistowskich zbrodni założył w Polsce prochińską, konspiracyjną partię komunistyczną, konkurencyjną wobec PZPR. Manifest "W walce zwycięstwo" był dokumentem programowym nowej, mijalowskiej KPP.
Bohdan Urbankowski słusznie przypuszcza, że stanowił on bodziec dla Jacka Kuronia w podjęciu prac nad jego manifestem rewolucyjnym. Oczywiście nie mógł być inspiracją, gdyż Jacek Kuroń był od 1956 roku wrogiem stalinizmu. Po przejęciu przez SB w końcu 1964 roku kopii manifestu w mieszkaniu Joanny i Stanisława Gomułków przyjaciel ideowy Jacka Karol Modzelewski napisał w tym samym duchu "List otwarty do Partii", sygnowany przez ich obydwu, za co też obydwaj poszli do więzienia. Tu sprostuję, że Karol Modzelewski otrzymał zgodnie z ówczesnymi normami 3,5 roku pozbawienia wolności (czyli dokładnie tyle samo, co Józef Śnieciński), natomiast Jacek Kuroń - podobnie jak pozostali poza przywódcą kapepowcy - trzy lata. Jacek czuł się tym wyrokiem niedowartościowany i tłumaczył to później, że sędziowie ukarali Karola bardziej surowo, gdyż byli antysemitami. Mnie się wydaje, że sędziowie (a raczej ich mocodawcy we władzach partyjnych) po prostu uznali, że tak jak w KPP J. Śnieciński był najważniejszy i zasługiwał jako przywódca na surowszy wyrok, tak i w tym tandemie intelektualnie górował Karol. Stąd, a nie z rasowych przesądów, wynikał wyższy wyrok dla Karola. Jacek nadrabiał intelektualne przewagi Karola wyjątkowym ciągiem na bramkę, czyli mówiąc inaczej - niespożytą energią opozycyjną, którą górował nad spokojniejszym intelektualistą Karolem.

Dlaczego SB nękało Jerzego Grotowskiego

Przy sposobności wyjaśnię poruszoną przez Bohdana sprawę Jerzego Grotowskiego. Był to tak wybitny reformator teatru, że ludzie zupełnie zapomnieli o jego krótkotrwałej karierze politycznej po Październiku '56 w Rewolucyjnym Związku Młodzieży oraz niezależnym w ciągu pierwszych miesięcy 1957 roku ZMS. Jurek był przywódcą radykalnej opozycji w kierownictwie ZMS i stąd zapewne zainteresowanie jego osobą w SB. Przesłuchania w sprawie chińskiej może się wiązać też z faktem, że Jurek przed Październikiem '56 studiował chiński tradycje teatralne w Pekinie i wiele zresztą z tych studiów zaczerpnął dla swych rewolucyjnych koncepcji teatralnych. Nie miał on natomiast żadnych ciągot stalinowskich czy maoistycznych, był zdecydowanym zwolennikiem wolności słowa i innych swobód obywatelskich. Rozmowom z nim zawdzięczam m.in. to, że w odróżnieniu od wielu lewicowych intelektualistów nie dałem się nabrać na maoizm (oprócz tego znałem kilku polskich ekspertów, którzy obserwowali na własne oczy "wielki skok" i jego katastrofalne skutki).
Jeśli Grotowski oskarżył "mijalowców" o antysemityzm, to nie ze względu na koniunkturę polityczną, która w miarę nadciągania Marca '68 była coraz przychylniejsza dla antysemitów w SB i Partii, lecz na ich - "mijalowców" - prawdziwe skłonności w tym kierunku. Jurek Grotowski natomiast był pod tym względem zupełnie czysty. Przyjaźniłem się z nim, gdy na przełomie lat 1956 i 57 jako działacz rewolucyjny bywał w Warszawie. Później straciłem z nim kontakt. Ostatni raz widziałem go na pogrzebie śp. Pawła Jasienicy, czyli Lecha Beynara.

To Karol Głogowski nawracał Kuronia na polski patriotyzm

Wracając do Jacka Kuronia, muszę podkreślić jego fanatyczny internacjonalizm, powodujący wyjątkowe uczulenie na problematykę patriotyczną, odrzucaną jako szowinizm. Sam słyszałem z jego ust oświadczenie, że naród polski - to hipostaza, czyli byt nierealny. Tak mnie to zatkało z wrażenia, że nie zapytałem, czy język polski istnieje realnie. Uczestnicy naszego kółka krytykowali manifest Jacka oraz "List otwarty do Partii" za pomijanie kwestii suwerenności PRL wobec Kremla. Wiele dyskusji toczyliśmy z "komandosami" w tej sprawie. Szczególnie wyróżniał się w tym względzie mec. Karol Głogowski, który wiele pasji włożył w przekonanie Jacka Kuronia po jego zwolnieniu z więzienia do swych patriotycznych koncepcji. Byłem sceptyczny co do wyników tych zabiegów, ale się udało. Hasło "Niepodległość bez cenzury" nie miało by szans bez akceptacji Jacka.
W swych wspomnieniach "Wiara i wina" Jacek tłumaczy czytelnikom, że samodzielnie dopracował się stanowiska w sprawie polskiego patriotyzmu. Recenzując tę książkę po jej pierwszym wydaniu, wytknąłem mu, że pomija wpływ Karola i jego wielogodzinnych dyskusji na ten temat. Odnoszę wrażenie, że nasi historycy nie doceniają ciężarów działalności śp. Karola Głogowskiego. Pamiętamy o tragicznej śmierci w internowaniu Gajki Kuroniowej, nie pamiętamy natomiast, że jedną z śmiertelnych ofiar wydarzeń marcowych była pierwsza żona Karola Głogowskiego. Nie wytrzymała ona jako artystka opery łódzkiej, więc osoba subtelna i delikatna, wieloletnich szykan SB pod adresem męża i jej samej i popełniła samobójstwo 1 maja 1968 roku. Jest to kolejny argument przemawiający za tezą, że Marzec '68 to polski zryw wolnościowy, okupiony przede wszystkim cierpieniem Polaków.

Antoni Zambrowski

_________________
Maciej
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Konrad Turzyński
Moderator


Dołączył: 22 Wrz 2006
Posty: 580

PostWysłany: Nie Maj 25, 2008 5:32 am    Temat postu: Bardzo dobrze! Odpowiedz z cytatem

Bardzo dobrze!

Bardzo dobrze, że ASME zostało tu dostrzeżone!

_________________
Konrad Turzyński [matematyk; teraz - bibliotekarz; uczestnik RMP (1980-81), dziennikarz ZR NSZZ "S" w Toruniu (1981), publicysta pod- i nad-ziemny (1978- ), współprac. ASME, "Opcji na Prawo" (2003-09) i Polskiego Radia (2006-08)]
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Strona Główna -> Dyskusje ogólne Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz dołączać plików na tym forum
Możesz ściągać pliki na tym forum