|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Kazimierz Michalczyk Site Admin
Dołączył: 03 Wrz 2006 Posty: 1573
|
Wysłany: Sro Sie 13, 2008 7:17 pm Temat postu: Petruška Šustrová ZBRODNIA W IMIĘ "WYŻSZYCH CELÓW" |
|
|
Petruška Šustrová
ZBRODNIA W IMIĘ „WYŻSZYCH CELÓW“
11. sierpnia 2008
Walki rosyjsko-gruzińskie w Osetii Południowej pokazały, że obszary separatystyczne stanowią stałe źródło konfliktów
Twierdzi się, a mieliśmy okazję usłyszeć to również od przedstawicieli Rosji, że tam gdzie postanie noga rosyjskiego żołnierza, Rosja będzie już władać. Nie powinniśmy demonizować takich szablonów; jak wiadomo, na początku dziewiętnastego wieku rosyjscy kozacy doszli aż do Paryża – ale zarazem ciekawa jestem czy ktoś wyprowadzi rosyjską 58. Armię z Osetii Południowej, i jak. Sądzę, że nikomu nie uda się to ot tak, ale prawdę powiedziawszy, ciągle jeszcze mniejszą katastrofą będzie to gdy wojna prowadzona przez Rosję przeciwko Gruzji skończy się tylko na tym, że w Osetii Południowej zamiast „błękitnych hełmów” Wspólnoty Niepodległych Państw nadal będą żołnierze regularnej armii rosyjskiej. Wojna może bowiem doprowadzić do czegoś znacznie, znacznie gorszego.
Moskwa po stronie separatystów Jeżeli Rosja twierdzi, że nie prowadzi wojny przeciwko Gruzji, lecz zapobiega „katastrofie humanitarnej“, jej przedstawiciele powinni następnie wyjaśnić, dlaczego bombardują infrastrukturę wojskową i obiekty cywilne poza Osetią Południową, czasem setki kilometrów dalej, albo dlaczego prowadzą desant żołnierzy w Abchazji. Oczywiście można zadać więcej pytań. Na przykład: Dlaczego, w imię zachowania swej integralności terytorialnej Rosja prowadziła wojnę z separatystami w Czeczenii – a obecnie jej żołnierze walczą po stronie separatystów przeciw integralności terytorialnej Gruzji.
Pytanie te mają jednak charakter raczej retoryczny, gdyż już od rozpadu ZSRR wiemy, że Rosja chętnie wspiera separatystów w swych niegdysiejszych republikach, że zaopatruje ich w broń, informacje wywiadowcze, pieniądze i zapewnia bardziej lub mniej zawoalowane wsparcie. Nie chodzi tu tylko o Osetię Południowa, ale także np. Abchazję czy mołdawskie Naddniestrze – separatystyczne „państwa“, które na początku lat dziewięćdziesiątych oderwały się od swego organizmu państwowego, ale których suwerenność nie została uznana przez społeczność międzynarodową, i gdzie rozlokowane są rosyjskie „błękitne hełmy”. Gniazda potencjalnego konfliktu, pewnego rodzaju pośrednie rosyjskie „kolonie“, które nawzajem się wspierają, nawzajem wysyłają sobie obserwatorów wyborów, których świat nie uznaje, zaś dla państw macierzystych stanowią znaczny problem. Dlatego teraz potencjalny konflikt w Osetii Południowej, który latami tlił się pod powierzchnią i czasem z lekka wybuchał w postaci potyczki, teraz wybuchł na całego. Strona rosyjska twierdzi, że chroni swych obywateli, którzy stanowią – lub stanowili – prawie osiemdziesiąt procent mieszkańców Osetii Południowej. Jawnie próbuje w ten sposób obejść fakt, iż jej żołnierze wkroczyli na terytorium innego państwa i walczą z jego armią, co zasadnie zwykło nazywać się zbrojną napaścią, przeciw czemu społeczność międzynarodowa bezspornie powinna ostro zaprotestować. Rosjanie twierdzą, że przyczyną ich akcji zbrojna interwencja wojsk gruzińskiego prezydenta Saakaszwili przeciwko południowoosetyńskiej stolicy Cchinwali. Dlaczego właściwie Saakaszwili wysłał żołnierzy do Cchinwali – po tych wszystkich latach kiedy Osetia Południowa wprawdzie formalnie była częścią Gruzji, ale w rzeczywistości istniała jako samodzielna enklawa? Wprost uprzedzam, że uważam to za krok nieodpowiedzialny, wręcz przestępczy [lub zbrodniczy – przyp tł.], który w niczym nie pomógł, a którym prezydent Gruzji wyrządził szkodę zarówno swojemu krajowi, jak i przede wszystkim nieszczęśliwym ludziom z Cchinwali.
Gruziński prezydent miał kilka powodów do interwencji. Już to własne słowa: przed pięciu laty, po „rewolucji róż” został wybrany prezydentem pod hasłem przywrócenia integralności terytorium gruzińskiego. W przypadku Adżarii udało mu się to stosunkowo łatwo – jego blok wyborczy wygrał tam wybory, miejscowy prorosyjski dyktator Abaszydze zbiegł do Moskwy a Adżaria przestała być „lennem“ Abaszydze, gdzie w istocie obowiązywały własne prawa.
Tyle, że z Adżarią – w odróżnieniu od Abchazji i Osetii Południowej – Gruzja nie prowadziła wojny na początku lat dziewięćdziesiątych. A adżarska ludność nie tęskniła za przyłączeniem do Rosji i nie dysponowała sowieckimi ani rosyjskimi paszportami; problemem była miejscowa dyktatura, a nie tęsknoty separatystyczne. [Odrębność Adżarii od reszty Gruzji ma charakter wyznaniowy, a nie etniczny – przyp. tłum.]
W Osetii Południowej rządził i rządzi prorosyjski, de facto marionetkowy reżim, a niewielkie terytorium jest jednym wielkim czarnym rynkiem, region nie odprowadza podatków do budżetu państwa a jurysdykcja gruzińska tam nie sięga.
Umotywowane politycznie podżeganie do konfliktu Bezpośrednią przyczyną ataku na Cchinvali według strony gruzińskiej były ataki separatystów na gruzińskie wsie, do których dochodziło od początku lata, a w ostatnim tygodniu doszło do ich gwałtownej eskalacji. Jeżeli rosyjska strona mówi o „czystkach etnicznych“, to chodzi o retorykę propagandową – ani wspomnianych ataków separatystów osetyńskich nie można określić mianem czystek etnicznych; jest jasne, że chodziło o umotywowane politycznie podżeganie do konfliktu. A to, że jakoby gruzińska armia wpadła do Cchinwali celem wygnania lub wytępienia Osetyńczyków, jest zupełnym nonsensem.
Operacja miała „przywrócić porządek konstytucyjny“ na problematycznym terytorium – i nawet nie ma się co dziwić, że moskiewski ruch Memoriał (który trudno podejrzewać o sympatie dla Kremla) na oświadczenie to zareagował odmownie i ostro: To samo już słyszeliśmy na temat Czeczenii, piszą sygnatariusze.
Saakaszwili, swoim niezrozumiałym, choćby i uzasadnionym krokiem dał Kremlowi pretekst do ataku. Nawiasem, moskiewscy neonaziści natychmiast zareagowali okrutną kampanią przeciwko Gruzinom i ludziom z Kaukazu w ogóle. A mieszkańcy Osetii Południowej, z powodu których rzekomo rozgrywa się ta wojna? Stracili domy, wielu straciło życie, a prawie połowa z nich uciekła do Rosjia. Trudno to postrzegać inaczej niż jako zbrodnię w imię „wyższych celów“.
***
Autorka odwiedza Gruzję (ostatni raz w maju br.), w 1999 roku była międzynarodowym obserwatorem wyborów w Batumi, w 2001 roku napisała scenariusz godzinnego filmu dokumentalnego o Gruzji
Petruška Šustrová, komentator LN |
|
Powrót do góry |
|
|
Esse Quam Videri Weteran Forum
Dołączył: 13 Sty 2008 Posty: 756 Skąd: Tczew
|
Wysłany: Pon Sie 25, 2008 11:46 am Temat postu: Gruzja sąsiadką Rosji? |
|
|
Gruzja sąsiadką Rosji?
Przecież obszar Rosji w ogóle nie powinien dotykać obszaru Gruzji! Na północ od tzw. republik kaukaskich jest jeszcze spory kawałek ziemi (w tym Czeczenia, ale nie tylko), który również stanowi łupy rosyjskie z podbojów – carskich, a potem (ponownych) bolszewickich. Rosja ma doń prawo takie jak do "Priwislinija". _________________ facet wyznaj?cy dewiz? Karoliny Pó?nocnej: Esse Quam Videri |
|
Powrót do góry |
|
|
Andrzej Werter Weteran Forum
Dołączył: 15 Paź 2006 Posty: 181
|
Wysłany: Pon Sie 25, 2008 5:00 pm Temat postu: |
|
|
Dlatego pozostałości wielkich narodów zamieszkujących północny Kaukaz jednoczą się w walce o Emirat Kaukaz. To już nie jest walka o Wolną Czeczenię. Oni mają poczucie wspólnej przeszłości, wiary, obyczaju i zagrożeń. Kilka dni temu, w oświadczeniu w sprawie wojny rosyjsko-gruzińskiej, wypowiedzieli się jasno, że sąsiadem Gruzji nie jest Rosja tylko okupowane przez nią narody północnego Kaukazu. |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz dołączać plików na tym forum Możesz ściągać pliki na tym forum
|
Załóż bezpłatnie forum phpbb2 lub phpbb3 na Forumoteka.pl
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|