Forum  Strona Główna

 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

I to pisze ksiądz profesor...wstyd!

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Strona Główna -> Dyskusje ogólne
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Piotr Hlebowicz
Site Admin


Dołączył: 15 Wrz 2006
Posty: 1166

PostWysłany: Sob Sty 20, 2007 2:58 pm    Temat postu: I to pisze ksiądz profesor...wstyd! Odpowiedz z cytatem

Oto tekst z "Naszego Dziennika". Przeczytawszy go, chwilę zastanawiałem się, czy kościół to my wszyscy, czy na to miano zasługują jedynie hierarchowie kościelni, a my, trzódka, nie mamy nic do powiedzenia. Myślę, że konkordat-konkordatem, ale przecież są jeszcze ludzie, katolicy, którzy mają prawo wiedzieć, kto wiedzie ich-jako pasterz-po tym ziemskim padole, do kogo można mieć bezgraniczne zaufanie. Czyż rechabilitacją i usprawiedliwieniem można nazwać-jak chce to szanowny ksiądz profesor-że czyny niecne popełniał nie arcybiskup Wielgus, ale ksiądz Wielgus???!!!! Rozgrzeszenie tzw. "błędów młodości"...no cóż, tak też można. Ksiądz profesor pisze, że to, co się stało, jest niczym innym, niz perfidnym kompromitowaniem kościoła przez jakieś siły. Więc my także, domagając się wyjawienia prawdy - nieraz tak bardzo bolesnej dla nas wszystkich - jesteśmy podciągnięci pod te siły (socjalistyczno-liberalne, jak usłyszałem w pewnej rozgłośni). Dekomunizacji nie było, i w tym tkwi cały problem, księże profesorze. Tak chciała pewna grupa konstruktywnej opozycji przy okrągłym stole (stole hańby), oraz niektórzy hierarchowie Kościoła (Magdalenka). Targ był wielki, bo było o co. Komuchy dały koryto władzy i zapewnili bezpieczeństwo dla "umoczonych" w bagnie "autorytetów", w zamian otrzymali glejt nietykalności. Okazało się jednak, iż nie wszystkie dowody łotrostwa zostały zniszczone, choć Kiszczak z bandą przestępców bardzo się starał. I mamy to, co mamy. Ksiądz arcybiskup Wielgus, czy przysłowiowy Nowak-powinni na równi odpowiadać za swe czyny. Moim zdaniem kapłan, który naucza innych prawdy, etyki i moralności-sam powinien świecić przykładem i nie zawieść.
Gunter Grass, którego błędem młodosci było wstąpienie do elitarnej jednostki "Waffen SS"-choć sam się do tego przyznał i przejawił wstyd tym faktem-z dnia na dzień odszedł na zupełny margines. Został potępiony na całym świecie. PRL był ustrojem przestępczym. I każdy, kto szedł na układy z bandytami-jest godzien napiętnowania. Można wybaczyć, jednak wybaczenie bez skruchy winiowajcy nie jest pełne.
PH

http://www.naszdziennik.pl/print.php?dat=20070120&id=my11.txt&typ=my

Osaczyli, zaszczuli, moralnie i społecznie zamordowali

Bezprzykładna, trwająca ponad trzy tygodnie zmasowana akcja mediów, które bezkarnie mogą kryć się za utajnianiem źródeł przekazywanych informacji, zjednoczyła w niecnym procederze moralnego i społecznego uśmiercenia ks. abp. prof. dr. hab. Stanisława Wielgusa przedstawicieli międzynarodowego imperium władania światem ze swym namiestnikiem, Heroda z herodianami, i dyżurnych członków Sanhedrynu, do których dołączyło wielu innych. Akcja ta była bezprawiem, gdyż Kościół katolicki na mocy zawartego przez Rzeczypospolitą ze Stolicą Apostolską konkordatu cieszy się określoną w nim autonomią i z tego tytułu jego członkowie pełniący funkcje kościelne nie podlegają państwowemu prawu o lustracji osób zajmujących stanowiska państwowe i pełniących funkcje publiczne.

Liczyłem, że po dokonaniu tej nieprawości jej sprawcy zamilkną. Niestety, powracają do niej jak mordercy na miejsce zbrodni. Dlatego czuję się w obowiązku zabrać głos, gdyż widać, że ta akcja obliczona jest na dalsze kompromitowanie Kościoła, który w heroiczny sposób obronił własną tożsamość i tożsamość Narodu Polskiego w czasie zbrodniczych zamachów na nią pod władztwem "imperium zła", jakim był komunizm i jego działania. Rażącym nadużyciem było i jest w oskarżaniu ks. abp. prof. dr. hab. Stanisława Wielgusa stwierdzenie, że to ks. abp Stanisław Wielgus podjął współpracę z SB i wywiadem. Gdyby nawet taka współpraca była faktem, to podejmowałby ją nie ks. abp Stanisław Wielgus, ale ks. Stanisław Wielgus.
Podobnym nadużyciem było i jest oskarżanie ks. abp. Stanisława Wielgusa o kłamstwo przez wykazywanie różnicy stwierdzeń w jego wypowiedziach i oświadczeniach. Jest prawdą, że osaczony i zaszczuty ks. abp Stanisław Wielgus różnicował swe stwierdzenia, stając przed bezprawnym sądem lustracyjnym mediów. Ale jego oskarżyciele nie potrafili już odróżnić tego, co podczas wnikliwej interpretacji tych wypowiedzi odróżnia kłamstwo materialne - przedmiotowe, od kłamstwa formalnego - podmiotowego. Otóż taka wnikliwa interpretacja wszystkich wypowiedzi ks. abp. Stanisława Wielgusa pozwala stwierdzić, że w sensie formalnym - podmiotowym, nie dopuścił się on kłamstwa, natomiast w sensie materialnym - przedmiotowym, rozminął się z prawdą, jak sam zresztą stwierdził. Dla potwierdzenia tego można odwołać się jeszcze do zasady restrictio mentalis.
Bardzo bolesna w konsekwencji i dogłębnie krzywdząca była nieszczęsna wypowiedź ks. abp. Józefa Kowalczyka, nuncjusza apostolskiego, w wywiadzie zamieszczonym w "Rzeczpospolitej" (13-14.01.07, s. 15): "Bp Wielgus napisał o swoim wyjeździe do Niemiec, przedstawił całą procedurę, jak uzyskał paszport itp. Jednak ani jednym słowem nie wspomniał o fakcie podpisania współpracy. Wszystkie te zeznania były składane pod przysięgą. Trudno więc było je podważać". Właśnie te słowa posłużyły oskarżycielom ks. abp. Stanisława Wielgusa do przypisania mu krzywoprzysięstwa i wiarołomstwa. To miał być już ostatni głaz rzucony na trumnę i grób oskarżonego księdza arcybiskupa.
Tego już nie wolno było przemilczeć pogrzebanemu społecznie ks. abp. Stanisławowi Wielgusowi. Nie atakował nuncjusza apostolskiego, ale przytoczył tekst podpisanej przez siebie 2 grudnia przysięgi: "Przysięgam na Boga w Trójcy Świętej Jedynego, że w czasie spotkań i rozmów, które przeprowadziłem z przedstawicielami milicji i wywiadu, w związku z moimi wyjazdami za granicę w latach siedemdziesiątych XX wieku - nigdy nie występowałem przeciw Kościołowi, nie uczyniłem też ani nie powiedziałem nic złego przeciw duchownym i świeckim osobom. Płock, 2 grudnia 2006". Słowa tej przysięgi porównane ze słowami nuncjusza apostolskiego wykluczają złamanie przysięgi przez ks. abp. Stanisława Wielgusa i jeszcze raz ujawniają nikczemność jego oskarżycieli.
Z bólem i współczuciem patrzyłem szczególnie na aroganckie oskarżenia serwowane przez Tomasza Terlikowskiego. Zapomniał, co w czasie pielgrzymki do naszej Ojczyzny powiedział Ojciec Święty Benedykt XVI - właśnie w odniesieniu do takich przypadków, jakim jest kazus ks. abp. Stanisława Wielgusa. Panie Redaktorze Terlikowski! Naprawdę Pan nie ma wiedzy na temat wyzwań, przed jakimi musiało stawać pokolenie poddane komunizmowi, i wyzwań obecnego czasu. Warto się dokształcić. Jeśli porównuje Pan wyzwania natury erotycznej do wyzwań stawiania człowieka poza wszelkim prawem, jak to było pod władaniem komunizmu, to Pan niczego nie rozumie. Ja przytoczę tylko jeden epizod z mojego życiorysu. Jeśli Pan chce więcej, jest teczka w IPN, choć tylko fragmentarycznych dokumentów (mam status pokrzywdzonego).
Otóż ten epizod miał miejsce w grudniu 1970 roku. Wysłuchawszy w radiu wiadomości o podwyżkach cen, udałem się do stołówki akademickiej KUL na obiad. W czasie obiadu obok mnie jedli jeszcze trzej panowie. Wymienialiśmy uwagi. Ja powiedziałem, że ta podwyżka zrodzi bunt ludzi ciężkiej pracy. Wieczorem otrzymałem telefon z Komendy Wojewódzkiej MO w Lublinie, że natychmiast mam się tam stawić. Powiedziałem, że telefoniczne wezwanie mnie nie wiąże. Odpowiedziano mi, że jeśli się nie stawię, zostanę zabrany. Udałem się tam. Zawiadomiono kogoś, wysłano mnie do odpowiedniej instancji służb specjalnych. Gdy wszedłem, przedstawiciel władzy krzyknął: "Jeszcze jedno słowo przeciw socjalistycznej władzy i ksiądz z tych lochów nie wyjdzie" - chyba były tam jakieś podziemia. Skonsternowany zapytałem, o co chodzi. Krzykliwa odpowiedź: "Nie mamy czasu, a ponadto obcy wywiad zwraca nam uwagę, kogo my wypuszczamy za granicę". Odpowiedziałem: "To zbyt poważny zarzut. To musimy wyjaśnić". "Nie dziś, nie mamy czasu! Proszę wyjść i ani słowa!". Po powrocie do domu włączyłem telewizor i usłyszałem o wydarzeniach gdańskich - zrozumiałem, w czym rzecz, ale po uspokojeniu się sytuacji zażądałem wyjaśnienia postawionych mi zarzutów. Czy Pan, Panie Terlikowski, to rozumie? To tylko jeden epizod. Ja wiele ucierpiałem od tego "imperium zła" - mam status pokrzywdzonego, ale muszę Panu wyznać, że jeśli musiałbym rzucić kamień na ks. abp. Stanisława Wielgusa, to rzuciłbym najmniejsze ziarenko piasku.
Ksiądz arcybiskup prof. dr hab. Stanisław Wielgus wyznał, że dwa razy skrzywdził Kościół. Czy jednak dobrze i sprawiedliwie odczytaliście, oskarżyciele, to wyznanie? Kościół został skrzywdzony nie przez ks. abp. Stanisława Wielgusa, lecz przez bezprawne poddanie go lustracji bez możliwości obrony i przez medialne przypisanie mu niegodnych czynów z wyraźną tendencją do ugodzenia w Kościół Chrystusowy przez podważenie autorytetu jego przywódców. Pamiętajcie jednak, oskarżyciele, że nie wszyscy zamienili swe mózgi na telewizory czy media prasowe, poddane zresztą obcemu kapitałowi i obcym kartelom. Są jeszcze w Polsce ludzie, którzy myślą samodzielnie. Ksiądz arcybiskup prof. dr hab. Stanisław Wielgus nie dlatego został niedopuszczony do Warszawy, że jest niegodny. Egzamin z godności zdał w latach pełnienia urzędu rektora KUL i pełnienia misji biskupiej w Płocku. Nie został dopuszczony do pełnienia misji arcybiskupa metropolity warszawskiego, gdyż przestraszyliście się jego intelektualnej jednoznaczności w sprawach Kościoła, Ojczyzny i państwa. Przestraszyliście się jego prawdziwej wielkości i waszej małości.
Już na koniec pragnę po całym moim już długim życiu powiedzieć wszystkim: Pan Bóg daje człowiekowi swe przykazania i przestrzega przed grzechem, ale gdy człowiek zgrzeszy, zbawia go. Szatan natomiast wszystkimi sposobami kusi do grzechu, a gdy człowiek ulegnie, wtrąca go w czeluście piekielne. I przytoczę jeszcze słowa z Biblii: "Potem Pan ukazał mi arcykapłana Jozuego, który stał przed aniołem Pańskim, a po jego prawicy stał szatan, oskarżając go. Anioł Pański tak przemówił do szatana: 'Pan zakazuje ci tego, szatanie, zakazuje ci tego Pan, który wybrał Jeruzalem. Czyż nie jest on niby głownia wyciągnięta z pożogi?'. A Jozue, stojący przed aniołem, miał szaty brudne. I zwrócił się anioł do tych, którzy stali przed nim: 'Zdejmijcie z niego brudne szaty!'. Do niego zaś rzekł: 'Patrz - zdejmuję z ciebie twoją winę i przyodziewam cię szatą wspaniałą'" (Zach 3, 1-4).
ks. prof. Walerian Słomka
www.naszdziennik.pl
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Strona Główna -> Dyskusje ogólne Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz dołączać plików na tym forum
Możesz ściągać pliki na tym forum