Forum  Strona Główna

 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Do czego zobowiązują wpływy Niemiec na D.Śląsku

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Strona Główna -> Dyskusje ogólne
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Jadwiga Chmielowska
Site Admin


Dołączył: 02 Wrz 2006
Posty: 3642

PostWysłany: Wto Lis 11, 2008 12:45 am    Temat postu: Do czego zobowiązują wpływy Niemiec na D.Śląsku Odpowiedz z cytatem

Do czego nas zobowiązują wpływy Niemiec na Dolnym Śląsku?
Czyli w odpowiedzi - o projekcie kulturotwórczym.


Teresa Grabińska i Mirosław Zabierowski

Uniwersalizm oznacza przynależność do wspólnoty ogólnoludzkiej,
szerszej niż własny naród. Równocześnie zaś oznacza on
szczególną dojrzałość tego narodu, która daje mu niejako
pełne prawo obywatelstwa pośród wszystkich narodów świata.
Uniwersalizm ma charakter głęboko humanistyczny, a równocześnie
ujawnia się w nim ów szczególny refleks chrześcijaństwa, które
dąży do jednoczenia się ludzi i narodów na zasadzie pełnego
poszanowania ich godności, ich podmiotowości, ich wolności i praw.

Jan Paweł II



Z powodu niekompatybilności prostego języka mediów z językiem wyrażającym trudne porównania kultur - to, co powiemy o problemie obecności Niemiec na Dolnym Śląsku, może być metkowane jako kontrowersyjne. Rozumieniu i poznaniu towarzyszy w ogóle inercja. Gdy na początku lat 70. analizowaliśmy dorobek astronomii i odkrywaliśmy materię ukrytą , najwięksi uczeni odradzali publikowanie, straszyli narażeniem się, znacząco wskazywali, że to jest against the stream.

Każda myśl większa jest za trudna dla powszechnie znanego języka gazety. Każde zdanie powierzchownego języka gazety o czynach władz dolnośląskich razi umysł większy swym uproszczeniem i - jak pisał Henryk Sienkiewicz w „Bez dogmatu” - najbardziej trzeba się strzec zdań powszechnie znanych, zawierających odrobinę prawdy. Największe zepsucie przychodzi od zdań kopiujących i powierzchownych nie bez krztyny prawdy. Narzucony Polsce język mediów prawdę wyszydza. Człowiek, z obawy przed niezrozumieniem, myśli, że najlepiej jest nic nie powiedzieć. Jest potrzebny nowy język, nowy aparat poznawczy, aby zrekonstruować ogólne cechy zagrożenia agresją cywilizacji bizantyńskiej (w klasyfikacji Konecznego) – cywilizacji w sensie metody ustroju zbiorowego. Naszym celem jest podanie nowego ujęcia zarówno stosunków polsko-niemieckich, jak i idei wspólnotowości europejskiej. Perspektywę ujęcia wyznaczy kultura polityczna jadwiżanizmu.

Jadwiżanizm to termin pochodzący od imienia króla Jadwigi z dynastii Andegaweńskiej i Piastowskiej. Określamy tak kulturę polityczną , która rozwinęła się w Polsce na przełomie XIV i XV w. w obliczu obrony wielu narodów zamieszkujących tereny Polski, Litwy, Żmudzi i Rusi przed ekspansją zewnętrzną, także europejską, zwłaszcza przed agresją krzyżacką. Sytuacja Polski współczesnej i jej relacji do potężnego sąsiada zachodniego, który zgłasza prawa do połowy terytorium Polski, wymaga, podobnie jak w czasach jadwiżańskich, sformułowania szczególnej doktryny politycznej, która by pozwoliła skutecznie artykułować polską rację stanu w Europie. Aby Polacy mogli obronić swoją tożsamość, konieczne jest odrodzenie w politologii, socjologii - naukach społecznych i humanistycznych. Nie chodzi o hodowanie jakiejś wrogości. Przeciwnie, chodzi, podobnie jak w czasach jadwiżańskich, o obronę tożsamości kulturowej i całości terytorialnej środkami pokojowymi – i to takimi, które mają swoje korzenie w podstawie europejskości, czyli w uniwersalizmie cywilizacji łacińskiej.

Jadwiżanizm to wzór kultury politycznej, pożyteczny dla Polski, Niemiec i Europy. Równocześnie będziemy przybliżać zarówno sytuację sąsiedztwa polsko-niemieckiego, jak i treść jadwiżanizmu.

1. Tzw. polskie nieposłuszeństwo versus niemiecki porządek

Jedną z wybitnych cech bizantyńskiego sposobu myślenia jest wyniesienie na piedestał szczegółowego uporządkowania życia społecznego - Ordnung. Przeciwieństwem tego skrupulatnego i rygorystycznego porządku ma być anarchia, rozwiązłość, amoralność, rozprzężenie - to, czego w Polsce jest najmniej. (Jest i to w Polsce także, lecz najmniej). Przypisywanie społeczeństwu polskiemu tych cech jest błędem, jest chwytem publicystycznym w niszczeniu wartości polskiej uniwersalistycznej kultury w duchu jadwiżańskim, romantyzmu, wojtyłowskim , solidarnościowym . Ten chwyt jest jedną z form przemocy. Władza cywilizacyjnego bizancjum sięga duszy ludzkiej, psychologii, antropologii, prawdy. Narzuca wadliwe rozumienie prawdy. Osłabienie i powolny zanik europejskości kultury Zachodu w XX w., dowodzi, że zachodni materializm i darwinizm społeczny, podobnie jak materializm moskiewski, nie są w stanie sprostać zadaniu sformułowania spójnej koncepcji człowieka, społeczeństwa, systemu wartości.

Pomimo wielkich starań mediów teza o polskim nieposłuszeństwie (przeciwstawianiu się Europie) cierpi na intelektualny uwiąd, a nawet zdradza błędy zorganizowania agresora, wady kulturowe w rozumieniu faktu, wolności.

Zachód i Związek Sowiecki obciążyły się relatywizmem i woluntaryzmem, które faktycznie fundują totalizmy. Jest to obciążenie niezdolnością do asymilacji uniwersalizmu, który w polskim wydaniu przybierał historyczne postaci jadwiżanizmu, wojtylizmu, doktryny Solidarności. Kultura łacińska uniwersalizmu jest antytezą niemieckiego, moskiewskiego, bizantyńskiego posłuchu i występuje wszędzie tam, gdzie etyka nie sprowadza się do prymitywnej użyteczności czy wykonania rozkazu, skrupulatnego wykonania procedury. Przyjdzie czas na zrozumienie jadwiżanizmu – także w kategoriach rozumienia faktu i prawa.

2. Pewne elementy strategii i taktyki Niemiec wobec Polski

Z jednej strony niemiecki ekspansjonizm cechuje strategia dalekosiężna, ale z drugiej strony cechuje go również sytuacyjność, swoiście bizantyńska naciskowość. Katalog dowodów i świadectw może odtwarzać ta czy inna partia, ale tę sytuacyjność było widać w naciskach na AWS i na premiera Polski, aby powołał odrębne województwo. Od Wiosny’89 władze Wrocławia fundują tablice i inicjatywy, czczące także postaci jawnie oczerniające Polaków, albo planujące dalekosiężne gry wojenne dla zniszczenia polskiej państwowości. Od r. 89, całymi latami majątek Moltkego funkcjonował jako oaza humanizmu, wielkiej myśli europejskiej. Tymczasem ani propolskiej, skoro chodziło o wojnę z Polską, ani proniemieckiej, skoro wyniszczono miliony Niemców w charakterze narzędzia rozwiązywania problemów nie niemieckich, na co wskazywał np. Michał Kalecki na początku lat 30 . Innych szczegółowych przejawów nacisków niemieckich jest co niemiara. Promoltkowe władze zamiast nazwać Halę Ludową – powiedzmy - Halą Stulecia Odkrycia Smoluchowskiego, nazwały ją niemniej zagadkowo Halą Stulecia. Nie wiadomo stulecia czego (a jeśli wiadomo, to jeszcze gorzej) – wystarczy, że tak nazywała się za Hitlera. Na pewno natomiast wiadomo, że Einstein uznał pracę Mariana Smoluchowskiego z teorii zmiany za najdoskonalszą pracę stulecia. Podobnie było z powrotem do niemieckiej nazwy „Capitol” - siedziby operetki w kinie pod nazwą „Śląsk”.

Merytorycznie słuszna, choć robocza, jest wypowiedź Nelly Rokity o przemocy kapitału niemieckiego, o uzależnieniu od niego działających w Polsce mediów . Nelly Rokita miała rację, że jest to też przemoc psychiczna, która żeruje na ludzkim niezorientowaniu. Chciała ostrzec, że Niemcy wykorzystują słabe strony ludzkiego umysłu, jak np. nieprzenikliwość, naiwność, wiarę w prawo do życia bez agresji ze strony sąsiada, cechy umysłu kobiecego (określenie antropologiczne) jak – sytuacyjność, emocjonalność, subiektywność.

Wrocławianin przypatrując się wpływom Niemiec w na Dolnym Śląsku od Wiosny’89 zdaje sobie sprawę, że występuje taki oto mechanizm - niemieckie pieniądze wprawiają w ruch tematy, kształtują opinie, kreują lokalne autorytety, a kadra zarządzająca na różnych szczeblach, dziekani, rektorzy przejmują prerogatywy suwerennego narodu. Prof. Ryszard Natusiewicz mówił nie raz, że niemieckie pieniądze stanowiły znaczny procent finansowania badań w architekturze, w naukach społecznych, a nawet tak egzotycznych jak filozofia czy astronomia. Po dystrybucji kapitału można poznać, że celem zdobyczy są dla Niemców Ziemie Zachodnie.

Można mówić o zdobywaniu przestrzeni kulturowej i geograficznej metodą agresji, nazwijmy, pozytywnej - wspierania „właściwych” osób, redakcji, mniejszości, instytucji, pasowanie na autorytety polityczne, artystyczne czy naukowe. Agresja polega na stymulowaniu tzw. myślenia mniejszościowego (ekskludującego), które stawia na nadawanie szczególnego znaczenia autonomicznym grupom, indywidualnym poglądom, nie odnoszącym się do całości uniwersum ludzkiego i kulturowego, np. ideologii małych ojczyzn czy regionów.

3. Czy kultura może być orężem?

Od r. 89 pasmo decyzji dolnośląskich włodarzy wskazuje na realizowanie zadania odrzucenia Piastowości ziem zachodnich. Gdyby ktoś zapytał – a co na to uczeni? Odpowiedź by brzmiała: Uczeni, chcąc żyć, dostosować się do rytmu najsilniejszego państwa w Unii Europejskiej mają problemy ze wskazaniem na kulturę, która mogłaby konkurować z systemowym uniwersalistycznym ujęciem, jak to jest w kulturze jadwiżanizmu, dobrze określającej podstawy kultury polskiej. Zachodowi pozostał z konieczności moralny i językowy relatywizm, który w naszym kręgu kulturowym, jeszcze jak dotąd, ma mniejsze szanse przyjęcia się, ponieważ nasz krąg kulturowy ma tarczę.

Co jest tarczą dla Polski? Jest nią to w rodzimej kulturze, co nazywamy kowariancją ogólną (współzmienniczością), czyli uniwersalistyczny rys harmonizowania stanu całości ze stanem części, zatem to, co Jan Paweł II nazywa anty-alternatywizmem. To filtrowane uniwersalizmem myślenie dostrzec można już w epoce króla Jadwigi, a ono z kolei jest kontynuacją Piastowości. Polska europejskość trudna do pojęcia dla Zachodu jest myśleniem systemowym, nebularnym – tzn. w tym sensie rozmytym, że odnosi ono fakt to systemu. Zmienia to całe rozumienie rzeczywistości. Np. w obliczu konsekwentnej argumentacji w duchu jadwiżańskim krzyżacy i Europa nagle musieli dostrzec, że uosabiają kulturę zniekształcania prawdy, choć fakty ich działań Europa zaakceptowała. Bez rozpoznawania tego elementu kultury łacińskiej, polskiej, zaburzeniom i trywialnej etykietyzacji ulega prawie każda opinia o polskiej kulturze, wyrażona w bizancjum.

To z powodu projekcji wad bizancjum, nasze nebularyzownie faktów (odnoszenie ich do całego systemu wartości) jest w europejskim bizancjum nazywane „polskim nieposłuszeństwem”. W rzeczywistości tzw. polskie nieposłuszeństwo, właściwe polskiej kulturze, to rozumienie suwerenności jako suwerenności jednostkowej, osobowej, ale w relacji wielkokorelatywnej, a nie bez. Personalizmu w korelacji skali wspólnoty nie może zrozumieć bizancjum, ponieważ bizancjum błędnie wspólnotę ma za: 1) Ordnung instytucjonalnych form prawnych, 2. Ordnung równoważony anty-personalistycznym indywidualizmem (zgodnie z jego konkretyzmem i usztywnieniem pojęcia indywiduum). Bizancjum nie przejawia polskiej personalistycznej wielkokorelatywności - a wcześniej ani zakon krzyżacki NMP ani protestancka Europa. Nie przejawiały jej wyprawy krzyżowe na pogan.

4. Uniwersalistyczne rozumienie polityki

Gdyby ktoś zapytał o przykłady polskiego rozumienia polityki, należałoby wskazać na przedstawicieli szkoły jadwiżańskiej. Właśnie ponad 600 lat temu nebularne myślenie w jadwiżanizmie, zetknęło się z myśleniem konkretnym, uderzeniowym. I pokonało to myślenie lokalne, konturowane.

Polska kultura wyrosła między 1. duchowym prawosławiem ludów wschodnich, 2. bezdusznym agresywnym prawosławiem impregnowanym protestantyzmem Katarzyny (który był obcy zwykłemu ludowemu prawosławiu) oraz 3. protestantyzmem, i 4. islamem.
Ad. 1. Czynnik pierwszy - sąsiedztwo prawosławnego ludu - nie miał tendencji najazdowych na Polskę, nie miał impregnatu niemieckiego.
Ad 2 i 3. Prusy z niemiecką Katarzyną – carycą Rosji ufundowały rozbiory Polski. Później powtórzył się ten wariant w pakcie Ribbentrop-Mołotow. A jak twierdzą współcześni politycy, np. minister Radosław Sikorski – w postaci imperium ropo-gazowego gazbałtrury.
Ad 4. Z islamem Polska prowadziła proeuropejskie wojny, lecz islam nie zaszkodził Polsce. Kto wie - powiadają niektórzy historycy - może trzeba było zignorować prośby papiestwa i chronionego w Europie cesarza Austrii. Lata upłynęły od odsieczy wiedeńskiej, w której Polska pewnie nie musiała brać udziału, gdyż mogła się z Turcją ułożyć i obserwować z boku wielki konflikt islamu z cesarzem austriackim, imperium carskim, książętami niemieckimi. Na taką ewentualność wskazuje gra zwana rachunkiem zysku. Cesarzowa Maria Teresa coś pewnie o tym wiedziała, gdy ze łzami w oczach podpisywała udział Austrii w rozbiorach. Rozbiory były przygotowywane przez wcześniejsze monitorowanie sytuacji wewnętrznej Polski i przez wspieranie finansowe przez przyszłych zaborców tzw. dysydentów, grup mniejszościowych.

Z punktu widzenia obecnej sytuacji europejskiej, na tle całego chrześcijaństwa widać sens ukryty katolicyzmu polskiego, związany z personalistyczno-wspólnotowym rozumieniem dobra, którego nie chce i nie może znać cywilizacja bizantyńska. Jest to katolicyzm legitymizujący cywilizację łacińską – w Europie obecnie w stadium likwidacji. Uniwersalizm katolicyzmu polskiego przekracza granice wyznania – jak w czasach jadwiżańskich.

Całkowicie inne są jadwiżańskie i bizantyńskie pojęcia indywiduum oraz piękna, dobra i prawdy. Unia narodów budowana w duchu jadwiżańskim wystrzegała się przejmowania przez człowieka prerogatyw boskich – dzielenia, separowania - tego wszystkiego, co uprawiają politycy bizancjum i do czego uzurpowali sobie prawo. Unia budowana w duchu jadwiżańskim proponowała miłość - zamiast wytwarzania przymusu, ujednolicenia przez nawracanie, przejmowania infrastruktur ludów, rozwijania krzywdy społecznej. Piękno myśli jadwiżańskiej wyraża preambuła Unii, zawartej w Horodle w roku 1413:
Miłość jedna nie działa marnie; promienna sama w sobie gasi zawiści, osłabia urazy, daje wszystkim pokój, łączy rozdzielonych, podnosi upadłych, gładzi nierówności, prostuje krzywdy, wspiera każdego, nie osłabia nikogo. I ktokolwiek się schroni pod jej skrzydła, znajdzie się bezpiecznym, i nie ulęknie się niczyjej groźby. Miłość tworzy prawa, rządzi królestwami, zakłada państwa, prowadzi do dobrego stanu Rzeczypospolitej. A kto nią wzgardzi - ten wszystko utraci...
Zauważmy, że w traktacie UE termin „miłość” w ogóle nie jest wymieniony. Prawidłowo, gdyż unia niejadwiżańska stawia na umiłowanie konkretu wolnego rynku (którego zresztą nigdzie nie ma poza arabskiem sukiem) i jeszcze bardziej na umiłowanie zysku, procentu, zasad kapitalizmu, ten zaś miłości (w sensie męstwa miłości) w swoim słowniku w ogóle nie ma. Jakże więc nasza myśl większa mogłaby zostać doceniona, czy tylko dostrzeżona?

5. Dialogiczny charakter unii w duchu jadwiżańskim

Unia Polsko-Litewska zawiązała się w 1385 r. w Krewie. Jagiełło zobowiązał się przyłączyć Litwę do Korony, o ile obejmie rządy nad całym organizmem Unii. Dynastia Jagiellońska nie dokonała prostej inkorporacji Litwy do Korony w stylu inkorporowania Połabia, czy NRD lub innych inkorporacji znanych nad Atlantykiem. Związek Polski z Litwą był oparty na wielu aktach, miał strukturę regulatywną. Unia nie była ufundowana na metodologii pierwszego kroku, który warunkowałby przyszłość. Związek ten miał cechy dialogiczności, teoriosystemowej regulatywności i komunikowalności naprawczej. Unia wileńsko-radomska r. 1401 przypieczętowała dożywotnie rządy Witolda na Litwie, który występował jako książę z tytułem magnus dux. Suweren zwierzchni miał tytuł supremus dux, konstrukcja ta gwarantowała wspólną politykę zagraniczną (jej zasady dalej cyzelowano). Autonomiczność Litwy, instytucji wielkiego księcia litewskiego przy wspólnych sejmach i zjazdach, litewskich wojewodów i kasztelanów, heraldyczne złączenie rodów litewskich z polskimi to wynik Unii w Horodle. W r. 1569 r. w Lublinie wypracowano dalsze kanony odrębności państwowej Litwy i Korony zwłaszcza w skarbie, siłach militarnych, urzędach centralnych Litwy i Polski.

Przed Grunwaldem król Jadwiga a po Grunwaldzie jej współpracownicy i ich uczniowie negocjowali z Zakonem NMP. Na podstawie rekonstrukcji jadwiżanizmu negocjacje te miały charakter odnoszenia konkretu celów Zakonu do praw ogólnych i do wartości. Skutkiem tego było przekształcenie konkretnych przecież edyktów papieskich i roszczeń krzyżackich. Zakon nosił imię Matki Boskiej i domagał się posłuszeństwa wobec siebie. Królowa Jadwiga, również w imię Matki Boskiej nebularyzowała konkret zakonników i żądała wyjaśnienia czynów Zakonu. Tak jak w wojtylizmie, którego archetypem jest jadwiżanizm, postępowanie indywidualne, los ludów, winno być odniesione do prawa ogólnego - ma obejmować wszystkich, a więc także Prusów, Żmudzinów, Litwinów, obejmować niewiernych i innowierców. Wbrew narzuconemu po Wiośnie Ludu’89 językowi gazety polska kultura jest prekursorska w tolerancji. Uniwersalizm jadwiżanizmu zdetronizował pekuliarne działania Zakonu - mimo jego chwały, siły militarnej, niewzruszonej pozycji w instytucjach Europy, potęgi finansowej, materialnej. W rozumieniu jadwiżańskim rzeczywistość jest odbita w uniwersalności - a nie w konturowaniu, nie w zasadzie zwalczania i ograniczania innych i nieograniczania siebie, swego chcenia.

6. Jadwiżanizm a kultura rapiniczna

Istnieje ciągłość między Piastowością i jadwiżanizmem. Mieszko w 966 r. dokonał istotnego odkrycia w logice swego stulecia – przyjął Dąbrówkę, czyli jako pierwszy zanegował europejską procedurę chrystianizacji. Ten sposób postępowania powtarzał się w polskiej historii. Zakon w czasach Jadwigi zgłaszał najwyraźniej pretensje do ziem polskich, powołując się na logikę egzystowania, na to, że on istnieje i ma zadania chrystianizacji. Jadwiga gorączkowo poszukiwała rozwiązania problemu, musiała sondować możliwości teoretyczne sporu z Zakonem. Nie przypadkiem kanclerzem został Paweł Włodkowic - uczeń Stanisława ze Skarbimierza, doradcy Jadwigi. Potrafił on zidentyfikować istotę Zakonnego świata indywidualizmu i przeciwstawić mu argumentację przez prawa ogólne (uniwersalne), na mocy których koncesje (i wszelki konkret) winny podlegać ocenie.

Zaborczość Zakonu wynikająca z ujmowania świata przez pryzmat kwantyfikacji egzystencjalnej była w Polsce rozpoznana. Krakowski rektor kadencji 1400-1413 Stanisław ze Skarbimierza był twórcą pierwszego w literaturze światowej systematycznego wykładu prawa wojny, które zawarł w "De bellis iustis" ("O wojnach sprawiedliwych") i "De rapina" ("O rozboju"). W kontekście analiz Skarbimierczyka cywilizację bizantyńską cechuje kultura rapiniczna - od De rapina. Polska kultura przemówiła Skarbimierzem wydając prekursorską doktrynę wojny, która uwypukla sens stosunków polsko-krzyżackich, stosunków asymetrycznych, w których najazd nastawał z jednej strony. W takiej kulturze myśl Skarbimierczyka o konieczności obrony, nienawracaniu przymusem, wyższości osiągniętej prawdy, w sensie Janopawłowej encykliki Fides at ratio (w ogóle niezrozumiałej dla Zachodu), nad dekretem papieskim nie była niczym nowym. Owszem dekret w języku komunikacji, czemu nie, lecz winien on - rekonstruując ideę jadwiżanizmu - podlegać egzaminowi ogólnokowariantnemu, czyli współzmienniczości z dobrem osoby ludzkiej i wspólnoty. Ta ogólna kowariantność była polską bronią przeciwko Zakonowi.

Dzisiejszą kondycję cywilizacji można więc określić jako rapiniczną. Rapiniczny Zachód poszedł w kierunku powszechności – jak na warunki pokojowe - gwałtu, ubóstwienia sukcesu i zysku, nie optymalizacji lecz maksymalizacji użycia rzeczy i przede wszystkim użycia innych ludzi. Urynkowienie wszelkich relacji międzyludzkich i zachodnie liberalistyczne rozumienie wolności ma coś z gwałtu, działania dla siebie, z pominięciem (ekskluzją) innych. Urynkowienie oparte jest na zasadach chaosu (hazardyzacji), konkurencji, likwidowania jednych przez drugich, darwinowskiej walki o byt. „Społeczeństwo oparte o rynek musi się degenerować” – powiedział Prezydent RP 31 sierpnia 2008 r.

7. Co cechuje polską kulturę?

Wydaje się, że można dość dobrze wyodrębnić kulturę polską. Być może wolno nawet mówić o pewnych polskich cechach, które częściej występują tu niż gdzie indziej. W szczególności pewne jest, że w kulturze polskiej znacznie mniej podkreślano odrębność np. Żydów i równocześnie dlatego tu i tylko tu zachowali kulturową odrębność. Można powiedzieć, że w kulturze polskiej nie do przyjęcia była występująca w Europie intensywność wyodrębniania (konturowania, autonomizacji) faktu, zdarzenia.

Można by powtórzyć porzekadło o tym, że każdy sądzi według siebie. Ryba wyciągnięta z wody jest w szoku, podobnie w sytuacjach konfliktowych kultura polska jest zadziwiona bezwzględnością napaści, ostrością najazdu, nieustępliwością stanowiska, pogardą dla drugiego. Najazdy spotykają się z odprawą wywołaną marzeniem ducha uniwersalnego, marzeniem które euro-obserwatorów zaskakuje tzw. irracjonalnością. Odcięcie od tego marzenia staje się nieznośne. Napięcie tym wywołane mobilizuje do utworzenia i działania Armii Krajowej, kościuszkowskiego zmierzenia się z imperium cara lub wystawienia olbrzymich sił dla Francji cesarza Napoleona we wszystkich jego bataliach, do wyczynów, po których oficerowi Francuzi mówili: "żeby tak zwyciężać, trzeba być pijanym - jak Polak". Mniej zorientowani wypowiedź tę powtarzają dosłownie . A to było intensywne przeżywanie własnej kultury, które wracało czasami prawdziwym a czasami fałszywym blaskiem - zawsze jednak tę tożsamość polską było widać.

8. Wolność w polskiej kulturze

Kultura ogólnej kowariantności w specjalny sposób pojmuje wolność. Wolność jest szczególnie jej droga. Od wolnego (ale w perspektywie prawa ogólnego) oceniania każdego faktu zaczyna się jego (wszelkiego faktu) asymilacja. To wolne ocenianie faktów wytwarzanych przez KGB miało małe natężenie w NRD, bo chyba jakieś miało, i nieporównanie potężniejsze natężenie w Polsce. W Polsce zatem, nie w NRD, podważano narzucone - przez pion służb bezpieczeństwa - fakty, a także i ten najgrubszy, najbardziej monolityczny: Jałtę. Nocne Polaków rozmowy polegały na starannym analizowaniu, rozpoznawaniu znaczenia np. podziału świata albo np. spotkań Jaruzelskiego z Kulikowem, Breżniewem, Gorbaczowem, Honeckerem we Wrocławiu.

Z tego względu wolno uważać, że szczególne miejsce w Polsce zajmuje wolność. To wyróżnione miejsce wolności przypadło nie dlatego, że Polska była pozbawiana wolności przez trzy absolutystyczne tyranie, lecz dlatego, że treścią prawdy tej kultury nie jest dosłowne branie tzw. faktów za realne, ale jest nią realistyczne traktowanie niezmienników przekształceń (zgodności w sensie ogólnej kowariancji) na tych faktach, co jest treścią jadwiżanizmu. Jest to kultura podważania nagich faktów. I słusznie Luter obrażał się tyleż na Kopernika co i na całą polską kulturę. System heliocentryczny postawił na niezmienniki ewaluacji faktu wędrówki Słońca po nieboskłonie - nie zaś na tę wędrówkę w rozumieniu realizmu konkretystycznego, a system solidarnościowy postawił na niezmienniki ewaluacji logicznej dysocjacji Jałty - a nie na Jałtę jako faktyczny ład w Europie.

Ewaluacji kopernikańskiej uczeni zachodni nie rozumieją, i nie jest to nienaturalne, gdyż uczeni reprezentują swoją kulturę. Właśnie dlatego uczeni Zachodu „wszystko” w nowożytnej astronomi i fizyce zaczynają od Keplera lub Galileusza, słusznie – z ich punktu widzenia - pomijając Kopernika . Ideał wolności zaś widzą w darwinistycznym porządku urynkowienia wszystkiego, w którym zanikła wszelka społeczna miłość, narosła zaś czysta konkurencja. Jest to współczesny zachodni ideał, którego treść ściśle koreluje z tendencją do jego szerzenia mieczem, wszelką siłą wojskową, podstępem i socjotechnikami realizowanymi przez media. Ten „szczytny” ideał może być broniony mieczem lub przymusem i wydaje się, że temu służą organizacje międzynarodowe, uniwersytety kształcące ku ujarzmianiu drugich i niepomyślności sąsiadów, supercenzura rozwinięta w prasie oficjalnie wolnej od cenzury, doktryna wolności do zła i ucieczki od dobra, doktryna wyższości materialnie uprzywilejowanych i równocześnie nieetycznych, instytucje monetarystyczne. Miernota etyczna doprowadzić musi do upadku państw będących jej nośnikami i sąsiadów. Taki porządek, w którym miłość zanika, Paweł Włodkowic uznałby za niemoralny.

9. Niektóre tezy jadwiżańskiej myśli Stanisława ze Skarbimierza

Skarbimierczyk był uczonym, politykiem, organizatorem odnowionego uniwersytetu krakowskiego, doradcą królewskim, reprezentantem króla na forum międzynarodowym, wychowawcą pokolenia wybitnych myślicieli.

Tezy Stanisława ze Skarbimierza, wyznawali uczeni doby jadwiżańskiej, tacy jak np.: Andrzej Łaskarz z Gosławic, Mikołaj Trąba czy wspominany już Paweł Włodkowic. Aby rozpoznawać rzeczywistość - skomplikowaną rzeczywistość polityczną - potrzeba mądrości, której Skarbimierczyk poświęcił wiele miejsca w swoich rozważaniach . Mądrość ludzką rozumiał teologicznie i etycznie – jako uczestnictwo człowieka w mądrości Stwórcy. Intelektualne dyspozycje i zgromadzona wiedza rozumiane są tu tylko jako instrumentarium mądrości. Według Skarbimierczyka mądrość wymaga, aby mieć umysł oczyszczony z ziemskich namiętności i skazy grzechów. Prawdziwa mądrość pozwala człowiekowi rozumieć cały świat wedle tego, czym jest, dzięki której człowiek stworzenie uważa za stworzenie, człowieka za człowieka, zwierzę za zwierzę, ziemię za ziemię, popiół za popiół, cesarza za cesarza, Boga za Boga. Człowiek mądry: Jest w stanie zrozumieć, co należy czynić, co i jak należy mówić, czego wystrzegać się i czego unikać. Człowiek wiedziony mądrością potrafi odróżnić dobro od zła, sprawiedliwe od niesprawiedliwego. Mądrością powinni się oznaczać przede wszystkim władcy i wychowawcy młodzieży.

Stanisław ze Skarbimierza apelował do władców, aby dobierali sobie właśnie w tym znaczeniu mądrych doradców i aby się strzegli przed tymi, którzy pozorują mądrość służalczością, pochlebstwem, udawaną spolegliwością. Posłuszeństwo obywateli wobec prawa stanowionego – według Skarbimierczyka – nie jest gwarantem pomyślności wspólnoty. Dopiero wtedy buduje wspólnotę, gdy prawo stanowione jest możliwie najbardziej zbliżone do prawa naturalnego. Rozpoznanie w procesie dziejowym wykładni prawa naturalnego i przełożenie jej na prawo stanowione należy do pierwszorzędnych zadań ustawodawcy i jego mądrych doradców. Tak tylko stanowione prawo jest sprawiedliwe i dobrowolnie przestrzegane. Charakterystyczne jest to, że we współczesnej Europie problem rekonstrukcji prawa naturalnego i stanowienia zgodnie z nim w zasadzie całkowicie zniknął.

Mądrościowe rozpoznanie dobra i konsekwencji jego realizacji są – według Skarbimierczyka - podstawą dobrej polityki. Natomiast współcześnie propagowane reguły postępowania, także w polityce, kładą nacisk na maksymalne przystosowanie się do wciąż zmieniającej się rzeczywistości. Sukces w działaniu sprowadza się najczęściej do zawarcia zyskownej transakcji, także na rynku polityki. Propagowanie współcześnie obrazu rzeczywistości jako rynku jest szczególnie szkodliwe w polityce, bo skutki transakcyjności działań politycznych odczuwają całe narody, państwa, a nawet kontynenty. Także w tym kontekście działań politycznych jako rynkowej transakcji można by przeanalizować działania władz Dolnego Śląska.

Prowadzenie dialogu, negocjacji, ustalanie status quo, ustalanie wzajemnych zobowiązań to przecież nie po prostu chwilowa, doraźnie zyskowna transakcja, często dla poszczególnych polityków. Skarbimierczyk twierdził, zupełnie pod prąd lansowanej przez media potrzeby kształtowania wizerunku, że zewnętrzny powierzchowny wygląd jest najczęściej zawodny w rozpoznawaniu ludzi mądrych, podobnie kryterium posiadanego majątku i funkcji publicznej, a nawet umiejętność potoczystego i docenianego dziś w mediach komunikowalnego wypowiadania zdań. Można by zatem zadać pytanie, czy współczesnym władcom w ogóle zależy na mądrych elitach, czy raczej na pseudoelitach - dostosowujących się, powielających, odgrywających rolę tuby faktycznie autokratycznej władzy.

Doktryna Stanisława ze Skarbimierza wojny sprawiedliwej ma szczególne znaczenie w obliczu przykazania: „Nie zabijaj”. Za odpowiedzialnego za wywołanie wojny Skarbimierczyk uznał osobę o charakterze publicznym, która wydała rozkaz zabijania. Wszczynanie walki wtedy tylko jest uprawomocnione, gdy zajdzie po temu sytuacja wyjątkowa, po mądrym namyśle – gdy już inne środki nie dają pozytywnego skutku. Nawet najbardziej uprawnione złamanie przykazania „Nie zabijaj”, zawsze jednak odbija się negatywnie na moralnej kondycji walczących w najsłuszniejszej sprawie. Rzadko kto wychodzi zwycięsko z takiego egzaminu, wymagającego indywidualnej odpowiedzialności za poszczególne własne czyny.

Do wojny przystąpić wolno jedynie wtedy, gdy ma ona charakter wojny sprawiedliwej, tzn. Jeżeli toczy się dla odzyskania własności lub w obronie ojczyzny. Jeżeli prawowita jest przyczyna, jeżeli walczy się z konieczności, aby przez walkę odzyskać naruszony pokój albo go osiągnąć. Jeżeli nie toczy się z nienawiści albo zemsty czy chciwości, ale z umiłowania prawa Boskiego, dla miłości, sprawiedliwości i posłuszeństwa. Skarbimierczyka problem usprawiedliwienia skutków wojny sprawiedliwej rzutuje na status roszczeń niemieckich wobec Polaków:
1) W wyniku zwycięskiej walki o odzyskanie wolności, w wyniku wojny sprawiedliwej - zdobycz wojenna należy się zwycięzcy.
2) Skarbimierczyk pisał tak oto o odpowiedzialności agresora za skutki wojny: Wszczynając wojnę niesprawiedliwą nie tylko odpowiada za wszystkie szkody wyrządzone przeciwnikowi przez siebie lub swoich [poddanych], lecz także będzie odpowiadać wobec własnych ludzi za szkody wyrządzone przez przeciwnika.

Dziwić zatem musi fakt, że naród niemiecki, który wydał wielu intelektualistów, nie miał takich w latach 30. XX w., jak i nie ma dzisiaj, którzy by jednoznacznie ocenili, że zapowiadana i przeprowadzona przez Niemcy II wojna światowa była wojną niesprawiedliwą. Dziwić musi fakt, że intelektualiści milczeli wtedy i milczą dzisiaj, gdy coraz bardziej natarczywe są roszczenia Niemców – sprawców wojny niesprawiedliwej - Polaków. Nie tylko niepokojące są żądania ziomkostw, ale niepokojący jest też kolejny etap milczenia niemieckich elit intelektualnych i politycznych.

W ostatnim punkcie usprawiedliwienia skutków wojny sprawiedliwej Stanisław ze Skarbimierza odniósł się do prawa naturalnego, jako nadrzędnego uzasadnienia wojny sprawiedliwej także wtedy, gdy nie ma na nią przyzwolenia władzy. Jest w tym jadwiżańskie rozumienie prawa stanowionego, które ma być podporządkowane prawu naturalnemu, a przez prawo naturalne następuje ewaluacja faktów. W obronie prawa naturalnego nie tylko wolno, ale należy występować przeciwko niesprawiedliwemu prawu stanowionemu. W tym ostatnim różni ideolodzy (także niemieckich gazet) dopatrują się anarchizmu, czy polskiego nieposłuszeństwa. Tymczasem obroną prawa naturalnego przed bizantyńską agresją - trzeba tłumaczyć ofiarę życia młodych żołnierzy Powstania Warszawskiego, czy wcześniej waleczność legionów i obywateli II Rzeczpospolitej przeciw sowieckiej nawałnicy, bezprzykładną odwagę i męstwo polskich lotników, walczących w Bitwie o Anglię, jak i wszystkich polskich żołnierzy walczących na frontach II wojny światowej.

_________________
Jadwiga Chmielowska Przewodnicz?ca Oddzia?u Katowice i Komitetu Wykonawczego "Solidarnosci Walcz?cej"
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Strona Główna -> Dyskusje ogólne Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz dołączać plików na tym forum
Możesz ściągać pliki na tym forum