Forum  Strona Główna

 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Stanisław Krajski : Kim był Bronisław Geremek?

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Strona Główna -> Dyskusje ogólne
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Robert Majka
Weteran Forum


Dołączył: 03 Sty 2007
Posty: 2649

PostWysłany: Czw Sie 07, 2008 8:23 am    Temat postu: Stanisław Krajski : Kim był Bronisław Geremek? Odpowiedz z cytatem

6 sierpnia 2008 Otrzymałem mail :

Ciszej nad tą trumną

Bronisław Geremek zginął 13 lipca 2008 w wypadku drogowym na drodze krajowej 92 koło Miedzichowa. Stacje telewizyjne i radiowe zareagowały na ten fakt natychmiastowo. W wielu z nich pojawiły się już kilka godzin po tym fakcie bloki tematyczne poświecone temu, jak to często powtarzano „wielkiemu Polakowi” czy, jak powiedział, między innymi, Jacek Żakowski „wielkiemu polskiemu patriocie”. W TVN 24 godziny aż do późnej nocy budowano legendę kolejnego „świeckiego świętego” (pierwszym był Jan Józef Lipski – przywódca polskiej masonerii). Dziesiątki osób prezentowały tam pełne superlatyw „świadectwa”. Jedyną osobą, która wypowiedziała się w innym duchu był Marcin Libicki (PiS), poseł do Parlamentu Europejskiego, który stwierdził, że nie będzie krytykował człowieka, który właśnie poniósł śmierć, że może wypowiedzieć się o nim negatywnie za sześć tygodni.

Kim był Bronisław Geremek? Dlaczego polskojęzyczne media traktują go jak bohatera narodowego?

Już z oficjalnych jego biografii wyciągnąć można wiele znaczących wniosków. Powołajmy się tu, przykładowo, na materiał, który zaprezentował tygodnik „Wprost” z okazji przyznania mu w 1999 r. tytułu „Człowieka roku”. Materiał ten zaczyna się w sposób następujący: „Bronisław Geremek nie lubi mówić o swym rodowodzie (...) Lata dzieciństwa nazywa zamkniętym kajetem, którego nigdy nie otwiera, bo otwierać nie chce. Nie znaczy to jednak, że tej świadomości żydowskiej w sobie nie noszę. Noszę ją, ona pojawia się wtedy, gdy wyłania się kwestia antysemityzmu, gdy staję wobec szowinizmu czy wręcz rasizmu. (...)- powiedział (...) Toteż jego oficjalne biogramy zawierają osiemnastoletnią lukę: między przyjściem na świat (w 1932 r.) a wstąpieniem do PZPR (w 1950 r.)”.
Ciekawa jest ta jego, jak piszą oficjalni biografowie, „przygoda z komunizmem”. Tak o niej mówi sam Geremek: „Wstąpiłem, bo uważałem, że istnieje zespół fundamentalnych wartości, które mnie z tą partią wiążą. Sądziłem wtedy, że komunizm jest młodością świata”. Geremek, jak czytamy we „Wprost”, dorastał na Żoliborzu razem z Jackiem Kuroniem, Jerzym Wiatrem i Januszem Reykowskim. „Wszyscy biegali w czerwonych krawatach Związku Walki Młodych, przy czym - jak pisze Kuroń w jednej ze swych książek - w moim i Bronka ówczesnym widzeniu oni (Reykowski i Wiatr) byli reakcjonistami, przeciwnikami władzy ludowej”.

Geremek należał więc do partyjnego betonu. Był fanatykiem komunizmu i czcicielem Stalina. Po latach ujął to bardzo „dyplomatycznie”: „Proszę sobie wyobrazić: jest rok 1948, młody chłopak przychodzi z prowincjonalnego miasta do metropolii, jaką wydaje mu się Warszawa. Wchłania świat innych książek niż te, które czytywał w domu. W tych książkach znajduje sprzeciw wobec ludzkiej krzywdy. Dowiaduje się z nich o świecie, o Europie, poznaje ideę sprawiedliwości społecznej i krytykę zachodniej demokracji, czyta o nieuchronności pewnych kosztów koniecznych, gdy chce się na dużą skalę wprowadzić społeczną sprawiedliwość...”

Jeżeli ten „dyplomatyczny” język przetłumaczymy na potoczną polszczyznę wyjdzie nam następująca wypowiedź: „W pełni akceptowałem stalinizm i wszystkie jego zbrodnie”.

Potwierdzenie tego znaleźć możemy w jednej z publicznych wypowiedzi prof. Ryszarda Bendera: „Bronisław Geremek będąc w partii, zanim przejrzał, w Uniwersytecie Warszawskim i poza nim pisał panegiryki o PRL i komunistycznym raju, wychwalał chorążego pokoju Józefa Wissarionowicza” (Stalina – dop. S.K.).

W 1968 r. w życiu Geremka następuje zwrot. Występuje z PZPR na znak protestu przeciwko inwazji na Czechosłowację. Występuje, bo, jak sam napisał po latach, „rozwiewała ona (inwazja – dop. S. K.) nadzieje rewizjonizmu (a więc samego Geremka – dop. S. K.) na socjalizm z ludzką twarzą”. Jakie są skutki tego „wielkiego” protestu Geremka? Jest prześladowany? Traci pracę? Nie. Rozpoczyna nową, tym razem jako naukowiec i polityk, światową karierę, której podstawy zarysowane zostały już dużo wcześniej. „Jeszcze przed wydarzeniami 1968 r. – czytamy we „Wprost” – dzięki stypendium naukowemu i rodzinie nad Sekwaną spędził w Paryżu niemal cały rok 1956 oraz lata 1962-1965. Zgłębiał rzadko wówczas badane mroki francuskiego średniowiecza, jego nieznane światy i półświatki, losy ludzi odrzuconych. Opisał je w książkach Litość i szubienica, Dzieje nędzy i miłosierdzia, Świat opery żebraczej, które dały mu pozycję jednego z najbardziej znaczących mediewistów Europy i doktoraty honoris causa uniwersytetów w Tours, Bolonii, Utrechcie oraz Columbii i Sorbony”. Jerzy Urban związku z kierunkiem tych badań nadał Geremkowi tytuł „docenta od prostytutek” .

Jako opozycjonista walczył o „Solidarność”...swoich marzeń. O tym jaka ona były te marzenia dowiadujemy się z publikowanego, między innymi w tygodniku „Solidarność” „tajnego i pilnego” telegramu Horsta Neubauera (ambasadora NRD w PRL) z 2 grudnia 1981 r. do ścisłego kierownictwa wschodnioniemieckiej partii komunistycznej. (obszerne, również te cytowane niżej, fragmenty tego telegramu zamieszcza prof. Jerzy Robert Nowak w swojej książce pt. „Czarny leksykon”). W telegramie tym znajduje się, między innymi, następująca wypowiedź Stanisława Cioska: „Odbyłem właśnie osobliwą rozmowę z szefem sztabu ekspertów Solidarności [Bronisławem] Geremkiem (bliskie związki z międzynarodówką socjaldemokratyczną, osobiste kontakty z Kreiskym i innymi). (chodzi oczywiście o Bruno Kreisky`ego, przywódcę socjalistów austriackich - dop. S.K.) Nie wierzyłem własnym uszom. Geremek oświadczył, że dalsza pokojowa koegzystencja pomiędzy Solidarnością w obecnej formie i realnym socjalizmem [jest] niemożliwa. Konfrontacja siłowa nieunikniona. Wybory do rad narodowych muszą zostać przesunięte. Organy władzy państwowej muszą zlikwidować aparat Solidarności. Po konfrontacji siłowej Solidarność mogłaby powstać na nowo, ale jako rzeczywisty związek zawodowy bez Matki Boskiej w klapie, bez programu gdańskiego, bez politycznego charakteru i bez ambicji sięgania po władzę. Być może - kontynuował Geremek - zostaną zachowane siły umiarkowane, takie jak Wałęsa. Po konfrontacji nowa władza państwowa mogłaby w oparciu o odmienną sytuację polityczną kontynuować określone procesy demokratyzacji”.

Po 1989 r. Geremek staje się głównym „rozprowadzającym” w polityce (i nie tylko), konstruktorem „IV Rzeczpospolitej”, jej gospodarki, polityki zagranicznej itd.

Dużo pisałem w swoich książkach o związkach Unii Wolności i jej korowskich liderów z masonerią. Pokazywałem zbieżność (wręcz identyczność programu UW i Wielkiej Narodowej Loży Polski).Nazwisko Geremka pojawiało się jednak w moich rozważaniach rzadko. Tutaj było najmniej konkretnych tropów. W jednej z książek napisałem referując materiał prof. Macieja Giertycha z „Rycerza Niepokalanej”: „W Polsce Kluby Rotańańskie zostały reaktywowane w 1989 r. z inicjatywy doc. Marka Średniawy. Pierwsze posiedzenie Klubu Rotariańskiego w Polsce odbyło się 27. 11. 89 r. na Zamku Królewskim w Warszawie. Polska prasa zwróciła uwagę, że na uroczystość tę przybyli, między innymi: Aleksander Gieysztor, Bronisław Geremek i Zofia Kuratowska. Pierwszym aktem polskiego Klubu Rotariańskiego było przyznanie Tadeuszowi Mazowieckiemu największej nagrody rotariańskiej – Nagrody im. Paula Harrisa (Mazowiecki przyjął tę nagrodę, choć nie osobiście - był wtedy w Moskwie)”. Ukazują masońskie ideowe i organizacyjne zaplecze Fundacji Batorego pisałem: „Ciekawe są też jej powiązania, które opisał na łamach „Naszej Polski” (nr 45/99) Andrzej Echolette. Wskazał on mianowicie na jej związki z Instytutem Spraw Publicznych, którego członkami Rady Programowej lub Kolegium są między innymi Włodzimierz Cimoszewicz, Bronisław Geremek (również członek Rady Fundacji Batorego), Tadeusz Mazowiecki, Anna Radziwiłł (również członek Rady Fundacji Batorego), Janusz Reykowski, bp Tadeusz Pieronek, Wiesław Walendziak, Michał Boni, Jan Rokita”.
Geremek jest ceniony w Unii Europejskiej, w NATO, w wielu światowych i globalistycznych instytucjach. Prezydent Francji Jacques Mitterrand, nota bene jak dziś już wiadomo masoński Wielki Mistrz, przyjmował Geremka, nawet w czasach, gdy był on tylko posłem, w taki sposób jakby był przynajmniej prezydentem jakiegoś mocarstwa. Geremek był, w swoim czasie, poważnym kandydatek na sekretarza NATO. Następnie był poważnym kandydatem na przewodniczącego Parlamentu Europejskiego.

Ostatni materiał jego autorstwa jaki znajdujemy na jego poselskiej stronie internetowej to artykuł pt. „Musimy zrobić wszystko, by przywrócić Polsce blask” opublikowany w „Życiu Warszawy” w dniu 5 lipca 2006 r. Pisze w nim, między innymi: „A teraz ten niezwykle pozytywny wizerunek Polski dramatycznie słabnie, czego efektem jest przyjęta przez Parlament Europejski rezolucja, która wymienia nasz kraj jako ten, w którym nastąpił wzrost nietolerancji powodowanej rasizmem, ksenofobią, antysemityzmem i homofobią. Sama rezolucja jest faktem, który przyjmuję z bólem i przykrością. Parlament Europejski miał jednak prawo wypowiedzieć się w tak negatywny sposób o wystąpieniach przedstawicieli władz publicznych Polski, które są głęboko sprzeczne zarówno ze standardami europejskiej kultury politycznej, jak i z polską tradycją tolerancji. Z najwyższym niepokojem obserwuję wypowiedzi przedstawicieli jednego z ugrupowań koalicyjnych wywodzących się ze środowiska radykalnie nacjonalistycznej i ksenofobicznej struktury młodzieżowej i to są wystąpienia, które psują wizerunek Polski. Na to nie można odpowiedzieć, że to jest nieprawda. To są fakty. (…) To tak jakby w dzisiejszym świecie współczesnym nagle przyszedł ktoś i stwierdził, że kanibalizm jest przyzwoitym zajęciem, bardzo ciekawym i dlaczegóż by go nie uprawiać. Jest to sprzeczne z tym, co w tej kulturze funkcjonuje jako rzecz oczywista. W kulturze europejskiej jednym ze standardów demokracji stało się poszanowanie mniejszości i w tym także mniejszości seksualnej”.
Wykorzystując ten fakt, że zginął człowiek, że w naszej kulturze o zmarłych, szczególnie bezpośrednio po ich śmierci, nie mówi się źle polskojęzyczne media zrobiły wielki ideologiczny żerujący na ludzkich emocjach show, którego celem było zafałszowanie najnowszej historii Polski, przekonanie społeczeństwa, że wartości Oświecenia, rewolucji francuskiej, masonerii to wartości uniwersalne, że wszystkie znaczące zmiany, które zaszły po 1989 r. były wielce pozytywne dla Polski.

A nam cóż pozostaje? Modlitwa za zmarłych i codzienna wytężona praca nad tym, by manipulacja i kłamstwo nie wydawały swoich owoców w polskim społeczeństwie.

autor : Stanisław Krajski


Z prawicowym pozdrowieniem

Robert Majka , polityk , Przemyśl , 7 sierpnia 2008r
www.sw.org.pl ,
http://swkatowice.mojeforum.net/viewtopic.php?t=2988
http://swkatowice.mojeforum.net/viewtopic.php?t=5131
adres mailowy : robm13@interia.pl ,
tel.+ 48 506084013
tel. + 48 016.6784910
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email
Robert Majka
Weteran Forum


Dołączył: 03 Sty 2007
Posty: 2649

PostWysłany: Czw Sie 07, 2008 11:42 am    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

ROCZNICE I UKŁADY
Polska między historią a geopolityką


Nasz Dziennik, 6.08.08

Sierpień to miesiąc rocznic ważnych wydarzeń. Jedne z nich to wielkie zwycięstwa, inne - tragiczne klęski. I jedne, i drugie jednakowo to dni krwi i chwały. Rocznice można obchodzić uroczyście, obchodzić prywatnie, można nie obchodzić wcale albo wręcz zakazać, tak jak zakazali tego komuniści rządzący PRL odnośnie do wszystkich ważnych dla Polaków dat w sierpniowym kalendarzu. Ale rocznice powinny służyć przede wszystkim różnym refleksjom, w tym także wyciąganiu właściwych wniosków i politycznych konsekwencji z wydarzeń już minionych. To, co w Polsce nazywane jest polityką historyczną, Amerykanie nazywają polityką pamięci. Stanowi ona istotny element polityki w ogóle, a nawet fundament systemów politycznych współczesnych państw.
Polska od wieków znajduje się między młotem a kowadłem. Raz młotem były Niemcy, a kowadłem Rosja, czasami odwrotnie, ale i tak zawsze byliśmy i jesteśmy pomiędzy nimi - przestrzegał proroczo Józef Piłsudski. Marszałek był nie tylko wielkim wodzem i mężem stanu, ale nade wszystko wielkim wizjonerem politycznym. Rocznica Powstania Warszawskiego 1 sierpnia oraz rocznica Bitwy Warszawskiej 15 sierpnia przypominają nam samym, ale także naszym wrogom, heroizm tych, którzy wówczas chwycili za broń, stanęli w obronie Ojczyzny i mieli odwagę nie tylko wojskową, ale nade wszystko odwagę cywilną. Te rocznice to także przesłanie, że Polacy będą się bić, będą walczyć, będą się bronić nawet wobec przewagi. Nawet wobec układu obu zaborców i okupantów.
W ciągu ostatnich 250 lat Rosja i Niemcy zawarły w sumie kilkanaście układów i traktatów skierowanych przeciwko niepodległości Rzeczypospolitej. Te najbardziej znane to oczywiście rozbiory oraz pakt Hitlera i Stalina podpisany w Moskwie na Kremlu 23 sierpnia 1939 roku. Ale najgorsze konsekwencje miały dla Polski najtajniejsze z tajnych układy niemiecko-rosyjskie, tak sekretne, że w ogóle nie były podpisywane, chociaż realnie istniały i funkcjonowały na zgubę Polski.
W sierpniu 1920 r. istniał nieformalny układ pomiędzy niemiecką Reichswehrą a sowiecką Armią Czerwoną. Niemcy dostarczyli Rosjanom ogromne ilości broni (karabiny, armaty, a nawet gazy bojowe!) przeciwko rozpaczliwie broniącym się Polakom. Szef Reichswehry, generał von Seeckt, współpracował z dowódcą nacierających na Warszawę bolszewików marszałkiem Tuchaczewskim. Niemcy przekazywali Rosjanom cenne informacje wywiadowcze o Polakach, pomagali rozbitym bolszewikom wycofywać się przez Prusy do Rosji.
W sierpniu 1944 r. zaistniał najdziwniejszy nieformalny układ II wojny światowej. Nigdy nie zawarty, ale realnie istniejący. Na całym ogromnym obszarze frontu wschodniego od Bałtyku po Morze Czarne toczyły się niesłychanie zacięte walki między Niemcami i Rosjanami. Milionowe armie, tysiące czołgów i samolotów toczyły bój na śmierć i życie. Jedynie nad środkową Wisłą front sowiecki zatrzymał się i przez kilka miesięcy Niemcy i Rosjanie przestali strzelać do siebie, wstrzymali wszelkie działania bojowe. W ten sposób wspólnie mieli zdruzgotać nie tylko Powstanie Warszawskie, nie tylko stolicę, ale Polskę jako taką.
Jest XXI wiek, minęła niejedna epoka, odwróciły się karty historii. Niemcy są naszym sojusznikiem i partnerem w NATO i UE, są najsilniejszym państwem Europy. Nigdy jednak od 23 sierpnia 1939 r. stosunki Berlina i Moskwy nie były tak dobre jak obecnie, chociaż Rosja premiera - generała Putina ani do NATO, ani do UE nie należy! Dlatego przy okazji sierpniowych rocznic warto pamiętać i o tej ważnej przestrodze Piłsudskiego: Ja nikomu prawie nie ufam, a cóż dopiero Niemcom.

autor : Józef Szaniawski

Z prawicowym pozdrowieniem

Robert Majka , polityk , Przemyśl , 7 sierpnia 2008r
www.sw.org.pl ,
http://swkatowice.mojeforum.net/viewtopic.php?t=2988
http://swkatowice.mojeforum.net/viewtopic.php?t=5131
adres mailowy : robm13@interia.pl ,
tel.+ 48 506084013
tel. + 48 016.6784910
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email
Robert Majka
Weteran Forum


Dołączył: 03 Sty 2007
Posty: 2649

PostWysłany: Czw Sie 07, 2008 7:40 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

1. Osądzić przeszłość http://ww6.tvp.pl/400,20080805766421.strona

ostatnia aktualizacja: wtorek, 05 sierpnia 2008 godz. 19:34

Polecam: proszę obejrzeć relacje z procesu, można ściągnąć plik.

Osądzić przeszłość

Kolejny krok w rozliczaniu komunistycznej przeszłości - z lat czterdziestych i pięćdziesiątych.

Beata Bartman

Sąd Apelacyjny w Rzeszowie skazał dziś na trzy i pół roku więzienia Eugeniusza M. - byłego wiceszefa a później szefa UB w Tarnobrzegu . Podlegli mu pracownicy katowali przesłuchiwanych. Oskarżony twierdzi, że jest niewinny i że przyjaźnił się z ówczesną opozycją.
W tej sprawie sąd przesłuchał między innymi Emiliana Szwedo. Jego rodzina miesiącami była nękana przez UB ciągłymi rewizjami i wyzwiskami. Miało to zmusić jego matkę do wydania brata działacza niepodległościowego podziemia. Matka i babka pana Emiliana zostały też zmuszone przez UB do meldowania się trzy razy w tygodniu w oddalonym o 10 kilometrów komisariacie milicji. Kobiety nie wydały syna i brata, mimo to został zabity przez UB. Eugeniusz M. był wtedy wiceszefem Powiatowego Urzędu Bezpieczeństwa. Z dokumentów przygotowanych przez IPN wynika że stał na czele grupy która miała zlikwidować Jana Szwedo. IPN oskarżał go o odpowiedzialność za tę zbrodnię. Sąd Okręgowy i Apelacyjny uchyliły jego winę w tym zakresie. Uznały go natomiast winnym szeregu innych przestępstw. Między innymi tego, że podlegli mu pracownicy w okrutny sposób znęcali się nad przesłuchiwanymi. Uzasadniając wyrok sędzia mówił że oskarżony nie może się tłumaczyć że sam wykonywał polecenia.

Eugeniusz M. do końca przekonywał sąd, że cytujemy: nie dał się wkręcić w żadną brudną robotę. Twierdzi że jest niewinny i był tylko częścią zbrodniczego aparatu.
- Żadnych represji nie stosowałem, odwrotnie przyjaźniłem się z opozycją grałem w karty piłem wódkę z nimi zajmowałem się sportem daleki byłem od stosowania jakichkolwiek represji.
Eugeniusz M ma 86 lat. Do więzienia ma trafić na 3,5 roku. Rzeszowski IPN skierował dotychczas do sądów 42 akty oskarżenia w podobnych sprawach. W 20 przypadkach zapadły prawomocne wyroki.

autor : BKlecz

2. Były szef UB skazany http://super-nowosci.eu/

Oceny: / 0 SłabySuper 07.08.2008.

RZESZÓW, TARNOBRZEG. Dziś ma 87 lat i czeka go 3,5 roku pobytu za kratami.

Przed podkarpackim Sądem Apelacyjnym odbyła się we wtorek (5 bm.) rozprawa odwoławcza byłego szefa PUBP w Tarnobrzegu i spec-grupy G-7 UB do zwalczania opozycji, sędziwego dziś Eugeniusza M. 4 grudnia ub.r. Sąd Okręgowy w Tarnobrzegu skazał go za zbrodnie komunistyczne na karę łączną 3,5 roku więzienia.

Prokuratorzy z pionu śledczego Instytutu Pamięci Narodowej w Rzeszowie oskarżyli go o popełnienie w latach 1951 - 1953 wielu zbrodni komunistycznych na szkodę ponad 20 osób, polegających głównie na bezprawnych aresztowaniach przeciwników "ludowej władzy", przymykanie oczu na ich torturowanie, przetrzymywanie w nieludzkich warunkach itp.

Ale głównym zarzutem IPN wobec Eugeniusza M. było zlecenie i kierowanie zabójstwem opozycjonisty Jana Szwedy ze Szwedów, którego agent UB „Kruk" miał zastrzelić w końcu marca 1951 r. Od tego zarzutu sąd w Tarnobrzegu oskarżonego uniewinnił, dając mu wiarę, iż był wtedy na szkoleniu we Wrocławiu. Wyrok za pozostałe zarzuty już znamy.

Obustronne apelacje

Od wyroku apelacje złożyli IPN i obrońca oskarżonego. Podczas rozprawy odwoławczej prokurator IPN Mirosław Puzanowski przekonywał, że sprawca kierujący zbrodnią nie musi być na miejscu, by wykonawca działał skutecznie. Oskarżony twierdził, że jest niewinny, bo żaden z ponad 120 świadków w sądzie nie wskazał na niego jako swego prześladowcę.

Sąd Apelacyjny, którego składowi przewodniczył sędzia Zbigniew Śnigórski, dopuścił w postępowaniu odwoławczym dowód z przesłuchania świadka Emiliana Szwedy (kiedy brata zamordowano miał 10 lat, a dziś ma ich 69). Sędzia sprawozdawca w tej sprawie - Piotr Moskwa okazał mu starą fotografię oskarżonego i spytał, czy rozpoznaje tę osobę. - Nie, nie rozpoznaję - wyznał szczerze świadek. Ale opowiadał, jak okrutnie zastraszano i gnębiono ich rodzinę przed zabiciem brata. Po rozprawie Sąd Apelacyjny skorygował opis niektórych czynów przypisanych Eugeniuszowi M. i utrzymał w mocy karę łączną 3,5 roku więzienia. Wyrok jest już prawomocny.

autor: JANUSZ KLICH

Z prawicowym pozdrowieniem

Robert Majka , polityk , Przemyśl , 7 sierpnia 2008r
www.sw.org.pl ,
http://swkatowice.mojeforum.net/viewtopic.php?t=2988
http://swkatowice.mojeforum.net/viewtopic.php?t=5131
adres mailowy : robm13@interia.pl ,
tel.+ 48 506084013
tel. + 48 016.6784910
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email
Robert Majka
Weteran Forum


Dołączył: 03 Sty 2007
Posty: 2649

PostWysłany: Czw Sie 07, 2008 9:46 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Trzeba się wreszcie wkurzyć http://www.rp.pl/artykul/110324.html

Joanna Lichocka 21-03-2008, ostatnia aktualizacja 21-03-2008 23:19
Dusza polska jest chora, to prawda. Ale nigdy nie powiedziałem, że jest chora śmiertelnie. Głównym symptomem tej choroby jest wszak przekonanie, że nic od nas nie zależy, bo wszystkie ważniejsze role rozdano - mówi Ryszard Legutko

źródło: Rzeczpospolita

Rz: Gdy ostatni raz rozmawialiśmy, mówił pan, że warto zburzyć pewien mit o Polakach. Uważa pan, że wcale nie jesteśmy społeczeństwem z długą tradycją, tylko względnie nowym. I że warto mieć świadomość źle opowiedzianej historii ducha polskiego. Pisze pan o tym teraz w swej najnowszej książce „Esej o duszy polskiej”.

Powszechnie przyjmowane jest założenie, że jesteśmy narodem historycznym, że naszym przekleństwem jest nadmierna pamięć historii. To fałsz. Tak naprawdę nasza historia zaczęła się w 1945 roku, kiedy nastąpiło wielkie zerwanie ciągłości. Wszystko, co działo się przedtem, to nie tylko inna epoka, to rzeczywistość dla nas bajkowa i faktycznie martwa. Bo w 1945 roku doszło do wielopoziomowej rewolucji. Po pierwsze, nastąpiła gigantyczna zmiana terytorialna, w tym utrata Kresów, czyli naszej ojczyzny symbolicznej. Po drugie, zapanował terror i masowa indoktrynacja. Po trzecie, w efekcie wojny i terroru fizycznie wytrzebiono dużą część narodu i zniszczono jego strukturę. Po czwarte wreszcie, uległa zniszczeniu niebywała ilość tego, co stanowi o ciągłości materialnej – domów, własności, mebli, pamiątek rodzinnych, bibliotek, posesji. Gdyby podobne doświadczenie okaleczenia było udziałem pojedynczego człowieka, pewnie by nie przeżył.

Nie było odbudowywania Polski po zniszczeniach, co miało miejsce po I wojnie. Po II wojnie budowaliśmy nową Polskę. W dodatku budowaliśmy ją według planu, który świadomie zakładał, że to ma być nowy naród.

Ależ przecież uczono nas w szkołach historii, literatury. Przekonywano, że właśnie jesteśmy z tego samego ducha, spod znaku Mickiewicza.

Uczono nas w szczególny sposób, a mianowicie o pewnej rzeczywistości, która istniała w przeszłości i która przegrała, a lektura starych książek miała temu dawać świadectwo. Oto Polska pańska, która przegrała, oto polskie warcholstwo, anarchia, kłótliwość, megalomania, imperializm. Interpretacja przeszłości służyła temu, by pokazać, że żyjemy w innym, lepszym świecie i te wszystkie okropne rzeczy, które były w przeszłości imperialnej i niepodległej, zostały już rozwiązane dzięki socjalizmowi oraz sojuszowi ze Związkiem Radzieckim. Kto w przeszłości przyczyniał się do tego happy endu, był dobry, kto nie – zły. To wpajano pokoleniom po 1945 roku, a nie historię polskiego doświadczenia jako czegoś żywego, z czego wszyscy się wywodzimy.

Co się stało, że po 1989 roku nie umieliśmy strzepnąć z siebie tego?

Myśmy naprawdę stali się narodem PRL-owskim. Oczywiście nie lubiliśmy komunistycznej władzy, niektórzy nie lubili bardziej, inni mniej. Byliśmy jednak narodem, który zinternalizował ogólną lekcję, jaką przerobił w PRL. To PRL wyznaczał granicę jego świadomości. Nie istniał żaden alternatywny opis dziejów ani obraz Polski. Przez 40 lat zracjonalizowaliśmy nową sytuację.

Co to znaczy?

To było uznanie, że został napisany scenariusz dziejowy, który musieliśmy realizować, oraz że socjalizm pokazuje ogólnie słuszny kierunek rozwoju świata. Bo PRL może i zły, ale przecież dzieci robotnicze kończyły studia, dokonano reformy rolnej, polityka edukacyjna objęła szerokie rzesze społeczne, rozwinęła się opiekuńcza rola państwa itd. To było pomieszanie poczucia porażki z uznaniem ogólnej racjonalności i nieuniknioności tego, co się dzieje. Inny świat nie pojawiał się nawet w marzeniach.

Co z tego wynika teraz dla nas?

Oduczyliśmy się być podmiotem historii, a przyzwyczailiśmy się do bycia jej przedmiotem. Myślenie, że może być inaczej, jawi się nam jako zuchwałość i nierozumność. Skąd się to bierze? Jeżeli porównamy te dwie rewolucje modernizacyjne, które nastąpiły, jedna po 1945 roku, druga po 1989, mimo kosmicznych różnic między nimi dostrzeżemy podobne schematy myślowe. W obu przypadkach mamy zaczynanie od początku przy założeniu, że wszystko, co działo się wcześniej, jest raczej nieprzydatne i stanowi przeszkodę. W obu przypadkach mamy powiedziane, że na społeczeństwie zostanie przeprowadzona – przez fachowców – trudna operacja i społeczeństwo musi się temu dla swojego dobra poddać. W obu przypadkach twierdzi się, że istnieje obiektywnie słuszny scenariusz rozwoju cywilizacyjnego – kiedyś socjalizm, a później kapitalistyczna liberalna demokracja. Jednym słowem, Polacy mają zamknąć gęby i podporządkować się, wybierając przyszłość. Aby Polacy weszli do grona narodów cywilizowanych, przydałoby im się – jak powiedział na początku lat 90. jeden z ważnych polityków – pałowanie świadomości.

A kto nam to powiedział?

http://www.rp.pl/artykul/110324.html?page=2

Takie myślenie zrodziło się w grupie, którą nazywam akuszerami i strażnikami nowego porządku. I po 1945 roku, i po 1989 zmiany następowały według doktryn, za którymi szła praktyka. Wytworzyła się warstwa polityków i rozmaitych mędrców, którzy uznali się za upoważnionych do monitorowania i nadzorowania poprawności zmian.

Sama z siebie się wytworzyła?

W książce szkicuję sposób myślenia tej opozycji, która stała się grupą akuszerów i strażników. W czasach komunizmu zrobiła wiele dobrego, ale w nowej epoce nie sprostała zadaniu, a może po prostu stała się więźniem własnej doktryny, którą starała się stosować w nowych czasach. Poza tym w nowej Polsce znalazła się natychmiast na pozycji uprzywilejowanej. A kto dobrowolnie rezygnuje z przywilejów?

Na tym polegała doktryna przemiany?

Straszono Polaków Polakami. Było kiedyś popularne porównanie do zamrażarki. PRL miał zamrozić wszystko, co istniało przed 1939 rokiem, a zwłaszcza antysemityzm, szowinizm narodowy itp. Taka teza była niedorzeczna, bo w 1945 dokonano w polskim narodzie brutalnej restrukturyzacji wszystkiego. Trafniejsze byłoby porównanie do elektrycznego miksera. Komuniści walczyli z tzw. nacjonalizmem od 1945 roku, a część naszych elit nadal z nim walczy. Zresztą antynacjonalistyczny charakter komunizmu był przyczyną, że wielu intelektualistów nowy reżim zaakceptowało, i to radośnie. Uznawali, że kto walczy z nacjonalizmem, nie może być zły. Przeszło im to w odruch kompulsywny i z nacjonalizmem walczą do dziś. Tyle że przeciwnik już nie istnieje i to od kilku dziesięcioleci. Pokażcie mi wreszcie jakiegoś nacjonalistę i megalomana narodowego. To są wszystko fantomy umysłów od dawna nieprzyjmujących żadnych świeżych impulsów.

– Chce pan powiedzieć, że nie byliśmy w tym 1989 roku ksenofobiczni, zacofani i zarazem zdemoralizowani PRL-em? Po części chyba byliśmy.

– Nacjonalizmu i ksenofobii nie było. Zostały wypalone siarką i rozpalonym żelazem Wehrmachtu, gestapo, NKWD i UB. Jeśli coś jeszcze zostało, było szalenie słabe. Komunizm nas przekształcił, byliśmy społecznie, a nawet biologicznie, innym narodem, choć w odmiennym sensie, niż nam to mówiono po 1989 roku. Mówiono wówczas, że nie damy sobie rady w demokracji i na wolnym rynku, bo wyrośliśmy w PRL. Akurat tutaj sobie dobrze dajemy radę. I demokracja jest stabilna, i przedsiębiorczość też się ma nieźle. Twierdzę, że stygmat PRL polega na czym innym. Właśnie na poczuciu bezradności w dzisiejszym świecie i świadomym narzuceniu sobie statusu kibica.

Na czym to polega?

Jesteśmy krajem, który bardzo chce się podobać, naśladując innych, ponieważ jest głęboko przekonany, że sam nic do zaoferowania nie ma. Trudno się zresztą dziwić takiemu myśleniu, skoro przez ostatnie 70 lat ciągle zaczynamy od początku i doświadczamy kolejnych eksperymentów, kataklizmów, transformacji, restrukturyzacji, rewolucji, i ciągle mamy być inni niż jesteśmy.

To odleglejsza przeszłość już nie wpływa na nasze dzisiejsze decyzje?

Znajomość przeszłości jest u nas żadna. Niemcy od wielu lat dopieszczają swoich wypędzonych i czynią im reklamę na cały świat. Myśmy o naszych wypędzonych zapomnieli, a młodzież nie wie nawet, że istnieli. A jak się dowie, uzna, że to już było dawno i wstyd z tym się obnosić, bo to takie nienowoczesne. Stąd żyjemy w absurdalnym przekonaniu, że przeszłość, której nie znamy, nas ogranicza. A im bardziej jej nie znamy, tym mocniej wierzymy, że nas ogranicza. Nie wiemy więc, kim jesteśmy, ale wiemy, że chcemy być inni. Najlepiej dostrzec to można, gdy zastanowimy się, jaki może być wizerunek współczesnego Polaka. Zapewne nie husaria, bo to stare i nie przystaje. Grunwald? Było w PRL niesławne stowarzyszenie Grunwald, a dziś z Krzyżakami walczyć jakoś głupio. Kolejne powstania, jak wiadomo, przegrane i, jak równie obiegowo ma być wiadomo, bez sensu. Jak pokazać jakiś pozytywny stereotyp Polaka? Facet przy komputerze? Trochę mało porywające. Młodzieniec z dredami i w opadających spodniach? Też takie sobie. Amerykanin nałoży kapelusz, buty kowbojskie i będzie opowiadał o pionierach, o konstytucji, o wolnym świecie. A Polak? Jaka jest jego własna opowieść, którą chce przekazać światu?

A my nie możemy założyć stroju krakowskiego?

http://www.rp.pl/artykul/110324.html?page=3

No dobrze, może możemy. Nawet może powiemy, że jesteśmy z tego dumni. Ale w środku wiemy, że to też jest obciach. Tego się też w gruncie rzeczy wstydzimy. Nie ma prawie nic. A jeszcze przyjrzyjmy się naszym miastom. Wpływ PRL polegał także na zerwaniu ciągłości w estetyce. Popatrzmy naokoło. Polska jest piramidalnie brzydka. I wsie, i miasta. A przecież Polska przedwojenna nie była bogata, lecz miała pewien styl odzwierciedlający zapewne stan polskiej duszy tamtych lat. Mieliśmy osiągnięcia w architekturze. Komunistyczne barbarzyństwo doprowadziło do niewyobrażalnego zbrzydzenia kraju. A teraz co? Lepiej? Wcale nie. Raczej kontynuacja brzydoty, choć ucywilizowana. Wydawało się, że przynajmniej jedna warstwa społeczna powinna zachować ciągłość z okresem przed PRL-owskim – księża. Ale proszę zobaczyć, jak wyglądają nowe kościoły, i to, co się dzieje w starych... Jaki jest estetyczny emblemat Polski po 1989 roku? Te nowe wieżowce w Warszawie? Mamy być dumni z tego? To jest odzwierciedlenie stanu polskiej duszy? Straszne.

Mówi pan nam, że jesteśmy beznadziejni, niczego nie umiemy, nie mamy własnego stylu ani myśli.

Odszczekam to wszystko. Proszę mnie przekonać, że jest inaczej. Proszę mi pokazać, oprowadzić po Warszawie.

Zaprowadzę pana do budynku Biblioteki Uniwersyteckiej na Powiśle albo do budynku Lotu. No dobrze, nie ma tego wiele, ale chyba pan jednak przerysowuje tę ocenę Polaków.

Niestety, widzę katastrofę. Estetycznie Polska jest katastrofą. Może mi pani pokazać jakiś pojedynczy ładny budynek, ale to nie zmienia ogólnej diagnozy. Nie wytworzyliśmy żadnego stylu, który zapewniałby współczesnym miastom dającą się choćby mgliście rozpoznać jakość lokalną. Nie wiem, jak wyglądałaby Polska – to ciekawy eksperyment myślowy – gdyby nie było września 1939 roku i wszystkich jego konsekwencji. Myślę, że przynajmniej estetycznie bylibyśmy ciekawsi, a Polska nie byłaby taka brzydka. Być może też byłaby mądrzejsza. Świadomiej nawiązywałaby do doświadczenia. Wierzę w siłę doświadczenia. Przeszłość jest ważna nie jako coś urokliwego, ale jako zasób przemyśleń, praktyk i mądrości. Anglicy nie uczą się niemal niczego, co nie jest angielskie. Amerykanie, Francuzi – podobnie. Po 1989 roku rozpoczęła się u nas dyskusja na temat edukacji. Przede wszystkim wyrzucać te śmierdzące naftaliną utwory – mówiono. Edukacyjni szkodnicy objęli we władanie zarząd nad polskimi szkołami i nadal tam bezkarnie hasają, pustosząc, co się da.

Pisze pan, że oderwanie się od historii spowodowało radykalne skrócenie naszej perspektywy, że na skutek tego nastąpił spektakularny triumf pospolitości.

Skrócenie perspektywy jest powszechne na całym świecie, to przede wszystkim zerwanie z klasycznym wykształceniem. W pewnym momencie pojawili się ludzie, którzy już nie otarli się o nic z wykształcenia klasycznego ani o nikogo. Gdy widzimy takie zjawisko w skali masowej błyskawicznie się reprodukujące, to ogarnąć musi przerażenie. To są ludzie ukształtowani mentalnie poza wzorcami, jakie obowiązywały przez tysiąc lat. To niedostrzeżona, lecz niezwykle głęboka rewolucja społeczna.

Pisał pan o prostactwie, jakie nas zalewa.

Zachodzi tutaj także swoista analogia. Po 1945 roku rządy nad Polską pełnili ludzie prymitywni. Mówiło się o komunistach u mnie w domu, że to Azja i bolszewicka dzicz. I tej dziczy nie dało się do końca komunizmu ucywilizować. Po 1989 roku weszła szybko cywilizacja, ale nie doszło do inkulturacji i odtworzenia dobrego obyczaju. Nastąpiła natomiast inwazja prostactwa, już nie bolszewickiego czy azjatyckiego, ale prostactwa po prostu przebranego w kostium współczesnej cywilizacji. Czasami odnoszę wrażenie, że rewolucja po 1989 roku została zrobiona nie dla takich jak ja, lecz właśnie dla tej armii prostaków, którzy jak szarańcza są wszędzie. Wiem, że demokracja to rządy pospolitego człowieka. Ale był czas pierwszej „Solidarności”, kiedy komuna na chwilę została przerwana i nagle pojawili się zwykli ludzie, lecz jakby z innego świata. Mieli szlachetniejsze twarze i mówili innym językiem. Po 1989 roku liczyłem, że znowu tych samych ludzi zobaczę. A zobaczyłem prostaków, oglądam ich do tej pory.

Co się stało, dlaczego nie ma tamtych twarzy?

Może wymarły? Reszta została zastraszona albo niedopuszczona. Bo prostak lubi oglądać prostaka, a dobry pieniądz jest wypierany przez zły. Nie mieliśmy siły, żeby postawić tamę prostakowi. Trzeba mieć do tego poczucie wewnętrznej racji i siły. „Nie, kolego, my cię nie wpuścimy, najpierw musisz nauczyć się mówić po polsku, oszlifować maniery, poprawić język, wtedy cię poprosimy”. Myśmy takiej siły nie mieli.

Dlaczego?

http://www.rp.pl/artykul/110324.html?page=4

Z prostakami nie dają sobie rady także inne narody, również te z silną tradycją. Egalitaryzm jest dzisiaj, niestety, siłą triumfującą. Także w literaturze, w mediach, w teatrze.

To prostacy, a co z elitami?

Dzieje elit ilustrują dzieje narodu po roku 1945. Kochamy słowo debata, ale po 1945 żadnej zasadniczej debaty między elitami nie było. Rządy objęła wówczas partia komunistyczna i intelektualiści, którzy partię popierali. Nie było dyskusji, bo potencjalnych dyskutantów zastraszono lub wymordowano. Z czasem grupa partyjnych intelektualistów wraz z satelitami przeszła do roli opozycji, nie tracąc swojej dominującej w środowisku pozycji. Wszystkie inne środowiska, nawet katolickie, były znacznie mniej wpływowe i nie stworzyły silnej alternatywy. I my właściwie jesteśmy w dalszym ciągu pod rządami tej grupy. Oczywiście nie dosłownie, ale to jest ten krąg ludzi, kolejne pokolenia i historia polskiej inteligencji najczęściej jest właśnie omawiana z punktu widzenia tej grupy. A to popierali komunizm, a to się buntowali, tu byli przeciw, tu coś rewidowali. I idee tam wytworzone zagarnęły ogromne obszary polskiej świadomości, polskiego życia kulturalnego. Nigdy ta grupa nie podjęła poważnej debaty z antagonistami, bo nie uznała ich za partnera w dyskusji. Dlatego życie umysłowe w Polsce od wielu lat toczy się w atmosferze duszności. W latach 90. było nieznośnie, teraz jest już trochę lepiej.

Lepiej? Po dwóch latach rządów PiS pan, związany z PiS filozof, mówi, że w środowisku inteligencji czuje się pan lepiej?

Pozytywne zmiany polegają na tym, że jest nas już całkiem sporo. Wiemy o sobie, że jesteśmy. Zawsze to powtarzam, że na początku lat 90. byłem w stanie paniki. I mówiłem sobie wtedy zdanie, które jest parafrazą wypowiedzi pijanego Zagłoby na ukraińskim weselu: „azali tylko ja jeden jestem trzeźwy in universo?”. Teraz tak nie mówię, bo jest nas więcej. Kiedy patrzę na młodych ludzi, z jednej strony jestem pełen zniechęcenia, bo stadność, która się ujawniła przez ostatnie dwa lata, jest niebywała.

Z debatami jest tam tak samo marnie jak wśród dorosłych. Ale dobre jest, że ci najciekawsi, najinteligentniejsi i najbardziej samodzielni myślą inaczej i z nimi najlepiej się rozmawia. Mają tyle siły, by się z tego stada wyzwolić.

Jednak ma pan odrobinę nadziei na odrodzenie się ducha polskiego? W książce napisał pan, że w zasadzie są dwie drogi: lament lub pokorna akceptacja stanu rzeczy.

Filozofowie lubią lamentować, to miłe zajęcie. Powiedzenie, że świat jest beznadziejny zawsze wprawiało ich w poczucie dobrze wykonanej roboty.

Pan mówi: naród polski jest beznadziejny.

– Dusza polska jest chora, to prawda. Ale nigdy nie powiedziałem, że jest chora śmiertelnie. Głównym symptomem tej choroby jest wszak przekonanie, że nic od nas nie zależy, bo wszystkie ważniejsze role rozdano. To jest mentalność człowieka zniewolonego. Ja takiego poglądu nie głoszę i nigdy nie głosiłem. Najważniejsze, żeby zobaczyć tę polską niemoc i się wkurzyć. Im więcej ludzi to zobaczy i się wkurzy, tym większa szansa, że coś się zmieni. Kiedyś widziałem w filmie taką scenę: mężczyzna otwiera okno w środku nocy i krzyczy, że ma już dość i tak dalej być nie może. Po jakimś czasie zaczynają tak się zachowywać inni i powstaje reakcja zbiorowa. Może to jest jakiś pomysł?

Ryszard Legutko, filozof, publicysta, profesor UJ i Wyższej Szkoły Europejskiej im. Józefa Tischnera. Autor książek, m.in.: „Platona krytyka demokracji”, „Nie lubię tolerancji”, „Traktat o wolności”. W poprzedniej kadencji był senatorem PiS, od sierpnia do listopada 2007 r. był ministrem edukacji.

źródlo : Rzeczpospolita

Z prawicowym pozdrowieniem

Robert Majka , polityk , Przemyśl , 7 sierpnia 2008r
www.sw.org.pl ,
http://swkatowice.mojeforum.net/viewtopic.php?t=2988
http://swkatowice.mojeforum.net/viewtopic.php?t=5131
adres mailowy : robm13@interia.pl ,
tel.+ 48 506084013
tel. + 48 016.6784910
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email
Esse Quam Videri
Weteran Forum


Dołączył: 13 Sty 2008
Posty: 756
Skąd: Tczew

PostWysłany: Pią Sie 08, 2008 8:33 am    Temat postu: Re: Stanisław Krajski : Kim był Bronisław Geremek? Odpowiedz z cytatem

Re: Stanisław Krajski : Kim był Bronisław Geremek?

1980:

Stanisław Krajski napisał:
Jako opozycjonista walczył o „Solidarność”...swoich marzeń.


Ex-tow. prof. Marek Belka, w XXI wieku, będąc wicepremierem, powiedział:

"Kiedy we wrześniu 1980 roku pierwszy raz usłyszałem nazwisko Wałęsa, nawet nie wiedziałem, o kogo chodzi. Zacząłem się niepokoić. [...] Ale potem dowiedziałem się, że tam gdzieś obok jest Geremek, no to już było spokojnie; wiadomo było, że to idzie we właściwą stronę."

Piotr Jakucki, "(K)raj agentury", "Nasza Polska", nr 21(448) z 25 maja 2004 r., str. 1

---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

1989:

Stanisław Krajski napisał:
Ostatni materiał jego autorstwa jaki znajdujemy na jego poselskiej stronie internetowej to artykuł pt. „Musimy zrobić wszystko, by przywrócić Polsce blask” opublikowany w „Życiu Warszawy” w dniu 5 lipca 2006 r.


Najważniejszy był Geremek. O wszystkim decydowali Michnik, Kuroń i Geremek, w pewnej fazie Mazowiecki. [...] Ci ludzie zmienili poglądy, ale nie zmienili metod uprawiania polityki. Ten nastrój koalicji lewicy, kiedy Geremek oświadcza, że ma nadzieję, iż słowo >>socjalizm<< odzyska swój blask. Wspólna władzy i >>opozycji stołowej<< obawa przed zagrożeniem populistyczno-nacjonalistycznym, przed zdziczałym społeczeństwem które czyha tylko, by ten kraj rozwalić, były oburzające. [...] Tym, ludziom wydaje się być może, że uratowali kraj. Kuroń, Geremek, Michnik, nawet Hall wielokrotnie mówili, że czeka nas rewolucja, a na to nie możemy sobie pozwolić, musimy zastosować model ewolucyjny, a ten model to właśnie to, co uzgadniamy.

"Spod stołu. Z Krzysztofem Wyszkowskim, współzałożycielem WZZ, uczestnikiem strajków w Stoczni Gdańskiej w 1980 i 1988 r., rozmawia Krzysztof Czabański", "Kultura" /paryska/ nr 502-503, lipiec-sierpień 1989 r., str. 121 i 122

_________________
facet wyznaj?cy dewiz? Karoliny Pó?nocnej: Esse Quam Videri
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Robert Majka
Weteran Forum


Dołączył: 03 Sty 2007
Posty: 2649

PostWysłany: Pią Sie 08, 2008 9:28 am    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Choć minęło już dwadzieścia lat kiedy czytałem go pierwszy raz w "Kulturze " , dzisiaj robi nadal wrażenie. Schowałem sobie na pamiatkę ten egzemplarz "Kultury " paryskiej. Czytałem go wówczas z zaciekawieniem oraz kolprotowałem . Wywiad "Spod stołu. Z Krzysztofem Wyszkowskim, współzałożycielem WZZ, uczestnikiem strajków w Stoczni Gdańskiej w 1980 i 1988 r., rozmawia Krzysztof Czabański", "Kultura" /paryska/ nr 502-503, lipiec-sierpień 1989 r.,
myślę, że warto by dać go w całości na forum SW.

Moim zdaniem, wywiad z Krzysztofem Wyszkowskim, jest ważny z punktu widzenia mechanizmów jakie rzadzą Polską od dwudziestu lat. Myślę, że prócz 17 pytań z 1995r jakie zadała p. Anna Walentynowicz do Lecha Wałęsy , wywiad z Krzysztofem Wyszkowskim, jest kwintesencją systemu w którym żyjemy, gdyż odsłania i obnaża mechanizm i hipokryzję rzadzących.
To co może boleć najbardziej, to to ... , że to Polacy występują przeciw Polakom, że dzisiaj lepszym Polakiem jest ten który układał się z komunistami niż ten ,który układać się nie zamierzał, nawet nie pomyślał o takim rozwiązaniu.
Jak pokazuje historia Polski ostatnich dwudziestu lat wzorcem do naśladowania lansowanym przez media jest Bronisław Geremek, Mazowiecki , Michnik i dziennikarze tą rzeczywistośc popierają z jednej strony. Odrzucając ludzi honoru (Anne Walentynowicz, Andrzeja Gwiazdę i jego małżonkę , Kornela Morawieckiego , p. Hanie Lukowską-Karniej itd. ) I to jest najbardziej tragiczne w tym wszystkim, brak refleksji społecznej , brak częci zmiany tej zakłamanej rzeczywistości , którą szumnie nazywa się wolną Polską. A przeciwnicy Polski wolnej i suwerennej tylko zacieraja ręce, patrzą w zadumie , jak długo jeszcze " nasi ludzie " będą rządzić w kraju nad Wisłą. Jak długo jeszcze ... ???

Z prawicowym pozdrowieniem

Robert Majka , polityk , Przemyśl , 8 sierpnia 2008r
www.sw.org.pl ,
http://swkatowice.mojeforum.net/viewtopic.php?t=2988
http://swkatowice.mojeforum.net/viewtopic.php?t=5131
adres mailowy : robm13@interia.pl ,
tel.+ 48 506084013
tel. + 48 016.6784910
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email
Grzegorz - Wrocław
Moderator


Dołączył: 09 Paź 2007
Posty: 4333

PostWysłany: Pią Sie 08, 2008 12:26 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Uważam, że tacy 'demokraci' jak ci z Salonu nigdy nie zmienili, a nawet nie próbowali zmieniać swoich poglądów. Co najwyżej dostosowywali swą retorykę do tego, co ich otaczało.
Cytat:
Geremek należał więc do partyjnego betonu. Był fanatykiem komunizmu i czcicielem Stalina. Po latach ujął to bardzo „dyplomatycznie”: „Proszę sobie wyobrazić: jest rok 1948, młody chłopak przychodzi z prowincjonalnego miasta do metropolii, jaką wydaje mu się Warszawa.

Gdy takim ludziom raz wpalono w ich mózgi idee stalinizmu, to one tam zostały na zawsze jak w komputerowej pamięci typu ROM (read-only-memory). Ci ROMowie (nie mający nic wspólnego z Cyganami) co jakiś czas wzdychali do tych wspaniałości, które im zaprogramowano i spokojnie zmieniając przebranie czekali na swój czas.
Co się tyczy "Eseju o duszy Polskiej", to mnie pierwsze 2/3 tej książeczki dość mocno przygnębiło. Byłem trochę zasmucony, że Autor nie chce zobaczyć, że te cechy, które przypisuje młodym Polakom są cechami uniwersalnymi młodzieży Europy czy może i świata. Pamiętam jak dobrych 10 lat temu w Hamburgu, w jakimś markecie zobaczyłem grupę młodych Anglików, którzy rozmawiali mniej więcej takim językiem jakiego obecnie używa nasza młodzież. I zwracali na siebie uwagę manierami pijanego monarchy, tzn. typu 'ja tu mogę wszystko, a wy mi możecie...". Brak znajomości historii, też nie jest wybitną polską cechą. Pamiętam gdy na studiach zapytałem kolgów z NRD o jakieś dane z historii Niemiec, to ku mojemu zdziwieniu dowiedziałem się, że ich historia zaczęła się w 1945 roku, wiadomości o tym co było wcześniej im nie przekazywano. Podobnie zaszokowała mnie kiedyś występująca parę lat temu młoda Amerykanka, pracownica ambasady USA w Warszawie, gdy zapytana o to jak widzi swych polskich rówieśników stwierdziła, że denerwuje ją ich (sic!) przywiązanie Polaków do historii - Amerykanie według niej to się zajmują tylko przyszłością, perspektywami, a jeszcze przecież A.Kwaśniewski do Ameryki ze swoim "Wybierzmy przyszłość" nie jeździł.
Innymi słowy ta 'stadność' i prostactwo są dość powszechne - pociecha z tego dla nas wszak niewielka. Wynika to moim zdaniem z tego, że o ile 50 i więcej lat temu świadomość czy poglądy ludzkie były kształtowane przez różne szkoły, różne czytane książki, lub przez różne stoliki w barze, to teraz jest ona głównie formowana przez telewizję, gdzie Wojewódzcy czy Majewscy leją bezkarnie w nieświadome tego, co się dzieje głowy, wszelkiego rodzaju odpowiednio spreparowaną światopoglądową papkę i ta stanowiąc jedyne (naukowo przez socjologów i psychologów opracowane) menu zaczyna owocować uniformizmem politycznego instynktu (bo przecież nie myślenia). Do tego dochodzi RMF FM wkradające się niepostrzeżenie poprzez uszy do mózgów w różnych warsztatach samochodowych, biurach, i gdzie tylko i współgrając z TVN24 dożyna resztki. Dlatego batalia o media jest tak wielka. To daje rząd dusz. I na koniec jeszcze raz powtórzę:
Wielka to szkoda, że głupta nie od razu boli.
PS. Bardzo spodobało mi się to stwierdzenie (zawsze jak się wydaje aktulne) Marszałka Józefa Piłsudskiego: "Ja nikomu prawie nie ufam, a cóż dopiero Niemcom."
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Robert Majka
Weteran Forum


Dołączył: 03 Sty 2007
Posty: 2649

PostWysłany: Sob Sie 09, 2008 8:43 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem



1. Michnik: Polacy są jak Kościół, a on uczy obłudy http://pl.youtube.com/watch?v=QlSsg7QkjrY&feature=related

2. LONGINUS ZERWIMYCKA - http://pl.youtube.com/watch?v=I1IJzJH9aYk&feature=related

3. Epitafium dla Geremka!! -
pożegnanie ... http://pl.youtube.com/watch?v=C9rqR9z0lmQ&feature=related

4.Polecam film : Osoby pochodzenia żydowskiego w służbie III Rzeszy http://pl.youtube.com/watch?v=XgukzOswn7I&feature=related



5. Żydowscy żołnierze Hitlera (cz.II) http://chodakiewicz.salon24.pl/56242,index.html


2008-01-13, 08:48:02

Polecam książkę : Żydowscy Żołnierze Hitlera - Bryan Mark - http://www.polskastrefa.eu/ogloszenia/zydowscy_zolnierze_hitlera__bryan_mark_62602_62602_12919.html

Data:26/11/2005

Region:Cały kraj
Miasto:
Wbrew utartym pogldom w następstwie rasistowskich ustaw z połowy lat trzydziestych zdumiewajco duża liczba wojskowych została przez nazistów zaklasyfikowana jako Żydzi lub "mieszańcy" (Mischlinge). Rigg wykazuje, że wród 150,000 żołnierzy pochodzenia żydowskiego znajdowali się odznaczeni weterani pierwszej wojny wiatowej, wysocy oficerowie, a nawet generałowie i admirałowie.Wielu z nich nie uważało się za Żydów, toteż chętnie wstępowali do armii i z oddaniem służyli niemieckiemu narodowi. Przed dojciem Hitlera do władzy siły zbrojne nie zaprztały sobie głowy "rasow przynależnoci" rekrutów - teraz jednak zostały zmuszone do przeanalizowania rodowodów swoich żołnierzy. ledztwa owocujce usuwaniem z armii niepożdanych "mieszańców" były jednak wypaczane niespójnym stosowanie nazistowskiego prawa. Zezwalano na liczne wyjtki umożliwiajce żołnierzom pozostanie w armii, lub chronice ich rodziców, żony lub krewnych przed więzieniem lub losem jeszcze gorszym.Rok wyd. 2005, iloć stron 406, format
Cena
29
Rodzaj oferty
7675

Żydowscy żołnierze Hitlera (cz.II)
Tagi: NiemcynaziściŻydziII wojnaBryan M.Rigg

--------------------------------------------------------------------------------
III Rzesza operowała według zaiste orwellowskich zasad. Korzenie członków partii sprawdzano do 1800 r. Oficerów SS do 1750 r. W szczególnym przypadku jednemu partyjniakowi, który miał „semicki wygląd,” dowiedziono, że jakiś jego przodek poślubił Żydówkę w 1616 roku i wyrzucono go z funkcji państwowych. Jednocześnie – dla niektórych wybranych – Hitler oraz jego zaufani biurokraci wydawali certyfikaty „aryjskości.”

Tzw. Genehmigungen były przeznaczone dla żołnierzy. Składało się to jako trzy osobne podania – prośbę o pozwolenie na kontynuację służby; prośbę o pozwolenie na kontunuację służby z możliwością awansu, oraz właściwy certyfikat „aryjskości,” czyli Deutschblütigkeitserklärung. Jego posiadacz mógł siebie określać jako Niemiec pełnej krwi – deutschblütig. Certyfikaty pierwszego i drugiego rodzaju zawierały zastrzeżenie, że Hitler zdecyduje po wojnie o ostatecznym losie danej osoby.
Uzyskanie certyfikatu aryjskości nawet trzeciego typu nie oznaczało, że osoba taka stała się pełnoprawnym obywatelem III Rzeszy. Po pierwsze, częstokroć członkowie jego rodziny nie byli przecież automatycznie zaliczani w poczet „Aryjczyków.” Zdarzało się nawet, że brat dostawał certyfikat, a siostra nie. Po drugie, nowo kreowany „Aryjczyk” miał zakaz wstępowania do NSDAP oraz nie mógł zostać rolnikiem. O ile chciał awansować w wojsku ponad stopień pułkownika musiał ubiegać się o osobne pozwolenie.[1] Aby wdrażać w życie nowe ustawy oraz kontrolować ich wykonanie, a przede wszystkiem aby wyszukiwać w archiwach potrzebne dokumenty, stworzono urząd rasowy (Rassenamt) oraz rozmaite inne biura. W ciągu roku (1933-34) liczba biurokratów od „rasy” wzrosła z 27 do 126 osób. Można szacować, że po 1938 było ich conajmniej dziesięć razy więcej. Podatnik niemiecki miał zapłacić 80 milionów marek za badania genealogiczne każdego obywatela.[2] Biurokraci częstokroć byli dosłownie zawaleni robotą. W związku z tym czasami zwracali się do pomoc do Jakuba Jacobsona, dyrektora Centralnych Archiwów Żydów Niemieckich. Ten – mimo swego żydowskiego pochodzenia i wyznania – wypełniał swoje obowiązki raczej niechętnie, choć zgodnie z obowiązującym prawem.[3] Polityka nazistowska wobec Mischlinge (mieszańców) w siłach zbrojnych ulegała stałej modyfikacji. Jej różne aspekty były pełne sprzeczności. Z jednej strony polityka zaostrzała się zgodnie z sukcesją wpowadzanych antyżydowskich praw. Z drugiej – po wrześniu 1939 r. – pragmatyczne wymogi wojny powodowały pewne jej cykliczne łagodzenie. Zwycięstwa niemieckie przynosiły ponowne natężenie dyskryminacji. Ale klęski też, a już szczególnie nieudany zamach na Hitlera w lipcu 1944 r. Wtedy stało się jasne, że Hitler chciałby eksterminować „mieszańców.” Wcześniej, jeszcze w 1942 r. wydawało się, że nazistów może zadowolić „tylko” ich sterlizacja.

Tzw. „mieszańcy” - Mischlinge
Dlaczego służyli Hitlerowi? Wydaje się, że obecność osób pochodzenia żydowskiego w wojsku III Rzeszy była logiczną kontynuacją długofalowego trendu asymilacyjnego. Przecież patrioci niemieccy żydowskiego pochodzenia (i religii) brali udział w walkach przeciw Napoleonowi. Potem nastąpił szalenie szybki proces asymilacji, konwersji, ożenków, oraz niemczenia się wśród ludności żydowskiej. Germanizacja szła w parze ze wzrostem patriotyzmu, zrozumienia obowiązku w stosunku do narodu. Niemcy żydowskiego pochodzenia walczyli w wojnach z Danią, Austrią, Francją, a szczególnie w I wojnie światowej (zginęło wtedy za Niemcy więcej osób pochodzenia żydowskiego niż padło za Izrael we wszystkich wojnach z Arabami). Automatycznie też – mimo dyskryminacji przez NSDAP – wielu z nich stanęło do szeregu aby walczyć w czasie II wojny. Przecież czyny Hitlera w ciągu swych pierwszych lat u władzy, do 1939 r., nie mogły doprowadzić do gwałtownej zmiany mentalności większości, do de-asymilacji. Takowa, o ile miała miejsce, nastąpiła po wojnie, po Zagładzie. Do wojny Niemcy żydowskiego pochodzenia byli po prostu Niemcami. Przeciętny Mischling czuł, pracował i myślał jak przeciętny „aryjski” Niemiec w tamtym czasie. Hans Gerlach napisał: „Rodzice wychowali mnie jako prawdziwego Niemca w miłości do Führera oraz Ojczyzny.”[4] Jego kolega, Dieter Bergmann myślał podobnie: „Zwyciężamy!… Muszę wierzyć w to zwycięstwo ponieważ poświęciłem dla niego tak wiele. Także wierzę w nie bowiem goreje we mnie miłość do Ojczyzny.” A kto był wrogiem? Jüdische Kapitalistenschweine.[5] Tak pisała wtedy osoba, która nie tylko była Żydem, ale również homoseksualistą. Co więcej, zdawał on sobię sprawę z tego, że „nie mogę być całkowicie optymistycznie nastawiony co do finału wojny. Naziści chcą się mnie pozbyć.” [6] Mimo takich sprzeczności, nie przestał być Niemcem.

Rigg odkrył, że „były niemiecki kanclerz, Helmut Schmidt, porucznik Luftwaffe w czasie II wojny… przyznał, że gdyby nie miał żydowskiego dziadka, zostałby nazistą.”[7] Hans Herder wpadł w głęboką depresję, gdy dowiedział się, że ma żydowskiego dziadka. „Mówię ci uczciwie, że nie lubię Żydów,” powiedział Riggowi w 1996 r.[8] Jego koledzy winią Ostjuden albo Ortodoksów za anty-semityzm.[9] Jednak żołnierz Wehrmachtu, z jednym żydowskim rodzicem, stwierdził: „generalnie rzecz biorąc Mischlinge są bardzo anty-semiccy.”[10] Inny wojskowy o żydowskich korzeniach dodał: „większość Mischlinge czuli się bardziej Niemcami niż Żydami…. Niektórzy z nich chętnie wstąpiliby do SS gdyby nie byli skalani żydowską krwią.”[11] Powiedzmy, że taka postawa odzwierciedlała skrajność wśród Niemców żydowskiego pochodzenia. Inną skrajnością byli tacy jak „pół-Żyd” Herbert Lefévre. Z pozoru zachowywał się jak wielu innych. Wstąpił do Sturmabteilung (SA) i był wiernym członkiem partii narodowo-socjalistycznej. Lefévre otrzymał certyfikat „aryjskości” od Hitlera. W czasie wojny służył jako podoficer w Kriegsmarine. Był kucharzem. Nielegalnie dokarmiał tych członków załogi, którzy pozytywnie odpowiadali na jego homoseksualne zaloty. Przyłapano go i powieszono, a jego żydowskie pochodzenie – mimo uprzedniego błogosławieństwa Hitlera – posłużyło jako dodatkowy dowód oskarżenia. W innym wypadku mężczyzna, którego wykluczono z wojska, ale który miał warunkowy certyfikat „aryjskości” został zesłany do Auschwitz gdzie zginął. Jego „zbrodnia”? Przespał się z pełną „Aryjką”. Czyli osoby pochodzenia żydowskiego, które miały „certyfikaty” znajdowały się stale pod lupą. Karano takich znacznie surowiej niż przeciętnych „Aryjczyków.” W wielu wypadkach rewelacje o żydowskich przodkach były wielkim szokiem dla Mischlinge. W prawie wszystkich wypadkach rodziny uciekały się do rozmaitych forteli aby przez protekcję możnych III Rzeszy uzyskać certyfikat „aryjskości”. Udało się to Feldmarszałkowi Erhardtowi Milchowi, który pełnił funkcje Sekretarza Stanu do spraw Lotnictwa. Po prostu w 1933 r. jego matka poszła na policję i zeznała, że jej sześcioro dzieci pochodzi z kazirodczego stosunku z jej aryjskim wujkiem, a nie z jej żydowskim mężem. Milch do końca wojny sprawował jedną z najwyższych funkcji w hierarchii III Rzeszy. Za jego plecami dalej szeptano jednak, że jego matka, z domu Rosenau, też jest Żydówką.



Feldmarszałek Erhardt Milch, Sekretarz Stanu do spraw Lotnictwa(z lewej z gen.Wolframem von Richthofen. Hitler uznal Milcha Aryjczykiem. Odznaczony Ritterkreuz (Krzyżem Rycerskim) za zasługi w czasie kampani w Norwegii w 1940 r.
W innym wypadku wydano certyfikat „aryjskości” dzieciom żydowskiego ojca i „Aryjki” po tym jak „mój własny brat [Heinz Löwen] poszedł na Gestapo i stwierdził, że nasza matka to dziwka, która pracowała jako prostytutka.”[12] Heinz zginął w szeregach Waffen-SS, a jego brat przeżył wojnę jako podoficer wojsk pancernych. Generał Helmut Wilberg uważał, że żydowscy „mieszańcy” to dzieci ze związku murzyńsko-hiszpańskiego. Wilberg przeżył szok w III Rzeszy, gdy prawo norymberskie przypomniało mu o jego żydowskiej matce. Chciał dalej służyć Niemcom. Był zupełnie zagubiony.




Historia Mischlinge to studium sprzeczności i kontrastów. Prawa norymberskie i poszukiwanie oraz odkrywanie żydowskich korzeni wśród Niemców, a następnie nakręcająca się spirala eksterminacji, doprowadziły do samonienawiści, samobójstw, gorzkich rozwodów, degrengolady moralnej, ale również do aktów bohaterstwa oraz wzorowej lojalności. Większość najpewniej usiłowała oszukać system. Częstokroć przeprowadzali fikcyjny rozwód, ale kontynuowali pożycie małżeńskie. Zwykle tacy przeżywali. Mniej szczęścia mieli ci, których powoływano do służby w karnych kompaniach (Frontbewährungseinheiten, albo żartobliwie Himmelfahrtskommandos-komando Wniebowstąpienia), szczególnie na froncie wschodnim. Większość z nich zginęła. Lecz wielu walczących w normalnych oddziałach zwolniono do 1943 r. zgodnie z dekretami z 8 i 20 kwietnia 1940 r. Niektórzy zwolnieni z Wehrmachtu „mieszańcy” powrócili do Rzeszy do „normalnego życia.” Uczyli się, pracowali, bawili, oraz uprawiali seks z samotnymi dziewczynami i żonami „aryjskich” żołnierzy frontowych.[13] Ale dochodziło też do takich tragedii, że synowie walczyli na froncie, a ich krewnych z Rzeszy wysyłano do gazu w Generalnym Gubernatorstwie. Bywało też jednak tak, że jeśli syn-„mieszaniec” bohatersko zginął na froncie, to według dekretu Hitlera z marca 1941 r. jego rodzice z mieszanego małżeństwa nie podlegali represjom.[14]

Oto garść przykładów, ilustrujących pełną sprzeczności rzeczywistość totalitarną III Rzeszy: Podczas kłótni rodzinnej „aryjski” ojciec nawrzeszczał na swego Mischling- syna: „Won mi stąd parszywy Żydzie!”[15] „Aryjska” ciotka powiedziała swemu „mieszanemu” siostrzeńcowi: „Mój drogi, uważam, że takich jak ty należy eksterminować aby nasza ojczyzna zachowała swą czystość i zwyciężyła nad spiskiem marksistowsko-żydowskim. Przykro mi, mój drogi. Sam wiesz, że cię kocham.”[16]


Z drugiej strony, rozżaleni antysemityzmem żydowscy dziadkowie odbijali sobie na swych „mieszanych” wnukach, nawet tych o żydowskich matkach. „Helmut Kopp pamiętał jak jego żydowski dziadek zdzielił go batem i nazwał gojem.”[17] Według Rigga do tego dochodził aspekt żydowskiej odrębności religijnej. „Nie należy się dziwić, że niektórzy ortodoksyjni Żydzi pozytywnie ustosunkowali się do praw norymberskich ponieważ one zapobiegały ożenkom z niewiernymi.”[18]


Porucznik Walter Lebram popełnił samobójstwo na wieść o tym, że według paragrafu aryjskiego (Arierparagraph) nie może służyć w armii. Generał Karl Zukertort wystąpił o certyfikat „aryjskości” w 1939 ale odszedł z wojska w 1941 r. dowiedziawszy się, że sprawa jego zostanie załatwiona dopiero po wojnie. W końcu Hitler przyznał mu certyfikat w 1942 r. Zukertort zdecydował jednak nie wracać na służbę. Tymczasem jego brat, generał Johannes Zukertor pozostał w wojsku jako jeden z wyższych oficerów artylerii.


Zaszczute jadowitą kampanią nienawiści „w pełni żydowska” żona i teściowa „ćwierć-Żyda” admirała Bernharda Rogge popełniły samobójstwo. W 1939 r. Rogge uzyskał „aryizację” i wiernie służył Hitlerowi. Pod naciskiem przełożonych gen. Bernhard Kühl rozwiódł się ze swoją żydowską żoną, która wyemigrowała do USA. Kapitan Kriegsmarine Arnold Techl odmówił wypełnienia takiego rozkazu i został zdymisjowany. Mąż „pół-Żydówki” gen. Gotthard Heinrici nigdy się nie rozwiódł. Zarówno jego żona jak i dzieci nagrodzono patentami „aryjskości”. Potem, wiosną 1945 r., gen. Heinrici desperacko bronił linii Odry i samego Berlina przed Sowietami. Podczas gdy Horst Reinhard udawał „ćwierć-Żyda” służąc w Wehrmachcie, jego ojciec dostał przydział jako sierżant sztabowy armii do oddziału wartowniczego SS w obozie koncentracyjnym Flossenburg. „W pełni żydowska” matka Horsta zamieszkała w barakach załogi wraz ze swoim mężem. Cała rodzina przeżyła wojnę.[19]



Częstokroć Mischlinge czuli się odrzuceni zarówno przez Żydów jak i „Aryjczyków.” Na przykład, w 1938 r. Hannah Klewansky poszła na Gestapo w poszukiwaniu ojca. Gestapowcy wysłali ją do gminy żydowskiej. Pracownicy gminy pokazali jej drzwi, bo ojciec jej był konwertytą. Klewansky powróciła ze swą prośbą na Gestapo, gdzie wściekli policjanci pobili ją i zgwałcili.


Z drugiej strony „mieszańcy” stale używali uzyskane od Hitlera certyfikaty „aryjskości” aby pomagać członkom swojej rodziny. Porucznik Jürgen Krackow trzykrotnie ocalił swego „pół-Żyda” ojca od deportacji, dosłownie wyciągając go ze szpon Gestapo. Porucznik H. Ruge wyciągnął brata z obozu. W 1943 r. porucznik broni pancernej Joachim Cohen odwiedził swego ojca w Sachsenhausen. Zwrócił się też do zdumionego komendanta o protekcję dla ojca.[20]

Ze swoich badań nad Mischlinge Rigg wywiódł, że

Wśród pół-Żydów o żydowskich ojcach istniało dużo większe prawdopodobieństwo przywiązania do judaizmu niż u tych, którzy mieli żydowskie matki, a którzy według Halachy byli Żydami. Fakt ten pokazuje, że Halacha pod wieloma względami była opóźniona w stosunku do społecznej rzeczywistości. Wierzenia religijne ojca wpływały na wychowanie dziecka bardziej niż wierzenia matki. Być może tak było z powodu ogólnie patriarchalnego charakteru niemieckich ognisk domowych. To potwierdza fakt, że większość mężczyzn, którzy byli obrzezani, a których zbadaliśmy w niniejszej pracy, mieli żydowskich ojców.[21]


Bryan Mark Rigg, Hitler’s Jewish Soldiers: The Untold Story of Nazi Racial Laws and Men of Jewish Descent in the German Military (Lawrence, Kansas: University Press of Kansas, 2002).

--------------------------------------------------------------------------------

[1] Zob. Rigg, Hitler’s Jewish Soldiers, s. 201, 211, 214-15, 219.

[2] Zob. Rigg, Hitler’s Jewish Soldiers, s. 102.

[3] „Ironically, when the Nazis wanted to prove that a non-Aryan served in the Wehrmacht, they sometimes enlisted the help not of a Nazi organization but of a Jewish one. The director of the Central Archives of German Jews, Jacob Jacobson, helped the Nazis in their racial research.” Zob. Rigg, Hitler’s Jewish Soldiers, s. 92-93.

[4] “My parents have raised me as a true German and to love the Führer and the Fatherland.” Zob. Rigg, Hitler’s Jewish Soldiers, s. 40.

[5] “We are conquering!… I must believe in this victory, because I’ve sacrificed so much for it. I also believe in it because of my burning love for the Fatherland.” Zob. Rigg, Hitler’s Jewish Soldiers, s. 124.

[6] “I cannot be entirely optimistic about the outcome of the war. The Nazis want to get rid of me.” Zob. Rigg, Hitler’s Jewish Soldiers, s. 125.

[7] “Former German Chancellor Helmut Schmidt, a Luftwaffe first lieutenant during World War II,…. admitted that without his Jewish grandfather, he could have become a Nazi.” Zob. Rigg, Hitler’s Jewish Soldiers, s. 43.

[8] “I tell you honestly, I don’t like Jews.” Zob. Rigg, Hitler’s Jewish Soldiers, s. 24.

[9] Zob. Rigg, Hitler’s Jewish Soldiers, s. 48.

[10] “Generally, Mischlinge are very anti-Semitic.” Zob. Rigg, Hitler’s Jewish Soldiers, s. 25.

[11] “Most of the Mischlinge felt more German than Jewish and… some… would have gladly joined the SS had they not been tainted by Jewish blood.” Zob. Rigg, Hitler’s Jewish Soldiers, s. 25.

[12] “My own brother [Heinz Löwen] went to the Gestapo and claimed that our mother was a slut and had been a prostitute.” Zob. Rigg, Hitler’s Jewish Soldiers, s. 31.

[13] Zob. Rigg, Hitler’s Jewish Soldiers, s. 132-33, 150.

[14] Zob. Rigg, Hitler’s Jewish Soldiers, s. 129.

[15] “Out, you dirty Jew!” Zob. Rigg, Hitler’s Jewish Soldiers, s. 34.

[16] “My dear boy, I think people like you must be exterminated if our fatherland is to remain pure and victorious against the Marxist-Jewish conspiracy. Sorry, my dear boy. You know I love you.” Zob. Rigg, Hitler’s Jewish Soldiers, s. 37.

[17] „Helmuth Kopp remembered how… his Jewish grandfather, Louis Kaulbars, hit him with a whip and called him goy.” Zob. Rigg, Hitler’s Jewish Soldiers, s. 34.

[18] “It was not surprising that some Orthodox Jews welcomed the Nuremberg Laws because they prevented intermarriage.” Zob. Rigg, Hitler’s Jewish Soldiers, s. 35.

[19] Zob. Rigg, Hitler’s Jewish Soldiers, s. 82, 103, 166, 254.

[20] Zob. Rigg, Hitler’s Jewish Soldiers, s. 140-41.

[21] “From this study, half-Jews with Jewish fathers were more likely to feel a connection with Judaism than those with Jewish mothers, who by Halakah were Jews. This fact shows that Halakah in many respects was out of step with social reality – namely, that a father’s religious convictions influenced a child’s upbringing more than the mother’s did. Perhaps this was because of the generally patriarchal nature of most German households. This is corroborated by the fact that most in this study who were circumcised had Jewish fathers.” Zob. Rigg, Hitler’s Jewish Soldiers, s. 32.

Część III i ostatnia omówienia pracy Bryana M.Rigga - jutro

Z prawicowym pozdrowieniem

Robert Majka , polityk , Przemyśl , 9 sierpnia 2008r
www.sw.org.pl ,
http://swkatowice.mojeforum.net/viewtopic.php?t=2988
http://swkatowice.mojeforum.net/viewtopic.php?t=5131
adres mailowy : robm13@interia.pl ,
tel.+ 48 506084013
tel. + 48 016.6784910


Ostatnio zmieniony przez Robert Majka dnia Sob Sie 09, 2008 9:48 pm, w całości zmieniany 6 razy
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email
Krystyna Szkutnik
Moderator


Dołączył: 13 Cze 2008
Posty: 757

PostWysłany: Sob Sie 09, 2008 9:04 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

To jest pomysł!
Ludzie, otwórzcie okna i zacznijcie krzyczeć!!!
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email
Marek-R
Weteran Forum


Dołączył: 15 Wrz 2007
Posty: 1476

PostWysłany: Nie Sie 10, 2008 9:13 am    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Mam nadzieję że temat wytrzyma - "próbę czasu".




Marek Radomski - Rada Oddziałowa SW - Jelenia Góra.

_________________
"Platforma jest przede wszystkim wielk?
mistyfikacj?. Mamy do czynienia z elegancko
opakowan? recydyw? tymi?szczyzny lub nowym
wydaniem Polskiej Partii Przyjació? Piwa....." - Stefan Niesio?owski - "Gazeta Wyborcza" nr 168 - 20 lipca 2001.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Robert Majka
Weteran Forum


Dołączył: 03 Sty 2007
Posty: 2649

PostWysłany: Pon Sie 11, 2008 7:28 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Jacek Żakowski o autorytetach http://pl.youtube.com/watch?v=FafO0PZ9GTw&NR=1

Zbigniew Herbert o Michniku http://pl.youtube.com/watch?v=7zNEbvYKSxI&NR=1

Zbigniew Herbert o narodzinach III RP http://pl.youtube.com/watch?v=08fTkWazwX4&feature=related


Sensacyjny wywiad z byłym agentem KGB 2/2 http://pl.youtube.com/watch?v=vScnObNIUR4&feature=related

Robert Majka , polityk , Przemyśl , 11 sierpnia 2008r
www.sw.org.pl ,
http://swkatowice.mojeforum.net/viewtopic.php?t=2988
http://swkatowice.mojeforum.net/viewtopic.php?t=5131
adres mailowy : robm13@interia.pl ,
tel.+ 48 506084013
tel. + 48 016.6784910
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Strona Główna -> Dyskusje ogólne Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz dołączać plików na tym forum
Możesz ściągać pliki na tym forum