Forum  Strona Główna

 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Arcybiskup w mieście relatywizmu

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Strona Główna -> Dyskusje ogólne
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Jadwiga Chmielowska
Site Admin


Dołączył: 02 Wrz 2006
Posty: 3642

PostWysłany: Sob Sty 06, 2007 11:13 am    Temat postu: Arcybiskup w mieście relatywizmu Odpowiedz z cytatem

KOMENTARZ http://www.rzeczpospolita.pl/dodatki/druga_strona_070106/druga_strona_a_2.html

Arcybiskup w mieście relatywizmu


Wbrew faktom, wbrew ustaleniom Kościelnej Komisji Historycznej, ze szkodą dla archidiecezji i całego Kościoła w Polsce, ale też dla siebie samego, abp Stanisław Wielgus został w piątek pełnoprawnym metropolitą warszawskim. W niedzielę zasiądzie na tronie Prymasa Tysiąclecia, który za nieugiętą postawę wobec komunistów i ich tajnych służb zapłacił więzieniem i wieloletnimi represjami.


W piątkowym oświadczeniu arcybiskup przyznał, że w 1978 roku podpisał zobowiązanie do współpracy z wywiadem PRL. Po dwóch tygodniach zaprzeczeń. Czy można zatem wierzyć, że nikogo nie skrzywdził? Przecież w piątek po raz kolejny pokazał, że nie jest dla niego ważne dobro Kościoła i archidiecezji. Tak jak kiedyś ważna była dla niego wyłącznie kariera naukowa, tak teraz ważny jest urząd.

Samo podjęcie współpracy nie musi być dyskwalifikujące. Wszyscy grzeszymy i w Kościele możemy uzyskać przebaczenie. Ale warunkiem jest wyznanie grzechu i pokuta. W pierwszych wypowiedziach hierarchy nie było słowa przeprosin za to, że w ostatnich tygodniach zawiódł zaufanie tysięcy wiernych. Że okłamywał nas wszystkich. Padło dopiero w piątek wieczorem, gdy pod oknami pałacu arcybiskupów zaczęli zbierać się wierni, by modlić się w jego intencji. Dlaczego tak długo i mocno zaprzeczał? Prawdopodobnie dlatego, że zaprzeczał wcześniej w rozmowach z urzędnikami watykańskimi, a może i z samym papieżem.

Zasady przyjęte przez episkopat Polski mówią, że podjęcie współpracy z SB było grzechem, a jeżeli duchowny nie przyzna się do współpracy, można zastosować wobec niego kary zawarte w prawie kanonicznym. Wiernym zostaje nadzieja, że Stolica Apostolska zapozna się ze wszystkimi materiałami, także tymi, które być może dopiero zostaną odnalezione w archiwach IPN, że dokona ich rzetelnej oceny i przywróci właściwe proporcje między dobrem a złem.

Abp Wielgus, wybierając się do Warszawy, mówił, że jest to miasto relatywizmu moralnego. Czy aby nie wprowadza go także on sam?

Ewa K. Czaczkowska

_________________
Jadwiga Chmielowska Przewodnicz?ca Oddzia?u Katowice i Komitetu Wykonawczego "Solidarnosci Walcz?cej"
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Jadwiga Chmielowska
Site Admin


Dołączył: 02 Wrz 2006
Posty: 3642

PostWysłany: Sob Sty 06, 2007 11:20 am    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

http://www.rzeczpospolita.pl/gazeta/wydanie_070106/kraj/kraj_a_8.html

Esbek, który prowadził księdza


Odnaleźliśmy jednego z ostatnich oficerów prowadzących arcybiskupa Wielgusa. Wacław D. mieszka na obrzeżach Lublina. Nie chce rozmawiać o swoim byłym agencie: - Obowiązuje mnie tajemnica zawodowa - ucina krótko


Ksiądz Stanisław Wielgus jako zwerbowany już tajny współpracownik ( TW) "Adam" został w 1978 r. przekazany przez wywiad w Warszawie do lubelskiej SB. Tu - jak wynika z dokumentów IPN - prowadzenie agenta przejął kapitan Wituch, kierownik IV Wydziału SB w Lublinie. Co stało się z prowadzącym księdza Wielgusa? Jak długo opiekował się agentem? Nie wiadomo. Jak ustaliliśmy, kapitan Wituch najprawdopodobniej już nie żyje.

Ksiądz Wielgus był zarejestrowany jako tajny współpracownik aż do stycznia 1990 r. , kiedy to teczki pracy i personalna TW "Adama" zostały prawdopodobnie zniszczone. Akta z ostatniego okresu jego współpracy z bezpieką na razie nie zostały odnalezione.

Ostatnim oficerem prowadzącym agenta był major Wacław D. O jego zawodowych związkach z TW "Adamem" wiadomo m.in. stąd, że pod koniec lat osiemdziesiątych kilkakrotnie podpisywał się na dokumentach SB dotyczących księdza Stanisława Wielgusa. Zasadą w SB było, że to właśnie oficer prowadzący podpisuje się na dokumentach współpracownika.

Odnajdujemy Wacława D. Mieszka w bloku, na osiedlu na obrzeżach Lublina. Kiedy dzwonimy do jego mieszkania domofonem, odbiera, ale nie chce rozmawiać z dziennikarzami. - Te sprawy należą do przeszłości - mówi i odkłada słuchawkę. Dzwonimy jeszcze raz: - Czy był pan oficerem prowadzącym księdza Stanisława Wielgusa?

Wacław D.: - O tych sprawach nie będę rozmawiał. Obowiązuje mnie tajemnica zawodowa. Proszę mnie nie nachodzić - i znów się rozłącza.

Kim jest człowiek, który był oficerem prowadzącym arcybiskupa? Wacław D. ma dziś 63 lata. Pochodzi z gminy Żyrzyn na Lubelszczyźnie. Skończył najpierw Technikum Przemysłu Drzewnego, a w 1980 r. Wydział Prawa i Administracji UMCS.

Do pracy w resorcie Wacław D. został przyjęty w 1968 roku i jako szeregowiec został przypisany na wolny etat oficera SB w Janowie Lubelskim (z okolic Janowa pochodzi sam abp Stanisław Wielgus). Rok po przyjęciu do służby trafił do szkoły oficerskiej SB w Legionowie. Od 1971 roku pracował w SB jako tzw. stały funkcjonariusz.

Na początku lat 70. Wacław D. zaczął zajmować się Kościołem. Najpierw - świeckimi organizacjami katolickimi. Ustaliliśmy, że miał dwóch tajnych współpracowników i dwa tzw. kontakty operacyjne.

Był rzetelnym pracownikiem. W 1979 r. miał już siedmiu tajnych współpracowników, dysponował też lokalem kontaktowym. W nagrodę za dobrą pracę awansował w SB na kierownika sekcji analityczno-sprawozdawczej Wydziału IV lubelskiej SB. Potem jako zastępca naczelnika Wydziału IV nadzorował sekcje zajmujące się zakonami, duszpasterstwem akademickim, KUL i organizacjami katolickimi. Pod koniec lat 80. wiedzie mu się gorzej. Jak ustaliła "Rz", szefowie wytknęli Wacławowi D. niedostateczny nadzór i nieegzekwowanie poleceń. Po tych pouczeniach D. się poprawia. Przełożeni zauważają, że "poprzez te źródła ma możliwość wpływania na opinie i zachowania się pracowników naukowych KUL oraz likwidację niektórych zagrożeń na tym obiekcie".

W lipcu 1990 r. Wacław D. zostaje negatywnie zweryfikowany. Odwołuje się bezskutecznie. Nie wiadomo, czym się obecnie zajmuje.

ELŻBIETA POŁUDNIK

_________________
Jadwiga Chmielowska Przewodnicz?ca Oddzia?u Katowice i Komitetu Wykonawczego "Solidarnosci Walcz?cej"
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Jadwiga Chmielowska
Site Admin


Dołączył: 02 Wrz 2006
Posty: 3642

PostWysłany: Sob Sty 06, 2007 11:22 am    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

http://www.rzeczpospolita.pl/gazeta/wydanie_070106/kraj/kraj_a_6.html

Czescy i słowaccy księża w sieci bezpieki


Kościół katolicki w Czechach i Słowacji także zmaga się z problemem współpracy kapłanów z komunistyczną bezpieką. Na Słowacji proces publikacji akt Służby Bezpieczeństwa ( StB) zakończył się w 2005 r. Na listach agentów byli wysocy przedstawiciele niemal wszystkich związków wyznaniowych, m.in. biskup generalny Kościoła ewangelickiego Juliusz Filo, prawosławny patriarcha Nikolaj oraz wiceprzewodniczący episkopatu, arcybiskup Ján Sokol.


Według dokumentów Instytutu Pamięci Narodu ( ÚPN) arcybiskup Sokol był od 1972 roku "kandydatem na współpracownika". Na listę agentów został wpisany wiosną 1989 r., a trzy miesiące później został biskupem. Sokol zaprzecza, że aktywnie współpracował z StB. Prawdy o arcybiskupie Sokole nie poznamy, bo jego teczkę zniszczono.

W Czechach na początku lat 90. prymas Miloslav Vlk wezwał wszystkich księży, którzy "zaplątali się w sieci bezpieki", do prywatnej rozmowy i pokuty. Zdaniem czeskiego episkopatu taki proces wewnętrznego oczyszczenia spełnił zadanie.

W ostatnich miesiącach o sprawie znów zrobiło się głośno. Katolicka opozycjonistka antykomunistyczna Marie Rút Křižíková w liście otwartym wezwała "do pokuty, odpuszczenia i pojednania". "Nie możemy dalej milczeć w sytuacji, w której nasi kapłani i biskupi, którzy podlegli nieludzkiemu naciskowi, są nadal bezbronni wobec szantażu" - napisała. Křižíková w swojej teczce znalazła m.in. informacje o działalności obecnego biskupa diecezji ostrowsko-opawskiej Františka Lobkowicza. Przyznał się on do rozmów z bezpieką, ale deklarował, że podawał "ogólne informacje i nikomu nie szkodził".

Szerokim echem odbiła się sprawa sekretarza Konferencji Episkopatu księdza Karla Simadla. Jego nazwisko w 2003 r. znalazło się na liście agentów opublikowanej przez MSW. Biskupi przyjęli jego wyjaśnienie, że podpisał zgodę na współpracę w 1974 r., aby otrzymać zgodę na wyjazd do Rzymu, a potem zerwał kontakty z bezpieką. Rok później okazało się, że Simadl był aktywnym współpracownikiem aż do 1989 r. "Odkryłem, że w kręgach kościelnych jest bardzo wielu nieprzyjaciół naszego socjalistycznego ustroju" - pisał w podaniu o współpracę. Dopiero po ujawnieniu tego dokumentu Simadl zrezygnował ze stanowiska.

Maciej Ruczaj

--------------------------------------------------------------------------------

_________________
Jadwiga Chmielowska Przewodnicz?ca Oddzia?u Katowice i Komitetu Wykonawczego "Solidarnosci Walcz?cej"
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Jadwiga Chmielowska
Site Admin


Dołączył: 02 Wrz 2006
Posty: 3642

PostWysłany: Sob Sty 06, 2007 11:24 am    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Tragiczny błąd zaniechania


Krzysztof Piesiewicz: Mogę powiedzieć tylko tyle - jestem zaniepokojony

Rz: Czy można było zapobiec zamieszaniu wokół nominacji arcybiskupa Wielgusa?

KRZYSZTOF PIESIEWICZ: W konkordacie istnieje artykuł 7, który mówi, że "mianowanie i odwoływanie biskupów należy wyłącznie do Stolicy Apostolskiej". Artykuł ten przewiduje także, że w "odpowiednim czasie poprzedzającym ogłoszenie nominacji biskupa diecezjalnego Stolica Apostolska podaje jego nazwisko do poufnej wiadomości rządu RP". Wszelkie komentarze do konkordatu mówią, że ma on zabezpieczyć nominację przed negatywnymi okolicznościami. To pewnego rodzaju bezpiecznik.

Czy w tym wypadku został wykorzystany?

. Istnieją ściśle określone procedury z artykułu 7 konkordatu, procedury prawa kanonicznego - m.in. ściśle tajne postępowanie pisemne, w którym biskupi wypełniają opinie na temat kandydata. Odbywa się także wysłuchanie kandydata. A my w sierpniu mamy sygnał o istnieniu pewnych materiałów, które zostają zdetonowane dopiero po ogłoszeniu przez Stolicę Apostolską decyzji o nominacji.

O czym to świadczy?

W najlepszym wypadku świadczy to o pewnym tragicznym bałaganie...

Czy pana zdaniem artykuł 7 został zrealizowany?

Mogę powiedzieć jedno - nie wyobrażam sobie, żeby w Stolicy Apostolskiej nie był zrealizowany. Dzisiejsza sytuacja jest bezprecedensowa. Został wystawiony na szwank nie tylko prestiż majestatu episkopatu polskiego, ale także Stolicy Apostolskiej i Benedykta XVI. Nie wiem, co się działo. Ale daleko idącym zaniedbaniem jest, że przepis, który pozwalał reagować we właściwym czasie, nie został wypełniony. Osobiście uważam, że to tragiczny błąd zaniechania mający wymiar historyczny. ¦


rozmawiała Aleksandra Gardynik

--------------------------------------------------------------------------------

_________________
Jadwiga Chmielowska Przewodnicz?ca Oddzia?u Katowice i Komitetu Wykonawczego "Solidarnosci Walcz?cej"
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Strona Główna -> Dyskusje ogólne Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz dołączać plików na tym forum
Możesz ściągać pliki na tym forum