|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Robert Majka Weteran Forum
Dołączył: 03 Sty 2007 Posty: 2649
|
Wysłany: Wto Sty 13, 2009 9:54 am Temat postu: Szpiegował jednocześnie dla MI6, KGB i CIA. |
|
|
http://www.media.wp.pl/kat,38198,wid,10739261,wiadomosc.html#czytajdalej
Poniedziałek, 12 stycznia 2009
Wszystkie fronty zimnej wojny
Superagent
Forum 11:21
Takiego scenariusza nie wymyśliłby nikt: Kim Philby szpiegował jednocześnie dla MI6, KGB i CIA. Brał pieniądze od wszystkich i nigdy nie dał się złapać.
W 1930 roku, przygotowując się do egzaminu z historii na uniwersytecie w Cambridge, Kim Philby podjął najważniejszą decyzję w życiu, dzięki której wiele lat później stał się najlepszym szpiegiem na świecie. W oparach papierosowego dymu odurzony kawą student postanowił zostać komunistą. Wybór ten naznaczył na całe życie nie tylko Philby’ego, ale też czterech jego kolegów, którzy wraz z nim zapisali się czarnymi zgłoskami w annałach brytyjskiego wywiadu jako Piątka z Cambridge. Ten niezwykły kwintet był na tyle skuteczny, że w istotny sposób wpływał na geopolitykę okresu zimnej wojny.
2 lutego 1978 roku, gdy Kim Philby wiódł spokojny żywot w Moskwie, jego pamiętniki „Moja cicha wojna” wywołały burzę w Wielkiej Brytanii.
Komentując szpiegowskie wyczyny Philby’ego, szacowny dziennik „The Times” pisał, że „książka powstała w Moskwie, gdy Kim nie prowadził już podwójnego życia i nie był w stanie łączyć przyjemności życia w wolnym kraju z masochistyczną satysfakcją, jaką przynosiła mu praca na rzecz jego zniszczenia”. Znany pisarz Graham Greene, który był szefem Philby’ego w brytyjskim wywiadzie, chwalił jednak kolegę po fachu: „To najbardziej fascynująca opowieść szpiegowska, jaką czytałem”.
Żródło: Forum, autor artykułu : Jordi Soler "EL PAIS"
Pełna wersja artykułu dostępna w aktualnym wydaniu "Forum"
Robert Majka , polityk, Przemyśl, 13 stycznia 2009r g.09.54
www.sw.org.pl ,
http://swkatowice.mojeforum.net/viewtopic.php?t=2988
http://tygodnik.onet.pl/35,0,14472,pierwsza_magdalenka,artykul.html
http://swkatowice.mojeforum.net/viewtopic.php?t=5131
http://home.comcast.net/~bakierowski/
adres mailowy : robm13@interia.pl ,
tel.+ 48 506084013
tel. + 48 016.6784910 |
|
Powrót do góry |
|
|
Servantes Weteran Forum
Dołączył: 29 Paź 2006 Posty: 206
|
Wysłany: Czw Sty 29, 2009 3:04 pm Temat postu: Re: Szpiegował jednocześnie dla MI6, KGB i CIA. |
|
|
Robert Majka napisał: | http://www.media.wp.pl/kat,38198,wid,10739261,wiadomosc.html#czytajdalej
Szpiegował jednocześnie dla MI6, KGB i CIA. |
To nic nadzwyczajnego. Literatura przedmiotu zna wiele podobnych, a wręcz ciekawszych przykładów. Pewien były Inspektor Generalny CIA (cokolwiek to znaczy : ), pan Frederick P. Hitz napisał książkę ("Wielka Gra. Prawdy i Mity o szpiegach", Amber, Warszawa 2004), w której dowodził, iż rzeczywistość w świecie szpiegów jest dużo bardziej zaskakująca i ciekawsza niż powszechnie "obowiązujące" czy raczej utrwalone (m.in. medialnym przekazem) wyobrażenia o szpiegostwie. Zwracam na to uwagę, bo ten "odgrzewany kotlet" pod nazwą Kim Philby najprawdopodbniej ma takie właśnie dezinformacyjne zadanie.
Jak pokazuje wcale nie najciekawszy przykład, w dodatku jeden z wielu z okresu podziemnej "Solidarności", taki np. Milewski czyli TW "Franciszek", musiał być agentem pracującym na dwie strony !!! Pracował dla czerwonych i dla Zachodu. Wiadomo o tym już conajmniej od roku 1983 !!
O tym, że został zidentyfikowany jako agent PRL już w okresie jego aktywności i to w dodatku przez środowiska niepodleglościowe zaangażowane we wspieranie podziemia z Zachodu można sobie poczytać w jednym z wielu dokumentów, jakie zostawił po sobie świętej pamięci Konstany Hanf:
http://archiwum.sw.org.pl/pdf/TWFranciszek.pdf
Jak widać z treści przytoczonego dokumentu jasno wynika, że TeWulec "Franciszek" musiał być równocześnie agentem CIA...
Czasami takiego agenta, jak Milewski-"Franciszek" nazywa się "obróconym", czasami "podwójnym". Kiedy jednak zaczynają się wątpliwości, wobec kogo taki TeWulec jest lojalny trudno jednak naprawdę stwierdzić, czy te określenia dobrze oddają sens - po przecież nawet jak został obrócony na drugą stronę to cały sens jego współpracy polega na podtrzymywaniu kontaktu z pierwotnymi mocodawcami. A jeśli Ci zorientują się, że są robieni w bambuko, zaczynają wykorzystywać takie indywiduum kapturowo dezinformując tych - co mniemali, że obrócili na swoją stronę informatora.
W prawdziwym świecie, pełnym agentury, nigdy nie wiadomo... Milt Bearden, James Risen, 'KGB kontra CIA', Świat Książki 2008, s. 111 napisał: | Tymczasem KGB cieszyło się z faktu, że kret z CIA nie był podwójnym agentem. Dostarczył przecież zbyt wiele informacji, żeby móc nadal działać na dwie strony.. |
Wreszczie taki "podwójny" agenciak może sam powrócić do swoich pierwotnych zleceniodawców - jawnie - lub w tajemnicy zmienić front.
Równie dobrze może tylko udać, że dał się spowrotem przewerbować, w rzeczywistości zachowując lojalność wobec tych co go "obrócili".
W takim przypadku literatura określa takiego gracza jako "potórjnego" agenta...
O tym, że takie, i jeszcze bardziej wyrafinowane kombinacje z agenturą zdarzały się naprawdę na pierwszej linii frontu 'zimnej wojny', świadczyć może, oprócz przytoczonych już przykładów, kilka kolejnych, które na prędce wyłuskałem. Choćby następujący case, nota bene z wątkiem polskim: Milt Bearden, James Risen, 'KGB kontra CIA', Świat Książki 2008, s. 120 napisał: | W roku 1959 trzydziestojednoletni Nikołaj Artamonow został najmłodszym dowodcą niszczyciela torpedowego w całej sowieckiej Flocie Bałtyckiej. W gdańsku gdzie zwinęła jego jednostka, poznał piękną polską studentkę stonmatologii Ewę Górę. Nikołaj i Ewa zdecydowali się na wspólną ucieczkę i razem stworzyli plan przedostania się do Stanów Zjednoczonych. [...]
Po przejściu na drugą stronę Artamonow został przesłuchany przez CIA, otrzymał nową tożsamość (nazywał się teraz Nicholas George Shadrin) i posadę w Agencji Wywiadu Obrony (DIA - jeden z 4 filarów amerykańskiej społeczności wywiadowczej) jako analityk do spraw radzieckiej marynarki wojennej. [...]
Grupa kontrwywiadowcza z KGB zajmująca się śledzeniem zdrajców natknęła się na Shadrina w Waszynktonie. Jego sława jako analityka radzieckich sił wojskowych stale rosła. KGB postanowiło przeprowadzić operację opartą na intrydze. Miała ona na celu zwrócenie Shadrina przeciwko CIA i w konsekwencji sprowadzenie go z powrotem do ZSRR. Celem nadrzędnym było potępienie CIA i całego Zachodu jako siedliska dekadencji. Pułkownik KGB Igor Kochnow otrzymał zadanie skontaktowania się z Shadrinem. W celu zjednania go sobie przyniósł dwa prywatne listy, jeden od jego byłej żony, drugi od syna. [...] Shadrin zręcznie udał zainteresowanie sprawą, a następnie przekazał CIA raport o swoim nowym kontakcie. CIA powiedziała mu, że powinien przekonać rosjan, iż wyraża zgodę na szpiegowanie dla nich. W tym momencie miał stać się potrójnym agentem. |
Żeby było ciekawiej - to nie wszystko. Sprawa Artamonowa-Shadrina to dobre exemplum potwierdzające opinmię pana P.Hitz'a, iż życie potrafi być bardziej zaskakujące niż literatura, film czy inny przekaz medialny:
Milt Bearden, James Risen, 'KGB kontra CIA', Świat Książki 2008, s. 120 napisał: | Sprawa skomplikowała się jeszcze bardziej, kiedy pułkownik kontaktujący się z Shadrinem, Igor Kochnow, przeszedł na służbę CIA. |
To dopiero musiał być teatrzyk. A jaki musiał być przy tym kłopot dla amerykańskiej społeczności wywiadowczej:
Milt Bearden, James Risen, 'KGB kontra CIA', Świat Książki 2008, s. 120 napisał: | W tej sytuacji w sprawę trzeba było zaangażować FBI, CIA, DIA..." | ))
Cyżbyśmy nie znali podobnych przedstawień ze znanej (upowszechnionej i udokumentowanej) historii agentury PRL. Weźmy taką operację "Okrągłego Stołu". Niby siadali antagoniści, ale tak naprawdę obie "umawiające się" strony należaly do "jednej druzyny".
A jak taka braterska*) współpraca "antagonistów" wyglądała na prawdziwym fronie szpiegowskim "zimnej wojny"?
Milt Bearden, James Risen, 'KGB kontra CIA', Świat Książki 2008, s. 160 napisał: | CIA w czasie pobytu dziennikarza w więzieniu w tajemnicy skonatktowała się z KGB. Burton Gerber [z CIA] uruchomił do tych kontaktów "Kanal Gawriłowa", specjalną linię ustanowioną w 1983 roku (!!) do kontaktow CIA z KGB. "Kanał Gawriłowa", nazywany tak na cześć dziewiętnastowiecznego rosyjskiego poety, był pomysłem KGB. |
Prawda, że scenariusz jakby znajomy... :-/
My sądziliśmy, że walka toczyła się na poważnie, a "profesjonaliści" z Zachodnich służb uważali, że to tylko GRA. Może i "wielka" - jak nazwał ją Inspektor Generalny CIA - Frederick P. Hitz.
Ale to była tylko gra... Troche tak, jak to Urban pisał po 1989 r. do swoich towarzyszy, że przecież ten cały "socjalizm" to była tylko zabawa (ang. game -> dosł. "gra"), takie jaja...
No - bez przesady, na odpowiednio wysokim poziomie to już nie są żadne jaja, ani nawet wyszydzane spiski tylko...POLITYCZNA RZECZYWISTOŚĆ: John Lewiss Gaddis, 'Zimna wojna. Historia podzielonego świata', Znak, Kraków 2007, s. 202 napisał: | "Mogę jednoznacznie stwierdzić - napisał Nixon po ustąpieniu z urzędu -że gdyby nie tajność, nie byłoby otwarcia [USA] na Chiny, układu SALT ze związkiem Sowieckim ani traktatu pokojowego kończącego wojnę w Wietnamie". |
Cytuję wypowiedź Nixona (wytłuszczenie moje) przytocząną przez znanego historyka - Johna Lewisa Gaddisa, który bynajmniej nie jest traktowany nawet przez salonowe media czy autorytaty jako "oszołom" czy "prawicowy pentak", a jednak tak komentuje te zapiski ex-prezynenta USA: John Lewiss Gaddis, 'Zimna wojna. Historia podzielonego świata', Znak, Kraków 2007, s. 202 napisał: | Nie ma powodow wątpić w prawdziwość tych słów. |
Dlaczego to takie ważne? Bo uznany przez Salon, sympatyzujący na lewo (przynajmniej w książce "Ziman wojna") John Lewis Gaddis udowania, możliwe iż mimowolnie, że teatrzyki z rokowaniami politycznymi, zwłaszcza zakończonymi "sukcesem", tak naprawdę poprzedzone są tajnymi kontaktami, gdzie załatwia się sprawy, a później tylko odgrywa ustalony scenariusz przed mediami i oszukiwanymi społeczeństwami... Oczywiście wszelkie podobieństwa do operacji "okrągły stół" wcale nie są niezamierzone
Istotniejsze wnioski wynikające choćby z tych kilku _udokumentowanych_ przykładów tajnych kontaktów rzekom zantagaonizowanych stron pokazują, że front ani w tamtej "zimnej wojnie", ani w "nowej zimnej wojnie" (którą obwieścił w swojej książce Edward Lucas) nie przebiegają wzdłuż żelaznej kurtyny, w poprzek umownego podziału wschód-zachód, ale wobec innej niewidoczej linii. Wiedział o tym zresztą przywoływany już Nixon:
Cytat: | Jesteśmy świadkami bezmyślnych ataków na wszystkie wielkie instytucje stworzone przez wolne cywilizacje w ciągu ostatnich pięciuset lat. Nawet tutaj, w Stanach Zjednoczonych, dochodzi do systematycznej destrukcji wielkich uniwersytetow. [...]Jeżeli, gdy przyjdzie co do czego, Stany Zjednoczone Ameryki zachowają się jak żałosny, bezradny olbrzym, siły totalitaryzmu i anarchii zagrożom wolnym narodom oraz instytucjom na całym świecie. | [Źródło: Przemówienie Nixona do narodu z 30 kwietnia 1970 r., Public papers of the Presidents of the United States: Richard M. Nixon, 1970, Washington 1971, s.143 - przytoczone za: John Lewiss Gaddis, "Zimna wojna. Historia podzielonego świata", Znak, Kraków 2007, s. 171]
Krótko mówiąc: "żyjemy w epoce anarchii" (jak to ujął prezydent Nixon w tym przemówieniu)
Zimna wojna wcale się nie skończyła. To wojna cywilizacyjna wschodu z Zachodem! Ona trwa !!
Wobec tego gdzie przebiega ta tajna, niwidoczna linia frontu? Czasmi udaje się ją zaobserwować. Np. w samych Stanach, które podzielone musiały już zostać wcześniej, z czego zdawał sobie sprawę Nixon, prawdziwa linia podziału ujawniła się kiedy wyszły na jaw kontakty Edwarda "Teda" Kennedy'ego z gensekiem Gorbaczowem.
Ten amerykański polityk, senator, mieniący się obywatelem wolnego świata, w rzeczywistości renegat Zachodu utrzymywał kontakty z Moskwą, ktorych efektem było podważanie antysowieckiej polityki zagranicznej urzędującego prezydenta. O tym, że były to działania nieświadome lub że mogła być to postawa pożytecznego idioty wykluczają dostępne informacje o przebiegu jego wizyty w Moskwie.
John O'Sullivan, 'Prezydent, Papież, Premier', AMF, Warszawa 2007,s.248 napisał: | Według Zagładina Kennedy zakończył rozmowę, udzielając mu praktycznych wskazówek, jak wymanewrować Regana w przyszłych obradach::
Cytat: | "Powinniśmy wybrać dwa lub trzy punkty, które można osiągnąć, i wywierać stałą presję na Regana, żeby ograniczyć jego swobodę manewru. Oto możliwe punkty: potwierdzenie traktatu ABM, zaostrzenie ograniczeń prób jądrowych i zmniejszenie ich liczby, rakiety w Europie" (ale Regan, stwierdził Kennedy, będzie suę domagał usunięcia rakiet z Azji).
Podsumowując, Kennedy powiedział: "Trzeba złamać obecne samozadowolenie Amerykanów, którzy są w niemal bożonarodzeniowym nastroju. Musicie częściej wywierać presję, mocniejszą presję na Regana [...] Oczywiście zastanowię się co mogę zrobić w Senacie. Przedstawię sprawozdnaie z rozmowy z Gorbaczowem na sesji Koongresu. Wygłoszę w całym kraju tyle przemówień, ile będzie trzeba. Gorbaczow ma rację, nie powinniśmy znarnować tej okazji"
|
|
Zresztą podobnych przykładów działania różnego rodzaju pożytecznych idiotów - choć nie tylko, także mówiąc wprost: sowieckiej agentury było mnóstwo: różne uczone wywody o wyższości Związku Sowieckiego nad USA czy Zachodem, analizy ekonomiczne, że gospodarka sowiecka dogoni i przegoni gospodarkę USA, itp. itd. Analogicznych podziałów można się dopatrzeć także w różnych instytucjach rządowych USA - poczynając od CIA (i zapewne innych służb specjalnych) a kończąc na najbliższych prezydentowi gremiach doradczych jak np. NSC (Rada Bezpieczeństwa Narodowego).
A drugi z przytoczonych przykładów tajnych rokowań: czyli operacja "okrągły stół"**) na temat którego wypisano już kilbajty znaków na niniejszym forum - był poprzedzony tajnymi rokowaniami nie tylko na tak roboczym szczeblu jak rozmowy służby ze swoją agenturą w Magdalence. O całej sprawie musieli wiedzieć Amerykanie i Sowieci. O tym, że Sowieci - sprawa oczywista: wynikająca z podległości służb specjalnych w demoludach wobec Moskwy. O tym, że Amerykanie wiedzieli - sprawa wydaje się na pierwszy rzut oka mniej pewna. Ale przykład "obrotowej" agentury dobrze ilustruje jak ten zwariowany świat "osobowych źrodeł informacji" (ang. HUMINT - Human Source Inteligent) funkcjonuje.
Z tego co napisał Peter Schweizer juz w 1994 r. w książce "Victory" jasno wynika, że przy prezentowanej skali infiltracji notabli PRL, CIA musiała co najmniej wiedzieć o operacji "okrągły stół" i znać jej prawdziwe cele oraz założenia: Cytat: | W ostatnich miesiącach 1981 roku Casey [szef CIA] wzmocnił swoj "stan posiadania" w Warszawie, dzięki czemu liczba informacji uzyskiwanych przez CIA była jedną z najwyższych na świecie. Inwigilacja polskiego rządu [powino być PRL'owskiego rządu] przynosiła coraz lepsze rezulataty. |
Podsumowując - w świetle powyższych przykładów ilustrujacych prawdziwe zakulusowe mechanizmy działalności operacyjnej - coraz bardziej staje się jasne to, co miał na myśli publikujący w Internecie najbystrzejszy analityk historii najnowszej i współczesnej rzeczywistości III RP - Aleksander Ścios - pisząc, że "naszemu pokoleniu nie pozowlono dobić komuny". A w zasadzie: KTO nie pozwolił...
Pozostając jednak przy meritum spraw zwiazanych z "obrotową" agenturą, co to "stuka" na kilka stron jednocześnie, w praktyce dosyć często występuje też nader interesujące zjawisko obsługi kilku służb - niby "sojuszniczych", ale w sumie konkurencyjnych. Bywało tak np. z panienkami do towarzystwa w hotelach PRL. Generalnie była to agentura prowadzona przez SB, w tym lokalne wydziały "B" (obserwacja), ale też panienki stukały dla Milicji i Wojska. Szybko też potrafiły sobie wyrobić zdanie, która "służba" jest ważniejsza od drugiej, i kiedy jakiś początkujący elew mundurowej milicji, np. prowadzący śledztwo kryminalne, zaczynał dokuczać takiemu TeWulcowi, na co ten skutecznie "wymykał" mu się dzięki roztoczonej opiece przez "wyższą" służbę, czy właściwie niższą - t.j. głębiej zakonspirowaną w systemie władzy, przez co ważniejszą.
Jak wynika z kilku przykładów z przytaczanej już wcześniej książki "KGB konta CIA" także w służbach zachodnich zdarzało się, kiedy jedno źródło obsługiwało konkurencyjne względem siebie służby, np. FBI i CIA.
Milt Bearden, James Risen, 'KGB kontra CIA', Świat Książki 2008, s. 96 napisał: | Nowo zwerbowany agent pracował dla FBI jako PIMENTA, a jako GTGENTILE dla CIA. |
Milt Bearden, James Risen, 'KGB kontra CIA', Świat Książki 2008, s. 112 napisał: | ...któremu FBI nadało kryptonim TOP HAT. W CIA stosowano kryptonim BOURBON. |
Milt Bearden, James Risen, 'KGB kontra CIA', Świat Książki 2008, s. 164 napisał: | W tym włąsnie czasie doszedł do wniosku, że cierpienie i ofiary narodu rosyjskiego [a co z cierpieniami innych podbitych narodow sowieckiego imperium??] poniesione w czasie wielkiej Wojny Ojczyźnianej zostały zmarnowane przez korupcję i zło sowieckiego systemu. Wtedy dobrowolnie przeszedł na drugą stronę i zaoferował swoje usługi FBI. Przez blisko trzy dekady wiół podwójne życie człowieka, który był gwiazdą GRU i agentem FBI i CIA. Pracował pod kryptonimem TOP HAT, ROAM, BOURBON, BEEP. |
Wszak widać tu ewidentne podobieństwa do agenturalnej historii Jaroszewskiego czyli zwerbowanego przez "zwykłą" bezpiekę jako TW "Płyta", a później znanego w Wywiadzie (Departament I MSW PRL) jako "Diodor" lub "Eneasz" alias "E".
Przy tym wszystkim historia Philby'ego jawi się jako trywialna. Zupełnie już wyblakła i oklepana, a co ważniejsze - wcale nie jest taka nadzwyczajna i nigdy nie była!
__
*) Wszak szpiedzy do jednego należą bractwa... : )
**) ciekawe jaką naprawdę miała kryptonim ta operacja? Tzn jak ją określano w dokumentach służb specjalnych WSW, Moskwy i USA?? : ) |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz dołączać plików na tym forum Możesz ściągać pliki na tym forum
|
Załóż bezpłatnie forum phpbb2 lub phpbb3 na Forumoteka.pl
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|