|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Bartłomiej Marjanowski Weteran Forum
Dołączył: 02 Wrz 2006 Posty: 368
|
Wysłany: Czw Sty 04, 2007 8:19 am Temat postu: Program dla odważnych Polaków |
|
|
> Profesor Jerzy Robert Nowak
> O program dla odważnych Polaków
>
> Próbując ocenić zmiany minionego roku i wyrazić swoje oczekiwania
na
> przyszłość, chciałbym z góry odciąć się od pesymistycznych
utyskiwań
> ludzi, którzy nie widzą żadnej szansy na obalenie antynarodowych
> układów wewnątrz Polski. Ileż to razy słyszymy pojękiwania, że nie
> podołamy wobec presji czerwonych i różowych "elit" w mediach,
> polityce i gospodarce i sprzyjających im nacisków z zewnątrz, że
> koalicja rządząca jest fatalna i lada moment się zawali etc., etc.
W
> przeciwieństwie do tych jęczykiewiczów uważam, że i tak udało się
> zrobić stosunkowo dużo, zwłaszcza gdy zważymy na rozmiary oporu
sił
> postkomunistycznych i tak destruktywnej opozycji jak Platforma
> Obywatelska. To oczywiście nie oznacza, że nie można było zrobić
> więcej. Po drugie zaś, co najważniejsze, uważam, że ciągle jeszcze
> mamy wielką szansę na przełomowe zmiany, szansę, której nie wolno
> wypuścić z rąk, bo kolejnej może już nie być. Szansę tę dała nam
> wielka mobilizacja patriotycznego elektoratu w wyborach 2005 roku,
> przy szczególnie dużej roli słuchaczy Radia Maryja. Wygraliśmy tę
> szansę dla Polski wbrew przewidywaniom sondaży, wbrew dominującej
> części mediów, i nie możemy tego zaprzepaścić. Jak się zaś płaci
za
> fatalne zaniechania, możemy obserwować u tak bliskich nam Węgrów.
> Na tym tle jakże inaczej wygląda sytuacja w Polsce, którą rządzą
> dziś prezydent i premier jawnie deklarujący chęć ukarania
> komunistycznych zdrajców, w tym zdegradowania arcyzdrajcy gen. W.
> Jaruzelskiego. Mamy wreszcie pierwszego od 14 lat premiera
otwarcie
> deklarującego chęć rozbicia przegniłych postkomunistycznych
układów
> i odsunięcia "łże-elit". Przypomnijmy, że jest to pierwszy szef
> rządu, który otwarcie wskazał na to, jak niebezpieczne dla Polaków
> są środowiska skupione wokół "Gazety Wyborczej", a wywodzące się w
> dużej mierze z kręgów Komunistycznej Partii Polski - partii zdrady
> narodowej. To Jarosław Kaczyński pierwszy publicznie
powiedział: "Im
> słabsza jest 'Gazeta Wyborcza', tym lepiej dla Polski". To premier
> Jarosław Kaczyński jako pierwszy publicznie potępił targowickie
> frymarczenie interesami Polski przez ludzi z wpływowych "elit".
> Jakże mocno napiętnował ich politykę płaszczenia się przed
Niemcami,
> mówiąc w maju 2006 r. o "arcyidiotycznej polityce ludzi, którzy
byli
> w ogromnej części na niemieckim utrzymaniu, żyli z niemieckich
> grantów i tworzyli aurę intelektualną nieustannego bicia się w
> piersi. Bezsensownego" (wywiad dla "Gazety Olsztyńskiej" z 12 maja
> 2006 r.).
>
> Najmocniejszy punkt - Z. Ziobro
> Za najbardziej imponujące trzeba uznać dokonania zdecydowanie
> najlepszego ministra, szefa resortu sprawiedliwości Zbigniewa
> Ziobry. Odziedziczył resort szczególnie zabagniony pod rządami
> komunistycznych ministrów i niby "naszych" ministrów Wiesława
> Chrzanowskiego i Hanny Suchockiej. Wymiar sprawiedliwości płaci
dziś
> ogromnie słoną cenę za zaprzepaszczenie po 1989 r. szansy
> weryfikacji sędziów. Zaważyły na tym żałosne iluzje
> solidarnościowego prezesa Sądu Najwyższego prof. Adama
Strzembosza,
> który powiedział w 1990 r.: "Sędziowie sami się zweryfikują". W
> rzeczywistości żaden z sędziów, nawet tych najbardziej
> skompromitowanych w dobie PRL-u, sam się nie zweryfikował i nie
> odszedł z zawodu. Pozostali, aby już od czasu wyborczego triumfu
> komunistów w 1993 r. nadawać ton coraz gorszemu wykoślawianiu
> wymiaru sprawiedliwości. Ziobro z ogromną stanowczością i odwagą
> zabrał się za porządkowanie wymiaru sprawiedliwości, usuwając
> nierzetelnych sędziów i prokuratorów i stawiając na zdecydowane
> zaostrzenie kodeksu karnego.
> Skończyła się długoletnia pobłażliwość w stosunku do tych, którzy
> okradali państwo. Najlepszym tego dowodem "były niedawne wyroki
> wobec zaprawionych w łapówkarstwie byłych SLD-owskich szefów
> samorządu w Opolu. Najwyższy wyrok - siedem lat więzienia, dostał
b.
> wojewoda opolski L. Pogana. Aresztowano b. posłankę i b.
> wiceminister kultury A. Jakubowską. Aresztowano szereg wpływowych
> osób z Ministerstwa Finansów, w tym paru dyrektorów departamentu w
> tym resorcie. Niedawno zatrzymano także czterech b.
wiceprezydentów
> Krakowa, oskarżonych o narażenie budżetu miasta na straty, i grozi
> pozbawienie immunitetu poselskiego piątemu b. wiceprezydentowi, a
> obecnie posłowi PO T. Szczypińskiemu. Dzięki wytrwałości ministra
> Ziobry na najlepszej drodze jest sprawa ekstradycji Edwarda
Mazura,
> choć tak wielu niegdyś krakało, uznając ją za nie do
zrealizowania.
> Postawiono zarzuty działań dla umorzenia podatków za łapówki wobec
> różnych osobistości, w tym b. senatora Stokłosy. Dokonano w sposób
> spektakularny zatrzymania b. ministra skarbu Emila Wąsacza. W tym
> przypadku jednak żałuję, że nie doszło do natychmiastowego
> upublicznienia pełnych dowodów jego winy.
> Bardzo wielkie znaczenie miał fakt, że minister Z. Ziobro w swych
> działaniach dla uporządkowania wymiaru sprawiedliwości cały czas
> cieszył się ogromnym wsparciem realizujących podobną linię
członków
> rządu, przede wszystkim wicepremiera i ministra spraw wewnętrznych
i
> administracji Ludwika Dorna i szefa służb specjalnych Zbigniewa
> Wassermanna. Patrząc na te działania, tym bardziej trzeba uznać,
że
> Prawo i Sprawiedliwość wybrało najsłuszniejszą drogę leczenia
> państwa z długotrwałych patologii. Likwidacja korupcji i innych
> związanych z nią chorobliwych narośli jest bowiem
najskuteczniejszym
> działaniem dla oczyszczenia przedpola przy podjęciu na szerszą
skalę
> przebudowy gospodarki. Patrząc na dokonania PiS w walce ze
> skorumpowanymi środowiskami, warto tym mocniej zastanowić się nad
> zajadłym uporem, z jakim PO chciała zabrać PiS nadzór nad służbami
> specjalnymi (w toku negocjacji koalicyjnych z jesieni 2005 roku).
> Pamiętamy, że PiS zaoferowało Platformie, w końcu partii
przegranej
> w wyborach, wyjątkowo wielkoduszne warunki: większość, bo aż 9
> resortów i stanowisko marszałka Sejmu (dla D. Tuska). PO uparcie
> dopominała się jednak resortu spraw wewnętrznych i nadzoru nad
> służbami specjalnymi. Po co to było Platformie aż tak bardzo
> potrzebne? Czyżby miała zbyt wiele do ukrycia, do zamiecenia pod
> dywan?
> Jakże wymowne pod tym względem są uwagi
publicysty "Rzeczpospolitej"
> Dominika Zdorta publikowane w numerze z 20 grudnia 2006
> r.: "Platforma i PiS poróżniły się o instytucje, które miały
> odpowiadać za oczyszczenie państwa. PiS gotowe było oddać PO
> wszystkie chyba ważne resorty gospodarcze, a nawet MSZ, uznając w
> tej dziedzinie kompetencje polityków Platformy. Ta jednak zażądała
> także resortów, w których - od początku - chciało specjalizować
się
> PiS - czyli nad resortami odpowiedzialnymi za praworządność i
> bezpieczeństwo. I możemy się tylko domyślać, jak wyglądałoby
> likwidowanie WSI realizowane na przykład przez Bronisława
> Komorowskiego, gorącego zwolennika minimalizowania zmian w
> wojskowych służbach". A właśnie likwidacja WSI, perfekcyjnie
> przeprowadzona przez Antoniego Macierewicza, należy dziś do
> największych sukcesów PiS-owskiej akcji oczyszczania państwa.
Innym
> nader cennym działaniem w tej dziedzinie stało się doprowadzenie
do
> utworzenia tak ważnej instytucji kontrolnej - Centralnego Biura
> Antykorupcyjnego.
> Miejmy nadzieję, że resortowi sprawiedliwości w końcu uda się
uporać
> z jedną z najgorszych patologii w dzisiejszej Polsce, to jest z
tym,
> że dawni kaci otrzymują dużo większe emerytury od swych ofiar.
Jeden
> z krwawych katów - sędzia M. Widaj, otrzymuje emeryturę w
wysokości
> 9 tys. złotych, a sędzia ludobójca S. Morel - 5 tys. zł wysyłanych
> pomimo jego ucieczki przed sądem do Izraela.
>
> Radykalne zmiany w IPN
> Szansę na rzeczywiście gruntowne rozliczenie z ponurą spuścizną
PRL
> bardzo wydatnie wzrosły dzięki radykalnym zmianom w IPN. Zmianom,
> które stwarzają szansę pełnego wykonania przez IPN zadań
> wynikających z jego nazwy. Nowy prezes IPN dr hab. Janusz Kurtyka
z
> powodzeniem próbuje nadrobić fatalne zaniechania poprzedniego
> prezesa Leona Kieresa. Przypomnijmy tu, że Leon Kieres został
> prezesem IPN mimo braku odpowiedniego merytorycznego przygotowania
> do tej funkcji i bardzo kompromitującego faktu z przeszłości
(główną
> książką Kieresa była jego obszerna, wielce nudna "cegła" z 1979
r.,
> wysławiająca dokonania RWPG! Jako prezes IPN Kieres był skrajnie
> lizusowski zarówno wobec postkomunistów i b. prezydenta A.
> Kwaśniewskiego, jak i liderów "grubokreskowej" Unii Wolności, stąd
> wynikała jego szokująca wprost opieszałość w ściganiu
> najpoważniejszych zbrodni PRL, zwłaszcza tych z lat 70. i 80., i
> rozpraszanie się - bez większych efektów - na badanie odległych
> zbrodni z doby stalinowskiej i czasów wojny. Dodajmy do tego
> wyraźną, łagodnie mówiąc, "wstrzemięźliwość" Kieresa w ściganiu
> sprawców rzezi dokonanych na Polakach przez nacjonalistów
> ukraińskich. Czy wyraźną opieszałość w ściganiu sprawców zbrodni
> dokonanych na Polakach przez żydowskich komunistów (masakry w
Małej
> Brzostowicy, Koniuchach czy Nalibokach, zbrodni Stefana Michnika
> etc.). To wszystko szło u Kieresa w parze z dążeniem do
udowodnienia
> za wszelką cenę polskiej narodowej odpowiedzialności za Jedwabne,
> przy pomijaniu faktycznej, decydującej roli inspiratorskiej i
> organizacyjnej Niemców.
> Za tym cenniejsze na tym tle można uznać zmiany dokonane przez
> prezesa IPN J. Kurtykę już w pierwszych miesiącach jego
urzędowania.
> Szczególnie ważne było zastąpienie dyrektora Biura Edukacji IPN
> Pawła Machcewicza (znanego z dość jednostronnego podejścia do
sprawy
> Jedwabnego) przez znanego specjalistę od spraw historii Kościoła
> katolickiego po wojnie dr. hab. Jana Żaryna. Odeszli ściśle
związana
> z Kieresem dotychczasowa dyrektor Archiwum IPN Bernadetta Gronek i
> jej zastępca. Nowym zastępcą dyrektor Archiwum IPN został jeden z
> najostrzejszych krytyków kłamstw "Sąsiadów" Grossa dr Piotr
> Gontarczyk, świetny historyk znany z odwagi i bezkompromisowości
> sądów, szczególnie znienawidzony przez "Gazetę Wyborczą". Powrócił
> do pracy w IPN usunięty niesprawiedliwą decyzją Kieresa dr Jacek
> Żurek, jeden z najbardziej utalentowanych i odważnych historyków
> młodego pokolenia. Nowy prezes IPN stworzył - po latach
> Kieresowskich blokowań - prawdziwą szansę swobodnych badań
naukowych
> dla historyków z terenowych oddziałów IPN (warto tu wspomnieć
> chociażby o bardzo niekorzystnych dla L. Wałęsy dociekaniach dr.
> Sławomira Cenckiewicza z gdańskiego IPN). Ujawniono materiały o
> niektórych szczególnie niebezpiecznych agentach bezpieki typu ks.
M.
> Czajkowski. Coraz bardziej dotkliwie uderzające w komunistów i ich
> agentury wyniki badań IPN wywołują prawdziwe paroksyzmy
wściekłości
> wobec nowego reformującego się Instytutu w gazetach
komunistycznych
> i Michnikowskiej "Gazecie Wyborczej" czy "Tygodniku Powszechnym".
> Parę miesięcy temu tych przeciwników IPN szczególnie rozjuszyła
> kolejna niebywale ważna zmiana - odejście głównego hamulcowego w
> IPN - szefa pionu śledczego Witolda Kuleszy. Wraz z nadejściem
> nowego roku IPN należy życzyć tym mocniej dalszego przyspieszania
> jego działań wbrew wszelkim zakusom "czerwonych" i "różowych"
> przeciwników!
> Osobiście opowiadam się za maksymalnie szerokim otwarciem akt IPN,
> by zapobiec przejawom "dzikiej lustracji". Wiązałaby się z tym
> jednak konieczność wprowadzenia wysokich kar wobec wszystkich,
> którzy dopuściliby się nieuzasadnionych pomówień czy nawet
> fałszowania akt (vide np. sprawa sfałszowania rzekomej lojalki J.
> Kaczyńskiego). Trzeba skończyć również z ograniczonością obecnego
> procesu lustracji, która zawęża się do sprawy tajnych
> współpracowników SB. Ciągle jeszcze nie ma jednak odpowiedniego
> nagłośnienia po imieniu odpowiedzialności najbardziej
bezwzględnych
> organizatorów esbeckiego systemu represji. Tych, którzy stosowali
> fizyczne represje wobec więźniów, i tych, którzy szantażem lub
> zastraszeniami próbowali pozyskiwać tajnych współpracowników.
> Powinna być wydana wielotomowa księga hańby z opisami aktów
podłości
> dokonanych przez poszczególnych, "wyróżniających się"
> bezwzględnością pracowników bezpieki.
> Muszą być wznowione, względnie przyśpieszone, śledztwa w sprawach
> ciągle niewyjaśnionych mordów na ponad stu
> działaczach "Solidarności" w latach jaruzelszczyzny. Jest to tym
> bardziej potrzebne, że powinna być dogłębnie wyjaśniona sprawa
> dalszych kilkudziesięciu mordów politycznych popełnionych w
poczuciu
> bezkarności przez różnych "nieznanych sprawców" w okresie od 1989
r.
> po ostatnie lata.
>
> "Drgnęło" w gospodarce
> Całkowitym blamażem zakończyły się ponure przepowiednie działaczy
PO
> i niektórych mediów, zapowiadające, że pozbawione "fachowców" z
> Platformy rządy PiS doprowadzą do załamania się gospodarki.
> Nastąpiło coś wprost przeciwnego. Zahamowano przede wszystkim tak
> szkodliwy dla kraju proces rabunkowej prywatyzacji przez różne
firmy
> zagraniczne, wyraźnie stawiając na polską przedsiębiorczość i
obronę
> polskich narodowych interesów gospodarczych. Ostatni rok przyniósł
> znaczący wzrost gospodarczy (o 5,8 proc. w III kwartale i
> przypuszczalnie ok. 5,5 proc. w skali całego roku). Nastąpiło
> znaczne zmniejszenie bezrobocia i wydatne zwiększenie wskaźnika
> eksportu. Te efekty musiano przyznać nawet w tak nieprzychylnej
> Kaczyńskim "Gazecie Wyborczej". W tekście jej głównego eksperta
> ekonomicznego Witolda Gadomskiego, drukowanym 27 grudnia 2006 r.,
> czytamy: "Dla gospodarki rok 2006 był jednym z najlepszych w
> ostatnim dziesięcioleciu. To, co powinno rosnąć - PKB, produkcja
> przemysłowa, konsumpcja, eksport, inwestycje - rosło; to, co
powinno
> maleć lub pozostawać na niskim poziomie - bezrobocie, inflacja,
> stopy procentowe, deficyt na rachunku bieżącym - malało lub było
> stabilnie niskie. Inwestycje po kilku latach spadku, a potem
> stagnacji, zaczęły rosnąć w szybkim tempie, co wskazuje na
trwałość
> koniunktury. Równie optymistyczne są dane dotyczące miejsc pracy i
> bezrobocia". Aby pomniejszyć znaczenie tych osiągnięć tekstowi
> Gadomskiego dano jednak tytuł: "Rośnie wbrew polityce". Dość
> szczególny to typ rozumowania!
> Wśród najważniejszych działań gospodarczych ostatniego roku trzeba
> wyróżnić konsekwentne starania o polepszenie warunków działalności
> drobnej i średniej przedsiębiorczości. Swego rodzaju symbolicznym
> wydarzeniem w tej kwestii było niedawne spotkanie premiera J.
> Kaczyńskiego z biznesmanem Romanem Kluską, tak oburzająco
> skrzywdzonym niegdyś przez działania urzędu skarbowego.
> Jedną z najlepszych gwarancji odbudowy gospodarki będzie
> kontynuowanie wprowadzonego przez ministra Ziobrę zaostrzonego
> systemu walki z korupcją, tak niszczącą Polskę od kilkunastu lat.
> Wiele efektów może tu przynieść konsekwentnie realizowana zasada
> lustracji gospodarczej.
> Czas zabrać się za ustalenie personalnej odpowiedzialności różnych
> prominentów z minionych rządów, w tym ministrów i samego
prezydenta
> A. Kwaśniewskiego. Przypomnijmy, że o odpowiedzialności
> Kwaśniewskiego za różne patologie gospodarcze wiele mówił i pisał
> nawet b. minister postkomunistyczny M. Łapiński. Szokujący jest
> fakt, że w Polsce jak dotąd nie ukarano przykładnie żadnego z
> ministrów z minionych rządów, mimo że w nasz biedny kraj uderzyło
> tak wiele afer w ostatnim piętnastoleciu. Przypomnijmy, że na
> Zachodzie potrafiono dużo bezwzględniej rozprawić się z wpływowymi
> aferzystami. We Włoszech siedziało w więzieniu dwóch premierów. We
> Francji premier P. Beregovoy, oskarżony o korupcję, popełnił
> samobójstwo w więzieniu. W Hiszpanii skazano ministra spraw
> wewnętrznych na 14 lat więzienia za korupcję. Osobiście
> opowiedziałbym się za stworzeniem na wzór IPN Instytutu Badania
> Afer, wyposażonego w najlepszą kadrę sędziowską i prokuratorską.
> Skazani za okradanie ubogiej Polski powinni być wystawieni na
> publiczne potępianie. W niektórych stanach amerykańskich zwykło
się
> skazanych za przestępstwa więźniów wystawiać na widok publiczny -
> pracują z tabliczkami na piersiach, z napisami w stylu "kradłem w
> supermarkecie" etc. Wyobrażam sobie podobne prace publiczne
> wpływowych niegdyś postaci z napisami na piersi w
> stylu: "zrujnowałem stocznię", "doprowadziłem do upadku zakład
> dający utrzymanie 5 tysiącom ludzi!". Myślę, że cały odcinek
> autostrady mógłby być budowany przez byłych gospodarczych
> prominentów, którzy bezkarnie rozkradali Rzeczpospolitą.
> Docenienie aktualnych sukcesów gospodarczych RP nie oznacza, że
mamy
> przymykać oczy na wiele dziedzin, które od lat przeżywają
prawdziwy
> upadek (stocznie, górnictwo, nauka czy służba zdrowia etc.). Nie
> mówiąc o fatalnym pogorszeniu stanu zadłużenia Polski.
Przypomnijmy,
> że już 3 lipca 2005 r. K. Marcinkiewicz (wówczas przewodniczący
> sejmowej Komisji Skarbu Państwa) i dr nauk ekonomicznych C. Mech
> pisali we "Wprost", iż "Miller i Belka zadłużyli Polskę bardziej
niż
> Gierek". Zdając sobie sprawę z rozmiarów ruiny gospodarczej, w
którą
> wpędzili nas postkomuniści, uważałem za konieczne pokazanie ich
> pełnej odpowiedzialności w tej dziedzinie. Tak, aby później nie
> próbowano zrzucać winy za to wszystko na rządy PiS.
> Dlatego wielokrotnie zwracałem się o jak najszybsze przygotowanie
> tzw. bilansu otwarcia, pokazującego pełną prawdę o stanie Polski
po
> odejściu postkomunistów. Apelowałem w tej sprawie również 5
> listopada 2005 r., telefonując w czasie "Rozmów niedokończonych"
do
> będącego w studiu Radia Maryja premiera K. Marcinkiewicza.
Wszystkie
> apele okazały się bezskuteczne. Zamiast prawdziwego bilansu
otwarcia
> premier "poczęstował" nas minibilansikiem, faktycznie pozbawionym
> większej wartości merytorycznej. A szkoda, bo tak nie będzie widać
> pełni odpowiedzialności postkomunistów za dewastację naszej
> gospodarki i wielu innych dziedzin.
>
> Obrona interesów narodowych
> W osobie Jarosława Kaczyńskiego mamy pierwszy raz od wielu lat
> premiera, który twardo broni interesów narodowych, do nikogo nie
> łasi się ani nikogo nie przeprasza. I robi to pomimo nagonki
> potężnych mediów, wyraźnie chcących wymuszać polskie umizgi i
> ustępliwość, zwłaszcza wobec Niemiec i UE. Robi to pomimo
zadawanych
> przez wpływowe kręgi polityczne ciosów w plecy w stylu niesławnego
> listu ośmiu byłych ministrów spraw zagranicznych. Sygnatariusze
tego
> listu powinni raczej zastanowić się, do czego doprowadziła w
efekcie
> lansowana przez nich iluzja rzekomego "cudu pojednania" w
stosunkach
> z Niemcami.
> W stosunkach z UE wyraźnie wygrało postawienie przez J.
Kaczyńskiego
> weta wobec nieliczenia się nawet z najbardziej elementarnymi
> interesami Polski. Wygrało, choć początkowo spotkało się z
> napaściami ze strony SLD i PO (Tusk posunął się nawet do
określenia,
> że oto znów odsłoniła się "brzydka twarz Polski"). W
przeciwieństwie
> do postkomunistów i platformersów to Kaczyński prawdziwie troszczy
> się o wizerunek Polski, wiedząc, że zyskamy tylko dzięki
wyrazistej
> obronie polskich interesów, zamiast przycupnięcia w pozycji
> potulnego popychadła postępującego w myśl zasady: "siedź w kącie,
a
> znajdą cię" (tak jak tego chcieli Chirac i Schroeder).
> Z tak stanowczą postawą prezydenta i premiera RP w obronie
interesów
> narodowych wyraźnie koliduje sytuacja w MSZ, przypominającym
stajnię
> Augiasza. Dzięki polityce kolejnych rządów postkomunistycznych
> większość placówek wciąż była obsadzana przez różnych starych
> aparatczyków partyjnych, względnie ich pociotki, "krewnych i
> znajomych Królika". Już w 1995 r. w paryskiej "Kulturze"
> konstatowano z goryczą: "Polityka kadrowa polskiego MSZ nadal
> śmieszy, tumani, przestrasza". Wraz z triumfem SLD w 2001 r. nowy
> minister spraw zagranicznych W. Cimoszewicz rozpoczął dalszy
proces
> umacniania starych PRL-owskich kadr, zarówno w samym MSZ, jak i na
> placówkach. Umacniał te kadry tak skutecznie, że
> według "Rzeczpospolitej" z 13 maja 2004 r.: "średnia wieku
> kierownictwa MSZ podniosła się o 20 lat, niemal z dnia na dzień".
Do
> tego dochodziły grupy różnych geremkowców, jak najdalszych od
> poczucia polskich interesów narodowych.
> Niestety, nie przyniósł żadnej poprawy w tym względzie pierwszy
> minister spraw zagranicznych w rządzie PiS Stefan Meller. Ten syn
> komunistycznego dyrektora departamentu MSZ, b. pierwszy sekretarz
KU
> ZMS na Uniwersytecie Warszawskim, a później pupilek Geremka, był
> żałosnym nieporozumieniem jako członek rządu K. Marcinkiewicza.
> Szczególnie wspierał różne geremkowskie kadry, a potem odpłacił
się
> za niebacznie udzielone mu zaufanie swoim podpisem pod niegodnym
> listem ośmiu b. ministrów spraw zagranicznych, atakującym rząd
> Kaczyńskiego.
> Płacimy bardzo kosztowne skutki braku rzeczywistej odnowy MSZ-
owego
> bagienka. Jakże szokuje np. fakt, że na czele najważniejszej dziś
> dla Polski placówki dyplomatycznej - w Waszyngtonie urzęduje jako
> ambasador tak skompromitowany geremkowiec Janusz Reiter.
> Przypomnijmy, że uprzednio jako ambasador w Niemczech Reiter
działał
> faktycznie na szkodę polskich interesów. To przede wszystkim przez
> niego zawalona została sprawa obrony interesów 2 milionów Polaków
> mieszkających w Niemczech. Reiter wyraźnie nie miał dla nich
serca.
> Potrafił za to, co zakrawało na prawdziwy skandal, zadeklarować po
> mianowaniu go ambasadorem w Niemczech, że "będzie też ambasadorem
> mniejszości niemieckiej w Polsce" (cyt. za T. Kosobudzki, "MSZ od
A
> do Z", Warszawa 1997, s. 230). Około sześciu lat temu wraz z
> profesorem R. Benderem ostro polemizowaliśmy z Reiterem w jakiejś
> audycji w TVP. Reiter zawzięcie wybielał politykę niemiecką wobec
> Polski; nie trafiały do niego żadne fakty, żadne argumenty. W parę
> tygodni potem przeczytałem jednak coś, co bardzo ułatwiło mi
> zrozumienie postawy Reitera. Był to tekst Teresy Kuczyńskiej
> w "Tygodniku Solidarność", stwierdzający, że Centrum Stosunków
> Międzynarodowych, na którego czele stał J. Reiter, było
finansowane
> z niemieckich pieniędzy. Cóż, pan każe, sługa musi... Dziś Reiter
> jako ambasador RP w USA wyraźnie powiela swą dawną niefrasobliwość
> wobec zagrożeń interesów Polski. Przez tyle miesięcy od
> opublikowania w USA paszkwilu J.T. Grossa "Fear", pałającego
> zoologiczną nienawiścią do Polski, Reiter nie zdobył się na żaden
> protest wobec Grossowych kalumnii. Nie zrobił nawet rzeczy
> najprostszej, choć podstawowej. Nie zatroszczył się, pomimo
licznych
> apeli, o szybkie wydanie w języku angielskim krótkiej broszury
> prostującej najohydniejsze kłamstwa Grossa w oparciu o rzetelne
> świadectwa Żydów lub Polaków żydowskiego pochodzenia - świadków
> epoki. Takich "reprezentantów" RP na ambasadorskich stołkach mamy
aż
> nadto wiele. Przypomnę tu jeden szczególnie groteskowy casus.
> Chrześcijańsko-patriotyczny rząd J. Kaczyńskiego reprezentuje na
> stworzonej wcześniej specjalnie dla niej przez SLD ambasadzie-
> synekurze w Luksemburgu Barbara Labuda, niegdyś "wsławiona"
> wydrukowanymi w "Szpilkach" świętokradczymi szyderstwami z Matki
> Bożej! Ktoś może machnie ręką na rolę ambasady w Luksemburgu. Jak
> jednak wytłumaczyć ciągłe utrzymywanie H. Suchockiej jako
ambasadora
> w tak ważnym miejscu jak Watykan? Można sobie wyobrazić, jakie
> opinie o Polsce pod rządami Kaczyńskich urabia ta pani polityk,
> która kiedyś tolerowała inwigilowanie J. Kaczyńskiego w ramach
> szerszego programu walki z prawicową opozycją!
>
> Ślimaczące się zmiany w telewizji
> Chyba największym zagrożeniem dla polskich przemian jest
> patologiczna sytuacja w polskich mediach. Od dawna obserwujemy,
jak
> niektóre nader wpływowe media prowadzą niezwykle oszczercze
kampanie
> przeciw rządzącej koalicji i wszystkim zwolennikom głębokich
> przemian, nagminnie posługując się kłamstwami i pomówieniami. Dość
> przypomnieć haniebne, wielokrotnie ponawiane nagonki na Radio
> Maryja, od tylu lat stanowiące prawdziwą forpocztę wiary i
polskości
> w starciu z rzecznikami antywartości. Nikt nie przeprosił Radia
> Maryja za tylekroć ponawiane oszczercze pomówienia. Wszystko
> wskazuje na to, że niezbędne jest radykalne zaostrzenie prawa
> prasowego, z bardzo znaczącym podwyższeniem kar za pomówienia, a
> przede wszystkim z szybkim, bardzo szybkim rozsądzaniem spraw,
które
> zatruwają polski klimat medialny. Trzeba wprowadzić standardy z
> Zachodu, gdzie za oszczercze pomówienia można zapłacić totalną
ruiną
> majątkową. Już wyobrażam sobie miny moich oszczerców z "Gazety
> Wyborczej" i "Trybuny" po wprowadzeniu skutecznego prawa
prasowego,
> szybko rozliczającego się z podłymi kalumniatorami.
> W rozbijaniu patologii mediów w walce o przywrócenie prawdy
> szczególnie wielką rolę powinny odegrać prawdziwie gruntowne
zmiany
> w publicznym radiu i publicznej telewizji. Tym większe oczekiwania
> wiązano z mianowaniem na prezesa TVP Bronisława Wildsteina,
znanego
> ze zdecydowanie antykomunistycznej postawy i niechęci do
> koterii "Gazety Wyborczej". Jak dotąd widać jednak tylko cząstkowe
> efekty nowej prezesury TVP. Korzystne zmiany zachodzą głównie w
> sferze znacznie większego niż przedtem podejmowania spraw
> przestępczych działań doby komunizmu. Symbolicznym tego wyrazem
było
> wreszcie o wiele lepsze niż kiedykolwiek wcześniej pokazanie w
> telewizji historii zbrodniczej "wojny z Narodem", rozpętanej przez
> W. Jaruzelskiego 13 grudnia 1981 r. (liczne świetne materiały
> publicystyczne i dokumentalne, sztuka o potrzebie komunistycznej
> Norymbergi etc.) Zaszły wreszcie niektóre z dawna oczekiwane
zmiany
> osobowe - odeszli z TVP tak tendencyjni dziennikarze, jak Kamil
> Durczok czy córka pułkownika MSW Monika Olejnik, antyteza
> obiektywnego dziennikarstwa. Zniknęła od paru miesięcy z wizji
> Barbara Czajkowska.
> Większość dokonanych zmian wydaje się jednak zbyt kosmetyczna w
> odniesieniu do telewizji, stanowiącej od dziesięcioleci
> najsilniejszy bastion komunistycznej propagandy w mediach, a
zarazem
> przechowalnię wielu najbardziej skompromitowanych dziennikarzy.
> To "stare" najwidoczniej ciągle jeszcze mocno się trzyma w
> telewizji, o czym świadczą zwłaszcza telewizyjne "Wiadomości",
> często wyraźnie stronniczo godzące w braci Kaczyńskich i PiS.
> Swoisty rekord tendencyjności pobiła zbyt wolno "odnawiana" TVP w
> dobie osławionych taśm R. Beger. Ówczesne komentarze "Wiadomości"
> TVP aż nadto powielały stylistykę TVN. Siła ludzi ze "starych
> układów" w TVP sprawia, że dalej nie dopuszcza się
> niektórych "półkowników" - filmów blokowanych w dobie prezesury R.
> Kwiatkowskiego i J. Dworaka. Dla przykładu - w czerwcu 2006 r. w
TVP
> odmówiono puszczenia "zakazanego" filmu "Plusy dodatnie, plusy
> ujemne" (o Wałęsie). W początkach lipca 2006 r. uniemożliwiono
> emisję filmu półkownika "Heniuś", pokazującego zbrodnię kielecką z
> 1946 r. zgodnie z prawdą jako zbrodnię komunistycznej bezpieki, a
> nie jako rzekomy spontaniczny wybuch "antysemityzmu" Polaków.
> Z prawdziwym zdumieniem dowiedziałem się niedawno, że kierownictwo
> TVP pozostawiło bez odzewu zgłoszenie współpracy ze strony
reżysera
> Jerzego Zalewskiego, autora licznych świetnych filmów, blokowanych
w
> TVP za poprzednich prezesów. Zalewski obecnie prowadzi fascynujący
> cykl publicystyczny "Pod prąd" w telewizji Puls. Przypomnijmy, że
> jego film "Oszołom" (o Falzmannie) poszedł tylko jeden jedyny raz
w
> TVP w 1995 r., na krótko przed odejściem z telewizji
> ekipy "pampersów". Film J. Zalewskiego o W. Bukowskim "Dysydent
> końca wieku", przetrzymywany ponad rok, poszedł tylko raz w
> telewizji o godzinie 1.30 w nocy w 1999 r. Film
> Zalewskiego "Podwójne dno" o Walentynowicz nigdy nie ukazał się na
> antenie. Film "Obywatel poeta" (o Herbercie) poszedł tylko raz i
> towarzyszyła mu obłędna nagonka lewicowych mediów.
> Zrobiony rok temu film Zalewskiego "Teatr wojny" (o stanie
wojennym)
> poszedł tylko raz - w marcu tego roku. Nawet teraz, w czasie 25-
> lecia stanu wojennego, nie zdobyto się na pokazanie go w programie
I
> lub II TVP, poszedł tylko w TV Polonia, cieszącej się minimalną
> oglądalnością i w TVP 3. Przypomnijmy tu, że sam prezes TVP B.
> Wildstein opublikował w czerwcu 2006 r. we "Wprost" bardzo
pochlebny
> tekst o uporczywie walczących z "nową cenzurą" filmach J.
> Zalewskiego pt. "Nonkonformiście biada". Mimo to ten tytuł tekstu
w
> odniesieniu do Zalewskiego jest do dziś aktualny w telewizji
> Wildsteina. Przedziwne!
> Zdumiewające jest niekorzystanie w "odnowionej" telewizji z oferty
> współpracy złożonej przez tak świetnego specjalistę od mediów
> elektronicznych jak Wojciech Reszczyński, b.
gwiazda "Teleexpressu",
> a później wieloletni dyrektor nonkomformistycznego Radia Wa-wa,
> który tak bardzo dopiekł postkomunistom i liberałom swą
jednoznaczną
> postawą dekomunizacyjną i patriotyczną. Nie zwrócono się o
> współpracę do Michała Mońki, redaktora z doskonałym przygotowaniem
> telewizyjnym (dziesiątki nagród za produkowane filmy). Związany
> z "Solidarnością" red. Mońko naraził się poprzednim kierownictwom
> TVP swą zdecydowaną postawą dekomunizacyjną i piętnowaniem klik
> telewizyjnych. Czyżby te kliki nadal były aż tak silne,
> uniemożliwiając powrót na mały ekran szczególnie świetnego
> merytorycznie i odważnego dziennikarza? Nie zwrócono się również o
> współpracę do Lecha Jęczmyka, w 1992 r. szefa programów
> publicystycznych. Jak wiadomo, usunięto go za nader śmiałe
programy
> o dekomunizacji. Trudno zrozumieć brak sięgnięcia do tak
znakomitych
> fachowców w sytuacji, gdy telewizja publiczna cierpi na skrajny
> uwiąd i wymaga radykalnej, wręcz rewolucyjnej odnowy.
> Przytoczone tu przykłady personalnych pominięć osób znanych z
> konsekwentnego płynięcia pod prąd budzą aż nadto niepokojące
> refleksje. Właśnie w dniu, gdy piszę ten tekst - 27 grudnia -
mocno
> zaszokowany przeczytałem wypowiedziane w wywiadzie dla "Życia
> Warszawy" słowa prezesa: "Te środowiska, które tracą wpływy, a
zatem
> i możliwości zdobywania pieniędzy, podejmują ze mną ostrą walkę. I
> nie chodzi tu wcale o opcje polityczne. Czasem przeglądam teksty
> w 'Gazecie Wyborczej', 'Trybunie' i 'Naszym Dzienniku' i zapewniam
> pana, że można byłoby pozamieniać te teksty pomiędzy tymi
gazetami,
> i nikt by nie spostrzegł. To bardzo zabawne".
> Czytałem te słowa prezesa B. Wildsteina z prawdziwą przykrością.
> Przecież prezes Wildstein został powołany do wykonania bardzo
> ciężkiego zadania - zreformowania instytucji, która stała się
> najważniejszą "betonową" twierdzą wszystkich przeciwników
> radykalnych zmian w Polsce. Mając tak trudne zadanie, Wildstein
> powinien starać się o maksymalne pozyskanie współdziałania
> wszystkich zwolenników głębokich zmian w Polsce. Tylko to bowiem
> może zagwarantować mu sukces. Zamiast tego sam Wildstein posuwa
się
> do bezsensownego pomówienia, zestawiając obok siebie
> antyukładowy "Nasz Dziennik" z jaskrawymi przeciwnikami
> dekomunizacji z "Gazety Wyborczej" i postkomunistycznej "Trybuny".
> Jak można mówić o utracie jakichkolwiek wpływów i "możliwości
> zdobywania pieniędzy" w odniesieniu do "Naszego Dziennika", który
> cały czas znajdował się z dala od telewizji i rządowego
> establishmentu, w jaskrawej różnicy z Michnikiem, wciąż bratającym
> się z Kwaśniewskim, Millerem czy Urbanem. Przecież to jest zupełny
> nonsens. O czym świadczy to pomówienie Wildsteina pod
> adresem "Naszego Dziennika"? Czyżby Wildsteinowi wystarczyło
> zaledwie pół roku u steru w TVP, by całkowicie oderwać się od
> faktycznych realiów i zacząć wypowiadać niemądre sądy,
podpowiadane
> mu przez nieżyczliwych zmianom suflerów z telewizyjnego "dworu"?!
>
> Koszty braku wyrazistości
> W pierwszej części mego tekstu zawarłem wiele pochwał pod adresem
> PiS i osiągnięć dwóch kolejnych rządów promowanych przez tę
partię.
> Wyraziłem też opinie o wyjątkowej szansie, jaką tworzy dla nas
rząd
> J. Kaczyńskiego, szansie, której nie wolno zaprzepaścić. W imię
tego
> przekonania pozwolę sobie jednak również na wyrażenie pewnych dość
> alarmistycznych ostrzeżeń. Każdy z nas wie, jak bardzo ten rząd
> ciągle balansuje na krawędzi ze względu na nader złożony układ sił
w
> Sejmie i mocno chybotliwą koalicję. Do tego dochodzi ogromna
zapora
> przeciw działaniom na rzecz IV Rzeczypospolitej w postaci tysięcy
> ludzi z "łże-elit", zajmujących tak wiele kluczowych pozycji w
> polityce, gospodarce, mediach, nauce i kulturze. Ciągle za mało
> zdajemy sobie sprawę z prawdziwej siły "spadkobierców PRL" w
różnych
> sferach życia. Profesor Jadwiga Staniszkis pisała w
> książce "Postkomunizm", że tylko ok. 11 proc. członków obecnych
elit
> politycznych, gospodarczych i kulturalnych nie należało do
> analogicznych elit w epoce głębokiego PRL. Jakże mocno dostrzegam
> siłę tych "elit" z PRL, prowadząc pracę nad drugim
tomem "Czerwonych
> dynastii", który wciąż pęcznieje od nazwisk pokazujących różne
> rozgałęzione lewicowe rodowody. Począwszy od obecnej komisarz RP w
> Unii Europejskiej Danuty Huebner, której ojciec i dziadek byli
> ubekami, po sekretarza tak wpływowej Sorosowskiej Fundacji
Batorego
> Józefa Chajna, syna Leona Chajna, trzęsącego Ministerstwem
> Sprawiedliwości w dobie stalinizmu. Szczególnie szokujący jest
> przykład pary Safjanów: syna - Marka, do niedawna prezesa
Trybunału
> Konstytucyjnego, i jego ojca - Zbigniewa, byłego oficera Ludowego
> Wojska Polskiego, a później m.in. współtwórcy "Stawki większej niż
> życie". Profesor Marek Safjan był w Trybunale Konstytucyjnym
> najbardziej zajadłym przeciwnikiem zmian obalających wpływy sił
> postkomunistycznych. Jego ojciec Zbigniew pod koniec 1944 r. jako
> oficer LWP podle doniósł na kolegę - oficera Jana Nesslera, że ten
> był akowcem, powodując wydanie na niego wyroku śmierci i
> rozstrzelanie (całą sprawę dokładnie opisano w oparciu o dokumenty
w
> znakomitym krakowskim miesięczniku "Arka" nr 6 z 1993 r.). Dziś
> Zbigniew Safjan jest naczelnym redaktorem "Żydowskiego Słowa", w
> którym częstokroć ukazują się skrajnie kłamliwe artykuły, pełne
> oszczerstw o rzekomym "polskim antysemityzmie". Jednym z nich był
> publikowany tamże we wrześniu 2006 r. ogromniasty artykuł prof.
> Marka Safjana, panegirycznie wychwalający antypolski paszkwil J.T.
> Grossa "Fear" i eksponujący wyłącznie skrajne żydowskie "racje".
> Ogromne rozmiary wpływów obrońców "starego" w tak wielu
dziedzinach
> życia powinny skłaniać do maksymalnego skoordynowania wysiłków
> zmierzających do ograniczenia wpływów "łże-elit". Musi się zrobić
> dosłownie wszystko dla pozyskania jak najsilniejszego poparcia
> społecznego dla koncepcji IV Rzeczypospolitej i przyciągnięcia jak
> największej liczby rzetelnych, energicznych ludzi do
współdziałania
> w walce o IV Rzeczpospolitą. Premier J. Kaczyński rzeczywiście
dwoi
> się i troi w dążeniu do zdobycia maksymalnego poparcia
społecznego,
> ale nie zastąpi swymi działaniami tego, co powinny zrobić na dole
> tysiące terenowych działaczy PiS. A z tym już bywa różnie. W
> miesiącu przed wyborami samorządowymi miałem możliwość odbycia
> rozlicznych spotkań promujących ludzi opcji patriotycznej,
> najczęściej z kręgów PiS i sił z nim współdziałających. Często
> obserwowałem z satysfakcją przykłady znakomitego dogadywania się
> ludzi PiS i innych kręgów patriotycznych. Często jednak spotykałem
> się również ze skargami ze strony ludzi mądrych, uczciwych i
> odważnych, że akurat w ich regionie PiS zbyt łatwo przyjmuje do
> współpracy ludzi karierowiczowskich, z nieciekawymi rodowodami,
> którzy mają doskonałą wprawę w przyklejaniu się do rządzącej
partii.
> Równocześnie zaś jakże często uskarżano się na niewykorzystanie
> przez terenowych działaczy PiS licznych osób o prawdziwych
walorach
> duchowych, prawdziwych ideowców, nie karierowiczów. Ludzi, którzy
po
> prostu nie chcą się podlizywać, a chcą, by ich też szanowano, bo
> zasługują na szacunek. Z tego co wiem, na przykład w wielu
> terenowych organizacjach PiS nie potrafiono przyciągnąć do trwałej
> współpracy rozlicznych b. działaczy LPR (a odeszło z tej partii
> wielu świetnych, ideowych ludzi). Mógłbym natychmiast wymienić
całą
> plejadę osób tego typu.
> Niewykorzystanie tego kapitału ludzkiego może się zemścić już
> niedługo. Powrócę tu do tylekroć głoszonej przeze mnie w Radiu
> Maryja idei. W walce przeciw tak silnym pozycjom starego układu,
> wspieranym przez ogromną część "elit" władzy, mediów i pieniądza,
> może pomóc tylko odwołanie się do koncepcji pospolitego ruszenia
> wszystkich patriotów, podkreślam wszystkich osób, które myślą i
> czują po polsku. Jeśli chcemy, by obecny rząd przetrwał zwycięsko
> wszystkie potencjalne zagrożenia i zawirowania następnych kilku
lat,
> musi powstać masowy wspierający go ruch oddolny, radykalny Ruch na
> rzecz Przełomu. Samo PiS nie poradzi sobie z atakami tak licznych
> wrogów i niech raz wreszcie skończy się w jego kręgach snucie
> iluzorycznych oczekiwań na współdziałanie z PO. Ewentualny alians
> PiS z PO mógłby być tylko zgniłym kompromisem, grzebiącym wszelkie
> nadzieje na obalenie skorumpowanych układów i na powstanie
broniącej
> narodowych interesów IV Rzeczypospolitej.
> Przypomnę tu jeszcze raz - PiS najbardziej zyskiwało tam, gdzie
było
> najbardziej stanowcze i wyraziste (vide resort ministra Ziobry),
> najbardziej traciło tam, gdzie prowadzona była polityka chwiejna i
> zamazana, a nawet sprzeczna z generalną linią PiS (MSZ).
> Prawidłowość ta wyraźnie zaznaczyła się również w czasie wyborów
> prezydenta Warszawy. Tak popularny K. Marcinkiewicz przegrał nie
> tylko dlatego, że Gronkiewicz-Waltz poparli w ostatniej chwili
> postkomuniści. Zapłacił również za strasznie niemrawą kampanię,
> skrajną miękkość, brak należytych ripost na najbardziej agresywne
> nawet ataki Gronkiewicz-Waltz na PiS. Wiele osób zraziły jego
ciągłe
> ukłony wobec PO. Niektórzy zaczęli nawet powątpiewać w wierność
> Marcinkiewicza wobec PiS po jego ewentualnym sukcesie wyborczym, a
> tę nieufność zręcznie podsycały media. Byli tacy, którzy z tego
> powodu popełnili nawet najgorszy z błędów - nie poszli w ogóle
> głosować (szkoda, że nie zbadano w sondażu, jak duży procent osób
> wybrał tak fatalną absencję z powodu braku zaufania do
> Marcinkiewicza!). Kazimierz Marcinkiewicz jednak najwyraźniej
> niczego się nie nauczył ze swej przegranej na życzenie. Wciąż
> zapewnia, jakim to rzekomym szczęściem byłaby koalicja z PO. Robi
to
> w sytuacji, gdy niemal wszyscy widzą, do jakiego stopnia Platforma
> jest partią oligarchiczną, związaną z interesami najbogatszych i
> szkodzącą interesom Polski, oraz gdy PO skompromitowała się
skrajnie
> destrukcyjną opozycją i żałosnym warcholstwem takich pieniaczy jak
> S. Niesiołowski. Tym, którzy tak jak Marcinkiewicz wypłakują się
do
> poduszki z nostalgii za niedoszłą koalicją z PO, bardzo polecam
> uważną lekturę tekstu Dominika Zdorta "Bez PO - PiS, ale za to
> skutecznie" w "Rzeczpospolitej" z 20 grudnia 2006 r.
> Publicysta "Rzeczpospolitej" w oparciu o bogatą faktografię
> przekonywająco dowodzi tam, że "zepchnięcie Platformy do opozycji
> przynosi Polsce więcej pożytku niż strat". Zapewnia zgodnie z
> faktami, że bez aliansu z PO, która wyhamowałaby niezbędne zmiany,
> rządy PiS okazały się rzeczywiście skuteczne.
> Jeszcze jedna sprawa z rejestru niewykorzystanych dostatecznie
> szans. Z wielu stron słyszę uzasadnione ubolewania, że nie podjęto
> dostatecznych wysiłków dla stworzenia zaplecza intelektualnego dla
> obecnej władzy. Nie stworzono odpowiednio silnych gremiów
doradczych
> złożonych z popierających idee IV Rzeczypospolitej
intelektualistów.
> A są przecież wśród nich osobowości prawdziwie dużego formatu. By
> wymienić choćby takie postacie, jak profesorowie Witold Kieżun,
> Zdzisław Krasnodębski, Andrzej Nowak, Andrzej Zybertowicz,
Bogusław
> Wolniewicz. Dodajmy do tego grupy wybitnych naukowców ze środowisk
> bliskich Radiu, choćby silne grupy profesorów krakowskich czy
> poznańskich!
>
> Kilka zdań na koniec
> Polacy w ostatnich stuleciach zbyt często dawali dowody skrajnych
> zaniechań, połowicznych działań na pół gwizdka. Jesteśmy z tego
> dobrze znani, nawet za granicą. Na przykład b. premier Holandii R.
> Lubbers przypomniał w styczniu 2000 roku, że w języku holenderskim
> słowami "polska decyzja" oznacza się niezdolność do podejmowania
> decyzji, dużo gadania, z którego nic nie wynika. Ten uparty
> stereotyp trzeba wreszcie zmienić. Musi być zmieniony, jeśli
chcemy
> uratować Polskę! Oby tak dynamicznemu premierowi J. Kaczyńskiemu
> udało się pozyskać zdecydowaną większość Narodu do działań dla
> radykalnej przebudowy Rzeczypospolitej!
>
> Rok, 30 XII 2006 - 1 I 2007, Nr 303 (2713) _________________ Bartek |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz dołączać plików na tym forum Możesz ściągać pliki na tym forum
|
Załóż bezpłatnie forum phpbb2 lub phpbb3 na Forumoteka.pl
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|