Forum  Strona Główna

 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Pamięć narodu nie może być wyłącznie pamięcią złą

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Strona Główna -> Dyskusje ogólne
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Maciej
Weteran Forum


Dołączył: 02 Wrz 2006
Posty: 1221

PostWysłany: Czw Sty 18, 2007 1:28 am    Temat postu: Pamięć narodu nie może być wyłącznie pamięcią złą Odpowiedz z cytatem

http://www.rzeczpospolita.pl/dodatki/opinie_070117/opinie_a_3.html

Pamięć narodu nie może być wyłącznie pamięcią złą


IPN powinien móc wnioskować nie tylko o infamię. Powinien móc nadawać także tytuły: zasłużonego dla odzyskania niepodległości, wspierającego odzyskanie niepodległości oraz pokrzywdzonego z powodu działalności na rzecz niepodległości - apeluje dziennikarz i producent telewizyjny


Szanowny Panie Prezydencie,
zaproponowana przez Pana nowelizacja ustawy lustracyjnej wydaje się krokiem w dobrym kierunku, krokiem oddzielającym ludzi słabych od kapusiów, ewidentnych agentów złego od połamanych i zagubionych. Ale ciągle dotyczy ciemnej strony naszej wspólnej przeszłości. Jak dotąd IPN będzie się zajmował głównie ustalaniem, kto jest agentem. I słusznie, że będzie się tym zajmował, ale niesłusznie - że głównie tym.

Jak wskazuje nazwa jest to Instytut Pamięci Narodowej, a pamięć narodu nie może być wyłącznie pamięcią zła.

Ktoś powie, że to nieprawda, że wydano X opracowań, że na iluś tam sesjach mówiono o ludziach dzielnych.

Pewnie to i prawda, ale jako były polonista pamiętam ze szkoły, że prawdziwym probierzem działalności instytucji jest wkład do języka, jaki po niej zostaje. Dzięki dotychczasowej działalności IPN dowiedzieliśmy się wiele o różnicach między TW, KO i OZI, znamy złowrogie znaczenie terminów: deklaracja współpracownika, karta werbunkowa, pokwitowanie i dziesiątków innych. Wszystkie jakoś dotyczą agentów i ludzi złamanych. Działalność IPN nie wprowadziła do języka żadnych terminów heroicznych, choć przecież w jego archiwach jest takich zachowań z dokumentowanych bardzo wiele.

Pewnie wina nie w badaczach, lecz w naturze ludzkiej, niezdrowej ciekawości i w naturze mediów, które za bardziej sexy uznają upadki niż wzloty. Ale jest charakterystyczne, że żaden z badaczy IPN ani ci, którzy potępiali wyniesienie tzw. listy Wildsteina, ani ci, którzy w jej sporządzaniu i wynoszeniu pomagali, nie pokusili się w następnych latach o sporządzenie listy osób, które na liście Wildsteina znalazły się, gdyż miały dość odwagi, by odmówić propozycji werbunkowej. (Nie zrobił tego także ten, kto sposobem publikacji zaciągnął zobowiązanie moralne, by to zrobić, czyli sam Bronisław Wildstein, ale zapewne był zbyt zajęty, pobieraniem synekury w piśmie założonym przez agentów bądź też gruntownym przygotowywaniem się do funkcji prezesa TVP. Bóg z nim).

Wskazuje to tylko na kierunek prezentacji badań i rodzaj energii, która się przy tej okazji ujawnia. Energii - jako żywo - bliźniaczo podobnej do tej, którą przejawiali swego czasu badacze Holokaustu tropiący - i słusznie! - zbrodniarzy eksterminujących Żydów bądź w eksterminacji pomagających. Dopiero szok wywołany tendencyjną książką Grossa o Jedwabnem sprawił, że zrozumiano potrzebę prezentacji zachowań przeciwnych i powołano komitet upamiętniający Polaków ratujących Żydów. Zatem zanim media wbiją nam ostatecznie do głowy, że IPN to instytut od agentów, potrzebna jest inicjatywa ustawodawcza wprowadzająca do ustawy o IPN pojęcie Polaków ratujących niepodległość.

Ludzie prawi mogą uzyskać w IPN status pokrzywdzonego. To także określenie językowo negatywne. Kojarzy się z syndromem ofiary, niezgułowatością, mazgajstwem, postawą skarżypyty niezadowolonego z własnego losu. To dlatego nigdy nie chciałem występować do IPN o ten status. Mam z okresu walki o niepodległość jak najlepsze wspomnienie, nikt mi krzywdy nie zrobił, jestem dumny, że dożywszy odrodzenia Najjaśniejszej mogę powiedzieć, że jest w tym także ziarenko mojej własnej aktywności. Że byłem jednym z tych tysięcy maleńkich trybików, dzięki którym prawdziwi przywódcy narodowi mogli doprowadzić do odzyskania przez naród suwerennego państwa, a przez państwo polskie niepodległości.

Dlatego też uważam, że niezbędne jest przeprowadzenie ustawy, która pozwoli IPN nie tylko wnioskować o infamię, ale także wnioskować o nadawanie trzech poniższych kategorii:

1. Zasłużony dla odzyskania niepodległości.

2. Wspierający odzyskanie niepodległości.

3. Pokrzywdzony ze względu na działalność na rzecz niepodległości. Otrzymanie statusu zasłużonego dla odzyskania niepodległości powinno być przywilejem rzadkim, wiążącym się z państwowymi odznaczeniami i powinno być poprzedzane procesem podobnym nieco do procedur kanonizacyjnych wypracowanych w Kościele. Powinno mieć swojego postulatora, świadków i materiał dowodowy. Mądrość Kościoła polega nie tylko na tym, że sprawdza swoich kandydatów na świętych, ale także, iż czyni zwykłych ludzi uczestnikami tego procesu, tym samym edukując społeczeństwo i wytwarzając w nich poczucie więzi i dumy.

Tytuł wspierającego odzyskanie niepodległości powinien być znacznie powszechniejszy i powinni go dostawać ludzie, którzy potrafią udokumentować swoje, choćby drobne, działanie na rzecz niepodległości. Kolportaż, ukrywanie materiałów i ludzi, transport świadczony instytucjom państwa podziemnego, udział w strajkach - to wszystko powinno być wystarczającym powodem dla uzyskania honorowej wzmianki w historii.

Masowość tej listy jest niezbędna, by uświadomić nam samym i następnym pokoleniom, że żaden heros bez poparcia społecznego nie odmieni losów narodu; że nawet Mojżesz, przeprowadzając naród wybrany przez Morze Czerwone, musiał mieć setki pomocników, którzy mu ufali i którym z kolei ufali - bo ich znali! - zwykli ludzie. To w niczym nie odejmuje wielkości Mojżeszowi, ale też uświadamia zwykłym ludziom, że ich zaangażowanie nie jest daremne, a ponadto jest niezbędne. Przywódca bez narodu jest błaznem, nie bohaterem. Jest wreszcie trzecia kategoria ludzi zaangażowanych w proces odzyskiwania niepodległości. To ludzie, którzy cierpieli za ojczyznę i nas, bardziej szczęśliwych, którym represje zostały oszczędzone. Państwo polskie musi stać na stanowisku naprawiania krzywd. Musi proponować ludziom zasłużonym zadośćuczynienie. Jeśli zwracamy po wielu pokoleniach zagrabione mienie - spróbujmy też zwrócić zagrabioną młodość. Zbudujmy system stypendialny dla tych, których działalność rodziców wtrąciła w nędzę, wyrównajmy szanse startu potomkom zesłańców (choćby to było zesłanie z Warszawy do Sochaczewa); środki odzyskane z bezprawnych rent ubeckich przeznaczmy na naprawianie najpilniejszych krzywd. A jeśli środków nie starczy, dajmy im jakieś nie tylko moralne zadośćuczynienie, jak np. prawo pierwokupu akcji prywatyzowanych przedsiębiorstw państwowych (po cenie rynkowej, ale bez redukcji ich zamówień).

Jeśli zaś wśród pokrzywdzonych znajdują się osoby zasłużone dla odzyskania niepodległości, to należy im się renta państwowa. Tylko tyle i aż tyle.

Oczywiście pokrzywdzeni ze względu na słabość (przyłapani na kłamstwie, zdradzie, złodziejstwie, przestępstwach, homoseksualizmie, nałogach, długach, chorej ambicji itp.) i z tego powodu nękani przez Służbę Bezpieczeństwa muszą zostać oddzieleni od ludzi prześladowanych faktycznie za poglądy i działalność. Ale nie bójmy się masowych oszustw. Czynnik wstydu ciągle jeszcze działa w polskim społeczeństwie i kilka odpowiednio nagłośnionych przypadków skutecznie odstraszy następców szmalcowników podających się za ratujących Żydów.

Dla jasności od razu dodam, że nie uważam się za szczególnie zasłużonego, jedynie wiernie wspierającego drogę do niepodległości. I nie chcąc dla siebie nic, oprócz satysfakcji, którą niezmiennie czuję od 4 czerwca 1989, i która wzrastała za każdym razem, gdy w wyniku przeszłych działań tysięcy ludzi kolejno pozbywaliśmy się rosyjskich wojsk czy wstępowaliśmy do NATO i Unii Europejskiej, ośmielam się apelować do Pana, Panie Prezydencie, by zechciał Pan wstępem do IV Rzeczypospolitej uczynić prosty program prawnego uświęcenia sprawiedliwości: zasłużonym - order, wspierającym - honorowa wzmianka w postaci certyfikatu nadającego się do powieszenia na ścianie z Pańskim podpisem; pokrzywdzonym - zadośćuczynienie krzywd przez nich niezawinionych; pokrzywdzonym i zasłużonym zarazem - renta państwowa.

Maciej Strzembosz, Autor jest dziennikarzem, producentem filmowym i telewizyjnym, współtwórcą seriali "Kasia i Tomek" oraz "Miodowe lata".
Tekst został odrzucony przez redakcję "Dziennika"

_________________
Maciej
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Strona Główna -> Dyskusje ogólne Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz dołączać plików na tym forum
Możesz ściągać pliki na tym forum