Forum  Strona Główna

 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Pseudonim "Paget"
Idź do strony 1, 2, 3  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Strona Główna -> Dyskusje ogólne
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Kazimierz Michalczyk
Site Admin


Dołączył: 03 Wrz 2006
Posty: 1573

PostWysłany: Nie Wrz 30, 2007 4:42 pm    Temat postu: Pseudonim "Paget" Odpowiedz z cytatem

Słowo Polskie - Gazeta Wrocławska
Wydanie z dnia 15 wrzesień 2007
strona 10 i 11
http://e.gazeta.wroc.pl/?kalendarzRok=2007&kalendarzMiesiac=09&kalendarzDzien=15

Cytat:

Katarzyna Kaczorowska
Pseudonim "Paget"


Według Instytutu Pamięci Narodowej wieloletni dyrektor Instytutu Fizyki Uniwersytetu Wrocławskiego współpracował ze Służbą Bezpieczeństwa
Profesor Jan Łopuszański, wybitny fizyk, w archiwach wrocławskiego IPN jest zarejestrowany jako tajny współpracownik. – Nie podpisałem żadnego zobowiązania – broni się 84-letni naukowiec


Notatka służbowa oficera SB. „W dniu 27 maja 1964 przeprowadziłem po uprzednim uzgodnieniu z tow. Góreckim rozmowę operacyjną z dziekanem wydziału matematyczno-fizyczno-chemicznego Uniwersytetu Wrocławskiego „Ł”. (...) Charakterystyka rozmówcy podana przez kpt. „Z” potwierdziła się, jest on rzeczywiście bardzo bojaźliwy i przeżywa każde zetknięcie z nami. W rozmowie np. często zapominał się, tracił wątek i w ogóle czuł się bardzo skrępowanym, był nienaturalny, co przy jego erudycji i elokwencji jest wprost nienaturalne”.

Informacje o Oppenheimerze
W archiwum wrocławskiego IPN zachowała się cienka teczka i dwa mikrofilmy dotyczące tajnego współpracownika o pseudonimie Paget. Wyjeżdżającym często na zagraniczne uczelnie fizykiem od 1962 do 1970 roku interesował się kontrwywiad. Oficerowie chcieli wiedzieć, kto tam wykłada, jakie ma poglądy polityczne, czy realizowane są tam programy badawcze zlecane przez wojsko lub koncerny przemysłowe. Z jednej z notatek służbowych wynika, że brali pod uwagę możliwość wykorzystania pozycji dziekana do rozpoznania studentów wydziału. A przed półrocznym stypendium w Institute for Advance Study w Princeton w 1964 roku wyjaśniono mu, że departamentowi I szczególnie zależy na informacjach o Robercie Oppenheimerze, ojcu bomby atomowej i wyznaczono listę zadań do realizacji.
W 1968 roku w marcu zbuntowali się studenci polskich uczelni, a w efekcie wybuchła antysemicka i antyinteligencka nagonka. Rada wydziału matematyczno-fizyczno-chemicznego uniwersytetu przyjęła uchwałę potępiającą politykę rządu. Jedną z osób, która ją podpisała, był prof. Łopuszański.
W archiwach IPN-u zachowała się sporządzona przez oficera SB notatka z listopada 1968, w której Paget relacjonuje spotkanie w mieszkaniu wybitnego matematyka, prof. Stanisława Hartmana. Hartman miesiąc wcześniej dowiedział się, że wraz z grupą innych naukowców będzie usunięty z uczelni. Bez jego zgody przeniesiono go do Polskiej Akademii Nauk. Oficer zanotował: „Zdaniem Pageta spotkanie nie miało zabarwienia konspiracyjnej schadzki (...)”. SB podejrzewała Hartmana, że zmobilizuje studentów do strajku w obronie wyrzuconych wykładowców.
W 1970 r. kontrwywiad zawiesił kontakty z Pagetem, który po oświadczeniu rady wydziału o wydarzeniach marcowych, na jakiś czas przestał wyjeżdżać za granicę.

Wyraził zgodę
Ponownie przypomniano sobie o nim w 1977 roku. Oficer zadzwonił do niego do domu i umówił się na spotkanie. 15 kwietnia Jan Łopuszański podpisał się pod zdaniem: „Oświadczam, że zobowiązuję się do utrzymania w tajemnicy faktu i treści prowadzonych ze mną rozmów przez pracownika Służby Bezpieczeństwa”. Dwa miesiące później, znów w domu profesora, oficer zaproponował mu podpisanie zobowiązania do współpracy. Profesor odmówił.
Jak zanotował esbek: „w czasie przekazywania informacji TW ps. Paget wszechstronnie i w sposób wyczerpujący odpowiadał na moje pytania, wykazując przy tym dużo własnej inwencji. W tej sytuacji po przyjęciu informacji, zdecydowałem się na zaproponowanie wymienionemu współpracy z SB. TW ps. Paget w sposób jednoznaczny wyraził zgodę na współpracę bez jakichkolwiek oporów i warunków, przyjmując pseudonim Paget dla ujednolicenia źródła przekazywanych informacji, które przekazywał będzie w formie pisemnej. Jego pozytywny stosunek do Służby Bezpieczeństwa, przekazanie przez niego informacji wyjściowej do organizowania w perspektywie przez nas działań ofensywnych na terenie RFN oraz wyrażenie ustnej zgody na współpracę z nami, upoważniło mnie do zwrócenia się z prośbą o pisemne potwierdzenie jego zgody na współpracę z nami. TW ps. Paget moją prośbą był trochę zaskoczony, stwierdził, że nawiązanie z nim kontaktu przeze mnie traktuje z całą świadomością jako kontynuację współpracy zapoczątkowanej przez Łysakowskiego (mjr Kniaziuk), a później Makucha. Dodał przy tym, że po 8 latach współpracy ze Służbą Bezpieczeństwa i wielokrotnym realizowaniu za granicą zleconych mu poważnych zadań sporządzenie takiego dokumentu o znaczeniu formalnym nie jest chyba konieczne. Sądzę, powiedział Paget, że dla pana ważniejsze są chyba rezultaty, a nie formalne zobowiązanie – panowie chyba mają do mnie zaufanie – sporządzanie takiego dokumentu narzucałoby w pewnym stopniu nasze dotychczasowe porozumienie. Na zakończenie dodał jeszcze, że zgadza się na współpracę z SB na dotychczasowych zasadach”.

Miał kontakty
Stara, poniemiecka willa. Przestronny salon, w rogu pokoju stoi fortepian. Jan Łopuszański, jeden z najwybitniejszych polskich fizyków w Polsce, do Wrocławia przyjechał ze Lwowa w 1945 roku. W lutym 1941 roku został aresztowany przez NKWD. 12 czerwca 1942 skazano go za działalność antysowiecką na 10 lat łagrów. Dziesięć dni później Niemcy zaatakowali Związek Radziecki. Młody Łopuszański razem z innymi więźniami miał zostać rozstrzelany, ale cudem uciekł z sowieckiego więzienia. Przez wiele lat nikomu nie opowiadał o tamtych przeżyciach, a jego najbliżsi współpracownicy dowiedzieli się o tym dopiero w latach 80.
84-letni dziś fizyk przyznaje, że miał kontakty z oficerami SB. I podkreśla, że nie podpisał żadnego zobowiązania do współpracy. – Spotykali się prawie z każdym, kto wyjeżdżał za granicę, a ja byłem w pewnym sensie na świeczniku – mówi profesor. – Mówiłem jakieś ogólniki, ale przecież nie pokazywali mi tego, co napisali, więc skąd mam wiedzieć, co było w tych papierach?
Żona profesora, Barbara, wiedziała, że do domu czasem przychodził oficer SB. – Te rozmowy po powrotach z zagranicy były w tamtych czasach oczywiste. Wiedziałam, że mąż podpisał zobowiązanie do zachowania tajemnicy. Nawet przede mną. Ale to, co jest napisane w tych dokumentach, jest oburzające. Jak można być tak podłym? Jak się bronić? Przecież Jasiu to człowiek kryształowej uczciwości, autorytet dla wielu ludzi – denerwuje się. Kiedy słyszy, że według notatek oficera SB, profesor miał dostać w prezencie dwa koniaki, nie wytrzymuje: – Przecież my nie pijemy!

Jest czysty?
– Nigdy nie miałem poczucia, że traktują mnie jako tajnego współpracownika. Jestem czysty jak kryształ. Nie pisałem żadnych raportów, nie podpisywałem protokołów z przesłuchań. Te wiadomości ode mnie to nie były żadne tajne ani mogące komukolwiek zaszkodzić rzeczy. Amerykańskie Princeton czy Instytut Maksa Plancka w Monachium nie miały nic wspólnego z polityką ani nie prowadziły tajnych badań. W tamtych czasach każda aktywność zagraniczna uczelni, a szczególnie kontakty z Zachodem, były pod szczególnym nadzorem SB. Włożenie w moje usta słów o ośmioletniej współpracy z SB i „wielokrotnym realizowaniu za granicą poważnych zadań” jest rzeczą absurdalną. Podobnie, umieszczenie mojego nazwiska w kontekście sugerującym działanie na niekorzyść mojego przyjaciela, profesora Hartmana, uważam za rzecz niegodną – podkreśla profesor Łopuszański.
– Znamy się wiele lat. Pomagał mojej rodzinie, kiedy byłem internowany. Zresztą nie tylko mojej – podkreśla prof. Ludwik Turko, poseł na Sejm I i II kadencji, sędzia Trybunału Stanu w latach 1997-2001. Niedawno razem z europosłem Józefem Piniorem opublikował tekst w obronie lustracji. – Nie mam wątpliwości, że należy dać ludziom możliwość moralnej oceny tych, którzy szkodzili innym – dodaje.
Zdaniem Turki trudno też w tym przypadku mówić o tajnej współpracy. – Nie ma podpisanego zobowiązania. Są tylko wewnętrzne dokumenty SB pozbawione wewnętrznej spójności. I tak, tajnemu współpracownikowi Paget, zarejestrowanemu już w latach 60., podsuwa się nagle w 1977 roku zobowiązanie do współpracy. Fakt odmowy oficer SB obudowuje rzekomą wypowiedzią o dotychczasowej dobrej współpracy. Ten fragment jest raczej szukaniem alibi przez oficera, któremu nie powiodła się akcja werbunkowa. Wydaje mi się, że istotą tej sprawy jest wikłanie inteligencji w zależności z SB. Oczywiście, profesor mógł odmówić spotkania z oficerem w domu i zażądać wezwania na komendę. Był dyrektorem i było oczywiste, że mogą domagać się od niego na przykład listy nazwisk osób wyjeżdżających za granicę – opowiada Turko.

IPN nie ma wątpliwości
Dyrektor wrocławskiego oddziału Instytutu Pamięci Narodowej Włodzimierz Suleja mówi jednak wprost: – Profesor był tajnym współpracownikiem. Czasem rezygnowano z pisemnego zobowiązania do współpracy, choć rzadko. Ale po przeczytaniu zachowanych u nas dokumentów nie mam wątpliwości, jaki był w tym wypadku charakter kontaktów z SB. Wbrew temu, co twierdzi, nie wszyscy rozmawiali z esbekami.
Dwa lata temu podczas uroczystego jubileuszu odnowienia 50-lecia doktoratu na Uniwersytecie Jagiellońskim profesor Jan Łopuszański wygłosił przemówienie. Powiedział między innymi: „Wielkie zdolności nie muszą oznaczać wysokiego morale. Ludzie genialni muszą jednak wypełnić swoją kulturalną misję im powierzoną, jeśli warunki bytowe na to pozwolą. Szkoda, że tak mało łączy morale z talentem!”.

Na koniec zacytował Marcina Lutra: „Oto stoję tu. Nie potrafię być inny. Boże, pomóż mi. Amen


Na ten artykuł bardzo ostro zareagował dr. hab. Zbigniew Oziewicz. Profesor Uniwersytetu Wrocławskiego.
http://www.wfa.uni.wroc.pl/pliki_w/image/Krycha/Text/Oziewicz.pdf


Cytat:
Zbigniew Oziewicz 23 września 2007
Universidad Nacional Autonoma de Mexico
-------------------------------------------------------------

Marek Twaróg, Redaktor Naczelny
Słowo Polskie Gazeta Wrocławska

List otwarty do Redaktora Naczelnego gazety Słowo Polskie Gazeta Wrocławska, w związku z publikacją, w dniu 15 wrzesnia 2007, artykułu Katarzyny Kaczorowskiej pt. „Pseudonim Paget”, oraz w związku z listem profesora Jana Sobczyka opublikowanym w dniu 20 września 2007 roku.

Dlaczego SB nie opuściła Polski razem z Armią Czerwoną?

Potępiać i sądzić należy Służbę Bezpieczeństwa jako zdrajców Polski.
Potępianie inwigilowanych ofiar jako „współpracowników” to skandal.

Słowo Polskie Gazeta Wrocławska z 15 września 2007 opublikowała artykuł o wieloletnim natrętnym inwigilowaniu przez SBeków profesora Jana Łopuszańskiego.
Łopuszanski, wybitny fizyk teoretyk, autor wielu podręczników, znany na arenie międzynarodowej, dyrektor Instytutu Fizyki Teoretycznej UWr, dziekan i nauczyciel akademicki, był przez lata okupacji rosyjskiej, po roku 1945, prześladowany przez esbeckie zbiry wymienione przez panią Kaczorowską, „kpt” Z., Łysakowskiego, „majora” Kniaziuka, Makucha i towarzysza Góreckiego. Prześladowania te są faktem i chyba nikomu nie trzeba wyjaśniać, kto był prześladowcą, a kto ofiarą.
A może jednak trzeba.
Artykuł w Słowie Polskim zaciera różnicę między oprawcą a ofiarą i to zaciera ją w sposób perfidny. Po jego przeczytaniu, osoby które nie pamiętają tamtych czasów mogą pomyśleć, że rozmowy z esbekami odbywały się za obopólną zgodą, a zbycie natrętnego esbeka to coś jak zamknięcie drzwi przed nosem natrętnemu akwizytorowi. Mogą pomyśleć, że esbecy, Łysakowski, Kniaziuk, „kpt” Z., Makuch i towarzysz Górecki, to urzędnicy wykonujący swoją pracę w, ot, jednym z urzędów, tak samo jak profesor Łopuszański wykonywał swoją pracę naukowca, na jednej z uczelni. Mogą pomyśleć, że o ile ubecy mają coś na sumieniu, to właściwie podobnie ma też na sumieniu profesor Łopuszański. Przecież z nimi rozmawiał. Cośtam powiedział. Wszystko jedno, jeden worek.
Otóż tak nie było.
Natrętna inwigilacja esbecka, zwana „rozmowami”, była integralnym elementem totalitarnego systemu politycznego narzuconego Polsce na rosyjskich bagnetach w 1945 roku i utrzymywanego 48 lat przez rosyjską armię okupacyjną (ponad 300 tysięcy żołnierzy), wspólnie z UB i SB złożonych z „oddanych sprawie” najemników. Służba Bezpieczeństwa i okupacyjna Armia Czerwona były wzajemnie sobie nieodzowne. Gdy w roku 1993 armia rosyjska wycofała się z Polski, Służba Bezpieczeństwa mogłaby pomaszerować wraz z nimi do Moskwy. Nikomu w Polsce nie byłoby ich brak. „Rozmowy” z esbekami to określenie eufemistyczne. Nie były to „rozmowy” jak się to słowo rozumie potocznie. Profesor Łopuszański nie prosił o nie.
Z SBekami nie powinno się rozmawiać, ale pozbyć się natretnego esbeka niekiedy było bardzo trudno. Każdą „rozmowę” esbecy wymuszali. Zabierali z ulicy do gmachu Urzędu Bezpieczeństwa. Nieproszeni wchodzili do mieszkania, telefonowali, wzywali, śledzili, straszyli pobiciem lub wyrokami, szykanowali, grozili, że coś się stanie dzieciom lub żonie, zakładali podsłuchy, szantażowani stanowiskami, przywilejami, szantazowali paszportami na naukowe konferencje zagraniczne, szantazowali przyznaniem mieszkania, telefonu, talonu na samochód... Metod mieli bez liku, czasu na szykany też. Mogli dokuczać na różne sposoby. Esbek z esbeckiej cenzury, nie znający matematyki ani fizyki, mógł odmówić zezwolenia na publikacje naukowe w wydawnictwie Uniwersyteckim. Inny esbek miesiącami odmawiał mi
lekarstwa na chorobę kiedy byłem w areszcie śledczym. Takie i inne niewerbalne formy prześladowania były częścią wymuszanej „rozmowy”, jaką prowadziło z ofiarami SB. A i retoryka wymuszanych „rozmów” zasługuje na przypomnienie.

Patriota żyjący w realiach PRL, świadomy tego, co stało się w Katyniu, tego, co marionetkowa władza zrobiła z tysiącami Akowców, księży i patriotów, świadomy tajemniczych zniknięć i bezkarności esbecji, świadomy, że esbecja fabrykuje fałszywe oskarżenia, na podstawie których zapadają wyroki, świadomy wreszcie, że w esbekistanie strachu nie może liczyć na żadną pomoc, nawet od przyjaciół – taki człowiek, przymuszony, ostatecznie „rozmawia” ze zbirami-prześladowcami. Ale nie każda wymuszona „rozmowa” oznacza współpracę! Wymuszona „rozmowa” z esbekami nie jest współpracą, jeśli nikomu nie szkodzi. To stwierdzil profesor Jan Sobczyk w liście z 20 września 2007 r. opublikowanym w Słowie Polskim. „Pan, panie Oziewicz”, powiedział mi esbek po zatrzymaniu w 1975 roku, „jest oskarzony o szpiegostwo, SB ma dowody. Szef uważa, że powinien Pan być natychmiast aresztowany i postawiony pod Sąd Wojskowy. Ale ja”, dodał esbek, „chcę Panu pomóc. Dlatego musimy porozmawiać”. Hak na wymuszenie „rozmowy” mógł być dowolny: lekarstwa dla ciężko chorego dziecka, przyjęcie lub nieprzyjęcie do szkoły, szantaż utratą pracy... Mojego brata i wielu innych SB pozbawiła pracy. Ta i inne
osobiste tragedie były językiem owych wymuszanych „rozmów”. Nie można o nich pisać bez osadzenia w realiach PRL. Nie można traktować wymuszonych rozmów, jeśli nikomu nie zaszkodziły, jako współpracy z SB.

Zignorowanie kontekstu, oburzające u dziennikarza tak, jak oburzające byłoby zignorowanie pionu przez murarza, to pierwsze ale nie ostatnie zafałszowanie w artykule pani Kaczorowskiej. Drugim jest zrównanie oprawców i ofiary. Wymienieni przez autorkę esbecy, Łysakowski, Kniaziuk, Z., Makuch i Górecki, byli agentami instytucji przestępczej, stworzonej w celu zastraszania i prześladowania obywateli kraju, w którym władzę sprawowały marionetki Rosji. Służba Bezpieczeństwa, podobnie jak DDR-owska Stasi, była ramieniem rosyjskiego KGB. Łysakowski, Kniaziuk, Makuch, Górecki i Z., świadomie wybrali zawód najemników i pięli się po szczeblach kariery, w której awans zależał od tego, ilu ludziom złamali życie, ilu spodlili lub zniszczyli. Ich „praca” była przestępcza, w świetle oceny moralnej, nie do obrony, a w świetle najbardziej nawet elementarnego zrozumienia idei patriotyzmu, zasługuje na miano zdrady. Traktowanie esbeków jako wiarygodnych źródeł oceny postępowania ich ofiary, co sugeruje cytowana przez autorkę notatka służbowa, to żenujące nieporozumienie. Jeśli stanowisko esbeka i podwyżka zależy od tego, ile osób zwerbował, co powstrzyma go przed twierdzeniem, że „...Paget w sposób jednoznaczny wyraził zgodę na współpracę”?
Profesor Jan Łopuszański, w przeciwieństwie do swoich oprawcow, to patriota ktory nigdy nie zdradził Ojczyzny i nie robił kariery na gnębieniu innych. W 1941 roku, jako maturzysta, został aresztowany przez NKWD i skazany na 10 lat łagrów – wyrok, który oznaczał dożywocie. Po inwazji Niemiec na Rosję udało mu się uciec z więzienia na Brygitkach we Lwowie, a po wojnie dotrzeć do Wrocławia, gdzie współtworzył fizykę na Uniwersytecie Wrocławskim. Żyje tu od 62 lat, z wciąż nie anulowanym i nie odsiedzianym wyrokiem NKWD. Nie współpracował z esbecją, i nigdy nikomu nie zaszkodził. Wręcz przeciwnie, wielokrotnie bronił atakowane przez SB osoby. Interweniowal w sprawie internowanych. Jako dyrektor Instytutu Fizyki Teoretycznej, po moim aresztowaniu w 1984 roku, zignorował esbeckie polecenie wyrzucenia mnie z Instytutu. W szóstym miesiącu mojego uwięzienia (jeszcze przed rozpoczęciem rozprawy, w której prokurator domagał się dla mnie pięciu lat
więzienia), profesor Łopuszański wraz z śp. profesorem Rzewuskim wszczął mój przewód habilitacyjny. Takich historii było wiele. Wszystkie one świadczą, że profesor Łopuszański jest gorącym patriotą, i powinien byc dumny z własnego życiorysu. Wstydzić się powinni esbecy, Łysakowski, „kpt” Z., Kniaziuk, Makuch i Górecki. Ale się nie wstydzą. Utwierdza ich w tym Leszek Miller, obwieszczając: „Nie wstydźcie się swoich życiorysów. Pracowaliście dla legalnego państwa” (zob. artykuł Kamili Wronkowskiej „Zemsta Millera” Dziennik z dnia 21.09.2007).

Słowo Polskie Gazeta Wrocławska nie zainteresowało się losami zbirowoprawców.
Gdzie są dziś Łysakowski, Kniaziuk, „kpt” Z., Makuch i Górecki? Jak żyją? Czy są szczęśliwi? W jakich domach mieszkają? Jakie emerytury pobierają? Utrzymanie armii rosyjskiej kosztowało Polskę 3,46 miliarda dolarów (zob. artykuł Marka Henzlera „Drodzy Towarzysze”, Polityka, Nr 1(6) - nr 4 (2589) z dnia 27-01- 2007). Ile kosztowało nasz kraj utrzymanie tysięcy esbeckich oprawców? Ile wciąż kosztuje utrzymywanie ich jako emerytów? Dlaczego nie zająć się tym, jak esbecy werbowali, jak straszyli, ile nakłamali i komu złamali życie? Po przeczytaniu artykułu pani Kaczorowskiej esbecy śpią spokojnie. Zasnąć nie mogą ofiary ich prześladowań.
Wielkim rozczarowaniem jest dla mnie fakt, że zamiast potępiać oprawców,
wrocławski oddział IPN potępia ofiary esbecji. Kiedy jeszcze owo potępianie jest tak poszlakowe jak w przypadku profesora Łopuszańskiego, czuję się podwójnie zażenowany. Oskarżeniem profesora Łopuszańskiego o TW pan Włodzimierz Suleja ośmieszył i siebie i reprezentowaną przez siebie instytucję. Zamiast piętnować SB i wnioskować o sądzenie esbeków za werbowanie studentów, księży, naukowców i innych, za każdy wymuszony podpis, za szantaże, za aresztowania, za straszenie, groźby, rewizje i cały esbecki terroryzm, IPN piętnuje ofiary, obrzucając je błotem z bagna, którym nie chce się zająć.
Kto oskarża o współpracę z SB patriotę, którego zmuszano do „rozmów”, ale który w niczym esbekom nie pomógł i nikomu nie zaszkodził, ten staje po stronie oprawców i wspiera ich wersję rzeczywistości. Od dyrektora IPN – instytucji, dodam, której jednym z celów jest ściganie zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu – oczekiwałbym wspiernia ofiar esbeckich szykan. Potępiać i sądzić należy Służbę Bezpieczeństwa jako zdrajców Polski. Atakowanie ofiar ich inwigilacji to skandal.


Dr hab. Zbigniew Oziewicz
Profesor Uniwersytetu Wrocławskiego
Profesor Universidad Nacional Autonoma de Mexico
Facultad de Estudios Superiores
oziewicz@servidor.unam.mx


Niniejszy list otwarty do Redaktora Naczelnego Słowa Polskiego Gazety
Wrocławskiej przesyłam też do następujących osób:

• Profesor Jan Lopuszanski, lopus@ift.uni.wroc.pl
• Profesor Jerzy Przystawa, przystaw@ift.uni.wroc.pl
• Profesor Jan Sobczyk, jsobczyk@ift.uni.wroc.pl
• Dr Andrzej Borowiec, borowiec@ift.uni.wroc.pl
• Jego Magnificencja Rektor Uniwersytetu Wrocławskiego, prof. dr hab. Leszek
Pacholski, rektor@adm.uni.wroc.pl
• Dziekan Wydziału Fizyki i Astronomii Uniwersytetu Wrocławskiego, prof. dr hab.
Henryk Cugier, dziekan@ift.uni.wroc.pl
• Dyrektor wrocławskiego oddziału Instytutu Pamięci Narodowej, prof. dr hab.
Włodzimierz Suleja, ul. Sołtysowicka 21a, 51-168 Wrocław


Ostatnio zmieniony przez Kazimierz Michalczyk dnia Nie Wrz 30, 2007 5:43 pm, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Jadwiga Chmielowska
Site Admin


Dołączył: 02 Wrz 2006
Posty: 3642

PostWysłany: Nie Wrz 30, 2007 5:19 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Moje zdanie na temat osób współpracujacych z UB czy SB jest powszechnie znane. KAPUS TO KASPUŚ!!!
Warto jednak poznać tych co kapusi bronią. Jakim prawem chce się w opinii publicznej zamazać różnicę pomiędzy kapusiami a osobami inwigilowanymi. Jakiez to ofiary reżimu. Profesor zdobywajacy granty, szef Katedry Fizyki? W jaki sposób znęcano się nad nim? Dając przywileje?

I jeszcze jedno. Po wkroczeniu Niemców na tereny polskie okupowane wcześniej przez Armię Czerwoną nie uwolniono żadnych wieźniów. Nikt nie uciekł w zamieszaniu. Wszystkich Sowieci przed wycofaniem wymordowali. Jest to fakt historyczny powszechnuie znany!

_________________
Jadwiga Chmielowska Przewodnicz?ca Oddzia?u Katowice i Komitetu Wykonawczego "Solidarnosci Walcz?cej"


Ostatnio zmieniony przez Jadwiga Chmielowska dnia Nie Wrz 30, 2007 9:30 pm, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Karol Kowalski
Gość





PostWysłany: Nie Wrz 30, 2007 6:23 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Naprawdę nie wiem o co temu Oziewiczowi chodzi?
Czy on chce udowodnić, że Profesor Jan Łopuszański nie był agentem?
Czy może stawia teorie że jedyni źli to SB, a TW to też poszkodowani.
Powrót do góry
Maciej
Weteran Forum


Dołączył: 02 Wrz 2006
Posty: 1221

PostWysłany: Nie Wrz 30, 2007 7:22 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

http://e.gazeta.wroc.pl/?kalendarzRok=2007&kalendarzMiesiac=09&kalendarzDzien=20

patrz strona 8

Profesor agentem?

Kolejny profesor broni swego kumpla, może też umoczony a może jest wiecej pupili szefa katedry Fizyki Politechniki Wrocławskiej!!!!!


Profesor agentem?


W sobotę
opublikowalismymy
artykuł dotyczacy
zarejestrowania prof.
Jana ¸opuszafskiego jako
tajnego wspó.pracownika
SB. Po tej publikacji
przysz.o kilka listóww obronie profesora. Dziś
list prof. Jana Sobczyka


Jestem poruszony artykułem K. Kaczorowskiej pt. „Pseudonim Paget”
zamieszczonym w „Gazecie Wrocławskiej•Słowie Polskim” 15 września 2007
r. Uważam, że przedstawiony w nim wizerunek prof. J. Łopuszańskiego ma niewiele wspólnego z rzeczywistością.

Znam prof. Łopuszańskiego od ponad 30 lat. Bliżej: najpierw jako student,
a następnie doktorant w Instytucie Fizyki
Teoretycznej. Jako student począwszy
od 1977 r. angażowałem się w działalność
opozycyjną w Studenckim Komitecie Solidarności w czasie, kiedy prof. Łopuszański
był dyrektorem IFT. Pamiętam dobrze atmosferę wolności,jaka panowała naIVpiętrze budynku przy ulicy Cybulskiego (nawiasem mówiąc pod bokiem Komitetu Wojewódzkiego PZPR!). Nieprzypadkowo tak
wielu fizyków angażowało się w działalność polityczną, warto przypomnieć nazwiska Zbigniewa Oziewicza, Jerzego
Przystawy, Ludwika Turki. Ta atmosfera
była wponurych latach PRL czymś niezwykle cennym i współtworzyli ją ludzie tego
formatu, co prof. J. Łopuszański i śp. prof.
Jan Rzewuski. Podejmując decyzję o studiowaniu fizyki,kierowałem się m.in. tymi
właśnie pozanaukowymi motywacjami.
Sądzę, że nieprzypadkowo w latach 70.

ubiegłego wieku na wrocławską fizykę ciągnęli tacy ludzie, jak Aleksander Gleichgewicht, Stanisław Huskowski, Maciej Zięba.

Prezentowanie prof. J. Łopuszańskiego
jako agenta SB jest czymś groteskowym.
Cóż to za agent, który na spotkaniu doktorantów podkoniec lat 70. przestrzega młodych ludzi, żeby pod żadnym pozorem nie
zgadzali się nanieformalne rozmowy zoficerami SB. Wowych czasach kolportaż „bibuły” odbywał się na Cybulskiego wsposób
niemal jawny. W trudnym dla mnie okresie po 13 grudnia 1981 r., kiedy byłem internowany, prof. J. Łopuszański intensywnie zabiegał o moje zwolnienie, przypomniało mi o tym niedawno pismo, jakie
zachowało się w archiwach wrocławskiego
IPN. I jeszcze jedno wspomnienie. Kiedy
w 1989 r. na początku rządów T. Mazowieckiego powstał fundusz wspierania inicjatyw premiera, pracownicy niewielkiego
(30 osób) IFT wpłacili w dewizach równoważność 800 dolarów. Była to wtedy suma ogromna, średnia pensja wynosiła 15-20dolarów Jak to było mozliwe?! Otóż profesorowie IFT, iosobiście prof. J. Łopuszański,
mieli tak wielki nieformalny autorytet, że
innym po prostu nie wypadało nie wesprzeć wymarzonego pierwszego rządu wybijającej się na niepodległość Polski.

Najbardziej krzywdzący, bulwersujący
jest ironiczny ton K. Kaczorowskiej w końcowej części jej artykułu, kiedy cytując słowa Profesora wypowiedziane podczas jednego z wykładów, uderza w ton ubolewania, że i tym razem talent naukowy nie poszedł w parze z moralnością. Otóż jest do-
kładnie odwrotnie niż to sobie K. Kaczorowska wyobraża: Pan prof. Jan Łopuszański jest nie tylko wybitnym uczonym,
ale i wielkiej klasy człowiekiem. Był on zawsze dla mnie, i jestem przekonany, że nie
tylko dla mnie, wzorem do naśladowania,
punktem odniesienia, autorytetem.

I jeszcze jedno: prof. Jan Łopuszański

miał jako naukowiec i jako człowiek nieco
specyficzny styl prowadzenia rozmów,
mógł sprawiać wrażenie człowieka trochę
naiwnego, nie obawiał się zadawać najbardziej elementarnych pytań. Może tę jego łagodność i dobroduszność chcący się wykazać oficerowie SB potraktowali jako chęć
do współpracy? Uważnie przeczytałem artykuł K. Kaczorowskiej istwierdzam, że nie
zawiera on ani jednego dowodu na to, że
nękany przez SB prof. J. Łopuszański przekazał jakąkolwiek informację, która mogła komukolwiek zaszkodzić. Może warto
było o tym napisać, zamiast silić się na ironię, która w tekście młodej, jak mniemam,
autorki niepamiętającej czasów PRL,wstosunku do wybitnego człowieka, jakim jest
prof. J. Łopuszański jest nie na miejscu.

PROF. DR HAB. JAN SOBCZYK, UWR

_________________
Maciej
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Jerzy Dąbrowski
Weteran Forum


Dołączył: 01 Gru 2006
Posty: 314

PostWysłany: Nie Wrz 30, 2007 8:18 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Poznanie agentury wśród luminiarzy polskiej nauki było wielkim pragnienim mego Ojca (także profesora).

cytat z Paget'a: Te wiadomości ode mnie to nie były żadne tajne ani mogące komukolwiek zaszkodzić rzeczy. Amerykańskie Princeton czy Instytut Maksa Plancka w Monachium nie miały nic wspólnego z polityką ani nie prowadziły tajnych badań.
Może gospodynie wiejskie w to uwierzą. Ja nie, jestem po studiach technicznych i trochę znam historię. Dziwię się że nie wie tego PROF. DR HAB. JAN SOBCZYK.

cytat z Sobczyka: w 1989 r. na początku rządów T. Mazowieckiego powstał fundusz wspierania inicjatyw premiera, pracownicy niewielkiego
(30 osób) I(nstytutu)F(izyki)T(eoretycznej) wpłacili w dewizach równoważność 800 dolarów


A to już wiem! toż to są wykształciuchy czytelnicy wszechwiedzącej i ultramądrej Gazety Wyborczej

_________________
Nie jedna miarka wskazuje na Jarka,
Wi?c tak jak czuj? tak zag?osuj?!
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Piotr Hlebowicz
Site Admin


Dołączył: 15 Wrz 2006
Posty: 1166

PostWysłany: Nie Wrz 30, 2007 8:51 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Cóż, nieprzyjemne to uczucie być TW, choć środowiska uczelniane pokazały, że są bardzo tolerancyjne wobec takich osób z przeszłością. Nawet wykreowano pewien szczególny stereotyp naukowca prześladowanego przez SB, który był zmuszony do współpracy, lecz oczywiście nikomu nie szkodził. Żałosne tłumaczenie. I w żadnym wypadku nie przekonuje mnie jęczenie, że "każdy musiał podpisać", "wszyscy rozmawiali z SB" i podobne brednie. Okazuje się, że jednak można było niczego nie podpisywać, można było nie donosić na kolegów, itp. Ale niewygodnie jest takie osoby-naprawdę kryształowo czyste-wyławiać i dawać je za przykład. Psują statystykę i ów stereotyp.... A tak na marginesie nie chciałbym, by w przyszłości moje dziecko uczył ktoś, kto w stanie wojennym był donosicielem, współpracownikiem tajnych służb PRL-u. Gdyż po 1945 roku nie byliśmy państwem suwerennym, i każdy donos na przeciwnika reżimu - był równolegle aktem na rzecz ZSSR. A więc zdradą przeciwko swojemu narodowi. Dla takiej postawy nie ma moralnego usprawiedliwienia. Ujawnić należy wszelkie takie postawy. I te negatywne, i te pozytywne.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email
Jadwiga Chmielowska
Site Admin


Dołączył: 02 Wrz 2006
Posty: 3642

PostWysłany: Nie Wrz 30, 2007 10:24 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

http://e.gazeta.wroc.pl/?kalendarzRok=2007&kalendarzMiesiac=09&kalendarzDzien=19


patrz strona 8
Prof. Turko broni Pageta!!!!!



8 ŚRODA, 19 września 2007 WYDARZENIA www.egazeta.wroclaw.pl

SŁOWO POLSKIE M GAZETA WROCŁAWSKA


ECHA NASZYCH PUBLIKACJI
Profesor
agentem?
nym i świadomym współpracownikiem O tym i o paru jeszcze innych spra-wodniczącego wrocławskiego oddziału In-
W sobot´ opublikowaliEmy artyku. dotyczacyzarejestrowania prof. Jana ¸opuszafskiego jako
tajnego wspó.pracownika s.u˝b specjalnych PRL
– wed.ug materia.ów zgromadzonych w Instytucie
Pami´ci Narodowej. Po tej publikacji przysz.o kilkalistów w obronie profesora. DziE drukujemy list,
który przys.a. do nas profesor Ludwik Turko
Piekiełko

Wminionych szczęśliwie latach, gdy
panował u nas ustrój zwany zabawnie demokracją ludową, krążył
po kraju dowcip o tym, gdzie będzie lepiej grzesznikowi – w piekle kapitalistycznym czy socjalistycznym. Prawidłową odpowiedzią było piekło socjalistyczne: gdy będzie smoła, nie będzie podpałki, gdy dowiozą podpałkę – do przeglądu
pójdą kotły itd. itp. W tej kapitalistyczno-socjalistycznej klasyfikacji zabrakło
osobnej kategorii, jaką jest piekło polskie. Tam najbardziej dotkliwą męką nie
są cierpienia własne, ale powodzenie sąsiada. Niech no który się wychyli, to my
go zaraz – z powrotem do kotła!

Po osiemnastu latach budowy nowej,
demokratycznej Polski osiągnęliśmy poziom, gdy w ustach osób sprawujących
trzy najwyższe państwowe funkcje

– prezydenta, premiera i marszałka Sejmu – ludzie wykształceni stają się wykształciuchami, elity stają się łże-elitami, a autorytety – pseudoautorytetami.
W tę (pseudo) ideologię dobrze wpisuje się opublikowany w sobotniej „Gazecie
Wrocławskiej” artykuł „Pseudonim Pa-
get”. Negatywnym bohaterem staje się tu
wykształciuch – bo profesor, reprezentant łże-elity – bo członek Polskiej Akademii Nauk i Polskiej Akademii Umiejętności, pseudoautorytet – bo wszyscy powszechnie uznają go za człowieka prawego i szlachetnego. Jak wynika z artykułu,
profesor Jan Łopuszański miał być taj-

PRL-owskiej Służby Bezpieczeństwa.

Okazuje się, że dla zniszczenia dobrego
imienia człowieka wystarczy cienka teczka
i dwa mikrofilmy, zachowane w archiwum wrocławskiego oddziału Instytutu
Pamięci Narodowej. W dodatku, treść tych
materiałów w żaden sposób nie wyczerpuje znamion współpracy, o której była mowa w ustawie lustracyjnej – nawet jeszcze
przed orzeczeniem Trybunału Konstytucyjnego. Ustawa określała współpracę jako „świadomą i tajną współpracę w charakterze (podkreślenie moje) tajnego informatora lub pomocnika” lub „jeżeli informacje przekazywane były organom
bezpieczeństwa państwa w zamiarze (pokreślenie moje) naruszenia wolności
i praw człowieka i obywatela.”

wach związanych z funkcjonowaniem
ówczesnego systemu usiłowałem przekonać autorkę artykułu i jej radiową
koleżankę, gdy obie panie zwróciły się
do mnie w maju z prośbą o rozmowę
na temat profesora Łopuszańskiego. Pewien ślad tej rozmowy zachował się
w treści artykułu, nie zmienia to jednak, niestety, jego ostatecznej wymowy.

Nadal obstaję przy tym, że jednostronne zapiski esbeka, niepoparte pisemną
deklaracją współpracy lub raportami
przekazującymi informacje w zamiarze
naruszenia wolności i praw człowieka

– nie mogą stanowić podstawy do postawienia oskarżenia o współpracę.
Nie jestem też w stanie pogodzić się
zprzytoczonym w artykule zdaniem prze

stytutu Pamięci Narodowej, iż wrozumieniu obowiązującej ustawy Profesor był tajnym współpracownikiem. Nie zgadzałem
się z tym już wtedy, tym bardziej nie zgadzam się teraz, we wrześniu, po orzeczeniu
Trybunału Konstytucyjnego wsprawie
ustawy lustracyjnej. Trybunał Konstytucyjny wyraźnie zawęził zakres kontaktów
z SB kwalifikujących do określenia kogoś
mianem tajnego współpracownika. Powołanie się teraz, po czterech miesiącach,
naówczesną wypowiedź przewodniczącego oddziału IPN-ujest redakcyjną beztroską.

Nie podkładajmy ognia do polskiego
piekła – bo wszak inne tu knują szatany!
LUDWIK TURKO

_________________
Jadwiga Chmielowska Przewodnicz?ca Oddzia?u Katowice i Komitetu Wykonawczego "Solidarnosci Walcz?cej"
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Elzbieta Szczepanska
Weteran Forum


Dołączył: 04 Wrz 2006
Posty: 132

PostWysłany: Pon Paź 01, 2007 2:28 am    Temat postu: Profesorowie i inni Odpowiedz z cytatem

Moja kariera naukowa byla krotka i bolesna.Jako mlodszy asystent terminowalam na Akademii Wychowania Fizycznego w Katowicach. Jeszcze jednej kuzni, w ktorej przekuwano esbekow na magistrow. Kierunek Rekreacji byl prawie Departamentem MSW.

W 1977 wyslano mnie sluzbowo z grupa studentow do Lwowa. Byl maj. Najpierw zabrano mi aparat fotograficzny bo robilam zdjecia zdewasowanych grobow na cmentarzu Orlad Lwowskich a potem po zlozeniu przeze mnie wiazanki baloczerwonych kwiatow pod [pomnikiem Mickiewicza - zawieszono mnie w prawach pracownika naukowo-dydaktycznego. Owczesny pierwszy sekretarz POP PZPR Slezynski dzisiaj jest profesorem. W stanie wojennym zwolniono mnie z pracy bo " nie dawalam rekojmi wychowania mlodziezy w duchu socjalizmu".
Moj doktorat skonfiskowala SB w czasie rewizji.
Takich uczelni jak AWF w Katowicach i takich profesorow jak Jan Lopuszanski jest w Polsce wciaz zbyt wielu dlatego jest tak jak jest i jest to efekt celowych i planowych dzialan komunistycznych propagandzistow ktorych zadaniem bylo doprowadzenie do ZESZMACENIA narodu.
Co moze spotkac nas gorszego od stracenia do siebie wzajemnego zaufania?!
Niczego nie dokonaja grupy ludzkie, ktore sobie nie ufaja oraz takie w gronie ktorych znajduja sie tacy , ktorzy moga zdradzic.

Moja prace magisterska jeden z partyjnych studentow zerznal zglosilam rektorowi i co kazal mi "trzymac morde na klotke" bo moglam miec klopoty.

Mam nadzieje , ze wygra PiS bedzie dekomunizacja i otworzone zostana archiwa IPN. Nadzieje trzeba miec aby... zyc i nie zwariowac.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email
Harcownik
Weteran Forum


Dołączył: 07 Wrz 2006
Posty: 131

PostWysłany: Pon Paź 01, 2007 10:11 am    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Proszę Państwa, dla mnie sytuacja jest taka.
IPN podaje informację o agencie SB, a jego przyjaciele podnoszą wrzask w jego obronie.
Ani jedna ani druga strona nie przedstawiła dokumentacji potwierdzającej ich stanowiska.

Jest to jeszcze jeden dowód na konieczność lustracji!

Wzywam IPN do natychmiastowego przedstawienia dokumentacji, która udowadnia że to są donosy, a nie zeznania z przesłuchań Profesora Jana Łopuszańskiego . Nie jesteśmy durni i wiemy że byli agenci którzy nie musieli składać pisemnego zobowiązania. Oni byli najgroźniejsi.
Sprawa jest poważna! Proces dowodowy nie powinien pozostawić żadnych wątpliwości że został skrzywdzony człowiek szlachetny.

Obrońców Pana Profesora Jana Łopuszańskiego proszę o przedstawienie argumentów które zaprzeczały by możliwość agenturalnej przeszłości Profesora. Na razie czytam tylko wspomnienia ludzi którzy nie mogą uwierzyć że ich najbliższy przyjaciel był agentem.

Karol Kowalski napisał:
Naprawdę nie wiem o co temu Oziewiczowi chodzi?
Czy on chce udowodnić, że Profesor Jan Łopuszański nie był agentem?
Czy może stawia teorie że jedyni źli to SB, a TW to też poszkodowani.


Karol masz racje!
Oziewicz do tablicy!
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Servantes
Weteran Forum


Dołączył: 29 Paź 2006
Posty: 206

PostWysłany: Pon Paź 01, 2007 3:29 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Azam napisał:

[...]
Na razie czytam tylko wspomnienia ludzi którzy nie mogą uwierzyć że ich najbliższy przyjaciel był agentem.


Andrzej Kołodziej (ten AK) zwykł był mawiać, że:
Cytat:
Najlepszym źródłem informacji o nas są nasi blizcy...

...wszak wiedzą o nas najwięcej!
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Maciej
Weteran Forum


Dołączył: 02 Wrz 2006
Posty: 1221

PostWysłany: Pon Paź 01, 2007 3:40 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Zwłaszcza mężowie i żony wiedziały najlepiej, że ich współmałżonkowie na nich całe życie kapowali.
Paweł Jasienica, Peter Raina, Andrzej Rozpłochowski, Zbigniew Siemaszko itp.....
Żony profesorów - Rosjanki przywiezione po studiach w Moskwie i innych ośrodkach naukowych coś też o tym wiedzą. Masowe były też werbunki do KGB naszych studentów, którzy wyjechali zdobywać wiedzę w ZSRR.

Oj Servantes, Servantes cosik Ci się pozajączkowało. Nie broń kapusi!!!

_________________
Maciej
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Bartłomiej Marjanowski
Weteran Forum


Dołączył: 02 Wrz 2006
Posty: 368

PostWysłany: Pon Paź 01, 2007 3:53 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Panie Macieju
Nie złość się Pan! Servantes czytał "W pustyni i w puszczy". Spodobała mu sie logika Kalego. Profesorkowie - obrońcy też widać pilni byli w szkole.
Zasada jest prosta:
Nasz kapuś to dobry kapuś, obcy kapus to zły kapuś.

Nie rozumiem Servantesa, czy Andrzej Kołodziej też broni kapusi? Myslałem dotąd, że to porządny gościu!!! Teraz same ?????

_________________
Bartek
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Servantes
Weteran Forum


Dołączył: 29 Paź 2006
Posty: 206

PostWysłany: Pon Paź 01, 2007 4:23 pm    Temat postu: Moim adwersarzom... Odpowiedz z cytatem

Panowie!
Darujcie: ja nikogo nie tłumaczę, ani bronię - a już współpracowników czy jawnych funków komunistycznych...

Zupełnie nie potrafię odtworzyć toku rozumowania, na podstawie którego przytoczona przeze mnie wypowiedź Andrzeja Kołodzieja i mój osobisty do niej komentarz mogą być odbierana jako _obrona_ szubrawców.

To było i jest wyłącznie stwierdzenie faktu: najlepszym źródłem informacji o nas są nasi blizcy, bo wiedzą o nas najwięcej!

Dlatego niektórzy - jak to napisał Azman - "nie mogą uwierzyć że ich najbliższy przyjaciel był agentem". Wbrew faktom, wbrew rozsądkowi, wbrew logice i wymowie "owoców" ich dizałalności...

Anrzej Kołodziej poznał ten mechanizm już dawno, dawno temu, kiedy mógł przyglądać się działaniom "Bolka" oraz innych "złotoustych" aktywistów Solidarności, którzy co innego deklarowali - a co innego wychodziło z ich dzialania.
To bardzo trudne do zrozumienia, a jeszcze trudniejsze do pogodzenia się (czyli chyba wybaczenia), że wśród nas znajduje się czynna agentura


Ostatnio zmieniony przez Servantes dnia Pon Paź 01, 2007 4:35 pm, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Tomasz Triebel
Weteran Forum


Dołączył: 02 Wrz 2006
Posty: 262

PostWysłany: Pon Paź 01, 2007 4:34 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Zacytował Pan Azama, że bronia PAGETA najbliżsi przyjaciele. Potem pisze Pan, że Kołodziej mawia, że najlepiej znają najbliźsi. Czyli oni wiedzą lepiej niz mówią dokumenty czy kapował czy nie kapował.
Więc dlaczego Pan sie dziwi, że ktoś uważa, że broni Pan kapusi. Z tego co Pan napisał jasno ta obrona wynika jak 2x2=4 Rolling Eyes

Teraz po Pana wpisie odetchnąłem. Oczywiscie Kołodziej ma rację. Ale to juz w Biblii zapisano "Po owocach poznacie ich". Bolka juz dawno rozszyfrowano. Już na długo przed IPN-em


Ostatnio zmieniony przez Tomasz Triebel dnia Pon Paź 01, 2007 4:38 pm, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Servantes
Weteran Forum


Dołączył: 29 Paź 2006
Posty: 206

PostWysłany: Pon Paź 01, 2007 4:37 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Tomasz Triebel napisał:
Zacytował Pan Azama, że bronia PAGETA najbliżsi przyjaciele. Potem pisze Pan, że Kołodziej mawia, że najlepiej znają najbliźsi. Czyli oni wiedzą lepiej niz mówią dokumenty czy kapował czy nie kapował.
Więc dlaczego Pan sie dziwi, że ktoś uważa, że broni Pan kapusi. Z tego co Pan napisał jasno ta obrona wynika jak 2x2=4 Rolling Eyes


A moim zdniem wynikać może zupełnie co innego:
Ci co bronią mogą być zainteresoweni z powodów, które wyjaśnia Kołodziej !!
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Strona Główna -> Dyskusje ogólne Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony 1, 2, 3  Następny
Strona 1 z 3
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz dołączać plików na tym forum
Możesz ściągać pliki na tym forum